Mam nieodparte wrażenie, że im dalej brniemy w pandemię, której nie ma, tym więcej spiskowych teorii staje się praktyką codzienności. Czyżby kolejna miała zmienić status? Historia, w każdych innych czasach warta miana bajki, na naszych oczach wypełnia się treścią, która już niebawem może drobnym ukłuciem obudzić nas z błogiego snu inteligenta, który „nie wierzy w takie rzeczy”. Po drodze minęliśmy już pandemię, która została wykreowana w mediach i przeszczepiona ze śmiertelnym dla wielu osób skutkiem do rzeczywistości. Zakończyliśmy etap, który zaświadczył dokumentnie o tym, że Polak uwierzy, że w Szwecji czy na Białorusi nie musi być lockdownu i ludzie nie umierają masowo na chorobę z Wuhan, ale w Polsce już niestety tak. Obecnie przerabiamy na własnej skórze kolejny stopień obłędu, który dotyczy testów, które można zastąpić rzutem monetą (prof. Flisiak), ale które mimo to są podstawą paniki wśród ludu, lockdownu w gospodarce, niezrozumiałych praktyk w szpitalach oraz bólu brzucha u rządzących… bólu ze śmiechu, ma się rozumieć. Bo jak tu się nie śmiać, jeśli ludzie wierzą we wszystko, co im się poda w telewizorze, choćby to był największy absurd, twierdząc jednocześnie, że „mają swoje zdanie” oraz „myślą niezależnie”?
Po tym wszystkim, przychodzi, jak widać i słychać, czas na kolejny krok: masowe szczepienia. Premier i prezydent mówili, że przymusu nie będzie. Ten sam premier mówił też niedawno, że wirusa już nie ma, a teraz twierdzi, że znowu jest… Zastanowiłbym się więc dwa razy czy tym razem mu uwierzyć. Niezależnie od prawdomówności premiera (notabene zwróciłbym w tym kontekście uwagę na jego wypowiedzi o skutkach ubocznych szczepionki), szczepienie będzie miało miejsce. Czy pod przymusem? Możliwe. A może nie będzie przymusu bezpośredniego w formie, jaką ćwiczyła 11 listopada w Warszawie policja, tylko taki pośredni? Czy jest przymus, jeśli ktoś nie będąc zaszczepionym, nie dostanie pracy lub nie wyjedzie za granicę? A może szpital nie udzieli pomocy bez zaświadczenia o szczepieniu? Niemożliwe? Wbrew prawu? Cóż, na naszych oczach dzieją się cuda, w które rok temu uwierzyliby tylko najtężsi foliarze, a my mamy mieć jeszcze jakieś wątpliwości? Prawo się dostosuje – jak z maseczkami (nawiasem mówiąc – jeszcze go nie dostosowano, pomimo gróźb, że tak się stanie!). Tylko masowy opór daje szansę na powstrzymanie tego szaleństwa.
A co po szczepionce? Wyprodukowana w ekspresowym tempie, niektórzy twierdzą nawet, że była gotowa już wcześniej, ale zostawmy to na razie z boku. Co jeszcze nam pozostało z tego arsenału folarza? Ze scenariusza, w który nikt rozsądny nigdy by nie uwierzył, póki się nie spełni, a co rozsądniejsi nawet i pomimo spełniania się na ich własnej skórze? Obrót bezgotówkowy! No nie. Do tego z pewnością nie dojdzie. Rozumiem, że mogli oszukać miliony wiadomościami o chorobie o wdzięcznej nazwie do złudzenia przypominającej grypę, stwierdzanej na podstawie testu, który do tego nie służy i zniewolić całe narody na podstawie fałszywych informacji i medialnie nakręcanej paniki. Tak, to się okazało możliwe. Ale żeby zabrać ludziom gotówkę? Przecież zostalibyśmy tylko z nic nieznaczącymi cyferkami na ekranie, którymi dokonujemy zakupów każdego dnia… A wiec to już się stało? No prawie. Tylko jeszcze robi się pozory. Teraz mogą nas pozbawić i tych pozorów.
Bez znamienia bestii niczego nie kupisz i niczego nie sprzedasz. (Ap 13, 17) Tak mówi Pismo Święte. Ciekawe czy to szczepienie, jako znamię bestii to kolejna spiskowa teoria czy niedokładna interpretacja starego tekstu? A może niebawem nasza codzienność? Wyszczepianka to gra, w którą zagramy ze złem. Złem, które jest tak straszne, że wielu woli sobie mówić, że go nie ma. Że to tylko horror w telewizji. Że ktoś to zaraz wyłączy, polecą napisy, a my wyciągniemy głowę spod kołdry, oglądając niepewnie pokój, którym po dawnemu będzie cicho i bezpiecznie. A co, jeśli tym razem to nie zadziała? Jeśli po otwarciu mocno zaciśniętych oczu zobaczymy, że potwór z horroru właśnie rozsiada się w naszym fotelu? Możemy nie uwierzyć i wmówić sobie, że to sen, tak jak wystarczająco wielu wmówiło sobie, że obecna sytuacja, to efekt rzeczywistego zagrożenia. Skutek w obydwu przypadkach będzie równie opłakany.
Karol Kilijanek
Mała uwaga do tekstu: drobna literówka- nie "folarz" lecz "foliarz". Tekst ciekawy, nie nachalny, dający do myślenia. Cóż, wszędzie można postawić znak zapytania lecz czy tym razem?
OdpowiedzUsuń