Jak napisał na swoim profilu na Facebooku pan prof. Jacek Bartyzel:
Słyszę, że zmarło się księżniczce Elżbiecie Sachsen-Koburg-Gotha (vel "Windsor"), wdowie po grecko-duńskim księciu Filipie, przez 70 lat uchodzącej - błędnie - w świecie za "królową Elżbietę II". Teraz, na sądzie boskim wie już, że przez te wszystkie lata była uzurpatorką Trzech Koron (angielskiej, irlandzkiej i szkockiej), należnych spadkobiercom Stuartów, oraz "głową" fałszywego "kościoła". Ale że miłosierdzie Boże jest niezmierzone, możemy modlić się o zbawienie jej duszy. Niech odpoczywa w pokoju!
Na zdjęciu Franciszek von Bayern, de iure król Anglii, Szkocji i Irlandii. |
Jako że za chwilę zacznie się trajkotanie o "Karolu III", przypomnijmy prawdziwego Karola III, króla Anglii, Irlandii i Szkocji w latach 1766-1788. [...] Gdyby książę Karol Windsor (właśc. Mountbatten) miał trochę przyzwoitości, rozumu politycznego i szacunku dla zasad i prawdy historycznej, to by nie przyjmował imienia "Karola III", żeby nie dublować prawdziwego Karola III Stuarta, ale np. "Karol Filip I" ze swoich dwóch pierwszych imion chrzcielnych.
Karol III. Z Bożej łaski król Anglii, Szkocji, Francji i Irlandii, Obrońca Wiary, etc. |
Król Karol III (Karol Edward Stuart, ur. 31 grudnia 1720 w Rzymie, zm. 31 stycznia 1788 tamże) był synem króla Jakuba III Stuarta i Marii Klementyny Sobieskiej, wnukiem "obalonego" przez parlament w wyniku "chwalebnej rewolucji" króla Jakuba II Stuarta, oraz prawnukiem Jana III Sobieskiego, króla Polski.
Źródła: Facebook.com , pl.Wikipedia.org
Nie wiem czy Pan Profesor powinien tak się rozpędzać z tym "niezmierzonym miłosierdziem Bożym" , ponieważ Sprawiedliwość jest dla wszystkich, a Miłosierdzie tylko dla pokutującyvh
OdpowiedzUsuńMiłosierdzie Boże jest dla wszystkich, którzy chcą. Wystarczy je przyjąć aktem woli. Człowiek ma wolną wolę, i Bóg nas na siłę nie zbawi, jeśli sami tego nie chcemy. Jednak wystarczy jeden akt skruchy i żalu doskonałego, aby otworzyć się na łaskę, przyjąć Boże Miłosierdzie i zbawić duszę. Tak samo jak Dobry Łotr na krzyżu. On nie miał czasu pokutować. Miał czas tylko na to, aby prosić Chrystusa, by wspomniał o nim gdy wejdzie do swego Królestwa. I ten jeden akt skruchy wystarczył aby Bóg mu przebaczył, i aby się zbawił. Tak samo jeśli księżniczka Elżbieta na łożu śmierci, choćby w ostatniej minucie zawołała (a jeśli nie mogłaby mówić na głos, ale była świadoma, to choćby pomyślała), "Jezu ulituj się nade mną", i mając świadomość swej winy szczerze żałowała, z miłości do Boga, to ten akt by wystarczył, aby mogła osiągnąć zbawienie wieczne.
UsuńZa całą pewnością ma Pan racje ,ale na tzw.Królowej Elżbiecie II ciążyła ekskomunika. Przez całe swoje życie negowała nauczanie Kościoła Rzymskiego i na dodatek sama uważała się za głowę Kościoła w Anglii.Za takich nie mamy się modlić i proszę o tym nie zapominać! Oczywiście żaden z nas nie jest w chwili śmierci między Bogiem ,a dusza i nie wiemy czy dusza szczerze żałowała za swoje grzechy ale życie jakie prowadziła daje nam takie a nie inne mniemanie o danej duszy. Dlatego takie a nie inne stanowisko Pana Piotra S.
UsuńMam tylko taką uwagę, że Dobry Łotr pokutowal, znosząc śmierć krzyżową, poza tym nie uważajmy, że Akt żalu doskonałego jest tak łatwo osiągalny, a nawet przy atmosferze lekceważania Sprawiedliwości Bożej i przekonaniu o bezwarunkowym Miłosierdziu Bożym, rozpropagowanym przez novus ordo sekt, taki Akt może już wydawać się zbędny albo wręcz niezrozumiały
UsuńAkt żalu doskonałego jest przede wszystkim pewną łaską, którą daje Bóg. Trzeba o to szczerze prosić. Ale jest powiedziane, "proście, a będzie wam danę". Jeśli kto szczerze prosi, to otrzymuje. Na pewno potrzeba prawdziwej skruchy, pokory i ufności wobec Boga, aby tą łaskę otrzymać i z niej skorzystać, ale nie jest to też za pewne aż tak trudne, jak niektórzy myślą. Bóg nie daje ludziom wyzwań niemożliwych do spełnienia...
UsuńAnonimowy napisał: "Za takich nie mamy się modlić i proszę o tym nie zapominać!". A któż to Anonimowemu takich bzdur nagadał? Mamy obowiązek modlić się za naszych nieprzyjaciół, za grzeszników, za nieprzyjaciół Kościoła, ekskomunikowanych, heretyków, schizmatyków, masonów, żydów i pogan. Mamy się modlić o ich nawrócenie i zbawienie duszy! Kościół wręcz nakazuje modlitwę za błądzących! Zwłaszcza w godzinę śmierci trzeba się modlić o ich zbawienie... Na tym polega miłość Boga i bliźniego! Widać Anonimowy ma jakąś faryzejską, sekciarską i talmudyczną mentalność, zupełnie nie katolicką, wręcz antykatolicką...
UsuńJa rozumiem, że Anonimowy miał na myśli, że nie mamy się modlić za ludzi, którzy umarli w grzechu ciężkim. I tak rzeczywiście Kościół naucza. Nie mamy żadnych przesłanek, aby na łożu śmierci Elżbieta II się nawróciła. Publicznie do końca życia była poza Kościołem Katolickim. Kościół zakazuje również pochówku takich osób.
UsuńPapież Grzegorz II: "Pytacie mnie o radę w kwestii składania ofiar za zmarłych czy jest to zgodne z prawem. Nauczanie Kościoła jest następujące - każdy człowiek powinien składać ofiary za tych, którzy umarli jako prawdziwi Chrześcijanie, ale nie powinien tego czynić za tych, którzy umarli w grzechu ciężkim nawet jeśli byli Chrześcijanami."
Pope St. Gregory II (circa A.D. 731): “You ask for advice on the lawfulness of making offerings for the dead. The teaching of the Church is this – that every man should make offerings for those who died as true Christians [Catholics]… But he is not allowed to do so for those who die in a state of sin even if they were Christians.”
W podobnym duchu pisał św. papież Grzegorz Wielki: "Oni modlą się za ich wrogów w czasie, gdy mogą jeszcze nawrócić swoje serca do owocnej skruchy... I to jest teraz powód dla świątobliwych ludzi, żeby nie modlić się za niewierzących i bezbożnych ludzi, którzy już nie żyją..." St. Gregory the Pope: "They pray for their enemies at that time when they are able to convert their hearts to fruitful penitence, and save them by this very conversion. (...) And this is now the reason for holy men not praying for unbelieving and ungodly men who are dead."
Czym innym jest modlitwa prywatna a czym innym publiczna. Prywatnie możemy się modlić za np. członków własnej rodziny czy też osoby publiczne, nawet jeśli (wg. naszej wiedzy) umarły one w stanie grzechu i nie zasłużyły na zbawienie. Natomiast Kościół zakazuje za takie osoby "składać ofiary" (czyli odprawiać Msze św.) oraz zakazuje ich katolickiego pochówku (oczywiście jeśli ich grzeszność była publiczna i jawna). Natomiast od oceny duszy jest Pan Bóg. I bardzo mogą się zdziwić ci katolicy, którzy już teraz wyrokują o tym, czy ktoś jest w piekle, czy też nie. Kościół o nikim nigdy nie orzekł, że z całą pewnością jest w piekle... To że nam się wydaje, że "nie mamy żadnych przesłanek, aby na łożu śmierci Elżbieta II się nawróciła", to wynika tylko i wyłącznie z naszych, mocno ograniczonych, możliwości poznawczych. Ale jak było naprawdę, to wie tylko Bóg. A to stawianie się w miejscu Boga i osądzanie czyjeś duszy, wyrokowanie czy jest zbawiona czy nie, przez niektórych "tradycjonalistów" jest bardzo niekatolickie. Nikt z nas tego nie wiem, i nie nam wyrokować. Sąd na duszą zostawmy Panu Bogu, a skupmy się na ocenie czynów danej osoby. "Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni".
UsuńProszę wybaczyć, że się "czepiam" o rzeczy mało ważne, ale wbrew napisowi pod portretem Karol Stuart nie był królem Francji ani de iure ani de facto.
OdpowiedzUsuńWiem, rozumiem i zdaję sobie z tego sprawę, ale chyba tak się tytułował...
UsuńTak Panie redaktorze. Nie zabierajmy innym szansy na zbawienie, jak niektórzy pewnie nie do końca świadomie chcieliby uczynić. Módlmy się przez wstawiennictwa Matki Bożej, Świętego Józefa i innych świętych o zbawienie dla naszych najbliższych, "dalszych" a nawet wrogów naszej świętej wiary i ojczyzny. Pamiętajmy, że to że mamy większą świadomość co do prawdy to tylko i wyłącznie, niezasłużona dla nas łaska Pana Boga. Gdyby nie Ona bylibyśmy jak ci najgorsi. Niech ta myśl pokory leczy nas z pychy.
OdpowiedzUsuńNie bardzo rozumiem tę uwagę, czy katolik mògłby chcieć zabrać komuś szansę na zbawienie ?! A w ogóle jak mógłby to uczynić ?
UsuńSprawa zbawienia jest w rekach Bozych, bo On jedyny zna serca ludzkie. Wiem, zeby sie zbawic, trzeba przynalezec do Kosciola Katolickiego i zyc za pomoca Laski Bozej po katolicku. Ale czy osoba, ktora calym sercem szuka Pana Boga i nie zna prawdziwej wiary katolickiej jest odrazu potepiona? Czy osoba ktora jest chora, albo nie ma pieniedzy w tych strasznych czasach jechac gdzies daleko za kaplanem katolickim jest odrazu potepiona i przez to wszystko ze pragnie i stara sie zyc po katolicku? Nie sadze ze by takie osoby mialy byc potepione. A co do nawrocenia nie katolikow to jezeli przed smierca wyznaja swoje bledy, nawroca sie i serdecznie zaluja to moza byc zbawieni.
OdpowiedzUsuńNikdy nad nikim nie wynosze sie bo nie wiem, jak wygladam w oczach Bozych i wiem, ze sprawa zbawienia jest trudna walka z cialem, swiatem i szatanem.
-------------------------
Tutaj poruszylam kwestie zbawienia w komentarzach (u artykulu niedziela, 17 lipca 2022 104'ta rocznica bolszewickiego, żydowskiego mordu rytualnego na rosyjskiej rodzinie carskiej) i moja wypowiedz byla klasifikowana jako wypowiedz myslenia modernistycznego a przeciez tak nie jest.
Moja wypowiedz: I ten najgorszy człowiek się może nawrócić i zbawić.
Anonymowego: Może w potencji ale to niesamowicie trudne. Nawrócenie, czego konsekwencją później jest zbawienie to proces długotrwały i mozolny. Pana slogan, formuła brzmi novus ordusowo. Proszę nie polegać zbytnio na zapewnieniach tego typu. My, przeciętniacy mamy bardzo trudną i mozolną drogę do zbawienia(jak Pan Bóg da) z upadkami i wzlotami. Jedynie spektakularne przypadku pokroju Szawła, póżniej św. Pawła, czy inne nieliczne dają nadzieję na takie metamorfozy. Większość musi przynajmniej jakiś czas pracować wytrwale na zbawienie. Tradycyjna nauka katolicka jest bardzo powściągliwa w tych nagłych i widowiskowych nawróceniach czy to na łożu śmierci, czy z sadysty i zwyrodnialca na nawróconego. Dlatego nadzieję trzeba mieć ale w granicach rozsądku.....
Moja wypowiedz: Nie było to myślenie novus ordo, tylko przypusczenie, ze dla Pana Boga jest wszystko możliwe. Tak wiem, jak ciężka i trudna droga jest do zabawienia. Ja tylko dyskutuje i chętnie zgłębiam prawdziwą Wiarę Katolicką. :)
Anonymowego: Hipoteza o spektakularnym nawróceniu zwyrodnialców, skutkująca zbawieniem silnie związana jest z teologią novus ordo, w szczególności z miłosierdziem Bożym siostry Faustyny. Jest niesprawiedliwa i szkodliwa dla nas katolików, którzy pokutując srodze za znacznie lżejsze grzechy ledwie mamy nadzieję w miłosierdziu Bożym. A niesprawiedliwe, bo jak na to spojrzeliby Święci męczennicy? Oczywiście nie nam sądzić wyroki Boże, lecz nie wolno rozmywać pojęcia miłosierdzia Bożego wprowadzając chaos w serca uczciwych katolików. Zdaje się, że idąc tym tokiem myślenia moglibyśmy spodziewać się spotkać w niebie samego Lucyfera.
Komentarz x J.Wujka do pierwszego listu Świętego Jana Apostoła (wers:16-17): "A ponieważ wiedzieć nie możemy, kto grzeszył, albo nie grzeszył aż do śmierci, aż po jego śmierci: tedyć tu Apostoł każe się modlić za tymi wszystkimi, którzy w prawej katolickiej wierze, z pokutą zeszli z tego świata: ponieważ w grzechach nie trwali aż do śmierci, ale za nie żałowali i spowiadali się ich. A za tymi zasię modlić się nie każe, którzy albo w kacerstwie, albo w grzechu śmiertelnym bez pokuty zmarli".
Moja wypowiedz: Rozumiem, ale naprawdę nie mam nic wspólnego z "laitowym" zbawieniem, jak to głosi sekta novus ordo czy inni heretycy... Bo wszystko by straciło sens i doszlibyśmy do ateismu. I dziękuję za ładne ujęcie.
-----------------------
Ale nikt nie twierdzi, że "osoba, która całym sercem szuka Pana Boga i nie zna prawdziwej wiary katolickiej jest od razu potępiona". Wówczas mamy do czynienia z niezawinioną niewiedzą, i możemy domniemywać o jej tzw. chrzcie pragnienia (czyli, że taka osoba rzeczywiście przyjęła by chrzest, gdyby tylko dowiedziała się o prawdziwości religii katolickiej).
UsuńTak samo nikt nie twierdzi, że "osoba która jest chora, albo nie ma pieniędzy w tych strasznych czasach jechać gdzieś daleko za kapłanem katolickim jest od razu potępiona". Katolik może się zbawić bez Mszy (choć to trudne) ale nie może się zbawić bez wiary. Osoba która nie ma dostępu do katolickiego kapłana, powinna po prostu starać się żyć po katolicku, odmawiać różaniec, starać się żyć w stanie łaski uświęcającej, choćby przez łaskę żalu doskonałego i przyjmować komunię duchową, oraz prosić Boga o dobrą śmierć i możliwość spotkania, choćby raz (najlepiej w godzinie śmierci), katolickiego kapłana który udzieli ważnych godziwych, katolickich sakramentów świętych, zwłaszcza spowiedzi.
Tak samo uwazam bo inaczej by to byl nonsens a przeciez Pan Bog posluguje sie logika i prostymi rzeczami. Tylko czasami sie tu wkradaja w komentarzach bledne nauczania dlatego rozwijam dyskusje w kwestiach watpliwych by zostaly wyjasnione prawdziwym nauczaniem katolickim.
UsuńAnonimowy pisze, że wie, że trzeba należeć do Kościoła Katolickiego, żeby się zbawić. I racja, bo taki jest dogmat (konieczność przyjęcia sakramentu chrztu świętego, wyznawanie wiary katolickiej). A potem ten dogmat neguje twierdząc, że mogą być wyjątki. I znowu Pan Michał pisze, że nie można zbawić się bez wiary, a potem pisze, że można w przypadku niezawinionej niewiedzy. Czy nie jest to stawianie się ponad nauczaniem Kościoła? Uważam, że szukanie jakiś niepodpartych w nauczaniu dogmatycznym wyjątków jak 1) chrzest pragnienia lub krwi, które nie są sakramentami i nie zastępują sakramentu Chrztu świętego oraz 2) niezawiniona niewiedza u niewierzących jakoby dawały furtkę do zbawienia jest niepoważne. Czy ktoś tutaj potrafi zanegować dobitne nauczanie o konieczności wyznawania wiary katolickiej i przyjęcia sakramentu Chrztu Świętego jako koniecznego do zbawienia? Gdzie jakiś Papież bądź sobór powszechny nauczali o chrzcie pragnienia lub krwi i że wyznawcy innych religii mogą być zbawieni? Także dogmat "poza Kościołem nie ma zbawienia" nie jest nonsensem.
UsuńPanie "trytom", czyżby Pan naprawdę negował nauczanie Kościoła w tej materii i głosił herezję feenejizmu, błędnie interpretującą dogmat extra Ecclesiam nulla salus, negującą chrzest krwi i chrzest pragnienia? Przypomnę Panu że nie tylko nauczanie nadzwyczajne jest nieomylne, ale tak samo i zwyczajne. Na czym więc Pan się opiera negując to co Kościół św. w zwyczajnym nauczaniu do wierzenia podaje? Może odrzuca Pan również kilkunastu ostatnich Papieży (z św. Piusem X włącznie) którzy wierzyli w chrzest krwi i chrzest pragnienia, i mowa o tym jest zawarta wyraźnie choćby w katechizmach wydanych za panowania tych papieży? Stanowisko katolickich biskupów i xięży w tej sprawie również jest jasne. Bp. Donald H. Sanborn w "dyrektorium pastoralnym Instytutu Rzymskokatolickiego" pisał: "Księża Instytutu nie będą udzielać sakramentów tym, którzy negują chrzest krwi lub chrzest pragnienia, a także tym, którzy promują taką negację. Księża Instytutu nie będą udzielać sakramentów tym, którzy uczęszczają na msze novus ordo, chyba że wykażą chęć odrzucenia II soboru watykańskiego i jego reform." Jak widać, bp. Sanborn stawia negowanie chrztu krwi lub chrztu pragnienia (lub nawet promowanie takiej negacji) przed uczestnictwem w NOM i odrzucaniem Vaticanum II... Jest to więc bardzo poważny błąd, którego nie wolno tolerować. Zastanawia mnie więc, gdzie Pan uczestniczy we Mszy św. i przyjmuje Sakramenty św.? X. Rafał Trytek ICR jako członek tegoż Instytutu wierzy w chrzest krwi i chrzest pragnienia, i temu kapłanowi nie wolno (wg. powyższego cytatu) udzielać sakramentów tym, którzy negują te prawdy, lub choćby promują taką negację... Zasadniczo, w tej kwestii nie ma żadnego podziału pomiędzy zwolennikami "tezy z Cassiciacum" a zwolennikami "czystego sedewakantyzmu". Wszyscy tak samo uznają te prawdy jako coś oczywistego. Inne myślenie jest po prostu irracjonalne, bowiem sprowadza się do tego, że ktoś, kto np. nigdy nie poznał prawdziwości katolickiej religii, bo w ogóle nigdy o niej nie usłyszał, ale żyje zgodnie z prawem naturalnym, ma dobrze uformowane sumienie, nie odrzuca istnienia Boga i gdyby tylko poznał katolicką religię, przyjąłby chrzest, wg. heretyków feenejitów ktoś taki mimo to jest skazany automatycznie na wieczne potępienie w piekle... Pan rzeczywiście uważa, że Bóg jest takim sadystą? Albo ktoś, kto oddaje życie za Chrystusa, bo już się nawrócił, przyjął Wiarę, ale nie zdążył jeszcze przyjąć sakramentu chrztu? Właśnie takie heretyckie, feeneickie myślenie sprowadza dogmat "poza Kościołem nie ma zbawienia" do poziomu nonsensu i absurdu...
UsuńAnonimowy pisze, że wie, że trzeba należeć do Kościoła Katolickiego, żeby się zbawić. I racja, bo taki jest dogmat (konieczność przyjęcia sakramentu chrztu świętego, wyznawanie wiary katolickiej). A potem ten dogmat neguje twierdząc, że mogą być wyjątki."
UsuńW zadnym przypadku nie neguje dogmatu katolickiego i wszystko opieram na nauczaniu Kosciola katolickiego (Pan Bog sie posluguje logika i prostota) a dalej co pan/pani pisze jest czystym absurdem. Niech pan/pani sie zastanowi, czy naprawde osoba ktora nie miala mozliwosci poznania prawdziwej wiary katolickiej i w ramach mozliwosci zyje lepiej niz my ktorzy jestesmy w prawdziwej wierze ma byc potepiona? Albo czy osoba ktora jest chora, albo biedna i zyje dobrze i stara sie zyc po katolicku i nie ma mozliwosci w tych czasach jechac daleko do kaplana ma byc potepiona? Coz by to bylo za Boga... Takie myslenie jest straszne to jak by pan/pani powiedzial/a ja mam to szczescie chodzic do x.Trydka to jestem zbawiona a ostatek mialo pecha w tym ze nie mogli skorzystac chyba zjednygo katolickiego kaplana w Polsce co mi wiadomo, to pojda na wieczne potepienie. Pan Bog nie jest siekciarzem! Pan Bog ani nie patrzy na to kto ile ma kasy, jakie ma postawienie we spolecznosci jak to maja w zwyczaju ludzie.
Zycze wiecej milosci do Pana Boga, siebie, wszystkich ludzi i zycie zgodne z Kosciolem katolickim, ale to juz zawieraja pierwsze slowa wiecej milosci do Pana Boga.
MK
Raz jeszcze powtórzę, że jeśli ktoś jest chory, albo nie ma pieniędzy, i nie ma z tego powodu możliwości uczestniczenia w katolickiej Mszy św., to nie ma żadnego grzechu, gdy na Mszy św. nie jest. Katolik może się zbawić bez Mszy (choć to trudne) ale nie może się zbawić bez wiary. Osoba która nie ma dostępu do katolickiego kapłana, powinna po prostu starać się żyć po katolicku, odmawiać różaniec, starać się żyć w stanie łaski uświęcającej, choćby przez łaskę żalu doskonałego i przyjmować komunię duchową, oraz prosić Boga o dobrą śmierć i możliwość spotkania, choćby raz (najlepiej w godzinie śmierci), katolickiego kapłana który udzieli ważnych godziwych, katolickich sakramentów św., zwłaszcza spowiedzi.
UsuńPanie Piotrze S. Zapomniałem napisać cyt. nie zabierajmy innym szanse na zbawienie- koniec cytatu w cudzysłowie. Nie zamierzałem wprowadzać nikogo w błąd. Naturalnie nie może człowiek dosłownie zabrać zbawienia nikomu innemu, bo to absurd. Chodziło mi o tak zwane kolokwialne stwierdzenie. Myślę, żę nie muszę już dalej prostować sprawy. z Panem Bogiem.
OdpowiedzUsuńPanie Redaktorze dziękuję za bardzo ważne nauki odnośnie naszej świętej wiary katolickiej. Niektórzy rzymscy katolicy integralni głoszą fałszywe bądź nie do końca słuszne tezy. Przykładowo niektórzy unikają kościołów przejętych przez modernistów czy podważają całkowicie słuszność tezy z Cassiciacum itd. Pan natomiast prostuje to w bardzo umiejętny sposób. Bóg zapłać.
OdpowiedzUsuń