J. Exc. x Bp. Donald H. Sanborn w Krakowie, AD 2014 |
Nasz katolicki apostolat, Dziesięć rad Bergoglio i "Requiem" dla protestanckiego heretyka (a)
(Artykuł z sierpnia 2014)
BP DONALD J. SANBORN
–––––
Drodzy katolicy,
To lato było dla mnie bardzo pracowite a zapowiada się ono jeszcze bardziej pracowicie. Podczas czerwcowych podróży po okolicach Seattle udzieliłem sakramentu bierzmowania około dwudziestu kandydatom w kaplicy Najświętszego Odkupiciela (Holy Redeemer Chapel). Następnie, powracając na Wschodnie Wybrzeże, w dwie niedziele odprawiłem Msze święte w kaplicy św. Augustyna w Norfolk, w stanie Wirginia. Stamtąd udałem się na północny-wschód do znajomego kapłana Novus Ordo, a potem do kościoła Matki Bożej Królowej Męczenników we Fraser, w stanie Michigan. Zastąpiłem tam ks. Saavedra, który wyjechał do Meksyku odwiedzić umierającego ojca, którego polecam waszym modlitwom. Teraz, gdy piszę ten biuletyn, wciąż jest przy życiu, ale zostało mu już go niewiele. 22 lipca, przebywszy samochodem 4500 mil wróciłem na Florydę i 31 lipca znowu wyruszyłem w podróż, tym razem do Kalifornii, gdzie w kościele św. Jana Bosko w Modesto udzieliłem bierzmowania dwudziestu czterem osobom. Podczas pobytu w Kalifornii, miałem dwa wykłady na temat obecnej sytuacji Kościoła, jeden w Modesto i jeden w Martinez. Ksiądz Zapp skłonił mnie także do bierzmowania przebywającego w domu opieki człowieka, który umiera na chorobę Lou Gehriga. Ma niewiele ponad pięćdziesiąt lat. Ksiądz Zapp jest bardzo zaangażowany w opiekę nad chorymi i umierającymi.
Kilka dni po powrocie z Kalifornii, udałem się ponownie w okolice Detroit by odwiedzić tam naszą parafię. 27 sierpnia wyjeżdżam do Europy, gdzie udzielę bierzmowania w parafii księdza Trytka w Krakowie, w Polsce a także w Budapeszcie, gdzie ksiądz Trauner odprawia Mszę Świętą. Ksiądz Trauner opuścił ostatnio Bractwo Św. Piusa X i podtrzymuje nasze twarde stanowisko wobec Bergoglio. Spotkam się z nim i trzema innymi byłymi kapłanami FSSPX, narodowości niemieckiej i austriackiej, którzy ostatnio również opuścili Bractwo. Podczas pobytu w Niemczech mam zamiar spotkać się z kilkoma bardzo konserwatywnymi kapłanami Novus Ordo.
Jest wielu duchownych Novus Ordo, którzy z wielkim zainteresowaniem śledzą to, co mówimy i robimy. Uważam, że w głębi serca wiedzą, iż mamy rację, przynajmniej co do tego, że Vaticanum II stworzył nową religię, odmienną od religii katolickiej. Sądzę, że zgadzają się z nami, kiedy mówimy, że religii powszechnie spotykanej w niegdyś katolickich parafiach nie można utożsamiać z religią sprzed Vaticanum II.
Zdecydowali się "zwalczać ją od wewnątrz". Oczywiście sądzę, że wymaga to pójścia na kompromis, na który wiara katolicka nie pozwala. Bo jeśli rzeczywiście jest to fałszywa religia, to pozostawanie w niej, chociażby nawet się ją "zwalczało", stanowi dla wszystkich świadectwo, że się uznaje, iż nowa religia to to samo, co katolicka Wiara. Czyny przemawiają głośniej niż słowa.
Konserwatywni duchowni Novus Ordo nie mogą pogodzić w swych umysłach problemu ciągłości instytucji, z jednej strony oraz braku ciągłości wiary z drugiej. Nie rozumieją, że hierarchia Novus Ordo, na skutek porzucenia katolickiej Wiary, nie może rządzić Kościołem rzymskokatolickim. Przez analogię, hierarchia Novus Ordo jest trupem katolickiej hierarchii, ale nie prawdziwą katolicką hierarchią. Postawa konserwatywnych duchownych Novus Ordo nasuwa mi skojarzenie z ludźmi, którzy są wciąż tak przywiązani do swych zmarłych krewnych, że mówią do ciał zmarłych leżących w otwartej trumnie jak gdyby jeszcze żyli, a czasami nawet chcą się dostać do nich, do trumny zanim zostanie zamknięta. Podobnie konserwatywny ksiądz Novus Ordo nie jest przywiązany do prawdziwej katolickiej hierarchii, lecz zaledwie do jej zewnętrznej postaci – tego, co pozostanie po oddzieleniu się od niej katolickiej Wiary. Tak samo jak krewni przeżywają męczarnie widząc trupa ukochanego zmarłego, tak też konserwatywni duchowni Novus Ordo, zadręczają się faktem, że hierarchia, z którą są tak lojalnie związani nie mówi językiem katolickiej Wiary, ani nie działa zgodnie z tą samą Wiarą. Stanowisko, jakie przyjęli ci duchowni zmusza ich by niejako wiecznie siedzieli w domu pogrzebowym, wpatrując się w martwe ciało, które wygląda podobnie do katolickiej hierarchii, lecz nią nie jest. Nigdy nie powie, ani nie zrobi niczego katolickiego, a będzie tylko wciąż gnić i cuchnąć.
Moim zdaniem, ich sytuacja jest tragiczna. Wszyscy oni chcieliby być katolickimi kapłanami, a tymczasem zrozumieli, że są duchownymi religii, której ani nie znają ani nie chcą. W rezultacie, tęsknie przypatrują się – jak sądzę – naszemu życiu, w którym otacza nas wszystko co katolickie: katolicka Msza Święta, katolickie sakramenty, katolicka doktryna, katolicka dyscyplina, katolicka muzyka, katolicka sztuka, katolicka teologia oraz towarzystwo współbraci kapłanów, którzy wierzą w całość katolickiego dogmatu. To piękny ogród, do którego – jak przeczuwają – nie mogą wejść.
Stale żywię nadzieję i modlę się o to, aby tacy duchowni – których święcenia są w najlepszym razie wątpliwe – pewnego dnia zrozumieli, że ich posłuszeństwo i lojalność wobec heretyckich "papieży" i "biskupów" nie utrzymuje ich w łączności z Kościołem rzymskokatolickim i że mają obowiązek potępienia ich jako fałszywych pasterzy oraz odciągnięcia od nich owiec.
Dziesięć porad Bergoglio
Bergoglio podał w lipcu "dziesięć sekretów szczęścia". Wśród tych dziesięciu rad nie było ani jednej wzmianki o Bogu albo Jezusie Chrystusie. Powiedziano nam, między innymi, że niedziela jest przeznaczona dla rodziny, jak gdyby Trzecie Przykazanie brzmiało "Pamiętaj, abyś Dzień Rodziny święcił". Ale najgorsze ze wszystkiego, co nam powiedziano, to, że musimy szanować wierzenia innych i że nie powinniśmy próbować nawracać ludzi. "Najgorszy ze wszystkiego" – powiedział – "jest religijny prozelityzm, który paraliżuje: «Rozmawiam z tobą, by cię przekonać». Nie. Kościół wzrasta przyciągając, a nie nawracając".
Jedynym powodem szanowania religijnych przekonań innych jest to, że ich przekonania są prawdziwe. Jeśli nie są prawdziwe, to powinniśmy się brzydzić ich poglądami i powodowani miłością powinniśmy dołożyć wszelkich starań by nawrócili się z fałszywych wierzeń i przyjęli prawdę. To jest prozelityzm, tzn., wysiłek by przywieść do prawdy ludzi żyjących w błędzie.
Wielokrotnie już zwracałem uwagę na to, że każda dziedzina posiada swoją własną ortodoksję i swoją własną herezję. Można to powiedzieć o matematyce, biologii, medycynie, inżynierii, architekturze, fizyce, ekonomii, chemii, a nawet o polityce. Powód, dla którego ludzie spędzają lata w drogich szkołach jest taki, że uczą się prawdy lub tego, co biorą za prawdę, a odrzucają błąd. Na przykład, żaden liberalny uniwersytecki profesor nie będzie "szanował przekonań" kogoś, kto pisze pracę wspierającą kreacjonizm. Powszechną "ortodoksję" stanowi ewolucjonizm, mimo całej jego absurdalności. Żaden profesor matematyki nie przepuści studenta uważającego, że 2 + 2 = 5 i żaden fizyk czy profesor nauk technicznych nie przepuści studenta, który nie uznaje praw grawitacji Newtona. A to dlatego, że błąd to coś, co z samej swej natury powinno być potępione. Gdzie ortodoksja i herezja jest bardziej rozpowszechniona niż w liberalnych mediach, gdzie wysyła się na stos nawet za luźne i nierozmyślne wygłoszenie czegoś, co jest sprzeczne z kanonem liberalnej poprawności politycznej?
Ortodoksja jest najważniejsza w sprawach religii, ponieważ religia jest naszą podstawą jedności z Bogiem na całą wieczność. Najbardziej podstawowym sposobem naszego zjednoczenia z Bogiem jest złączenie się poprzez nadprzyrodzoną wiarę. Chociaż ta wiara nie wystarcza do zbawienia, niemniej jednak jest jego niezbędnym warunkiem. Nadprzyrodzona wiara to wierzenie Boskim naukom oparte na autorytecie objawiającego Boga. Jeśli będziemy się wahali uczynić ten podstawowy krok ku Bogu, to będzie niemożliwością by w jakiś inny sposób być miłym Bogu. Nawet gdybyśmy oddali wszystkie nasze pieniądze biednym albo poświęcili nasze życie na łagodzenie cierpień ludzi, to te czyny – choć same w sobie dobre – nie złączą nas z Bogiem ani nie uczynią miłymi Bogu.
Ujmując to w inny sposób: Jeśli wiosłujemy w niewłaściwym kierunku – w kierunku wodospadu – to bez względu na to jak bardzo wytężone będą nasze wysiłki, wszystkie pójdą na próżno.
Dlatego też, kiedy widzimy innych wiosłujących w kierunku wodospadu, czyż nie powinniśmy wołać, że płyną ku swej zagładzie? Albo czy powinniśmy być "miłosierni" "szanując ich przekonania" odnoszące się do tego, w którym kierunku wiosłować?
Czy Bergoglio szanuje religijne przekonania innych? Absolutnie nie. Nieustannie i bezlitośnie prześladuje Zgromadzenie Franciszkanów Niepokalanej z powodu przywiązania do niektórych rzymskokatolickich praktyk i przekonań. Obraźliwymi nazwami naznaczył każdego, kto w jakiejkolwiek formie obstaje przy katolickiej tradycji.
Jak wszyscy liberałowie, Bergoglio jest za poszanowaniem przekonań innych tylko wtedy, gdy są to poglądy liberalne. Przywódcy rewolucji francuskiej mówili: Nie ma wolności dla wrogów wolności! Wolność stała się ich nową ortodoksją, katolicyzm został wrzucony do kosza. Tak jak oponenci katolicyzmu byli karani przez prawo przed rewolucją, tak też przeciwnicy nowej religii wolności byli przez nowy "oświecony" rząd skazywani na śmierć na gilotynie (1).
W naszych czasach, demokracja będąca najstarszą córką liberalizmu, stała się od 1919 roku świętą krową, kiedy to kombinacja wolnomyślicieli, lewicowców, socjalistów, masonów i zwykłych tępych partaczy (jak Woodrow Wilson (2)) zmontowała światowy porządek oparty na tym jakże wadliwym systemie. Liberałowie czczą demokrację, uważając ją za nieomylną dopóki demokracja nie wybierze złej osoby. Adolf Hitler – na przykład – był wybrany demokratycznie. To samo dotyczy Hamasu.
Najgorszym aspektem odrazy odczuwanej przez Bergoglio wobec prozelityzmu, który jest próbą nawrócenia kogoś na katolicką Wiarę, jest to, że to co głosi Bergoglio stoi w sprzeczności z uroczystym nakazem naszego Pana Jezusa Chrystusa i niezmienną postawą i praktyką Kościoła wobec niekatolików.
W przeciwieństwie do wiarołomnej i nieprzyjaznej postawy Bergoglio, posłuchajmy tych wspaniałych słów Papieża Piusa XI: "Że zaś jako na znak, po którym można poznać prawdziwych uczniów swoich, Chrystus Pan wskazał: «aby się wszyscy wzajemnie miłowali» (Jan XIII, 35; XV, 12), czyż można bliźnim dać większy dowód miłości nad ten, kiedy staramy się wyprowadzić ich z ciemności błędu (e superstitionis tenebris) i wszczepić w nich prawdziwą wiarę Chrystusową. Ten zaś objaw miłości o tyle stoi wyżej ponad inne dzieła i dowody tej cnoty, o ile dusza stoi wyżej nad ciało, niebo nad ziemią, wieczność nad doczesnością" (Encyklika Rerum Ecclesiae, [O misjach Kościoła katolickiego], z 28 lutego 1926 r., nr 6).
Requiem dla heretyka wagi ciężkiej
Innym okropnym wydarzeniem z niedawnej przeszłości Bergoglio jest jego zezwolenie na "katolicki" (tj., Novus Ordo) pogrzeb zmarłego niekatolickiego "biskupa" – Tony Palmera. To ten sam "biskup", którego nazwał "bratem biskupem". Osobliwe, gdyż żaden z nich nie jest biskupem – obaj są ludźmi świeckimi – każdy we właściwym sobie przebraniu. Zmarły był zielonoświątkowcem głęboko zaangażowanym w głoszenie w Stanach Zjednoczonych ewangelii dobrobytu "Bóg-uczyni-cię-bogatym", nie do pogodzenia z ewangelią ubóstwa Bergoglio. Palmer nie tylko otrzymał "katolickie" pożegnanie, ale na osobiste życzenie Bergoglio został pochowany z honorami "katolickiego" "biskupa". Palmer nie był ani katolikiem ani biskupem. Ale nie jest nim również Bergoglio.
Szczerze oddany w Chrystusie,
Bp Donald J. Sanborn
Rektor
"Most Holy Trinity Seminary Newsletter", August 2014. (b)
Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Przypisy:
(1) Inna sławna dewiza rewolucjonistów brzmiała: Wolność, równość, braterstwo albo – śmierć! Francuska republika uznała za stosowne wymazać fragment "albo – śmierć", ponieważ mogłaby zostać oskarżona o przestępstwo zagrożone karą śmierci – "nietolerancję".
(2) Wilson zasłynął swą uwagą dotyczącą przekazania trzech milionów etnicznych Niemców czechosłowackiej władzy: "Co to jest Kraj Sudecki?". Dwadzieścia lat później, każdy na świecie powinien wiedzieć, czym jest Kraj Sudecki. Utworzenie Iraku w 1919 roku było kolejnym jaskrawym przykładem głupoty marzycielskich zwolenników jednego państwa światowego, upakowaniem w jeden naród o sztucznych granicach grupy walczących plemion i sprzecznych religii. By położyć kres wynikłym z tego niepokojom, Brytyjczycy zbombardowali irackie miasta gazem trującym.
(a) Tytuł od red. Ultra montes.
(b) Por. 1) Bp Donald J. Sanborn, a) Cnoty nadprzyrodzone. Kazanie wygłoszone 31. 08. 2014 r. w Krakowie. b) Katolickie seminarium duchowne, FSSPX i "kanonizacje" pseudopapieży. c) Dlaczego należy przekonywać zwolenników FSSPX do stanowiska sedewakantystycznego. d) Wzniosłość świętej Wiary katolickiej a obskurantyzm współczesnego świata. e) Tragikomedia Novus Ordo: Bergoglio z nosem klauna i herezja "kardynała" Rodrigueza. f) "Kanonizacje" Jana XXIII i Jana Pawła II. g) Sprzeciw wobec zmian soborowych a niezniszczalność Kościoła. h) "Sobór Watykański II" – największa katastrofa w historii świata. i) Góry Gelboe. Jeden z pierwszych seminarzystów abp. Lefebvre'a opłakuje upadek jego Bractwa. j) Perspektywa pojednania FSSPX z modernistami.
2) Ks. Włodzimierz Ledóchowski SI, a) Rozumność wiary. b) Wewnętrzna pewność aktu wiary.
3) Św. Fulgencjusz, Biskup w Ruspe, O wierze czyli o regule prawdziwej wiary do Piotra.
4) Ks. Ignacy Grabowski, Prawo kanoniczne. O występkach przeciw wierze i jedności kościelnej.
5) Ks. Jacek Tylka SI, O cnotach heroicznych.
6) Ks. Maciej Józef Scheeben, O. Euzebiusz Nieremberg SI, Uwielbienia łaski Bożej.
7) O. Jan Jakub Scheffmacher SI, Katechizm polemiczny czyli Wykład nauk wiary chrześcijańskiej przez zwolenników Lutra, Kalwina i innych z nimi spokrewnionych, zaprzeczanych lub przekształcanych.
8) Ks. Andrzej Dobroniewski, Modernizm i moderniści.
(Przyp. red. Ultra montes).
© Ultra montes (www.ultramontes.pl)
Cracovia MMXIV, Kraków 2014
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.