KS. BENEDICT HUGHES CMRI
Redaktor "The Reign of Mary"
––––––––
"Dialog nie dąży do nawracania, ale do lepszego wzajemnego zrozumienia". Tych szokujących słów nie wypowiedział protestant, lecz nie kto inny jak Benedykt XVI w przemówieniu do członków Kurii Rzymskiej 21 grudnia 2012 roku. Poza tym, że są oburzające dla katolickiego czytelnika, to są jeszcze bardziej niebywałe ze względu na bezpośrednie przyznanie, że soborowy kościół zatracił ideę nawrócenia. Oto kilka cytatów z tej samej wypowiedzi:
"Trzeba się w tym nauczyć akceptowania drugiego w jego byciu i myśleniu w odmienny sposób. ...wysiłki wokół jakiegoś konkretnego problemu stają się procesem, w którym, za pomocą słuchania drugiego, obydwie strony mogą odnaleźć oczyszczenie i ubogacenie. ... Dialog nie dąży do nawrócenia, ale do zrozumienia.... Zatem, w tym dialogu, obydwie strony świadomie zachowują swoją tożsamość, której w dialogu nie kwestionują...".
"Stolica Apostolska swym wiernym nigdy nie pozwalała, by brali udział w zjazdach niekatolickich. Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego".
"Idąc tedy nauczajcie wszystkie narody, chrzcząc je w Imię Ojca i Syna i Ducha Świętego". "Euntes ergo docete omnes gentes, baptisantes eos in nomine Patris et Filii et Spiritus Sancti" Mt. 28, 19. |
Jezus Chrystus powiedział Swoim Apostołom, aby szli i nauczali wszystkie narody. W odpowiedzi na to polecenie, Kościół przez całe wieki wysyłał misjonarzy, by prowadzili wszystkich ludzi do Chrystusa i Jego prawdy. Annały historii Kościoła katolickiego są pełne żywotów mężczyzn i niewiast, którzy opuszczali swe ojczyste kraje i z narażeniem życia podróżowali na obczyznę nie mając żadnego innego celu jak tylko przyprowadzenie dusz do Wiary.
Wystarczy wspomnieć trudy i znoje św. Patryka, św. Bonifacego, śś. Cyryla i Metodego, św. Jacka a zwłaszcza wielkiego misjonarza św. Franciszka Ksawerego. Ci święci to zaledwie mała próbka ogromnej armii misjonarzy posyłanych przez Kościół na cały świat przez całe wieki. Natchnieni prawdą Ewangelii, myślą o wartości nieśmiertelnej duszy i przykładem Apostołów, stawiali czoło każdemu niebezpieczeństwu i poświęcali swe wygody i bezpieczeństwo, aby nieść Wiarę jak największej liczbie dusz. Wielu z nich opuściło rodziny i ojczyznę, wiedząc, że nigdy więcej jej nie zobaczą. Ale to wszystko nie było dla nich bez znaczenia, gdyż poświęcali się dla zbawienia dusz.
Co więcej, by znaleźć takie przykłady nie musimy wcale sięgać daleko w historię. W naszym własnym kraju widzieliśmy wielką gorliwość misjonarzy takich jak misjonarze Maryknoll, spośród których wielu było torturowanych i/lub poniosło śmierć męczeńską za Wiarę w Chinach. W XIX wieku wielki francuski kardynał Lavigerie założył zakon Misjonarzy (zwanych Ojcami Białymi od koloru habitu). Owi Ojcowie przemierzali afrykańską dżunglę, aby nieść Wiarę niewiernym. Tak wielką była ich gorliwość, że choć wiedzieli, iż mogą umrzeć na malarię lub inną chorobę (co po krótkiej misjonarskiej działalności spotkało tak wielu z nich), to jednak chcieli stawić czoło tym niebezpieczeństwom.
Jedna idea była inspiracją dla tych oraz niezmierzonej liczby innych misjonarzy: uprzytomnienie sobie wartości duszy nieśmiertelnej. Można powiedzieć, że dusza ma wartość Drogocennej Krwi Jezusa, ponieważ chciał On przelać Swą krew nawet gdyby tylko jedna dusza miała dostąpić zbawienia. Każda dusza jest kochana przez Boga, swego Stwórcę, który pragnie, żeby wszystkie dusze przyszły do poznania prawdy i osiągnęły zbawienie. Każda dusza będzie żyć wiecznie, albo z Bogiem albo oddzielona od Niego na całą wieczność. Wiedząc, że zbawienie wieczne każdej duszy zależy od tego jak dana osoba żyje, oraz że niezliczone dusze są pogrążone w mrokach błędu i występku, bohaterscy misjonarze katolickiego Kościoła nie zważali na nic by do nich dotrzeć.
Tymczasem Vaticanum II to wszystko zmienił. W rzeczywistości, ten niesławnej pamięci sobór całkowicie zniekształcił ideę celu pracy misyjnej i pojęcie nawrócenia. Jego nowy duch "ewangelizacji" jest zupełnie obcy praktyce Kościoła. Cóż to za obraza Chrystusa, Boskiego Założyciela katolickiego Kościoła! Ukrywać albo umniejszać prawdę, wstydzić się jej, jest tym samym, co wstydzić się Chrystusa. Nie zapomnijmy Jego słów: "Kto by zaś zaparł się mnie przed ludźmi, zaprę się go i ja przed Ojcem moim" – są to słowa, nad którymi zwolennicy tego nowego ducha dialogu powinni z drżeniem rozmyślać.
Powinniśmy być wdzięczni Benedyktowi XVI przynajmniej za otwarte przyznanie, iż soborowy kościół utracił apostolskiego ducha. Zwykle, ukrywa swój modernizm za tradycyjnie brzmiącymi sformułowaniami. Jednakże w tym wypadku, otwarcie potwierdził to, co przytomni katolicy zawsze wiedzieli – tzn., że ten nowy kościół to inny kościół, a już z pewnością nie Kościół katolicki naszych przodków. Kto czyta niech zrozumie i porzuci raz na zawsze ten odstępczy kościół Vaticanum II.
Ks. Benedict Hughes CMRI
Artykuł z czasopisma "The Reign of Mary", nr 149, Zima 2013 ( www.cmri.org )
Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa
–––––––––––––––
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.