Niedawno otrzymaliśmy takie pytanie na naszym profilu na Facebooku.
Jest to ciekawy temat na osobny artykuł, gdyż wiele osób może nie mieć
świadomości w tej materii, a być może rozważała pójście do cerkwi.
Oczywiście, w tym przypadku pytający miał na myśli współczesne święcenia u grekokatolików, oraz to czy współcześnie można chodzić do cerkwi greckokatolickiej (co wynika z kontekstu, pyta bowiem "czy wg. sedewakantystów?", nie chodzi więc o ogólne normy jakie są w Kościele katolickim, a o obecną sytuację w jakiej znajduje się Kościół). Trzeba jasno podkreślić, że w normalnych czasach, a więc gdy był katolicki Papież i hierarchia kościelna, oraz ważne, katolickie sakramenty, oczywiście katolik mógł uczestniczyć w liturgii w cerkwi greckokatolickiej oraz przystępować do wszystkich sakramentów, gdyż Cerkiew ta jest częścią Kościoła Powszechnego, tak samo jak Kościoły lokalne (np. Kościół polski pod przewodnictwem Prymasa, czy Kościoły poszczególnych diecezji, np. wrocławski, warszawski, krakowski itp. pod przewodnictwem ich biskupa diecezji). Kościoły wschodnie (Cerkwie) w jedności z Papieżem, są równoprawnymi gałęziami jednego drzewa, jakim jest Kościół Powszechny, mającymi jednak własne obyczaje, tradycje, liturgię, kalendarz a nawet prawodawstwo, jednak we wszystkim podlegają Stolicy Apostolskiej. Owszem aby zmienić obrządek z rzymskiego na wschodni (i odwrotnie), kapłan potrzebowałby zgody Stolicy Apostolskiej, jednak wierny świecki może wypełnić niedzielny obowiązek np. będąc poza miejscem stałego pobytu, w cerkwi greckokatolickiej. Nie potrzeba do tego żadnej specjalnej zgody. Owszem, każdy wierny kościoła łacińskiego (czy też greckokatolickiego) jest przypisany kanonicznie do swojej parafii, i to tam powinien, w normalnych warunkach, wypełniać zwykle swój niedzielny obowiązek, a nie tam, gdzie mu się podoba.
Współcześnie jest to jednak dużo bardziej skomplikowane. Należy przede wszystkim zapytać, czy autor miał na myśli współczesnych "grekokatolików", będących w jedności z fałszywą, modernistyczną hierarchią okupującą Watykan (a więc będących częścią Neokościoła Novus Ordo), czy autentycznych grekokatolików, czyli uznających obecny wakat na Stolicy Apostolskiej. W tym drugim przypadku, sytuacja jest o tyle trudna, że obecnie żyje na świecie, o ile mi wiadomo, tylko jeden katolicki kapłan obrządku ukraińsko-bizantyjskiego, publicznie deklarujący wakat na Stolicy Apostolskiej (o. Walery Kudriavtsev, związany z apostolatem SGG, pochodzący z Ukrainy). Kapłan ten przez krótki czas przebywał w Polsce w 2014 r., obecnie od 2022 r. przebywa on poza granicami swojego kraju. Poza tym kapłanem, istnieją jeszcze tzw. Ojcowie Podhoreccy (lub Dohnalowcy, samozwańczy tzw. "Bizantyjski Katolicki Patriarchat"). Są oni znani głównie z tego, że imiennie "ekskomunikowali" Wojtyłę, potem Ratzingera, Bergoglio, oraz znaczną część modernistycznego episkopatu. Mają swój ośrodek w historycznych Podhorcach (w II Rzeczypospolitej miejscowość była siedzibą gminy wiejskiej Podhorce w powiecie złoczowskim województwa tarnopolskiego) z dość sporym nawet, wybudowanym nowym kościołem (cerkwią), mają sporo wiernych, kilkunastu księży i chyba 4 biskupów. Ich linia konsekracyjna jednak jest dość niejasna. Nie wiadomo tak naprawdę od kogo dokładnie o. Antonin Dohnal (samozwańczy patriarcha) i trzech innych biskupów otrzymało konsekracje biskupią... Poza tym oni nie uznają jedynie tych których sami ekskomunikowali i chyba od momentu tego ekskomunikowania, a więc Montiniego uznają najprawdopodobniej za prawowitego papieża, podobnie Wojtyłę i Ratzingera, do momentu obłożenia ich "ekskomuniką" przez o. Dohnala.
Święcenia są ważne, o ile jest zachowana sukcesja apostolska. Aby sakrament byl ważny, muszą być spełnione odpowiednie warunki, przede wszystkim forma, materia i intencja. Wiemy że nowe, modernistyczne konsekracje biskupie z 1968 r. są nieważne, bo są bliźniaczo podobne do obrzędów anglikańskich, które papież Leon XIII uznał nieomylnie za nieważne w Bulli Apostolicae curae. Papież mocą swego najwyższego autorytetu stwierdza w niej ostatecznie, że : „Święcenia dokonane zgodnie z rytem anglikańskim były i są całkowicie nieważne”. Możemy więc zastosować tu analogię, że również nowe sakry modernistyczne zostały by uznane przez Kościół (i pewnie w przyszłości zostaną, gdy będzie znowu Papież) za całkowicie nieważne. U grekokatolików sprawa jest trochę bardziej skomplikowana, gdyż Kościół grekokatolicki został zdelegalizowany przez komunistów na terenie ZSRR i terenach zależnych od ZSRR, w tym również w PRL. Odbudowa struktur grekokatolickich nastąpiła dopiero od 1989/1990 r. a więc już w okresie modernistycznej okupacji struktur Kościoła. Jedynym biskupem grekokatolickim któremu udało się przeżyć, najpierw 18 lat w sowieckim łagrze, a później od 1963 r. na wygnaniu w Rzymie był bp. Josyf Slipyj (Sakry biskupiej udzielił mu 22 grudnia 1939 r. metropolita grekokatolicki Lwowa abp. Andrzej Szeptycki). Abstrahując w tym momencie od tego, że zarówno abp. Szeptycki, jak też bp. Slipyj popierali ukraińskie ruchy "nacjonalistyczne", a ten drugi, 28 kwietnia 1943 r. odprawił nabożeństwo w archikatedrze św. Jura z okazji powołania 14 Dywizji Grenadierów SS (podczas uroczystości obecne były również niemieckie władze okupacyjne), to nie wpływa to w żaden sposób na fakt, że byli to ważnie konsekrowani biskupi Kościoła katolickiego. Współcześni "grekokatolicy" (w jedności z sektą Novus Ordo) mają zasadniczo dwie linie, z czego jedna jest najprawdopodobniej nieważna. "Kard." Myrosław Lubacziwski został "konsekrowany" na "biskupa" przez JPII w Rzymie w 1979 r., a więc z pewnością w nowym modernistycznym rycie (JPII nie znał rytu bizantyjskiego i za pewne nie użyłby go podczas konsekracji). Pierwszy w Polsce po '89 roku "arcybiskup" grekokatolicki (przemysko-warszawski) Jan Martyniak został "konsekrowany" na "biskupa" właśnie przez niejakiego "kard". Lubacziwskieg, a więc nie jest prawdziwym biskupem, a "wyświęceni" przez niego "księża" grekokatoliccy w Polsce nie są prawdziwymi kapłanami. Jest jednak też druga linia, gdyż co bardzo ciekawe, bp. Slipyj dwa lata wcześniej, w 1977 r. udzielił święceń biskupich w Castel Gandolfo o. Lubomyrowi Huzarowi, Ivanowi Chomie i Stepanowi Czmilowi w tajemnicy i bez zgody "papieża". Za pewne te święcenia były w tradycyjnym rycie bizantyjskim więc były one ważne (Slipyj był również współkonsekratorem podczas "konsekracji" udzielonej przez Wojtyłę w 1979 r., ale jest mało prawdopodobne, aby pozwolono mu użyć własnych ksiąg liturgicznych). Bp. Lubomir Huzar przyjął święcenia kapłańskie w obrządku bizantyjskim 30 marca 1958 r. w katedrze w Stamford, był więc na pewno ważnie wyświęconym kapłanem, oraz biskupem. W 1996 r. uzyskał potwierdzenie "kanoniczności" swoich święceń biskupich od JPII (a w lutym 2001 także "nominację kardynalską") i był organizatorem struktur "grekokatolickich" (w jedności z JPII) na Ukrainie, on też wyświęcił większość aktualnych ukraińskich biskupów "grekokatolickich", można więc założyć, że większość z nich jest prawdziwymi biskupami (o ile mieli wcześniej ważne święcenia kapłańskie, co niestety jest wątpliwe, gdyż poprzednikiem Huzara był pseudobiskup Lubacziwski, który "wyświęcił" na "kapłana" m.in. obecnego zwierzchnika ukraińskiej "cerkwi greckokatolickiej" - Swiatosława Szewczuka. Owy Szewczuk jest również "konsekratorem" aktualnego "arcybiskupa" przemysko-warszawskiego Eugeniusza Popowicza). Możliwe jednak ze na Ukrainie wielu biskupów i księży grekokatolickich posiada ważne święcenia, z linii bp. Huzara. W Polsce niestety większość pochodzi z linii JPII-Lubacziwski, a więc nie jest ważna. Trzeba by więc sprawdzać szczegółowo każdy przypadek z osobna, badać dokładnie każdego kapłana, od kogo miał święcenia i w jakim rycie. Poza tym, pozostaje problem pozostawania tych tzw. grekokatolików w jedności z fałszywym kościołem i heretyckim antypapieżem Bergoglio którego wymieniają oni w modlitwach liturgicznych, także we Mszy św. Uczęszczanie do tych tzw. grekokatolików można więc porównać do uczęszczania do FSSPX lub na indult. Nie wiemy, czy trafimy akurat na ważnie wyświęconego księdza, czy na symulant, przebierańca udającego kapłana, bo nie wiadomo od kogo i jakie miał święcenia. A nawet jeżeli trafimy na ważnie wyświęconego księdza, to będzie on sprawował Msze w jedności z publicznymi heretykami i apostatami. Poza tym, nie wiemy czy ten kapłan sam nie jest heretykiem, czy nie głosi np. herezji fałszywego ekumenizmu, wolności religijnej, kolegializmu i innych błędów Vaticanum II. A taka Msza, sprawowana przez heretyka, lub w jedności z heretykami, nie może być miła Bogu, nawet jeśli jest ważna. Na takie Msze katolik rzymski (ani grekokatolik) chodzić nie może!
Istnieje jeszcze jedna grupa podająca się za greckokatolicką, a mianowicie jest to Bractwo Kapłańskie Świętego Jozafata Kuncewicza (FSSJK), założone przez księdza Wasyla Kowpaka. Bractwo ściśle współpracuje z Bractwem Świętego Piusa X. Działa na zachodniej Ukrainie. Posiada seminarium we Lwowie i opiekuje się małym żeńskim zgromadzeniem zakonnym. Nie wiadomo dokładnie jak liczna jest to grupa, jednak nie posiada ona własnego biskupa. W lutym 2006 r. śp. bp Bernard Tissier de Mallerias FSSPX, w warszawskim przeoracie Bractwa Świętego Piusa X wyświęcił dwóch seminarzystów z Bractwa Świętego Jozafata na diakonów. 22 listopada 2006 r. bp Richard Williamson FSSPX wyświęcił dwóch członków FSSJK na prezbiterów a siedmiu na diakonów. 16 października 2007 r. bp Bernard Fellay wyświęcił w Warszawie siedmiu prezbiterów. Co ciekawe, w 2003 roku "kard." Huzar ekskomunikował księdza Kowpaka; ksiądz Kowpak odwołał się do władz w Rzymie. Ekskomunika została przez Watykan podtrzymana. Jest to więc grupa schizmatycka, która z jednej strony czysto iluzorycznie "uznaje" modernistyczną hierarchię, a z drugiej lekceważy ją i nie przejmuje się nałożoną przez tą hierarchię "ekskomuniką", dokładnie tak samo, jak FSSPX. Święcenia tych księży są ważne, jednak katolicy nie mogą z czystym sumieniem uczęszczać do nich na Msze św., gdyż są one niegodziwe, ponieważ są sprawowane w jedności z fałszywą hierarchią.
Reasumując, w odpowiedzi na tytułowe pytanie, należy stwierdzić, że katolicy (niezależnie od obrządku) nie mają aktualnie możliwości uczęszczać na Boską Liturgię (Mszę św.) do cerkwi greckokatolickiej, gdyż po prostu nie ma (przynajmniej w Polsce, ale obecnie także na Ukrainie, gdyż o. Kudriavtsev przebywa od blisko trzech lat na emigracji) żadnego katolickiego kapłana Rytu Bizantyjskiego. Jeśli ktoś wie gdzie aktualnie przebywa o. Kudriavtsev, i ma możliwość być u niego na Mszy św., to jest to jedyna możliwa opcja, którą można polecić z czystym sumieniem, gdyż jest to kapłan co do którego wątpliwości nie miał ś.p. bp. Daniel Dolan, który cieszył się powszechnym zaufaniem i miłością wśród katolików rzymskich integralnych. Pozostałe opcje odpadają z przyczyn oczywistych, tak samo jak odpada chodzenie na indult czy do FSSPX etc. Jeśli zaś chodzi o święcenia, to u tzw. grekokatolików (w jedności z modernistami) wygląda to podobnie jak we współczesnym FSSPX, a więc część kapłanów ma święcenia od bp. Huzara i konsekrowanych przez niego biskupów (którzy wcześniej uzyskali ważne święcenia kapłańskie) - ci z pewnością są ważnymi kapłanami, podobnie jak księża FSSPX wyświęceni przez abp. Lefebvre oraz biskupów przez niego konsekrowanych. Są jednak wymieszani z nimi duchowni "wyświęceni" przez "biskupa" Lubacziwskiego, którzy nie są ważnie wyświęconymi kapłanami, podobnie jak w FSSPX jest wielu duchownych Novus Ordo, którzy nie otrzymali ważnych święceń kapłańskich w tradycyjnym rycie, czyli są świeckimi panami.
Przyszło nam żyć w tych wyjątkowych, trudnych czasach. Pamiętajmy jednak, że Bóg jest z nami. Dziś, w IV Niedzielę Adwentu, oczekujemy szczególnie na przyjście Pana. Pan jest blisko, już idzie! Nie popadajmy więc w zniechęcenie czy marazm! Bóg znajdzie wyjście z każdej sytuacji, która po ludzku byłaby fatalna i bez wyjścia. On sam zna czas! Oczekujmy Go więc pełni wesela z oddaniem, nadzieją i ufnością!
W IV Niedzielę Adwentu AD 2024
Michał P. Mikłaszewski, redaktor naczelny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.