„Ktokolwiek twierdzi, że liturgia ofiarowana całemu Kościołowi, podpisana i opieczętowana przez Najwyższy Autorytet Jego Świątobliwości Piusa XII, jest zła lub przeklęta — NIECH BĘDZIE WYKLĘTY.” ~ Mons. Merardo Loya.
JE x. biskup Merardo Loya
Ostatnio rozpętało się zaciekłe prześladowanie ze strony niektórych (wielu) katolików wobec zmian liturgicznych Wielkiego Tygodnia ogłoszonych — nie przez Bugniniego (on nie miał takiej władzy), lecz przez samego Papieża Piusa XII w 1955 roku. Znaleźli się tacy, którzy ośmielili się, bezczelnie i grzesznie, nazwać „przeklętą” Boską Liturgię Wielkiego Tygodnia. A to, po pierwsze, w obronie Liturgii św. Piusa X, a po drugie, ponieważ — jak mówią — torowała ona drogę do całkowicie nieważnej, szkodliwej i szatańskiej liturgii modernistycznej Montiniego, fałszywego papieża Pawła VI.
Cóż, chcieć bronić wiary — to dobrze, ale ranić przez to inną jej część — już nie. Strzyc owcę — to dobrze, ale przesadzić i zranić jej ciało — już nie.
Po pierwsze:
Liturgia JŚ. św. Piusa X i liturgia JŚ. Piusa XII są równie ważne, dobre i uświęcające — i łatwo to zrozumieć, bo obaj są legalnymi papieżami i tak samo nieomylnymi; złe intencje innych nie przewyższają Bożej aprobaty dla papieskiego zatwierdzenia. Liturgia św. Piusa X jest jak dama odziana w najpiękniejsze, wzorzyste i okazałe szaty, przyozdobiona drogimi klejnotami i koroną, woniejąca najwspanialszymi duchowymi perfumami — jak oblubienica z Pieśni nad Pieśniami, mieszkająca w wspaniałych katedralnych pałacach, a cały świat katolicki ją kochał i podziwiał. Liturgia Piusa XII to ta sama dama — elegancko prosta, trzeźwa, praktyczna, pobożna, przygotowana na trudne czasy, jakie dziś przeżywamy: brak posługi kapłańskiej z powodu apostazji, brak odpowiednich miejsc na uroczyste ceremonie; Kościół pielgrzymujący cierpi biedę — nie stać go na kapy ani złote ornaty; miejsca Mszy to dziś oddalone lokalizacje, wymagające długich podróży, by wysłuchać prawdziwej Mszy Świętej, a potem powrócić do domu. Ta ostatnia liturgia katolicka, z Bożego zrządzenia, została dana dla katolików cierpiących wielką apostazję — dla walczących, tych, którym nie będzie łatwo, którzy nie będą zamykać się w zakrystiach, czekając na wiernych, lecz którzy będą musieli szukać owcy zagubionej, aby przyprowadzić ją do Boga.
Liturgię, pod grzechem, należy celebrować godnie, w całości, zgodnie z przepisami zatwierdzonych ksiąg liturgicznych, bez nadużyć i zafałszowań; jeśli chcesz celebrować piękną Liturgię Piusa X — kto może ci tego zabronić? Żaden papież jej nie zakazał. Ale należy ją celebrować dobrze: odpowiednie miejsce, liczba ministrantów, szaty liturgiczne itd. — pamiętając, że liturgia jest środkiem, nie celem; celem ostatecznym jest troska i zbawienie dusz. Jeśli nie masz do dyspozycji wymaganych środków, to dlaczego niszczyć liturgię, mieszając, zmieniając, wymyślając, skracając? Lepiej byłoby jej nie celebrować, niż odprawiać liturgię „secundum me” (według mnie).
Jeśli celebrujesz Liturgię Piusa XII — czyń to z całkowitym spokojem, że odprawiasz liturgię katolicką, świętą i uświęcającą, promulgowaną przez wielkiego legalnego papieża i przynoszącą owoce uświęcenia.
Po drugie:
Nic wspólnego nie mają zmiany Wielkiego Tygodnia Piusa XII — będące legalnymi zmianami legalnego papieża i niczym nieheretyckimi — z ohydnym i jawnie heretyckim, modernistycznym, humanistycznym, desakralizującym „tygodniem nieświętym” fałszywego, nielegalnego, wprowadzonego papieża. Choć fałszywy papież wykorzystał dowiedzione jako katolickie reformy Piusa XII, aby pociągnąć je dalej ku herezji — to nie znaczy, że przez przyjęcie reform Piusa XII przejdziemy stopniowo do modernistycznych. Istnieje przepaść nie do przebycia między liturgią ważną a nieważną i heretycką.
Trzeba wiedzieć, że tak jak Bugnini infiltruje liturgię, tak byli masoni lucyferiańscy we wszystkich innych instytucjach rzymskich, nie tylko liturgicznych; Kościół za czasów Piusa XII był bardzo głęboko zinfiltrowany — w kolegium kardynalskim i wszędzie. I choć sam papież nie pisał zawsze decyzji, np. tych Świętego Oficjum itd., to jednak je zatwierdzał w pełni świadomie — i mimo to przyjmujemy cały Magisterium jego pontyfikatu jako jego własne. W 1955 roku papież cieszył się pełnymi władzami umysłowymi, tak więc jego decyzje były świadome, dobrowolne i pełne. Nikomu nie wolno przypisywać zmian w liturgii z 1955 roku nikomu innemu niż Papieżowi Piusowi XII — więc albo liturgia jest dobra i należy jej być posłusznym, albo jest zła — i wtedy Pius XII nie byłby papieżem, bo legalny papież nie może zaproponować złej liturgii, tym bardziej modernistycznej.
To brak spójności: korzystać z pism, nauk i dogmatów Piusa XII, by zwalczać modernizm, a jednocześnie nazywać jego liturgię modernistyczną. To brak spójności: pełnymi ustami nazywać go ostatnim legalnym papieżem, a jednocześnie podważać jego decyzje co do świąt i liturgii. To brak spójności: uważać go za drugiego Chrystusa na ziemi, natchnionego przez Ducha Świętego, a jednocześnie sądzić, że był głupcem, który nie zauważył, że jest otoczony przez wrogów, lub że sam był częścią ciemnego planu zniszczenia Kościoła przez podpisanie wprowadzenia Wielkiego Tygodnia z 1955 roku. Brak spójności to myśleć, że Bóg Wszechmogący, który widzi przyszłość jako teraźniejszość, dał się oszukać w swoim Wikariuszu i nie miał wizji przyszłości, zatwierdzając liturgię, która miałaby rzekomo sprzyjać innej — heretyckiej. Brak spójności to uważać Kościół jedynie za instytucję ludzką, a nie przyjąć, że wszystkie jego akty mają boską wolę i cel, z Bożej Opatrzności. Boga nie da się oszukać, a wszystkie oficjalne akty Stolicy Apostolskiej są oficjalnymi aktami Boga.
W praktyce — zapytajcie wszystkich biskupów i zgromadzenia, które używają liturgii Piusa XII — czy jest zła, czy przeciwnie, przyniosła tyle owoców świętości w wiernych i ułatwiła nam życie i posługę duszpasterską, w tym nowym misyjnym sposobie bycia kapłanów i biskupów, którzy pozostali katolikami.
Nigdy nie ośmieliłbym się, ani nie miałbym uprawnień, by potępić lub zakazać komuś, kto celebruje Świętą i piękną liturgię św. Piusa X — ponieważ nigdy nie było i nie będzie takiego zakazu; jestem tylko prostym biskupem; mogę jedynie ustalić decyzję z moimi kapłanami; ale tak samo — nikt niech się nie waży potępiać, nazywać przeklętą czy zakazywać Świętej Liturgii Piusa XII — odrzucenie jego liturgii niesie za sobą konsekwencje nie tylko dyscyplinarne względem najwyższego porządku hierarchicznego Kościoła, ale również względem samego Dogmatu.
Przeciwstawianie tych dwóch Świętych Papieży byłoby straszliwym błędem, który tylko pogłębiłby nasze podziały.
Niech spłynie na Was Nasze błogosławieństwo.
†Mons. Merardo Loya
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz