J. Exc. x. Bp. Daniel L. Dolan |
Przedsoborowowe zmiany liturgiczne: Droga do Nowej Mszy
Bp Daniel L. Dolan
Czy to był Pius XII i Jan XXIII? Czy też tak naprawdę Bugnini?
Niedawna próba (1983 r. - przyp. red. T. T.) abpa Lefebvre’a, aby narzucić zreformowaną liturgię Jana XXIII na katolickich duchownych i świeckich wiernych tradycji jest niczym innym, jak tragedią, co pokazały ostatnie wydarzenia. Ale nad to wszystko zawiera pewne ironie – jednakże ironie, które raczej kąsają niż bawią.
Bractwo poświęcone św. Piusowi X, wielkiemu wrogowi modernizmu podjęło próbę zmuszenia swych członków do porzucenia ksiąg liturgicznych noszących imię jego świętego Patrona, gwarancję prawowierności, na korzyść przejściowych reform Jana XXIII, człowieka od dawna podejrzanego o modernizm, co sam osobiście powiedział arcybiskupowi Lefebvre’owi. Reformy Jana XXIII miały w zamierzeniu tylko „pomóc Kościołowi przetrwać” do chwili, gdy Sobór Watykański II mógł wszystko zmienić, a teraz używane są do tego, aby podzielić tych, którzy starali się uratować te dusze, które się jeszcze ostały po masowym zniszczeniu tamtego soboru.
Bractwo słusznie stawiało opór nadużyciom władzy ze strony Kościoła Soborowego. Ale teraz podjęło próbę ustanawiania prawa w materii liturgicznej – prawo, którego nie posiada, bowiem taka władza należy wyłącznie do Stolicy Apostolskiej (kanon 1257). Zamiast trzymać się swej własnej roztropnej praktyki zachowywania zwyczaju każdego kraju (co zatwierdziła Kapituła Generalna z 1976 i co nigdy nie zostało wycofane), teraz wymaga ślepego posłuszeństwa w imię „jedności liturgicznej”. Kapłani, którzy nie chcą być ślepo posłuszni tym wymaganiom „zreformowania” sposobu, w jaki odprawiają Mszę są najpierw poddawani pogróżkom, a w końcu, jeśli to nie odniesie skutku, stają się przedmiotem gorzkich publicznych oskarżeń.
Inną ironią jest to, że liturgia Jana XXIII nie jest tak naprawdę jego, nie bardziej, niż nowy Wielki Tydzień może być przypisywany Papieżowi Piusowi XII. Te przejściowe zmiany, które przygotowały drogę dla Novus Ordo Missae były przygotowywane pod kierownictwem dwóch ludzi: x. (później kardynała) Ferdynanda Antonelliego OFM oraz x. (później arcybiskupa) Hannibala Bugniniego CM.
W 1969 Antonelli miał podpisać dekret promulgujący Novus Ordo.
A Bugnini, który nadzorował reformę liturgiczną od jej początku w 1948 roku aż do jej uwieńczenia w 1969 roku z Nowym Porządkiem Mszy jest tym jednym watykańskim prałatem, przeciwko któremu często podnoszone oskarżenia współpracy z masonerią wydają się trzymać/pasować. W rzeczy samej, sam abp Lefebvre, w oparciu o osobiste doświadczenie, uważa za wysoce prawdopodobne to, że x. Bugnini był masonem.
Ale teraz wymaga się od nas przyjęcia całej liturgicznej niegodziwości dokonanej w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych przez x. Bugniniego, jednocześnie odrzucając to, co stworzył tylko osiem lat później! Być może katolicy mają rację, czując, że są „podstępnie przygotowywani” do kompromisu! Żadna ironia, ale tragedia!
Ileż to razy słyszeliśmy pytanie: „Jakże to się mogło wydarzyć?” Odpowiedź brzmi: to nie wydarzyło się jednej nocy. Odpowiedzialni za zastąpienie naszej Mszy świętej Wspólnotową Uroczystością przez długie lata zadowolili się powolną pracą – bardzo powolną. Detektyw, który miałby przebadać to, co wygląda na trupa katolicyzmu (jak to świat widzi, jednakże On nadał żyje!) odkryłby niezbite dowody modus operandi morderców: ich metoda polega na stopniowaniu, ta sama, której używa Szatan zabijając dusze. Wręcz przyznał to kardynał Heenan z Westminsteru, który powiedział, że zmiany musiały być dokonane stopniowo, inaczej ludzie nigdy by ich nie przyjęli.
Spójrzmy na historię „pierwszych etapów w zniszczeniu liturgii rzymskiej” – zdanie pochodzi z książki o przedsoborowych reformach, do której słowo wstępne napisał sam abp Lefebvre. Zobaczymy, jak celowo zmiany liturgiczne – te, których przyjęcia wymaga się teraz od nas – następowały jedna po drugiej co kilka lat aż duchowni przyzwyczaili się do życia w atmosferze ustawicznej zmiany, tak że większość z nich w nieunikniony sposób poddała się zamieszaniu. Nie uważali się już za obowiązanych znać i prawidłowo stosować całość rubryk, a nawet nie czuli się „jak u siebie” w prezbiterium. W imieniu „uproszczenia”, przepisy i zasady, które rządziły liturgią przez wieki zostały powoli zamienione na ustawiczny stan płynności, który w tej chwili panuje w Kościele Soborowym.
Po zbadaniu tej sprytnie obmyślanej chronologii zmian nie zdziwią się Państwo, że większość kapłanów została skonsternowana i zakłopotana, bez żadnej pewnej czy niezmiennej zasady, której mogliby się trzymać innej niż ślepe posłuszeństwo, wyrażonej w gotowości przyjęcia wszelkich nowych rubryk, jakie mieli zastać w porannej poczcie.
III. „Reforma” rubryk (1955).
Rok 1955 był złym rokiem dla Liturgii Rzymskiej, ujrzał także modernistycznie ukierunkowaną reformę rubryk Mszału i Brewiarza, za pośrednictwem dekretu Cum nostra hac aetate.
Tak zwane „niechciane dodatki” zostały usunięte ze świętej liturgii „w świetle nowoczesnych badań”, to znaczy:
1. Starożytne klasy półzdwojonych i prostych świąt zostały zniesione.
2. Większość wigilij świąt została zlikwidowana, odprawianie wigilij zostało „tylko cieniem siebie”. (Wigilie takie, jak Wszystkich Świętych, Apostołów, Matki Bożej, etc.)
3. Liczba oktaw została zredukowana z piętnastu do trzech. Niektóre zniesione oktawy sięgały wstecz do wieku siódmego!
4. Po raz pierwszy wprowadzono rozróżnienie między „publicznym” a „prywatnym” recytowaniem oficjum brewiarzowego, pomimo tego, że tradycja uczy, iż oficjum ze swej natury jest modlitwą publiczną. To zapowiada rozróżnienie Novus Ordo między mszami z lub bez ludu.
5. Ojcze nasz odmawiane podczas oficjum zostały zredukowane z szesnastu do pięciu, a dziesięć Zdrowaś Maryjo i trzy Wierzę w Boga zostały całkowicie opuszczone, podobnie jak pewne inne modlitwy przed i po oficjum.
6. Pokutne modlitwy ferialne zostały zniesione z dwoma nieznacznymi wyjątkami.
7. Sufragium Świętych oraz Wspomnienie Krzyża zostały zniesione, a piękne Credo atanazjańskie (z ósmego wieku) miało być odmawiane tylko raz w roku.
8. Dodatkowe kolekty odmawiane we Mszy podczas różnych pór roku (jak te do Matki Bożej czy przeciwko prześladowcom Kościoła) zostały zniesione.
9. Własna Ostatnia Ewangelia została zniesiona. Tu również zostaliśmy zmuszeni zadowolić się krótkim przeglądem tych zmian, które były opisane jako „przejściowe” – ale które tak zmieniły świętą liturgię, że zniechęciły do nauczenia się ich wszystkich oprócz najbardziej oddanych kapłanów. Zresztą, dlaczego mieliby sobie tym zaprzątać głowę? Za pięć lat rubryki znowu się zmienią.
Wreszcie, w 1955 roku Uroczystość św. Józefa, Patrona Kościoła Powszechnego, została zniesiona. Została zastąpiona pewnego rodzaju Świętem Pracy, św. Józefa Robotnika, na pierwszomajowe międzynarodowe święto socjalistów.
W 1957 roku dalsze zmiany w Wielki Tygodniu zostały wprowadzone, między innymi przepisy o Uroczystej Mszy śpiewanej bez subdiakona.
(...)
V. Msze dialogowane i komentarze (1958)
3 września 1958, miesiąc przed śmiercią nękanego trudnościami Piusa XII, została wydana instrukcja o świętej muzyce. Praktyka „mszy dialogowanej”, po raz pierwszy dozwolona w 1922 roku, została rozszerzona i zachęcona, tak, żeby wspólnota wiernych recytowała znaczną część mszy razem z kapłanem: Introit, Kyrie, Gloria, etc., jak również odpowiedzi. Należy tu zauważyć, że tradycyjną formą uczestnictwa wiernych jest chorał gregoriański. Ludowa recytacja modlitw mszy nigdy nie była wykonywana przed wprowadzeniem „mszy dialogowanej”.
Pod przykrywką uczestnictwa, świeccy komentatorzy pojawili się po raz pierwszy. Ich rolą było czytanie w języku pospolitym, podczas gdy kapłan czytał po łacinie.
28 października tego samego roku wybrano Jana XXIII. Nie tracił czasu i zwołał sobór powszechny, który miał „konsekrować ekumenizm”. Następnego roku, w czerwcu 1960, Jan XXIII mianował o. Bugniniego na stanowisko sekretarza soborowej Liturgicznej Komisji Przygotowawczej.
W między czasie o. Bugnini kontynuował swą pracę w komisji do spraw reformy liturgii, tworząc kolejną serię przejściowych zmian, które miały trwać aż do reform soborowych. Mszał i Brewiarz zostały ponownie zmienione, podobnie jak kalendarz, a po raz pierwszy także Pontyfikał i Rytuał.
VI. Zmiany Jana XXIII (1960-1962)
Dochodzimy w końcu do „liturgii Jana XXIII”, ściślej zwanej „środkowego Bugniniego”. Następujące zmiany zostały wdrożone we Mszy, brewiarzowym oficjum i kalendarzu:
1. Życiorysy świętych podczas jutrzni zostały skrócone do skąpych streszczeń.
2. Lekcje z Ojców Kościoła zostały zredukowane do możliwie najkrótszych ustępów, czemu towarzyszyło dość naiwne przeświadczenie, że kler dalej sam będzie karmił swe dusze pismami patrystycznymi.
3. Recytowanie solo oficjum przestało być uważane za modlitwę publiczną, przez co święte pozdrowienie Dominus vobiscum zostało zniesione.
4. Ostatnia Ewangelia została zniesiona na więcej okazyj.
5. Właściwe zakończenie hymnów oficjum zostało zniesione.
6. Wiele świąt zostało zniesionych, jako powtarzające się lub nie „historyczne”, na przykład: (a) Znalezienie Krzyża Świętego, (b) św. Jana przed Bramą Łacińską, (c) Pojawienie się św. Michała, (d) Katedry Piotrowej w Antiochii, (e) św. Piotra w Okowach, etc.
7. Podczas soboru zasada niezmiennego kanonu mszy została zniszczona wraz z dodaniem imienia św. Józefa.
8. Confiteor przed komunią został zniesiony.
Należy zwrócić uwagę, że „liturgia Jana XXIII” była prawem przez całe trzy lata, aż osiągnęła swe logiczne uwieńczenie w promulgacji soborowego dekretu o liturgii – również dzieło Bugniniego
(...)
Powiedzcie „nie” reformatorom
Swego czasu uczono nas by całkowicie odrzucić Sobór Watykański II, bowiem, raz jeszcze, według arcybiskupa, tak wiele jego działań „swój początek i koniec miało w herezji”. Dlaczego więc trzymać się przejściowej liturgii, która utorowała mu drogę? Doprawdy, dlaczego? Arcybiskup Lefebvre nie widział w roku 1976 potrzeby podjęcia próby narzucenia „reformy” liturgicznej Anglii, Niemcom i Ameryce, gdzie trzymano się niezreformowanej liturgii.
Nie twierdzę, że „liturgia Jana XXIII” jest heretycka czy obraźliwa dla Boga w jakikolwiek sposób podobny do tego, jak to jest z Novus Ordo. Wiem jednak, że jest to krok ku Novus Ordo, dokonany prze tych samych ludzi, którzy stworzyli Novus Ordo. Wierzę, w końcu, że przyjęcie tych „reform” dziś, z doświadczeniem ostatnich dwudziestu lat, byłoby złe. Wiem także – widziałem to na własne oczy – że łączny skutek tych stopniowych zmian jest dla kapłanów katastrofalny.
Kościół dziś musi być odbudowany praktycznie od zera. Czy za wzór będziemy brać człowieka tryskającego zdrowiem czy też powoli umierającego? Czy za naszą zasadę weźmiemy to samo zdanie św. Wincentego z Lerynu: „Quod semper, quod ubique, quod ab omnibus” (Co zawsze, co wszędzie, z przez wszystkich było robione”) czy też „prawa” (jeśli rzeczywiście można je za takie uważać), które wedle udowodnionej intencji ich twórców miały tylko utorować drogę zniszczeniu „najpiękniejszej rzeczy po tej stronie Nieba”, Najświętszej Ofiary Mszy?
Fragment komentarza x [Bp.] Dolana
(„The Roman Catholic” [„Rzymski Katolik”], czerwiec 1983)
Źródło: traditionalmass.org.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.