Otóż po Jacku Międlarze, Romanie Kneblewskim, Marku Jędraszewskim, nowym "bohaterem" "konserwatystów novus ordo", indulciarzy i innych pseudo-tradycjonalistów, został nie kto inny jak "biskup ordynariusz" "diecezji gliwickiej" czyli pan Jan Kopiec z Zabrza. Jako że mieszkam od urodzenia w Gliwicach, mogę powiedzieć że w pewnym stopniu ta sprawa dotyczy mnie osobiście, gdyż kiedyś, jako wierny posoborowego neokościoła, należałem do "diecezji gliwickiej" (jako wierny Kościoła katolickiego należę administracyjnie do archidiecezji wrocławskiej, bowiem aż do śmierci ostatniego Papieża - Ojca Świętego Piusa XII, Stolica Apostolska nie uznała okupacji radzieckiej na ziemiach polskich oraz niemieckich, tak więc Gliwice należąc do Niemiec nie były NIGDY włączone do polskiej diecezji katowickiej, tylko cały czas należą do metropolii wrocławskiej, także po utworzeniu osobnej tymczasowej administratury apostolskiej w Opolu).
Jan Kopiec - modernistyczny "biskup gliwicki". |
Pan Jan Kopiec urodził się 18 grudnia 1947 w Zabrzu. Dorastał w Bytomiu. Tam w latach 1961–1965 kształcił się w III Liceum Ogólnokształcącym im. Władysława Broniewskiego, gdzie złożył egzamin dojrzałości. W latach 1965–1972 odbył studia filozoficzno-teologiczne w Wyższym Seminarium Duchownym Śląska Opolskiego w Nysie, przerwane w latach 1966–1968 na czas służby wojskowej w jednostce kleryckiej w Bartoszycach. "Wyświęcony" (w wątpliwym rycie novus ordo) na prezbitera został 30 kwietnia 1972 w "katedrze" Podwyższenia Krzyża Świętego w Opolu przez biskupa Franciszka Jopa, administratora apostolskiego Śląska Opolskiego. Magisterium z modernistycznej [neo]teologii uzyskał w 1977 na Wydziale Teologicznym Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. Jako "wikariusz" pracował w parafiach św. Franciszka w Zabrzu (1972–1974) i Najświętszego Serca Pana Jezusa w Zabrzu-Rokitnicy (1974–1978). 5 grudnia 1992 został przez "papieża" Jana Pawła II prekonizowany biskupem pomocniczym "diecezji opolskiej" ze stolicą tytularną Cemerinianus. "Święcenia biskupie" (całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia) otrzymał 6 stycznia 1993 w Bazylice św. Piotra w Rzymie. "Konsekrował" go Jan Paweł II, któremu asystowali "arcybiskup" Giovanni Battista Re, substytut ds. Ogólnych Sekretariatu Stanu, i "arcybiskup" Justin Francis Rigali, sekretarz Kongregacji ds. Biskupów. Został ustanowiony wikariuszem generalnym diecezji i przewodniczącym wydziału nauki i kultury chrześcijańskiej kurii biskupiej. Był członkiem kolegium konsultorów i rady kapłańskiej. Nadto szczególną opiekę sprawował nad raciborskim regionem duszpasterskim. 29 grudnia 2011 "papież" Benedykt XVI przeniósł go na urząd biskupa diecezjalnego "diecezji gliwickiej". Ingres do "katedry" Świętych Apostołów Piotra i Pawła w Gliwicach odbył 28 stycznia 2012. (info za: https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Kopiec)
Jak widać doskonale z powyższego życiorysu, pan "biskup" Kopiec jest wzorowym funkcjonariuszem sekty novus ordo, który całą "formację kapłańską", wszystkie "święcenia" i całą "praktykę duszpasterską" miał już po Vaticanum II i modernistycznej rewolucji posoborowej. Czym więc "zasłużył się" dla "konserwatystów novus ordo"? Otóż ponoć (jak wynika z filmików w internecie, gdyż oficjalnego komunikatu na stronach "diecezji" brak), w ostatnim czasie, zabronił jakiemuś protestantowi (z sekty charyzmatycznej, neo-zielonoświątkowców, niejakiemu Marcinowi Zielińskiemu) wystąpić publicznie w "kościele" Novus Ordo, w "parafii M.B. Częstochowskiej" na gliwickim Trynku.
Mamy więc do czynienia z kuriozalną i wręcz komiczną sytuacją, w której jedna sekta heretycka (modernistyczny neokościół) odwołała i zakazała wykładu innego heretyka (należącego zresztą, de jure i de facto do tej samej sekty) u siebie, na swoim terenie, w swoich obiektach. Można więc prze prostą analogię porównać to do sytuacji, w której np. "biskup" anglikański albo "konserwatywny" luterański, zakazuje na terenie swojej "diecezji" wykładu świeckiego "nauczyciela" z sekt protestanckich w Ameryce czy np. świadków Jehowy. Mamy tu właśnie dokładnie taką sytuację, w której jeden świecki heretyk, podający się za "biskupa", zabrania drugiemu świeckiemu heretykowi nauczać w swoim zborze... Nas katolików w żaden sposób ta sytuacja nie dotyczy, jest to co najwyżej dobry kabaret, znacznie lepszy niż to co oferuje nam współczesna masowa "popkultura" w telewizji.
Czym więc "podniecają się" konserwatyści novus ordo? Otóż jak sama nazwa wskazuje, nie są oni katolikami, lecz konserwatystami (a więc "tymi co zachowują") novus ordo. Ich celem nie jest przywrócenie Wiary katolickiej, ale "konserwowanie" tego co jest, a więc modernistycznej degrengolady, apostazji i upadku. Ich idolami jest więc m.in Wojtyła, Ratzinger, Sarach, Burke etc, czyli banda heretyków, która zrobi WSZYSTKO, aby zachować status quo, aby zachować Vaticanum II i jego herezje, fałszywy ekumenizm, wolność religijną, kolegializm etc. Nie są więc oni katolicką Reakcją, kontrrewolucją, której celem jest OBALENIE Vaticanum II, i przywrócenie katolickiego porządku, katolickiej Wiary i moralności. W te cele doskonale wpisuje się więc Kneblewski, który w każdym prawie "wykładzie" odwołuje się do Wojtyły albo do Ratzingera, tak samo Jędraszewski, który całą "teologię" ukończył również po zbójeckim Vaticanum II, i tak samo wreszcie modernista Kopiec, który przez całe życie odprawiał wyłącznie modernistyczną, judeo-protestancką ohydę spustoszenia - Novus Ordo Missae, tzw. "nową mszę".
Dziś widzimy w Rzymie "dwóch papieży" (a raczej dwóch heretyckich uzurpatorów) którzy prowadzą w ostatnich dniach wręcz regularną walkę. Jest to kolejny odcinek modernistycznej komedii. Otóż Ratiznger, który rzekomo w 2013 r. "abdykował", teraz otwarcie sprzeciwia się polityce i nauce pana Bergoglio, krytykuje jego "reformy", mimo iż ślubował milczenie i posłuszeństwo. Mamy więc kolejną kuriozalną sytuację, w której "dwóch papieży" neokościoła mówi co innego, jeden "konserwuje" status quo, a drugi nie bacząc na nic żąda zdecydowanej rewolucji. Jest to śmieszne ale zarazem tragiczne, bo w duszach wielu niewinnych, nieświadomych i ogłupionych katolików, burzy to całkowicie obraz prawdziwego, katolickiego Papiestwa, sieje niepewność i zamęt, co jest typowe dla modernistów, których celem jest podważenie jakiejkolwiek obiektywnej prawdy. Wielu ludzi pyta więc, co dalej robić, jak żyć, aby pozostać katolikiem i osiągnąć zbawienie?
Otóż co dalej robić? Nic nowego. Po prostu trzeba wytrwać w wierze, pozostać katolikami, wyznawać integralnie katolicką Wiarę, przyjmować w miarę możliwości ważne i godziwe Sakramenty święte, od prawdziwych Kapłanów katolickich, którzy nie pozostają w żadnej jedności (non una cum) z fałszywym "kościołem", całkowicie odciąć się od tego fałszywego, modernistycznego naokościoła - sekty novus ordo (synagogi szatana) i prekursora Antychrysta - heretyka Bergoglio. Modlić się dużo, zwłaszcza na Różańcu, o nawrócenie wszystkich błądzących ; heretyków, schizmatyków, żydów i pogan, o poskromienie wrogów naszej Wiary i tryumf Kościoła Świętego! Pokładajmy ufność w Panu, i Matce Przenajświętszej!
Czym więc "podniecają się" konserwatyści novus ordo? Otóż jak sama nazwa wskazuje, nie są oni katolikami, lecz konserwatystami (a więc "tymi co zachowują") novus ordo. Ich celem nie jest przywrócenie Wiary katolickiej, ale "konserwowanie" tego co jest, a więc modernistycznej degrengolady, apostazji i upadku. Ich idolami jest więc m.in Wojtyła, Ratzinger, Sarach, Burke etc, czyli banda heretyków, która zrobi WSZYSTKO, aby zachować status quo, aby zachować Vaticanum II i jego herezje, fałszywy ekumenizm, wolność religijną, kolegializm etc. Nie są więc oni katolicką Reakcją, kontrrewolucją, której celem jest OBALENIE Vaticanum II, i przywrócenie katolickiego porządku, katolickiej Wiary i moralności. W te cele doskonale wpisuje się więc Kneblewski, który w każdym prawie "wykładzie" odwołuje się do Wojtyły albo do Ratzingera, tak samo Jędraszewski, który całą "teologię" ukończył również po zbójeckim Vaticanum II, i tak samo wreszcie modernista Kopiec, który przez całe życie odprawiał wyłącznie modernistyczną, judeo-protestancką ohydę spustoszenia - Novus Ordo Missae, tzw. "nową mszę".
Dziś widzimy w Rzymie "dwóch papieży" (a raczej dwóch heretyckich uzurpatorów) którzy prowadzą w ostatnich dniach wręcz regularną walkę. Jest to kolejny odcinek modernistycznej komedii. Otóż Ratiznger, który rzekomo w 2013 r. "abdykował", teraz otwarcie sprzeciwia się polityce i nauce pana Bergoglio, krytykuje jego "reformy", mimo iż ślubował milczenie i posłuszeństwo. Mamy więc kolejną kuriozalną sytuację, w której "dwóch papieży" neokościoła mówi co innego, jeden "konserwuje" status quo, a drugi nie bacząc na nic żąda zdecydowanej rewolucji. Jest to śmieszne ale zarazem tragiczne, bo w duszach wielu niewinnych, nieświadomych i ogłupionych katolików, burzy to całkowicie obraz prawdziwego, katolickiego Papiestwa, sieje niepewność i zamęt, co jest typowe dla modernistów, których celem jest podważenie jakiejkolwiek obiektywnej prawdy. Wielu ludzi pyta więc, co dalej robić, jak żyć, aby pozostać katolikiem i osiągnąć zbawienie?
Otóż co dalej robić? Nic nowego. Po prostu trzeba wytrwać w wierze, pozostać katolikami, wyznawać integralnie katolicką Wiarę, przyjmować w miarę możliwości ważne i godziwe Sakramenty święte, od prawdziwych Kapłanów katolickich, którzy nie pozostają w żadnej jedności (non una cum) z fałszywym "kościołem", całkowicie odciąć się od tego fałszywego, modernistycznego naokościoła - sekty novus ordo (synagogi szatana) i prekursora Antychrysta - heretyka Bergoglio. Modlić się dużo, zwłaszcza na Różańcu, o nawrócenie wszystkich błądzących ; heretyków, schizmatyków, żydów i pogan, o poskromienie wrogów naszej Wiary i tryumf Kościoła Świętego! Pokładajmy ufność w Panu, i Matce Przenajświętszej!
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.