Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

sobota, 12 grudnia 2020

55 lat modernistycznego neokościoła.


55 lat temu, 8 grudnia 1965 r., zakończyło się najtragiczniejsze wydarzenie ubiegłego wieku, o ile nie w dziejach całego świata. Po "soborze" szumnie określanym jako II Sobór Watykański, wszyscy zrozumieliśmy, że pojawił się nowy, [fałszywy] soborowy kościół, założony przez pseudo-papieża Pawła VI i jego soborowych biskupów. Ale zauważyliśmy również – chociaż nie wszyscy z nas – że jest to bardzo dziwny kościół, który dystansuje się od wszystkiego co Boskie i wszystko co głosi stoi w sprzeczności z tym czego zawsze nauczał Kościół Chrystusowy. Potępił on wszystko, co dotychczas było otaczane czcią i zaczął gloryfikować wszystko, co zostało wcześniej potępione. Konsekrowany ołtarz został zamieniony na stół – w podobny sposób jak zrobił to Marcin Luter w Niemczech i Cranmer w Anglii – a tam, gdzie nie mogli zlikwidować ołtarzy, ponieważ przedstawiały wartość artystyczną, przestali z nich korzystać ustawiając przed nimi swoje stoły. Wszystko to w celu sprawowania tego, co nazywają teraz eucharystyczną celebracją, a nie Świętą Ofiarą Mszy, która została zastąpiona przez protestancką wieczerzę. Ten nowy kościół nie ma zatem nic wspólnego, prócz nielegalnie przywłaszczonej sobie nazwy, z Kościołem katolickim. 

Proces powstawania nowego kościoła - neokościoła, trwał od roku 1958, od śmierci Piusa XII, ostatniego (jak dotąd) katolickiego Papieża. W roku 1958 większość biskupów była katolikami, i nie mieli oni do końca pojęcia, co takiego się stało, że masonerii udało się przeniknąć do struktur Kościoła i po śmierci Papieża doprowadzić do "wyboru" własnego kandydata - kard. Roncalliego (który sam najprawdopodobniej był masonem, lub był całkowicie zależny od masonerii). 

Można więc uznać, że biskupi (o ile sami nie byli jawnymi heretykami) pozostali na swych urzędach aż do 1965 r., gdy podpisali heretyckie dokumenty Vaticanum II, popadając w formalną herezję, lub przynajmniej uznając formalnego heretyka - Montiniego (ps. Paweł VI) za Papieża, i pozostawając z nim i jego nowym, soborowym kościołem (jak określił ten twór sam Montinii) w jedności.  

W 1965 r. sytuacja więc diametralnie się zmieniła, bo wówczas właśnie zdecydowana większość biskupów i xięży dawniej katolickich odpadła od Wiary katolickiej i od prawdziwego Kościoła Chrystusowego - Rzymskokatolickiego, popadając w jawną herezję i schizmę. W ten sposób powstał modernistyczny neokościół – heretycka i bluźniercza, masońska sekta Novus Ordo (Nowego Porządku). Tak oto dokonało się wielkie, powszechne odstępstwo, zapowiedziane w Piśmie Świętym, u Ojców i Doktorów Kościoła, oraz w oficjalnie uznanych przez Kościół Św. objawieniach maryjnych. Trzy lata później zmienione zostały przez modernistów wszystkie ryty sakramentów, w tym święcenia kapłańskie i sakry biskupie, przez co sekta Novus Ordo utraciła ważną sukcesję apostolską. W roku 1969 powstał Novus Ordo Missae – nowy ryt posoborowej "mszy", który niczym się nie różni od rytów protestanckich, przez co dopełniła się zapowiedź Chrystusa cytującego proroka Daniela, czytana przez Kościół Św. w Ewangelii na Ostatnią Niedzielę Roku liturgicznego oraz w I Niedzielę Adwentu, o ohydzie spustoszenia zalegającej na miejscu świętym. W kolejnych latach sekta wprowadziła nowy "kodeks prawa kanonicznego", oraz nowy "katechizm", dostosowany do nowych potrzeb "nowej ewangelizacji", ekumenizmu, wolności religijnej, kolegializmu, i innych herezji wynikających z heretyckich dokumentów Vaticanum II.

Masoneria nigdy nie ukrywała swoich planów, już w XIX wieku pisząc m.in.:

Naszym celem ostatecznym jest cel Woltera i Rewolucji Francuskiej, tj. całkowite unicestwienie katolicyzmu, a nawet wykorzenienie idei chrześcijańskiej …

Trzeba postawić na młodzież, uwieść ją! Konieczne jest, abyśmy przyciągnęli ją w taki sposób, by niczego się nie domyśliła – pod sztandarem tajnych towarzystw. (…)

Chcecie zrobić rewolucję we Włoszech? Szukajcie takiego Papieża, jakiegośmy odmalowali. Chcecie umieścić wybranych na tronie nierządnicy Babilonu?

Niech kler maszeruje pod waszym sztandarem, w przeświadczeniu, że kroczy pod godłem kluczy apostolskich! (…)

Zarzućcie wasze sieci … ale rzućcie je w zakrystiach, seminariach i klasztorach (…). Wyłowicie przyjaciół i poprowadzicie ich do stóp Tronu Apostolskiego (…).

Waszym łowem będzie rewolucja ubrana w tiarę i ornat, maszerująca z krzyżem i chorągwią. Rewolucja, której wystarczy mała iskierka, by podpalić cztery strony świata.

Konspirowanie przeciwko Stolicy Piotrowej nie może być nigdy łączone z innymi celami. (…) Konspirujemy wyłącznie przeciwko Rzymowi! (…)

(Henri Delassus, “Le probleme de l’heure presente”. Desclee et C. Typographes Editeurs 1904, t. I, ss. 353-403).

Ten masoński plan zniszczenia Kościoła katolickiego pozornie powiódł się, gdyż od 62 lat mamy wakat na Stolicy Apostolskiej, a od 55 lat wakują wszystkie stolice biskupie, a wszelkie struktury i obiekty Kościoła katolickiego są okupowane przez heretyków. Jednak Kościół katolicki przetrwał, gdyż jak obiecał nasz Pan Jezus Chrystus, bramy piekielne nie przemogą go. Trwa On wszędzie tam, gdzie jest wyznawana katolicka Wiara. Trwa w katolickich Biskupach, którzy w tych wyjątkowych czasach posiadają ważną Sukcesję Apostolską, trwa w katolickich Kapłanach i Wiernych, zjednoczonych jednością prawdziwej, katolickiej Wiary, Autorytetu (niezmiennego Magisterium Kościoła) i prawdziwego Kultu Bożego. 

Oby dobry Bóg pozwolił nam ujrzeć chwałę Jego zwycięstwa nad swymi wrogami, oraz zmartwychwstania i Tryumfu Jego Świętego, nieomylnego i niepokalanego Kościoła Rzymskokatolickiego, przez powrót Katolickiego Papieża.

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

5 komentarzy:

  1. Przepraszam z góry za bawienie się w swego rodzaju "science fiction", jednak traktuje to pytanie poważnie, bo to będzie kiedyś problem z kgrórym z pomocą Bożą będziemy (jako Kościół) musieli się zmierzyć.
    Mam pytanie jakby miał wyglądać taki powrót prawdziwego Kościoła i papieża? Gdyby np. Bergoglio publicznie się nawrócił, przyjął święcenia i sakrę, byłby koronowany, wydał jakąś np. konstytucje apostolską o sytuacji Kościoła w ostatnich 60 latach, nakazał masowo udzielać ważnuch święceń i odprawiać Msze wg Mszału Piusa XII etc. to mógłby zostać papieżem? Czy taki scenariusz byłby możliwy?
    Jak by to miano wytłumaczyć wiernym? "Przez ostatnie 50 lat was oszukiwaliśmy. Sprawowaliśmy niekatolickie i najprawdopodbniej nieważne msze i sakramenty. Wasze chrzty były wątpliwe, Chrystus nie był obecny w Tabernakulum - adorowaliście chleb i wino, a wasze spowiedzi były nieważne. W rzeczywistości nie byliśmy w ogóle księżmi. Jako wasi duszpasterze karmiliśmy wasze dusze z ambon paszą fałszywej doktryny". Typowy wierny wydaje mi się, że wtedy wpadłby w ogromne zakłopotanie. Uznałby, że "Kościół katolicki okłamywał go całe życie".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co przepraszać, jak kto mówią, kto pyta nie błądzi, a to akurat bardzo ważne pytanie. Nie wiemy dokładnie jak będzie wyglądać powrót katolickiego Papieża, ale możemy z praktycznie 99% pewności powiedzieć, jak wyglądać nie będzie. Tak więc na pewno nie będzie wyglądać tak, jak Pan/i zasugerował/a, gdyż to właśnie oznaczało by, że Kościół katolicki mylił się przez 55 lat, okłamywał wiernych i prowadził ich na wieczne potępienie, a więc że sam Pan nasz Jezus Chrystus mylił się albo nas okłamał, co jest niemożliwe. Takiego "nawrócenia" modernistów pragną i oczekują lefebryści i inni pseudotradycjonaliści, jednak to nonsens. To przede wszystkim nie byłoby żadne nawrócenie. Nie wystarczy przecież żeby Bergoglio przyjął katolickie Magisterium Kościoła i zaczął je głosić publicznie, zaczął odprawiać katolicką Mszę św., przyjął święcenia kapłańskie i sakrę biskupią oraz nakazał to samo wszystkim "kordynałom", "biskupom" i "xiężom" novus ordo. Nie wystarczy żeby się koronował, zakazał nowej "mszy", przywrocił wszystkie normy dyscyplinarne i prawne jakie obowiązywały w Kościele katolickim do 1958 r. Nie wystarczy nawet aby dokumenty Vaticanum II zostały publicznie spalone na placu Św. Piotra. Oni (moderniści) muszą po prostu opuścić Watykan (i wszystkie okupowane przez siebie obiekty Kościoła Świętego). W momencie nawrócenia na Wiarę katolicką ich status niczym nie będzie się różnić od zwykłych świeckich. Oni nie mają, i nie będą mieli (przynajmniej nie "z automatu") żadnej władzy w Kościele. Muszą jasno to stwierdzić, że nawracają się z fałszywej, heretyckiej sekty, do prawdziwego Kościoła Chrystusowego, że wcześniej nie nauczali w imieniu Kościoła Rzymskokatolickiego (mimo iż być może tak im się wówczas wydawało). Tylko wtedy będzie to prawdziwe nawrócenie. Inaczej dalej okłamywali by wiernych i samych siebie, całkowicie przy okazji podkopując autorytet i nieomylność Kościoła w oczach ludzi. Tak więc należy się modlić o nawrócenie modernistów, tak samo jak protestantów i innych heretyków, ale nie upatrując w tym możliwości powrotu Papieża, bo to jest utopia. Pan Bergoglio ma szansę zostać katolikiem, może nawet po odbyciu pokuty i studiów teologicznych, miałby szansę zostać xiędzem (o ile by dożył...).  Ale to raczej wszystko. Natomiast wyboru katolickiego Papieża, w obecnej, nadzwyczajnej sytuacji braku kardynałów, może dokonać tylko cały Kościół Powszechny, zgromadzony na tzw. niedoskonałym (niepełnym) Soborze Powszechnym.

      Usuń
    2. Ale czy czasem teza z Cassiciacum nie mówi, że Bergoglio może mianować elektorów i zostać papieżem? Z tego co wiem to jej zwolennikiem jest bp Sanborn.

      Usuń
    3. Owszem, teza z Cassiciacum tak mówi, proszę więc o wyjaśnienie tej kwestii zapytać przedstawicieli / zwolenników tej tezy, ja nim nie jestem. Nie wiem też do końca jaką tezę na chwilę obecną uznaje bp. Sanborn, i czy w ogóle ktoś jeszcze uznaje "czystą" tezę o. bp. Michała Guérard des Lauriers OP, która była pisana w latach 80'tych, i w której mowa była o ważnie mianowanych (przez Piusa XII) kardynałach i biskupach mających jeszcze ważną sakrę biskupią oraz nominację (a więc jurysdykcję) od KATOLICKIEGO Papieża (Piusa XII). Obecnie nie ma już żadnych ważnie mianowanych kardynałów, ani biskupów posiadających zwyczajną jurysdykcję od Piusa XII, a więc teza w tej postaci stała się już nieaktualna, i musi być dostosowywana do aktualnych warunków. Bp. Sanborn pisze więc nie o kardynałach, a o "elektorach", jednak nie pisze w jaki sposób ci "elektorzy" mieliby mieć prawo wyboru Papieża. Po prostu pisze że "tak musi być, aby Kościół trwał" (pisze to w długim, ale i ciekawym tekście "wyjaśnienie tezy z Cassiciacum"). Równie dobrze można by więc uznać jednak, że aby Kościół trwał, obecnie żyjący biskupi katoliccy (w tym więc i bp. Sanborn) mają automatycznie uzupełnioną wszelką jurysdykcję, a więc mają cechę apostolskości - Sukcesję tak formalną, jak i materialną (jak pisał choćby ś.p. x. Antoni Cekada, z którym ja w pełni się zgadzam).

      Usuń
  2. Dziękuję za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.