Demontaż pomnika czerwonoarmisty w Siedlcu – 20 kwietnia 2022. Fot. Mikołaj Bujak (IPN) |
Od blisko dwóch miesięcy, od początku rosyjskiej specjalnej operacji militarnej na (nie "w"!) Ukrainie (nie zaś jak mówią co poniektórzy, od początku wojny, bo wojna domowa nie zaczęła się tam 24 lutego br., tylko w 2014 r., a obecnie mamy tylko kolejną jej odsłonę, nie pierwszą i pewnie, niestety nie ostatnią!), rozpoczęła się fala antyrosyjskiej histerii, wraz z usuwaniem z przestrzeni publicznej wszystkiego, co rosyjskie, lub co rusofobicznym fanatykom tylko kojarzy się z Rosją. Tak więc na fali tego absurdu ze sklepów i restauracji znikają np. pierogi ruskie (czyli jak sama nazwa wskazuje, pochodzące z Rusi [białej – obecna Białoruś, lub czerwonej – tzw. Ukraina), dawnego województwa ruskiego najjaśniejszej Rzeczypospolitej, jak mawiał mój śp. dziadek "lwowskie", lub, jak mówią w Rosji, pierogi polskie), które z Rosją mają tyle samo wspólnego, co fasolka po bretońsku (Bretania – kraina historyczna i region w północno-zachodniej Francji) z Wielką Brytanią...
W tym samym czasie rozpoczęła się akcja demontażu pomników komunistycznych, sowieckich "wyzwolicieli", którzy także niektórym kojarzą się z Rosją, choć jest to myślenie mocno zakłamane. Rosja od 1917 r. była pod żydo-bolszewicką okupacją, ZSRR nie było państwem rosyjskim, tylko komunistycznym, bez-narodowym klasowym tworem, tworzonym przez różne nacje. Etniczni Rosjanie (wynarodowieni i pozbawieni swej toższamości kulturowej) stanowili w tym sztucznym tworze, w jego najwyższych władzach, mniejszość. Byli tam, poza Rosjanami, Gruzini, Ukraińcy, Żydzi oraz różne ludy azjatyckie. Zdarzali się niestety również polskojęzyczni komuniści (Feliks Dzierżyński etc.). Tak więc mówienie o "Rosji sowieckiej" (zwłaszcza w stosunku do całego ZSRR) jest nieporozumieniem i zakłamaniem. To nie była Rosja, tylko twór okupujący ziemie rosyjskie. Przez pewien czas istniało zresztą legalne Państwo Rosyjskie (1917–1922), a walki z czerwonym okupantem trwały jeszcze do 1924 r. De facto Państwo Rosyjskie było uznawane przez wszystkie państwa Ententy (jako kontynuacja Republiki Rosyjskiej z 1917 r.). Później niestety stopniowo traciło ono międzynarodowe uznanie, podobnie jak legalny polski rząd II Rzeczpospolitej w Londynie po 1945 r.
Tak więc należy być bardzo ostrożnym w osądach, zwłaszcza w obwinianiu Rosjan jako Narodu za zbrodnie komunistyczne. To Rosjanie byli pierwszą ofiarą komunizmu, i to oni byli najbardziej przez ten zbrodniczy system poszkodowani! Dlatego z bardzo mieszanymi uczuciami podchodzę to aktualnej akcji "dekomunizacji" dokonywanej przez PiS'owskie władze. Z jednej strony samo przez się, niszczenie pomników komunistycznych zbrodniarzy, okupantów, morderców i gwałcicieli z armii radzieckiej, należy uznać za chwalebne i pożądane. Z drugiej strony, pojawia się jednak naglące pytanie: dlaczego teraz? Dlaczego akurat teraz się za burzenie zabrali, kiedy na wschodzie trwa intensywny konflikt, w którym bierze aktywny udział Federacja Rosyjska, która niestety, odwołuje się także do spuścizny ZSRR, oraz jest formalno-prawnym spadkobiercą tego tworu? Dlaczego nie zostało to zrobione w 1989 r., kiedy rzekomo Polska odzyskała niepodległość, jak twierdzą okrągłostołowe elity i wszystkie kolejne [nie]rządy tzw. III RP, z PiS'em włącznie?
Dlaczego więc tzw. III RP nie zrobiła tego w 1989 r.? Otóż dlatego, że wówczas "prezydentem" wybrany został, przez "zgromadzenie narodowe" (w którym większość wciąż mieli komuniści) czerwony "generał" Wojciech Jaruzelski. A rok później, w grudniu 1990 r., "prezydentem" (następcą na tym urzędzie Bieruta i Jaruzelskiego, a nie Prezydentów II RP) został wybrany Lech Wałęsa, agent Służby Bezpieczeństwa PRL, o numerze ewidencyjnym 12535, zarejestrowany 29 XII 1970 r. jako tajny współpracownik „Bolek” i zwerbowany prawdopodobnie 19 XII 1970 r. na zasadzie dobrowolności przez kpt. SB Edwarda Graczyka (info za: SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii – monografia Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka, wydana w 2008 r. w Warszawie przez IPN). Tak wyglądało to rzekome "odzyskanie niepodległości". Żadnej niepodległości Polska wówczas nie odzyskała, nastąpiła po kryjomu zmiana okupacji, dokładnie tak samo, jak wcześniej w 1945 r.
Z tego samego powodu nie zrobił tego skutecznie jak dotąd PiS, ani w latach 2005-2007 ani w latach 2015-2022. Dekomunizacja podjęta 1 kwietnia 2016 r. okazała się raczej primaaprilisowym żartem, niż realnym działaniem, gdyż w wielu miastach (np. w Warszawie) okazała się całkowicie nieskuteczna, gdyż po zmianie nazw przez wojewodę mazowieckiego nastąpił spór prawny, a na mocy wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego od początku 2019 zmiany zarządzone przez wojewodę zostały wycofane (przywrócono nazwy komunistyczne). PiS'owski [nie]rząd nie umiał więc skutecznie przeprowadzić nawet tak prostej rzeczy, i do dziś nie potrafi tego zrobić, podobnie jak z pomnikami "wdzięczności", PiS'owskie władze pokazują jedynie swą nieudolność... Działania podejmowane od marca tego roku mają natomiast charakter czysto propagandowy, i są elementem poparcia PiS'owskiej władzy dla strony ukraińskiej w obecnie trwającym konflikcie z Rosją, są także elementem rusofobicznej narracji anty-rosyjskiej, co jest jawnym zakłamywaniem historii (zamiast właściwej dekomunizacji, mamy w istocie derusyfikację, choć zaboru rosyjskiego w Polsce nie ma już od ponad stu lat, od 1917 r. [abdykację cara Mikołaja II i zrzeczenie się jego praw do tronu polskiego można uznać za faktyczny koniec zaboru rosyjskiego], i nie ma praktycznie żadnych śladów po tamtym okresie, a od tego czasu Rosja nas nie okupowała, bo niepodległej Rosji nie było).
Obawiam się więc, że to działanie (będące, jak już na początku pisałem, samo w sobie [per se] dobre), które obecnie jest podejmowane, przyniesie jednak niestety skutki negatywne, zarówno bezpośrednio, jak i w skali długofalowej. Jest to działanie propagandowe i pokazowe, mające wyrazić "solidarność" z "wolną Ukrainą" oraz potępienie "rosyjskiej agresji". Jest więc, podobnie jak udzielanie aktywnej pomocy dla jednej ze stron konfliktu (wysyłanie pieniędzy, broni, sprzętu, sankcje gospodarcze na Rosję, ustawy sankcyjne, "tarcze antyputinowskie" etc.) mieszaniem się w nie nasz konflikt, po jednej ze stron, przeciwko Rosji. W tej sytuacji Rosja może więc dokonać rewanżu, np. dewastując groby katyńskie, tak samo jak sowieccy okupanci dokonali dewastacji Cmentarza Obrońców Lwowa (Orląt Lwowskich), zniszczonego przez sowieckie czołgi w 1971 r. Również sam Cmentarz Orląt, nasze miejsce święte (Campo Santo), nie jest całkowicie bezpieczny, Rosjanie mogą przecież skierować tam swoje rakiety i precyzyjnie zniszczyć ten cel, podobnie jak np. Stare Miasto we Lwowie z pomnikami polskości tego miasta, które zapewne nie zostały by wiernie odbudowane przez obecnych ukraińskich okupantów tego Polskiego Miasta, Ojczyźnie zawsze wiernego...
Drugą kwestią, która budzi poważne wątpliwości, jest to, co powstanie w miejscu wyburzonych monumentów. Dobrze by było, gdyby w tych miejscach powstały miejsca pamięci pomordowanych przez komunistycznych zbrodniarzy, a więc np. Żołnierzy Niezłomnych-Wyklętych, pomordowanych kapłanów, męczenników antykomunistycznego podziemia. Można by upamiętnić także ofiary innych zbrodni komunistycznych, jak Operacja Polska NKWD, czy też mord katyński 1940 r. Można także, a wręcz należy, przypomnieć także o innych pomordowanych w ubiegłym wieku Polakach, których pamięć do dziś pozostaje zagrzebana. Chodzi oczywiście o ofiary ukraińskich ludobójców z Wołynia i Małopolski Wschodniej z 1943 r., a także Orlęta Lwowskie, które zginęły w 1918 - 1919 r. Niestety o nich nikt się dziś głośno nie upomina, aby nie być oskarżonym o bycie "rosyjskim agentem". Obawiam się więc, że sprawa może potoczyć się wręcz odwrotnie. W miejscu pomników czerwonych oprawców, morderców komunistycznych niedługo być może staną pomniki ludobójców z UPA lub samego zbrodniarza, nazisty i pedofila Bandery... Niemożliwe? Banderowskie flagi już wiszą. Za obrażanie "banderowców" (nie "Ukraińców" tylko właśnie "banderowców"!) można trafić pod sąd! Za nazwanie Bandery zbrodniarzem rodzice polskiego ucznia w "polskiej szkole", mogą zostać postawieni do odpowiedzialności, za "propagowanie nienawiści"... Tak samo za "znieważenie" neonazistowskiego pułku "Azov", albo za zdjęcie ukraińskich flag i zastąpienie ich flagami Polski, co jest traktowane przez "polskie władze" jako ich "zbezczeszczenie" [sic!]. Co ciekawe, możliwe jest odpowiadanie w Polsce, przed rzekomo "polskim sądem" na podstawie ukraińskiego kodeksu karnego [sic!]. Czy potrzeba więcej takich absurdalnych i mrożących krew w żyłach przykładów na to, że nie żyjemy w Państwie Polski, tylko w jakimś Ukro-Polin... Obecnie w Polsce przebywa kilka milionów Ukraińców (oficjalnie jest mowa o 3 mln., nieoficjalnie o blisko 10 mln. [razem z tymi, którzy byli tu już przed 24 lutego br.], prawda być może leży gdzieś pośrodku), a niedługo ta liczba może zwiększyć się nawet o połowę. Już teraz Ukraińcy stanowią jakieś 10 – 15 % populacji, a w ciągu najbliższych miesięcy liczba ta może przekroczyć 20 %. Już teraz jesteśmy obywatelami drugiej kategorii, w rzekomo "własnym, wolnym kraju". Jak tak dalej pójdzie, to niedługo będziemy traktowani tak samo, jak rosyjskojęzyczna "mniejszość" na wschodzie tzw. Ukrainy przez ostatnie 8 lat. W najlepszym przypadku, zamiast pomników komunistycznych, będziemy oglądać za niedługo w polskich miastach, miasteczkach i wsiach pomniki "obrońców wolnej Ukrainy" z "bohaterskiego, niezłomnego pułku Azov" (ku uciesze mówiących cudownie jednym głosem polskojęzycznych pseudo-patriotów z PiS'u, euro-liberałów z PO, post-komuchów z "nowej lewicy", oraz neonazistowskich etno-nacjonalistów i [nie]pożytecznych idiotów ze Szczurmu, Autonoma, Niklota, III Drogi czy tzw. ONR'u, wypisujących na temat tych zbrodniarzy, bandytów i morderców liczne pochwalne peany, laurki i litanie...).
Ja tam się zawsze cieszę ilekroć komunistyczne złogi odchodzą w końcu do lamusa, bez względu na to kto i w jakim celu to robi. Argumentacja o możliwej rosyjskiej odpowiedzi jakoś do mnie nie przemawia.
OdpowiedzUsuńPoza tym słusznie Pan wskazuje na wrogi Rosjanom i Rosji charakter rewolucji bolszewickiej, analogicznie niektórzy wolą używać określenia rewolucja we Francji zamiast francuska. Niemniej jednak całkowite oddzielenie rewolucjonistów od autochtonów, jak to czynił zdaje się Mackiewicz, wydaje mi się zbyt daleko posuniętym wnioskiem. Jednak komuniści nie wjechali do Rosji na czołgach obcego państwa, jak to się stało w Polsce. Tam idee socjalistyczno-rewolucyjne znalazły na tyle podatny grunt, że udało się wszystko rozwiązać w ramach wojny domowej. Takie są moje spostrzeżenia.
Ja również się cieszę, ale być może radość ta jest przedwczesna, o czym pisałem (obym się mylił...). Zobaczymy co powstanie w tych miejscach... Owszem komuniści nie wjechali do Rosji na czołgach obcego państwa, jak to się stało w Polsce. Ale należy pamiętać, że żywioł żydowski w Rosji był dużo silniejszy nawet niż w dawnej Polsce. A to właśnie żydowskim dziełem jest komunizm. Nie jest to więc coś rosyjskiego, jest to najwyższy przejaw żydowskiego kosmopolityzmu i działania charakterystycznego dla tej pozbawionej przez 2000 lat własnej ziemi nacji, która zachowywała się jak pasożyt żerując na europejskich narodach, zwłaszcza u nas i w Rosji...
UsuńNawet papieże przestrzegali o nadreprezentacji Żydów w państwie polskim, ale myśmy upierali się, żeby być bastionem wolności i tolerancji na skalę europejską. Więc Pan Bóg "zniknął" nas w 1795r. Pytanie czy od tego czasu mieliśmy jakąś prawdziwie polską państwowość...
UsuńTu chodzi tylko i wyłącznie o kolejno "dokopanie" Rosji. żydzi, ukraińcy, niemcy i odpolszczeni(poliniacy) mają tylko jeden cel, inspirowany zza oceanu. Tym celem jest wzniecenie w ludziach jak najmocniejszego uczucia nienawiści, pogardy do Rosji i Rosjan. Ta fale najpodlejszej wrogości jest całkowicie w sprzeczności z katolicką moralnością. Pokazuje to dobitnie, że wszelkiej maści kaznodzieje, czy to post-katolickiego novus ordo czy innych heretyków są synami diabła. Istotnie w miejsce zburzonych pomników mogą stanąć pomniki satanistów ukropskich. Niestety, nie ma siły mogącej to powstrzymać. Jeden katolicki ksiądz, czy nawet kilku i ich małe grupki wiernych nie powstrzymają tego. Co gorsza, nawet ci tradycyjni katolicy często sami ze sobą nie potrafią żyć i rozmawiać i gniewają się na siebie z byle powodu, za wszelką cenę starając się ukazać swoją wyższośc doktrynalną, zapominając o katolickiej moralności(miłosierdziu). Tak więc wchodzimy na kolejny etap śmierci tego narodu.
OdpowiedzUsuń