Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

piątek, 9 marca 2018

BP DONALD J. SANBORN: ''Ratzingera błąd subsistit in''



Ratzingera błąd subsistit in

BP DONALD J. SANBORN


Analiza krytyczna dokumentu watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary pt. "ODPOWIEDZI NA PYTANIA DOTYCZĄCE NIEKTÓRYCH ASPEKTÓW NAUKI O KOŚCIELE".

10 lipca 2007 roku, zaledwie trzy dni po opublikowaniu długo oczekiwanego Motu Proprio zezwalającego na odprawianie Mszy Jana XXIII "Kongregacja Nauki Wiary" (KNW) – soborowy substytut Świętego Oficjum – wydała dokument opracowany w formie pytań i odpowiedzi mający "objaśnić" doktrynę Vaticanum II dotyczącą natury Kościoła Chrystusowego.

Charakter postawionych tam pytań ilustruje doniosłość tego dokumentu: ma on być odpowiedzią dla krytyków nie z lewej, lecz z prawej strony, to znaczy tych którzy twierdzą, iż eklezjologia – doktryna o Kościele – Vaticanum II stoi w sprzeczności z nauczaniem Kościoła katolickiego.

Według mojej wiedzy, jedynym źródłem krytyki nowego dokumentu jest nasz własny obóz - czyli sedewakantyści. W żadnej publikacji Bractwa Świętego Piusa X nie natknąłem się na jakiekolwiek zastrzeżenia w stosunku do tej nowości (sama KNW niespodziewanie w dokumencie mówi właśnie o nowości). Nic mi nie wiadomo, aby nawet najbardziej konserwatywne kręgi Novus Ordo wysuwały tu jakiekolwiek zastrzeżenia.

Pojawienie się tego dokumentu jest zatem dość niezwykłe. Czy po ponad czterdziestu latach od zakończenia Vaticanum II konieczna stała się obrona soboru przed oskarżeniami o herezję? Pierwsze z listy pięciu pytań dotyczy bowiem tego, czy Vaticanum II był, czy nie był heretycki.

Jak się przekonamy, dokument ten jest niczym innym jak paradowaniem Ratzingera w heretyckiej nagości, podczas gdy tłumy konserwatystów Novus Ordo oraz wielu tradycjonalistów wychwalają go za nowe ortodoksyjne szaty.

Dokument KNW jest zwykłym powtórzeniem herezji „Kościoła monstrum” - Frankenchurch, według której Kościół Chrystusowy i Kościół katolicki nie są dokładnie tym samym, wyłączając wszelkie inne podmioty istniejące poza Kościołem. Zamiast tego herezja postrzega Kościół Chrystusowy jako byt złożony z wielu elementów – wielu "kościołów partykularnych" i "wspólnot kościelnych" – które częściowo stanowią Kościół Chrystusowy oraz z Kościoła katolickiego, który w pełni jest Kościołem Chrystusowym. Dlatego też herezję tę słusznie nazwano herezją Frankenchurch ponieważ przywodzi na myśl obraz strasznego potwora, stworzonego przez doktora Frankensteina z fragmentów zwłok różnych ludzi zespolonych razem w celu sfabrykowania czegoś, co wyglądałoby jak człowiek. Ciało potwora zostaje wystawione na gromy szalejącej wokół burzy i ożywa po tym jak błyskawice wielokrotnie uderzają w elektrody przymocowane do jego szyi. Następnie potwór uwalnia się spod kontroli i zaczyna siać przerażenie wśród ludzi. Chociaż analogia ta jest dość komiczna to jednak bardzo przekonywująco pokazuje, co Ratzinger wraz z kolegami modernistami zrobili z nauką o naturze Kościoła Chrystusowego.

Kursywą przytaczam tekst dokumentu KNW, po którym następuje mój komentarz.

Wprowadzenie

Tekst KNW: Sobór Watykański II swoim nauczaniem zawartym w Konstytucji dogmatycznej o Kościele Lumen gentium oraz w Dekretach o ekumenizmie (Unitatis redintegratio) i o Kościołach wschodnich (Orientalium Ecclesiarum), przyczynił się w sposób zasadniczy do odnowy eklezjologii katolickiej.

Komentarz: "Odnowa" to klasyczne słowo, jakiego już od ponad stu lat używają moderniści na oznaczenie destrukcji tradycyjnego dogmatu. Destrukcja ta ukrywa się pod zasłoną dwuznacznego i szumnie brzmiącego języka. Właśnie w takim stylu zostały napisane wszystkie przywołane wyżej dokumenty.

Tekst KNW: Także kolejni Papieże udzielali w tej dziedzinie wyjaśnień i wskazówek praktycznych: Paweł VI w Encyklice Ecclesiam suam (1964) i Jan Paweł II w Encyklice Ut unum sint (1995).

Komentarz: Encyklika Ecclesiam suam Pawła VI stanowiła w gruncie rzeczy szczegółowy plan zniszczenia Kościoła katolickiego poprzez praktykowanie ekumenizmu oraz "dialog" z niekatolikami. Przekaz skierowany w niej do katolików – żyjących jeszcze wtedy w atmosferze względnego spokoju i stabilności – mówił, że zbliżają się właśnie ważne zmiany i że wszyscy muszą być im posłuszni.Ut unum sint Jana Pawła II jest to dokument ewidentnie heretycki, który neguje jedność katolickiego Kościoła, powtarza herezję Vaticanum II o Frankenchurch oraz podaje wskazówki i normy, w jaki sposób kontynuować destrukcję Kościoła katolickiego sącząc dalej truciznę ekumenizmu.

Tekst KNW: Późniejsza refleksja teologów, mająca na celu lepsze zilustrowanie różnych aspektów eklezjologii, przyczyniła się do rozkwitu bogatej literatury w tej dziedzinie. Tematyka eklezjologiczna ukazała, bowiem, wiele możliwości rozwoju, choć czasem wymagała uściśleń i napomnień, jakim dano wyraz w Deklaracji Mysterium Ecclesiae (1973), w Liście do Biskupów Kościoła Katolickiego Communionis notio (1992) i w Deklaracji Dominus Iesus (2000) – opublikowanych przez Kongregację Nauki Wiary.

Komentarz: "Teolodzy" – czytaj heretycy – przyjęli heretyckie zasady Vaticanum II wraz z ich logicznymi konsekwencjami. Lecz ponieważ owe konsekwencje wykraczają daleko poza granice herezji pożądanej przez będących u steru modernistów, konieczne stało się wydanie "uściśleń". W "uściśleniach" tych przedstawia się tylko po raz kolejny, aż do znudzenia, tę samą herezję Frankenchurch Vaticanum II, pomijając logiczne wnioski z niej płynące. Wszystkie trzy wymienione w tym akapicie dokumenty prezentują i objaśniają herezję Frankenchurch, a szczególnie dokument Communionis notio z 1992 roku, który jest owocem przemyśleń Ratzingera. Innymi słowy, dokumenty te były wezwaniem do "jedności w tej samej herezji".

Tekst KNW: Szeroki zasięg problematyki i nowość wielu kwestii wciąż interesuje i pobudza refleksję teologiczną, która oferując nowe przyczynki interpretacyjne – nie zawsze wolne od błędnych interpretacji, powoduje wątpliwości i niepewność, z których to właśnie niektóre zostały przedstawione Kongregacji Nauki Wiary. Dykasteria ta, w świetle całej nauki katolickiej o Kościele, pragnie dać odpowiedź na przedstawione wątpliwości, precyzując autentyczne znaczenie niektórych wyrażeń eklezjologicznych Magisterium Kościoła, które w dyskusji teologicznej mogłyby stać się źle zrozumiane.

Komentarz: "Nowość wielu kwestii" to eufemizm skrywający herezję. Nigdy w historii Kościoła żaden Papież, sobór czy teolog nie mówił o Kościele Chrystusowym jako "trwającym w" Kościele katolickim albo o "elementach Kościoła Chrystusowego" istniejących w niekatolickich sektach. Wydaje się, że określenie "nowe przyczynki interpretacyjne" dotyczy krytycznej oceny wyrażanej przez tradycjonalistów, iż Vaticanum II w poważnym stopniu zmienił nauczanie Kościoła katolickiego dotyczące Kościoła. Wskazuje na to fakt, że wyraźnym celem następujących dalej pytań jest odpowiedź na to oskarżenie – nie są one adresowane do lewej, lecz do prawej strony, do tych, którzy twierdzą, że Vaticanum II odeszło od tradycyjnego nauczania.



1. Zmiana w doktrynie?

Tekst KNW: Pierwsze pytanie: Czy Sobór Watykański II zmienił dotychczasową naukę o Kościele?

Komentarz: Pytanie to jest druzgocące. Jako że nauka dotycząca Kościoła ma charakter dogmatyczny i nie jest jedynie kwestią teologicznej opinii, pytanie w rzeczywistości brzmi: "Czy Vaticanum II był soborem heretyckim?". Nigdy wcześniej w historii Kościoła oficjalnie nie postawiono ani nie odpowiadano na takie pytanie. Vaticanum II zakończył się w 1965 roku. Tak więc, po upływie czterdziestu dwóch lat, po niemal połowie stulecia, Watykan staje w obronie ortodoksji Vaticanum II. Upływ czasu jest tu wielce wymowny, ponieważ świadczy o tym, że Vaticanum II jest nie tylko daleko do bezkrytycznej akceptacji, lecz poddawany jest coraz wnikliwszym analizom i porównanie go z tym, co przed nim istniało najwyraźniej nie jest dla niego korzystne. Takiej reakcji należałoby się spodziewać natychmiast, w trakcie albo tuż po soborze, ale pojawienie się jej po blisko półwieczu świadczy o zepsuciu się przepełnionych niegdyś powiewem świeżości i wonności widoków na wspaniałość soboru, jakie panowały w latach sześćdziesiątych. W latach sześćdziesiątych nie do pomyślenia była opinia, że Vaticanum II mógłby zanegować naukę Kościoła. Lecz gdy z upływem czasu, niszczycielskie skutki soboru stały się dla wszystkich widoczne, konieczną jest teraz obrona jego prawowierności.

Tekst KNW: Odpowiedź: Sobór Watykański II ani nie zamierzał zmieniać ani faktycznie nie zmienił tejże nauki, a jedynie rozwinął ją, pogłębił i szerzej wyłożył. Ze szczególną wyrazistością orzekł to Jan XXIII na początku Soboru. Paweł VI podjął tę deklarację i tak się wyraził w czasie ogłoszenia Konstytucji Lumen gentium: "Wydaje się Nam, iż najlepszym komentarzem, jaki możemy tutaj uczynić, będzie, gdy powiemy, że ogłoszenie to nic właściwie nie zmienia w dotychczasowej nauce. To, czego pragnie Chrystus, tego i my pragniemy. To, co było, pozostaje. To, czego Kościół nauczał przez całe wieki, to i my również nauczamy. Tyle tylko, że to, co dotąd było jedynie praktycznie przeżywane, obecnie zostało jasno wyrażone; to, co było niepewne, stało się jasne; to, nad czym przemyśliwano, co było dyskutowane i po części kontrowersyjne, otrzymało dzisiaj zadowalające sformułowanie". Biskupi wielokrotnie wyrażali tę samą intencję i wolę wcielania jej w życie.


Komentarz: Bardzo to subtelne, lecz nie daje odpowiedzi na pytanie. Prawdziwą odpowiedzią byłoby porównanie tego, czego uczono przed soborem z tym, czego uczono w czasie i po zakończeniu soboru. Każdy heretyk wygłasza takie same oświadczenia, jakie wypowiedział Paweł VI: zapewnia, że jego nauka pozostaje w zgodności z prawdziwym nauczaniem. Kluczową kwestią jestobiektywna zgodność tego, co było z tym, co jest obecnie. Paweł VI jest ostatnią osobą, która mogłaby nas uspokajać, że nic się nie zmieniło. Przecież to właśnie on promulgował Nową Mszę, nowy ryt konsekracji biskupich, nowy ryt święceń kapłańskich oraz osobiście zatwierdził i nadzorował wprowadzanie zmian, które równają się całkowitemu zniszczeniu katolickiej Wiary we wszystkich instytucjach Kościoła katolickiego. To, że Kościół katolicki znajduje się dziś w opłakanym stanie jest spowodowane przede wszystkim zmianami wprowadzonymi przez Pawła VI.


Ponadto, sam fakt, że musiał dołączyć ten komentarz do Lumen gentium wskazuje, że nauka tam zawarta jest dosłownie sprzeczna z nauczaniem Kościoła katolickiego. Czy kiedyś w przeszłości jakiś papież wypowiedział się w podobny sposób o soborowym dokumencie?

To właśnie ta "papieska" pieczęć aprobaty dla herezji była smarem, dzięki któremu cały Sobór ześlizgnął się na nową pozycję. Ona to uciszała wszelkich krytyków, jacy się tylko mogli pojawić – piętnując ich znamieniem "antypapieskich", a wątpiącym oczyszczała drogę do udzielenia serdecznego przyzwolenia na te heretyckie działania. Była również początkiem narodzin całego konserwatywnego ruchu Novus Ordo, którego motto brzmi: "Nic się nie zmieniło". Tacy właśnie ludzie, jak na przykład redakcja The Wanderer, od czterdziestu dwu lat żyją w świecie marzeń wierząc, że od soboru nic się nie zmieniło, a całe zło należy przypisać skutkom niewłaściwej interpretacji. To nowe szaty cesarza.

By zdławić oskarżenia o odejście od nauki Kościoła Paweł VI podobnie postąpił z dokumentem o wolności religijnej. (Najgłośniejszym z oskarżycieli był arcybiskup Lefebvre). Pamiętam jak abp Lefebvre mówił nam, że skoro tylko Paweł VI zainterweniował, załamał się niemal cały sprzeciw wobec dokumentu. Tak więc KNW odgrzała i zaserwowała ponownie tę interwencję, w nadziei, że osiągnie ten sam rezultat. Jednakże nie wierzę, aby takie podejście wywołało te same skutki. Dla niektórych cesarska nagość może stać się bardziej oczywista.

2. Co oznacza "trwa w"?

Tekst KNW: Drugie pytanie: Jak należy rozumieć stwierdzenie, według którego Kościół Chrystusowy trwa w (subsistit in) Kościele katolickim?
Odpowiedź: Chrystus "ustanowił na ziemi" jedyny Kościół i uczynił go jako "widzialne zrzeszenie i wspólnota duchowa", która od początku i na przestrzeni historii wciąż istnieje i będzie istnieć, i w której to jedynie pozostały i pozostaną wszystkie elementy ustanowione przez samego Chrystusa. "To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary jako jeden, święty, katolicki i apostolski […]. Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz Biskupów pozostających z nim we wspólnocie".

Komentarz: To stwierdzenie zostało tu "skopiowane i wklejone" wprost z dokumentów Vaticanum II. Ma ono stanowić poświadczenie prawowierności. W rzeczywistości, jest to samo sedno herezji Vaticanum II. Herezja jest ewidentna w dwóch miejscach: 1) w określeniu "ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność"; i 2) "trwa w".

Pierwsze określenie stanowi podstawę do rozróżnienia między Kościołem rzymskokatolickim i Kościołem Chrystusowym. Nie są one dokładnie i wyłącznie tym samym. Kościół Chrystusowy jest – jak się przekonamy z tego, co następuje dalej – dużo obszerniejszym bytem, ale jako taki nie jest ustanowiony jako społeczność wyłącznie w Kościele katolickim. Katolicka nauka – przeciwnie – mówi, że Kościół katolicki jest Kościołem Chrystusowym, jest Mistycznym Ciałem Chrystusa, jest ustanowiony przez Chrystusa jako widzialna społeczność i dlatego ktoś, kto pozostaje poza tą widzialną społecznością jest poza Kościołem katolickim, Mistycznym Ciałem Chrystusa, Kościołem Chrystusowym. Jeżeli z własnej winy umiera poza tą Bosko ustanowioną, widzialną społecznością, to idzie do piekła.

Drugie określenie – trwa w – jest także heretyckie. Otwiera ono bowiem drzwi herezji, iż Kościół Chrystusowy jest obecny w schizmatyckich i heretyckich sektach, chociaż w nich nie "trwa". Znaczy to, że Kościół Chrystusowy nie osiąga w nich swej doskonałości i pełni, niemniej jednak jest w nich obecny. Ta nauka została dobitnie wyrażona przez Ratzingera w dokumentach:Communio z 1992 roku oraz Dominus Jesus z 2000 roku (1).

Tak więc widzimy, że ten dokument KNW jest bardzo daleki od potwierdzenia tradycyjnej nauki Kościoła, natomiast w monotonny i nudny sposób powtarza jedynie herezje Vaticanum II.

Jak zauważa ks. Cekada, niezwykłe jest to, że dokument, który ma rzekomo rozjaśnić nauczanie Vaticanum II i dowieść, że nie stoi ono w sprzeczności z tradycyjną nauką, ani razu nie odwołuje się do żadnego przedsoborowego dokumentu.

Tekst KNW: W Konstytucji dogmatycznej Lumen gentium, n. 8, trwanie (subsistentia) to niezmienna historyczna ciągłość i obecność wszystkich elementów ustanowionych przez Chrystusa w Kościele katolickim, w którym rzeczywiście trwa Kościół Chrystusa na tej ziemi.
Według doktryny katolickiej, można wprawdzie powiedzieć, że Kościół Chrystusowy jest obecny i działa w Kościołach i Wspólnotach kościelnych nie będących w pełnej komunii z Kościołem katolickim – dzięki elementom uświęcenia i prawdy, które są w nich obecne; tym niemniej pojęcie "trwa (subsistit)" może być przypisane wyłącznie Kościołowi katolickiemu, ponieważ dotyczy jego charakteru jedyności, wyznawanego w Symbolu wiary (Wierzę w... "jeden" Kościół); i ten "jeden" Kościół trwa w Kościele katolickim.

Komentarz: Widzimy jeszcze jedną odgrzaną prezentację teorii "elementów": tam gdzie występują razem wszystkie elementy Kościoła – tam jest trwanie. Ale tam gdzie elementy można odnaleźć w niepełny albo niedoskonały sposób – tam Kościół Chrystusowy jest "obecny i działa", gdyż te "Kościoły i Wspólnoty kościelne" – czytaj niekatolickie sekty – posiadają pewne "elementy uświęcenia".

Ta herezja przechodzi łatwo, bo każdy wie, że niekatolickie sekty posiadają pewne prawdy i mają pewne ważne sakramenty. Zgadza się? Nie, błąd.

Przede wszystkim musimy pamiętać, że jest tylko jeden Kościół i że tym Kościołem jest Kościół rzymskokatolicki. Wszystko poza nim to różnego typu sekty, zorganizowane grupy schizmatyków, heretyków albo niewierzących takiego czy innego rodzaju. Ich organizacje nie są kościołami w oczach Boga, czy Kościoła rzymskokatolickiego. Prawdą jest, że zwykle mówiło się o nich jak o kościołach, nawet przed Vaticanum II (np. kościół anglikański), ale ten termin używany był tylko w popularnym znaczeniu i w żaden sposób nie oznaczał żadnej wartości czy rzeczywistości istniejącej w tych heretyckich grupach. Innymi słowy, nie posiadają oni od Boga "przywileju" by istnieć jako kościoły. Analogią może tu być próba założenia przedsiębiorstwa publicznego bez zgody państwa. Oczywiście, obywatele mogą zrzeszać się i zakładać organizację o wspólnym celu, ale dopóki nie uzyska ona aprobaty państwa nie posiada w oczach państwa żadnego prawnego bytu.

A zatem, ponieważ te grupy heretyków i schizmatyków nie mają żadnego legalnego prawa istnienia w oczach Boga, to nie mogą niczego "posiadać". Nie mogą rościć sobie tytułu posiadania czegokolwiek nadprzyrodzonego. Zdarza się natomiast, że niektóre osoby w tych sektach czasami używają katolickich sakramentów – w sposób świętokradzki – ponieważ nie mają do tego żadnego prawa i czasem sakramenty te są ważne. Ponieważ są to ważne sakramenty, to działają one same przez się, pomimo świętokradzkiego sposobu ich używania, a zatem udzielają łaski, gdy są godnie przyjmowane.

Jednakże godne przyjmowanie tych sakramentów w niekatolickich sektach jest niemożliwe o ile członkowie sekty nie żyją w stanie nieprzezwyciężalnej niewiedzy o swej schizmie albo herezji i nie są wolni od winy jakiegoś innego grzechu śmiertelnego. W mojej ocenie, taki stan duszy zdarza się u niekatolików stosunkowo rzadko. Tak więc zasada ogólna jest taka, że w tych sektach nie dokonuje się żadne uświęcenie, lecz coś wręcz odwrotnego: świętokradzkie udzielanie i świętokradzkie przyjmowanie sakramentów. W wyjątkowym przypadku, zwłaszcza przy chrzcie dzieci, łaska zostaje udzielona.

Nie "posiadają" one absolutnie żadnej prawdy. Nie są one organizacjami mającymi jakiekolwiek legalne prawo posiadania lub głoszenia nauki objawionej. Pismo Święte i Tradycja, prawda przekazana nam przez Boga, przynależy wyłącznie do Kościoła rzymskokatolickiego, ponieważ tylko on sam jest prawdziwym Kościołem założonym przez Chrystusa. Po drugie, sekty te nie mają żadnej określonej reguły wiary i żadnej jedności wiary. Tak więc niekatolickie sekty "nie posiadają" prawd; co najwyżej ich przywódcy mogą podawać pewne nauki, które mogą być zgodne z prawdami nadprzyrodzonymi, ale ponieważ ani nie mają ani nie przypisują sobie żadnej władzy nauczania, to fałszywy "kościół" albo "kościelna wspólnota" jako taka tych prawd nie "posiada".

Godzi się powiedzieć, że zdarza się, iż niektórzy członkowie niekatolickich sekt wyznają pewne prawdy nadprzyrodzone, które są łupem wydartym katolickiemu Kościołowi w czasie, gdy ich schizmatyccy albo heretyccy przodkowie opuszczali Kościół.

Ale te prawdy nie mogą uświęcać, ponieważ są zmieszane z przylgnięciem do błędu. Tylko cała prawda uświęca, tj. cały depozyt wiary Kościoła rzymskokatolickiego, w który się wierzy na mocy autorytetu Boga objawiającego i Kościoła rzymskokatolickiego do wierzenia podającego.

Ponadto, by ta nadprzyrodzona wiara mogła uświęcać musi być złączona z doskonałym żalem za grzechy i nadprzyrodzoną miłością do Boga. Tylko w takim wypadku dusza, która jest w grzechu może zostać usprawiedliwiona. W nadprzyrodzonej miłości do Boga zawiera się domyślnie pragnienie wypełnienia wszystkiego, czego Bóg chce, a mianowicie posłuszeństwo Papieżowi, wyparcie się schizmy albo herezji, przyjęcie ważnego chrztu. Tylko w takim wypadku cała i nadprzyrodzona prawda może uświęcać.

Chociaż prawdą jest, że niekatolik może osiągnąć nadprzyrodzoną cnotę wiary znając tylko kilka prawd Wiary i wierząc w nie z pobudek nadprzyrodzonych, niemniej jednak musi być usposobiony do przyjęcia pozostałych prawd Wiary skoro tylko zostaną mu w należyty sposób przedstawione. W przeciwnym razie będzie mu brakowało prawdziwej cnoty wiary.

Tak więc każde uświęcenie, jakie zdarza się w niekatolickich sektach dokonuje się w czysto indywidualnym wymiarze, ponieważ Bóg zaszczyca konkretną, indywidualną osobę nadprzyrodzoną cnotą wiary, żalem doskonałym i nadprzyrodzoną miłością do Boga. Uświęcenie takich osób nie ma niczego wspólnego z ich niekatolicką sektą prócz tego, że może się zdarzyć, iż usłyszą o jakiejś prawdzie nadprzyrodzonej od członków sekty. Lecz równie dobrze mogą usłyszeć te prawdy w telewizji, w internecie lub w radio i o takich środkach komunikacji można by mówić, że "posiadają" te "elementy prawdy i uświęcenia" w takim samym zakresie, co sekta niekatolicka.

3. Dlaczego "trwa", a nie "jest"?

Tekst KNW: Trzecie pytanie: Dlaczego zostało użyte wyrażenie "trwa w (subsistit in)", a nie po prostu forma werbalna "jest"?
Odpowiedź: Użycie tego wyrażenia, które oznacza pełną identyczność Kościoła Chrystusowego z Kościołem katolickim, nie zmienia doktryny o Kościele, a swoją prawdziwą motywację znajduje w tym, że jaśniej wyraża fakt, iż poza jego organizmem znajdują się "liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy", "które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej".

Komentarz: A zatem "trwa w" nie zmienia nauki o Kościele? Porównajmy pojęcie "trwania" Kościoła Chrystusowego w katolickim Kościele oraz "elementów uświęcenia i prawdy" w niekatolickich sektach z kilkoma wypowiedziami Papieży.

• Papież Pius XI powiedział: "Nikt nie może być w Kościele Chrystusowym ani w nim pozostać, jeżeli nie uznaje i z posłuszeństwem nie akceptuje autorytetu i władzy Piotra i jego prawowitych następców".

• Papież Pius XII: "Tak więc, aby zdefiniować i zobrazować ten prawdziwy Kościół Chrystusowy, – którym jest [nb. nie:trwa w] Święty, Powszechny, Apostolski, Rzymski Kościół – nie można znaleźć określenia bardziej szlachetnego, bardziej dostojnego, bardziej wreszcie boskiego, nad to które nazywa go: «Mistycznym Ciałem Jezusa Chrystusa»".

• Papież Pius XII powiedział również: "Niektórzy twierdzą, że nie są związani nauką objaśnioną kilka lat temu w Naszej Encyklice i opartej na źródłach objawienia mówiącej, że Mistyczne Ciało Chrystusa i Kościół rzymskokatolicki to jedno i to samo. Niektórzy, konieczność przynależności do prawdziwego Kościoła w celu osiągnięcia wiecznego zbawienia redukują do nic nie znaczącej formuły".

Tekst KNW: "Dlatego Kościoły i Wspólnoty odłączone, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których to moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu".

Komentarz: Ten fragment zawiera najbardziej rażącą herezję Vaticanum II, tę mianowicie, że niekatolickie sekty są "środkami zbawienia".

• Papież Pius XII: "Społeczność chrześcijańska, która postąpiłaby w ten sposób [tj. odcięła się od Stolicy Apostolskiej] uschłaby jak odcięty od winorośli pęd i nie mogłaby wydawać owoców zbawienia".

• Papież Pius IX: "Uczcie ich, że jeden jest także prawdziwy Święty Kościół, to jest Kościół Katolicko-Apostolsko-Rzymski; że jedna jest tylko Katedra na Piotrze słowem Pańskim ustanowiona, poza którą ani prawdziwej wiary znaleźć, ani wiecznego zbawienia dostąpić nie można; że ten, kto za Matkę nie ma Kościoła, Boga też za Ojca mieć nie może, i że na próżno schlebiają sobie ci, którzy utrzymują, że są w Kościele, skoro porzucili Katedrę Piotra, na której Kościół jest zbudowany".

• Papież Leon XIII: "To jest dla was nasza ostatnia lekcja: przyjmijcie ją, wyryjcie w swoich umysłach, wy wszyscy: z Boskiego zrządzenia zbawienia nie można znaleźć nigdzie jak tylko w Kościele; silnym i skutecznym narzędziem zbawienia jest nie kto inny jak rzymski Arcykapłan".

Istnieje jeszcze wiele innych podobnych tekstów, które by można przytoczyć.

Lecz zważcie chytrą logikę – albo nielogiczność – modernistów: skoro członkom tych sekt zdarza się powtarzać jak papuga prawdy, które skradli Kościołowi katolickiemu albo zdarza się świętokradzko używać sakramentów podobnie zrabowanych, to teraz ich sekciarskie organizacje są wynoszone do rangi "środków zbawienia".

Oznacza to, że sekty te, jako organizacje, posiadają wszelką zdatność i uprawnienia by Trzecia Osoba Trójcy Świętej posługiwała się nimi dla czyjegoś zbawienia.

Zwróćcie też uwagę na to, że przeskoczyliśmy od uświęcenia do zbawienia. Jest bowiem możliwe, że ktoś otrzyma ważny chrzest w niekatolickiej sekcie i uświęci się. Lecz – obiektywnie mówiąc – jeżeli nie opuści on fałszywej sekty, nie wyprze się swej schizmy albo herezji i nie dołączy do rzymskokatolickiego Kościoła, to trafi do piekła. A zatem oczywistym jest, że fałszywe sekty pomimo wszelkiego uświęcenia, jakie mogą przekazać poprzez świętokradzkie udzielanie chrztu i innych sakramentów, stają się narzędziami potępienia dla dusz, które są ważnie ochrzczone albo w jakiś inny sposób uświęcone. Stawiają one bowiem nieprzezwyciężalne przeszkody dla zbawienia głosząc niesubordynację wobec rzymskiego Arcykapłana i bluźniercze herezje dotyczące Pana Jezusa, Najświętszego Sakramentu, Matki Boskiej, świętych i Kościoła.

Jedynym sposobem, by te śmiercionośne elementy nie wywoływały swych zabójczych skutków jest sytuacja, gdy niekatolik jest w nieprzezwyciężalny sposób nieświadomy faktu swojej schizmy lub herezji. Ale nawet w tym przypadku, by dostąpić wiecznego zbawienia, musi on wypełnić wiele innych niełatwych warunków.

Papież Pius IX nauczał: "Kościół otwarcie głosi, że wszelka ludzka nadzieja, całe jego zbawienie jest w wierze chrześcijańskiej, w tej wierze, która uczy prawdy, rozprasza swym boskim światłem mroki ludzkiej nieznajomości, działa poprzez miłosierdzie; że jednocześnie jest w katolickim Kościele, który ponieważ zachowuje prawdziwy kult, jest nietykalnym sanktuarium samej wiary i świątynią Boga, poza którym – wyjąwszy usprawiedliwienie nieprzezwyciężalnej nieznajomości – nie ma żadnej nadziei życia albo zbawienia".

Co więcej, narzędzie musi być dostosowane do celu, w jakim jest używane.

Wyobraźmy sobie, na przykład, śrubokręt zrobiony z gumy piankowej. Wyobraźmy sobie pralkę, która brudzi ubranie zamiast je czyścić. Wyobraźmy sobie komputer, który zapisuje twe myśli w chińskim alfabecie. Wyobraźmy sobie pióro, które podczas pisania tryska w twarz atramentem zamiast zostawiać go na papierze. Nie byłyby to narzędzia, ponieważ okazałyby się wewnętrznie nieodpowiednie do osiągnięcia celu, w jakim są używane.

Dlatego też niekatolicka sekta, która nie jest prawdziwym kościołem nie może być środkiem prowadzącym do zbawienia.Wstrzykuje ona swoim adeptom truciznę – truciznę, która zabija! Nawet jeśli korzysta z jakichś "elementów uświęcenia i prawdy", to te elementy w żaden sposób nie mogą przezwyciężyć zła sekty. Kilka kropel trucizny wystarcza by szklanka wody stała się zabójczą nawet, jeśli większość jej cząsteczek to ożywcza H2O.

4. "Kościoły partykularne"

Tekst KNW: Czwarte pytanie: Dlaczego Sobór Watykański II przypisuje imię "Kościołów" Kościołom wschodnim odłączonym od pełnej komunii z Kościołem katolickim?
Odpowiedź: Sobór chciał pozostać przy tradycyjnym użyciu tej nazwy. "Skoro więc Kościoły te mimo odłączenia posiadają prawdziwe sakramenty, szczególnie zaś, na mocy sukcesji apostolskiej, Kapłaństwo i Eucharystię, dzięki którym są dotąd z nami złączone najściślejszym węzłem", zasługują na imię "Kościołów partykularnych czy lokalnych" i są nazywane Kościołami siostrzanymi katolickich Kościołów partykularnych.
"Dlatego przez sprawowanie Eucharystii Pańskiej w tych poszczególnych Kościołach buduje się i rozrasta Kościół Boży". Ponieważ, jednak, komunia z Kościołem katolickim, którego widzialną Głową jest Biskup Rzymu i Następca Piotra, nie jest jakimś zewnętrznym uzupełnieniem Kościoła partykularnego, ale jednym z jego wewnętrznych elementów konstytutywnych, oznacza to, że sytuacja Kościoła partykularnego, w której pozostają te czcigodne Wspólnoty chrześcijańskie, naznaczona jest – niemniej – brakiem.
Z drugiej strony pełnia powszechności Kościoła, rządzonego przez Następcę Piotra i Biskupów w komunii z nim, z powodu podziału chrześcijan, natrafia na przeszkodę w jej pełnym urzeczywistnianiu się w historii.

Komentarz: W pierwszym paragrafie KNW odnosi się do sekt wywodzących się ze schizmy Focjusza, tj. prawosławnych i innych tym podobnych (2). Moderniści nadają im nazwę "kościołów partykularnych", ponieważ zachowały ważne sakramenty, nawet takie jak Eucharystia i Święcenia Kapłańskie.

Jednakże w prawdziwej tradycyjnej, katolickiej terminologii "kościół partykularny" odnosi się do katolickiej diecezji, której głową jest katolicki biskup pozostający we wspólnocie z Papieżem.

Nigdy w historii Kościoła schizmatyckich sekt nie uważano za "kościoły partykularne". Czasami nazywano je kościołami odszczepieńczymi (dysydenckimi), gdyż będąc w schizmie zachowały w swojej strukturze pewne podobieństwo do tego, czym kiedyś były – czyli prawdziwego, katolickiego kościoła partykularnego (lokalnego). Często są one porównywane do martwych pędów winorośli; są obumarłe, lecz jednakże przechowują pewne podobieństwo do tego, czym były kiedyś za życia. Innym dobry przykładem może być egipska mumia.

Drugi paragraf zawiera bluźnierstwo wobec Najświętszego Sakramentu. Przez świętokradzkie używanie Najświętszego Sakramentu w schizmatyckim akcie kultu ma rzekomo "budować się i rozrastać Kościół Boży". Jest to równoważne stwierdzeniu, że "Kościół Boży buduje się i rozrasta przez podeptanie Najświętszego Sakramentu".

• Papież św. Leon Wielki powiedział: "Gdzie indziej [tj. poza Kościołem] nie ma ani uznanego kapłaństwa ani prawdziwej ofiary".

• Święty Hieronim mówił: "Bóg nienawidzi ich ofiar [tj. heretyków] i odrzuca je od Siebie, a kiedykolwiek gromadzą się w imię Pana, brzydzi Go ich odór, i zatyka Swój nos...".

• Św. Tomasz z Akwinu mówił: "Kapłan w modlitwach Mszy rzeczywiście mówi w osobie Kościoła, z którym pozostaje w jedności; ale przy konsekracji sakramentu mówi niejako w osobie Chrystusa, Którego miejsce zajmuje na mocy władzy święceń. W konsekwencji, jeżeli kapłan oddzielony od jedności Kościoła celebruje Mszę, to nie utraciwszy władzy święceń konsekruje prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa; ale ponieważ jest odłączony od jedności Kościoła, jego modlitwy nie mają żadnej skuteczności".

Autorzy oświadczenia KNW od tej zniewagi przechodzą do sprzeczności. Z jednej strony mówią, że komunia z Kościołem katolickim jest "jednym z jego wewnętrznych elementów konstytutywnych", którego "brakiem naznaczona jest – niemniej – sytuacja Kościoła partykularnego, w której pozostają te czcigodne Wspólnoty chrześcijańskie".

Tym, czego tym sektom brakuje to – głowy. Wyobraźcie sobie bezgłowy korpus spoczywający na gilotynie, głowę leżącą w koszu i krew broczącą z szyi. I w takiej sytuacji pojawia się nagle ktoś mówiący: "Osobie tej brak czegoś stanowiącego o jego ludzkiej kondycji". Każdego, kto uczyniłby taką uwagę uznano by za pomyleńca, ponieważ stan człowieka po ścięciu jest tak fatalny, że nie mamy już do czynienia z żywym człowiekiem, lecz bezgłowym, rozkładającym się martwym ciałem.

Ale moderniści sami sobie przeczą, twierdząc, że pozostają w komunii – częściowej wspólnocie – z tymi to martwymi sektami. Czymże zatem jest ta wspólnota? Jeśli – jak utrzymują – komunia z Kościołem katolickim jest "wewnętrznym elementem konstytutywnym" bycia Kościołem partykularnym, to czegóż zatem brakuje tym kościołom? Czy nie są one kościołami partykularnymi? Są, czy nie są w komunii? Są kościołami partykularnymi czy nie są? Cała sprawa jest mglista i nieokreślona – co jest zrozumiałe – gdyż ich herezja zawiera wewnętrzne sprzeczności.

W ostatnim fragmencie również tkwi herezja. Jest tam mowa o tym, że ponieważ schizmatyckie sekty są oddzielone od katolickiego Kościoła – mimo tego, że są partykularnymi kościołami Kościoła Chrystusowego – powszechność Kościoła katolickiego nie może być w pełni realizowana, urzeczywistniana. Innymi słowy, katolicki Kościół nie jest do końca, w pełni katolicki.

Jest to herezja, ponieważ stoi w sprzeczności z naszym świętym Wyznaniem Wiary (Credo) nazywającym Kościół katolickim. Fakt, że heretycy i schizmatycy opuszczają Kościół katolicki nie ma nic wspólnego z katolickością (powszechnością) Kościoła katolickiego. Katolicki Kościół jest doskonały w swej katolickości (powszechności) – zawsze taki był i zawsze taki będzie, tak samo jak jest doskonały w swojej jedności, świętości i apostolskim charakterze.

Nigdzie w Piśmie Świętym i Tradycji nie ma mowy o tym, że Kościół katolicki przyprowadzi do siebie całą ludzkość. A nawet stwierdza się coś wprost przeciwnego. Św. Paweł mówi, że muszą przyjść herezje, by wypróbować wiernych (I Kor. XI, 19). Przepowiada także wielkie odstępstwo od Wiary (II Tes. II, 3).

5. "Wspólnoty kościelne"

Tekst KNW: Piąte pytanie: Dlaczego dokumenty Soboru i późniejsze wypowiedzi Magisterium Kościoła nie przypisują tytułu "Kościoła" Wspólnotom chrześcijańskim powstałym w wyniku Reformy XVI wieku?
Odpowiedź: Dlatego, że, według doktryny katolickiej, te Wspólnoty nie posiadają sukcesji apostolskiej w sakramencie Święceń, przez co brakuje im koniecznego elementu konstytutywnego do bycia Kościołem. Wspomniane Wspólnoty kościelne, które, szczególnie ze względu na brak kapłaństwa sakramentalnego, nie zachowały właściwej i integralnej rzeczywistości Misterium eucharystycznego, według nauki katolickiej nie mogą być nazywane "Kościołami" we właściwym tego słowa znaczeniu.

Komentarz: Odpowiedź na to pytanie zawiera kolejną porcję tego samego nonsensu. Mówi się nam, że protestanckie sekty nie powinny być nazywane "Kościołami", lecz "Wspólnotami kościelnymi" ze względu na brak ważnie wyświęconych biskupów, ważnie wyświęconych kapłanów i ważnego sakramentu Eucharystii. Z drugiej strony prawosławni i podobne im sekty Focjusza przez fakt, że zachowali te sakramenty "zasłużyli" sobie na miano "kościołów".

Prawda jest taka, że prawosławni i podobne im sekty Focjusza są sektami w takiej samej mierze jak sekty protestanckie. Wszyscy oni są zorganizowanymi grupami heretyków i schizmatyków. Fakt, że sekty Focjusza zachowały ważny stan biskupi, kapłaństwo i Świętą Eucharystię – co w większości wypadków jest prawdą – w żaden sposób ich nie nobilituje. Fakt, że złodzieje okazali się na tyle przezorni, że zachowali klejnoty i pieniądze skradzione z waszego domu nie uszlachetnia ich. Nie czyni to ich "czcigodnymi", by użyć określenia zastosowanego w tym dokumencie do sekt Focjusza. Nadal pozostają złodziejami i nie mają żadnego prawa posiadania lub używania tego, co ze sobą zabrali.

Wyobraź sobie, że widzisz, jak złodziej mija cię na ulicy jadąc twoim własnym samochodem (nowy Cadillac). Czy powiesz: "Oto jedzie czcigodny złodziej. Jakiż ma piękny samochód!" Czy przekazałbyś mu prawo do twojego samochodu? Oczywiście, że nie.

Ale dokładnie to robi Ratzinger w swojej herezji Frankenchurch, powtórzonej po raz któryś z rzędu w tym ostatnim dokumencie. To tak jakby powiedzieć złodziejskim organizacjom schizmatyków: "Macie prawo do nazwy Kościół, ponieważ ciągle posiadacie rzeczy, które ukradliście katolickiemu Kościołowi. Protestanci nie mogą się nazywać Kościołem, ponieważ zgubili to, co zrabowali katolickiemu Kościołowi". Czyż nie są to szaleństwa obłąkańca?

Należy podkreślić, że katoliccy teolodzy zawsze przyznawali istnienie w sektach Focjusza tego, co nazywali materialną ciągłością sukcesji apostolskiej. Znaczy to po prostu tyle, że owi sekciarze nie przerwali następstwa osób zajmujących urząd biskupa w tych niegdyś katolickich diecezjach. Innymi słowy, w czysto ludzkim i naturalnym znaczeniu nie położyli oni kresu sukcesji biskupiej w tych kiedyś katolickich biskupstwach.

Jednakże biskupi ci są zupełnie pozbawieni władzy rządzenia Kościołem i w żadnym znaczeniu tego słowa nie są katolickimi biskupami. Zostali odcięci od prawdziwego Kościoła; nie posiadają żadnej władzy ani od Chrystusa ani od Papieża. Ich "kościół" stał się zwykłą imitacją, martwym ciałem katolickiego Kościoła istniejącego w przeszłości na tamtym obszarze. Jednakże, ze względu na ich materialną sukcesję, gdy jakaś schizmatycka grupa chciała pogodzić się z Rzymem, to przyjętym zwyczajem katolickiego Kościoła było traktowanie ich jako jednej organizacji, tzn. przyjmowanie ich wraz z ich biskupem, ich duchowieństwem i wiernymi. Podobne było to do wskrzeszenia zmarłego. Lecz ta materialna sukcesja w żaden sposób nie podnosi rangi tych schizmatyckich sekt w tym znaczeniu, aby miały one jakikolwiek związek z prawdziwym Kościołem Chrystusowym. Lecz te schizmatyckie sekty nie zyskują żadnego pokrewieństwa z Kościołem Chrystusowym z powodu materialnej sukcesji...

Podsumowanie i zakończenie

Zatwierdzony przez Ratzingera (Benedykta XVI) dokument KNW jest trawestacją dokumentów ogłoszonych na Vaticanum II oraz wielu innych, jakie do chwili obecnej się ukazywały. Nie wnosi niczego nowego do wyłożonej już wcześniej w tych dokumentach herezji Frankenchurch. Wciąż karmi się nas nużącymi, oklepanymi bredniami, że nasz święty, założony przez Chrystusa Kościół to miszmasz (mieszanina) "kościołów partykularnych" i "wspólnot kościelnych" – składający się z rzymskokatolickich diecezji, schizmatyckich i heretyckich sekt Focjusza, jak również protestanckich sekt heretyckich, które w swym pysznym buncie przeciw Papieżowi same się oddzieliły od Chrystusa i Jego Wikariusza na ziemi. Wciąż się nam wciska jednostajne i banalne niedorzeczności o tym, że Kościół Chrystusowy jest obecny i działający w czymś takim jak Anglikańska i Episkopalna sekta, które "wyświęcają" kobiety oraz publicznych sodomitów na nieważnych kapłanów i biskupów, a których Trzydzieści Dziewięć Artykułów z Book of Common Prayer zawiera zniewagi wobec Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie.

Ponadto rażące sprzeczności doktryny Frankenchurch są obrazą dla naszego intelektu, jak np.: Choć sekty Focjusza są "kościołami partykularnymi" niemniej jednak odczuwają brak "wewnętrznego elementu konstytutywnego" Kościoła Chrystusowego, ponieważ nie są w komunii z Kościołem katolickim.

Cóż to ma znaczyć? Myślałem, że oni są w komunii z Kościołem katolickim. Czyż według Ratzingera nie jesteśmy z nimi w częściowej komunii? Co to w końcu jest? Czy to jest komunia, czy też nie? Jeżeli to jest komunia, wtedy papiestwo staje się cechą akcydentalną Kościoła Chrystusowego. Ale jeśli, z drugiej strony, papiestwo jest esencjonalną własnością Kościoła Chrystusowego, to jak te sekty mogą być kościołami partykularnymi oraz częścią Kościoła Chrystusowego?

Innymi słowy, Ratzinger w tym dokumencie sam stawia się przed dylematem. Jeżeli mówi, że podporządkowanie się papiestwu jest zasadniczym elementem Kościoła Chrystusowego, to ewidentnie ci wrogowie papiestwa nie mogą być w Kościele Chrystusa. Z drugiej strony, jeżeli poddanie się Rzymskiemu Papieżowi jest zaledwie ubocznym atrybutem Kościoła Chrystusowego, to Ratzinger kończy jako heretyk.

Między wierszami dokumentu można dostrzec, że Ratzinger jest świadomy tego problemu. Stara się używać języka – jak to robią wszyscy moderniści – który nie opowiada się ani po jednej ani po drugiej stronie. Cały ten galimatias to intelektualna klęska.

W dokumencie KNW nigdzie nie mówi się o tym, że katolicki Kościół jest jedynym, prawdziwym Kościołem Chrystusowym. W istocie, samo to określenie domyślnie zostało odrzucone, ponieważ określenie "trwa w" jest nieustannie podkreślane jako właściwy sposób na opisanie relacji Kościoła katolickiego do Kościoła Chrystusowego.

Zwróćmy uwagę na sformułowanie występujące w pytaniu 3, odnoszące się do trwa w: "które oznacza PEŁNĄ [podkreślenie dodane] identyczność Kościoła Chrystusowego z Kościołem katolickim". Znaczy to, że trwa w kieruje nas z powrotem do tej samej bredni, a mianowicie: że istnieje CZĘŚCIOWA identyczność Kościoła Chrystusowego z sektami Focjusza i protestantów.

Kto kiedykolwiek słyszał o częściowej identyczności? Czyż sam wyraz identyczność nie wskazuje na absolutną tożsamość? Czy podczas policyjnej konfrontacji można zidentyfikować winowajcę na podstawie tego, że wygląda on częściowo jak sprawca przestępstwa? Ponieważ na przykład, ma on takie same brwi? Czy test DNA ma w sądzie moc dowodową, dlatego że istnieje częściowa identyczność z DNA oskarżonego? Czy odciski palców dopuszczają częściową identyczność? Kiedy policja będzie chciała ustalić twoją tożsamość, to czy powiesz, że częściowo jesteś sobą, a częściowo kimś innym – na przykład, psem sąsiada? Taka odpowiedź może ich tylko skłonić do poddania cię testowi trzeźwości.

Ale herezja Ratzingera jest właśnie takim szaleństwem, chce byśmy uwierzyli, że sekty Focjusza i protestantów jednocześnie są i nie są Kościołem Chrystusowym. Zachęca nas do wierzenia w to, że Kościół Chrystusowy jest jedynie rodzajem układanki, zbiorem elementów, o których po ułożeniu będzie można powiedzieć, że trwają w.

Ratzingerowi udało się zaprezentować siebie jako konserwatystę. Ratzinger nie jest konserwatystą, lecz radykalnym modernistą, heretykiem. Jednakże dokument ten, w połączeniu z Motu Proprio zezwalającym na odprawianie Mszy Jana XXIII wprowadza w błąd bardzo wielu utrudzonych w bojach tradycjonalistów przekonanych, że dokonuje on restauracji katolicyzmu. Wielu z nich w nadziei tej odnowy składa broń i przyłącza się do jego szeregów.

Św. Paweł powiedział: "Tak więc, bracia, stójcie, a trzymajcie się podań (tenete traditiones), których się nauczyliście..." (3), oraz "Ale choćbyśmy i my albo nawet anioł z nieba głosił wam coś ponadto, cośmy wam głosili – niech będzie przeklęty" (4).

Bp Donald J. Sanborn


(MHT Seminary Newsletter, sierpień 2007)

www.traditionalmass.org

Tłumaczył Mirosław Salawa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.