Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

sobota, 27 czerwca 2020

"Ani jednego głosu na jakąkolwiek partię!"

48 milionów szarych ludzi wciąż się łudzi że po tzw. wyborach
kandydatów resortowych dzieci coś się w Polsce zmieni..
Tradycyjnie w dniu tzw. "ciszy wyborczej" zabiorę głos w sprawie tzw. "wyborów". I tu również, bez zmian, apeluję jak zwykle do moich Rodaków o bezwzględny bojkot tej farsy i totalnej kpiny z ludzkiej inteligencji i rozumu. Polska nie jest wolnym krajem, nie jest nim nie od 2015, czy od 2004, lecz od 1939 roku (niezależnie od tego co będą nam próbowali wmawiać różni "specjaliści" i pseudo-historycy). Polacy nie powinni brać udziału w farsie przygotowanej przez okupantów, choćby nie wiadomo jak bardzo nie stroili się oni i nie udawali Polaków a nawet na polskich patriotów. W ten sposób tylko legitymizuje się ich działania i publicznie uznaje się ten byt za Państwo Polskie. W rzeczywistości jest to twór okupacyjny, podobnie jak Księstwo Warszawskie w czasach zaborów czy Generalne Gubernatorstwo za okupacji niemieckiej. Otwarte wspieranie okupanta jest zdradą Ojczyzny.

Każdy kto twierdzi inaczej niech poda mi konkretną datę odzyskania niepodległości. Takiej daty nie ma (nie mam tu na myśli 7 października, czy jak chcą co poniektórzy, 11 listopada 1918 r., bo każdy chyba się zgodzi, że II RP de facto już nie istnieje). Mam na myśli datę współczesną. Dla niektórych będzie to zapewne rok 1945. Są to komuniści i ich zwolennicy, czyli ogólnie pojęta lewica i część demo-liberałów. Nie będę nawet wspominał w tym miejscu o "endeko-komuchach" i innych dziwnych bytach ideowo-politycznych, które żyją w całkowitej wewnętrznej schizofrenii, potrafią jednak zwodzić niektórych, naiwnych ludzi nie znających zbyt dobrze historii ani legislacji (kwestii prawowitości i legalności władzy np.). W 1944 roku kiedy komuniści powołali na okupowanych przez ZSRR ziemiach polskich samozwańczy tzw. "Rząd Tymczasowy Rzeczypospolitej Polskiej" (marionetkę ZSRR i międzynarodówki komunistycznej), legalny i prawowity Rząd RP był na emigracji w Londynie (abstrahując tu całkowicie od oceny tego rządu, zarówno moralnej jak i historycznej, ideowej, to trzeba przyznać, że był to legalny Polski Rząd. Kto twierdzi inaczej, ten odrzuca w ogóle prawowitość II RP...). W jednym Państwie nie mogą istnieć jednocześnie dwa rządy i dwie oddzielne administracje państwowe, więc skoro Państwo Polskie na emigracji i Państwo Podziemne w Kraju było legalne, to jednocześnie samozwańczy komunistyczny [nie]rząd był całkowicie nielegalny i pozbawiony znaczenia. Tak więc Polska nie odzyskała ŻADNEJ niepodległości w roku 1945, wręcz przeciwnie, dokonano wówczas przypieczętowania naszej okupacji i zniewolenia, gorszej niż ta, która była w czasie wojny (bo długotrwała i zabójcza nie tylko dla ciała, ale i dla duszy Narodu). Tego samego zdania była Stolica Apostolska, która aż do śmierci Piusa XII (1958 r.), ostatniego katolickiego Papieża, nie uznawała (nie miała żadnych stosunków dyplomatycznych) konsekwentnie tzw. rządu PRL, a tylko i wyłącznie legalny Polski Rząd na uchodźstwie, tzw. londyński (którego oficjalny ambasador do 1958 r. był w Watykanie). Dopiero w 1972 r. mason i komunistyczny żyd Montinii (pseudo "papież", okupant Stolicy Apostolskiej jako tzw. Paweł VI) zerwał stosunki dyplomatyczne z legalnym Rządem Polskim a nawiązał je z komunistycznymi okupantami Polski. Dla katolików sprawa powinna być więc jasna i oczywista, Katolicy Rzymscy Integralni zgadzają się ZAWSZE i we WSZYSTKIM z Papieżem, myślą i robią tak jak życzy sobie i chce tego Papież!

Są też pewnie i tacy, którzy podają datę 1989 r., ale tej daty po prostu nie da się obronić. Nikt poważny nie nazywa jej zresztą mianem "odzyskania niepodległości" a co najwyżej "zmiany ustroju", czy "zakrętu dziejowego", "pełnej suwerenności" etc. Czy haniebny, zdradziecki układ zawarty między komunistycznymi okupantami a pro-zachodnią, zażydzoną, solidarnościową, zaprzedaną i sterowaną przez aparatczyków w rodzaju Wałęsy ps. "Bolek" tzw. opozycją, zawarty najpierw w Magdalence, a następnie przypieczętowany przy "okrągłym stole", można nazwać "odzyskaniem niepodległości? Jest to raczej symbol zdrady, zaprzaństwa, hańby i całkowitego upadku ducha narodowego i marzeń o niepodległości...

W wyniku tego zdradzieckiego układu, powstała tzw. "III RP", będąca kontynuacją formalno-prawną PRL (która zresztą na samym początku również nie miała w nazwie przymiotnika "ludowa"). W pierwszym sejmie PRL-bis 2/3 stanowili komuniści, a pierwszym (a właściwie to drugim, po Bierucie) [p]rezydentem został komunistyczny aparatczyk wojskowy i zbrodniarz stanu wojennego - czerwony "generał" Wojciech Jaruzelski. Po wyborze Wałęsy istniała co prawda czysto teoretyczna szansa na legalne unormowanie sytuacji - Wałęsa musiał by otrzymać oficjalny akt wyznaczenia na urząd Prezydenta RP od Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, oraz złożyć przysięgę prezydencką na Konstytucję Kwietniową z 1935 r. Wówczas objął by legalnie ten urząd i można by mówić o ciągłości prawnej z II RP (można by wówczas porównać tą sytuację do przekazania przez Radę Regencyjną Królestwa Polskiego władzy cywilnej Józefowi Piłsudskiemu 12 listopada 1918 r. - decyzja ta była niefortunna, ale wymuszona aktualną sytuacją geopolityczną). Tak się jednak oczywiście nie stało. Jedyne co Wałęsa otrzymał to insygnia prezydenckie, które nie są równoznaczne z urzędem (to przedmioty czysto pamiątkowe). Przysięgę złożył na konstytucję stalinowską z 1952 r. Nie był więc nigdy Prezydentem RP, lecz [p]rezydentem PRL-bis, z linii Bieruta i Jaruzelskiego, a nie z linii Mościckiego. Podobnie wszyscy jego następcy po dzień dzisiejszy.


Jeśli jednak ktoś mimo wszystko zdecyduje się pójść na tzw. "wybory" - święto [ptfuu] demokracji (jako zadeklarowany anty-demokrata mam wstręt na sam dźwięk tego słowa), to należy jasno sobie powiedzieć, na jakich kandydatów katolikowi absolutnie głosować NIE WOLNO. Otóż katolikom nie wolno głosować na komunistów, ale również na liberałów, na socjalistów i kapitalistów, na ludzi popierających np. aborcję czy homoseksualizm, związki inne niż nierozerwalne małżeństwo kobiety i mężczyzny, promocję dewiacji, pacyfizm, rozdział Kościoła od Państwa, religii od polityki etc. Wszystkie te idee i wiele innych zostały jasno potępione w wielu oficjalnych i ostatecznych, nieomylnych dokumentach Magisterium Kościoła katolickiego, zwłaszcza w Syllabusie Papieża Piusa IX. 

Z góry więc odpadają osoby takie jak naczelny pedał "III RP" Robert Biedroń czy Rafał Trzaskowski, którego 1 zastępca w warszawskim ratuszu również jest zadeklarowanym pedałem. Z tego samego powodu należy odrzucić skrajnego liberała i postępowca, zwolennika całkowitego rozdziału Kościoła od państwa i sekularyzacji życia publicznego, Szymona Hołownię. Nie ma sensu wspominać w ogóle o Władysławie Kosiniaku-Kamyszu, gdyż ZSL (błędnie nazywany piękną przedwojenną nazwą PSL) od 75 lat robi wszystko to co okupant mu każe, jest mu całkowicie obojętne z kim ma się dogadać, byle by tylko coś zyskać dla siebie, i nie przestać istnieć... Pozostaje więc Andrzej Duda i Krzysztof Bosak. Ocena obydwu panów winna być podobna. Obaj najlepiej w tej kampanii opanowali teatrzyk i udawanie polskich patriotów, którym zależy na Ojczyźnie. Obydwoje są członkami partii, które w żaden sposób nie wykazały się dla dobra Narodu czy też odzyskania niepodległości, wręcz przeciwnie. PiS jak wiadomo jest agenturą żydo-amerykańską, atlantycką, judeofilską i antynarodową oraz antykatolicką (choć strojącą się na pro-narodową i katolicką). Od 5 lat ta partia samodzielnie rządzi w tzw. III RP, mając pełnię władzy, a mimo to nie zrobiła nic, aby wyprowadzić ją z UE (odzyskać choćby tą "niepełną suwerenność", jeśli można tak to nazywać), aby zakazać aborcji czy publicznej promocji dewiacji, homoseksualizmu i wszelkich zboczeń, aby chronić nierozerwalność małżeństwa (np. zakazując tzw. rozwodów lub chociażby je ograniczając). Można by tak wymieniać w nieskończoność. Nie rozliczono też żadnej afery poprzednich [nie]rządów, ani komunistycznych zbrodniarzy. Nikt nie poszedł siedzieć. Jak widać, jest to jeden układ okrągłostołowy, gdzie obowiązuje cały czas zasada "my nie ruszamy waszych, wy nie ruszacie naszych". Za to od 5 lat trwa pogłębianie okupacji polski, budowa "Rzeczpospolitej Przyjaciół" - czyli państwa żydowskiego - tzw. Polin nad Wisłą, sprowadzanie jankeskich najemników i utrzymywanie ich na ziemiach polskich za pieniądze Polaków. 

W przypadku Krzysztofa Bosaka mamy do czynienia z liberałem, który podobnie jak jego partia - "Konfederacja", popiera liberalizm i (umiarkowany) kapitalizm (w przeciwieństwie do skrajnych kapitalistów z tego ugrupowania jak Janusz Korwin-Mikke, czy inny kandydat na "prezydenta"  - Stanisław Żółtek). Liberalizm jednak jest potępiony przez Kościół katolicki tak samo jak socjalizm. Papież Leon XIII w encyklice "Rerum Novarum" mówił o "bezbożnym socjalizmie" i "krwiożerczym kapitalizmie". Można by więc sparafrazować jego słowa : "Nie można być dobrym chrześcijaninem i prawdziwym liberałem / kapitalistą". To sprzeczność. Krzysztof Bosak udaje oczywiście "narodofca", jednak nie ma on nic wspólnego z ideą narodową czy też nacjonalistyczną. W niedawnym wywiadzie który udzielił dla Rzeczpospolitej mówił o obecności Polski w UE i NATO, a jako wzór państwa podawał Węgry centroprawicowca Viktora Orbána... Jest to idealny przykład upadku tzw. "narodowców", resortowych dzieci które kilka lat temu bawiły się w Młodzież Wszechpolską czy Ruch Narodowy, a dziś dostosowały się całkowicie do obecnych standardów i sytuacji politycznej, i już nie chcą obalać "Republiki Okrągłego Stołu" ani uwalniać się od "brukselskiej okupacji" i "diabelskiej unii"...

Na żadnego z tych ludzi nie wolno więc głosować, jest to sprzeczne nie tylko z polską racją stanu i interesem narodowym, ale także, i przede wszystkim, z Świętą Wiarą katolicką. Głosowanie na ludzi publicznie popierających idee, systemy i środki działania potępione i zakazane przez Kościół Św. katolicki jest grzechem ciężkim. 

Ktoś kto wybiera się więc na jutrzejsze wybory, jeżeli jest katolikiem, ma do wyboru jedynie kandydatów niszowych, z poza wyżej wymienionej szóstki, czyli np. prof. Mirosława Piotrowskiego albo browarnika Marka Jakubiaka. Należało by jednak dokładnie zapoznać się z ich programem, bo możliwe że i w tym przypadku znalazło by się przeszkody natury religijnej, moralnej, patriotycznej i ideowej. 

Katolikowi absolutnie nie wolno wybierać "mniejszego zła". Nie ma takiego pojęcia w katolickiej teologii moralnej. To stwierdzenie wymyślone przez żydów i protestantów pasuje do ich "moralności" i sposobu myślenia, jest jednak całkowicie obce katolikom. Zło zawsze jest i pozostanie złem, i katolikowi nigdy nie wolno dobrowolnie zgadzać się na zło i je popierać w jakiejkolwiek formie.

Najlepiej więc zostać tego dnia wyjątkowo w domu (do czego osobiście zachęcam), albo udać się (kto ma taką możliwość) na katolicką Mszę Św. (non una cum)


TAK WIĘC BOJKOT WYBORÓW 2020 !!!

Kampania wyborcza przeciw Polsce trwa w mediach przez cztery lata. Mamy równe szanse? Tylko bojkot tych pseudo-wyborów! Jedyną naszą odpowiedzią powinna być odmowa udziału w głosowaniu. Sama obecność w lokalu wyborczym uzasadnia bowiem propagandowe kłamstwa o "społecznym poparciu dla władzy". Tzw. "prezydent" jest tylko posłusznym narzędziem w ręku tych sił, które rozpoczynały swe rządy w Polsce od sfałszowania pierwszych powojennych wyborów. Udział w tzw. "wyborach" oznacza legitymizację dla aktualnego systemu - tzw. "III RP" (czyli PRL-bis). W ten sposób okazuje się uznanie i poparcie dla okupantów Polski, co stanowi zdradę Ojczyzny (a miłość Ojczyzny jest obowiązkiem katolika!).

Gdyby wybory mogły coś zmienić… zostałyby zakazane!

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

2 komentarze:

  1. Browarnik jest zwolennikiem tzw. kompromisu aborcyjnego zaś Piotrowski jest przedstawicielem posoborowej mafii Rydzyka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nie ma żadnego kandydata na którego katolik może głosować nie popełniając grzechu śmiertelnego. I bardzo dobrze, bojkot tzw. wyborów jest więc obowiązkiem wynikającym wprost z Wiary katolickiej.

      Usuń