Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

piątek, 25 lutego 2022

Oświadczenie w sprawie sytuacji na tzw. Ukrainie.

Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie” (nie ukraińskie, nie rosyjskie, nie amerykańskie, nie niemieckie ani żydowskie, ani żadne inne...). 

Niektórzy natomiast „Bardziej nienawidzą Rosji, niż kochają Polskę”...

~ Roman Dmowski, Ojciec Niepodległej Polski.

Wczoraj, wczesnym rankiem, 24 lutego AD 2022 siły zbrojne Federacji Rosyjskiej wraz z siłami sojuszniczymi (Donieckiej i Ługańskiej Republiki Narodowej, oraz Białorusi) wkroczyły na terytorium tzw. Ukrainy. Oficjalnym powodem tej specjalnej operacji militarnej Rosji, podanym przez J.E. prezydenta Federacji Rosyjskiej Włodzimierza Władimirowicza Putina, była konieczność denazyfikacji i demilitaryzacji tzw. Ukrainy w związku z obecną sytuacją w Donbasie. 

Należy więc przy tej okazji zdecydowanie wyrazić nasze stanowisko w tej sprawie: 

Po 1. Konsekwentnie uznajemy że "państwa Ukraina nie ma i nigdy nie było" (Oświadczenie ONZ). 7 kwietnia 2014 roku ósmy Sekretarz Generalny ONZ Ban Ki-moon wygłosił oświadczenie, które zostało zakazane do dystrybucji w ukraińskich mediach i Internecie. Do porządku obrad na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ została wniesiona kwestia konfliktu między dwoma państwami. W rezultacie uzgodniono następujący wniosek: Ukraina nie zarejestrowała swoich granic jeszcze od dnia 25 grudnia 1991 roku. W ONZ nie zostały przedstawione i zarejestrowane granice Ukrainy jako suwerennego państwa. Z tego powodu możemy uważać, że żadnych naruszeń prawa przez Rosję wobec Ukrainy nie było i nie może być. Zgodnie z umową z WNP, terytorium Ukrainy jest okręgiem administracyjnym ZSRR. Tak więc, nie można nikogo obwiniać o separatyzm i przymusową zmianę integralności granic Ukrainy. W ramach prawa międzynarodowego kraj ten po prostu nie ma oficjalnie zatwierdzonej granicy. Czyli takie państwo nie istnieje. Ukraina w ogóle nie ma podstaw, by uważać się za państwo niepodległe.

(całość oświadczenia ONZ opublikowaliśmy trzy dni temu, tutaj)

„Nie ma takiego kraju, jak Ukraina, i nigdy nie powinno być. To ziemia przeklęta, która swoją podłość i tchórzostwo będzie musiała odpokutować przez następne trzy pokolenia".

Po 2. Uważamy, że decyzja o operacji militarnej na terytorium całej tzw. Ukrainy była decyzją ostateczną, wymuszoną przez Zachód (przede wszystkim USA i Wielką Brytanię), i była to obrona przez atak (czasem jak mówi znane przysłowie, jest to jedyna możliwa forma obrony). W pełni zgadzamy się z analizą pana redaktora Konrada Rękasa, którą przedstawił on w swoim tekście, który zamieściliśmy tutaj wczoraj. Jak pisał wczoraj pan Rękas : "Rozkaz mógł być wydany tylko w sytuacji, gdy strona rosyjska posiadała wiarygodne informacje o spodziewanym ataku przeciwnika." Najprawdopodobniej w przeciwnym wypadku doszło by do ataku banderowskich neonazistów na oficjalnie uznane dzień wcześniej przez Rosję donbaskie Republiki Narodowe, a być może także na samą Federację Rosyjską.

Po 3. W pełni podtrzymujemy nasze stanowisko które jasno wyraziliśmy w ciągu ostatniego miesiąca, w tym na kilka godzin przed rozpoczęciem tej operacji zbrojnej, w tym tekście. Polska, gdyby była dziś niepodległym i suwerennym państwem, powinna skorzystać z okazji, dokładnie tak samo jak uczyniliśmy w 1938 r. zajmując Zaolzie, i wkroczyć zbrojnie na nasze, polskie Kresy Wschodnie, przywracając do Macierzy Lwów, Stanisławów, Tarnopol i Łuck. Oczywiście w tym celu należało by się porozumieć z Rosją, aby nie doszło do wojny polsko-rosyjskiej. Należało by więc powiedzieć Rosjanom jasno; my oficjalnie uznamy niepodległość Republik Donieckich oraz zmianę porządku politycznego na tzw. Ukrainie, pod warunkiem że wy oficjalnie uznacie powrót Kresów Wschodnich w granicach z 1939 r. do Polski i nie będziecie prowadzić żadnych działań przeciwko Polsce. Tak prowadzą politykę zagraniczną prawdziwie niepodległe i suwerenne państwa.

Po 4. Uważamy za haniebne i obrzydliwe zachowanie większości naszych rodaków, którzy od wczoraj bez żadnej refleksji, masowo solidaryzują się z ukraińskimi neonazistami – banderowcami, którzy mordowali masowo Polaków począwszy od XVII wieku, czego apogeum przypadło na połowę XX wieku – ludobójstwo wołyńskie. Nasz Naród bardzo wiele wycierpiał od tej nacji. To co wydarzyło się na Wołyniu 78 lat temu to jedno, jednakże dziś na tzw. Ukrainie mamy bardzo silny kult banderowskich zbrodniarzy, od 2014 r. praktycznie niczym nie ograniczony i oficjalnie wspierany przez władze "państwowe" i samorządowe. Rok 2022 został ogłoszony przez ukraiński "parlament" "rokiem Bandery". We Lwowie, Stanisławowie i innych polskich miastach będących pod okupacją tzw. Ukrainy znajdują się pomniki, ulice i place nazwane imieniem Stefana Bandery czy innych ukraińskich nazistów, ludobójców i odpowiedników Adolfa Hitlera. Jest to plucie w twarz Polakom pomordowanym na Wołyniu, ich rodzinom i krewnym, którzy żyją do dziś i pamiętają te wydarzenia. Ustawianie sobie w zdjęciach profilowych na Facebooku "ukraińskiej flagi", wznoszenie nazistowskich okrzyków OUN-UPA w rodzaju "Slava Ukrainie!", czy udział w protestach przeciwko "rosyjskiej agresji" jest dowodem całkowitej dezinformacji, fałszowania historii, lub też narodowego zaprzaństwa i zdrady, a ta ostania winna być karana śmiercią... Niestety dotyczy to także wielu przedstawicieli polskiego środowiska "nacjonalistycznego", nie tylko "koncesjonowanych narodowców" z tzw. Konfederacji, ale także środowisk określających się jako "narodowo radykalne" (NOP, ONR, "Trzecia Droga" etc.).

Po 5. Najważniejszym naszym postulatem jest zdecydowany apel do "polskiego rządu" oraz społeczeństwa (bo ciężko nam te masy określić mianem Narodu Polskiego) : ŻADNYCH WOJEN ZA UKRAINĘ!!! Ani kropli polskiej krwi, ani jednego polskiego żołnierza, w interesie obcych nam bytów! Jeśli kiedykolwiek wyślecie choćby jednego Polaka, aby walczył za tzw. Ukrainę, będziecie winni tej polskiej krwi, będziecie winni zdrady żywotnych interesów Narodu Polskiego, i zostaniecie za to rozliczeni! Obecnie trwający konflikt (który należy określać mianem raczej wojny domowej, która, co należy podkreślać, nie zaczęła się 24 lutego AD 2022, lecz już osiem lat temu, w 2014 r., od wywołanej przez parszywy Zachód żydo-masońskiej i neobanderowskiej rewolucji na tzw. Majdanie), jest sprawiedliwą karą Bożą wobec tzw. Ukrainy za otwarty neonazizm i benderyzm, który jest tam wciąż żywy, i to bardziej niż kiedykolwiek wcześniej! Jednocześnie haniebne i śmieszne są wszelkie oskarżenia zachodu i tzw. "polskiego rządu", pseudo narodowców etc. wobec Rosji za tą operację wojskową, są one dowodem na ich hipokryzję i wewnętrzną sprzeczność. Jakoś nie przeszkadzały im interwencje zbrojne USA na bliskim wschodzie, w Iraku, Afganistanie, w Libii, Egipcie czy Syrii, nie przeszkadzają im w końcu ciągłe, brutalne ataki i najazdy Izraela na Palestyńczyków. W tej chwili "państwo położone w Palestynie" bombarduje cywilne obiekty w Syrii! Czy mówią o tym w mediach? Czy organizuje się protesty na ulicach? Czy ktoś ustawia sobie Syryjskie flagi w profilówkach? ...

Jednocześnie wyrażamy nasze głębokie, duchowe wsparcie i modlitwę wobec wszystkich poległych, po obu stronach tego konfliktu. Wszystkim poległym i zmarłym należy się szacunek, modlitwa i wieczny odpoczynek. Daj dobry Boże, aby ta wyjątkowa i trudna sytuacja jak najszybciej zakończyła się możliwe pomyślnie dla nas i dla wszystkich. A takim rozwiązaniem, patrząc realistycznie jest tylko bezwarunkowa kapitulacja tzw. Ukrainy, wycofanie swoich wojsk do koszar, oraz pokojowa dymisja skompromitowanego, ukraińskiego "rządu" i "prezydenta", co otworzy drogę do zakończenia tego konfliktu, denazyfikacji i demilitaryzacji tego sztucznego tworu, ostatecznej jego federalizacji, utworzenia rosyjskojęzycznych republik na wschodzie, ukraińskojęzycznych w centrum, oraz, jeśli to byłoby możliwe, polskojęzycznych na zachodzie, a więc na naszych Kresach!

Za redakcja Tenete Traditiones

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

25 lutego AD 2022, Gliwice

4 komentarze:

  1. Chciałbym poruszyć cztery kwestie związane m.in. z tym Pana artykułem.
    1. Założycielem rodu Mikłaszewskich (po ukr. rid Myksłaszewśkych) był kozak rejestrowy sotni czernihowskiej (czyli żołnierz lekkiej jazdy należący do jednego z pododdziałów, który związany był z miastem Czernihów) Andrzej Mikłaszenko (po ukr. Andrij Mykłaszenko). Był on oczywiście wyznania prawosławnego. Synem Andrzeja Mikłaszenki był Michał Mikłaszewski (po ukr. Mychajło Mykłaszewśkyj), który też był wyznania prawosławnego. Urodził się ok. 1640 roku, a zmarł w 1706 roku. Michał Mikłaszewski był szlachcicem herbu ostoja.
    A zatem nazwisko Mikłaszewscy powstało na gruncie języka małoruskiego, czyli ukraińskiego. Dotyczy to zarówno tych Mikłaszewskich, których przodkowie ulegli polonizacji (te osoby czują się dzisiaj Polakami), jak i tych Mikłaszewskich, których przodkowie ulegli rusyfikacji (ci czują się dzisiaj Rosjanami), jak też wreszcie tych osób o tym nazwisku, których przodkowie pozostali przy tożsamości małoruskiej (ci dzisiaj czują się Ukraińcami).
    Informacje o pochodzeniu rodu Mikłaszewskich są dostępne w wikipedii w wersji rosyjskiej oraz ukraińskiej, np. na takich stronach:
    https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%9C%D0%B8%D0%BA%D0%BB%D0%B0%D1%88%D0%B5%D0%B2%D1%81%D1%8C%D0%BA%D0%B8%D0%B9_%D0%9C%D0%B8%D1%85%D0%B0%D0%B9%D0%BB%D0%BE_%D0%90%D0%BD%D0%B4%D1%80%D1%96%D0%B9%D0%BE%D0%B2%D0%B8%D1%87
    https://uk.wikipedia.org/wiki/%D0%9C%D0%B8%D0%BA%D0%BB%D0%B0%D1%88%D0%B5%D0%B2%D1%81%D1%8C%D0%BA%D1%96

    2.W j. rosyjskim słowo „narodnyj” w zależności od kontekstu może oznaczać „ludowy” (np. „narodnaja piesnia” oznacza „pieśń ludową”) lub „narodowy” (np. „narodnoje chozjajstvo” oznacza „gospodarkę narodową”). Kiedy wyraz ten występuje jako część nazwy określającej państwo, to w takiej sytuacji oznacza on zawsze „ludowy”, a nie „narodowy”. Tak np. takie określenia jak: „Kitajskaja Narodnaja Respublika” oraz „Polskaja Narodnaja Respublika” tłumaczymy odpowiednio jako: „Chińska Republika Ludowa” (a nie jako „narodowa”) oraz „Polska Rzeczpospolita Ludowa” (a nie: „narodowa”).
    Dlatego też DNR oraz ŁNR należy przetłumaczyć na j. polski odpowiednio jako: „Doniecka Republika Ludowa” (a nie: „narodowa”) oraz „Ługańska Republika Ludowa” (a nie: „narodowa”). Jest to zresztą zgodne z tym, co na temat tych republik myśli prezydent Federacji Rosyjskiej. Widać to chociażby po przemówieniu z dnia 21 lutego tego roku, w którym Władimir Putin daje Rosjanom wykład, w którym podaje powody, które jego zdaniem usprawiedliwiają aneksję Donbasu. Całe to przemówienie w j. polskim można znaleźć na takiej stronie:
    https://www.salon24.pl/u/zefirek/1207582,putin-tlumaczy-rosjanom-aneksje-donbasu
    W wykładzie Putina z dnia 21 lutego br. możemy znaleźć m.in. takie zdania:
    "Współczesna Ukraina została w całości stworzona przez Rosję, a dokładnie przez przez bolszewicką, komunistyczną Rosję. Proces ten rozpoczął się niemal natychmiast po rewolucji 1917 roku. Dzięki bolszewickiej polityce powstała sowiecka Ukraina, którą i dziś można słusznie nazwać Ukrainą im. Włodzimierza Iljicza Lenina. On jest jej autorem i architektem".

    3. Jak najbardziej się z Panem Redaktorem zgadzam w tych momentach, kiedy krytykuje pan zbrodniczą działalność banderowców w czasie II wojny światowej. Trzeba to wyraźnie powiedzieć, że robienie w dzisiejszych czasach z ciężkich przestępców banderowskich „bohaterów narodowych” narodu ukraińskiego jest nie tylko brakiem szacunku dla ich ofiar, ale również jest wyrazem ideologii zupełnie niezgadzającej się z zasadami wiary katolickiej. Nie zgadza się to zresztą także z jakimkolwiek innym wyznaniem chrześcijańskim lub wyznaniem wywodzącym się z tradycji chrześcijańskiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. 1. To bardzo ciekawe co pisze Anonimowy o moim rzekomym, domniemanym przodku. No cóż, moja rodzina od lat zajmowała się genealogią i historią naszego Rodu. Śp. Stryj mojego ojca, urodzony jeszcze (tak jak mój śp. Dziadek r. 1926) we Lwowie, w latach 20-tych ubiegłego wieku, poświęcił ostatnie lata swojego życia na dokładne przestudiowanie tego tematu i sporządzenie szczegółowej dokumentacji, w ten sposób powstała bardzo dokładna kronika rodzinna i drzewo genealogiczne. Ostatnim przodkiem, do którego udało się dojść, na podstawie pewnych, potwierdzonych dokumentów, był mój pra (x 7) dziadek Wincenty Mikłaszewski, urodzony (ochrzczony) w II poł. XVIII wieku w Trembowli, w woj. tarnopolskim (dokładnej daty jego urodzin nie pamiętam, musiałbym sprawdzić w kronice, a nie posiadam jej egzemplarza, znajduje się on w moim domu rodzinnym, gdzie aktualnie nie mieszkam). Był on wyznania rzymskokatolickiego, ochrzczonym w kościele rzymskokatolickim, a więc był Polakiem, a nie Rusinem (Rusini byli zwykle prawosławnymi lub unitami). Jego rodzice również musieli być Polakami, skoro ochrzcili syna w kościele rzymskokatolickim a nie w cerkwi. Czy w ciągu tych kilkudziesięciu lat od śmierci wspomnianego Michała w 1706 r. a chrztem Wincentego moja rodzina uległa całkowitej polonizacji? Nie jest to wykluczone, możliwe że wspomniany Michał rzeczywiście mógł być np. pradziadkiem lub prapradziadkiem Wincentego, jednak nie ma na to żadnych dowodów. Byłoby to jednak kolejnym dowodem mojej tezy, że szlachta ruska bardzo szybko i praktycznie zawsze się polonizowała (lub rusycyzowała) bo jakakolwiek wyższa kultura była tylko w Polsce (lub w Rosji). Dziwnym natomiast wydaje się fakt nie tyle ewentualnej szybkiej asymilacji i polonizacji rodu, co w tym przypadku dość dalekiej migracji... Jak wiem rody Szlacheckie były dawniej bardzo przywiązane do ziemi, dworu, gniazda rodowego. Miasta Czernihów (jeśli mówimy o tym Czernihowie, stolicy województwa czernihowskiego I Rzeczypospolitej) i Trembowlę dzieli zaś w linii prostej ok 550 km (obecnymi drogami wychodzi, wg. współczesnej nawigacji ponad 600 km). Co mogłoby spowodować taki exodus? Być może właśnie to, że potomkowie Michała czuli się już czystymi Polakami, a Rzeczpospolita utraciła faktyczną kontrolę nad Czernihowem w czasie powstania Chmielnickiego oraz po rozpoczęciu wojny z Moskwą w 1654 roku. I wówczas ta spolszczona gałąź rodziny przeniosła się na zachód, na tereny czysto polskie, od czasów kazimierzowskich nieprzerwanie należące do Korony Polskiej, czyli dawne Grody Czerwieńskie, ziemie Lachów... Wyjaśniało by to również to, że pod koniec XVIII wieku moja rodzina należała już raczej do szlachty dość zubożałej (chociaż wtedy na pewno jeszcze nie gołoty), bo pewnie część majątku przepadła. W XIX wieku w wyniku prześladowań zaborców i innych, prywatnych perturbacji (pojedynki itp.) cały dawny majątek przepadł, a moja rodzina wylądowała ostatecznie głównie we Lwowie (szlachta-brukowce). W listopadzie 1918 r. mój pradziadek Ludwik Mikłaszewski (ur. 03.07.1898 r. we Lwowie, zm. 29.05.1967 r. w Gliwicach) brał aktywny udział w walkach w obronie Lwowa, został ranny w pierwszych dniach walk, na terenie Politechniki Lwowskiej (na której studiował i był z nią później związany zawodowo), został następnie odznaczony Krzyżem Walecznych. Jego ojciec, mój prapradziadek Tomasz Mikłaszewski, został zamordowany w tym czasie przez Ukraińca, który zastrzelił go w jego własnym mieszkaniu... Pradziadek Ludwik oraz jego 3 synów (w tym mój śp. Dziadek Zbigniew, zm. w 2003 r.) zostali we Lwowie do samego końca, do wiosny 1945 r.

      Ad. 2. Tutaj więc nie będę się wypowiadać, bo specjalistą nie jestem.

      Ad. 3. Nie mam co prawda, (co już wynika z powyższego streszczenia znanej mi historii rodzinnej) w rodzinie nikogo, kto zginął na Wołyniu (bandy UPA działały w terenach wiejskich, nie zapuszczali się do miast, takich jak Lwów), mam natomiast przodka, który został przez, najprawdopodobniej "ukraińskiego nacjonalistę" zamordowany...

      Usuń
  2. 4. Prezydent FR co prawda wie o tym, że ziemia lwowska należała kiedyś do Polski, ale jego zdaniem nasz kraj już otrzymał rekompensatę za kresy wschodnie, kiedy Józef Stalin przekazał Polakom „część pierwotnych terytoriów niemieckich”. Niestety Władimir Putin zdaje się nie wiedzieć tego, że np. na obecnych ziemiach zachodnich Polski nie było pierwotnie ludności niemieckiej, ale że np. za panowania Mieszka I czy też Bolesława Chrobrego było to terytorium naszego kraju. A zatem Putin nie ma do końca racji, kiedy mówi, że po II wojnie światowej Stalin zdecydował się podarować Polsce terytoria, które wcześniej należały do Niemiec, po to, żeby w ten sposób wynagrodzić naszemu państwu odebranie jej ziem wschodnich na rzecz m.in. Ukrainy. To, że Władimir Putin tak właśnie postrzega przesunięcie powojennych granic Polski na zachód, jest widoczne np. w takim fragmencie jego przemówienia, które wygłosił 21 lutego tego roku:
    "W przededniu i po wielkiej wojnie ojczyźnianej Stalin włączył już do ZSRR i przekazał Ukrainie część ziem należących wcześniej do Polski, Rumunii i Węgier. W tym samym czasie Stalin jako rodzaj rekompensaty nadał Polsce część pierwotnych terytoriów niemieckich".
    Niezależnie więc od tego, czy ziemia lwowska pierwotnie należała do narodu polskiego czy do ukraińskiego, trzeba stwierdzić, że – z punktu widzenia prezydenta FR – w obecnych okolicznościach terytorium to nie należy się wcale Polsce. Ktoś może oczywiście mieć sentyment do dawnych Kresów Wschodnich Polski. Ale po pierwsze Władimir Putin nie planuje nam tego terenu podarować. A po drugie byłoby czymś moralnie niegodziwym, gdyby Polska próbowała odebrać te tereny Ukrainie wtedy, kiedy ta jest zaangażowana w walkę z Rosją, która dokonała na nią agresji.
    Jeśli w wyniku wojny Putin nie zagarnie całej Ukrainy, to być może nasi wschodni sąsiedzi sami będą chcieli utworzyć pewien rodzaj federacji z naszym krajem. My mieliśmy już w latach 1958-1959 Rzeczpospolitę Trojga Narodów, dzięki temu, że kozackie wojsko zaporoskie zdecydowało się przystąpić do Państwa Polsko-Litewskiego (tzw. umowa hadziacka). To właśnie Pana przodek Mychajło Mykłaszewśkyj w 1703 roku prowadził tajne rokowania z politykami polsko-litewskimi w sprawie możliwości przyłączenia Ukrainy do Rzeczypospolitej Obojga Narodów jako trzeciego równoprawnego członka na warunkach traktatu hadziackiego. Wtedy ten plan się nie udał. Ale może Pan brać przykład za swojego przodka Mychajła. On jako Małorusin na pewno nie byłby zadowolony z tego, gdyby się dowiedział, że jego daleki prawnuk już jako osoba spolonizowana chce na siłę włączyć Ukrainę do Polski na drodze zbrojnej.
    Życzę Panu dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ad. 4. Takie myślenie jest myśleniem wynikającym ze stalinowskiej propagandy, z którą absolutnie się nie zgadzam i nie można traktować poważnie. Ziemie zachodnie, tzw. odzyskane, jeśli już, mogą być traktowane jako rekompensata ale od Niemiec, za to że wywołali oni II wojnę światową poprzez brutalną napaść na Polskę, za zniszczenia wojenne (bo to przecież nie tylko zrównana z ziemią Warszawa, ale także setki innych zniszczonych miast, infrastruktury, i setki tysięcy ofiar, w tym elity narodowej, profesorów, pracowników naukowych, duchownych, lekarzy, wojskowych etc.). Tak więc te ziemie można traktować jako poniekąd reparacje, ale od Niemców. Natomiast to nie tylko Niemcy nas zaatakowały w 1939 r., ale również sprzymierzony z nimi ZSRR 17 września (co oczywiście w retoryce stalinowskiej już się nie mieści). Tak więc Putin przede wszystkim nie ma racji w ocenie tych faktów. Oni zrabowali nam Kresy (ostatecznie w 1945 r.) i w ramach reparacji za atak z września 1939 r. i tą bezprawną grabież, powinni nam teraz te ziemie zwrócić, nie żądając przy tym że my cokolwiek oddamy Niemcom. Nas zaatakowały dwa państwa, o czym nie wolno zapominać. A więc my niczego nie musimy nikomu oddawać ani niczego tracić... Póki co straciliśmy Kresy, i zgodnie z wszelkimi zasadami prawa międzynarodowego możemy domagać się ich zwrotu. Co zaś się tyczy ziem zachodnich, to Putin ma częściowo racje, gdyż te ziemie przestały być bardzo szybko polskie, i zostały całkowicie zgermanizowane. Po rozbiciu dzielnicowym te ziemie już nigdy nie wróciły do Polski. Tak więc można mówić o nich, że były to ziemie niemieckie, bo takie są fakty. Wrocław czy Szczecin to miasta tak samo "polskie", jak Lwów "ukraińskie"... Owszem, na Kaszubach, Górnym Śląsku czy na terenach Warmii i Mazur żyła cały czas ludność mówiąca różnymi dialektami języka polskiego, ale dalej na zachód, wzdłuż Odry, był to może jakiś tam mały promil (jak obecnie np. polscy Tatarzy). Nie wiadomo czy Władimir Putin "nie planuje nam tego terenu podarować". Z jego wypowiedzi wcale nie wynika to w sposób jednoznaczny. To że Stalin zrobił tak jak zrobił, wcale nie oznacza że Putin nie chciałby zrobić inaczej. W innym miejscu tego przemówienia Putin mówił przecież wprost, że jeśli u'kraina pragnie dekomunizacji, to ją otrzyma, otrzyma prawdziwą dekomunizację (czyli, można to rozumieć, straci te podarki Stalina, Chruszczowa etc.). Z kontekstu całej wypowiedzi Putina można więc wyciągnąć wręcz odwrotny wniosek, że on właśnie chciałby nam podarować te ziemie (w ramach, być może, pewnej "zemsty" wobec u'krainy). Skoro "byłoby czymś moralnie niegodziwym, gdyby Polska próbowała odebrać te tereny Ukrainie wtedy, kiedy ta jest zaangażowana w walkę z Rosją, która dokonała na nią agresji." to należy również przez analogię stwierdzić, że odzyskanie przez Polskę polskiego Śląska Cieszyńskiego (Zaolzia) w 1938 r., kiedy Czechy były zaangażowane w walkę z III Rzeszą, która dokonała na nie agresji, również było czymś "moralnie niegodziwym"? Absolutnie nie zgadzam się z tą opinią. Jeżeli Putin nie zagarnie całej u'krainy to byłaby największa tragedia, bo właśnie na zachodzie został by ten najgorszy, nazistowski, banderowski i antypolski element. Mielibyśmy jako sąsiada banderowską Rzeszę, ze wszystkimi tego konsekwencjami. Dlatego, jak pisał pan Rękas: "W polskim interesie są więc jak najszybsze postępy Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej tak, by w momencie pacyfikacji nasi rodacy znaleźli się już pod ich ochroną. A wówczas polskie narodowe wsparcie winno być dla wszelkich projektów pozwalających osiągnąć przynajmniej plan minimum: Polski Kraj Narodowy na Kresach". I jako Polaka na prawdę nie interesuje mnie domniemana opinia mojego domniemanego, rzekomego "przodka". Interesuje mnie przykład moich prawdziwych przodków, dziadka, pradziadka (obrońcy Lwowa) i prapradziadka, zamordowanego przez ukraińskich szowinistów, którzy za te ziemie walczyli i do końca ich nie opuścili (aż do przymusowego przesiedlenia)!

      Usuń