41 lat temu, 10 października 1982 r., pseudopapież Jan Paweł II (Karol Wojtyła) "kanonizował" o. Maksymiliana Kolbego. Co ciekawe, to jedyny znany w historii przypadek „zmiany kategoryzacji czynu”. Ojciec Kolbe został "błogosławionym" za swoje pełne cnoty życie – jako wyznawca w 1971 r. "Kanonizowany" został natomiast za oddanie swojego życia w obronie wartości wiary – jako męczennik. Co istotne, proces beatyfikacyjny rozpoczął się 24 maja 1948 r. Odtąd przysługuje mu tytuł Sługi Bożego. Proces ten od początku był prowadzony jako proces jako wyznawcy, a nie męczennika (to jest bardzo poważna różnica). Proces informacyjny toczył się równolegle w czterech diecezjach: padewskiej (1948–1952), warszawskiej (1949–1950), rzymskiej (1951) i Nagasaki (1949–1951). Wstępny proces zgromadził obszerny materiał dowodowy, gdyż przesłuchano 75 świadków i zebrano dostępne dokumenty dotyczące jego życia i działalności. Do 1952 r. zostały ponadto zebrane jego pisma i złożone w Kongregacji do Spraw Obrzędów w Rzymie. Komisja teologiczna po zapoznaniu się z jego pismami pozytywnie zaopiniowała 26 kwietnia 1955 r. ich treść, wydając 12 maja tegoż roku dekret o ich ważności. To dowodzi, że pisma Sługi Bożego, o. Maksymiliana M. Kolbego OFMConv, były w pełni zgodne z całym depozytem świętej Wiary katolickiej, że w jego nauczaniu nie ma herezji.
Ojciec Maksymilian Kolbe nie zginął śmiercią męczeńską za wiarę, zginął za bliźniego i to był piękny czyn, jednak nie stanowi to kwintesencji męczeństwa za wiarę, powinien być beatyfikowany i kanonizowany jako wyznawca, tylko że wtedy należało by dużo większą wagę przyłożyć do jego wielkiego dorobku, do jego pism, do Rycerza Niepokalanej, do jego heroicznej walki z masonerią, żydostwem, i wrogami Kościoła Świętego, a robiąc z niego na siłę męczennika, można wszystkie te sprawy pomijać i "zamiatać pod dywan" co jest dla modernistów i ich dialogu ekumenicznego (na którym tak bardzo zależało Karolowi Wojtyle) bardzo wygodne.
Dlatego nie powtarzajmy modernistycznej propagandy, i gdy wspominamy o. Maksymiliana Kolbego, w taki dzień jak dziś, gdy czcimy wszystkich, jeszcze nie kanonizowanych świętych, nie mówmy, że „zmiana kategoryzacji czynu” była rzekomym spełnieniem prośby o. Kolbego, skierowanej do Matki Bożej, o dwie korony, białą i czerwoną, czyli symbolizującą męczeństwo. To piękna historia, ale modernistom wcale nie chodziło o spełnienie rzekomej woli Matki Bożej! Modernistom chodziło o umniejszenie prawdziwych zasług o. Kolbego, i pominięcie jego wielkiego dorobku intelektualnego. Dlatego gdy mówimy dziś o o. Kolbe, podkreślajmy, że nie był on żadnym męczennikiem, że był wielkim Kapłanem-Wyznawcą, założycielem Militia Immaculatae i twórcą oraz redaktorem Rycerza Niepokalanej, i że właśnie za to najbardziej zasługuje On, na chwałę ołtarzy!
Ojcze Maksymilianie, Kapłanie i Wyznawco, módl się za nami!
Michał Mikłaszewski, red. naczelny
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.