Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

poniedziałek, 23 września 2013

BUJANIE NA RESORACH , CZYLI KOLEJNE MYDLENIE OCZU PRZEZ BISKUPA FELLAYA

„Kłamcie , kłamcie aż w końcu uwierzą wam że mówicie prawdę.” (dr. Joseph Goebels)

W ostatnim czasie na stronie Bractwa św. Piusa X w Polsce pojawił się wywiad z panem ,,kardynałem'' religii Novus Ordo - Kurtem Kochem, przewodniczącym ,,Rady ds. Jedności Chrześcijan'', w której ten świecki w sutannie odniósł się do aktualnej sytuacji w Bractwie św. Piusa X. Koch wspomniał m.in. że Bractwo stoi przed trudną decyzją odnośnie kolejnych konsekracji biskupich, których w szeregach FSSPX nie udzielano od 25 lat ani razu poza konsekracją ks. Rangala z brazylijskiego Campos. Pan ,,kardynał'' odniósł się w ten sposób do wywiadu którego udzielił biskup Fellay wczesnym latem br. z okazji ćwierćwiecza bractwowych konsekracji, dla dwumiesięcznika ,,The Angelus''. Synowi właściciela elektrowni zadano następujące pytanie: ,,Czy trzech biskupów wystarczy do prowadzenia dzieła Tradycji? Czy nie trzeba teraz konsekrować kolejnych biskupów?'', ten zaś odparł robiąc zapewne jak zwykle maślane oczęta i piękny szczery uśmiech: ,,(...)Nie istnieje nagła ani wielka potrzeba wyświęcania kolejnego biskupa . Z pewnością musimy zadawać sobie to pytanie odnośnie do przyszłości, nawet jeśli w danej chwili nie zachodzi taka konieczność. Moja odpowiedź jest bardzo prosta: gdy tylko wystąpią okoliczności takie jak te, które doprowadziły abp. Lefebvre'a do podjęcia takiej decyzji, my również przedsięweźmiemy podobne środki."

Innym znowu razem minionej zimy kolejny pan ,,kardynał'' Novus Ordo, Antonio Canizares Llovera, podczas konferencji w ambasadzie Hiszpanii przy Watykanie na temat tzw. Soboru Watykańskiego II, opowiedział w formie anegdoty historię rozmowy z bp. Fellayem. Biskup miał powiedzieć że przybywa z pewnego ,,opactwa'' leżącego w okolicy Florencji, i że gdyby abp. Lefebvre był tam i zobaczył jak się w tym opactwie ,,odprawia'' Novus Ordo, to nie dokonałby kroku którego dokonał (chodzi oczywiście o konsekracje z 1988r.). ,,Mszał'', mówił pan ,,kardynał" według którego się tam ,,odprawiało'' to ,,Mszał Pawła VI'' w swej rzeczywistości bardzo ścisłej. Oczywiście wspólnota z Menzingen zaraz potem wszystkiemu dyplomatycznie zaprzeczyła powołując się że nie można w ,,Kościele'' tolerować ,,nadużyć liturgicznych” etc.

A więc znowu mamy do czynienia z kolejną odsłoną ,,Teologii dnia i aktualnej koniunktury''. Jasno wyrażono zresztą, że FSSPX samo uważa się za konserwatystów a nie jakichkolwiek integrystów, co najwyżej tytułują się ,,katolickimi tradycjonalistami'', prawym skrzydłem ,,Kościoła'' Novus Ordo Seclorum. Nie pora nad tym dalej się rozwodzić, Bractwo z katolickiej skrajnej prawicy pełni dziś rolę hybrydy posoborowia - mszał od masona Bugniniego , taki sam brewiarz - wszystko edycja typiczna z 1962 roku, ze starych elementów zachowuje się jedynie stare Psalmy od Papieża Klemensa VIII czy Modlitwy Wielkopiątkowe. Bractwo kieruje się w swojej działalności Pseudokodeksem z 1983r., a jeśli jeszcze wydaje się stare encykliki to tylko jako materiały historyczne bez większego znaczenia dla współczesności.

O wiele więcej uwagi warto poświęcić słowom biskupa Fellaya - są klasyczną pułapką ofsajdową dla wszystkich tych którzy jeszcze łudzą się że Menzingen to Bractwo z dni abp. Lefebvre. Oni z arcybiskupem Lefebvre nie chcą mieć już nic wspólnego. Podobno w Niemczech wycofuje się nawet jego książki. Cóż, trwa proces ,,oznakowania'' o którym mówił antyprzyłączeniowiec ks. Girourd. Jeżeli więc biskup Fellay opowiada prasie o ewentualnych przyszłych konsekracjach, lepiej jak skwitujemy to wszystko zwykłym uśmiechem - to tylko strategiczna gra o utrzymanie w permanentnej śpiączce bp. Tissier de Mallerais by ten nie wariował z konsekrowaniem kolejnych biskupów. Nie ! Konsekracje zburzą kontakty z ,,rzymskimi przyjaciółmi '' biskupa Fellaya. Bp de Gallareta nie wchodzi tu już w rachubę - to lewa ręka biskupa Bernarda i jest już zupełnie nieszkodliwy. Jeżeli zresztą nastąpią konsekracje to tylko po ,,zażegnaniu schizmy'' a więc będziemy mieli zastosowanie nieważnego rytuału z 1968 roku który dla biskupa Fellaya niczym się nie różni od rytuału wieczystego Kościoła Katolickiego.


Menzingen jest tak zdeterminowane by dokonać fuzji swoich struktur z religią Novus Ordo jak Adolf Hitler 31.08.1939 r. był zdeterminowany do wojenki z Polską. Nie! Dokonanie konsekracji w wieczystym obrządku Kościoła Katolickiego jest ostatnią rzeczą jaką ci panowie dopuszczają do spełnienia. Oni nie widzą jakiegokolwiek z problemów które trapiły duszę śp. Arcybiskupa Lefebvre. Oni nie widzą już żadnej globalnej apostazji i wielu milionów ludzi żyjących w stanie ustawicznego grzechu śmiertelnego, oni nie widzą żadnego problemu wynikającego z faktu że Boska Ofiara Chrystusa została niemal powszechnie zniesiona a w jej miejsce wprowadzono luterański obrządek który w oczach Bożych niczym się nie różni od palenia kadzidła krysznie czy medytacji w świątynie buddyjskiej. Nie! Oni bardzo chętnie odprawią Novus Ordo -ostatniej zimy dwóch przeorów FSSPX wyraziło zresztą taką gotowość - muszą tylko psychicznie przygotować na wszystko uczęszczający do ich kościołów i kaplic laikat no i oczywiście kleryczków którzy terminują w menzingenowskich seminariach.W tym właśnie celu funkcję lektora seminarium w Zeitzkofen objął niezastąpiony ksiądz Schmiedberger, niegdyś pierwszy oficjalny sedewakantysta w historii FSSPX , dziś jeden z największych postępowców. W ogóle w ostatnich miesiącach dokonano w Bractwie wielu zmian personalnych na kluczowych stanowiskach w wielu dystryktach tak by wszystko przygotować pod planowaną od lat fuzję z Novus Ordo. Oporni sami się już wynoszą, raz jeden kapłan, raz kilku, grunt by pozostała większość złożona z księży automatów nie mających odwagi myśleć samodzielnie i elity dążącej do wchłonięcia przez Novus Ordo. Wówczas uśmiech biskupa Fellaya będzie jasny jak letnie słońce i wszyscy zaczną pracować nad uczynieniem Novus Ordo Kościołem Katolickim. Uwierzą że nawrócą ludzi zaprzedanych do głębi duszy diabłu na katolicyzm. Powodzenia!

Trzeba zwrócić w tym miejscu baczną uwagę na sposób myślenia księży podległych biskupowi Fellayowi. W jednym z kazań przed dwoma laty słyszałem z ust świeżo wyświęconego księdza słowa które mnie zszokowały - ,,Kościół zapiera się Chrystusa''. Wziąłem do ręki encyklikę św. Piusa X ,,Pascendi dominici gregis mandatum'' i po raz kolejny zacząłem studiować ten wiekopomny traktat filozoficzny. Znajdziemy tam wzmiankę, że w systemie modernistów jest mowa o ewolucyjnym charakterze dogmatów katolickich. A więc dogmat mówi ,,Poza Kościołem nie ma zbawienia'' i każdy katolik wierzy mocno że warunkiem zbawienia duszy jest przynależność do Kościoła Katolickiego. Modernista odpowiada że Kościół jest omylny i błądzi. Komu z nich mam wierzyć? Albo Kościół jest nieomylny w swym nauczaniu i daje środki wiodące wyłącznie do zbawienia duszy albo jest tworem czysto ludzkim jak np. potężna korporacja która raz ma wspaniały rozwój i duże zyski finansowe a raz popada w kryzys i dokonuje masowych zwolnień. A więc w ujęciu tego kapłana FSSPX Kościół Katolicki to twór czysto ludzki który od lat 60' jest w potężnym kryzysie w stylu tejże korporacji a masową apostazję możemy porównać do wielkiej redukcji etatów w tymże ,,przedsiębiorstwie''.

Każdy myślący człowiek musi być do śmierci przekonany że Kościół Święty jest równie nieomylny jak Jezus Chrystus, i nigdy nie nastąpiła i nie nastąpi sytuacja w której Boska Oblubienica zaprze się swojego Niebiańskiego Małżonka. I to właśnie sedewakantyzm daje nam odpowiedź na nurtujące nas problemy. Po śmierci Ojca Św. Piusa XII w 1958 roku nastąpiła największa schizma w całych dziejach chrześcijaństwa, 99, 999 % katolików zostało zaprowadzonych do innej fałszywej religii Novus Ordo. Schizma ta jest dziełem śmiertelnych wrogów Kościoła, którzy celowo wstąpili w szeregi katolickiego duchowieństwa, przyjęli święcenia, zostali profesorami i biskupami, wreszcie kardynałami. A teraz ich uczniowie mający już fałszywe święcenia i nieważne sakry biskupie ze wszystkich sił próbują utrzymać przy życiu nowy fałszywy kościół nie mający nic wspólnego z naszym Kościołem. Ratzinger i spółka doprowadzili miliony katolików do stanu podobnego do szesnastowiecznej rewolty protestanckiej - wówczas setki tysięcy mieszkańców głównie Północnej Europy zostało doprowadzonych do herezji Lutra, nie bardzo zresztą zdając sobie z tego sprawę. Jak wiemy, na samym początku w Landach Rzeszy Niemieckiej, w wielu kościołach nadal odprawiano obrzędy tyłem do zgromadzenia i używano łaciny lecz intencja i nauka głoszona podczas tych spotkań nie były już katolickie tylko protestanckie. Wielu zwykłych Niemców i Szwedów którzy niespecjalnie interesowali się Teologią, zostali doprowadzeni do fałszywego chrześcijaństwa które nie ma nic wspólnego z rzymskim chrystianizmem, jedynym prawowiernym spadkobierca nauki Apostolskiej. To sytuacja podobna do schizmy dziesięciu pokoleń Izraela kiedy po śmierci Salomona, Jeroboam król z pokolenia Efraim ustanowił fałszywy kult, by zatrzymać władzę nad większością Żydów i powstrzymać ich od pielgrzymek do Jerozolimy, gdzie był zachowany autentyczny kult religii mojżeszowej. Na szczęście jest zawsze Boska opatrzność która nad wszystkim czuwa i prawdziwy Kościół nigdy nie zniknie z powierzchni ziemi. Największą w tym zasługę ma prawdziwa miotła Pana Boga - Jego Ekscelencja Prymas Wietnamu Piotr Marcin Ngo Dinh Thuc, który pod koniec życia dokonał trzech konsekracji bez jakiejkolwiek łączności z Rzymem Antychrystów, i to właśnie jego konsekracje są najwartościowsze w oczach Bożych.

Największym nieszczęściem całej naszej sytuacji jest podział wśród ,,tradycjonalistów''. Istnieją ich trzy grupy: indultowcy, bawiący się w ,,szopki trydenckie'', FSSPX i będący na prawym skrzydle sedewakantyści. Ruch związany z Ecclesia Dei niespecjalnie stara się rozwiązać problemy tego czasu - im wystarczy niedzielne przedstwienie w kościele Novus Ordo, z kadzidłem i łaciną. Pewna znajoma opowiadała mi, że jej kolega jest ateistą i chodzi na ,,Msze Trydenckie'', ponieważ podoba mu się liturgia w języku łacińskim. To zachowanie typowego Polactwa - zajmowanie się blichtrem i estetyką, zajęcie typowe dla kobiet i mężczyzn którym przypadkiem wyrosły jądra. Czas na rozmowę z tymi ludźmi to tylko strata czasu. Tu pomoże tylko dobry psychiatra. Centrystami jest grupa abp. Lefebvtre'a. Podobnie jak sedewakantyści mają jeszcze ważną sukcesję apostolską, ale namiętnie zwalczają sedewakantystów których uważają za ostatnie sekciarskie szumowiny. Indultowcy nie bardzo są zapewne zorientowani w sporze, jaki toczą ze sobą te dwie grupy, a dotyczy on prostego problemu: CZY LECI Z NAMI PILOT? CZY W ARCE NOEGO KTÓRĄ JEST KOŚCIÓŁ MAMY OBECNIE LEGALNEGO I PRAWDZIWEGO NASTĘPCE KSIĘCIA APOSTOŁÓW?

FSSPX za swój upór w tej jakże ważnej sprawie zostanie zapewne ciężko pokarane przez Boga. Już jest zresztą karane, bo utraciło najwartościowszych ludzi, z bp. Wiliamsonem na czele. Nadchodzi dzień kiedy wszyscy ich ważnie wyświęceni księża będą podlegać świeckim w sutannach z religii Novus Ordo. To już jest po prostu nieuniknione. Oni patrzą na religię Ratzingera i jego kumpli jak piękna panienka którą zahipnotyzował wampir z bazyliszkowym wzrokiem - wampir wypije z nich wszelką świeżą krew i porzuci swoją ofiarę sępom na pożarcie. Trzeba być niespełna rozumu by tłumaczyć że jest inaczej. Cóż, pycha ekskluzywizmu musi zostać ukarana.

Pozostaje pytanie co dalej? Czy mamy narzekać że mamy złe czasy i modlić się czekając na koniec świata? Bynajmniej nie. Kościół Katolicki jest nieśmiertelny i trwa wszędzie tam gdzie jest zachowywana Wiara i moralność katolicka. My sedewakantyści możemy całe dziesięciolecia żyć bez posługi nielicznych sedewakantystycznych duchownych. Przykład mieszkańców osiemnastowiecznej, wyizolowanej od świata Japonii, tylko potwierdza powyższe twierdzenie. My nie chcemy mieć najmniejszego związku z fałszywym kościołem i podróba prawdziwego katolickiego kapłaństwa. I to z naszego grona wyjdzie w końcu po długich latach prawdziwy Piotr. Nawet jeśli zostanie na całej kuli ziemskiej tylko 5-6 ważnie konsekrowanych sedewakantystycznych biskupów to w pełni wystarczy by po ponad pół wieku czy nawet dłużej wybrać wreszcie prawdziwego następcę ostatniego Piusa. FSSPX poza grupą bp. Wiliamsona jest skazane na sromotną porażkę, i prędzej spadnie śnieg w lipcu nim oni kogokolwiek ważnie konsekrują na biskupa. To tylko gra mająca utrzymać w śpiączce bp. Tissier de Mallerais. Mimo swojego ascetycznego wyglądu, jest on człowiekiem bardzo biernym i strachliwym. Owszem, ma wielką wiedzę teologiczną, lecz nie potrafi przeskoczyć samego siebie. Nie jest w stanie przyjąć do wiadomości że świat oporu przeciwko Antysoborowi i jego fałszywym reformom, żadną miarą nie kończy się na osobie arcybiskupa Lefebvre, była cała rzeka innych nie gorszych od niego! On ma pozostać w sentymentalnej śpiączce, która umożliwia bp. Fellay'owi wolną rękę w swoich szalonych poczynaniach. Tylko po to są głoszone bajeczki o dalszych święceniach biskupich. Bp. Fellay to człowiek współczesnego Rzymu, i jest do śmierci wierny swoim ,,rzymskim przyjaciołom''. Przynajmniej w tym względzie jest uczciwy. On nigdy nie zdradzi Novus Ordo i zaprowadzi 80% spuścizny abp.Lefebvre do Antysoboru. Bp Tissier ma już blisko 70 lat i po jego śmierci będzie to już faktem dokonanym. To sytuacja podobna do ostatnich lat życia Piusa XII - moderniści tylko czekali na jego zejście by rozpocząć swoje dzieło życia. Dziełem życia bp. Fellay'a będzie zaprowadzenie FSSPX do nowej religii za co czeka go pewnie sowita nagroda od ,,rzymskich przyjaciół''.


Na koniec pozwolę sobie wyjaśnić dlaczego tzw. Sobór Watykański II nazywam Antysoborem. Z bardzo prostej przyczyny - ponieważ tak jak Franek I Dolas nie jest żadnym Papieżem tylko Antypapieżem i nie ma nic wspólnego z Kościołem Katolickim, tak tenże Sobór nie był nigdy Soborem Kościoła Świętego. Przecież wiele miesięcy przed jego zwołaniem przygotowywano wiele schematów i konstytucji które miały nam dać Trydent XX stulecia - miał zostać oficjalne potępiony komunizm, liberalizm, ateistyczny materializm, planowano ogłosić nowy katolicki dogmat o Wszechpośrednictwie Najświętszej Maryi Panny, słowem mielibyśmy dokończenie Soboru Watykańskiego z drugiej połowy XIX stulecia, na którym ogłoszono min. dogmat o papieskiej nieomylności (sobór ten został przerwany z powodu wojny prusko - francuskiej w 1870r.). Na samym początku obrad odrzucono jednak schematy kardynała Ottavianiego, pisane w duchu Wieczystego Magisterium, z tą chwilą zakończono kontynuację Soboru Watykańskiego z XIX wieku, i grupa apostatów w szatach biskupich i kardynalskich przejęła kontrolę nad obradami. Przeprowadzono obrady będące zaprzeczeniem wszystkich poprzednich czasów. Bandyci w strojach duchownych stworzyli i ukonstytuowali w Rzymie przy grobie św. Piotra własny, nowy kościół - Antykościół - bękarta Antychrysta spłodzonego przez Antysobór - dzieło życia jego prekursorów.

MARCUS ATILIUS REGULUS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz