Od pewnego czasu można zauważyć forsowanie przez różne środowiska czy osoby (w tym uchodzące w środowisku tradi za autorytety, podające się za "katolickich teologów", osoby duchowne etc.) dziwnej i w istocie heretyckiej tezy, wg. której Sobór Powszechny miałby prawo uznać urzędującego Papieża za heretyka, i zdjąć go z urzędu. Wg. tych osób jest to jedyna możliwość wykazania herezji człowiekowi podającemu się za Papieża, i tylko wówczas można by mu odmówić posłuszeństwa. Jak dotąd nie mieli oni żadnych argumentów historycznych ani teologicznych na poparcie tej absurdalnej i akatolickiej teoryjki. Niedawno (2 stycznia br.), na pewnej pseudotradycjonalistycznej, jak się okazuje heretyckiej i antykatolickiej stronie o nazwie Święta Tradycja versus ocean przeciwności. pojawił się artykuł, który już w samym tytule zawiera bardzo poważne kłamstwo i manipulację:
![]() |
Jan Hus podczas soboru w Konstancji na obrazie Václava Brožíka |
Artykuł ten jest obrzydliwym kłamstwem i manipulacją, gdyż sugeruje on że wyrok Soboru w Konstancji (który obradował od 16 listopada 1414 do 22 kwietnia 1418) dotyczy ważnego i legalnego (ważnie wybranego i pełniącego urząd) Papieża Kościoła katolickiego. Należy tutaj podkreślić, iż Kościół katolicki uznaje formalnie tylko te posiedzenia soborowe, które odbyły się po zatwierdzeniu Soboru przez Papieża Grzegorza XII. Poprzednie posiedzenia pod przewodnictwem Zygmunta Luksemburskiego i antypapieża Jana XXIII nie są uznawane przez Kościół. Sobór został bowiem zwołany przez antypapieża (obediencji pizańskiej) "Jana XXIII". W momencie zwołania Soboru istnieli trzej – uważający się za prawowitych – papieże: Benedykt XIII (obediencja awiniońska), Grzegorz XII (obediencja rzymska) i Jan XXIII (obediencja pizańska). Zgodnie z nieomylnym nauczaniem Kościoła, prawowitym Papieżem był zawsze ten, który jest w Rzymie [1], ponieważ Papież jest Biskupem Rzymu. Pozostali dwaj byli więc z całą pewnością antypapieżami. Tak naucza Kościół, takie są też oficjalne dane historyczne podawane w encyklopediach czy podręcznikach. Papieżem był więc nie kto inny jak Grzegorz XII (właśc. Angelo Correr; ur. ok. 1330 w Wenecji, zm. 18 października 1417 w Recanati – Papież w okresie od 30 listopada 1406 do 4 lipca 1415). To on w 1415 r. zatwierdził obrady Soboru w Konstancji, i od tego momentu był on prawowitym Soborem Powszechnym. Jego poprzednikiem był Papież Innocenty VII, który panował zaledwie dwa lata, zaś jego poprzednikiem był Papież Bonifacy IX (właśc. Pietro Tomacelli ur. ok. 1350 w Neapolu, zm. 1 października 1404 w Rzymie – Papież w okresie od 2 listopada 1389 do 1 października 1404). To właśnie w czasie jego Pontyfikatu, samozwańczym "papieżem" wybranym nielegalnie przez zbuntowanych przeciwko Rzymowi awiniońskich kardynałów został 28 września 1394 niejaki Piotr de Luna, ogłaszając się "Benedyktem XIII". Nie ma więc najmniejszych wątpliwości że wybór ten był nielegalny, niekanoniczny, schizmatycki i nieważny. Jedynym Papieżem Kościoła katolickiego cały czas był Bonifacy IX. Natomiast artykuł wyraźnie sugeruje że wyrok z Konstancji dotyczy prawowitego, pełniącego urząd Papieża. Jest więc ohydnym kłamstwem i negowaniem faktów historycznych, oraz nieomylnego nauczania Kościoła.
W wyżej przytoczonym tekście nie tylko znajduje się informacja, że wyrok z Konstancji dotyczy "heretyka, który jest papieżem" (co jest oczywistym kłamstwem i jawną herezją) ale ponad to także znajduje się tam imię Papieskie J. Św. Ojca Św., Papieża Benedykta XIII, a do niedawna znajdował się także jego wizerunek. Tyle tylko że Papież Benedykt XIII (właśc. Vincenzo Maria Orsini de Gravina OP; ur. 2 lutego 1650 w Gravina in Puglia, zm. 21 lutego 1730 w Rzymie – Papież w okresie od 29 maja 1724 do 21 lutego 1730) to zupełnie inna osoba, a wyrok z Konstancji dotyczy ANTYPAPIEŻA Piotra de Lunę, tzw. "Benedykta XIII" (zdjęcie poniżej). W tekście nie ma żadnej informacji na ten temat, a zdjęcie zostało poprawione dopiero po mojej osobistej interwencji, jednak sama zmiana zdjęcia nie spowodowała w żaden sposób naprawy sytuacji, gdyż cały czas artykuł podaje ohydne kłamstwo, jakoby Piotr de Luna miał być kiedykolwiek, choćby przez 5 minut, Papieżem Kościoła katolickiego. Autorzy nie wycofali się, nie przyznali się do oczywistego błędu i pomyłki, nie przeprosili za wprowadzenie ludzi w błąd tym tekstem, dalej tkwią w swoich błędach i propagują to oczywiste oszustwo, najprawdopodobniej z celowym zamiarem szerzenia dezinformacji i fałszowania rzeczywistości, aby usprawiedliwić swoją herezję "uznawania i sprzeciwiania się". Mało tego, w odpowiedzi na moją interwencję dowiedziałem się że to rzekomo ja i moje środowisko nie potrafi znieść rzeczywistości i faktów, oraz manipuluje oraz kłamie, aby uwiarygodnić nasze "plucie na Kościół" (utożsamiany przez autorów zapewne z modernistycznym Neokościołem). Po przytoczeniu wszystkich powyższych faktów historycznych wszystkie komentarze zostały natychmiast usunięte, a ja zostałem zablokowany na tejże stronie.
![]() |
Piotr de Luna, zwany "Benedyktem XIII", antypapież. |
Jest niemożliwe aby katolicki Papież mógł być heretykiem. Papież jest nieomylny kiedy pełniąc swój urząd naucza jako najwyższy pasterz Kościoła (czyli jako Papież z urzędu, a nie jako osoba prywatna) w sprawach Wiary i moralności, zobowiązując cały Kościół do przyjęcia jego nauczania. Dotyczy to więc zarówno Magisterium uroczystego (nadzwyczajnego), jak i powszechnego, zwyczajnego Magisterium Papieża jako Głowy Kościoła (encykliki, dekrety, konstytucje etc.). Tak nieomylnie orzekł Święty Sobór Watykański (1869–1870) w konstytucji dogmatycznej „Pastor aeternus” [2]. Ten sam Sobór w tym samym, nieomylnym dokumencie stwierdził także, że "Stolica św. Piotra pozostaje zawsze wolna od jakiegokolwiek błędu". Jest to ostatecznym i dogmatycznym potwierdzeniem nauczania które od zawsze było powszechne w całym Kościele. Papież Św. Grzegorz VII w swym dokumencie Dictatus Papae (łac. dyktat papieża) wyraźnie naucza, iż "Kościół rzymski nigdy nie pobłądził i po wszystkie czasy – wedle świadectwa Pisma św. – w żaden błąd nie popadnie." oraz że "nikt nie może uważać się za katolika, kto nie zgadza się z Kościołem Rzymskim.". W tym też właśnie dokumencie po raz pierwszy użyte zostało to zdanie, które jest do dziś jedną z najważniejszych reguł Kościoła, tzn. iż "przez nikogo nie może być on [papież] sądzony.". Stolica Apostolska przez nikogo nie może być sądzona. Nie ma bowiem żadnej wyższej ziemskiej władzy, ponad władzę Papieża.
„16. Żaden synod nie może bez jego rozkazu nazywać się powszechnym.
17. Żaden przepis prawny i żadna księga kanonów to jest praw kościelnych nie ma ważności bez jego woli.
18. Orzeczenie jego przez nikogo nie noże być zaczepione, on sam zaś może unieważnić (orzeczenia) wszystkich innych.”
Jest więc absolutnie niemożliwe aby jakikolwiek synod czy "Sobór Powszechny" mógł potępić ważnego, pełniącego urząd Papieża, i zdjąć go z urzędu! To byłoby zwykłą herezją, i byłoby całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia. Nie ma wyższej władzy w Kościele niż Papież. Nie ma w Kościele także władzy która byłaby równa władzy Papieża. Nie ma więc żadnej władzy która mogłaby zdjąć Papieża z urzędu, pozbawić władzy czy ogłosić (prawnie) heretykiem. Takie myślenie jest herezją, i pochodzi z heretyckiego, kolegialnego pojmowania ustroju Kościoła zgodnie z nauczaniem Vaticanum II. Według tego nowego, heretyckiego nauczania, kolegium biskupów (Sobór) ma de facto równą władzę co sam Papież, o ile jest tylko pod jego przewodnictwem. A więc (wg. tej ohydnej herezji) to nie Papież promulguje, zatwierdza i uchwala swoim autorytetem dekrety soborowe, ale czyni to tak naprawdę sam Sobór, a papież tylko je podpisuje i wprowadza. A więc Sobór może też równie dobrze obalić Papieża, który np. nie chciałby potwierdzić swym podpisem jego postanowień. Jest to absurd i herezja. Papież ma najwyższą i niepodzielną, absolutną władzę nad całym Kościołem Powszechnym, w tym nad każdym Soborem. Władza ta pochodzi od samego Chrystusa, a więc z Prawa Bożego, i nie da się jej w żaden ludzki sposób ograniczyć ani unieważnić. Nikt nie może odebrać Papieżowi tej władzy, którą otrzymuje on od samego Chrystusa w momencie ważnego i kanonicznego wyboru, oraz objęcia urzędu (kiedy wypowiada aprobatę, przyjmuje w tym momencie urząd, a więc Papiestwo nierozerwalnie łączy się z osobą Papieża). Jedynym, kto może pozbawić go tej władzy i urzędu jest on sam, poprzez abdykację, lub popadnięcie w obiektywną niezdolność do pełnienia urzędu (np. chorobę psychiczną, jawną herezję czy schizmę).
Dlatego obecnie można i należy jedynie stwierdzić obiektywny fakt, wynikający wprost z Wiary katolickiej, że p. Bergoglio, podobnie jak XIV-wieczny "Benedykt XIII" jest ANTYPAPIEŻEM, a nie żadnym "Papieżem potępionym przez Kościół". Podobnie jak jego pięciu poprzedników, Bergoglio jest jawnym heretykiem. Jest nim zresztą od dawna, nigdy więc, ani przez 5 minut, nie był Papieżem Kościoła katolickiego, gdyż podobnie jak ten w średniowieczu, nie był on w ogóle wybrany ważnie i legalnie przez Kościół katolicki, ale przez zwykłych heretyków i schizmatyków (ci średniowieczni antypapieże byli także schizmatykami, ale nie zawsze byli heretykami, a czasem przeciwnie, byli gorliwymi obrońcami ortodoksji; dziś jest jednak zupełnie inaczej). Pierwszy z soborowych antypapieży - o ironio - "Jan XXIII", jako że w momencie wyboru nie był jeszcze jawnym heretykiem, gdyż ukrywał swoją modernistyczną herezję z obawy przed urzędującym do śmierci w 1958 r. Papieżem Piusem XII, mógł więc zostać ważnie wybrany, jednakże albo nie objął nigdy urzędu w sposób ważny, mając intencję zniszczenia Kościoła i głoszenia herezji, albo też, co również możliwe i prawdopodobne, automatycznie stracił tenże urząd popadając w herezje, w momencie ogłoszenia swej "encykliki" Pacem in terris - w której głosił soborową herezję o wolności religijnej, jeszcze przed oficjalnym otwarciem "soboru". Nie jest natomiast w żadnym razie możliwe, aby byli to Papieże katoliccy, i aby ktokolwiek w Kościele miał władzę i mógł osądzać urzędującego Papieża (jeżeli się zakłada, że to na prawdę jest urzędujący Papież).
Tym, którzy głoszą tak obrzydliwe błędy przeciwko Wierze polecam raz jeszcze lekturę poniższych cytatów, które nie pozostawiają żadnej wątpliwości w tej materii:
Tym, którzy głoszą tak obrzydliwe błędy przeciwko Wierze polecam raz jeszcze lekturę poniższych cytatów, które nie pozostawiają żadnej wątpliwości w tej materii:
„Tym bardziej nie może się rzymski papież chlubić, ponieważ może być sądzony przez ludzi – a raczej, można wykazać, że już został osądzony, jeśli «utraci swój smak» popadając w herezję; gdyż ten, kto nie wierzy już został osądzony.” Papież Innocenty III (†1226), Sermo 4: In Consecratione, PL 218, 670
„Dodajemy również, że gdyby kiedykolwiek się okazało, że jakiś [...] papież rzymski przed dokonaniem jego wyboru do godności kardynała, albo przed wyniesieniem go do godności papieskiej odpadł od wiary katolickiej, albo popadł w jakąkolwiek herezję: wówczas wybór albo wyniesienie tej osoby, nawet dokonane w zgodzie i jednomyślnie przez wszystkich kardynałów będzie żadne, nieważne i próżne… Prócz tego wszystkie razem i każda z osobna z osób wyniesionych i awansowanych w taki sposób do swych godności, mocą samego faktu, bez żadnego dokonanego w tej kwestii ogłoszenia będą pozbawione wszelkich godności, miejsc, zaszczytów, tytułów, władzy, urzędów i mocy”. Papież Paweł IV (†1559), Bulla Cum ex apostolatus z 15 II 1559
„Papież, będący jawnym heretykiem automatycznie (per se) przestaje być papieżem i głową Kościoła, jako że natychmiast przestaje być chrześcijaninem (katolikiem) oraz członkiem Kościoła. Z tego powodu może on być sądzony i ukarany przez Kościół. Jest to zgodne z nauką wszystkich Ojców [Kościoła], którzy nauczali, że jawni heretycy natychmiast tracą wszelką jurysdykcję”. św. Robert Bellarmin (†1621), Doktor Kościoła, De Romano Pontifice. II, 30
„Otóż kiedy Papież jawnie jest heretykiem, ipso facto traci swą godność i wyklucza się z Kościoła…”. św. Franciszek Salezy, Doktor Kościoła (†1622)
„W przypadku gdyby Papież stał się heretykiem, to – przez sam ten fakt i bez żadnego innego orzeczenia – odłączyłby się od Kościoła. Głowa oddzielona od ciała nie może – tak długo jak pozostaje oddzielona – być głową tego samego ciała, od którego została odcięta”. św. Antonin (†1459)
Oby wszyscy naiwni, nieumiejętni, niedouczeni ludzie, którzy dają się zwieść podobnym manipulacjom i kłamstwom, sprzecznym z faktami historycznymi oraz odwieczną Wiarą Kościoła, przyjęli to nieomylne nauczanie katolickie i trwali w nim, autorzy zaś tych (i innych) bzdur, i wszyscy którzy je powielają oraz samemu je wyznają i głoszą, aby w końcu nawrócili się i przestali grzeszyć ciężko przeciw Bogu i jątrzyć przeciw katolickiej Prawdzie niczym sam diabeł.
Przypisy:
Veritas vos liberabit!
Michał Mikłaszewski, red. naczelny
Przypisy:
1. "Gdyby zatem ktoś mówił, że nie wskutek ustanowienia samego Chrystusa Pana, a więc nie na mocy prawa Bożego, św. Piotr na zawsze ma następców w prymacie nad całym Kościołem; albo że biskup Rzymu nie jest następcą św. Piotra w tym prymacie - niech będzie wyklęty." - Konstytucja dogmatyczna „Pastor aeternus”, Sobór Watykański (1869–1870).
2. "nauczamy i definiujemy jako dogmat objawiony przez Boga, że gdy biskup Rzymu przemawia ex cathedra, to znaczy, gdy wykonując urząd pasterza i nauczyciela wszystkich chrześcijan, na mocy swego najwyższego apostolskiego autorytetu określa naukę dotyczącą wiary lub moralności obowiązującą cały Kościół, dzięki opiece Bożej obiecanej mu w osobie św. Piotra, wyróżnia się tą nieomylnością, w jaką boski Zbawiciel zechciał wyposażyć swój Kościół dla definiowania nauki wiary lub moralności. Dlatego takie definicje biskupa Rzymu - same z siebie, a nie na mocy zgody Kościoła - są niezmienialne." ibidem.
Czy Jan Hus był heretykiem? Dohnalowcy twierdzą, że nie i domagają się wyniesienia go na ołtarze: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=17908
OdpowiedzUsuńTak, był heretykiem. Dohnalowcy stają więc w jednym szeregu z nim.
UsuńCzytając stronę dohnalowców znalazłem wiele innych dziwnych elementów przekazu teologicznego. Np powoływali się na pseudoobjawienia protestanckiej dziewczyny Angelici Zambrano Mory, twierdzenie, że sakramenty (chodziło o sakrament Eucharystii) poza Kościołem są całkowicie nieważne, tzn. nie zachodzi przeistoczenie (pogląd ewidentnie wzięty z prawosławia, bo w prawosławiu jest takie nauczanie), mówili o jakimś "podwójnym papiestwie" w okresie Wielkiej Schizmy Zachodniej (zamiast o dwóch antypapieżach Awinionu i Pizy pretendujących do tronu papieskiego). W ich tekstach często można dostrzec raczej koncyliarystyczne podejście do papiestwa. Raz zresztą zdaje się pozytywnie ocenili koncyliaryzm: https://vkpatriarhat.org/pl/?p=17837
UsuńDziwna jest ich teologia, nie ma w niej spójności.
Panie Michale, czy x. Girolamo Savonarola był heretykiem lub postacią kontrowersyjną z katolickiego punktu widzenia? Jedni twierdzą, że był gorliwym katolikiem, inni widzą w nim protestanta.
OdpowiedzUsuńWarto poczytać, co pisał o nim chociażby x. Zygmunt Golian, jeden z najważniejszych polskich ultramontantów, katolików integralnych: https://www.ultramontes.pl/golian_hieronim_savonarola.htm
UsuńNajlepiej i najbardziej obiektywnie podsumował to x. Aleksander Fajęcki w pracy naukowej "Podręczna Encyklopedia Kościelna" Tom XXXV–XXXVI. Warszawa 1912. (której był współautorem):
"O prawomyślność Savonaroli powstały bardzo liczne spory (4). To pewne, że Savonarola katolikiem był zawsze, pałał miłością Kościoła, dążył do odnowienia ducha, tylko, że w przeprowadzaniu swojej reformy nie liczył się z powagą i Głową Kościoła. Niektórzy błędnie uważają go za męczennika, iż rzekomo cierpiał za odrzucanie jakoby niesłusznych praw kościelnych i że nie zawsze z miłosierdziem i miłością z nim się obchodzono. Ale na upór trzeba było jakichś środków. Niesłusznym jest również zdanie protestanckich historyków, jakoby Savonarola był poprzednikiem Lutra. Ten bowiem, to mnich upadły, fałszerz wiary, a Savonarola do Kościoła przywiązany był zawsze i prymatu papieża bronił. Z biegiem czasu te różne braki w życiu Savonaroli zatuszowały się i zaczęto na niego patrzeć jako na epigona reformy kościelnej w dobrym duchu." (za: https://www.ultramontes.pl/savonarola.htm).
Właśnie te sprzeczne zdania mnie zastanawiały. Z jednej strony wiele jest informacji o tym, że kolejni papieże rehabilitowali go, bronili jego pamięci, z drugiej strony niektórzy go przedstawiają jako skrajnego fanatyka na wzór Państwa Islamskiego. Dr Olewiński tak o nim napisał: "Miał wiele wspólnego z Luderem. Nie przypadkowo Luder go cenił i chwalił, po nim inni protestanci i wrogowie Kościoła. Tych faktów nie może zmienić jakaś motywowana modernistycznie rehabilitacja. Gdy ktoś szczuje dzieci i młodzież do rabunków i gwałtów, to na pewno nie jest świętym, nawet jeśli słusznie zauważa jakieś brudy wśród hierarchii. Widzenie i piętnowanie brudów nie wystarczy. Istotne jest, jak to się robi."
Usuń"Motywowana modernistycznie rehabilitacja?" Czy dr Olewiński serio jest aż takim ignorantem, czy próbuje robić idiotów ze swoich czytelników? Jak pisał x. Zygmunt Golian: "Jeszcze nie oziębły popioły wielkiego bohatera, a już dusze co najszlachetniejsze podnosiły jego rehabilitację. [...] Rafael stawia go między znakomitymi doktorami Kościoła w swej sławnej dyspucie, a tym pomysłem według wszelkiego prawdopodobieństwa jest natchnięty przez następcę Aleksandra, Juliusza II. Tak więc nie dosyć że wierzono w jego niewinność, wierzono jeszcze w jego świętość, a ta wiara do tego stopnia się wzmogła pomiędzy wiernymi, że Kościół nakazał przegląd akt tej całej sprawy. Głównym do tego powodem była kanonizacja św. Katarzyny de Ricci, przeciw której zarzucano, iż bardzo często prosiła o wstawienie się Hieronima jako świętego. Co większa w czasie kiedy tę sprawę roztrząsano, św. Filip Nereusz, który w swej celi miał obraz Savonaroli, z całą gorącością płonącej swej duszy modlił się aż do omdlenia, prosząc Boga by ten nieśmiertelny obrońca chrześcijańskiej wiary nie był znieważon powtórnie, by sam Bóg objawić raczył jego niewinność i świętość. Dodają jeszcze iż święty ten widząc naprzód przez szczególne objawienie, że pamięć Savonaroli wyjdzie czystą i bez plamy z tej ostatniej próby, nie mógł powściągnąć ani ukryć zapału swej radości. Wielka liczba wiernych podzielała żywo tę radość uważając ten wypadek za zupełną kanonizację. Rzym w tej mierze tak dalece nie był przeciwnym, iż pozwalał wystawiać na sprzedaż i przechowywać w najpobożniejszych domach medale i obrazy, na których wielebny Brat Hieronim Savonarola był przedstawionym z podpisem: Doktor i męczennik (15) Cóż powiedzieć o świadectwie jakie mu duchem proroczym oddaje św. Franciszek a Paolo w trzech swoich listach przepowiadając na dwadzieścia lat męczeński zgon jego. Ograniczamy się tylko na przytoczeniu kilku słów tego proroctwa, kończąc nimi rzecz naszą: "Ojciec ten, mówi św. Franciszek, jest świątobliwego życia i niezawodnie przez wielkie swoje cnoty zasługuje na wielkie uwielbienie; zniesie on wielkie prześladowanie, a potem... dusza jego spocznie przed obliczem Boga i spoczywać tam będzie na wieki!".
UsuńA jak z perspektywy katolika integralnego można ocenić odwołujące się do katolicyzmu przedwojenne postaci i ruchy nacjonalistyczne w postaci księdza Józefa Tiso i ruchu ustaszy? Wielu nacjonalistów i tradycjonalistów uważa go za bohatera, niektórzy chcieliby wyniesienia go na ołtarze (np słowaccy sedewakantystyczni nacjonaliści z organizacji Nove Slobodne Słoweński lub Gladius Ferreus: https://www.nacjonalista.pl/2017/05/06/ks-jozef-tiso-ostatnie-przeslanie-slowackiego-nacjonalisty/#comment-560249). Wydaje mi się jednak, że racja leży pośrodku. X. Tiso miał pewne zasługi w walce z komunizmem i liberalizmem, był pierwszym przywódcą niepodległego państwa słowackiego, w którym religia katolicka była promowana. Jednak nie wszystkie jego działania można pochwalić. Pomijam kwestię deportacji Żydów, bo prawdopodobnie nie wiedział jaki ich los spotka, prawdopodobnie liczył po prostu na ich emigrację lub przesiedlenie, np do Palestyny. Ale jego działania nie zawsze były godne katolika integralnego. Przede wszystkim pierwsze wątpliwości budzi zaangażowanie jako osoby duchownej w politykę, co jest niedozwolone przez stanowione prawo katolickie (choć być może uzyskał jakąś dyspensę od władz kościelnych pozwalającą mu na działalność polityczną). Drugie zastrzeżenie budzi oportunistyczne pochwalenie niemieckiego narodowego socjalizmu w kazaniach (o czym pisał w swojej książce Bartosz Bekier), głosił, że między narodowym socjalizmem, a katolicyzmem nie ma sprzeczności (jako ksiądz z pewnością znał nauczanie papieskie, znał treść encykliki Mit Brennender Sorge). W końcu wpuścił do swojego kraju bandy Dirlewangera, które nie tylko zajęły się walką z rebelią komunistyczną, ale również dopuściły się agresji na zwykłej ludności cywilnej. Odnośnie ustaszy. Jak Pan ocenia ten ruch polityczny i postać Ante Pavelicia? Z jednej strony jakieś zbrodnie niewątpliwie były, pytanie tylko czy faktycznie na taką skalę jak Serbowie podają, czy na dużo mniejszą. Czy opowieści o franciszkanach sadystach z obozu Jasenovac są prawdziwe. Czy abp Alojzije Stepinac był męczennikiem i zasługuje na ołtarze. Gladius Ferreus jest zwolennikiem rehabilitacji ruchu ustaszy. Podobne pytanie można zadać na temat węgierskich strzałokrzyżowców odwołujących się do religii katolickiej, Leona Degrella (o którym pan Paczuski miał negatywne zdanie, podobnie jak miał negatywne zdanie o Codreanu i hiszpańskiej Falandze) i marszałka Petaina. Generalnie zastanawiam się, czy kult niektórych nacjonalistycznych postaci obecny w środowiskach NR jest zasadny, czy też nie doszło do pewnej ich mitologizacji.
OdpowiedzUsuńCiekawe pytanie. Zawsze dochodzi do pewnej mitologizacji, na tym polega budowanie tożsamości i mitów narodowych, to ma pewne znamiona kultowe, choć oczywiście nie można z tym przesadzić, Bóg nie jest totemem plemiennym, jak pisał x. Trytek, nie można stawiać własnego narodu PONAD Bogiem i wiarą katolicką. W sprawach polityczno-historycznych na pewno jest mi zdecydowanie bliżej do Gladiusa Ferreusa niż do Pelagiusza Asturyjskiego (śp. Łukasza Paczuskiego). Był to przecież jeden z głównych zarzutów Pelagiusza przeciwko mnie. Moje poglądy od tego czasu się zasadniczo nie zmieniły. Jednak nigdy nie byłem też jakimś internacjonalistą, jak środowisko NOP'u czy portalu Nacjoanlista, które swego czasu promowało nawet ukraińskich "nacjonalistów integralnych" (czyli ruchu neo-banderowskie). W ostatnim czasie na szczęście od tego odeszli w swojej publicystyce. Ale trzeba pamiętać, że ok 2013 / 2014 r. było im bliżej do ukraińskich "nacjonalistów" niż do ówczesnych nacjonalistów polskich (np. z ONR'u), którzy krzyczeli, że "żaden Ukrainiec nie jest moim bratem". Ciekawą ironią najnowszej historii polskiego nacjonalizmu jest to, że po ponad 10 latach role się niejako odwróciły, i dziś to tzw. "ONR'owcy" noszą transparenty w stylu "Kijów-Warszawa wspólna sprawa", a środowisko portalu Nacjonalista przeszło na przeciwną pozycję. Co do postaci x. Józefa Tiso, to również jestem zdania, że racja leży pośrodku. Przede wszystkim, jako Polak, oceniam go z punktu widzenia interesu narodowego polskiego, a nie z punktu widzenia jakiegoś "nacjonalizmu" czy innego "izmu", czyli ideologii, oderwanej od samego, konkretnego pojęcia Narodu. I tak dla nas, Polaków, x. Józef Tiso i państwo Słowackie było przede wszystkim agresorem, który wraz z III Rzeszą zaatakował nas 1 września 1939 r. To jest główny powód, dla którego nie mogę go uważać za bohatera. Ale równocześnie uważam, że Słowacy jak najbardziej mają takie prawo, i nie raziły by mnie nawet pomniki x. Tiso na Słowacji, bo w przeciwieństwie do Hitlera, czy do "nacjonalistów" Ukraińskich, x. Tiso nie był winny masowych mordów czy ludobójstwa na ludności cywilnej. X. Tiso to NIE Bandera, i to nie ulega żadnej wątpliwości. Pierwszy był przywódcą państwa, który robił wszystko w swoim interesie narodowym, ale nie uciekał się do mordów na innych narodach, tak jak robił to Bandera w stosunku do Polaków (w myśl hasła "śmierć jednego Lacha to metr wolnej Ukrainy"). W przypadku Ustaszy sprawa jest bardziej skomplikowana, bo tam rzeczywiście, wg. relacji Serbów, dochodziło do czystek etnicznych. Ale właśnie należy zbadać, czy faktycznie na taką skalę jak Serbowie podają, czy na dużo mniejszą. Uważam że ta sprawa powinna być zbadana przez niezależnych (czyli spoza Chorwacji i Serbii) historyków (co obecnie jest praktycznie niewykonalne bo większość historyków jest zastraszona lub skażona polityczną poprawnością i demoliberalizmem). Natomiast próby zarzucenia czegokolwiek Hiszpańskiej Falandze czy Korneliuszowi Codreanu (poza schizmą prawosławną), to już na prawdę zakrawa momentami o śmieszność. Pamiętajmy że żydokomuna i endeko-komuna jednym głosem potępia również naszych Bohaterów, czyli Żołnierzy Niezłomnych, również zarzucając im (oczywiście, fałszywie) rzekomą współpracę z nazistami czy zbrodnie na ludności cywilnej.
UsuńPytanie jednak, czy x. Tiso, podobnie jak abp Stepinac, czy lider ustaszy Pavelić zasługują na ołtarze, bo pojawiają się i takie głosy ze strony ich apologetów. Wpuszczenie do swojego kraju dirlewangerowców (w przypadku x. Tiso) jednak nie pasuje do kogoś, kto miałby być kanonizowany. Abp Stepinac już prędzej, bo choć kierował się pewnego rodzaju interesem nacjonalistycznym w poparciu dla walki ze schizmą, to jednak zachował w tym katolicki umiar, potrafił sprzeciwić się ustaszom gdy ich represje wobec schizmatyckich Serbów przekraczały granice katolickiej etyki. Oczywiście to nie przeszkadza schizmatykom w wymyślaniu mitycznych "zbrodni" arcybiskupa, jednak prawda dalej pozostaje taka sama.
UsuńCo do hiszpańskiej Falangi, Degrella i Codreanu to rozumiem po części tok rozumowania Pelagiusza choć dalej sądzę, że racja leży pośrodku. Dla narodu hiszpańskiego Falanga nie miała żadnych negatywnych uwag, chcieli stworzyć państwo o normalnym spojrzeniu na kwestie etniczne, normalnie funkcjonujące pod względem ekonomiczno-administracyjnym według założeń syndykalizmu. Zastrzeżenia może budzić lekka skłonność do neutralności religijnej we wczesnym okresie (ze względu na wpływ agnostyka Ramiro Ledesmy Ramosa), choć w okresie frankistowskim Hiszpania stała się państwem całkowicie religijnym (choć Franco w okresie swojej władzy z przyczyn oportunistycznych popełniał błędy, które doprowadziły jego dyktaturę do żałosnego upadku). Degrelle choć był idealistą to brakowało mu opanowania i pokory, co go najpierw doprowadziło do konfliktu z hierarchią kościelną (van Roey nie wydaje mi się, że był jakimś modernistą, uczestnicząc w rozmowach katolicko-anglikańskich był krytyczny względem dużych ustępstw, zresztą on chyba nie dożył okresu V2, był duchownym starej daty), następnie do hitlerofilii, a na sam koniec do odejścia od wiary katolickiej do germańskiego neopogaństwa (inna teoria mówi, że po prostu stał się agnostykiem). Dlatego z apologizowaniem Degrella lepiej uważać. Codreanu mocno szedł w mistycyzm, jednak to był mistycyzm pomieszany z resztkami pogaństwa zaadaptowanymi do prawosławia ludowego, przez co Legion Michała Archanioła wykształcił znamiona apokaliptycznej sekty. Po śmierci Codreanu, gdy władzę objął Horia Sima Żelazna Gwardia stała się tak naprawdę szwadronem śmierci, nie licytowali się w zabójstwach politycznych, co koniec końców wywołało reakcję samych Niemców i Antonescu. Najbliższym katolicyzmowi nacjonalizmem był polski narodowy radykalizm, zwłaszcza ten reprezentowany przez ONR ABC.
UsuńNie jestem zwolennikiem beatyfikacji x. Tiso czy Ante Pavelicia. W przypadku abp Stepinaca można by to rozważyć. Podobnie nie jestem zwolennikiem beatyfikacji generała Franco, bo mimo iż ogromnie go szanuję, to niestety, również zdarzały mu się błędy, także w sferze religijnej (pamiętajmy, że zmarł w 1975 r., a więc 10 lat po zakończeniu Vaticanum II, a niestety nie zrobił nic, żeby zatrzymać rewolucję modernistyczną, w istocie gorszą od komunistycznej, bo niszczącą to co najważniejsze – wiarę i to w samym jej źródle i fundamencie – w Hiszpanii...). W pełni zgadzam się również z ostatnim zdaniem drugiego komentarza, dlatego nie chcę się teraz wdawać w jakąś apologię tych wszystkich wymienionych postaci i odpowiadanie na wszystkie możliwe zarzuty. Jestem Polakiem, więc interesuje mnie przede wszystkim nasze, polskie podwórko. Największymi zagranicznymi wzorami ideowymi były dla mnie zawsze i są do tej chwili przede wszystkim nacjonalizm integralny Akcji Francuskiej Charlesa Marii Maurras'a oraz hiszpański Karlizm. Te dwa wzory są takim jakby ideałem (oczywiście wraz z polskim, katolickim narodowym-radykalizmem), a wszystkie inne są tylko w części godne naśladowania, i trzeba je "przesiewać" z tych różnych rzeczy które są nie do końca zgodne z Magisterium Papieży, prawem kanonicznym, nauczaniem społecznym Kościoła i tradycyjną katolicką moralnością.
Usuń