75 rocznica wybuchu najtragiczniejszego z naszych powstań:
- nadludzki wręcz heroizm żołnierzy, którzy posłuszni rozkazowi poszli walczyć i ginąć - im wieczna chwała;
- militarny i polityczny bezsens decyzji o jego wywołaniu, którego ślepy tylko (lub zaślepiony) mógł nie dostrzec, zwłaszcza po znanym już rezultacie akcji "Burza" - tym, którzy podjęli tę decyzję, najsurowszy osąd historii, skoro nie można było ich postawić przed sądem wojennym, słusznie im należnym;
- cierpienia setek tysięcy cywilnych mieszkańców stolicy podczas powstania i wypędzonych po jego upadku;
- niepoliczalny wręcz ogrom strat dóbr kultury i pomników historii narodu;
- całkowita ruina materialna miasta, skazanego na zagładę przez mściwego wroga i - mimo powojennej odbudowy - nieodwracalna zmiana charakteru jego substancji urbanistycznej, otwierająca pole dla socrealistycznej brzydoty;
- popowstaniowa trauma i psychoza klęski, która ułatwiła nowym okupantom sowietyzację kraju i przetrącenie kręgosłupa narodowi, którego najlepsi synowie i córki zginęli;
ale również - paradoksalnie - począwszy od październikowej "odwilży", narodziny mitu, który scementował na nowo wspólnotę i dopomógł w przetrwaniu i przezwyciężeniu komunizmu. Każdy, kto choć raz w tym okresie był w Warszawie 1 sierpnia i widział tłumy idące na Powązki, naocznie przekonywał się, że tam (a nie w peerelowskim pays légal) była Polska, pays réel. Ci, którzy tam szli, milcząco potwierdzali prawdziwość Barrèsowskiej definicji patriotyzmu, że ojczyzna to "ziemia i umarli".
Wszystko to razem, choć kontradyktoryjne, stanowi prawdę o Powstaniu Warszawskim.
Prof. dr hab. Jacek Bartyzel
Źródło: Facebook.com
Tytuł od redakcji TENETE TRADITIONES.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.