"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa" ks. Coache
„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos
„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________
poniedziałek, 5 września 2022
Czy można wchodzić do niegdyś katolickich kościołów obecnie okupowanych przez modernistów?
Wczoraj, w niedzielę 4 września, pan Michał Woźnicki, "salezjanin" z Poznania (ul. Wroniecka 9) wygłosił w swojej "kaplicy-celi" kolejne "kazanie", w którym przedstawił bardzo dziwną i kontrowersyjną tezę, podobno głoszoną także przez x. Jacka Bałembę, a mianowicie że katolikom do niegdyś katolickich kościołów i kaplic okupowanych obecnie przez sektę modernistyczną "Kościoła Soborowego", w których jest masowo (zwłaszcza od czasów COVID-19) rozdawana "komunia św." na stojąco i do rąk, nie wolno nawet wchodzić, gdyż grozi to "deptaniem Pana Jezusa". Na postawie tej tezy pan Woźnicki przypuścił następnie ostry atak na kapłanów bractwa św. Piusa X w Polsce, zwłaszcza na ich przełożonego, x. Karla Stehlina FSSPX, którego w dość niewybredny sposób zwyzywał (m.in. od psów, szwabów etc.), ponieważ bractwo planuje na najbliższą sobotę pielgrzymkę do Gietrzwałdu, która kończyć się ma (jak zwykle to bywa) w sanktuarium, wewnątrz kościoła.
Teza ta wydaje się o tyle dziwna, zwłaszcza w ustach tego człowieka, który od kilku lat walczy rzekomo o przywrócenie "Mszy Wszechczasów" do [po]salezjańskiego kościoła pw. MB Wspomożenia Wiernych przy ul. Wronieckiej 9 w Poznaniu. Ciekawe więc co zrobiłby pan Woźnicki, gdyby dajmy na to, czysto hipotetycznie, zdarzył się cud, i zamiast komornika i eksmisji zaplanowanej na 8 września, przyszedł do niego "ks." Arkadiusz Szymczak ("dyrektor") wraz z "ks. inspektorem" Pizoniem, i powiedział że Matka Boża oświeciła go w Jej święto, i od dziś zezwala z powrotem "ks." Woźnickiemu na sprawowanie "Mszy trydenckiej" w kościele, i zdejmuje z niego wszelkie kary oraz przywraca go do zakonu. Rozumiem, że w tej sytuacji "ks." Woźnicki kategorycznie odmówił by, ponieważ nie może wejść do kościoła aby odprawiać tam msze, gdyż jest tam "deptany Pan Jezus"? Więc o co tak naprawdę pan Woźnicki od pięciu lat toczy swoją batalię, skoro argument "przywrócenia Mszy do salezjańskiego kościoła" jest już nie aktualny, bo do tego kościoła panu Woźnickiemu i jego wiernym nie wolno wejść (przynajmniej tak długo, jak będzie tam sprawowany NOM i rozdawana "komunia" na rękę)??!
Kościół pw. M. B. Wspomożenia Wiernych, Poznań ul. Wroniecka 9
Jakże dziwnie te słowa brzmią także w kontekście ogólnych sformułowań tego człowieka a także jego zwolenników, i zarzutów kierowanych wobec nas, tzw. sedewakantystów (a także do kapłanów i wiernych FSSPX, choćby w powyższym filmie), że my nie chcemy walczyć o polskie, katolickie kościoły!!! Cóż to za absurd, w jaki sposób pan Woźnicki chce niby o te kościoły walczyć, skoro nie zamierza nawet do nich wschodzić, i wręcz stwierdza, że wchodzenie do tych kościół jest grzechem, a jego absurdalna teza jest "faktem" w który każdy powinien wierzyć... Jest to również absurdalne, gdyż jeszcze kilka miesięcy temu pan Woźnicki wraz z swoją grupką wchodził do wielu kościołów, zarówno do kościoła przy Wronieckiej, jak też w Gietrzwałdzie, Licheniu, Wambierzycach, Tulcach etc. czy w jakimkolwiek miejscu, gdzie się udawał. Wystarczy obejrzeć starsze filmiki na jego kanale, z początku tego roku (styczeń, luty i marzec), lub jeszcze wcześniejsze. Czy "komunia" na rękę jest rozdawana w Polsce dopiero od kilku miesięcy? Czy też jest rozdawana dopiero od czasów COVID-19, czyli od ok 2 lat? Otóż nie, jest już rozdawana w tej formie od wielu, wielu lat, choć wcześniej rzeczywiście te przypadki nie były tak częste jak teraz, ale były, a w miejscach popularnych jak Jasna Góra, były normą...
Przede wszystkim jednak, dla nas katolików nie ma najmniejszej obawy żadnej profanacji czy "deptania Pana Jezusa", ponieważ obiektywnie nie zachodzi tam ważna konsekracja. Novus Ordo Missae (NOM) to nie jest katolicka liturgia, ani ważna Msza św., a modernistyczne "duchowieństwo" nie posiada już ważnych święceń kapłańskich i biskupich, gdyż te zostały skutecznie unieważnione przez całkowitą zmianę formy konsekracji biskupiej w neokościele w 1968 r. Dlatego też, nowa "msza" w żadnym stopniu nie może być nazywane mianem "Mszy Św.", nie ma tam Pana Jezusa, a wierni otrzymują zwykły chleb (oczywiście, jak pisała np. Anna Katarzyna Emmerich, ci którzy nieświadomie i z pobożnością go przyjmują, mogą otrzymać jakieś duchowe pocieszenie, a nawet komunię duchową, ale nie zmienia to faktu, że nie ma tam realnej, substancjalnej obecności, i to jest fakt, a nie wydumki x. Bałemby czy powtarzanie tego typu twierdzeń przez p. Woźnickiego).
Dlatego też należy przypomnieć jakie powinno być katolickie nauczanie (kapłańskie) oraz praktyczne podejście katolickich kapłanów i wiernych na temat wchodzenia do kościołów niegdyś katolickich, a obecnie okupowanych przez modernistyczną nową religię posoborową. Czy katolikom wolno wchodzić do tych kościołów? Jak najbardziej tak, to są w końcu nasze kościoły, a jedynie, miejmy nadzieję, tymczasowo, okupowane przez heretyków. Są to nasze miejsca kultu, gdzie znajdują się katolickie ołtarze, przeznaczone dla katolickiej Mszy, święte i cudowne, łaskami słynące obrazy, figury, Relikwie Świętych etc. Mamy prawo nawiedzać te miejsca, i mamy prawo się tam modlić, i prosić o szczególne łaski, o które w tych miejscach prosili i otrzymywali nasi przodkowie. Oczywiście w związku z tym, że te miejsca są okupowane przez heretyków, należy zachować pewne szczególne zasady, i nie można zachowywać się tam dokładnie tak samo, jak zachowywalibyśmy się w katolickim kościele czy kaplicy. Przede wszystkim, kapłani nie powinni w tych kościołach sprawować Mszy św., Sakramentów, nabożeństw czy jakichkolwiek innych publicznych modlitw, a wierni nie powinni także przyklękać przed tym, co udaje tam Najświętszy Sakrament. Wskazania te są zawarte m.in w dyrektorium liturgicznym Instytutu Rzymskokatolickiego J.E. x. bp. Donalda Sanborna:
Członkom Instytutu nie wolno odprawiać Mszy ani odprawiać publicznych czy prywatnych nabożeństw w kościele czy kaplicy zwykle używanej do odprawiania liturgii novus ordo. Cześć relikwii i świętych obrazów w tych kościołach czy kaplicach jest dozwolona. Członkom Instytutu nie wolno okazywać żadnego znaku czci wobec tego, co udaje przenajświętszy Sakrament w kościołach czy na ołtarzach novus ordo.
Podobne wskazania dla wiernych katolików znajdziemy również m.in. w artykule x. Rafała Trytka "Wakacje z Panem Bogiem" z czerwca 2019 r.:
Podczas nawiedzania świątyń katolickich okupowanych przez modernistycznych heretyków pamiętajmy, by oddając cześć starym obrazom, krzyżom i relikwiom, nie pochylać głowy przed wizerunkami modernistów „kanonizowanych” przez innych modernistów: w przypadku Polski chodzi głównie o podobizny Karola Wojtyły. Zawsze natomiast pamiętajmy, że naszą ucieczką jest Niepokalane Serce Najświętszej Maryi Panny.
Nic jednak nie znajdziemy, ani w tekście "rozporządzenia" bp. Sanborna, ani w artykule x. Trytka, o rzekomym "deptaniu Pana Jezusa". Wręcz przeciwnie, bp. Sanborn wprost pisał, że w kościołach czy na ołtarzach novus ordo nie ma Pana Jezusa, tylko coś co udaje przenajświętszy Sakrament (czyli zwykły niekonsekrowany chlep – opłatek) i katolikom nie wolno okazywać wobec tego żadnego znaku czci (przyklęknięcia, pokłony etc.), gdyż wówczas było by to bałwochwalstwo. Myślenie x. Jacka Bałemby jest więc dokładnie odwrotne niż myślenie katolickiego biskupa i kapłana, co pokazuje, że x. Bałemba, mimo przyjęcia ważnych święceń kapłańskich, wciąż nie ma katolickiego zmysłu wiary (sensus fidei), zapewne z powodu braku uzupełnienia formacji seminaryjnej i przyjęcia święceń bez żadnego, należnego przygotowania intelektualnego... Nie wiadomo też tak na prawdę po co x. Bałemba przyjął te święcenia sub contitione, skoro cały czas uznaje ważność "konsekracji" podczas nowej "mszy św." (a więc także święceń kapłańskich) w novus ordo. Czyżby więc święcenia przyjął tylko na pokaz, lub żeby pozyskać jakiś wiernych, którzy mieli wcześniej wątpliwości co do ważności jego święceń? W takim razie przyjął je więc niegodnie i świętokradczo, jeśli sam był/jest przekonany o ważności swoich pierwszych "święceń" w NOM...
Można więc, z czystym sumieniem, będąc np. na Jasnej Górze, wejść do kaplicy cudownego Obrazu, i modlić się przed wizerunkiem Najświętszej Maryi Panny. Podobnie np. w Kalwarii Zebrzydowskiej czy w innych sanktuariach maryjnych, gdzie na szczęście cudowne obrazy znajdują się w bocznych kaplicach lub ołtarzach, i nie ma ryzyka, że klękając przed obrazem Matki Bożej, będziemy jednocześnie oddawać cześć temu, co u modernistów udaje Najświętszy Sakrament. Podobnie relikwie świętych, w wielu kościołach np. w Krakowie, znajdują się szczęśliwie poza prezbiterium, w bocznych ołtarzach. Problemem może być jedynie np. Katedra na Wawelu, gdzie w najświętszym i najważniejszym, tuż po Jasnej Górze, dla nas Polaków miejscu – konfesji św. Stanisława, przed przepięknym relikwiarzem głównego Patrona Polski, moderniści wstawili dziwaczny "relikwiarz" z szczątkami Karola Wojtyły... Zawsze można jednak udać się np. za ołtarz główny, do ołtarza cudownego krucyfiksu królowej Jadwigi, albo do jednej z kaplic bocznych (uważając jednak na osobną kaplicę z obrazem i... jeszcze jednym "relikwiarzem" Wojtyły).
Wracając jednak do Poznania (w którym także jest wiele pięknych, cennych i wartych odwiedzenia, choćby z przyczyn czysto wizualno-artystycznych, kościołów, jak np. kościół przy Wronieckiej), i do osoby p. Woźnickiego, to moglibyśmy tym razem "przymknąć oko" i uznać, że każdy atak na bractwo św. Piusa X jest dobry, i z lekkim uśmieszkiem wysłuchać raz jeszcze wyzwisk pod adresem x. Stehlina. Jednakże, aby zachować zasadę słuszności i sprawiedliwości, stwierdzić trzeba uczciwie, że w tym przypadku FSSPX ma rację, i zostało zaatakowane niesłusznie. Nie można postępować w sposób faryzejski i nieuczciwy, i gdy ktoś atakuje kogoś, kogo nie lubimy i z kim się nie zgadzamy, to bić brawo, nawet jeśli atak jest całkowicie nieuzasadniony i niesłuszny, bo za chwilę ten sam atak może być również skierowany na nas. Przecież podczas każdej naszej pielgrzymki do Kalwarii Zebrzydowskiej, organizowanej przez x. Rafała Trytka, pielgrzymka kończyła się na terenie sanktuarium, w kościele oo. Bernardynów, w kaplicy cudownego Obrazu, gdzie wierni wraz z xiędzem modlili się (prywatnie, w ciszy) do Matki Bożej. Podobnie podczas drogi na dróżkach (idąc dróżkami Matki Bożej), wchodziliśmy zawsze do kościoła Wniebowzięcia NMP w Brodach, który jest kościołem "stacyjnym", nad małą kaplicą, popularnie nazywaną Grobkiem (symbolizującą grób Matki Bożej w Jerozolimie, odmawia się tam stację Pogrzebu N.M.P. – w dolnej części, przy grobie, i Wniebowzięcia N.M.P., przy górnym ołtarzu), należącym do kompleksu sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej, oraz do wszystkich innych, mijanych po drodze kapliczek, jeśli tylko były otwarte...
Nie jest to w żadnej mierze artykuł "w obronie bractwa", a po prostu w obronie sprawiedliwości i zasad katolickich, których p. Woźnicki (czy jak widać, niestety także x. Bałemba) nie rozumie, fałszuje i miesza. W ten sposób Woźnicki po raz kolejny kompromituje i ośmiesza nie tylko samego siebie, ale ogólnie ruch "katolickiej Tradycji" w Polsce, z którym jest kojarzony. Nie tylko wychodzi tu bowiem jego brak logiki i konsekwencji w postepowaniu, aż do całkowitego zaprzeczenie idei, którą kilka lat temu wziął sobie (dosłownie) na sztandar (czy raczej na tabliczki z dykty które wciąż można zobaczyć w jego "kaplicy-celi"), ale po raz kolejny wychodzi duch sekciarstwa i nieznajomości katolickiej teologii. Bo nawet gdyby jednak, jak twierdził do niedawna (bo teraz chyba nie jest już tego taki pewien, bo używa zwrotu "jeśli") na NOM byłaby ważna konsekracja, to i tak wierni wchodzący do kościołów nie byliby w żaden sposób winni profanacji partykuł, które mogą się znajdować na podłodze, gdyż profanacja jest tylko wtedy, kiedy jest działaniem zamierzonym, świadomym i dobrowolnym. Nie można "profanować" jeśli nie ma wyraźnego zamiaru profanacji. Zamiar profanacji jest zaś wtedy, kiedy celowo wzięło by się Najświętszy Sakrament w tym celu, aby go sprofanować, podeptać etc. Tak więc na przykład wzięcie do rąk konsekrowanej hostii przez świeckiego jest zawsze profanacją (o ile hostia jest ważnie konsekrowana) ponieważ świecki widzi, wie co robi, wie że robi źle i popełnia przestępstwo (o ile wie, że mu tego robić nie wolno) a jednak to robi. Wówczas za taki czyn grozi ekskomunika mocą samego prawa. Podobnie jeśli widziałby hostię lub jej fragment leżący na ziemi, i świadomie by go nadepnął (jednak wierny nie może sam go podnieść, nawet w celu ochrony przed nadepnięciem przez inną osobę, w takiej sytuacji może jedynie niezwłocznie poinformować o tym fakcie kapłana, a jeśli nie ma w pobliżu żadnego kapłana, oddalić się, lub czekać). Natomiast nie można sprofanować czegoś, czego nie widać, i jedynie można domniemywać, że najprawdopodobniej to jest. Wówczas wyłączna odpowiedzialność spada na kapłana, który dopuścił do tego, aby niewidzialne gołym okiem cząstki konsekrowanych postaci upadły na ziemię. Wierny nie ma wówczas żadnej winy po swojej stronie, a takie sytuacje w kościołach mogły mieć miejsce na długo przed soborem. Wielu było zapewne kapłanów nieuważnych, którzy np. rozdawali Komunię św. w pośpiechu. Zdarzały się też z pewnością różne nadużycia (bo przecież przed soborem też nie było idealnie!), że kapłan rozdawał Komunię bez pateny, zwłaszcza jeśli rozdawało wielu kapłanów, w tym samym czasie, a nie było aż tylu ministrantów, bo do Mszy służył jeden lub dwóch... Wtedy rzeczywiście mogły się zdarzać sytuacje, że wierni deptali Pana Jezusa, ale to absolutnie nie była ich wina, tylko nierozważnych i nieostrożnych kapłanów, którzy (grzesząc ciężko!) łamali przepisy liturgiczne i kanoniczne...
Tak więc niezależnie od tego, czy założymy że w NOM jest ważna konsekracja (jak twierdzi m.in. FSSPX) czy też że jej niema (jak wiemy że jest), nie można mówić o żadnej profanacji czy (celowym) deptaniu Pana Jezusa ze strony wiernych, którzy wchodzą do dawniej katolickich kościołów okupowanych przez sektę novus ordo, aby oddać cześć świętym obrazom czy relikwiom, lub też po prostu aby zwiedzić te miejsca, tak jak odwiedza się inne zabytki, muzea czy teatry. Reasumując, możemy wchodzić do tych kościołów i kaplic, i możemy traktować je w praktyce jak budynki świeckie, gdyż zostały zdesakralizowane przez sprawowanie w nich heretyckich obrzędów i te wszystkie profanacje, jakie miały miejsce 50 lat temu, zaraz po soborze, gdy byli jeszcze ważnie wyświęceni xięża. Nie powinniśmy więc używać "pobłogosławionej" przez modernistów wody, w celu wykonania znaku krzyża przy wejściu, ani przyklękać bądź kłaniać się przed tabernakulum / ołtarzem, możemy natomiast podejść do bocznego ołtarza lub kaplicy, gdzie znajduje się cudowny obraz czy relikwie świętego, i tam uklęknąć oraz pomodlić się. Jeśli w kościele tym odbywało by się w tym czasie jakieś modernistyczne nabożeństwo, obrzędy, a zwłaszcza NOM, to oczywiście nie wolno w nim w żaden sposób uczestniczyć.
Nawet jeśli w tym miejscu byłby rzeczywiście przechowywany Najświętszy Sakrament (np. mieszka tam bardzo stary, ważnie wyświęcony kapłan, z święceniami których ważność nie budzi wątpliwości, a więc do 1969 r., który np. sprawował by tam indultową mszę trydencką, i mając intencję ważnie by konsekrował) to i tak należy stwierdzić, że Pan Jezus nie chce tam przebywać, że jest tam niejako "uwięziony", tak jak np. w cerkwi prawosławnej, czy u starokatolików, gdzie także może zachodzić ważna konsekracja i jest rzeczywiście obecny Pan Jezus. W takich miejscach jednak również nie należy w jakikolwiek sposób oddawać publicznie czci, nawet jeśli mamy domniemanie graniczące z pewnością, że może być tam Najświętszy Sakrament, ponieważ w ten sposób przyzwalamy na to profanowanie Pana Jezusa w tym miejscu przez tych, którzy niegodnie (choć ważnie) sprawują Msze i niegodnie sprowadzają tam żywego Boga. Lepiej, jeśli wówczas wewnętrznym aktem strzelistym pozdrowimy w duszy Pana Jezusa i przeprosimy go za te straszliwe zniewagi, które musi tam znosić od heretyków.
Miejscem kultu i adoracji Chrystusa w Najświętszym Sakramencie jest tylko katolicki kościół lub kaplica, a nie zbory heretyków czy schizmatyków, nawet jeśli posiadają oni (niegodnie i nielegalnie) Najświętszy Sakrament. Inaczej jest z kultem miejsc świętych, obrazów czy relikwii. Będąc w Ziemi Świętej, możemy przecież wejść do Bazyliki i do Groty Narodzenia, mimo iż znajduje się ona w rękach prawosławnych schizmatyków od wielu stuleci. Tak samo grekokatoliccy Rusini podczas zaborów chodzili modlić się przed ikonami do okupowanych przez schizmatyków unickich cerkwi (choć oczywiście nie uczestniczyli w schizmatyckiej liturgii). Ciekawe czy gdy Woźnicki uda się na "pielgrzymkę" do Rzymu i do Ziemi Świętej, to także nie wejdzie do żadnego z kilkuset kościołów w Wiecznym Mieście i Jerozolimie, gdzie znajdują się najcenniejsze relikwie i pamiątki Chrześcijaństwa...
Pamiętajmy o tych prostych, katolickich zasadach! Ad maiorem Dei gloriam!
Myślę, że x Bałemba przyjął argument Ruchu Oporu, że nowe święcenia i Msza są wątpliwe, a nie nieważne. Czyli, że tak samo jak może być przeistoczenie tak i może nie być. Nie mówią definitywnie nie. Kwestią dowodową są sytuacje np. z Sokółki. Pamiętam to z wykładu bp Williamsona.
Nawet jakby, to tak jak napisałem, nawet przy założeniu, że byłaby tam ważna konsekracja, to nie ma żadnego ryzyka profanacji, i nie wiem skąd x. Bałemba to wytrzasnął. Tak jak napisałem, do wielu takich sytuacji (jak rozdawanie Komunii św. bez pateny czy inne nadużycia) mogło dochodzić i za pewne dochodziło przed soborem, bo przecież wtedy też nie wszyscy byli święci (nikt jednak nie zwalniał z tego powodu katolików z obowiązku chodzenia do kościoła w niedziele i święta i przystępowania do komunii św. w czasie Wielkanocnym, nawet jeśli kapłan udzielał by ją w sposób niegodny [np. bez pateny] bo to wina kapłana a nie ludzi i on wyłącznie będzie za to przed Bogiem odpowiadał)... Po drugie, aby była profanacja musi być celowość i zamiar, z premedytacją. Tak samo jak w przypadku np. morderstwa. Nieumyślne spowodowanie śmierci nie jest grzechem morderstwa. I choć w prawie cywilnym to jest przestępstwo, i można za to iść do więzienia, to nie jest to grzech ciężki w myśl Prawa Bożego i kościelnego, jeśli powodem był np. nieszczęśliwy wypadek (nie było celowego zamiaru odebrania życia drugiemu, niewinnemu człowiekowi). Tak samo lekarz może podjąć decyzję o ratowaniu życia matki, jeśli stwierdzi że ma ona większe szanse na przeżycie (nawet jeśli dopuszcza ewentualną możliwość zgonu dziecka w jej łonie), i nie ma mowy o grzechu morderstwa (aborcji) jeśli nie było bezpośredniego zamiaru zabicia dziecka i takiego działania... Musi być zamiar aby był grzech.
Napisał Pan słusznie, ze nie ma już ważnie wyświęconych kapłanów i biskupów, to w takim razie czy teza z Cassiciacum może być wiarygodna i mieć zastosowanie do tych świeckich którzy symulują konsekracje ( np do pana Bergoglio) ? Gdzieś kiedyś czytałem, że twórca tej Tezy podobno zastrzegł, że ona może obowiązywać tylko do czasu gdy jeszcze będą ważnie wyświęceni kapłani
A czy Pan musi zawsze i przy każdej okazji wspominać o tezie z Cassiciacum jakby to był jedyny i najważniejszy temat, choćby sprawa w ogóle nie była z tym związana? Jaki ma sens za każdym razem wspominanie i wyciąganie podziałów teologicznych jakie są w naszym środowisku? Komu służy takie działanie? Bo jak dla mnie pachnie to albo jakąś chorą obsesją na tym punkcie, albo agenturalnością... Z całym szacunkiem, ale od tej pory będę usuwał te wtręty o tezie pod każdym artykułem, bo to jest bez związku, spam, i robi się to już po prostu nudne. Ale odpowiadając na pytanie, również słyszałem, że o. des Lauriers uważał, że teza może obowiązywać do póki "papież materialny" jest przynajmniej ważnie konsekrowanym biskupem (lub zamierza przyjąć ważną sakrę), gdyż Papież jest biskupem Rzymu, a więc nie-biskup nie może być w ogóle Papieżem, jeśli nie jest ważnie konsekrowany i nie zamierza uzupełnić święceń (w przypadku Bergoglio także kapłańskich).
Ja jestem prostym czlowiekiem, mie wystarczy powiedziec co robic by sie w tych czasach zbawic. W kraju w ktorym zyje nie mam dostepu do Mszy Swietej ani do Sakramentow Sw bo nie ma kaplanow ani biskupow. Koscioly katolickie sa zprofanowanovane przez modernistow i dalszych heretykow albo sluza poganom do ich rozrywek. Jedyne co mam to modlitwy z modlitewnikow katolickich z przed roku 1950 i nizej ktore maja prawdziwe imprimatur Kosciola Katolickiego, katechizm i pismo swiete reprit Wujka.
Księża CMRI (ks. Eugen Rissling oraz ks. Johannes Heyne) odwiedzają Czechy dwa razy w miesiącu - Msza Święta jest sprawowana w miejscowości Mariánské Lázně. Niestety, nie jestem w stanie podać więcej szczegółów. Może się Pan/Pani skontaktować z księżmi przez formularz dostępny na tej stronie: https://cmri.org/cmri-directory-of-traditional-latin-masses/cmri-traditional-latin-mass-directory-outside-the-usa/#EUROPE (proszę kliknąć na odnośnik Email w nawiasie przy nazwisku każdego z księży lub poniżej na nazwisko).
Tutaj jeszcze garść informacji o apostolacie księży CMRI:
strona prowadzona m.in. przez ks. Risslinga: http://www.beitraege-akg.de/ oraz adres e-mail bezpośrednio do tego księdza: p.e.r@arbeitskreis-katholischer-glaube.com Telefon do kontaktu ws. Mszy w Czechach: 0731 / 94 04 183
Co do "cudu" w Sokółce to zadam podstawowe pytanie.Czy ów cud jest uznany przez Kościół ? Nawet Novus Ordo nic w tej sprawie nie stwierdziło.Niestety nie jest to żaden argument dla potwierdzenia ważności konsekracji tzw.kapłanów . Zresztą my jako katolicy musimy trzymać się tego co daje nam Kościół. Pan Woźnicki jak widzę nadal twierdzi że jest ważnie wyświęconym księdzem i przynależy do struktur zakonu Salezjańskiego. No cóż ks. Bałemba też podziela to samo zdanie.Tylko po co się prześwięcił ? Z powyższego jasno widać że za tym tzw."kapłanem" jak i za ks. Bałembą nie przemawiają żadne argumenty teologiczne tylko jakaś aberracja umysłowa. Niestety braku tradycyjnego seminarium niczym się nie da zastąpić.Co do zachowania tego awanturnika to jest ono więcej niż odrażające. Bardzo dobrze ,że ów dewiacje są tutaj opisywane dla przestrogi dla innych.Dzięki temu inni szukający prawdy będą mieli szanse ominąć takich zwodzicieli ,którzy tak naprawdę nienawidzą Kościoła Chrystusowego.
Jest jeszcze jedna kwestia jakoś tak nie zauważana, bo przede wszystkim, podczas nowusowej liturgii na stole ohydy spustoszenia nie ma komunikantów dla Wiernych, więc nawet gdyby tam doszło do konsekracji, to tylko komunikantu dla Kapłana, a te wyciągane potem z tabernakulów, nie wiadomo kiedy i co ktoś z nimi robił, a wiem bo byłem świadkiem takich zdarzeń, że wkładano tam komunikanty niekonsekrowane, więc suma niewiadomych naprawdę woła o pomstę do samego Pana Boga.
Warto dodać tak na koniec, że o ile ma Pan całkowitą słuszność w tym artykule na temat faktu czy na ołtarzach sekty NO jest Ciało pańskie, czy go nie ma, to pozwolę podzielić się moją uwagą na ten temat. Pan stwierdza w sposób imperatywny, (niejako wyprzedzając spodziewaną w przyszłości deklarację ze strony Kościoła) że ryt konsekracji biskupiej jest nieważny, a co za tym idzie kwestia ważność innych sakramentów do których niezbędne jest kapłańskie szafarstwo.
Chciałem zauważyć że: 1. Między innymi, obszerny artykuł ś.p. ks. Cekady o nieważności konsekracji biskupich w rycie z 1968 r. należy traktować wyłącznie w charakterze pouczających wskazówek, które w przyszłości Kościół zapewne w przeważającej większości uzna; 2. Jeżeli jednak treść przytoczonego artykułu bierze się za imperatywny pewnik, trzeba liczyć się z tym, że zostanie się wziętym za ,,fanatyka, który pozjadał wszystkie rozumy'', gdyż faktem jest, że tylko Kościół rządzący ma prawo do wydawania takich konkluzji.
Dlaczego tak ,,wałkuję'' ten temat? Gdyż wielokrotnie spotkałem się na wielu internetowych dyskusjach z induldziarskim i lefebrystycznym rechotem ,,jak to sedewakantystyczna sekta twierdzi, że tylko ks. Trytek w całej Polsce ma ważne święcenia''. Jest dużo prostsze rozwiązanie tej kwestii.
Należy po prostu stwierdzać, że NO to sekta (czego tylko prawdziwy fanatyk, ignorant albo półgłówek w dobie roku 2022 nie zauważa), nowy zaś ryt konsekracji biskupich, w formule swojej substancji, jest rytem zupełnie innym od wszystkich przez Kościół używanych. My Kościół rządzony nie mamy jakiegokolwiek prawa decydować czy w takiej sytuacji ryt jest ważny czy nieważny (zasada ta oczywiście ,,nie dotyczy'' FSSPX, o czym wspomnę na koniec). Probabilizm nie ma zastosowania do sakramentów, o tym uczył się i uczy się każdy kleryk w katolickim seminarium. Nie ma żadnego ,,domniemania niewinności'', jeżeli jest cień wątpliwości co do ważności to cały sakrament należy uznać za nieważny. Koniec kropka.
I moim odczuciu taka argumentacja jest nie dość, że zgodna z prawdą, to jeszcze bezpieczna i niesprowadzająca dyskusji na śliski obszar, gdzie niezbędna jest ogromna wiedza na temat sakramentologii.
Tak jak powiedziałem na wstępie, to jest moja uwaga, a nie próba pouczania Pana czy zmiany stanowiska. Jak sam Pan deklaruje przyjmuje Pan ,,czystą'' tezę o wakacie Stolicy Apostolskiej (żeby nie używać tej mniej lub bardziej szczęśliwej nazwy ,,sedewakantyzm totalny''), jak z kolei za wytłumaczenie faktu wakatu przyjmuję ,,tezę materialno-formalną'', stąd takie a nie inne reprezentowane przeze mnie podejście, które stwierdza naszą niewłaściwość w kwestii orzekania o ważności rytów, przy jednoczesnym podążaniu za literą prawa, w kwestii zapewnienia w 100% ważnych sakramentów, które objawia się stosownie rytów przez Kościół przypisanych.
Na koniec co do FSSPX i ich ,,polityki'' co do ,,nowo nawróconych'' prezbiterów NO. Mój znajomy, niestety opętany ideologią lefebryzmu, powiedział mi jakiś czas temu, że w Polsce to ks. Stehlin na podstawie ,,roztropnych badań'' ocenia czy święcenia nowo przybyłego są ważne czy nie i w sytuacji kiedy ,,biskup'' wyświęcający takiego jegomościa ,,był konserwatywny'' to wtedy ks. Stehlin ,,mocno wierzy w ważności takich święceń''. Moja odpowiedź była krótka. Bodajże w ostatnich latach PRL kręcono takie filmy dokumentalne o wszystkich kościołach i związkach wyznaniowych funkcjonujących w PRL. Oglądałem kiedyś m.in. materiał o Mariawitach tych w wersji sfeminizowanej czyli, że tak się wyrażę, w wersji ,,hard'' i tam jeden z ich liderów powiedział, że ,,abp'' Kowalski ,,bardzo silnie wierzył'' że dzieci urodzone z małżeństwa kapłana i kapłanki mariawickich są niepokalanie poczęte i nie wymagają chrztu. I na tym przykładzie powiedziałem znajomemu z FSSPX tak: ,,skoro ks. Stehlin tak mocno wierzy, że ,,konserwatywność'' szafarza legitymizuje wątpliwy czyli nieważny ryt sakramentalny, to na tej zasadzie również nie macie prawa negować niepokalanego poczęcia dzieci z małżeństw kapłanów mariawickich''.
Szanowny Anonimowy! Nie będę się rozpisywał i odpowiadał na wszystko, co Anonimowy tu napisał. Natomiast proszę tylko zwrócić uwagę na pewien "drobny szczegół". Nie tylko śp. x. Antoni Cekada pisał o nowym rycie konsekracji biskupich jako "całkowicie nieważnym i pozbawionym znaczenia". Bp. Donald Sanborn w tekście "Dyrektorium pastoralne Instytutu Rzymsko-katolickiego" pisał : "Konsekracje biskupie dokonane według zreformowanego rytu w lub po roku 1968 są uważane za nieważne.". Ten tekst jest o tyle istotny, że w przeciwieństwie do artykułu x. Cekady, ten tekst stanowi dyrektorium, a więc regulamin czy wręcz regułę zakonną, której muszą przestrzegać członkowie Instytutu Rzymskokatolickiego, czyli przynajmniej seminarzyści i xięża (a w pewien sposób również wierni korzystający z ich posługi). Nie jest to więc wyłącznie opinia teologiczna, czy nawet wniosek teologiczny, ale coś, co czego zobowiązuje się ludzi (przynajmniej duchownych) do przestrzegania, w imię świętego posłuszeństwa. Oczywiście rozporządzenie czy też dyrektorium bp. Sanborna nie ma rangi Magisterium ani wyroku prawowitej władzy kościelnej, ale poniekąd w aspekcie praktycznym zastępuje taki wyrok, przynajmniej dla członków / zwolenników tegoż Instytutu. Nie jest więc tak, jak Anonimowy sugeruje, że moje stanowisko wynika z nie przyjmowania tezy z Cassiciacum, tylko "czystego" sedewakantyzmu. Bp. Sanborn przyjmuje ,,tezę materialno-formalną", a jednak w sprawie ważności nowych konsekracji, ma takie samo stanowisko jak śp. x. Cekada. No chyba że bp. Sanborna również można określić mianem ,,fanatyka, który pozjadał wszystkie rozumy"... Natomiast opinie sekty lefebrystycznej na prawdę mnie nie interesują. Nikt poważny nie twierdzi, że tylko x. Trytek ma w Polsce ważne święcenia, ponieważ po pierwsze żyją jeszcze duchowni novus ordo, wyświęceni przed 1969 r., a po drugie lefebryści mają zasadniczo ważne święcenia (o ile udzielane są przez biskupa FSSPX, jednego z tych konsekrowanych w 1988 r.). Poza tym są jeszcze starokatolicy i prawosławni, którzy podobnie jak lefebryści, zasadniczo mogą mieć ważne święcenia (o ile zachowali sukcesję apostolską, nie "święcili" kobiet itp.).
Myślę, że x Bałemba przyjął argument Ruchu Oporu, że nowe święcenia i Msza są wątpliwe, a nie nieważne. Czyli, że tak samo jak może być przeistoczenie tak i może nie być. Nie mówią definitywnie nie. Kwestią dowodową są sytuacje np. z Sokółki. Pamiętam to z wykładu bp Williamsona.
OdpowiedzUsuńNawet jakby, to tak jak napisałem, nawet przy założeniu, że byłaby tam ważna konsekracja, to nie ma żadnego ryzyka profanacji, i nie wiem skąd x. Bałemba to wytrzasnął. Tak jak napisałem, do wielu takich sytuacji (jak rozdawanie Komunii św. bez pateny czy inne nadużycia) mogło dochodzić i za pewne dochodziło przed soborem, bo przecież wtedy też nie wszyscy byli święci (nikt jednak nie zwalniał z tego powodu katolików z obowiązku chodzenia do kościoła w niedziele i święta i przystępowania do komunii św. w czasie Wielkanocnym, nawet jeśli kapłan udzielał by ją w sposób niegodny [np. bez pateny] bo to wina kapłana a nie ludzi i on wyłącznie będzie za to przed Bogiem odpowiadał)... Po drugie, aby była profanacja musi być celowość i zamiar, z premedytacją. Tak samo jak w przypadku np. morderstwa. Nieumyślne spowodowanie śmierci nie jest grzechem morderstwa. I choć w prawie cywilnym to jest przestępstwo, i można za to iść do więzienia, to nie jest to grzech ciężki w myśl Prawa Bożego i kościelnego, jeśli powodem był np. nieszczęśliwy wypadek (nie było celowego zamiaru odebrania życia drugiemu, niewinnemu człowiekowi). Tak samo lekarz może podjąć decyzję o ratowaniu życia matki, jeśli stwierdzi że ma ona większe szanse na przeżycie (nawet jeśli dopuszcza ewentualną możliwość zgonu dziecka w jej łonie), i nie ma mowy o grzechu morderstwa (aborcji) jeśli nie było bezpośredniego zamiaru zabicia dziecka i takiego działania... Musi być zamiar aby był grzech.
UsuńNapisał Pan słusznie, ze nie ma już ważnie wyświęconych kapłanów i biskupów, to w takim razie czy teza z Cassiciacum może być wiarygodna i mieć zastosowanie do tych świeckich którzy symulują konsekracje ( np do pana Bergoglio) ? Gdzieś kiedyś czytałem, że twórca tej Tezy podobno zastrzegł, że ona może obowiązywać tylko do czasu gdy jeszcze będą ważnie wyświęceni kapłani
OdpowiedzUsuńA czy Pan musi zawsze i przy każdej okazji wspominać o tezie z Cassiciacum jakby to był jedyny i najważniejszy temat, choćby sprawa w ogóle nie była z tym związana? Jaki ma sens za każdym razem wspominanie i wyciąganie podziałów teologicznych jakie są w naszym środowisku? Komu służy takie działanie? Bo jak dla mnie pachnie to albo jakąś chorą obsesją na tym punkcie, albo agenturalnością... Z całym szacunkiem, ale od tej pory będę usuwał te wtręty o tezie pod każdym artykułem, bo to jest bez związku, spam, i robi się to już po prostu nudne. Ale odpowiadając na pytanie, również słyszałem, że o. des Lauriers uważał, że teza może obowiązywać do póki "papież materialny" jest przynajmniej ważnie konsekrowanym biskupem (lub zamierza przyjąć ważną sakrę), gdyż Papież jest biskupem Rzymu, a więc nie-biskup nie może być w ogóle Papieżem, jeśli nie jest ważnie konsekrowany i nie zamierza uzupełnić święceń (w przypadku Bergoglio także kapłańskich).
UsuńNie rozumiem tego oburzenia. Jak dla mnie pytanie o tezę jest jak najbardziej uzasadniona.
OdpowiedzUsuńA ja nie rozumiem po co przy okazji każdego artykułu wspominać o tezie? Jaki to ma związek z tematem powyższego tekstu?
UsuńJa jestem prostym czlowiekiem, mie wystarczy powiedziec co robic by sie w tych czasach zbawic. W kraju w ktorym zyje nie mam dostepu do Mszy Swietej ani do Sakramentow Sw bo nie ma kaplanow ani biskupow. Koscioly katolickie sa zprofanowanovane przez modernistow i dalszych heretykow albo sluza poganom do ich rozrywek. Jedyne co mam to modlitwy z modlitewnikow katolickich z przed roku 1950 i nizej ktore maja prawdziwe imprimatur Kosciola Katolickiego, katechizm i pismo swiete reprit Wujka.
OdpowiedzUsuńTo w jakim kraju Anonimowy żyje?
UsuńW Czechach
UsuńKsięża CMRI (ks. Eugen Rissling oraz ks. Johannes Heyne) odwiedzają Czechy dwa razy w miesiącu - Msza Święta jest sprawowana w miejscowości Mariánské Lázně. Niestety, nie jestem w stanie podać więcej szczegółów.
UsuńMoże się Pan/Pani skontaktować z księżmi przez formularz dostępny na tej stronie:
https://cmri.org/cmri-directory-of-traditional-latin-masses/cmri-traditional-latin-mass-directory-outside-the-usa/#EUROPE
(proszę kliknąć na odnośnik Email w nawiasie przy nazwisku każdego z księży lub poniżej na nazwisko).
Z Panem Bogiem!
Joanna
Serdecznie dziękuję.
UsuńTutaj jeszcze garść informacji o apostolacie księży CMRI:
Usuństrona prowadzona m.in. przez ks. Risslinga:
http://www.beitraege-akg.de/
oraz adres e-mail bezpośrednio do tego księdza:
p.e.r@arbeitskreis-katholischer-glaube.com
Telefon do kontaktu ws. Mszy w Czechach: 0731 / 94 04 183
Źródła: http://www.beitraege-akg.de/texte/beitraege/akg_beitraege_165_A5.pdf (ostatnia strona)
http://www.beitraege-akg.de/
Bezpośredni kontakt do ks. Johannesa Heyne: https://www.unbefleckteempfängnis.de/index.php/kontakt
Bardzo proszę dać znać, czy udało się Pani/Panu uzyskać pomoc od księży CMRI.
Niechaj Bóg błogosławi!
Joanna
Co do "cudu" w Sokółce to zadam podstawowe pytanie.Czy ów cud jest uznany przez Kościół ? Nawet Novus Ordo nic w tej sprawie nie stwierdziło.Niestety nie jest to żaden argument dla potwierdzenia ważności konsekracji tzw.kapłanów . Zresztą my jako katolicy musimy trzymać się tego co daje nam Kościół. Pan Woźnicki jak widzę nadal twierdzi że jest ważnie wyświęconym księdzem i przynależy do struktur zakonu Salezjańskiego. No cóż ks. Bałemba też podziela to samo zdanie.Tylko po co się prześwięcił ? Z powyższego jasno widać że za tym tzw."kapłanem" jak i za ks. Bałembą nie przemawiają żadne argumenty teologiczne tylko jakaś aberracja umysłowa. Niestety braku tradycyjnego seminarium niczym się nie da zastąpić.Co do zachowania tego awanturnika to jest ono więcej niż odrażające. Bardzo dobrze ,że ów dewiacje są tutaj opisywane dla przestrogi dla innych.Dzięki temu inni szukający prawdy będą mieli szanse ominąć takich zwodzicieli ,którzy tak naprawdę nienawidzą Kościoła Chrystusowego.
OdpowiedzUsuńJest jeszcze jedna kwestia jakoś tak nie zauważana, bo przede wszystkim, podczas nowusowej liturgii na stole ohydy spustoszenia nie ma komunikantów dla Wiernych, więc nawet gdyby tam doszło do konsekracji, to tylko komunikantu dla Kapłana, a te wyciągane potem z tabernakulów, nie wiadomo kiedy i co ktoś z nimi robił, a wiem bo byłem świadkiem takich zdarzeń, że wkładano tam komunikanty niekonsekrowane, więc suma niewiadomych naprawdę woła o pomstę do samego Pana Boga.
OdpowiedzUsuńWarto dodać tak na koniec, że o ile ma Pan całkowitą słuszność w tym artykule na temat faktu czy na ołtarzach sekty NO jest Ciało pańskie, czy go nie ma, to pozwolę podzielić się moją uwagą na ten temat. Pan stwierdza w sposób imperatywny, (niejako wyprzedzając spodziewaną w przyszłości deklarację ze strony Kościoła) że ryt konsekracji biskupiej jest nieważny, a co za tym idzie kwestia ważność innych sakramentów do których niezbędne jest kapłańskie szafarstwo.
OdpowiedzUsuńChciałem zauważyć że: 1. Między innymi, obszerny artykuł ś.p. ks. Cekady o nieważności konsekracji biskupich w rycie z 1968 r. należy traktować wyłącznie w charakterze pouczających wskazówek, które w przyszłości Kościół zapewne w przeważającej większości uzna; 2. Jeżeli jednak treść przytoczonego artykułu bierze się za imperatywny pewnik, trzeba liczyć się z tym, że zostanie się wziętym za ,,fanatyka, który pozjadał wszystkie rozumy'', gdyż faktem jest, że tylko Kościół rządzący ma prawo do wydawania takich konkluzji.
Dlaczego tak ,,wałkuję'' ten temat? Gdyż wielokrotnie spotkałem się na wielu internetowych dyskusjach z induldziarskim i lefebrystycznym rechotem ,,jak to sedewakantystyczna sekta twierdzi, że tylko ks. Trytek w całej Polsce ma ważne święcenia''. Jest dużo prostsze rozwiązanie tej kwestii.
Należy po prostu stwierdzać, że NO to sekta (czego tylko prawdziwy fanatyk, ignorant albo półgłówek w dobie roku 2022 nie zauważa), nowy zaś ryt konsekracji biskupich, w formule swojej substancji, jest rytem zupełnie innym od wszystkich przez Kościół używanych. My Kościół rządzony nie mamy jakiegokolwiek prawa decydować czy w takiej sytuacji ryt jest ważny czy nieważny (zasada ta oczywiście ,,nie dotyczy'' FSSPX, o czym wspomnę na koniec). Probabilizm nie ma zastosowania do sakramentów, o tym uczył się i uczy się każdy kleryk w katolickim seminarium. Nie ma żadnego ,,domniemania niewinności'', jeżeli jest cień wątpliwości co do ważności to cały sakrament należy uznać za nieważny. Koniec kropka.
I moim odczuciu taka argumentacja jest nie dość, że zgodna z prawdą, to jeszcze bezpieczna i niesprowadzająca dyskusji na śliski obszar, gdzie niezbędna jest ogromna wiedza na temat sakramentologii.
Tak jak powiedziałem na wstępie, to jest moja uwaga, a nie próba pouczania Pana czy zmiany stanowiska. Jak sam Pan deklaruje przyjmuje Pan ,,czystą'' tezę o wakacie Stolicy Apostolskiej (żeby nie używać tej mniej lub bardziej szczęśliwej nazwy ,,sedewakantyzm totalny''), jak z kolei za wytłumaczenie faktu wakatu przyjmuję ,,tezę materialno-formalną'', stąd takie a nie inne reprezentowane przeze mnie podejście, które stwierdza naszą niewłaściwość w kwestii orzekania o ważności rytów, przy jednoczesnym podążaniu za literą prawa, w kwestii zapewnienia w 100% ważnych sakramentów, które objawia się stosownie rytów przez Kościół przypisanych.
Na koniec co do FSSPX i ich ,,polityki'' co do ,,nowo nawróconych'' prezbiterów NO. Mój znajomy, niestety opętany ideologią lefebryzmu, powiedział mi jakiś czas temu, że w Polsce to ks. Stehlin na podstawie ,,roztropnych badań'' ocenia czy święcenia nowo przybyłego są ważne czy nie i w sytuacji kiedy ,,biskup'' wyświęcający takiego jegomościa ,,był konserwatywny'' to wtedy ks. Stehlin ,,mocno wierzy w ważności takich święceń''. Moja odpowiedź była krótka. Bodajże w ostatnich latach PRL kręcono takie filmy dokumentalne o wszystkich kościołach i związkach wyznaniowych funkcjonujących w PRL. Oglądałem kiedyś m.in. materiał o Mariawitach tych w wersji sfeminizowanej czyli, że tak się wyrażę, w wersji ,,hard'' i tam jeden z ich liderów powiedział, że ,,abp'' Kowalski ,,bardzo silnie wierzył'' że dzieci urodzone z małżeństwa kapłana i kapłanki mariawickich są niepokalanie poczęte i nie wymagają chrztu. I na tym przykładzie powiedziałem znajomemu z FSSPX tak: ,,skoro ks. Stehlin tak mocno wierzy, że ,,konserwatywność'' szafarza legitymizuje wątpliwy czyli nieważny ryt sakramentalny, to na tej zasadzie również nie macie prawa negować niepokalanego poczęcia dzieci z małżeństw kapłanów mariawickich''.
Szanowny Anonimowy! Nie będę się rozpisywał i odpowiadał na wszystko, co Anonimowy tu napisał. Natomiast proszę tylko zwrócić uwagę na pewien "drobny szczegół". Nie tylko śp. x. Antoni Cekada pisał o nowym rycie konsekracji biskupich jako "całkowicie nieważnym i pozbawionym znaczenia". Bp. Donald Sanborn w tekście "Dyrektorium pastoralne Instytutu Rzymsko-katolickiego" pisał : "Konsekracje biskupie dokonane według zreformowanego rytu w lub po roku 1968 są uważane za nieważne.". Ten tekst jest o tyle istotny, że w przeciwieństwie do artykułu x. Cekady, ten tekst stanowi dyrektorium, a więc regulamin czy wręcz regułę zakonną, której muszą przestrzegać członkowie Instytutu Rzymskokatolickiego, czyli przynajmniej seminarzyści i xięża (a w pewien sposób również wierni korzystający z ich posługi). Nie jest to więc wyłącznie opinia teologiczna, czy nawet wniosek teologiczny, ale coś, co czego zobowiązuje się ludzi (przynajmniej duchownych) do przestrzegania, w imię świętego posłuszeństwa. Oczywiście rozporządzenie czy też dyrektorium bp. Sanborna nie ma rangi Magisterium ani wyroku prawowitej władzy kościelnej, ale poniekąd w aspekcie praktycznym zastępuje taki wyrok, przynajmniej dla członków / zwolenników tegoż Instytutu. Nie jest więc tak, jak Anonimowy sugeruje, że moje stanowisko wynika z nie przyjmowania tezy z Cassiciacum, tylko "czystego" sedewakantyzmu. Bp. Sanborn przyjmuje ,,tezę materialno-formalną", a jednak w sprawie ważności nowych konsekracji, ma takie samo stanowisko jak śp. x. Cekada. No chyba że bp. Sanborna również można określić mianem ,,fanatyka, który pozjadał wszystkie rozumy"... Natomiast opinie sekty lefebrystycznej na prawdę mnie nie interesują. Nikt poważny nie twierdzi, że tylko x. Trytek ma w Polsce ważne święcenia, ponieważ po pierwsze żyją jeszcze duchowni novus ordo, wyświęceni przed 1969 r., a po drugie lefebryści mają zasadniczo ważne święcenia (o ile udzielane są przez biskupa FSSPX, jednego z tych konsekrowanych w 1988 r.). Poza tym są jeszcze starokatolicy i prawosławni, którzy podobnie jak lefebryści, zasadniczo mogą mieć ważne święcenia (o ile zachowali sukcesję apostolską, nie "święcili" kobiet itp.).
Usuń