|
Najważniejsze miejsce. Sanktuarium Narodu. — w Częstochowa - Jasna Góra. Fot: Michał Mikłaszewski © Facebook.com |
Wczorajszy wpis i zdjęcia z pielgrzymki na Jasną Gorę wywołał dziś ożywioną dyskusję na moim profilu na Facebooku. Jedno ze zdjęć (widoczne wyżej), przedstawiające Jasnogórski klasztor oo. Paulinów, podpisałem : "Najważniejsze miejsce. Sanktuarium Narodu.". Ktoś (jak się później okazało, wierny związany z FSSPX) skomentował to zdjęcie pisząc : "Gietrzwałd. To jednak tutaj objawiła się NMP. I.... przemówiła po naszemu" (pisownia oryginalna) wrzucając jednocześnie w komentarzu zdjęcie z Gietrzwałdu, najprawdopodobniej z pielgrzymki FSSPX która odbyła się w minioną sobotę, i zgromadziła ponoć kilkaset osób. Czyżby więc dla wiernych FSSPX Gietrzwałd, gdzie miały miejsce nie zatwierdzone, jak do tej pory, przez Kościół katolicki, objawienia prywatne (stąd napisałem w tytule tego artykułu "rzekome", gdyż tylko prawowita władza kościelna ma prawo to orzec, czy były to prawdziwe objawienia, czy nie) stał się nagle ważniejszy od Częstochowy?
Osoba ta początkowo twierdziła, że mamy do czynienia z uznanymi przez Kościół objawieniami, gdyż jako typowy wierny związany z FSSPX, zapewne uznawała "uznanie" tych objawień przez posoborowych heretyków — modernistyczny neokościół w 1977 r. (a więc za heretyka Montiniego, ps. "Paweł VI"). Kiedy jednak wykazałem tej osobie, że to niemożliwe, gdyż posoborowcy są heretykami (modernistami), i są poza Kościołem (w chwili, gdy popadli w herezje, ipso facto przestali być w Kościele), nie mają więc władzy jurysdykcji, gdyż Kościół święty naucza, że jawni heretycy automatycznie tracą wszelką jurysdykcję, a to "kościół posoborowy" a nie Kościół katolicki "zatwierdził" te objawienia, w 1977 r., więc nie są one (póki co) zatwierdzone przez Kościół katolicki, osoba ta przyznała mi rację, pisząc że "przyznam, że jest jak Pan pisze." Niestety później było już inaczej...
Co do samych rzekomych objawień w Gietrzwałdzie, to z jednej strony trzeba stwierdzić, iż nie są to objawienia uznane przez Kościół katolicki, jak np. objawienia w Lourdes, La Salette czy Fatimie. Katolicy nie powinni więc takich objawień, które nie są zatwierdzone przez Kościół, publicznie promować, organizować w te miejsca oficjalnych pielgrzymek, czy też sprawować publiczny kult w nawiązaniu do tych objawień. Księża nie powinni korzystać z treści tych objawień w naukach i kazaniach, promować ich, czy przewodniczyć pielgrzymkom ani sprawować Mszy w miejscu tych objawień (chyba, że znajduje się tam kościół lub kaplica publiczna, która istniała od dawna [już w czasach przedsoborowych] i już wtedy odprawiano w tym miejscu Msze św. i nabożeństwa, za pozwoleniem władzy kościelnej). Z drugiej jednak strony, stwierdzić należy, iż w rzekomych objawieniach z Gietrzwałdu nie ma żadnej herezji, tak jak to ma miejsce w przypadku "objawień" z Medjugorie, Garabandal, Oławy, czy "objawień" s. Faustyny Kowalskiej etc. W tych przypadkach mamy bowiem do czynienia z jawną herezją, możemy mieć więc pewność, że te objawienia są fałszywe, i katolicy muszą ich bezwzględnie unikać, oraz absolutnie nie mogą się udawać do tych miejsc w jakichkolwiek celach religijnych. W przypadku objawień niezatwierdzonych, ale ortodoksyjnych (jak np. w Gietrzwałdzie czy w wielu innych miejscach w Polsce, np. na Wiktorówkach w Tatrach etc.) jest dopuszczona wszelka prywatna pobożność, przychodzenie do tych miejsc i modlitwa, a nawet, jak wyżej napisałem, odprawienie Mszy św., jeśli taki zwyczaj istniał dawniej, i odbywało się to za zgodą prawowitych władz kościelnych.
Wracając do pana Jerzego Demskiego (bo tak nazywa się owy wierny FSSPX, który, gdy skończyły mu się jakiekolwiek argumenty, zaczął mnie publicznie atakować i obrażać), to trzeba stwierdzić, że jak typowy wierny FSSPX, jest on bardzo mocno niedouczony w sprawach religijnych. Początkowo twierdził on np., że jeśli ktoś kto jest ważnie wyświęcony w Kościele katolickim, to ma z tego tytułu ważną "posługę", cokolwiek to znaczy (bo tak mu jego "logika tłumaczy"), a w związku z tym ma prawo np. uznać ważność rzekomych objawień. Z tego twierdzenia jednak pan Jerzy Demski jak widać się niedługo później wycofał, przyznając mi publicznie rację.
Następnie jednak pan Jerzy zaczął drążyć temat, przyznając się jednocześnie, iż jest wiernym FSSPX. Pisał on między innymi, że "Wszak FSSPX kontynuują, co było. I poza trwaniem - jakkolwiek to brzmi - w jedności z Watykanem, nie godzą się na żadne dewastacje", oraz "Mamy u Bractwa Mszę św., sakramenty, katolickie nauczanie, a Watykan daleko" (sic!). Wyjaśniłem więc temu panu, że nie kontynuują i nie mają ciągłości z tym, co było. Musieli by zerwać z heretykami, wówczas była by ciągłość. Msze Św. w jedności (una cum) z heretykami są niegodziwe. A nauczania nie jest katolickie, bo promuje heretycką postawę wobec Stolicy Apostolskiej ignorowania i traktowania w praktyce jakby nie istniała (bo "Watykan daleko" jak sam napisał). To duch schizmatycki. Kościół miał w historii różnych papieży, ale nigdy nie heretyków, gdyż heretyk jest z mocy Prawa Bożego poza Kościołem i nie może być Papieżem. Uznawanie tych ludzi (Wojtyła, Roncalli, Ratzingera, Bergoglio etc) za papieży i wymienianie ich imienia w Kanonie Mszy to bardzo poważny błąd przeciwko Wierze i Jedności Kościoła. Bo jeśliby byli prawdziwymi papieżami, to trzeba ich także słuchać, a jeśli nie są, to nie można publicznie deklarować jedności z nimi. Oczywiście że istnieje dla nich możliwość nawrócenia. Mogą się nawrócić i być znowu katolikami. Póki co są poza Kościołem. I to heretycy moderniści (a nie my, katolicy!) muszą się nawrócić i powrócić do Kościoła Świętego, by się zbawić!
Następnie pan Jerzy wyjechał ze standardowym lefebrystycznym "argumentem", czyli cytatem "Ty jesteś Piotr", zapominając (lub raczej, nie wiedząc) że odnosi się on do prawowitych następców św. Piotra, a nie heretyków, uzurpatorów. Pan Jerzy jak widać nie zrozumiał, że między jednym Piotrem a "drugim" zawsze była jakaś przerwa. Przerwa raz trwała miesiąc, raz pół roku, a raz 3 lata. I nikt nigdy nie powiedział że to za długo. Nikt nigdy nie orzekł jak długo ta przerwa (wakat) może trwać. Natomiast Kościół katolicki nieomylnie orzekł że heretyk nie może być Papieżem. Mamy więc jeden pewnik - Papież NIE MOŻE być heretykiem (bo tak uczy Kościół). Nie ma natomiast żadnego orzeczenia, że wakat NIE MOŻE trwać np. 50, czy 70 lat. Po prostu aktualnie NIE MA Piotra (ani jego prawowitego następcy).
Ostatecznie Pan Jerzy udowodnił, że nie jest w stanie odpowiedzieć merytorycznie na żaden argument, a kiedy został przyciśnięty ściany, zaczął perfidnie atakować, obrażać i wyzywać, oraz zwyczajnie kłamać i manipulować, jak to lefebryści mają w zwyczaju. Po tej wymianie zdań na moim profilu, na którą już później w żaden sposób nie odpowiedział, napisał on na swoim profilu post, w którym mnie oznaczył. Ohydnie i perfidnie skłamał on, pisząc, iż go zablokowałem, co było zwyczajnym kłamstwem i typową dla lefebrystów manipulacją. Najprawdopodobniej myślał, że go za chwilę zablokuje, lub sam planował to zrobić.
Kiedy mu napisałem, że kłamie, w żaden sposób nie odniósł się do tego, natomiast zaczął mnie wyzywać i obrażać. Nie odniósł się też w żaden sposób do przedstawionych przeze mnie argumentów. Cały jego wpis jest jednym wielkim kłamstwem, gdyż nie napisał do mnie czegoś takiego ani w wiadomości prywatnej, ani w komentarzu. Zwyczajnie wymyślił to sobie. W żadnej wiadomości nie pytał mnie o święcenia księży i biskupów "sedewakantystów". Jeśli by to zrobił, bardzo chętnie bym mu odpowiedział, że święcenia te pochodzą w głównej mierze od śp. x. abp. Pierre Martin Ngô Đình Thục'a z Wietnamu. Nie jest to przecież żadną tajemnicą, i są to informacje publicznie dostępne. Jeśli by więc wykazał odrobinę chęci i dobrej woli, sam by się tego dowiedział. A tak, zdążył się wyłącznie publicznie skompromitować i ośmieszyć. Nie pisałbym oczywiście tego wszystkiego, gdyby się wobec mnie zachował uczciwie, i albo odpisał merytorycznie na argumenty, albo skasował swoje komentarze, albo też zamilkł. On jednak wybrał najgorszą ścieżkę, czyli perfidne, żydowskie kłamstwo i manipulację, jak to robią jego idole z FSSPX.
Drugim kłamstwem jest kwestia święceń kapłańskich. To przecież w sekcie lefebrystów są nieważnie wyświęceni "księża" z novus ordo, którzy sprawują nieważne sakramenty, jak np. pan Wesołek, Najmowicz czy inni, którzy przyszli z "kościoła posoborowego" i nie otrzymali ważnych święceń kapłańskich sub conditione. Ci ludzie nie są żadnymi księżmi i oszukują ludzi. To właśnie oni zachowują się w stylu : "ot, zostaję lefebrystą i otrzymuję powołanie więc sam się wyświęcam". I to wszystko za przyzwoleniem władz FSSPX, przełożonych, her Stehlina i innych. Natomiast u nas katolików rzymskich integralnych są ważne sakramenty ponieważ jest zachowana Sukcesja apostolska i ważne święcenia. Wystarczy sobie poczytać kim był abp. Pierre Martin Ngô Đình Thục, zamiast insynuować, manipulować, kompromitować się i bredzić, jak pan Demski.
Wracając zaś do sprawy tytułowej, to oczywiście nie mam nic przeciwko udawaniu się do miejsca rzekomych objawień N.M.P. w Gietrzwałdzie, ale dziwi mnie trochę postawa niektórych, którzy z tego miejsca robią sobie "Mekkę" i nie godzę się aby to miejsce wywyższać ponad Jasną Górę czy Ostrą Bramę, gdzie Matka Najświętsza jest czczona jako Królowa Polski od wielu stuleci... Dla nas Polaków najważniejszych i najświętszym miejscem jest Jasna Góra i Ostra Brama, a nie Gietrzwałd! To na Jasnej Górze bije serce katolickiej Polski! To tam ma swój tron nasza Pani i Królowa! To tam od wieków Polacy pielgrzymują i proszą o łaski! Zarówno FSSPX, jak też np. pan Michał Woźnicki, od pewnego czasu urządza oficjalne pielgrzymki do Gietrzwałdu, traktując to miejsce, jakby rzeczywiście było równie ważne czy nawet ważniejsze od Jasnej Góry. W ten sposób promują oni w Polsce nową religijność i nową pobożność, która nie jest oficjalnie uznana przez Kościół. Jak widać, ma to już swoje owoce, w postrzeganiu tak tego miejsca przez naiwnych, niedouczonych ludzi, jak pan Jerzy, którzy po prostu im ślepo zaufali.
Miejmy nadzieję, że ci biedni, zaślepieni ludzie obudzą się z letargu.
Wierzę, że Pan Bóg wysłucha modlitw o łaskę wiary dla nich, za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, Królowej Polski, i św. Piusa X, Papieża.
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny
Drogi autorze, mam znajomych w (Neo) Bractwie i chce im pokazać, że zostało ono przejęte (być może nawet stworzone) by zebrać ten opór przeciw modernizmie i nakierować go na manowce tzn żeby ludzie odrzucili dogmat o niemylnosci Papieża, konieczności chrztu do zbawienia, itd. oraz żeby ich skłaniać ku dziabankom, antykoncepcji itd.
OdpowiedzUsuńNiestety pokazuje filmy i artykuły że skandali seksualnych Bractwa (w tym pewnego mało domyślnego księdza, który przez dekadę nie wpadł na to co złego robił i nie poczuwa się w obowiązku by pomóc ofiarom jego ?pomyłki?)oraz różne artykuły np o święceniach biskupich czy o nieomylności Papieża i niestety to nie pomaga. Znalazłem nawet stary artykuł "Zawsze Wierni" ze stycznia 2003 "Problemy z nowym rytem święceń" gdzie pisali by jak ognia unikać nowych sakramentów i też nic.
Czy w ogóle autor w swoim życiu ma jakieś obserwacje co można zrobić jeszcze poza modlitwa?
Niestety, obawiam się, że pozostaje tylko modlitwa, bo wszelkie ludzie środki wydają się nieskuteczne. Lefebryści są w swym zaślepieniu gorsi od przeciętnych modernistów. Działa efekt sekciarski i zasada tzw. "oblężonej stwierdzy". Do bractwa trafiają zwykle ludzie podatni na sekciarstwo, którzy wcześniej w neokościele działali w różnych sekciarskich grupkach "przykościelnych" typu oaza, neokatechumenat itp. I podświadomie mają już zakodowane te sekciarskie kody, klucze myślenia, przenosząc to na grunt "tradycjonalistyczny", gdzie to myślenie często jest jeszcze spotęgowane, trafiając na odpowiedniego guru, bardzo charyzmatycznego przywódcę (her Stehlina), którego traktują oni niemal jak bożka, i są całkowicie ślepi choćby na skandale pedofilskie czy inne, w których ten człowiek był (jest?) umoczony. Dla nich on jest wręcz świętym za życia (podobnie jak dla wielu modernistów był inny Karol, ten z Wadowic). Wszystko co powie, traktują jak prawdę objawioną, nieomylne Słowo Boże. Do tego stopnia, że cytat z Pisma Św. ("Choćbyśmy my lub anioł z nieba.... niech będzie przeklęty") odnoszą oni do "stanowiska bractwa", a konkretnie, słów her Stehlina. Więc jeśli my (katolicy) lub anioł z nieba, mówi im co innego, niż powiedział im her Stehlin, niech będzie przeklęty... Są w tym tak zacietrzewieni, że nic do nich nie dociera, żadne argumenty merytoryczne, żadne fakty. Potrafią blokować, zrywać wieloletnie kontakty, znajomości (nie mówię tu akurat o panu Demskim którego nie znałem, ale o wielu znajomych, w tym z kaplicy FSSPX w Chorzowie, którzy całkowicie zerwali ze mną kontakt od 2013 r., od kiedy przestałem chodzić do FSSPX i publicznie zacząłem się przyznawać do stanowiska sedewakantystycznego). Jest to postawa dokładnie jak u świadków jechowy i w innych sektach. Ten sam mechanizm działania (póki jesteś u nas to jest dobrze, przyjaźnimy się, jesteśmy jak rodzina, ale jak odejdziesz to jesteś wróg i nie możemy z tobą rozmawiać). To sekciarskie zacietrzewienie i zidiocenie prowadzi ich do manipulacji i kłamstwa, jak widać w powyższych wpisach, postach i komentarzach pana Demskiego. Pan Demski usunął już co prawda swój post, w którym kłamliwie oskarżył mnie, że go zablokowałem, i pisał te brednie o kapłanach Rzymskokatolickich (choć jeszcze dziś rano pisał, że "jak ktoś zostaje sedekiem, to sam się chrzci, sam się bierzmuje, sam sobie udziela Komunii św. i sam się wyświęca etc.", natomiast gdy mu jasno wykazałem, że to u lefebrystów są nieważnie wyświęceni duchowni z novus ordo [ostatnio kilkunastu doszło], i gdy wchodzi do kaplicy FSSPX to nie wie, czy trafi akurat na her Stehlina czy x. Bańkę, czy na pana świeckiego symulanta, "pastora" w sutannie, Najmowicza czy innego, który będzie przed wiernymi udawał, że jest księdzem i odprawia Mszę, wówczas usunął swój wpis). Takich przykładów sekciarskiego zacietrzewienia i braku używania rozumu u lefebrystów można mnożyć. Właściwie żeby przetrwać w tej sekcie trzeba odłożyć przy wejściu mózg do szuflady, jak to kiedyś napisał śp. X. Antoni Cekada. Dlatego nie mam do tych ludzi pretensji, po prostu mi ich żal (choć oczywiście publicznego oczerniania mnie i przede wszystkim, katolickich kapłanów, kłamstwa i manipulacji, tolerować nie będę). Pozostaje modlitwa, i oczywiście pokazywanie ich zaślepienia i sekciarstwa, tych kłamstw, zakłamania, może do kogoś dotrze, może ktoś kto trafił tam w dobrej wierze, i szczerze poszukuje prawdy, zobaczy to i się dzięki temu nawróci. Daj Panie Boże!
UsuńCałkowicie potwierdzam charakterystykę FSSPX i ich poziom moralny i duchowy, Bractwo znam jeszcze z czasów gdy miało kaplicę na Żwanowieckiej i kamuflowalo swoją nieszczerość, aby przyciągnąć wiernych, obecnie, mając zagwarantowaną popularność, bezlitośnie deprawuje w sposób sekciarski swoich zwolenników, polemiki z wyznawcami lefebryzmu są nieskuteczne, mają jakąś obrożę założoną na umysły i nic rozsądnego do nich nie dociera, przypuszczam, że całe Bractwo może być na jakimś łańcuchu uzależnienia, tylko od kogo ? Ps. Ja kiedyś miałem sposobność wytknąć x Stehlinowi bezprawność łączenia się w Mszy św una cum z heretykiem Bergoglio, to zarzucił mi, że je jestem pod wpływem diabelskim
OdpowiedzUsuńJa natomiast myślę, żę osoby z bractwa są zniewolone. Co gorsza oni(x stehlin , bańka itp) mogą być opętani. Nie ma innego wytłumaczenia żeby pod płaszczykiem tradycji tak perfidnie wypaczać prawdę katolicką. Po prostu nie da się tego zrobić nie będąc zniewolonym bądź opętanym.
OdpowiedzUsuń