Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

środa, 1 listopada 2023

Kilka słów o o. M. Kolbe i fałszywych kanonizacjach.


   Dziś, w święto Wszystkich Świętych, trzeba powiedzieć kilka słów o fałszywych kanonizacjach posoborowego neokościoła. Nie chodzi nawet w tym miejscu o pseudo-kanonizacje fałszywych "świętych", takich jak np. wszyscy kolejni soborowi i posoborowi pseudopapieże, czy matka Teresa z Kalkuty albo s. Faustyna Kowalska. To oczywisty nonsens. Większy problem stanowią natomiast "kanonizacje" osób, które rzeczywiście zasługują na chwałę ołtarzy i są de facto świętymi (czcimy ich właśnie dziś, w święto Wszystkich Świętych, kiedy Kościół czci tych wszystkich, którzy cieszą się chwałą Nieba, ale są nieznani z imienia, lub nie zostali jeszcze de iure kanonizowani w uroczystym procesie kanonicznym). Przykładem takiej osoby jest m.in. polski franciszkanin, o. Maksymilian Maria Kolbe, założyciel MI. 

   41 lat temu, 10 października 1982 r., pseudopapież Jan Paweł II (Karol Wojtyła) "kanonizował" o. Maksymiliana Kolbego. Co ciekawe, to jedyny znany w historii przypadek „zmiany kategoryzacji czynu”. Ojciec Kolbe został "błogosławionym" za swoje pełne cnoty życie – jako wyznawca w 1971 r. "Kanonizowany" został natomiast za oddanie swojego życia w obronie wartości wiary – jako męczennik. Co istotne, proces beatyfikacyjny rozpoczął się 24 maja 1948 r. Odtąd przysługuje mu tytuł Sługi Bożego. Proces ten od początku był prowadzony jako proces jako wyznawcy, a nie męczennika (to jest bardzo poważna różnica). Proces informacyjny toczył się równolegle w czterech diecezjach: padewskiej (1948–1952), warszawskiej (1949–1950), rzymskiej (1951) i Nagasaki (1949–1951). Wstępny proces zgromadził obszerny materiał dowodowy, gdyż przesłuchano 75 świadków i zebrano dostępne dokumenty dotyczące jego życia i działalności. Do 1952 r. zostały ponadto zebrane jego pisma i złożone w Kongregacji do Spraw Obrzędów w Rzymie. Komisja teologiczna po zapoznaniu się z jego pismami pozytywnie zaopiniowała 26 kwietnia 1955 r. ich treść, wydając 12 maja tegoż roku dekret o ich ważności. To dowodzi, że pisma Sługi Bożego, o. Maksymiliana M. Kolbego OFMConv, były w pełni zgodne z całym depozytem świętej Wiary katolickiej, że w jego nauczaniu nie ma herezji.  

 Ojciec Maksymilian Kolbe nie zginął śmiercią męczeńską za wiarę, zginął za bliźniego i to był piękny czyn, jednak nie stanowi to kwintesencji męczeństwa za wiarę, powinien być beatyfikowany i kanonizowany jako wyznawca, tylko że wtedy należało by dużo większą wagę przyłożyć do jego wielkiego dorobku, do jego pism, do Rycerza Niepokalanej, do jego heroicznej walki z masonerią, żydostwem, i wrogami Kościoła Świętego, a robiąc z niego na siłę męczennika, można wszystkie te sprawy pomijać i "zamiatać pod dywan" co jest dla modernistów i ich dialogu ekumenicznego (na którym tak bardzo zależało Karolowi Wojtyle) bardzo wygodne.

  Właśnie dlatego moderniści z Karolem Wojtyłą na czele „zmienili kategorię czynu”, robiąc z o. Maksymiliana na siłę męczennika, bo w tym momencie można cały jego dorobek zamieść pod dywan. Nie trzeba tak skrupulatnie badać jego pism i nie trzeba ich później wystawiać na widok publiczny, jako dorobku świętego i dowodu jego świętości... Jedynym dowodem jest (rzekoma) śmierć męczeńska, więc nie trzeba nic więcej dodawać. To dla modernistów wyjątkowo wygodna zagrywka. Wszystkie pisma i dzieła o. Maksymiliana można dzięki temu schować do szuflady, przemilczeć, zapomnieć... Ale o. Kolbe nie był męczennikiem! Był Kapłanem i Wyznawcą, i miejmy nadzieję, że dożyjemy dnia, kiedy zostanie ważnie beatyfikowany przez katolickiego Papieża, jako Kapłan i Wyznawca, co będzie prawdziwym dokończeniem rozpoczętego 75 lat temu procesu beatyfikacyjnego! 

   Dlatego nie powtarzajmy modernistycznej propagandy, i gdy wspominamy o. Maksymiliana Kolbego, w taki dzień jak dziś, gdy czcimy wszystkich, jeszcze nie kanonizowanych świętych, nie mówmy, że „zmiana kategoryzacji czynu” była rzekomym spełnieniem prośby o. Kolbego, skierowanej do Matki Bożej, o dwie korony, białą i czerwoną, czyli symbolizującą męczeństwo. To piękna historia, ale modernistom wcale nie chodziło o spełnienie rzekomej woli Matki Bożej! Modernistom chodziło o umniejszenie prawdziwych zasług o. Kolbego, i pominięcie jego wielkiego dorobku intelektualnego. Dlatego gdy mówimy dziś o o. Kolbe, podkreślajmy, że nie był on żadnym męczennikiem, że był wielkim Kapłanem-Wyznawcą, założycielem Militia Immaculatae i twórcą oraz redaktorem Rycerza Niepokalanej, i że właśnie za to najbardziej zasługuje On, na chwałę ołtarzy!

Ojcze Maksymilianie, Kapłanie i Wyznawco, módl się za nami!

Michał Mikłaszewski, red. naczelny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz