"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa" ks. Coache
„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos
„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________
wtorek, 21 stycznia 2025
Psychiatryk nadaje! Przegląd wywodów kabaretu starszego pana z Baranowa p. Poznaniem.
Michał Woźnicki – ciężko określić go jednym słowem. Dla jednych człowiek chory psychicznie, niezrównoważony emocjonalnie, nienormalny, "wariat". Dla innych wyrachowany, wyrafinowany, cyniczny, "podły typ", który wszystko co robi, robi w pełni świadomie i celowo, będąc przy zdrowych zmysłach. Czasem patostreamer, czasem kabareciarz, zawsze celebryta, stawiający samego siebie w centrum wydarzeń, któremu wydaje się, że cały świat kręci się wokół niego, jakby to nie wiadomo kim był. A kim jest? Starym kawalerem, bez żony i dzieci, któremu się wydaje, że jest księdzem, który całą energię poświęca na jakieś bezsensowne "zmaganie" (nie wiadomo tak naprawdę z kim i o co, a w rzeczywistości ze wszystkimi i o wszystko, nawet ze swoimi najbliższymi, w tym z własną Matką, którą nie raz już publicznie obrażał, łamiąc tym samym IV. Przykazanie Boże) i budowanie swojej sekty, tego kółka wzajemnej adoracji, gdzie kilka leciwych pań, oraz pan ministrant, są zapatrzeni w swojego guru niczym w Święty Obraz. Człowiek ten ewidentnie przegrał życie, choć jednocześnie jest zupełnie tego nie świadomy, i ma poczucie jakieś powierzonej tylko jemu specjalnej "misji" którą musi wypełniać.
W ostatnim czasie uwaga tego patostreamera skupiła się zwłaszcza na mojej skromej osobie. Jak pisałem w tekście na temat p. Marcina Kulpy, który został usunięty przez administrację Bloggera, z grudnia zeszłego roku, takie obsesyjne zachowania, mówienie cały czas o tym samym, o jednym człowieku, oznacza najczęściej w psychologii strach przed tym człowiekiem. Woźnicki z jakiegoś powodu się mnie boi. Odczuwa wyraźny lęk, stąd też agresja z jego strony, nie tylko słowna, ale wręcz groźby użycia siły wobec mnie, pobicia, uderzenia mnie "w łeb, w gębę lub w tyłek" [sic!]. Jednocześnie Woźnicki sugerował wcześniej, że to on czuje się zagrożony fizycznym atakiem z mojej strony, że "biłbym go pałką lub gazował niczym Bielski", mimo iż jakkolwiek niczego takiego nigdy nie sugerowałem, ani nie nawoływałem do agresji fizycznej ani słownej wobec niego (w przeciwieństwie do niego, on wyraźnie i to już kilkukrotnie nawoływał do agresji fizycznej wobec mnie, sugerując, że to x. Rafał Trytek powinien mnie "ukarać" fizycznie, choć nie mam zielonego pojęcia za co? Tego już Woźnicki wytłumaczyć nie potrafi...). W praktyce, podczas przerwy między Mszą św. a wykładem x. Risslinga w Warszawie, we wrześniu ubiegłego roku, to ja starałem się załagodzić sytuację i łagodzić konflikt, jaki powstał między paniami od Woźnickiego a jednym wiernym, który starał się nie wpuścić tych ludzi na wykład, zgodnie z wolą x. Risslinga. Woźnicki w tym czasie udawał że się modli, a tak naprawdę robił po prostu wszystko aby uniknąć jakiegokolwiek kontaktu z kimkolwiek z obecnych na tym wydarzeniu (czy to organizatorami, czy x. Risslingiem, czy, zwłaszcza, ze mną). Po prostu bał się stanąć do otwartej konfrontacji. A przecież nikt by go tam nie pobił, ani nawet nie zwyzywał, po prostu grzecznie acz stanowczo zostało by mu wytłumaczone, że nie jest w tym miejscu mile widziany, nie został zaproszony, i powinien opuścić salę.
Właściwie to nie powinienem w ogóle odpowiadać na te ciągłe ataki i zaczepki słowne ze strony tego człowieka. Wstydem jest w ogóle słuchanie (dawanie wiary) człowieka, który jest notorycznym kłamcą i publicznym oszczercą, zwykłym patostreamerem obrażającym wszystkich przed kamerą podczas tzw. "kazań" (czy raczej seansów nienawiści) urządzanych w tzw. "kaplicy" w Baranowie. Pierwszy raz odpowiedziałem publicznie na jego kłamstwa blisko cztery lata temu, w artykule : Kłamstwa pana Woźnickiego o sedewakantyźmie. Dwa lata temu odpowiadałem na jego kłamstwa i oszczerstwa rzucane przeciwko ostatniemu, katolickiemu Papieżowi : Przeciw oszczerstwom! W obronie Jego Świątobliwości, Papieża Piusa XII. Przy okazji, warto przypomnieć, z jaką szatańską nienawiścią, w wręcz odrażający sposób, ten człowiek odnosił się do członków własnej grupy quasi-religijnej, w czasie tzw. "pielgrzymki" w 2022 r.: Czy to już koniec sekciarstwa z Wronieckiej?
Wiel. X. Rafał Trytek, wiosną zeszłego roku powiedział w obecności mojego dobrego znajomego (który jest zaufanym i wiarygodnym człowiekiem), także wiernego uczęszczającego do kaplicy x. Trytka, że słuchanie wypowiedzi Woźnickiego jest grzechem ciężkim przeciwko wierze. Bowiem nie tylko ktoś kto wypowiada oszczerstwa, pomówienia i plotki grzeszy ciężko, ale także ten, kto tego słucha, kto pokłada w tym wiarę, lub co gorsza powtarza to dalej. Popieranie takiego człowieka, publicznego oszczercy i gorszyciela, w jakikolwiek sposób (np. poprzez wysyłanie mu kalendarzy) to grzech cudzy (milczenie, gdy ktoś grzeszy, nie reagowanie na grzech etc.). Z wielkim zdziwieniem przyjąłem więc wiadomość, że x. Rafał Trytek, niedługo po wypowiedzeniu tych słów (o ile dobrze pamiętam, było to dosłownie kilka dni później) zdecydował się na rozmowę z tym człowiekiem, a nawet pozwolił zrobić sobie wspólne zdjęcie, na którym wygląda na zadowolonego z tego spotkania. Nie chcę w tym miejscu odnosić się ani komentować treści tej rozmowy, i słów przypisywanych przez Woźnickiego x. Trytkowi. Nie istnieje żaden zapis ten rozmowy, nie ma żadnego nagrania (Woźnicki, który zawsze wszystko nagrywa, tym razem akurat nie nagrał, lub nie zdecydował się na publikację nagrania, co daje dużo do myślenia...), nie było też żadnego wiarygodnego świadka tej rozmowy (ministrant Woźnickiego, p. Jakub Zygarłowski, nie jest obiektywnym, niezależnym a więc wiarygodnym świadkiem), poza samym x. Trytkiem, który do tej pory w żaden sposób nie odniósł się do tej sprawy publicznie. Można więc domniemywać, znając wcześniejsze kłamstwa Woźnickiego, że i tym razem usłyszał tylko to, co chciał usłyszeć, a resztę wymyślił sobie i dopowiedział (zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że słowa przypisywane x. Trytkowi, w takiej formie, w jakiej przedstawił to w swoim wywodzie Woźnicki, nie brzmią najdelikatniej mówiąc zbyt rozsądnie, a nigdy nie zarzucił bym x. Trytkowi takiego braku rozsądku i rozwagi).
Zostałem jednak wyraźnie poproszony w publicznych komentarzach, aby nadstawiając drugi policzek, jednocześnie odnieść się do ostatnich wypowiedzi i zająć stanowisko. Ale na co tu można odpowiadać? Pan Michał Woźnicki opisując moją skromną osobę, to właściwie mówił sam o sobie. Uważa siebie za 100% katolika, jedynego znającego odpowiedzi na wszelkie pytania, a nienawidzi innych, opluwa, obraża i uważa siebie za kapłana a posiada święcenia od "posoborowych posoborwców". A propo w badaniach panu Michałowi Woźnickiemu wyszło, że jest zaburzony (należałoby poddać dogłębnych badań, które mogłyby ukazać psychopatę z domieszką psychozy). "Nie ma miłości Bożej w sercu". Za to z serca Woźnickiego ta "miłość" aż się wylewa, bo tak jej pełno. Zwłaszcza w stosunku do bliźnich, do własnych "wiernych", a nawet do własnej matki i siostry! Mówiąc o psychopacie, mówi sam o sobie. Ma on wszelkie znamiona psychopaty... Poniżej film z linka:
To było na "kazaniu" z dnia 1 stycznia. Jednak od tego czasu, od początku Nowego Roku praktycznie nie zwalnia tempa. Praktycznie codziennie jest znowu w swoim żywiole. Ostatnio wziął sobie za cel... X. Rafała Trytka. 13 stycznia, w święto Chrztu Pańskiego, udowodnił dobitnie z jakim poziomem umysłowym mamy do czynienia w tej sekcie. Otóż od początku: Na wycieczce (zwanej "pielgrzymką") podchodzi do "kapłana" Sławomir z Wiednia i ściszonym głosem mówi, że przekaże "kapłanowi" Wielki Sekret. Jaki to Wielki Sekret? Otóż pan Sławomir wie z pierwszej ręki, że KSIĄDZ TRYTEK JEST ŻYDEM i dlatego nienawidzi on tego "żydowiny" Jezusa. Oczywiście reakcja "kapłana" jest nietrudna do przewidzenia, bo z jednej strony lekko potępia pana Sławomira, a z drugiej wykorzystuje to jako kanwę ataku na starego wroga x. Trytka który z nienawiści do Jezusa agresywnie wpycha wiernym Komunię do buzi i który powinien się ujawnić. Na sam koniec swojego wywodu Woźnicki powiedział mniej więcej coś takiego, że "ksiądz Trytek gwałci kobiety Komunią św." [sic!]. Całość do odsłuchania i zobaczenia na poniższym nagraniu:
Czy po odsłuchaniu tego filmu potrzeba jeszcze coś więcej mówić i udowadniać? To już naprawdę psychuszka wjeżdża. Miejsce tego człowieka jest na oddziale zamkniętym szpitala psychiatrycznego. Nie w społeczeństwie, a już na pewno nie jako kapłan. Tragedią duchową jest stan ludzi, którzy go słuchają, którzy do niego uczęszczają, którzy się u niego spowiadają, traktują jako przewodnika duchowego, nauczyciela etc. Abstrahując już nawet od kwestii nowych, nieważnych święceń kapłańskich od "biskupa" Novus Ordo, to już same "nauki" głoszone przez tego człowieka są tak samo (a może nawet dużo bardziej) szkodliwe dla wiecznego zbawienia dusz, niż całkowicie nieważne "sakramenty" przez niego szafowane.
Ostatni film jaki tu zamieszczę, to kolejny ostry atak na moją skromną osobę, przy okazji także na x. Rafała Trytka, i innych kapłanów. Po raz kolejny wzywa do agresji fizycznej wobec mnie, pokazując nawet co powinno się mi zrobić. Przy okazji sprawdziły się moje przewidywania, że p. Marcin Kulpa, którego Woźnicki odwiedził w domu, uczęszcza na tzw. "mszę idultową" do "księdza" Jarosława Steczkowskiego, który z tego co mi wiadomo, mieszka i "odprawia" w moim mieście, w Gliwicach (p. Kulpa jest ze Śląska, o czym wiedziałem, podejrzewałem też że chodzi na indult, nie wiedziałem tylko dokładnie gdzie). "Księdza" Steczkowskiego znam osobiście, można powiedzieć, że to od niego zaczynałem moją "przygodę" z ogólnie pojętą "Tradycją", w 2010 roku, w Bytomiu. "Ksiądz" Steczkowski ma nowe święcenia nieważne, od "biskupa" Novus Ordo. Prywatnie deklaruje (od dawna) że celebruje wyłącznie "msze trydencką", ale nigdy nie zadeklarował tego publicznie.
Ten film jest z ostatniej niedzieli. Czy coś jeszcze potrzeba tu dodawać? Do tej pory nie nawoływałem do agresji fizycznej wobec tego człowieka. Wciąż uważam, że nie warto. Chorych ludzi trzeba leczyć, a nie bić. Ale jednocześnie, nie jestem psychiatrą. Nie mogę mieć 100 % pewności, że jest to człowiek chory psychicznie. Więc jeśli jednak mimo wszystkiego co usłyszeliśmy, nie jest on chory, to za te wielokrotne ohydne kłamstwa, oszczerstwa, podłość, wyzwiska, obrażanie, plucie, w tym na Kapłanów katolickich i na Świętości (jak Komunia Św.), ten bezczelny pyszny typ powinien dostać po gębie, z pięści (nie z liścia, na sposób niewieści)! W sprawach czysto prywatnych, gdy ktoś depcze jedynie nasz honor osobisty, mamy obowiązek nastawić drugi policzek, nawet gdy jesteśmy niesprawiedliwie atakowani. Jednak w sprawach Bożych i publicznych, społecznych (narodowych) etc. mamy obowiązek bronić ich wszelkimi możliwymi, dostępnymi środkami!
Panie Woźnicki, jak następnym razem będzie Pan w okolicy Gliwic, to zapraszam, proszę nie tchórzyć i nie uciekać, jak robił to Pan w Warszawie. Jest Pan taki odważny tylko w Internecie, a w realnym świecie potrafi tylko udawać rozmodlonego, a potem chować się za niewiastami, albo w sklepie na Marymoncie?
Co zaś się tyczy Was, drodzy Czytelnicy, przyjaciele i dobroczyńcy, to proszę, nie proście mnie już o to, abym się odnosił do tego, co powiedział na mój czy jakikolwiek inny temat pan Michał Woźnicki, bo wiąże się to z koniecznością wysłuchania tego, co ten człowiek mówi, a to naprawdę po za tym, że jest wstydem a także grzechem, może się skończyć poważnym uszczerbkiem na zdrowiu psychicznym. Proszę, nie zmuszajcie mnie więc do tego, dla własnej higieny umysłowej i duchowej, wolę tego unikać, i nie słuchać tych chorych wywodów. Woźnicki pewnie jeszcze nie jedno powie na mój temat, nie raz mnie obrazi i będzie wzywał do agresji wobec mnie. Zresztą bardzo bym się zdziwił, gdyby było inaczej. On naprawdę szczerze nienawidzi wszystkich, którzy się na nim poznali, i ośmielają się mówić prawdę na jego temat. Będzie się starał mnie zniszczyć. Ale ja, w przeciwieństwie do niego, nie boję się go, gdyż "jest kłamcą i nie ma w nim prawdy". Prawda sama się obroni! Nie trzeba zawsze i każdemu na wszystko odpowiadać! Takich ludzi jak Michał Woźnicki, najlepiej traktować tak, jak zrobił to pan Grzegorz Braun, a więc ręki im nie podawać i traktować jakby w ogóle nie istnieli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz