Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

poniedziałek, 17 sierpnia 2020

Michał Mikłaszewski: Zew wolności, pod znakiem Pogoni. Kilka słów o wydarzeniach na Białorusi.

Biało-czerwono-biała flaga i herb Pogoni były symbolami narodowymi
powstałej w 1918 roku Białoruskiej Republiki Ludowej. Zostały one ponownie
 przywrócone w 1991 r. W 1995 r. prezydent Łukaszenka doprowadził do
przywrócenia symboliki bezpośrednio kopiującej wzory sowieckie.
Tydzień temu na Białorusi odbyły się tzw. "wybory prezydenckie". Była to oczywista farsa i kpina z ludzkiego rozumu, nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że wybory te były sfałszowane, w typowo komunistyczny sposób, a więc nawet bez żadnego udawania, że jest inaczej. Łukaszenka był tak pewny siebie, że przyznał sobie zwycięstwo na poziomie 80 % (żydostwo w Polsce przyznaje sobie max 51 %, co pokazały ostatnie "wybory prezydenckie" w Warszawie). Nie martwi mnie sam fakt "zamachu na demokrację", gdyż nigdy nie byłem, nie jestem i nie będę demokratą w żadnym znaczeniu tego słowa. Głowa Państwa (nie ważne czy jest to Prezydent, Król, Naczelnik czy Wódz) nie może być wybierana w powszechnych, demokratycznych wyborach, ale na specjalnie określonych zasadach, przez wąskie, elitarne grono (np. przez Organizację Polityczną Narodu, lub przez szlachtę), lub (najlepiej) przez wyznaczenie poprzednika lub wprost, przez dziedziczenie. 

W przypadku Łukaszenki mogę więc powiedzieć, że nie przeszkadza mi to, że jest on dyktatorem. Przeszkadza mi natomiast to, że jest komunistą. Tego faktu absolutnie nie wolno akceptować nikomu, kto się uważa za katolika, gdyż Kościół katolicki zabrania pod groźbą ekskomuniki jakiejkolwiek współpracy z komunistami. Łukaszenka podobnie jak Putin (który był dawniej funkcjonariuszem KGB, a jak wiadomo z tego się od tak nie wychodzi...), jest człowiekiem wyrosłym w systemie komunistycznym, który stara się tenże system, w miarę możliwości, konserwować, czyli zachowywać i utrwalać. Jest to typowy przykład homo sovieticus, człowieka całkowicie wypaczonego ideologicznie i niereformowalnego. Z takimi ludźmi nie wolno dyskutować ani starać się o jakiekolwiek porozumienie, ich trzeba po prostu konsekwentnie zwalczać i likwidować. Białoruś nie odzyskała niepodległości po rozpadzie ZSRR, podobnie jak Polska. My znaleźliśmy się w demoliberalnej, zachodniej, atlantyckiej strefie wpływów, Białoruś zaś, zwłaszcza po zwycięstwie Łukaszenki w 1994 r., pozostała w strefie moskiewskiej - postsowieckiej. 

Czy któraś z tych dwóch była lepsza lub gorsza? Nie wiem, to osądzi historia. Żadna z nich nie była jednak dobra, jedna i druga ma plusy i minusy, jedną i drugą uznać można co najwyżej za "mniejsze zło". Żadna z nich nie oznacza odzyskania niepodległości i suwerenności. Osobiście dostrzegam u nas (w naszym Narodzie, a ściślej w środowisku konserwatywno-narodowo-prawicowym) dwie skrajne postawy, obydwie błędne i niebezpieczne. Jedna z nich to (reprezentowana zazwyczaj przez zwolenników PiS'u) postawa walki z wiatrakami, czyli z mityczną "komuną" w Polsce AD 2020, gdzie w rzeczywistości głównym wrogiem jest kapitalizm, masońska UE, USA, NATO etc., które jakoś dla tych środowisk nie stanowią problemu, lub jest to dla nich problem drugorzędny bądź marginalny. Z drugiej strony mamy środowisko endekokomuchów, którzy twierdzą, że za komuny było znacznie lepiej niż jest teraz, i chyba marzy im się powrót do roku 1970 (kiedy byli małymi dziećmi albo jeszcze nawet nie było ich na świecie) i stosunków politycznych właśnie takich, jakie widzimy obecnie na Białorusi. Obie te postawy uznaję za równie antypolskie, sprzeczne z naszym interesem narodowym, cywilizacją łacińską i polską tradycją ideowo-polityczną Ruchu Narodowego. 

Widząc że niektórzy tzw. "narodowcy" lub "konserwatyści" polscy zbytnio podniecili się zeszłotygodniowymi "wyborami" na Białorusi, do tego stopnia, że ustawili sobie np. na zdjęciu profilowym na Facebooku post-sowiecką szmatę obecnego tzw. "państwa białoruskiego", pragnę ich poinformować, że prawdziwa flaga i herb Białorusi wygląda tak jak na grafice powyżej. Jest to Pogoń i flaga Biało-Czerwono-Biała. Takie są symbole narodowo-państwowe bratniego nam narodu Białoruskiego, z którym powinniśmy dążyć do ścisłego sojuszu politycznego i odbudowy stosunków z czasów I RP - Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tj. unii personalnej i wspólnego państwa (o charakterze federacyjnym). Natomiast co do pana Łukaszenki i jego post-komunistycznego reżimu, nie mającego nic wspólnego z niepodległą Białorusią, mogąca zawrzeć ewentualny sojusz lub realną unię z Polską, należy podchodzić z takim samym dystansem i ostrożnością jak do Federacji Rosyjskiej Władimira Putina. Ani Putin, ani Łukaszenko nie jest żadnym "katechonem" jak chcieli by to widzieć co poniektórzy. Prawdziwi rosyjscy patrioci, nacjonaliści czy konserwatyści nie mają nic wspólnego z Putinem, podobnie jak Białorusini z Łukaszenką (podobnie zresztą prawdziwi polscy nacjonaliści nie mają nic wspólnego z Dudą czy Morawieckim, całą postkomunistyczną "III RP", czyli PRL'bis). Nie można więc brać udziału w systemie represji, bez rozróżnienia czy jest to zachodni demoliberalizm, czy wschodni post-sowietyzm. Oba te chore, antynarodowe, kosmopolityczne systemy należy tak samo zwalczać! 

Oponenci zarzucą mi oczywiście, iż popieram te same, prozachodnie, atlantyckie, żydowskie siły, które stały za majdanem na tzw. "Ukrainie", i które od 30 lat rządzą w Polsce. Otóż nie. to jest poważny błąd w myśleniu. Jest to prymitywne, dwubiegunowe, czarno-białe postrzeganie rzeczywistości w stylu "PiS - PO", "kapitalizm - socjalizm", "my - oni" etc. Na szczęście, w większości sytuacji, istnieje jakaś trzecia droga, trzecia pozycja, i człowiek nie musi wybierać wcale mniejszego zła. Przypomnę tylko przy okazji, że katolik NIE MOŻE w ogóle wybierać mniejszego zła, mniejsze zło można co najwyżej tolerować, jeśli jest to konieczne. Tak więc sytuacja na Białorusi nie wygląda tak jak widzą to co poniektórzy: "dobry" Łukaszenka kontra zły, demoliberalny zachód (ewentualnie niektórzy widzą w oddolnych protestach działanie Moskwy, w celu osłabienia władzy Łukaszenki i całkowitego podporządkowania sobie Białorusi). Jest to myślenie prymitywne. Wczorajsze wydarzenia jasno pokazały, jak wygląda rzeczywistość, i w tej chwili każdy, kto twierdzi inaczej, zwyczajnie łże jak pies, i nagina fakty do swoich chorych wyobrażeń. Rzeczywistość jest taka, że Naród Białoruski obudził się, i ma już dość postkomunistycznej władzy. Około 200 tys. ludzi uczestniczyło wczoraj w spontanicznych, patriotycznych protestach na ulicach Mińska, pod Flagami Narodowymi, w sytuacji braku liderów i jakichkolwiek struktur organizacyjnych, a nawet braku dostępu do Internetu (z powodu blokad rządowych), co w naszych warunkach wydaje się wręcz niemożliwe, bo ludzie w Polsce od 30 lat są coraz bardziej niechętni do wychodzenia na ulice... Protesty odbywały się także w innych miastach, np. w polskim Grodnie, gdzie na ulice wyszło ok 20 tys. ludzi. To wszystko działo się pokojowo, pomimo okrutnych gróźb i zastraszania ze strony władzy, bicia, pałowania i torturowania ludzi (w tym kilku naszych Rodaków) w aresztach i na ulicach. Jednocześnie komunistyczny reżim Łukaszenki był w stanie sprowadzić autokarami do Mińska zaledwie ok 10. tys osób na spęd poparcia dla władzy. 

To pokazuje, że Białoruś, Naród Białoruski jest obecnie w sytuacji podobnej do Polski ok roku 1980, gdy na ulicach były tłumy ludzi, pragnących realnej zmiany, obalenia systemu i odzyskania niepodległości. To byli ludzie walczący o wolność, i dziś nikt chyba nie ma wątpliwości, po której stronie była racja. Niestety, te wspaniałe dążenia niepodległościowe Polaków nie ziściły się, Polska nie odzyskała niepodległości, ale nie jest to przecież wina Narodu, który wyszedł wówczas na ulicę i walczył, lecz zaprzedanych elit, tzw. "liderów" tzw. opozycji demo[n]kratycznej, solidaruchów (nie mylić z pięknym, oddolnym, robotniczym ruchem Solidarności, i jej prawdziwymi legendami, jak choćby śp. Anna Walentynowicz) którzy od początku zaprzedani zachodowi, ostatecznie sprzedali się także komunistom, w czasie zdradzieckich rozmów i układów w Magdalence i przy okrągłym stole. Czy jednak lepiej byłoby dla Polski, gdyby tych wydarzeń w ogóle nie było, i gdyby Polska podzieliła los Białorusi? To jest pytanie retoryczne... Nie zgodzę się również nigdy na prymitywne zrównywanie Białorusi z tzw. Ukrainą. Naród Białoruski nigdy w historii nie był wrogo do nas nastawiony, tak jak to ma miejsce wśród tzw. Ukraińców. Wszelkie niesnaski wypływały właśnie ze strony białoruskich komunistów, i są niejako utrzymywane przy życiu właśnie przez postkomunistyczny reżim Łukaszenki i jego zwolenników (np. białoruska nienawiść do Polskich Partyzantów z AK czy NSZ na Wileńszczyźnie i Grodzieńszczyźnie). Na Białorusi nie istnieje odpowiednik Rzezi Wołyńskiej, UPA, Bandery i odwoływania się do tego typu "bohaterów". Być może istnieją tam również pewne ośrodki polityczne, odwołujące się do internacjonalistycznej przyjaźni białorusko-ukraińskiej, i chwalące ukraiński, szowinistyczny nacjonalizm, ale są to z pewnością ośrodki nieliczne i niewiele znaczące, podobnie jak w Polsce środowisko (dawnego już, chyba nieistniejącego obecnie) Szturmu etc. Zdecydowana większość Białorusinów występujących pod Biało-Czerwono-Białą flagą to patrioci i zdrowi nacjonaliści, ceniący wspólne, 600'letnie dzieje, łączące nasze Narody i Państwa (Rzeczpospolitą Obojga Narodów - Polski i Litwy, czyli obecnej Białorusi). Łączy nas wspólna historia, kultura, tożsamość, symbole narodowe i państwowe, podobny język (to właśnie język białoruski, a nie żmudziński, był drugim obok polskiego językiem urzędowym I RP), tradycja wspólnej państwowości przez blisko 600 lat. 

100 lat temu Polakom udało się zatrzymać czerwoną zarazę i ocalić Państwo Polskie a także całą Europę przed całkowitym zniszczeniem. Niestety nie udało nam się wówczas odbudować naszego Imperium, jakie mieliśmy przed rozbiorami, a więc nie udało się ocalić naszej historycznej Litwy przed sowieckim rozbiorem i odbudować Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Niespełna 20 lat później Polska utraciła niepodległość i do dziś jej nie odzyskała, podobnie jak Białoruś od ponad 100 lat. Mam nadzieję, że będzie mi dane ujrzeć dzień odzyskania niepodległości przez Polskę jak też przez Białoruś, i odbudowy naszego wspólnego dziedzictwa, jakim była polsko-litewska (białoruska) I RP. Bratniemu Narodowi Białoruskiemu wyrażam najszczerszą solidarność, i najgłębsze życzenia wytrwałości i powodzenia w walce w celu przegnania czerwonej zarazy, tak jak Polacy w 1920 roku! 

Niech żyje Wielka Rzeczpospolita Obojga Narodów - Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego (czyli obecnej Białorusi)!!!


Michał Mikłaszewski 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz