Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

czwartek, 5 stycznia 2023

Bp Oliver Oravec: Joseph Ratzinger i jego herezje.


Od redakcji Tenete Traditiones:

Wraz z śmiercią Józefa Ratzingera rzeczywiście zakończyła się pewna epoka, którą można określić jako wojtyliańsko-ratzingerowska. Ratzinger był wiernym współpracownikiem i doradcą Karola Wojtyły, a wcześniej współtwórcą Vaticanum II i jednym z architektów modernistycznej rewolucji. Wraz z jego odejściem skończyła się era panowania i wpływów tych, którzy stworzyli modernistyczny Neokościół. Obecnie "panujący" Jerzy Bergoglio nie jest już twórcą, a owocem, dzieckiem rewolucji (jak każde dziecko, ma on nieco inną wizję niż rodzice, i zrywa z ich hermeneutyką ciągłości). My nie jesteśmy "konserwatystami Novus Ordo", nie chcemy konserwować zastanego, postrewolucyjnego porządku, my jesteśmy kontrrewolucjonistami i całkowicie zrywamy z rewolucją, jej twórcami i jej zatrutymi owocami... Jesteśmy Katolikami Rzymskimi integralnymi!


Joseph Ratzinger został dziś pochowany w grotach watykańskich. W tym samym miejscu spoczywali w latach 1963-2000 Angelo Roncalli (ps. Jan XXIII), a w latach 2005-2011 – Karol Wojtyła (ps. Jan Paweł II). Ratzinger wiernie kontynuował ich modernistyczne dziedzictwo, i pewnie również za niedługo zostanie ogłoszony kolejnym "świętym" Neokościoła, już dziś bowiem jego zwolennicy wołają, podobnie jak w przypadku Karola Wojtyły – "santo subito" (święty natychmiast). (T.T.)

"Kardynał" Joseph Ratzinger i jego herezje

BP OLIVER ORAVEC

   Ta wybitna osobistość watykańska zajmuje bardzo wpływowe stanowisko w hierarchii Nowego kościoła, gdyż jest prefektem Kongregacji Doktryny Wiary (*). Postać ta jest wyraźnym potwierdzeniem antykatolickiej linii reprezentowanej przez dzisiejszy Watykan.

   Ten niemiecki ksiądz był aktywnym doradcą (periti) na tzw. Drugim Soborze Watykańskim. W marcu 1977 Paweł VI nominował Ratzingera "arcybiskupem" Monachium i Fryzyngi, zaś na konsystorzu w czerwcu mianował kardynałem, a JPII powierzył mu funkcję prefekta Kongregacji ds. Nauki Wiary, aby oficjalnie strzegł czystości doktryny katolickiej w Neokościele. Logiczne jest, że skoro Neokościół nie jest katolicki, to też jego strażnik nie może być katolikiem.

   Przestudiowałem jego główne teologiczne dzieło THEOLOGISCHE PRINZIPIENLEHRE z roku 1982 opierając się na jego angielskim przekładzie PRINCIPLES OF CATHOLIC THEOLOGY (Podstawy teologii katolickiej).

   Pozwolę sobie zacytować niektóre jego poglądy:

...

   str. 53: "... Kościół jest celebracją Eucharystii; Eucharystia jest Kościołem... są one jednym i tym samym. Eucharystia jest Chrystusowym sakramentem i ponieważ Kościół jest Eucharystią, to dlatego jest również sakramentem...".

   Jest to marna próba odrzucenia tradycyjnej doktryny o Eucharystii.

   Eucharystia nie może być Kościołem, ponieważ Eucharystia jest Chrystusem a On jest Głową Kościoła. Twierdzenie, że także Kościół jest sakramentem pozostaje w sprzeczności z uchwałą Soboru Trydenckiego, który uroczyście zdefiniował ilość sakramentów, których jest siedem i nie ma wśród nich Kościoła.

   "Gdyby ktoś powiedział, ... że jest więcej albo mniej niż siedem sakramentów... niech będzie wyklęty" (Denz. 844).

   str. 56: "... Próba nadania chrześcijaństwu nowego wizerunku publicznego poprzez usytuowanie go w niesprecyzowanej pozytywnej relacji do świata – przedstawiając go jako nawrócenie do świata – koresponduje z naszym odczuwaniem życia i w związku z tym nadal prosperuje. Wiele fałszywego lęku przed grzechem, wytworzonego przez drobiazgową teologię moralną oraz zbyt często karmionego i wzmacnianego przez spowiedników, mści się dzisiaj tym, że prowadzi ludzi do traktowania chrześcijaństwa przeszłości jako pewnego rodzaju szykany, która stale utrzymywała człowieka w opozycji do siebie samego...".

   Przekładając to na zrozumiały język, "kardynał" mówi, że mamy mieć pozytywny stosunek do świata, czego zakazywała tradycja katolicka, a zwłaszcza Pismo Święte. Czy mielibyśmy nie słuchać teologów i kapłanów straszących grzechem, a raczej słuchać Szatana, który jest księciem tego świata? Święci uciekali od świata do klasztorów, na pustynię. Św. Paweł mówi nam, abyśmy się nie upodabniali do świata, lecz byśmy byli ukrzyżowani dla świata. Św. Jan mówi, abyśmy nie kochali świata i jego spraw. Pan Jezus mówi, że świat będzie nas nienawidzić, ponieważ już nie jesteśmy z tego świata itd.

   Jeżeli chodzi o "opozycję wobec siebie samego", nad czym tak ubolewa "kardynał", to czyż sam Pan Jezus nie powiedział, że mamy się zaprzeć sami siebie oraz że istnieje nieustanna walka Ducha przeciw ciału? Czy ta opozycja nie wyraża samozaparcia i umartwienia, nieuniknionych dla kogoś, kto chce wzrastać w świętości?

   str. 131: "... z pewnością godne uwagi jest to, że Luter, na przykład, nie oparł swojego Katechizmu na starannie opracowanym systemie dowodów, ale po prostu na tym co jest nazywane loci, głównych depozytach wiary, które zebrał razem i objaśnił... Można by dodać, że czyniąc tak, poszedł w ślady starożytnych katechetycznych tradycji i w związku z tym formalnie w żaden sposób nie różnił się od katolickiego Kościoła. Uczciwie mówiąc, nie rozumiem, dlaczego nie stać nas w obecnej dobie na tego rodzaju umiar...".

   ... Najwidoczniej "kardynał" Ratzinger już dawno rozstał się z Kościołem katolickim.

   str. 186: "... Zmartwychwstanie nie może być historycznym wydarzeniem w tym samym sensie jak jest nim Ukrzyżowanie. Nie ma w tej sprawie żadnej relacji, która by to przedstawiała w ten sposób, ani nie było ono w tamtym czasie opisywane w inny sposób niż za pomocą eschatologiczno-symbolicznego wyrażenia «trzeciego dnia»".

   Wprost niewiarygodne jest, że "kardynał" wyraża się jak ateista niewierzący w historyczność Zmartwychwstania naszego Pana Jezusa Chrystusa. Przecież nieuznawanie tego faktu oznacza wyparcie się całego chrześcijaństwa. A więc nie ma różnicy między talmudycznymi rabinami i Ratzingerem. Taki oto jest najbliższy współpracownik "papieża".

   str. 196: "... Kościół [w czasie wielkiej schizmy zachodniej XIV i XV wieku] już nie oferował pewności zbawienia; stał się wątpliwy w całej swej obiektywnej formie – prawdziwy Kościół, prawdziwa rękojmia zbawienia musiała być poszukiwana poza instytucją. W kontekście takich wydarzeń, które dogłębnie wstrząsnęły świadomością eklezjalną musimy zrozumieć, że Luter, w konflikcie między swymi poszukiwaniami zbawienia i tradycją Kościoła, ostatecznie doszedł do postrzegania Kościoła, nie jako poręczyciela, ale przeciwnika zbawienia...".

   Z całą pewnością możemy stwierdzić, że Ratzinger występuje tu jako liberalny protestant zniesławiający Kościół katolicki, który w tamtym okresie wydał wielu świętych. Kościół nawet wtedy nie sprzeniewierzył się swojemu posłannictwu i to nawet pomimo grzeszności swoich członków oraz przywódców. "Kardynał", który tak lekceważąco wyraża się o Kościele tamtych wieków i oczernia go, nie ma prawa go teraz bronić, ponieważ Kościół katolicki jest zawsze ten sam.

   str. 202: "... Katolik nie pragnie likwidacji wiary protestanckiej..., ale raczej ufa w umocnienie wiary [protestantów] które się dokona w ich rzeczywistości eklezjalnej...".

   Jest to słynna ekumeniczna zasada sprzeciwiająca się nawróceniu niekatolików na wiarę katolicką. "Kardynał" chce, aby luteranie byli lepszymi luteranami, buddyści lepszymi buddystami a czarownicy z Afryki jeszcze lepszymi czarownikami. Przez 2000 lat Kościół był rzekomo w błędzie, kiedy starał się przyprowadzić wszystkich ludzi do Chrystusa i do Jego Boskiego Ciała dostępnego w Komunii świętej. Jestem głęboko przekonany, że to nie Kościół się mylił, ale "kardynał" jest w błędzie.

   str. 259: "... Grecka Cerkiew prawosławna pozostała prawdziwym Kościołem bez podporządkowania się papieżowi...".

   A więc według Ratzingera chrześcijanin nie musi już podporządkować się prawdziwemu papieżowi i bez tego także będzie członkiem prawdziwego Kościoła. Po co zatem Pan Jezus ustanowił w Kościele urząd papieski? Papież Bonifacy VIII w swojej bulli "Unam Sanctam" głosi, że "każda istota ludzka, jeżeli chce być zbawiona musi być poddana rzymskiemu papieżowi" (Denz. 469).

   Watykan oskarża nas, że nie jesteśmy prawdziwymi katolikami, ponieważ nie słuchamy papieża, a tymczasem oni sami uznają za prawdziwy Kościół prawosławnych, którzy całkowicie odrzucają papieski urząd jako taki. My ze swej strony odmawiamy posłuszeństwa fałszywemu papieżowi.

   str. 334: "W katolickiej domenie, Vaticanum II sprzyjał udziałowi w głównym ruchu. Nawet wcześniej, ponowne przebudzenie teologii i wszystkiego, co to oznaczało, w terminach nowego rozumienia Pisma Świętego i Ojców, liturgii i otwartości na oddzielonych chrześcijan wytworzyło nowy entuzjazm dla nauki i miało przez pewien czas nawet wygnać tradycyjny pragmatyzm wielu studentów teologii: wiedza teologiczna wydała się obiecywać nowe możliwości wiary, nowe drogi dla Kościoła. Bodziec dany przez Teilharda de Chardin wywarł szeroki wpływ. W śmiałej wizji włączył historyczny ruch chrześcijaństwa do wielkiego kosmicznego procesu ewolucji od punktu Alfy do Omega: jako że w związku z noogenesis, formacją świadomości przez który człowiek stawał się człowiekiem, ten proces ewolucji kontynuował się jako budowa noosfery ponad biosferą. Oznacza to, że ma teraz miejsce ewolucja w formie technicznego i naukowego rozwoju, w którym ostatecznie, materia i duch, jednostka i społeczeństwo wyprodukują wszechstronną całość, boski świat. Soborowa «Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym» podjęła sygnał; slogan Teilharda «chrześcijaństwo oznacza więcej postępu, więcej technologii» stał się bodźcem, w którym Ojcowie soborowi z bogatych i biednych krajów znaleźli konkretną nadzieję, która była łatwiejsza do interpretowania i propagowania niż znaczenie skomplikowanych dyskusji o kolegialności biskupów, prymacie papieża, Piśmie Świętym i tradycji, kapłanach i świeckich".

   Wprost nie do wiary, że jezuita Teilhard, któremu zakonni i kościelni przełożeni wydali zakaz propagowania swoich poglądów, otrzymuje teraz wyrazy uznania od człowieka mającego strzec czystości wiary. To, że Teilhard nie wierzył w grzech pierworodny, uważał, że nikt nie trafia do piekła, uznawał ewolucję z materii nieożywionej, wątpił w łaskę nadprzyrodzoną, podważał celibat, nieomylność papieską itd., wszystko to najwyraźniej "kardynałowi" nie przeszkadza. Gdy tak zachwyca się technologią milczy o tym, że to właśnie dzięki rozwiniętej technologii i tzw. postępowi dwudziesty wiek był najkrwawszym stuleciem w dziejach ludzkości.

   str. 378: "... Nie każdy prawowity sobór kościelny był owocny, niektóre były tylko stratą czasu... na przykład Piąty Sobór Laterański...".

   Najwyraźniej Ratzingerowi bardzo doskwiera to, że właśnie ten sobór potępił różne błędy i dlatego nazywa go bezowocnym. Prawdziwą stratą czasu był tzw. Drugi Sobór Watykański, który nie tylko, że niczego nie potępił, a jeszcze zasiał w Kościele ziarna rozkładu.

   str. 381: "... w opinii Harnacka Syllabus Piusa IX jest wypowiedzeniem wojny własnemu pokoleniu".

   Cytowanie liberalnego, a może nawet ateistycznego protestanckiego "teologa" wątpiącego w Trójcę Świętą, łaskę, Wcielenie Chrystusa i inne podstawowe prawdy wiary i to przeciw tak ważnemu dokumentowi papieża Piusa IX, jakim był Syllabus błędów – które również dzisiaj niszczą wiarę katolicką – jest wielce niestosowne i świadczy tylko, po której stronie stoi "kardynał" Ratzinger.

   Syllabus Piusa IX potępił komunizm, indyferentyzm, tajne organizacje, rozwody, panteizm, racjonalizm, wolność religijną, podległość Kościoła władzy świeckiej, ingerencję państwa w nauczanie w szkołach kościelnych i w seminariach itd.

   Papież Pius IX, który był ciągle prześladowany przez wolnomularzy jest dzisiaj krytykowany także za I Sobór Watykański, za ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny, itd.

   Szkoda tylko, że Ratzinger (osoba nr 2 w Watykanie (*)) powiedział na str. 391:

   "... nie ma już powrotu do Syllabusa Piusa IX".

   Członkowie Neokościoła powinni dowiedzieć się, kto ich prowadzi jak również, kto mianował Ratzingera na to wysokie stanowisko.

Bp Oliver Oravec

–––––––––––

(*) Artykuł ten jest fragmentem książki J. Exc. ks. biskupa Olivera Oraveca: PRAVDA O CIRKVI (pełny tytuł w tłumaczeniu polskim: PRAWDA O KOŚCIELE. Czy Jan Paweł II jest katolikiem? Czy Watykan jest centrum Nowej sekty?), wydanej w 1998 r.

Z języka słowackiego (i angielskiego – niektóre fragmenty cytowanej książki) tłumaczył Mirosław Salawa.

ZA: https://www.ultramontes.pl/ratzinger.htm

4 komentarze:

  1. Pomyśleć, że tzw. "tradycyjni katolicy" rozpowszechniali przez długi czas teorię, przepowiednie niby o tym, że to on będzie tym, który pokieruje kościołem w czasach apokalipsy(Rosja najeźdża Europę)i tajemnica fatimska zostaje wyjawiona ludowi. Ta i tym podobne historie często towarzyszyła mi lata temu podczas szukania prawdy i wiodła przez liczne przepowiednie......No cóż ta się nie wypełni bo umarł człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oni wciąż wierzą w te teorię i dziś już mówią że to był "ostatni papież", niektórzy wprost przyznają że "mamy już sede vacante" (cóż, późno się obudzili, mamy już od 1958 r.), że powinno się teraz odbyć konklawe (ciekawe, kto wg. nich miałby w nim wziąć udział, "kardynałowie" mianowani w większości przez Bergoglio, czy tylko ci których zamianował Ratzinger?). To jest doprawdy śmieszne i żałosne co ci ludzie wypisują, albo wciąż nie rozumiejąc kim był J. Ratzinger, jakie herezje głosił, albo celowo propagując jego zwodnicze, heretyckie ideologie...

      Usuń
  2. Jako ciekawostkę powiem, że z odmianą nazwiska „Oravec” w j. polskim jest tak jak z odmianą nazwiska „Havel”. Czeskie słowo „Havel” w języku polskim oznacza „Gawła”. Kto o tym wie, to preferuje odmianę bez litery „e” w przypadkach zależnych, a więc w takim przypadku powiemy raczej np.: „widzę Havla”, a nie: „widzę Havela”, choć ta druga forma też jest traktowana jako prawidłowa w j. polskim. W j. czeskim natomiast możemy powiedzieć już tylko: „vidím Havla”, a już forma „vidím Havela” w tym języku nie jest poprawna.
    Tak samo jest z nazwiskiem „Oravec”. Kto wie, że po spolszczeniu tego nazwiska otrzymalibyśmy nazwisko „Orawiec”, to preferuje odmianę bez litery „e” w przypadkach zależnych. Innymi słowy, taki ktoś powie raczej: „rozmawiałem z Oravcem”, a nie: „rozmawiałem z Orevecem”, chociaż ta druga postać też jest w j. polskim dopuszczalna. W j. słowackim natomiast możemy powiedzieć już tylko: „hovoril som s Oravcom”, a już zdanie: „hovril som s Oravecom” w j. słowackim byłoby niepoprawne.
    O odmianie czeskiego nazwiska „Havel” i polskiego nazwiska „Hawel” pisze prof. Jan Miodek na takiej str.: https://plus.gazetalubuska.pl/profesor-jan-miodek-havla-hawela/ar/11533742
    Podobnie jak z odmianą „Havla” lub z „Hawla” w języku polskim jest też z „Oravcem”. Niektórzy mówią np.: „książk[a] J. Exc. ks. biskupa Olivera Oraveca” – taką odmianę tego nazwiska można spotkać np. na stronach https://www.ultramontes.pl/ , a inni z kolei wolą mówić: „Msza Święta pogrzebowa za x. bpa Oliwera Oravca” – na taką deklinację tej nazwy własnej możemy natrafić np. na takiej str.: http://www.legitymizm.org/multimedia-biskup-oravec-pogrzeb
    Wśród obywateli państwa polskiego mamy obecnie kilka osób o nazwisku „Orawec”, i aż ponad 800 osób o nazwisku „Orawiec”. Gdybyśmy spolszczyli to pierwsze nazwisko, to oczywiście też otrzymalibyśmy formę „Orawiec”. I w przypadku kogoś, kto nosi nazwę rodową „Orawec”, i w przypadku kogoś, kto nazywa się „Orawiec”, jakoś bardziej naturalnie brzmią dla nas takie warianty jak np.: „dom pana Orawca”, a nie: „dom pana Oraweca”, oraz: „płaszcz pana Orawca”, a nie: „płaszcz pana Orawieca”.W każdym razie na takich dwóch stronach:
    http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Nazwiska?nazwisko=Orawiec&typ=m
    http://nlp.actaforte.pl:8080/Nomina/Nazwiska?nazwisko=Orawec&typ=m
    jest napisane, że w nazwiskach zakończonych na iec lub -ec, które to nazwiska nie mają odpowiedników wśród rzeczowników pospolitych, o zachowaniu lub opuszczeniu e w przypadkach zależnych decyduje tradycja odmiany.
    Być może więc z „Oravcem” będzie tak jak z „Havlem”. Na początku rządów czeskiego prezydenta Wacława mówiło się często w j. polskim o prezydencie Havelu. Ale z czasem, jak już dość „osłuchaliśmy się” z tą nazwą własną, to doszło do jej fleksyjnej adaptacji w naszym języku i dzisiaj wszyscy w naszym kraju mówią już raczej o „panu Havlu”, a nie o „panu Havelu”. Być może też więc z czasem, jak już dość „osłuchamy się” z nazwiskiem „Oravec”, to również dojdzie do jego fleksyjnego przyswojenia na gruncie j. polskiego i być może wtedy również już wszyscy raczej w naszym państwie będą mówić „o ks. bpie Oliwerze Orawcu” lub może nawet „o ks. bpie Oliwierze Orawcu”.
    Życzę Redakcji i Czytelnikom dobrego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo ciekawy komentarz, dziękuję.

      Usuń