Drugi raz z rzędu mamy we Wrocławiu Msze Święte w czerwonych szatach na cześć męczennika. Dwa tygodnie temu był to św. Wawrzyniec, dzisiaj – św. Bartłomiej, który zginął w Armenii Większej, głosząc Ewangelię. Tymi słowami zwrócił się do wiernych x. Rafał Trytek ICR, który 24 sierpnia AD 2025 wygłosił kazanie w Oratorium Świętego Józefa Opiekuna Kościoła Świętego.
Poganie męczyli tych, którzy głosili Ewangelię naszego Pana Jezusa Chrystusa, pamięć zaś o ich czynach była zarówno źródłem radości, że krew męczenników użyźniła ziemię, jak i rozważań, że nie w każdych warunkach trzeba poddawać się przemocy. Należy się jej przeciwstawiać, gdy zagrożone są całe państwa, istnieje zatem obowiązek obrony przed niewiernymi. Dlatego też Kościół zawsze wspierał krucjaty, czyli odzyskiwanie dla Chrystusa ziem niegdyś chrześcijańskich. Terenów podbitych przez mahometan, kiedy katolicka jedność na Bliskim Wschodzie została zniszczona przez liczne herezje. Obrona chrześcijańskiej Europy, zapoczątkowana zwycięstwem Karola Młota pod Poitiers w 732 roku, zajęła ponad tysiąc lat. Sytuacja się zmieniła: mahometanie musieli bronić się na zajętych przez siebie terytoriach.
W tym kontekście trzeba rozumieć działania podejmowane przez św. Ludwika IX, króla Francji, który dwukrotnie udawał się do północnej Afryki, zmarł zaś w trakcie drugiej ze swoich krucjat. Ten właśnie monarcha (a także patron męskiej gałęzi tercjarzy franciszkańskich) stał się na zawsze symbolem i wzorem władcy chrześcijańskiego. Nie jest zatem przypadkiem, że gdy ufundował paryską Świętą Kaplicę, miejsce przechowywania relikwij Męki Pańskiej, Korona Cierniowa spoczęła mistycznie także na jego skroniach.
Módlmy się o przywrócenie władzy prawowitej w Polsce, władzy sprawowanej przez naśladowcę św. Ludwika IX. Prośmy, by nasz Pan dał Polsce takich panujących, którzy będą świadomi, że prerogatywy otrzymali od Niego, i gorliwi w stosowaniu się do Jego woli. Prośmy o jedność zamierzeń obu władz: politycznej i duchownej, a dzięki niej – o obronę ojczyzny przed barbarzyńcami.
Ktoś tu kiedyś pytał o sytuację we wrocławskiej kaplicy, o to, czy powiększyło się grono wiernych odkąd podano publicznie jej adres. O ile mnie pamięć nie myli, Pan Piotr S. odpowiedział, że pojedyncze nowe osoby zaczęły się pojawiać raz czy kilka razy na Mszy i odchodziły. To było może ze dwa lata temu.
OdpowiedzUsuńCzy ktoś z Państwa wie, jak dziś wygląda frekwencja we Wrocławiu i czy nowe osoby przychodzą i zostają na stałe?
Pozdrawiam!