(Artykuł z sierpnia 2011)
BP DONALD J. SANBORN
Drodzy katolicy,
To
co ostatnio zaprzątało umysły wszystkich to kryzys finansowy, w obliczu
którego stanęły Stany Zjednoczone, a który w ostatniej chwili został
rzekomo "zażegnany". Choć nie chcę tutaj – przynajmniej bezpośrednio –
poruszać politycznych aspektów tegoż zagadnienia, jednakże pragnę
przeanalizować jego aspekty moralne.
Jeśli sobie
przypominacie, kilka miesięcy temu stwierdziłem, iż od 1789 roku miały
miejsce trzy rewolucje, które dokonały gruntownego przewrotu w całym
społeczeństwie: (1) rewolucja francuska, która zasadniczo była buntem
przeciwko katolicyzmowi, a jednocześnie wprowadzeniem ateistycznego
humanizmu, jako "światła przewodniego" ludzkości; (2) przewrót dokonany
po Pierwszej Wojnie Światowej, którego politycznym skutkiem było
odrzucenie tradycyjnego państwa narodowego na korzyść światowego rządu, a
ekonomicznym – ustanowienie socjalizmu, jako podstawy na której świat
miałby funkcjonować; (3) rewolucja lat sześćdziesiątych, której skutkiem
była całkowita transformacja tradycyjnych wartości moralnych rodziny,
apoteoza buntu przeciwko władzy rodzicielskiej, rewolta przeciwko
tradycyjnym normom czystości i wprowadzenie pluralizmu w kwestiach
zarówno prawdy jak i moralności. Vaticanum II asystowało i wspierało
rewolucję lat sześćdziesiątych przekształcając całkowicie katolicyzm z
bastionu niezmiennej, absolutnej i obiektywnej prawdy w zupełnie nową
religię relatywizmu w kwestiach dogmatów i moralności. Proces ten
przebiegał w pełnej harmonii z rozprzestrzeniającymi się wówczas po
całym świecie postawami właściwymi tamtej epoce i odniósł pełny sukces
zmieniając większość do niedawna jeszcze katolickich społeczeństw w
pluralistyczne i relatywistyczne.
Przyjrzyjmy się bliżej
drugiemu z przewrotów, temu który dokonał się po Pierwszej Wojnie
Światowej. Pomińmy występujące wówczas dążenia do wprowadzenia
światowego rządu i internacjonalizmu, jako że to nie dotyczy naszego
tematu. Skupmy się na światowym socjalizmie
Korzeni
socjalizmu można się właściwie doszukać wśród radykalnych grup
protestanckich, tuż po Reformacji. Nie powinno to zaskakiwać, jako że
jednym z podstawowych założeń socjalizmu jest zasada egalitaryzmu,
oznaczająca, że wszyscy są równi. Jednym z najważniejszych skutków
protestanckiej doktryny jest tenże egalitaryzm, jako że tym co pobudzało
protestantyzm do działania był bunt przeciwko hierarchii, a
jednocześnie roszczenie, by każda indywidualna osoba miała prawo do
interpretowania Pisma Świętego. Toteż w protestantyzmie, każda
pojedyncza osoba staje się sama dla siebie papieżem.
Prawdą
jest, że wszyscy są równi, w tym znaczeniu, że każda osoba jest istotą
ludzką, lecz na tym kończy się równość. W naturze istnieje ogromna
różnorodność – stąd pochodzi hierarchia, opierająca się na stopniach
doskonałości natury jak również cech. Toteż koń jest czymś lepszym od
żaby, jest wyższym zwierzęciem z doskonalszą naturą, a rasowy koń jest
lepszym zwierzęciem niż jakiś zwykły koń pociągowy. Ta różnorodność co
do jakości jest obecna wśród istot ludzkich, dlatego też pojawia się
naturalna hierarchia, gdyż oczywistą jest rzeczą, iż osoby o większej
inteligencji, sile, i/lub talencie kierują tymi, którzy mają mniej
inteligencji, siły, i/lub talentu. "Prowadź, albo zejdź z drogi".
Tymczasem
socjalizm jest wielkim wyrównywaczem. Lekceważy wszystkie te oczywiste
różnice, które dla zapewnienia właściwego porządku w społeczeństwie
umieścił w naturze sam Stwórca, a zamiast tego głosi polityczną i
ekonomiczną równość wszystkich. A zatem, w porządku politycznym,
socjalizm generuje demokrację jako nieodzowną formę rządu, jako że
polityczna i społeczna równość może się utrzymać tylko w demokracji.
Monarchia i arystokracja z definicji są elementem ciemiężycielskim, gdyż
przyznają władzę hierarchii i ustanawiają autorytet, który nie wywodzi
się z motłochu. W porządku ekonomicznym socjalizm wymaga, w swej
skrajnej formie, ażeby wszyscy mieli prawo do tych samych finansowych
wynagrodzeń, bez względu na przymioty poszczególnych jednostek.
Tak
więc socjalizm postrzega nierówność majątkową za zło. To, że ktoś
powinien być lepiej wynagrodzony, ponieważ jest inteligentniejszy,
silniejszy czy bardziej utalentowany jest złe. Z tego powodu, w systemie
socjalistycznym zamożni muszą być karani przez odebranie im bogactw i
rozdzielenie ich mniej zamożnym. Zasada ta wyraża się poprzez
progresywny podatek dochodowy, który był czymś wysoce zalecanym przez
Karola Marksa. Znany jest on także ze złotej socjalistycznej zasady:
"Każdemu według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb".
Oczywiście, to najdobrotliwszy, najmądrzejszy i wszystkowiedzący
socjalistyczny rząd decyduje jakie są zdolności i potrzeby obywateli.
Stąd też kolejnym wymogiem socjalizmu jest ogromny, wszechogarniający,
nienasycony i despotyczny rząd centralny.
Począwszy od 1917
roku, który był początkiem socjalistycznej rewolucji świat uczynił
błyskawiczny zwrot
od leseferyzmu czyli ekonomicznego liberalizmu do
socjalizmu w takiej czy innej formie. W drugiej połowie lat dwudziestych
Europa przeszła socjalistyczną rewolucję. Wszędzie w Europie pojawiły
się lewicowe rządy i ustroje socjalistyczne. Podczas gdy bycie
socjalistą w dziewiętnastym wieku było uważane za postawę radykalną, w
latach dwudziestych dwudziestego wieku stało się modne i postępowe.
Stary porządek odszedł w przeszłość, nastał nowy. Socjalizm osiągnął
najbardziej radykalne formy w Rosji za Lenina i Stalina, w Niemczech za
Hitlera, a we Włoszech za czasów Mussoliniego, lecz przyjął także
bardziej umiarkowane formy we Francji, Anglii i innych mniejszych
krajach. Hiszpania przeżyła straszliwą wojnę domową, aby nie dopuścić do
komunizmu. Socjalizm zawitał do Stanów Zjednoczonych wraz z wyborem
Franklina Roosevelta w 1932 roku.
Roosevelt całkowicie i
radykalnie zmienił polityczne i ekonomiczne myślenie Stanów
Zjednoczonych. Do czasów Roosevelta, z kilkoma wyjątkami, mentalność
kraju i jego rządów była mianowicie taka, że rząd powinien być mały i
nieinwazyjny, interweniując tylko tam, gdzie jest to absolutnie
konieczne, a obywatele powinni sami być odpowiedzialni za swój własny
dobrobyt i los. Stworzyło to dobrze znaną amerykańską postawę "chcieć to
móc", czyli energiczne, skuteczne i wytrwałe, nieustępliwe podejście do
napotykanych trudności. To właśnie ten duch uczynił Stany Zjednoczone
wielkim krajem, zarówno gospodarczo jak i militarnie.
Roosevelt,
korzystając z ogólnoświatowej stagnacji ekonomicznej lat trzydziestych,
przekonał, ba zdołał odwieść Amerykanów od tej tradycyjnej postawy i
sposobu działania na rzecz nowego systemu – ekonomicznego socjalizmu,
oraz wielkiego i interwencjonistycznego rządu.
Socjalista z
przekonania, ożeniony z jeszcze bardziej przekonaną socjalistką,
Roosevelt stał się wrogiem działalności gospodarczej. Prowadzenie małych
lub średnich przedsiębiorstw, bądź zarabianie na nich jakichkolwiek
pieniędzy stało się bardzo trudne pod rządami Roosevelta. Karał on
bogatych nakładając na nich niewiarygodnie wysokie podatki. Przede
wszystkim jednak utrwalił w umysłach ludzi i polityków dwie nadrzędne
zasady: (1) rząd jest dostarczycielem ekonomicznego dobrobytu obywateli i
(2) finansowanie wydatków rządowych deficytem jest pozytywnym
postępowaniem rządu, gdyż ożywia gospodarkę.
Te dwa
socjalistyczne programy będą miały katastrofalne skutki w późniejszych
dziesięcioleciach. Obie partie polityczne dały się przekonać do obu tych
zasad i uczyniły z nich światło przewodnie swej działalności w ciągu
ostatnich osiemdziesięciu lat. Republikanie nie mogą się uwolnić od
winy. Republikańscy prezydenci i członkowie Kongresu konsekwentnie
promowali i głosowali za socjalistycznymi regulacjami prawnymi począwszy
od lat trzydziestych. Mieli mnóstwo możliwości by je zablokować i
usunąć, lecz nigdy tego nie uczynili.
Skutek tego jest
taki, iż obecnie, w 2011 roku, Stany Zjednoczone Ameryki są bankrutem i
żyją na karcie kredytowej "z przekroczonym limitem", wydanej nam przez
naszego przyszłego wroga, komunistyczne Chiny. I dalej będziemy tkwić w
tym haniebnym, żałosnym i niebezpiecznym stanie tak długo, jak długo
niesprawiedliwy i niemoralny system socjalizmu pozostaje w mocy jako
przewodnia reguła naszej sytuacji ekonomicznej. To co tutaj powiedziałem
stosuje się także do wielu krajów Europy, które także doświadczają
bankructwa z powodu wielu dziesięcioleci socjalizmu.
Socjalizm
jest moralnie złym systemem, potępionym przez Kościół katolicki. Opiera
się na niesprawiedliwości, jako że zyski jakie ktoś legalnie osiągnął
ciężką pracą, mogą mu zostać odebrane przez państwo i rozdane innym w
imię sprawiedliwości społecznej. Roosevelt, na przykład, powiedział w
latach trzydziestych, że każdy ma prawo posiadać swój własny dom. Takie
oświadczenie upoważnia, wręcz zobowiązuje rząd do zapewnienia domu
każdej osobie. A zatem przez socjalizm stworzona została logiczna
podstawa pojawienia się programów pomocowych, czyli rządowego
obdarowywania uboższych jednostek pieniędzmi bogatszych.
Najsłynniejszymi i najdroższymi z tych programów są Social Security,
wprowadzony przez Roosevelta oraz Medicare, ustanowiony przez
Kennedy'ego. Oba stoją w obliczu bankructwa. Rządowe, socjalne programy
pomocowe – zasiłki – stanowią w przybliżeniu około dwie trzecie budżetu
narodowego.
Poza dogłębną niesprawiedliwością tych
systemów, a mianowicie, że pieniądze bogatszych obywateli mają być
dawane w prezencie biedniejszym, istnieje także problem, który jest
bezpośrednim skutkiem rewolucji lat sześćdziesiątych: rozprzestrzenianie
się kontroli urodzin i aborcji, a przez to poważne zredukowanie, na
dłuższą metę, liczby uczestników tego systemu. Ponadto, opieka zdrowotna
udzielana w systemie Medicare sprawiła, że ludzie żyją dłużej, choć nie
są już zdolni do pracy. Tak więc z dwóch stron występują czynniki
prowadzące do bankructwa: malejąca liczba osób wnoszących wkład do
rządowych programów i coraz większe oczekiwania beneficjentów zarówno
Social Security jak i Medicare.
Nie byłoby niczym złym,
gdyby państwo w imię miłości bliźniego – a nie sprawiedliwości – dawało
pieniądze tym którzy są ich pozbawieni. Właściwie, to takie postępowanie
byłoby obowiązkiem. Jednakże, nawet w tej sprawie, tradycyjnym
podejściem państw było powierzenie tych kwestii Kościołowi i
organizacjom charytatywnym. A to dlatego, że działalność charytatywna
nie jest właściwą domeną rządu, natomiast jest nią sprawiedliwość.
Wbrew
temu, co mówią socjaliści, bycie bogatym nie jest grzechem. Nie jest
grzechem zarabiać dużo pieniędzy i korzystać z nich. Nie powinno być
większej stopy podatkowej dla bogatych niż dla biednych. Bogaci wcale
nie korzystają więcej niż biedni z rządu i jego usług publicznych. Pod
tym względem wszyscy są równi. Jednakże w systemie socjalistycznym
posiadanie dodatkowych pieniędzy jest złem i bogaci winni być karani za
dorobienie się ich. Niedawno słyszeliśmy szkalowanie tych, którzy
posiadają korporacyjne odrzutowce. Dlaczego posiadanie korporacyjnego
odrzutowca miałoby być czymś złym? Dlaczego ktoś kto ma korporacyjny
odrzutowiec winien płacić wyższe podatki?
Niedawno
otrzymałem list od naszego miejscowego kongresmena. Powiedział, że
zarówno Social Security jak i Medicare są w poważnych tarapatach, lecz
zwłaszcza Medicare, ze względu na zwiększające się koszty opieki
medycznej. Choć jest konserwatystą – z punktu widzenia współczesnych
standardów politycznych – proponowanym przez niego rozwiązaniem jest to,
aby bogaci otrzymywali z Medicare mniej świadczeń niż mniej zamożni.
Pomyślałem
sobie: "to po prostu, jeszcze więcej socjalizmu". Zasadnicza myśl
mojego dzisiejszego listu brzmi następująco: tak długo jak ten – czy
jakikolwiek inny – kraj trwa w przekonaniu, że socjalizm jest
standardowym systemem ekonomicznym, nasze narody będą bankrutować. Co
więcej, bolesne kryzysy ekonomiczne były w przeszłości i wciąż
pozostają, materiałem napędowym głównych politycznych i społecznych
zmian, a nawet wojen. Socjalizm postawił nas na drodze wiodącej do
zagłady.
Jeśli ktoś jest naiwnie przekonany o pozytywnych
stronach socjalizmu, niech odwiedzi Rosję, lub Polskę, jak ja to
zrobiłem. Niech zobaczy fatalne warunki ekonomiczne ludzi żyjących w
socjalizmie. Mieszkania – na przykład – wybudowane przez państwo za tego
niegodziwego ustroju są – zapewniam – absolutnie egalitarne, a
wyglądają tak okropnie i przygnębiająco, że nie trzymalibyście w nich
nawet swoich zwierząt. Mocno kontrastują z budynkami przed- i
postkomunistycznymi, które ze względu na system sprawiedliwości, w
którym wynagradzane są zasługi i ciężka praca ukazują zarówno dobrobyt
jak i indywidualne poczucie własnej godności jednostek.
Podczas
gdy w Stanach Zjednoczonych socjalizm można spotkać wśród zagorzałych
działaczy związkowych i wśród osób korzystających przez całe życie z
zasiłku, to jest on także powszechnie obecny wśród ludzi bogatych i
bardzo bogatych, którzy jeżdżą luksusowymi samochodami i mieszkają w
luksusowych domach na północnym wschodzie i w Kalifornii. Za czasów
Lenina byliby pozbawieni swoich BMW czy też reszty mienia, przydzielono
by im maleńkie mieszkanie w jednym z tych szkaradnych szarych bloków,
charakterystycznych dla świata socjalizmu.
Ktoś mógłby
postawić zarzut, że Chiny mają system komunistyczny, a jednocześnie
kwitnącą gospodarkę. Odpowiem, że Chiny, zanim stały się centrum
produkcyjnym dla spragnionych gadżetów Stanów Zjednoczonych, były
katastrofą ekonomiczną. Gdy komunistyczne Chiny otworzyły się w latach
osiemdziesiątych na wymianę handlową z Zachodem, wówczas przyjęły
reformy kapitalistyczne. Na szczęście przyjęły także technologię ze
Stanów Zjednoczonych. Do tego czasu ich produkty i technologia były
zdecydowanie gorszej jakości. W końcu, należy zauważyć, że komunistyczne
Chiny korzystają z nisko opłacanej i nieludzko traktowanej siły
roboczej, co zawsze przyczyniało się do wspaniałego wzrostu
gospodarczego. Większość taniej siły roboczej w Cesarstwie Rzymskim
pochodziła z niewolnictwa. Dysponowanie ludźmi, którzy pracują za darmo,
albo prawie za darmo, zawsze było dla narodowej koniunktury czynnikiem
ożywczym.
Papież Leon XIII potępił socjalizm, podobnie jak
papież Pius XI. Tak czyni każdy katolicki filozof i teolog moralny.
Papież Leon XIII oświadczył w Rerum novarum (1891): "Z tego jasno widać,
że się należy ze wszystkich sił przeciwstawić dążności socjalizmu do
wspólnego posiadania; zaszkodziłoby ono nawet tym, którym socjaliści
chcą pomóc; sprzeciwia się zaś naturalnym prawom jednostek, a wstrząsa
ustrojem państwa i powszechnym pokojem. Niech więc pozostanie jako
prawda zasadnicza, że nietykalność własności prywatnej stanowi pierwszy
fundament, na którym należy oprzeć dobrobyt ludu".
Podobnie
papież Pius XI orzeka w Quadragesimo anno (1931): "Oświadczamy, co
następuje: socjalizm rozważany czy to jako system naukowy, czy to jako
zjawisko historyczne, czy też ruch, nawet jeżeliby w wyżej wymienionych
sprawach poddał się prawdzie i sprawiedliwości, pozostaje w niezgodzie z
dogmatami Kościoła katolickiego, dopóki prawdziwym jest socjalizmem,
ponieważ poglądy jego na społeczeństwo odbiegają całkowicie od prawdy
chrześcijańskiej".
"Jeżeli socjalizm, jak wszystkie błędy,
zawiera źdźbło prawdy (czemu zresztą Papieże nigdy nie przeczyli),
opiera się jednak na swoistej teorii o społeczeństwie, której z
prawdziwym chrystianizmem pogodzić nie można. Socjalizm religijny,
socjalizm chrześcijański są pojęciami sprzecznymi w sobie: nikt nie może
być jednocześnie dobrym katolikiem i prawdziwym socjalistą".
Ktoś
może zapytać: Jakie prawdy zawarte są w socjalizmie? Faktem jest, że
socjalizm domaga się pewnych państwowych regulacji, kontroli handlu oraz
gospodarczego życia narodu, i nie pozostawia w rękach jednostek
kontroli nad zasobami i bogactwami narodu, które, z natury rzeczy,
należą do wszystkich. Tak samo, Kościół katolicki zawsze miał odrazę do
ekonomicznego liberalizmu laissez-faire, w którym państwo pozostaje
głuche i bezradne wobec bezwzględnej i chciwej pogoni kilku jednostek za
ogromnymi bogactwami. System ten, znany jako liberalizm, był wynikiem
rewolucji francuskiej i zapanował w Europie w dziewiętnastym wieku.
Liberalizm ten połączył się z rewolucją przemysłową, czego skutkiem było
opuszczanie gospodarstw rolnych przez niższe klasy i przybywanie do
miast, w poszukiwaniu pracy w fabrykach, w których popadały w straszną
nędzę, z powodu chciwości i bezwzględności przedsiębiorców. Ten sam
skutek widoczny był w Ameryce. Komentator z południa na krótko przed
Wojną Domową oskarżał Północ o posiadanie własnej formy niewolnictwa:
przepracowanych robotników z fabryk północnego wschodu, których nędznie
wynagradzano bądź drastycznie zaniżano im stawki.
Kościół
katolicki zawsze "szukał złotego środka" w tych sprawach, przyznając
kapitalizmowi prawo do własności prywatnej oraz prawdziwą wolność
przedsiębiorczości, lecz także uznawał roszczenia socjalizmu do tego, by
pracownik nie został przygnieciony chciwością i bezduszną pogonią
przedsiębiorcy za zyskiem. Gospodarka i handel podobnie jak wszystko
inne: potrzebują zarządzania i pokierowania, by mogły osiągnąć właściwe
sobie cele.
Wielkim złem socjalizmu jest to, iż umieszcza w
kategorii "uprawnienia" to co należy do dzieł charytatywnej
dobroczynności. Uprawnienie oznacza, że posiada się tytuł, prawo do
jakichś pieniędzy od rządu. Social Security mówi, że obywatele mają
prawo do wsparcia na starość przez rząd. Medicare twierdzi, że ludzie
mają prawo do opieki zdrowotnej w podeszłym wieku. W rzeczywistości,
jednak, prawo mamy tylko do tych rzeczy, które jesteśmy w stanie kupić.
Jeślibyśmy na starość znaleźli się bez środków do życia, wówczas wolno
nam zwrócić się z pokorą do rządu i poprosić o łaskawość. Ale
przywiązywanie słowa "prawo" do zasiłku oznacza, że rząd jest
upoważniony, a nawet zobowiązany do wykradania pieniędzy, w formie
niesprawiedliwego opodatkowania, od tych którzy na nie pracowali, lub do
drukowania fałszywych pieniędzy i dawania ich tym, którzy ich nie maja,
pod hasłem sprawiedliwości. Jest to niesprawiedliwością i sprzeciwia
się siódmemu przykazaniu.
Dopóki Stany Zjednoczone nie
porzucą swego mariażu z socjalizmem, zawartego w latach trzydziestych,
żadne obietnice pomyślności gospodarczej, składane przez jakiegokolwiek
polityka nie zostaną spełnione. Obawiam się, że większość, o ile nie
wszyscy, kandydaci na prezydenta w 2012 roku chcą zachować dwa wielkie,
krwiopijcze programy pomocowe: Social Security i Medicare. Nie ma żadnej
nadziei dla tych programów. Skończą się bankructwem i pociągną za sobą
cały naród.
Wasz oddany w Chrystusie,
bp Donald J. Sanborn
Rektor
"Most Holy Trinity Seminary Newsletter", August 2011. (b)
Tłumaczyła z języka angielskiego Iwona Olszewska
–––––––––––––––
Przypisy:
(a) Tytuł od red. Ultra montes.
(b)
Por. 1) Bp Donald J. Sanborn, a) Zgubne skutki kompromisów z
prekursorami Antychrysta. b) Rozmowy doktrynalne Bractwa Św. Piusa X z
modernistami i "beatyfikacja" Jana Pawła II. 2) Ks. Wiktor Cathrein SI,
Socjalizm, badanie jego podstaw i możliwości. 3) Ks. Jakub Górka,
Kazanie o kwestii społecznej (o socjalizmie). (Przyp. red. Ultra montes)