Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

piątek, 7 lutego 2014

Mamy obowiązki "Polskie" czy "Nacjonalistyczne"? Problemy współczesnego nacjonalizmu.

"Jestem Polakiem – więc mam obowiązki polskie: są one tym większe i tym silniej się do nich poczuwam, im wyższy przedstawiam typ człowieka."
 Roman Dmowski
Te słowa znają dobrze chyba wszyscy polscy patrioci, narodowcy i nacjonaliści. Są to słowa często powtarzane, cytowane, przytaczane, wypisywane na blogach, stronach a nawet drukowane na koszulkach, czy innych przedmiotach. Są one przez niektórych traktowane wręcz jak mantra, świętość, cytat stawiany na równi z Biblią... Czy jest w tym coś złego? Oczywiście, nie. Są to słowa bodajże największego Polaka XX wieku, twórcy polskiej idei narodowej, wychowawcy i ojca naszego Narodu, i naszej niepodległości. Jego twórczość powinna być znana przez każdego, kto uważa się za Polaka. Był on wybitnym myślicielem, filozofem, teoretykiem idei i politykiem. Jego dwie największe pozycje - "Myśli Nowoczesnego Polaka", oraz "Kościół, Naród i Państwo" na zawsze ukształtowały myślenie Polaków, którym naprawdę zależy na Ojczyźnie.

Jednak, czy wszyscy aby na pewno rozumieją dobrze te słowa, ich znaczenie, i przede wszystkim konsekwencje, jakie z nich wypływają? Wydaje mi się, że niestety, tu również odpowiedź jest przecząca... Mało kto zdaje sobie sprawę, na czym w ogóle polega myśl Pana Romana - czyli Myśl Narodowa...

Otóż Roman Dmowski pisał dalej:
Jestem Polakiem – to słowo w głębszym rozumieniu wiele znaczy. Jestem nim nie dlatego tylko, że mówię po polsku, że inni mówiący tym samym językiem są mi duchowo bliżsi i bardziej dla mnie zrozumiali, że pewne moje osobiste sprawy łączą mnie bliżej z nimi, niż z obcymi, ale także dlatego, że obok sfery życia osobistego, indywidualnego znam zbiorowe życie narodu, którego jestem cząstką, że obok swoich spraw i interesów osobistych znam sprawy narodowe, interesy Polski, jako całości, interesy najwyższe, dla których należy poświęcić to, czego dla osobistych spraw poświęcić nie wolno.
No właśnie, INTERESY POLSKIE! To one są dla nas najważniejsze, to one są naszym priorytetem! To jest podstawą Myśli Narodowej - dbanie o interesy Polskie zawsze na pierwszym miejscu!
Jestem Polakiem – więc całą rozległą stroną swego ducha żyję życiem Polski, Jej uczuciami i myślami, Jej potrzebami, dążeniami i aspiracjami. Im więcej nim jestem tym mniej z jej życia jest mi obce i tym silniej chcę, żeby to, co w mym przekonaniu uważam za najwyższy wyraz życia stało się własnością całego narodu.
Tych słów komentować nie trzeba... One wyjaśniają wszystko. To Polskość jest naszym celem! Innego nie mamy... Czy aby na pewno? 

Coraz częściej słyszę ze strony różnych nacjonalistów, że mamy walczyć o "Europę Wolnych Narodów", że to jest nasz podstawowy i najważniejszy cel... To już nie Wielka Polska??? Czy Europa stała się dla nas ważniejsza od Naszej własnej Ojczyzny. Czy dobro innych Narodów mamy stawiać na równi, albo nawet ponad dobrem Polski??


Oczywiście, o ile jedno nie przeczy drugiemu, o ile interesy jakiegoś Narodu Europejskiego, jak np. Węgrów, Greków, Hiszpanów czy Włochów nie są sprzeczne z interesami Polski, to jak najbardziej mamy prawo, a nawet moralny obowiązek im pomagać, wspierać ich, walczyć razem z nimi o wolność. Bardzo ważne są dla nas kontakty z innymi Narodami, i współpraca Narodów Europejskich. W czasie Ostatniej Krucjaty, wielu Polaków jechało do Hiszpanii, aby wspomóc wojska Gen. Francisco Franco. Była to dla nich duma, i obowiązek, aby wspomóc walkę katolickiego Narodu przeciwko czerwonej zarazie. Gdyby dziś nadarzyła się taka okazja, sam zrobiłbym to samo...

Jednak inaczej sprawa się ma, kiedy interesy jakiegoś Narodu są sprzeczne z interesami Polski. A jeszcze gorzej, jak ten Naród jest wręcz wrogo nastawiony do Polski i Polaków. Takim przykładem od zawsze są nasi najbliżsi sąsiedzi. I to niestety, bo obydwu stronach granicy. Od wieków mamy jednego wielkiego wroga, za Odrą... Nikt nigdy nie był aż tak wrogo nastawiony do Polski, jak Niemcy. Od ponad 1000 lat, od czasu Zjazdu Gnieźnieńskiego, nasze stosunki z nimi są negatywne. Inne nigdy nie były, i nie będą. Wynika to z odwiecznego konfliktu interesów. Niemcy od średniowiecza traktowali ziemie Polskie, jako naturalne pole do kolonizacji. Polska stanowiła dla nich niewygodną barierę w ich ekspansji na wschód. To Niemcy spowodowali już w XIV wieku ekspansje Polski na ziemie Wschodnie. Jednak różnica była taka, że oni zajmowali nasze ziemie, na których od 966 r. istniało Państwo Polskie, my zaś zajmowaliśmy ziemie de facto niczyje, na których żyły dość jeszcze prymitywne plemiona rusińskie, a żadnego organizmu państwowego nie było. Dlatego Niemcy stali się okupantami naszych ziem, podczas gdy Polska w naturalny sposób zyskała nowe terytoria. 

Polska stała się dzięki temu wielka. Można przypuszczać, że stało by się to i tak, niezależnie od zachowania Niemców. Być może Niemcy trochę przyśpieszyły ten proces, jednak był on naturalny. Na wschód od Polski żadnego państwa wówczas nie było, był to więc idealny kierunek dla naszego rozwoju. 

Dziś jednak, są tacy, którzy twierdzą że te ziemie, które od ponad 600 lat były polskie, dziś już się nam nie należą! Są to oczywiście banderowcy - ukraińscy szowiniści, spadkobiercy tych którzy 70 lat temu mordowali Polaków na Wołyniu. Mylą się ci, którzy nazywają ich "nacjonalistami". Nacjonalizm, to bowiem miłość Ojczyzny i dbanie o interesy własnego Narodu (czasem kosztem innych Narodów, co jest logiczne), nigdy zaś nie chora i nieuzasadniona nienawiść, szowinizm i chęć eliminacji innego Narodu. To się nazywa nazizm. I w istocie, banderowcy to ukraińscy naziści. Zresztą wiadomo od kogo się uczyli. Dobrze wiemy o SS Galizien i brygadach OUN-UPA które czerpały z wiadomych wzorców... To Niemcy stali wówczas za podjudzaniem anty-polskich nastrojów wśród Ukraińców, po to aby wbić nam nuż w plecy... 

Jednak wielu jest obecnie w Polsce ludzi, którzy twierdzą, że należy zapomnieć o tym co było kiedyś, bo dziś są inne czasy, banderowcy nie są już anty-polscy, i musimy walczyć razem przeciwko systemowi... Mało tego, twierdzą oni, że to my często byliśmy i jesteśmy szowinistycznie nastawieni, że "okupowaliśmy" (sic!) ziemie ukraińskie, i że my też mordowaliśmy Ukraińców! Co za bzdury!!! Polacy nigdy nie okupowali Ukrainy, ani nie mordowali niewinnych kobiet i dzieci, tak jak banderowscy zbrodniarze. Tak samo nazywanie "szowinizmem" naszych słusznych pretensji do Kresów Wschodnich jest śmieszne. To nie są przecież ziemie ukraińskie, tylko rdzennie polskie! 

Niedawno na pewnym portalu znalazło się skandaliczne oświadczenie tzw. "Prawego Sektora" w sprawie ludobójstwa na Wołyniu oraz rewizji granic: 
"Portal informacyjny „Rzeczpospolita” opublikował wywiad z Andrijem Tarasenką, jednym z liderów „Prawego Sektora”. Ten wywiad ma wyraźnie prowokacyjny charakter i stał się przedmiotem wielu spekulacji na wokół problemu stosunków polsko-ukraińskich. 

W związku z wywiadem pragniemy zwrócić uwagę na nieuczciwość dziennikarzy i specjalne zadawanie prowokacyjnych pytań, a później wyrywanie słów z kontekstu.
Aby w jakiś sposób powstrzymać spekulacje, oficjalnie oświadczamy: 

1. Postać Stepana Bandery, a także historyczny obraz OUN i UPA były i będą dla nas obrazem bohaterskim. Rozumiemy, że Bandera nie stanie się bohaterem dla Polaków, tak samo jak dla nas bohaterem nie stanie się na przykład J. Piłsudski. Niemniej jednak my szanujemy prawo Polaków do posiadania własnych bohaterów. Mamy nadzieję na to, że Polacy pozbędą się szowinistycznych stereotypów i będą uznawać nasze prawo do uhonorowania swoich własnych bohaterów. 

2. Jeśli chodzi o wydarzenia na Wołyniu – uważamy, że powinny one być rozpatrywane w szerszym kontekście historycznym (szczególnie w kontekście polskiej okupacji i kolonizacji ukraińskich ziem w okresie międzywojennym). Ukraińcy zabijali Polaków, Polacy zabijali Ukraińców. To wspólna tragedia obu narodów. Teraz nie czas, by robić z tej tragedii mur, jaki nie pozwoli porozumieć się dwóm sąsiedzkim narodom. 

3. Dzisiaj, wszelkie wzajemne roszczenia terytorialne są niestosowne, tak samo jak i nawet najmniejsza nienawiść etniczna. I Ukraińcy, i Polacy stoją obecnie przed dwoma niebezpieczeństwami – zagrożenie moskiewskim imperializmem i niebezpieczeństwo globalizmu, amerykańskiego imperializmu, władzy ponadnarodowych korporacji i demoliberalnej dyktatury. W takich warunkach jakakolwiek eskalacja wzajemnej nienawiści jest zbrodnią. Ukraińcy i Polacy są teraz naturalnymi sprzymierzeńcami. Wcielić ten sojusz w życie – znaczy chronić swoje narody przed wieloma niebezpieczeństwami i zrobić wielki krok w kierunku zwycięstwa Dobra nad Złem. 

4. Wszelkie obawy o los obywateli Ukrainy polskiego pochodzenia są naiwne i śmieszne. „Prawy Sektor” widzi ukraińskich Polaków jako integralną część społeczeństwa ukraińskiego i nie widzi u nich żadnych problemów w związku z naszymi planami. 

5. Ukraińscy nacjonaliści są nastawieni przyjaźnie do tych polskich narodowo-rewolucyjnych sił, jakie nie charakteryzują się szowinistycznymi i imperialistycznymi przekonaniami. Liczymy na przyjazną współpracę w imieniu naszych narodów i całej Europy. 

Służba prasowa „Prawego Sektora”."
Pan Andriej Tarasenko też postanowił dodać swoje "dwa grosze":
Odnośnie mojego wywiadu z „Rzeczpospolitą” i narosłych wokół niego spekulacji: myślę, że nie trzeba być ekspertem, żeby spostrzec, że wywiad zaprezentowany został w prowokacyjnej formie, a moje słowa zostały wyrwane z kontekstu. Na krótko przed nim, rozmawiałem z jednym z polskich, nacjonalistycznych portali. Nie powiedziałem tam nic, co mogłoby obrazić jakiegokolwiek polskiego narodowca. Jednak dziennikarze „Rzeczpospolitej” zdecydowali się poświęcić obiektywizm na rzecz skandalu. Udało się…

Czy uważam wydarzenia na Wołyniu za „ludobójstwo”? Oczywiście nie. Na Wołyniu, ziemi chełmińskiej i podlaskiej miały miejsce walki Ukraińców z Polakami. Jeżeli były ofiary po stronie polskiej, to były też ofiary po stronie ukraińskiej. Ale nie ma sensu dziś licytować się na liczby. Zamiast tego módlmy się za dusze poległych i spoglądajmy za wspólną przyszłością.

Przepraszam polskich patriotów, których moje wyrwane z kontekstu słowa mogły obrazić. Chciałbym jednak przypomnieć ewangeliczną przypowieść o źdźble i belce w oku. W Polsce jest wystarczająco dużo szowinistów, którzy nie rozumieją elementarnych spraw i sami wzniecają ogień nienawiści etnicznej. Tego typu postawy, jak i głośne nawoływanie do odzyskiwania dawnych terytoriów, zawsze będą wywoływać analogiczną odpowiedź na Ukrainie.

Mam szczerą nadzieję, że nasze narody będą żyły we wzajemnej harmonii w ramach naszych państw narodowych. Ale niezbędne jest, byśmy porzucili narodową samolubność i szukali tego, co jednoczy. Zgodnie z taką zasadą powinniśmy żyć – my, chrześcijańscy nacjonaliści.
Chyba nie muszę tego komentować... Te słowa wyjaśniają nam wszystko. Są dokładnym potwierdzeniem tego, co wcześniej zacytowała "Rzeczpospolita". Całe to "oświadczenie" to tylko przykrywka aby zaćmić umysły naiwnych Polaków, nie wolno wierzyć w dobre intencje tej szowinistycznej dziczy! Wywiad opublikowanym przez Rzeczpospolitą ukazał ich prawdziwe intencje:
- pozyskanie broni jądrowej (w rekach oszołomstwa skończyć się to może tragicznie)
- szantażowanie atomem i zabranie rdzennych ziem Polskich. 

Sprostowanie udzielone przez Ukraińców niczego nie zmienia. Oni nadal nie uznają rzezi Wołyńskiej. Ciągle kręcą i próbują wmanewrować Polaków w wydarzenia z II WŚ. Rzeź Wołyńska inspirowana była od początku do końca przez Ukraińców, Polacy nie mają w tym najmniejszej winy! Za naszą wschodnią granicą rozwija się kolejna organizacja na wzór niejakiej Eriki Steinbach. Banderowskie ścierwo cały czas nawiązuje do swoich chorych, szowinistycznych tradycji. W każdym słowie jest tu wyczuwalna nienawiść do Polaków... Na litość boską, jak zaplanowane ludobójstwo można nazywać wojną. Dobrze ktoś napisał, w czasie II WŚ trwała wojna żydowsko-niemiecka, jak i również polsko-niemiecka (mam na myśli oczywiście mordy na cywilach). Za akcje wykonywane przez marionetkowy rząd komunistyczny, nie możemy brać odpowiedzialności, ani świecić oczami, bo nie czujemy się jego spadkobiercami. W przeciwieństwie do Ukraińców, którzy czują się spadkobiercami Bandery i UPA.

Jest mi wstyd za polskich nacjonalistów, którzy popierają tą banderowską bandę. Nie wiem, czy jest to spowodowane głupotą, naiwnością, czy po prostu zwykłą zdradą Polski... Jedno jest pewne, ideologia "nacjonalizmu" wywróciła tym ludziom w głowach. Zapomnieli oni o swoich obowiązkach względem własnej Ojczyzny. Ważniejszy stał się dla nich ogólnoeuropejski "Front Nacjonalistyczny". Interesy innych Narodów, stały się dla nich ważniejsze, od interesów Polski...

Do tego własnie prowadzi fałszywy nacjonalizm, który nie wynika z miłości do Ojczyzny (patriotyzmu) i dbania o interesy własnego Narodu ponad wszystko (oczywiście kierując się Prawem Bożym i moralnym). Ten "nacjonalizm" nieuchronnie prowadzi do wypaczeń, które często kończą się tragicznie, jak dobrze wiemy z historii... 

Przed takim nacjonalizmem przestrzegał i Ojciec naszej Niepodległości - Roman Dmowski, niech te słowa zapadną w pamięci wszystkim, którzy interesy innych Narodów przedkładają ponad Polskie:
Nie umiałbym powiedzieć, gdzie pierwej, we Francji, czy we Włoszech, użyto wyrazu „nacjonalizm” dla określenia nowego ruchu narodowego. Byłem zawsze zdania, że to termin nieszczęśliwy, osłabiający wartość ruchu i myśli, którą ten ruch wyrażał. Wszelki „izm” mieści w sobie pojęcie doktryny, kierunku myśli, obok którego jest miejsce na inne, równorzędne z nim kierunki. Naród jest jedyną w świecie naszej cywilizacji postacią bytu społecznego, obowiązki względem narodu są obowiązkami, z których nikomu z jego członków nie wolno się wyłamywać: wszyscy jego synowie winni dla niego pracować i o jego byt walczyć, czynić wysiłki, ażeby podnieść jego wartość jak najwyżej, wydobyć z niego jak największą energię w pracy twórczej i w obronie narodowego bytu. Wszelkie „izmy”, które tych obowiązków nie uznają, które niszczą ich poczucie w duszach ludzkich, są nieprawowite.
Michał Mikłaszewski, Polski Patriota i Narodowiec.