Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

czwartek, 7 października 2021

Katolicy Rzymscy integralni a sedewakantyści. Czy to synonimy? Czy wystarczy być "sedewakantystą"?

Przez długi czas wydawało mi się, że te określenia można uznawać wręcz za synonimy. Było to jednak z mojej strony przekonanie bardzo naiwne i błędne, ale motywowane dobrymi intencjami (pozytywnym myśleniem o innych ludziach, o bliźnich, wyrozumiałością, mimo ich różnych wad i ułomności). Wydawało mi się, że jeżeli ktoś już doszedł do łaski poznania pełni katolickiej prawdy, i rozumem oświeconym łaską odkrył bolesny i trudny, ale jednocześnie jedyny logiczny, zdroworozsądkowy i możliwy do pogodzenia z Wiarą katolicką fakt, że ostatnim katolickim papieżem był Pius XII, a od jego śmierci, 9 października 1958 r., czyli już od 63 lat, Stolica Apostolska jest pusta (wakująca, od łac. sedes vacans – „nieobsadzona stolica” lub „pusty tron”), to ktoś taki musi jednocześnie być dobrze poinformowany w kwestii Magisterium Kościoła katolickiego, musi je znać i przede wszystkim, przyjmować w całości, a więc integralnie, a więc że musi być Katolikiem Rzymskim integralnym (czyli po prostu całkowitym, pełnym, w 100 % katolikiem, normalnym katolikiem, nie żadnym "tradycjonalistą", ani "integrystą", nie można bowiem być pół-katolikiem, albo ćwierć-katolikiem, a więc wszyscy "katolicy" nie integralni [czyli np. "tradycyjni katolicy", "liberalni katolicy", "modernistyczni katolicy", starokatolicy, polskokatolicy, neokatolicy itp.], to po prostu niekatolicy).

Kim jest natomiast sedewakantysta? Sedewakantystą jest osoba, która uznaje wakat Stolicy Apostolskiej od 1958 r. (rzadziej, od 1965 r., lub jeszcze innego roku), a wszystkich modernistycznych pretendentów/okupantów Stolicy Apostolskiej, uznaje za bezprawnych uzurpatorów, antypapieży (lub, ewentualnie, "papieży materialnych", czyli ważnie wybranych elektów, którzy jednak, z powodu przeszkody [głoszenia herezji i chęci narzucenia jej Kościołowi] nie mogą ważnie objąć urzędu, do póki przeszkoda ta nie zostanie usunięta - nie nawrócą się).

Sedewakantyzm dotyczy więc ściśle kwestii Stolicy Apostolskiej, jej personalnego obsadzenia w chwili obecnej. Jest oczywiste, że każdy katolik jest sedewakantystą, w momencie kiedy umiera Papież. Podobnie moderniści są sedewakantystami, gdy umiera/abdykuje modernistyczny uzurpator. Tak samo "sedewakantystami" (nie uznającymi pana Jerzego Bergoglio za Ojca wszystkich książąt i królów, władcę świata, Wikariusza naszego Pana Jezusa Chrystusa, którego jest wszelka chwała na wieki wieków...) są schizmatycy i heretycy, którzy całkowicie odrzucili Kościół Chrystusowy, Prymat Papieski i Dogmat o Nieomylności Papieskiej. Filozoficznie i szeroko patrząc, również żydzi, niewierni i poganie, a nawet deiści czy ateiści, którzy nie uznają Boga Trójjedynego, nie uznają również aktualnego okupanta Stolicy Apostolskiej za namiestnika Boga na Ziemi... Zasasniczo, w tym jednym punkcie (ocenie osoby pana Bergoglio), mają oni rację. Bergoglio nie jest Namiestnikiem Chrystusa i Głową Jego Kościoła. Można więc powiedzieć, że obecnie de facto większość mieszkańców Ziemi to "sedewakantyści" (mogą oni uznawać Bergoglio za przywódcę organizacji zwanej "kościołem katolickim", którą jednak traktują oni w sposób całkowicie ludzki, jak każdą inną). Są też tzw. "sedewakantyści ostatniej godziny", którzy uznają że ostatnim papieżem był/jest Józef Ratzinger, i dopiero po jego śmierci nastąpi wakat. Jednak nie wystarczy być "sedewakantystą", aby być dobrym człowiekiem i być zbawionym, do tego przede wszystkim trzeba być katolikiem, a więc wyznawać integralnie, całą i nieskalaną katolicką Wiarę. 

Można więc z całą pewnością przyjąć następujący wniosek: 

Obecnie KAŻDY katolik [rzymski integralny] jest sedewakantystą, ale NIE KAŻDY sedewakantysta jest katolikiem [rzymskim integralnym].

Nie wystarczy powiedzieć, że Paweł VI, Jan Paweł II czy Benedykt XVI był antypapieżem, albo że Jerzy Bergoglio jest heretykiem, masonem, wieprzem etc. Mamy wśród osób uważających się za katolików i deklarujących jako sedewakantyści wielu takich, które wprost zaprzeczają, mniej lub bardziej, w sposób mniej lub bardziej otwarty i jawny, oficjalnej nauce Magisterium Kościoła katolickiego, dokumentom Papieskim etc., a mimo to deklarują rzekome przywiązanie do "Tradycji", czy "tradycyjnej nauki Kościoła". To wewnętrzna sprzeczność i schizofrenia duchowa... Jest to podobna sytuacja jak w przypadku lefebrystów czy innych pseudo-tradycjonalistów, którzy przesiewają sobie to nauczanie, i wybierają co im pasuje. Przyjmują oni tylko to z "tradycyjnej nauki Kościoła", co im się podoba i odpowiada ich poglądom społeczno-politycznym, wizji historycznej czy geopolitycznej, osobistym sympatiom czy sposobowi myślenia... 

Przykładów, niestety, można by mnożyć. 

Zacząć należy od tzw. endekokomuchów, (którzy określają się często mianem narodowych-demokratów, patriotów czy też "realistów"), czy też ludzi wprost odwołujących się do komunizmu, albo "narodowego-bolszewizmu" [sic!]. Takich ludzi jest w naszym środowisku zdecydowanie najwięcej z pośród omawianych w tym tekście (dlatego między innymi temat ten bywa często poruszany na naszej stronie). Występują oni w różnych odmianach, mniej lub bardziej skrajnych, oraz mniej lub bardziej zakamuflowanych. Oczywiście, będą oni za pewne w zdecydowanej większości twierdzić, że nie są żadnymi komunistami, a wszelkie oskarżenia z naszej strony wobec nich są fałszywe i krzywdzące, a naszym celem jest jedynie "sianie fermentu", "mącicielstwo" i próba "skłócenia" wiernych (ci którzy jednak otwarcie twierdzą, że są komunistami, mają poważne problemy psychiczne i duchowe, i nie warto nimi się w ogóle zajmować), podczas gdy oni po prostu są politycznymi "realistami", i uznają całą naukę Kościoła katolickiego. Ale czy rzeczywiście, całą? Jeden człowiek, uważający się za sedewakantystę (nie będę wymieniać tu z nazwiska) dość aktywny w Internecie, wprost stwierdził kiedyś w jednym komentarzu na Facebooku, że jedynym możliwym "realistycznym" rozwiązaniem jest stwierdzenie, że Syllabus Errorum (łac. spis błędów) Papieża Piusa IX, w kwestiach dotyczących relacji między Państwem a Kościołem (w tym potępienie socjalizmu i komunizmu, oraz rozdziału Kościoła od państwa), już nie obowiązuje, bo nie może obowiązywać, gdyż zmieniły się okoliczności [sic!]. Dokładnie tak samo twierdzą przecież moderniści, którzy w ten sposób wprowadzili wolność religijną i zniesienie ostatnich państw wyznaniowych w Europie... Jest to czysto modernistyczne traktowanie doktryny Wiary, która musi się (wg. modernistów) cały czas zmieniać aby dostosować się do zmieniających okoliczności i tzw. czasów współczesnych... Ludzie Ci mają w głębokim poważaniu stałe nauczanie kilku kolejnych Papieży, którzy jasno potępiali komunizm i socjalizm, poczynając od Piusa IX, Leona XIII, św. Piusa X, Piusa XI aż do Piusa XII (Kościół potępia każdy socjalizm, nie tylko marksistowski, ale także niemiecki [i nie tylko] narodowy socjalizm i inne, sprzeczna z katolicką nauką społeczną ideologie, z którymi również sympatyzują niektórzy sedewakantyści). Papież Pius XII obłożył ekskomuniką mocą samego prawa (ipso facto) wszystkich którzy wstępują do partii komunistycznych lub je aktywnie wspierają (np. podpisując porozumienia, głosując lub namawiając do głosowania na komunistycznych kandydatów lub partię). 

Szczególnie zatrważający jest fakt, że jeden z tych ludzi, który wielokrotnie atakował naszą stronę, a co gorsza, atakował na swojej stronie (nazywanej przez niektórych "katolicką") Polskich Bohaterów, Żołnierzy Niezłomnych, nazywając ich "bandytami biegającymi po lesie" [sic!], mieszkający na Górnym Śląsku, ma obecnie spory wpływ na kształt oficjalnej działalności sedewakantystycznej w Polsce. Zatrważające jest również to, że był to człowiek swego czasu bardzo blisko związany z grupą pana Paczuskiego – członek "stowarzyszeniem x. Goliana", można powiedzieć, jego prawa ręka, a obecnie, wykorzystuje on dawne teksty pana Paczuskiego, i oficjalne sedewakantystyczne środki przekazu, w celu ataku na wiernych katolików w Polsce, co jest właśnie działalnością iście rozbijacką i mącicielską (co próbuje się nieudolnie od wielu miesięcy nam zarzucać), bardzo podobną do dawnej działalności pana Paczuskiego (co budzi uzasadnione podejrzenia dalszej, tyle że już niejawnej, współpracy tych ludzi...), z tą tylko różnicą, że obecnie działalność ta posiada pełną aprobatę organów oficjalnych (chodzi niestety o osobę jedynego, na chwilę obecną katolickiego kapłana w Polsce).

Z drugiej strony mamy dokładne przeciwieństwo, czyli kapitalistów, liberałów, skrajnych wolnorynkowców, korwinistów etc. Jest to ogromna plaga na szeroko pojętej prawicy tzw. narodowej i konserwatywnej. Tzw. "Libków" (liberalnych-konserwatystów) jest na ogół dużo więcej niż endekokomuchów, są główną siłą sejmowej "Konfederacji" (i to nie tylko w partii "KORWiN", ale również w "Ruchu Narodowym" i "Koronie" Grzegorza Brauna, wszystkie te formacje deklarują się jako zasadniczo wolnorynkowe, różnią się jedynie oprawą zewnętrzną i są mniej lub bardziej skrajne, podobnie jak w przypadku endekokomuchów, jedni wprost odwołują się do kapitalizmu, inni pudrują go katolickimi, tradycjonalistycznymi, nacjonalistycznymi czy monarchistycznymi hasłami czy fasadą, niektórzy członkowie "Ruchu Narodowego" coś czasem nawet mrukną o solidaryzmie społecznym etc.). Również wśród sedewakantystów są obecne takie persony (których jest jednak, wydaje mi się, stosunkowo mniej niż endekokomuchów, lub też nie są tak widoczni, z tego powodu, wymieniam ich na drugim miejscu), które również mają w głębokim poważaniu nauczanie Papieża Leona XIII w jego wielkiej encyklice Rerum novarum, w której potępił on tak samo bezbożny socjalizm, jak też krwiożerczy kapitalizm (encyklika ta była później wielokrotnie przypominana i powtarzana, m.in. przez Papieża Piusa XI w encyklice z 15 maja 1931 r. Quadragesimo anno [łac. Czterdziestego roku –ogłoszona w 40. rocznicę ogłoszenia encykliki Rerum novarum papieża Leona XIII]. Papież postawił praktycznie znak równości między tymi dwoma materialistycznymi systemami. Kościół katolicki potępia tak samo socjalizm, jak i kapitalizm. Nieprawdą jest, że Kościół potępia jedynie pewne „ekscesy” kapitalizmu, a nie kapitalizm jako taki, sam w sobie. Owszem, Kościół potępia coś tak szkodliwego i obrzydliwego, jak kapitalizm (tak samo jak i socjalizm), natomiast w sferze nauki pozytywnej nie wykłada autorytarnie jaka ekonomia jest właściwa. Istnieją różne szkoły, oparte o KNS (katolicką naukę społeczną), m.in. dystrybucjonizm, korporacjonizm, solidaryzm czy gospodarka narodowa etc., nazywane najczęściej zbiorczo mianem Terceryzmu (określany także jako Trzecia Pozycja bądź Trzecia Droga). Należy jednak pamiętać, że kapitalizm i socjalizm to dwie strony tego samego medalu – żydowskiego materializmu, który jest całkowicie sprzeczny z Prawem Bożym, obiektywnym dobrem narodów i katolicką nauką społeczną Kościoła, głoszoną nieustannie przez Papieży, w wielu oficjalnych i ostatecznych dokumentach.

Poza tym, mamy też różne inne, dziwne przypadki, np. demokratów itp. popierających liberalną demokrację, polityczną poprawność i tzw. Unię Europejską, walczących z autorytaryzmem, nacjonalizmem i "faszyzmem" (m.in. jedna kobieta, na co dzień mieszkająca we Francji, i jeden mężczyzna, bodajże z Podkarpacia, którzy oburzali się z powodu promowania niegdyś na naszej stronie tradycyjnej symboliki narodowej, m.in. Salutu Rzymskiego). Jak widać, ludziom tym nie przeszkadzają masońskie, demoliberalne państwa i rządy, nie przeszkadza im masońska "Unia Europejska", nie przeszkadza im "państwo świeckie", "prawa człowieka" w tym i "wolność sumienia i wyznania", nie przeszkadza im ten cały "dorobek" zachodniej demokracji, liberalizm, indyferentyzm, wolnomyślicielstwo potępione przez Papieży, upadek i całkowita demoralizacja zachodu, natomiast przeszkadza im "Salut Rzymski" i autorytaryzm, które są częścią naszej cywilizacji – Starej, łacińskiej Europy, potęgi naszej umierającej tradycji... Oni chyba także twierdzą że Syllabus Piusa IX już nie obowiązuje, o ile w ogóle go kiedykolwiek czytali, i to ze zrozumieniem... Kościół oczywiście nie potępia każdej demokracji jako takiej (zdarzały się przecież w historii katolickie republiki, i nie była to wcale rzadkość, aczkolwiek były to wyjątki). System republikański jest dopuszczalny, zarówno jako pewna hybryda z monarchią, tak jak było w Polsce, w czasach I Rzeczypospolitej, która była Królestwem i Republiką Szlachecką jednocześnie (nie była to jednak demokracja w dzisiejszym znaczeniu, głosować mogła tylko szlachta, był to więc ustrój arystokratyczny, wg. definicji Arystotelesa), jak też w "czystej" postaci. Warunkiem jest jednak oparcie prawodawstwa państwa na Prawie Bożym i katolickiej nauce społecznej, oraz status Religii katolickiej jako oficjalnej religii państwowej (z ewentualnym dopuszczeniem, na zasadzie prawidłowo rozumianej tolerancji, innych wyznań). Jednak, zgodnie z nauką Św. Tomasza z Akwinu i innych, wybitnych teologów, najlepszym możliwym ustrojem, najbardziej oddającym niebiański, hierarchiczny ustrój Królestwa Niebieskiego, oraz jego ziemskiego przedstawicielstwa – Kościoła Świętego, jest monarchia. Tak samo jak Kościół jest Monarchią, tak samo państwa powinny dążyć do tego ideału, i być katolickimi monarchiami. Ustrój hierarchiczny i autorytarny jest nie tylko ideałem, ale koniecznością. Demokracja liberalna jest potępiona, wraz z całym liberalizmem. Władza, która pochodzi od Boga (nie ważne czy z dziedziczenia, czy z wyboru) ma Autorytet, i zarówno w monarchii (Cesarz, Król), jak też w republice (Prezydent) musi ona z niego korzystać, a więc musi być to władza autorytarna, nie liberalna!

Celem tego tekstu nie jest dzielenie środowiska, ani osądzanie kto jest katolikiem, a kto nie. Ten osąd nie należy do mnie, i ostatecznie Bóg osądzi nas wszystkich, przede wszystkim z miłości (ale również z Wiary!). Miłość wymaga jednak Prawdy, trwania w Prawdzie, całej Prawdzie, i tylko Prawdzie, bo tylko Prawda nas wyzwoli. Nie można przymykać oczu na błędy, bo ktoś jest "swój", bo jest "od nas". Aby się zbawić, należy przede wszystkim zachować katolicką Wiarę, trzeba być katolikiem, bo poza Kościołem nie ma zbawienia (miłość bliźniego wymaga więc, aby korygować jego błędy, również publicznie, jeśli są one głoszone publicznie). Jednak aby być katolikiem, trzeba być nim integralnie, czyli w całości, nie pomijając żadnego artykułu Wiary. Tak jak napisałem powyżej, nie wystarczy być "sedewakantystą", bo można być "sedewakantystą", można nie uznawać Jerzego Bergoglio za Papieża, ale odrzucając (świadomie i dobrowolnie) jakikolwiek fragment, choćby jedno zdanie, z nieomylnego nauczania Kościoła Świętego, nie jest się katolikiem, i nie ma się szans na zbawienie. Nie chce więc autorytarnie mówić o kimś: "Ty nie jesteś katolikiem!" (bo ja tak mówię... a kimże ja jestem, aby osądzać), ale mogę z całą stanowczością powiedzieć, że "jeżeli odrzucasz Syllabus Papieża Piusa IX, albo jakikolwiek inny dokument Magisterium Kościoła [bo Tobie się wydaje, że on już nie obowiązuje...], to nie jesteś katolikiem!" (bo tak naucza nas Kościół Święty, bo tak mówią Papieże!). Nie mam żadnego autorytetu ani prawa aby kogokolwiek "wykluczyć" z Kościoła, ale Wiara daje mi tą moralną pewność, że jeżeli ktoś jej nie wyznaje całej i nieskalanej, to mogę stwierdzić, że sam się wyklucza z Kościoła... To przekonanie sprawiło wiele lat temu, że jestem "sedewakantystą", przy czym z łaską Bożą chcę wytrwać aż do śmierci, i mogę mieć tą absolutną, wewnętrzną, moralną pewność, że postępuje prawidłowo, bo stoją za nami (Katolikami Rzymskimi integralnymi) katoliccy Papieże i Święci, ich autorytet i nauczanie, stoi za nami niezmienne, nieomylne Magisterium Kościoła katolickiego, natomiast za modernistami, konserwatystami Novus Ordo, lefebrystami, innymi pseudo-tradycjonalistami, pół-katolikami i ćwierć-katolikami (jak również, niestety, niektórymi "sedewakantystami") stoją wyłącznie ich prywatne opinie, osobiste wizje, poglądy i subiektywne przekonania, a łączy ich opór przed całkowitym przyjęciem WSZYSTKIEGO, co Kościół Święty zawsze i wszędzie, w ten sam sposób, stale wyznawał i głosił – Katolicyzmu Rzymskiego integralnego. 

A.M.D.G.

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

W Święto Matki Bożej Różańcowej, AD 2021

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz