Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

sobota, 27 stycznia 2024

Na kolejną rocznicę Wyzwolenia.

WOLNA BARCELONA!

26 stycznia 1939 roku wojska narodowe, w tym Requetés, czyli członkowie monarchistycznych milicji karlistowskich, uwolniły Barcelonę z okupacji anarchokomunistycznej zorganizowanej przez loże masońskie. Nawet Chrystus z Lepanto dołączył do uroczystości.  

Chwała Chrystusowi Królowi! ¡Viva España!

  Podczas gdy wielu naszych rodaków bezmyślnie albo, co gorsza, umyślnie, obchodzi w styczniu rocznicę smutnego wydarzenia (bredząc przy okazji coś o jakimś „wyzwoleniu”, choć mieliśmy do czynienia ze zwykłą zmianą okupanta), będącego konsekwencją wydarzeń z września 1939 r. – czyli IV rozbioru Polski, jakim był Pakt Ribbentrop-Mołotow, napaść na Polskę dwóch totalitarnych, socjalistycznych reżimów, niemieckiej III Rzeszy 1 września i bolszewickiego ZSRR 17 września – ostatecznie dogadania się naszych zachodnich „sojuszników” z jednym z agresorów – Stalinem, i ostateczne przypieczętowanie rozbioru Polski poprzez zdradzieckie Traktaty w Teheranie, Jałcie i Poczdamie; czyli wkroczenia Armii Czerwonej do Polski w styczniu 1945 r., my pragniemy przypomnieć o prawdziwym Wyzwoleniu, które dokonało się 85 lat temu w Hiszpanii, w 1938/39 r.

 Ostrzał artyleryjski rozpoczął się 23 grudnia 1938 roku. Nacjonaliści ruszyli do ataku na całej szerokości frontu. Włoski CTV nacierał razem z Karlistami na środkowej części frontu, Korpus Marokański nacierał wzdłuż wybrzeża, a Korpusy Aragoński i Nawarski nacierały na północy. Komuniści nie byli w stanie, po wyczerpaniu swoich sił nad Ebro, stawić czoła doskonale zorganizowanym, wyposażonym i doświadczonym siłom. Zaledwie dwa i pół tygodnia zajęło nacjonalistom dotarcie (26 stycznia) do stolicy Katalonii, Barcelony. Następnego dnia odbyła się w Barcelonie defilada zwycięskich oddziałów nacjonalistycznych. Komuniści uciekli w stronę granicy z Francją, gdzie schronił się również prezydent republiki Manuel Azania. Dawny lęk przed odcięciem, który spowodował załamanie się oddziałów milicji republikańskiej w początkowym okresie wojny, ogarnął teraz armię republikańską. Do tego nacjonalistyczne myśliwce ciągle ostrzeliwały uciekinierów. Wielu komunistom udało się przekroczyć granicę, lecz niektórzy wpadli w ręce wojsk nacjonalistów. Po wygraniu szeregu ważnych kampanii i bitew, w tym najważniejszej bitwy nad Ebro, nacjonaliści ostatecznie zwyciężyli na przełomie marca i kwietnia 1939 r. Po upadku Katalonii 6 lutego 1939 r. prezydent republiki Manuel Azania wyjechał do Francji, a następnie podał się do dymisji. 28 lutego 1939 r. Wielka Brytania i Francja uznały rząd gen. Franco za rząd Hiszpanii. Wczesnym rankiem 28 marca 1939 r. nacjonalistyczne oddziały z frontu Casa de Campo wkroczyły triumfalnie do Madrytu. Masońska republika przestała istnieć.

 Tak wyglądało prawdziwe Wyzwolenie. Tymczasem u nas w Polsce wciąż żyją jeszcze niestety i mają się dobrze pogrobowcy komunistów, czy to lewicowcy z SLD i innych spadkobierczyń „jedynej słusznej partii” – PZPR, czy też enedko-komuchy z różnych Grunwaldów, Klubów Myśli Polskiej itp., bredzący o „wyzwoleniu” Polski przez Armię Czerwoną w styczniu 1945 r. czyli rozpowszechniający taką samą, kłamliwą propagandę, jak komuniści w czasach stalinowskich. W rzeczywistości nie było przecież żadnego wyzwolenia, lecz kolejna zmiana okupanta. Podobnie jak w czasach rozbiorów, zaborcy nie raz walczyli między sobą, i granice zaborów przesuwały się, powstawały też rożne mniej lub bardziej udane atrapy polskiej państwowości, raz to Księstwo Poznańskie w zaborze pruskim, raz Królestwo Polskie (kongresowe) w zaborze rosyjskim, jeszcze kiedy indziej Księstwo Warszawskie utworzone przez francuskiego uzurpatora  Napoleona, tak samo od 1939 r. mieliśmy najpierw Generalne Gubernatorstwo w zaborze niemieckim, później PRL w zaborze ZSRR, a obecnie jakąś dziwaczną republikę z ośrodkiem władzy w Waszyngtonie / Brukseli / Tel Awiwie (czy też diabli wiedzą gdzie). 

 Podczas gdy my, Katolicy, Polacy, polscy nacjonaliści, dziś świętujemy 85'ą rocznicę Defilady zwycięskich oddziałów karlistowskich Requetés oraz nacjonalistów z hiszpańskiej Falangi, oni świętują  79. rocznicę „wyzwolenia” niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz. W tym samym dniu Armia Czerwona zajęła miejsce niemieckiego okupanta również w Katowicach i Siemianowicach Śląskich. Następnego dnia, 28 stycznia radzieccy żołdacy wkroczyli do Bytomia, miasta które przed wojną było niemieckie. W przeciwieństwie do miast polskich, jak Katowice czy Siemianowice, w miastach niemieckich kacapskie, czerwone bydło nie miało już żadnych hamulców. Rabunki, rzeź ludności cywilnej, brutalne gwałty i morderstwa, celowe niszczenie bezcennych zabytków i dzieł kultury było na porządku dziennym. Moje rodzinne miasto Gliwice zostało zdobyte przez krasnoarmiejców kilka dni wcześniej (Górny Śląsk został okrążony), w nocy z 23 na 24 stycznia 1945 roku, jako pierwsze z dużych miast niemieckiego Górnego Śląska. Armia Czerwona spaliła dwa największe miejscowe kina, teatr miejski, hotel Haus Obesrchlesien, kaplicę św. Małgorzaty, katolicki sierociniec, zdewastowano palmiarnię i podłożono ogień na Rynku, w wyniku czego ucierpiał Ratusz i większość historycznych kamieniczek. 

 Żołnierze sowieccy wzięli na mieszkańcach miasta krwawy odwet za niemieckie zbrodnie na Wschodzie. Gwałty, rozstrzeliwania, plądrowania trwały przez kilka pierwszych tygodni sowieckiej okupacji. W dzisiejszej dzielnicy Bojków (Schönwald), w której ze strony mieszkańców nie padł ani jeden strzał, czerwonoarmiści zabili około 200 cywilów. W sumie na terenie Gliwic od stycznia do marca zginęło 1500-3000 mieszkańców. Od końca stycznia do marca 1945 roku władzę nad miastem sprawowała Komendantura Wojenna Armii Czerwonej. Wojsko radzieckie zajęło wszystkie budynki użyteczności publicznej na szpitale wojskowe i punkty kwaterunkowe. W dawnej siedzibie Gestapo przy ul. Zygmunta Starego ulokowała się tajna sowiecka policja polityczna NKWD. W lutym 1945 roku wywieziono do pracy w kopalniach, w głębi ZSRR większość zdolnych do pracy mężczyzn. W mieście osiadło wielu Polaków wysiedlonych ze Lwowa i Kresów Południo-Wschodnich (m.in. mój śp. pradziadek wraz z żoną i dziećmi, w tym moim dziadkiem). Stanowili oni 45% nowych mieszkańców. Oprócz nich dużo osadników pochodziło z Zagłębia Dąbrowskiego, Małopolski i Polski Centralnej. Do końca 1946 r. wysiedlono z miasta gliwiczan przyznających się do niemieckości, lub uznanych za Niemców (czyli zdecydowaną większość zasiedziałych mieszkańców miasta). 

 Jako Polacy i Katolicy nie możemy świętować tej straszliwej rocznicy i czcić zbrodniarzy i okupantów jako „wyzwolicieli” czy „sojuszników”. Nie ma usprawiedliwienia dla gwałtów, to przejawy agresji i brutalności, objawiający się wykorzystywaniem siły i władzy. Niestety dochodziło na niej często, a zwłaszcza na więcej pozwalano sobie na poniemieckich terenach. Nie możemy zapomnieć o naszych ojcach, dziadach i pradziadach, wyrzuconych ze swoich odwiecznych siedzib, z ziemi ojczystej, polskich szlacheckich dworków, czy też majątków mieszczańskich oraz chłopskich chałup na Kresach Południo-Wschodnich RP.

 Totalną farsą jest zaś obchodzenie rocznicy „wyzwolenia” obozu w Auschwitz. Abstrahując już od faktu, że obecnie obchody te przyjmują formę ujmującą dla Narodu Polskiego, całkowicie pomijając fakt że Auschwitz było stworzone jako obóz dla Polaków i trafiali tam oraz ginęli, przynajmniej w początkowym okresie, głównie Polacy. Dzisiejsza fałszywa narracja wręcz pomija polskie ofiary Auschwitz, a kładzie nacisk wyłącznie na zabitych tam Żydów, przy okazji znacznie zawyżając liczbę ofiar (w Auschwitz zginęło łącznie ok 1,3 mln osób, z czego w zdecydowanej większość byli to Polacy i inne Narody Europejskie, natomiast Żydów zginęło tam maksymalnie ok 300 tys.). Dlatego Auschwitz jest przede wszystkim miejscem męczeństwa Narodu Polskiego, podobnie jak Katyń, Charków, Miednoje i inne miejsca zbrodni ludobójstwa dokonanego przez okupantów radzieckich. Warto wspomnieć jednak przy okazji, że po tzw. „wyzwoleniu” Auschwitz przez Armię Czerwoną, NKWD utworzyło na jego terenie dwa obozy przejściowe dla jeńców niemieckich. Pierwszy powstał na terenie macierzystego obozu Auschwitz na wiosnę 1945 r. i nazwany był łagrem 22, przebywali w nim jeńcy niemieccy. Drugi – nazywany łagrem 78 – funkcjonował w dawnym niemieckim obozie Auschwitz II-Birkenau, więziono w nim osoby cywilne z Górnego Śląska i Podbeskidzia. Były to obozy przejściowe przed wysłaniem uwięzionych do łagrów w głąb ZSRR. Pierwszy funkcjonował przypuszczalnie do jesieni 1945 r., natomiast drugi do wiosny 1946 r. W obu obozach mogło przebywać przynajmniej 25 tys. osób. Ich komendantem był sowiecki pułkownik o nazwisku Masłobojew. Ponadto w Oświęcimiu istniał obóz Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, który został utworzony niedaleko dworca kolejowego w Oświęcimiu na terenie byłego „Gemeinschaftslagru”. Trzy zachowane do dzisiaj bloki, które wchodziły kiedyś w jego skład, są położone w połowie drogi między muzeum Auschwitz a Birkenau. W usytuowanych obok pięciu drewnianych barakach powstał obóz, w którym komunistyczne władze umieszczały osoby podejrzane o członkostwo w NSDAP, Hitlerjugend i BDM oraz niemieckich cywilów, Volksdeutschów oraz Górnoślązaków, podejrzewanych o brak lojalności wobec Polski Ludowej. Obóz był ogrodzony i strzeżony przez wartowników. Więźniowie tego obozu m.in. demontowali urządzenia w zakładach chemicznych w Monowicach, które następnie były wywożone do ZSRR. Obóz został zlikwidowany prawdopodobnie w marcu 1946 r. Od 20 kwietnia 1945 do lutego 1946 odnotowano tam 144 zgony osób, pochodzących głównie z okolic Bielska-Białej oraz ze Śląska.

Krzyż Św. Jakuba, symbol m.in. hiszpańskich Requetés, oraz
Miecz Chrobrego (Szczerbiec) - symbol polskiego Ruchu Narodowego.

 Dlatego dziś, zamiast upamiętniać te smutne i tragiczne dla nas, Polaków wydarzenia, uczmy się lepiej od Hiszpanów, jak zwyciężać mamy, i módlmy się oraz oczekujmy prawdziwego Wyzwolenia, takiego jakiego doczekała się Hiszpania w 1939 r., i które dało owocny plon na prawie pół wieku, budowy i rozkwitu silnego Państwa narodowego i katolickiego pod rządami gen. Franco. Mamy bardzo dużo wspólnego z Narodem Hiszpańskim, który podobnie jak my, jest Narodem katolickim, z piękną i bogatą tradycją, kulturą i historią. Również my Polacy mamy wyjątkowy w skali europejskiej, chrześcijański nacjonalizm, wyrosły nie jak wiele innych nacjonalizmów na bazie rewolucji i buntu, lecz jako prawdziwa, prawowita, zgodna z chrześcijańskim porządkiem miłosierdzia miłość Ojczyzny i Narodu, z Bogiem i Wiarą na sztandarach, pod znakiem Krzyża (który u nas ma nieraz formę miecza, podobnie jak w Hiszpanii!). Tylko Hiszpania wykształciła podobną formę, z tym że hiszpańscy Karliści odżegnują się od nacjonalizmu (rozumianego jako separatyzm kataloński czy baskijski, który nie ma nic wspólnego z „naszym”, polskim nacjonalizmem) ale są jak najbardziej nacjonalistami w naszym, polskim rozumieniu tego słowa, nacjonalistami integralnymi, podobnie jak m.in. Charles Maurras we Francji, tradycjonalistami i monarchistami. To, co my rozumiemy pod słowem nacjonalizm, dla Hiszpana będzie kryło się (w dużym uproszczeniu i niezupełnie) w słowie patriotismo. Podsumowując, Karliści nie są przeciwnikami nacjonalizmu w polskim rozumieniu tego słowa, a jest im wręcz doń dość blisko. Dlatego właśnie potrafili zjednoczyć się w wspólnej sprawie z faszyzującą Hiszpańską Falangą Antonio Primo de Rivery, aby razem walczyć i zwyciężyć z największym wrogiem, jakim byli anarchokomuniści. Jako Polacy, z Narodem Hiszpańskim mamy tak wiele wspólnego, że powinien to być najbliższy nam (zaraz po Węgrach) Naród, prawdziwy przyjaciel i sojusznik na naszym kontynencie!

 Dziś świętujmy więc wyzwolenie Barcelony, a za dwa miesiące, będziemy świętować wspólnie z naszymi Braćmi Hiszpanami wyzwolenie Madrytu! Jednocześnie w ciszy i skupieniu wspomnijmy nad wszystkimi ofiarami obydwu totalitaryzmów i dwóch okupantów Polski z okresu II wojny światowej, podkreślając jednocześnie, że nigdy nie zapomnimy im tego co nam uczynili, i że mimo iż wciąż nie podnieśliśmy się i nie odzyskaliśmy niepodległości już od blisko 85 lat, to jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy! Polska zmartwychwstanie! Doczekamy się prawdziwego wyzwolenia, pod warunkiem, że będziemy postępować zgodnie z Bożymi przykazaniami i Jego Prawem. Odrodzenie i odbudowa Polskiej państwowości, wrośniętej nierozerwalnie przez Chrzest w krąg chrześcijańskiej cywilizacji łacińskiej, jest bowiem możliwe tylko z Bogiem, włączona w dzieło zbawienia. Inaczej nie ma to sensu, i nie wyjdzie, wszelkie próby budowania u nas republiki skończą się tak, jak w latach 20'tych ubiegłego roku, ostateczną katastrofą i falą kolejnych nieszczęść. Podobnie jak Karliści walczą o prawdziwą restaurację monarchii prawowitej, tak my Polacy musimy walczyć tylko o Katolickie Państwo Narodu Polskiego – o nasze Regnum Orthodoxum – Królestwo Prawowierne! 

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz