Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

wtorek, 25 lutego 2025

Polska powinna wysłać wojsko na Ukrainę!

 Wczoraj minęła trzecia rocznica od rozpoczęcia rosyjskiej „specjalnej operacji wojskowej” na Ukrainie. Pamiętajmy, że bezpośrednią przyczyną tego konfliktu były dążenia tzw. państwa ukraińskiego (podjudzanego przez państwa zachodnie, zwłaszcza USA i Wielką Brytanię) do członkostwa w NATO, oraz ataki neonazistowskiego, banderowskiego reżimu kijowskiego na ludność rosyjskojęzyczną we wschodnich obwodach Ukrainy, zwłaszcza w Donbasie. Jest więc prawdą to, co powiedział niedawno Donald Trump, to Ukraina zaczęła tę wojnę i już dawno mogłaby i powinna była ją zakończyć, mogła zawrzeć ugodę na dużo korzystniejszych dla siebie warunkach niż teraz, bez tak dużych strat materialnych, terytorialnych i przede wszystkim ludzkich. Jak podkreśliła niedawno jasno strona amerykańska, Ukraina może zapomnieć o wstąpieniu do NATO, amerykańskim parasolu bezpieczeństwa czy o powrocie do granic sprzed 2014 r. 

 W pełni podtrzymuję moje stanowisko sprzed trzech lat, a więc to co napisałem wówczas w tym Oświadczeniu. Zwłaszcza aktualny jest punkt trzeci tego oświadczenia. Podział Ukrainy de facto jest już przesądzony. Ukraina na pewno nie odzyska Krymu ani Donbasu, natomiast najbardziej prawdopodobne jest, że nowa granica między Rosją a Ukrainą będzie przebiegać zgodnie z aktualną linią frontu, być może z niewielkimi, kosmetycznymi korektami i ustępstwami z obu stron. 

Aktualna sytuacja militarna - stan na 25 lutego 2025

 Wg. różnych niepotwierdzonych informacji, na rozmowach jakie toczą się obecnie (a także, z całą pewnością, nieoficjalnie toczyły się już wcześniej, po wygraniu wyborów w USA przez Donalda Trumpa, który na pewno już jako prezydent-elekt podejmował pierwsze kroki i pierwsze rozmowy) pomiędzy USA a Rosją ustalono, że Ukraina zostanie podzielona na trzy części. Podział ma wyglądać następująco:

 Wg. tych informacji, Federacja Rosyjska wspólnie z USA uzgodniła, że po podziale Ukrainy jedną z trzech części mają zostać „nowe regiony Rosji”, powstałe po aneksji obwodów: donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego, chersońskiego oraz Krymu do Federacji Rosyjskiej. Tereny te zostają na stałe przyłączone do Rosji. Druga część podzielonego ukraińskiego terytorium to "prorosyjska formacja państwowa", czyli byt państwowy z prorosyjskimi władzami, stworzony na terenach obwodów: kijowskiego, czernihowskiego, sumskiego, charkowskiego, połtawskiego, kirowohradzkiego, dniepropietrowskiego, odeskiego, czerkaskiego, winnickiego, żytomierskiego, a także Kijowa. Według planów Moskwy, takie państwo odrzuciłoby integrację europejską i wejście do NATO oraz posiadałoby na swoim terytorium rosyjskie wojsko. Trzecia część to "terytoria dyskusyjne", czyli zachodnia Ukraina — obwody wołyński, rówieński, chmielnicki, lwowski, iwanofrankowski, tarnopolski, czerniowiecki i zakarpacki. Dokument resortu obrony zakłada, że przyszłość tych terytoriów powinna zostać rozstrzygnięta przez Rosję w porozumieniu z sąsiednimi państwami — Węgrami, Polską i Rumunią, przy wprowadzeniu wojsk ONZ na tym terytorium. Najważniejszym elementem są wybory prezydenckie i parlamentarne na Ukrainie, które wyłonią nowego prezydenta i rząd tego nowoutworzonego kraju.

 W tej sytuacji Polska powinna (wspólnie z Węgrami i Rumunią) natychmiast wysłać swoje wojska na "terytoria dyskusyjne", czyli ziemie polskie, węgierskie i rumuńskie, od 1945 r. okupowane (najpierw przez ZSRR, obecnie przez tzw. państwo ukraińskie). W tym roku minęło właśnie (4 do 11 lutego 1945 roku) 80 lat od haniebnej konferencji jałtańskiej. Najwyższy czas zakończyć okupację polskich Kresów, odzyskać ziemię naszych przodków! Tak jak w 1938 r. skorzystaliśmy z nadarzającej się, dziejowej chwili, i wysłaliśmy Wojsko Polskie celem odbicia Zaolzia, części Śląska Cieszyńskiego, zrabowanego nam przez Czechosłowację w 1920 r., która zdradziecko wykorzystała wówczas wojnę polsko-bolszewicką i wbiła nam nóż w plecy (podobnie jak Słowacy we wrześniu 1939 r.). Polskie oddziały w październiku 1938 r. zwycięsko wkroczyły do POLSKIEGO Cieszyna, i innych polskich miejscowości. Dziś jest czas, by polskie oddziały zwycięsko wkroczyły do polskiego Lwowa! Taka okazja może się już szybko nie powtórzyć... Planem maksymalnym powinno być odzyskanie wszystkich terenów, które należały do Państwa Polskiego wg. granic z 31 sierpnia 1939 r., a więc aktualnie "ukraińskich" obwodów : wołyńskiego, rówieńskiego, lwowskiego, "iwanofrankowskiego" (stanisławowskiego) i tarnopolskiego. Te tereny są bezsprzecznie polskie. Obwód "chmielnicki" (kamieniecki - do 1941 r. stolicą tego obwodu był Kamieniec Podolski) co prawda nie należał do II RP przed wybuchem II wojny światowej, jednak podczas walk w latach 1919–1920 należał przejściowo do Rzeczpospolitej Polskiej, a wcześniej był integralną częścią Korony Królestwa Polskiego od 1434 do 1793 roku. 

 Trzeba jednak zawsze mieć jakiś plan „B”, na wypadek, gdyby nie udało się zrealizować planu maksymalnego. Takim planem w naszym przypadku, powinno być osiągnięcie przynajmniej tzw. linii Curzona „B”. Linia Curzona wg. tzw. wariantu „B” (czyli oryginalna, właściwa linia Curzona) pozostawiała Lwów i Borysławsko-Drohobyckie Zagłębie Naftowe po stronie polskiej. W wyniku zdrady mocarstw zachodnich w Jałcie i ich całkowite ustępstwo wobec Stalina, wymyślony został i wdrożony w życie tzw. wariant „A” błędnie nazywany „linią Curzona”, czyli obecna tzw. granica polsko-ukraińska. Ten plan to absolutne minimum :

Przybliżony przebieg tzw. Linii Curzona „B” w nałożeniu
na współczesne granice administracyjne.

 Lwów nigdy nie był, i nie będzie ukraiński. Lwów zawsze był, jest i będzie polski! Kaprys Stalina nie zmieni faktów, nie zmieni historii. Podobnie jak kaprys Chruszczowa z 1954 r. o podarowaniu Krymu Ukraińskiej SRR nie spowodował, że Krym stał się ukraiński. Rosja naprawiła tamten błąd, teraz trzeba naprawić błąd z Jałty, i przywrócić Lwów Polsce! Oto krótka historia tego polskiego miasta:
   Lwów to jedno z najbardziej polskich miast. A biorąc pod uwagę jego klimat i mitologię wciąż obecną w naszej kulturze, biorąc pod uwagę historię Lwowa i jej dziedzictwo - można wręcz stwierdzić, że Lwów to najbardziej polskie ze wszystkich naszych miast. To esencja polskości, jej perła, wybór tego, co w niej najpiękniejsze, najbardziej dumne, najlepsze. Nie Kraków, który tak naprawdę nigdy nie musiał "stać na rubieży" i swojego oddania Rzeczypospolitej wielokrotnie poświadczał obfitą daniną krwi. Nie Warszawa, której gwiazda rozkwitła znacznie później i która, chociaż była centrum wielkich narodowo-powstańczych zrywów, to pozbawiona jest charakterystycznego dla Lwowa pięknego smaku wielokulturowości.

   Lwów obecny jest w Polsce - natrętnie i symbolicznie. Nieznany żołnierz w grobie na Placu Piłsudskiego w Warszawie to bezimienny obrońca Lwowa. Lwów jest jedynym miastem odznaczonym orderem Virtuti Militari. Lwowskie orlęta stały się symbolem walko o odzyskanie niepodległości Polski w 1918 roku.

   Ziemia Lwowska została inkorporowana do Korony jeszcze jako Ruś Czerwona na początku XIV wieku przez króla Kazimierza Wielkiego. Województwo ruskie ze stolicą we Lwowie powstało na mocy przywileju Władysława Jagiełły w 1434 roku. Zatem historycznie rzecz ujmując, to Lwów nigdy przed 1991 rokiem nie był miastem ukraińskim! Ciekawostką jest fakt, że sejmiki generalne województwa ruskiego nie odbywały się we Lwowie, lecz w Sądowej Wiszni. Niewiele jest w Polsce i na świecie miast tak zasłużonych dla historii i kultury Rzeczpospolitej jak Lwów!

   Pierwsze ślady osadnictwa plemienia lechickiego Lędzian odkryto pomiędzy Wzgórzem Zamkowym a rzeką Pełtwią i sięgają one V. wieku. Pierwsza większa osada Lędzian powstała natomiast w X. wieku na Wzgórzu Zamkowym. 17 kwietnia 1356 roku król Polski Kazimierz Wielki lokował Lwów na prawie magdeburskim. W 1360 roku Lwów został stolicą lwowskiej diecezji Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego. W 1412 roku to polskie miasto stało się stolicą archidiecezji lwowskiej i siedzibą metropolity łacińskiego. W 1658 roku król Polski Jan Kazimierz Waza zrównał Lwów w prawach z Krakowem i Wilnem, a Sejm Rzeczypospolitej Obojga Narodów nadał miastu tytuł Semper Fidelis Poloniae. W tym samym roku papież Aleksander VII nadał Lwowowi za wierność wierze rzymskokatolickiej tytuł Semper Fidelis. Po rozbiorze Polski w 1772 roku Ziemia Lwowska dostała się pod zabór austriacki. Cesarz Austro-Węgier uczynił Lwów stolicą autonomicznej Galicji.

   Przez prawie półtora stulecia Lwów stał się  najważniejszym ośrodkiem kultury i nauki polskiej. Niestety niewiele jest prowadzonych badań historycznych na temat autonomii Galicji. Ciekawostką jest okres od 2 do 19 czerwca 1809 roku, kiedy Lwów został zdobyty przez wojska Księstwa Warszawskiego, dowodzone przez księcia Józefa Poniatowskiego i ustanowiono  tam Rząd Obojga Galicji pod prezesurą ordynata Jana Kostki Zamoyskiego. Uniwersytet Lwowski mimo trwania zaboru austriackiego uległ repolonizacji już w 1882 roku. W 1891 roku założono Muzeum Historyczne Miasta Lwowa, a w 1896 otwarto Teatr Wielki. W 1897 roku założono Lwowską Galerię Obrazów, a w 1901 roku powstało Lwowskie Towarzystwo Naukowe, natomiast w 1908 roku otwarto Muzeum Narodowe we Lwowie im. Króla Jana III Sobieskiego.

   Niepodległa Polska nie powinna się godzić na bezterminową okupację Lwowa od czasu agresji ZSRR na Polskę w 1939 roku oraz na mocy układów z Jałty!

 Polacy nigdy nie pogodzili się z utratą Lwowa. Nie możemy naszej tożsamości narodowej budować na samowyparciu się własnej historii, kultury i własności. Nie możemy również budować relacji sąsiedzkich, w tym również z Ukraińcami, na kłamstwie i krzywdzie, wyrządzonej 80 lat temu. Jedną sprawą jest ludobójstwo na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, które musi zostać rozliczone, ofiary ekshumowane i godnie pochowane oraz upamiętnione, sprawcy rzezi czyli naziści z OUN-UPA, na czele z Banderą, Suchewyczem etc. oficjalnie potępieni i wyrzuceni na śmietnik historii, ich pomniki zburzone, tak samo jak burzy się (i słusznie!) pomniki Lenina, Stalina i czerwonych „wyzwolicieli”! Nie może być przyzwolenia na kult zbrodniarzy odpowiedzialnych za masowe ludobójstwo ze szczególnym okrucieństwem (GENOCIDIUM ATROX* – ludobójstwo okrutne, straszliwe ludobójstwo, zagłada, piekło – prawdziwy holocaust). Drugą sprawą jest kwestia spornej granicy, czyli okupacji naszych Kresów wschodnich, którą obecna tzw. Ukraina "odziedziczyła" po ZSRR. To Związek Radziecki, wspólnie z hitlerowską III Rzeszą Niemiecką, napadł nas w 1939 r., a ostatecznie w 1945 r. dopuścił się „w majestacie prawa” kradzieży ziem polskich. Jednak współczesna tzw. Ukraina jako dziedziczka Ukraińskiej SRR, czyli integralnej części Związku Radzieckiego, jest w tym momencie paserem. Paserstwo – jest to zachowanie polegające na nabyciu rzeczy uzyskanej za pomocą czynu zabronionego (najczęściej kradzieży). Ukraina nabyła i nielegalnie posiada coś co do niej nie należy, co jest naszą własnością, i powinna to oddać, dobrowolnie, lub z użyciem siły (do czego mamy pełne prawo!). 

 Co należało by zrobić z ludnością ukraińską, po odzyskaniu tych terenów? Przede wszystkim, pozostawić jej możliwość dobrowolnego opuszczenia terytorium RP, i wyjazdu, czy to na wschód, do "środkowego" państwa ukraińskiego, "prorosyjskiej formacji państwowej", czy też na zachód, do Niemiec, USA, Kanady czy gdzie tam chcą. Ci którzy będą chcieli pozostać, będą musieli przyjąć obywatelstwo polskie, oraz podpisać deklarację lojalności wobec Państwa Polskiego. Natomiast wobec wszystkich, z jakąkolwiek przeszłością banderowską, czy też z udowodnionym lub domniemanym jakimkolwiek zaangażowaniem czy choćby wspieraniem w jakikolwiek sposób współczesnych ruchów banderowskich i neonazistowskich, którzy nie będą chcieli dobrowolnie opuścić terytorium RP, należy przeprowadzić Akcję Wisła 2.0, czyli przesiedlić ich z terenów wschodnich na zachód, na tzw. ziemie odzyskane i rozproszyć, obejmując ich również czymś na kształt aresztu domowego, zakazu przemieszczania się a przede wszystkim powrotu na ziemie wschodnie przywrócone do Polski. Następnie będą oni, ich dzieci i wnuki, poddane procesowi resocjalizacji i denazyfikacji. Pełnię praw obywatelskich otrzymają dopiero w drugim lub trzecim pokoleniu, które już urodzi się i wychowa w Polsce. Ich miejsce na tych prawdziwych Ziemiach Odzyskanych, na wschodzie, powinniśmy zająć my, Polacy, kresowiacy, wszyscy chętni na przeprowadzkę potomkowie wypędzonych w 1945 roku, tym razem jako prawdziwi repatrianci, powracający do swoich domów, miast, wiosek, majątków szlacheckich, do swoich ojcowizn, swoich małych Ojczyzn na Kresach Rzeczypospolitej, przy pełnym wsparciu oraz opiece Państwa Polskiego, które powinno pomóc przy organizacji akcji repatriacyjnej, odzyskaniu majątków i rozpoczęciu życia w nowym miejscu (oraz koniecznej odbudowy polskiej administracji, kultury, szkolnictwa, instytucji państwowych, samorządowych i gospodarczych, prywatnych przedsiębiorstw etc.).

 Prawdziwa a nie udawana przyjaźń pomiędzy obu narodami będzie możliwa dopiero wtedy, kiedy tzw. Ukraińcy powrócą do niekonfrontacyjnego z Polakami samookreślenia Rusini, a państwo "ukraińskie" do historycznej nazwy Ruś i do malinowego sztandaru z Archaniołem Michałem. Gdy przeproszą za ludobójstwo wołyńskie oraz kult zbrodniarzy banderowskich. Oraz gdy oddadzą nam, najlepiej dobrowolnie, bez niepotrzebnego przelewania krwi, naszą własność – Kresy!

   „Nazwa ta [Ukraina] była naładowana dynamitem buntu przeciwko Polsce. Ta nazwa przekreślała całą polsko-ruską przeszłość, a jej źródła, tryskające z nienawiści, wykluczały nawet wszelki narodowo-ruski interes, jeżeli chodziło o współpracę z Polską… w odbudowie wolnej, z Polską skonfederowanej Rusi!” (Eugeniusz Romer, „Ruś” a „Ukraina” (1939), w: tenże, Ziemia i państwo. Kilka zagadnień geopolitycznych, Lwów-Warszawa 1939, s. 227-228).

   „Jeśli się pytacie, dlaczego Rusini zachodni, Rusini Podola, są katolikami uznającymi Rzym, jeśli się pytacie, dlaczego Polacy osiągnęli w tej części tego terytorium tak rozległe wpływy, jeśli się pytacie, dlaczego obszar ten nie był nigdy we władaniu Rosji, dlaczego Rosja w chwili upadku Polski sięgnęła po Warszawę, a nie sięgnęła po Lwów,  związany z nią pewnymi tradycjami kulturalno-historycznymi, to na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedź zupełną w warunkach przyrodzonych tej dziedziny, której Lwów jest głównym ośrodkiem. Wszak Lwów jest naturalnymi węzłami daleko silniej spętany z Warszawą i Krakowem, aniżeli z Kijowem, nie mówiąc już o Moskwie!” (Eugeniusz Romer, Pochwała Lwowa wobec Anglików (1921), w: Tenże, Ziemia i państwo. Kilka zagadnień geopolitycznych, Lwów-Warszawa 1939, s. 186).

Za redakcja Tenete Traditiones

Michał P. Mikłaszewski, redaktor naczelny

25 lutego AD 2025, Gliwice

6 komentarzy:

  1. Opisuje Pan ewentualne możliwości politycznych działań Państwa Polskiego zapominając, że nie mamy żadnego rządu narodowego polskiego, lecz stanowimy raczej protektorat obcych mocarstw, więc są to tylko fantazje

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zapomniałem. Zawsze podkreślam, że Polska nie jest dziś niepodległym krajem, nie mamy suwerennego Państwa Polskiego, Korony czy też Rzeczpospolitej, polskiego króla / prezydenta i rządu królewskiego / narodowego polskiego. Jednak nawet protektorat, który jest bytem realnym, jest na tyle istotny, że może w przyszłości w jakiś sposób, w sprzyjających okolicznościach, przekształcić się w wolne państwo. Tak jak w okresie zaborów istniało Księstwo Warszawskie czy Królestwo Polskie (kongresowe), tak po 1945 r. istnieje PRL oraz PRL-bis, czyli tzw. III RP. Tak samo jak wówczas, nie było to i nie jest suwerenne, niepodległe państwo polskie. Jest to jednak jakiś byt państwo-podobny, w którym przyszło nam egzystować, taka namiastka państwa, jaką w tych okolicznościach możemy mieć, i nie chodzi o to by się z tym pogodzić i to uznać, ale po prostu trzeba patrzeć na rzeczywistość realnie a nie zamykać się w alternatywnej rzeczywistości. Reasumując, lepiej żeby Lwów znalazł się w granicach tego tworu, jakim jest tzw. III RP, niż żeby pozostawał w tym jeszcze gorszym (bo rządzonym przez siły jawnie wrogie polskości, neobanderowskie) tworze, jakim jest tzw. Ukraina. Po prostu lepsze Królestwo Polskie niż Priwislinskij kraj, lepsze Generalne Gubernatorstwo niż III Rzesza, lepsza PRL niż ZSRR, lepsza III RP niż banderowska Ukraina... Trzeba w tym momencie kierować się zasadą "mniejszego zła".

      Usuń
  2. Byłoby dobrze, gdyby Lwów wrócił do Polski, aczkolwiek ciężko będzie odbudować to co było kiedyś (ludzie nie ci co kiedyś, inne realia), ale dziejowa sprawiedliwość tego się domaga (Polacy nikogo nie atakowali, nie wywołali wojny, a ponieśli potężne straty terytorialne). Osobiście nie mam żadnych związków z Kresami, ale śledząc historię i życiorysy różnych postaci Lwów przewijał się bardzo często i szczerze mówiąc byłem tym aż zaskoczony. Ostatnio znalazłem informację, że Lwów dużo dłużej należał do Polski niż istnieje państwo ukraińskie- to też wiele tłumaczy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lwów należał po Państwa Polskiego przez 427 lat. To tylko okres, gdy istniało niepodległe Państwo Polskie, czyli do tego musimy doliczyć 123 lata zaborów, oraz 6 lat okupacji niemieckiej i sowieckiej w czasie II wojny światowej, gdy Lwów cały czas pozostawał tym kagankiem oświaty, centrum polskiej kultury i dziedzictwa narodowego. To razem daje nam 556 lat nieprzerwanej polskości tego miasta. A ziemia lwowska jest polska od zarania polskiej państwowości, na długo zanim powstało miasto Lwów. Grody Czerwieńskie (Przemyśl i Czerwień), Ziemia czerwieńska, czyli terytorium na którym później lokowano Lwów, określa się jako należące przed 981 rokiem do „Lachów”, później siłą przejęte zostały przez ruskiego księcia Włodzimierza, odzyskane przez Bolesława Chrobrego w 1018 r. Następnie przechodziły jeszcze kilka razy z rąk do rąk, aż ostatecznie w 1386 roku stały się już na zawsze integralną częścią Korony Polskiej. Natomiast takiego państwa jak "Ukraina" nie ma i nigdy nie było. Mówiąc słowo "Ukraina" mam na myśli wyłącznie krainę geograficzną nad Dnieprem, "U ' [s]kraja Rzeczpospolitej". Ale nawet jeśli ktoś uznaje byt polityczny powstały w 1991 r. za "państwo ukraińskie", to istnieje ono dopiero 34 lata. A więc licząc wyłącznie te 427 lat gdy Lwów należał do niepodległego Państwa Polskiego, jest to i tak 13 razy dłużej, niż istnieje tzw. państwo ukraińskie. Warto przypomnieć o tym tzw. Ukraińcom.

      Usuń
    2. Skąd teza, że nie istnieje państwo Ukraina, skoro jest to wszak realny byt? Ja nie mam problemu z uznaniem takiego państwa, mimo że sam nie mam do niego zbyt wiele sympatii.

      Usuń
    3. Wyjaśniłem tą sprawę już wielokrotnie. Odsyłam do punktu 1. oświadczenia sprzed trzech lat, wspomnianego w powyższym tekście (https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/02/oswiadczenie-w-sprawie-wojny-na-tzw.html) w którym powołuję się na oświadczenie ONZ z 2014 r. (https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/03/oswiadczenie-onz-panstwa-ukraina-nie-ma.html). Ukraina to sztuczny twór. Nigdy w historii nie było takiego państwa. Tak samo jak nie uznaję "państwa Kosowo" (to jest Serbia) ani "państwa Izrael" (to jest Palestyna) etc. Natomiast jeśli ktoś uznaje to "państwo", to nic mi do tego, nie zmienia to jednak faktu, że to "państwo" istnieje dopiero 34 lata, jest to naprawdę ułamek, nic nie znaczący moment w historii, w porównaniu do tego jak długo Lwów należał do Polski (w sumie blisko 600 lat), to o tych 34 latach będzie się mówiło na lekcjach historii jako o nic nie znaczącym epizodzie...

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.