Pope Pius X – holy-card /traditionalcatholicpriest.com |
Tytuł oryginalny:
"Św. Piusa X
20 sierpnia
Czemu ukrywają Jego polskie pochodzenie ??"
PRZYPOMNIENIE OD REDAKCJI TENETE TREDITIONES: ŚWIĘTO ŚW. PIUSA X OBCHODZIMY W KOŚCIELE KATOLICKIM 3 WRZEŚNIA !!!
„Inicjatywy św. Piusa X zostały podczas II Soboru Watykańskiego wprost zanegowane.”
Jan Vennari
Właściwie to na cztery zagadki natrafia wierny, szukający prawdy nt św. Piusa X:
1. Czy ciało św. Piusa X znajduje się rzeczywiście w Bazylice św. Piotra na Watykanie w kaplicy Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny?
Czy Jan 23 wywiózł zwłoki Piusa X pociągiem do Wenecji?
Sainted Pope Pius X Back To Venice (1959):
2. Co czczą wierni, klękający przed stylowymi, szklanymi trumnami, umieszczonymi pod ołtarzami Bazyliki św. Piotra w Rzymie?
Drewniane posągi ubrane w stroje pontyfikalne z nałożonymi maskami pośmiertnymi i odlewami dłoni czcigodnych denatów? |
3. Dlaczego wspomnienie św. Piusa X obchodzi się 21 sierpnia, — skoro śmierć nastąpiła 20 sierpnia? [Święto Św. Piusa X obchodzimy w Kościele Katolickim 3 września - przypomnienie - redakcja TENETE TRADITIONES]
4. Czy przodkowie Piusa X pochodzili ze Śląska?
Według irlandzkiego księdza Malachiego Martina — znawcy największych sekretów Watykanu — pierwszym Polakiem na tronie Piotrowym był zmarły w 1914 roku św. Pius X.
Choć informacja ta znajduje potwierdzenie w kilku innych źródłach, — wokół polskich korzeni wielkiego papieża panuje dziwne milczenie.
W roku 1990 ukazała się książka Martina „The Keys of This Blood”,
— w której znaleźć można sensacyjną wzmiankę o ukrywaniu przez Watykan polskich korzeni św. Piusa X.
Według autora — ojciec Świętego Papieża był Polakiem, który do Włoch przybył z Wielkopolski na początku XIX wieku.
Po kilkuletnich perypetiach Polak ów — Jan Krawiec — osiedlił się w podweneckim Riese,
— gdzie zmienił nazwisko na Sarto (co po włosku znaczy „krawiec”) — i ożenił się z niejaką Margheritą Sanson.
Drugim dzieckiem z tego małżeństwa był właśnie urodzony w 1835 r. Giuseppe Melchiore Sarto — przyszły Pius X.
Papież dzieci i Polaków
Pius X to ostatni jak dotąd Papież uznany za świętego.
Jego pontyfikat (1903-1914) przeszedł do historii jako czas bezkompromisowej walki z modernizmem, agnostycyzmem oraz innymi „nowinkami” religijnymi.
Święty Papież zreformował kurię rzymską, utworzył Instytut Biblijny, przyczynił się do opracowania nowego śpiewnika gregoriańskiego.
Zwany był „papieżem dzieci”, — ponieważ do najmłodszych i najsłabszych bliźnich odnosił się z niezwykłym ciepłem i łagodnością.
Napisał nawet dla nich specjalny dokument — zezwalający siedmiolatkom przystępowanie do Pierwszej Komunii Świętej: quam-singulari-christus-amore-o-wczesnym-dopuszczeniu-dzieci-do-pierwszej-komunii-swietej/
[„Bardzo kochał dzieci, a pragnąc dać im dostęp do Jezusa, specjalnym dekretem obniżył wiek dzieci przystępujących do I Komunii.” – tak pisze o Komunii św. Bogna Paszkiewicz, „Oremus” sierpień 2008, s. 99 ]
Pan Jezus błogosławi św. Piusa X udzielającego dzieciom I Komunii Świętej Zdjęcie:deedeescreations.com/amandafirstcommunionremembrance |
Historyczny pontyfikat Giuseppe Melchiore Sarto obfitował także w zaskakująco serdeczne gesty pod adresem Polski i Polaków.
— Św. Pius X beatyfikował w 1905 r. śląskiego jezuitę Melchiora Grodzieckiego,
— mianował pierwszych polskich biskupów dla Polonii amerykańskiej,
— założył w Rzymie hospicjum dla polskich studentów, wreszcie
— wyniósł do godności bazyliki Świątynię Jasnogórską, — ustanawiając dzień 26 sierpnia uroczystością Matki Boskiej Częstochowskiej.
W roku 1910 papież przesłał do Częstochowy drogocenną koronę, którą zawieszono na cudownym obrazie:
Korony MB Częstochowskiej i Dzieciątka Jezus od Piusa X
|
– wcześniej zaś doprowadził do uroczystych koronacji wielu innych polskich obrazów Matki Bożej, — m.in. w Dzikowie (1904), — Lwowie (1905), — Krakowie (1907) — i Sulisławicach (1913).
To nie wszystko.
Wiedząc o trudnej sytuacji polskich katolików we wszystkich trzech zaborach, — św. Pius X walczył o obsadzanie stolic biskupich właśnie Polakami
— od 1905 r. jego ukochanym szambelanem był zresztą słynny później metropolita krakowski Adam Sapieha.
W serię tych zdumiewających posunięć — wpisuje się reakcja Świętego Papieża na przybycie do Watykanu grupy 50 polskich unitów, — którzy w wyniku prześladowań politycznych przedarli się nielegalnie przez granicę i opuścili rodzinne strony.
Giuseppe Sarto, — ku zdziwieniu uczestników audiencji, — ucałował ranę jednego z nich i powiedział:
— „Powtórzcie braciom waszym, — że Ojciec Święty pamięta o was, modli się za was i pragnie gorąco spotkać się z wami w niebie”.
Fakty te są o tyle zastanawiające, — że o większości z nich w oficjalnych biografiach św. Piusa X — w ogóle się nie wspomina.
Fałszerstwo po włosku
Oficjalne życiorysy Giuseppe Melchiore Sarto nie zawierają żadnej informacji również na temat jego domniemanych polskich korzeni.
W watykańskich biogramach można przeczytać o włoskim ojcu papieża — Giovannim Sarto (1792-1853) — i włoskiej matce, — wspomnianej Marghericie Sanson.
Udokumentowana genealogia rodu Sarto sięga, — jeśli wierzyć italskim historykom, — aż XIV wieku.
Czyżby więc w wersji mówiącej o Janie Krawcu — jako o ojcu papieża — nie było nawet dozy prawdopodobieństwa?
Można by tak przypuszczać, gdyby nie poważne ryzyko, — że włoskie metryki zostały po prostu sfałszowane.
Ks. Martin przypomina, — że Giuseppe Sarto został wybrany papieżem dość przypadkowo,
— bo po wecie, jakie złożono wobec innego kandydata — kardynała Rampolli.
Wybór Włocha zawetował w 1903 r. polski kardynał Jan Puzyna
— czyniąc to w imieniu cesarza Austrii Franciszka Józefa I (zgodnie z ówczesnymi zasadami), — któremu nie podobała się profrancuska postawa Rampollego.
Gdy jednak do Austrii dotarła wiadomość, że wybrany na papieża dzięki Puzynie kardynał Giuseppe Sarto jest polskiego pochodzenia — w Wiedniu zapanowała panika…
Natychmiast przystąpiono więc do niszczenia wszelkich dokumentów, których ujawnienie mogłoby wywołać wśród Polaków niebezpieczny entuzjazm — donosi w swej książce Malachi Martin.
Jak sprawdziła „GP”, — na realność jego hipotezy wskazuje mnóstwo poszlak, — w tym dwa skrajnie różne wizerunki ojca papieża — Giovanniego Sarto — w oficjalnych biografiach.
Według niektórych historyków — był on ubogim woźnym miejskim lub listonoszem, — co potwierdzają m.in. fotografie jego domu w Riese, — gdzie urodził się św. Pius X.
Według innych — zamożnym ziemianinem, — co przeczyłoby faktom (rodzina papieża żyła w biedzie) — i ówczesnym włoskim zwyczajom — (matka papieża była szwaczką-analfabetką).
Skąd takie rozbieżności?
Być może stąd, — że jakiś Sarto — którego rodowód Włosi bez problemu mogli podłożyć pod polskiego Jana Krawca vel Giovanniego Sarto — (to w okolicach Riese popularne nazwisko) — był właśnie ziemskim właścicielem,
— więc musiano „dostosować” do jego osoby prawdę historyczną o warunkach ekonomicznych, w jakich wzrastał przyszły papież.
Fałszerstwo przyszłoby o tyle łatwo, — że matka św. Piusa X zmarła w 1891 r., — a jego ojciec 38 lat wcześniej (papież nie był jeszcze wtedy nawet księdzem),
— więc rodzeństwo Piusa — młodsze od urodzonego w 1835 r. papieża — mogło swojego ojca nie pamiętać.
Wątpliwości te potwierdzają jeszcze dwa dziwne fakty:
— brak grobu ojca papieża w Riese — oraz jego metryki w tamtejszych księgach parafialnych.
Wbrew temu, co „ustalili” w 1903 r. — (zaraz po tym, — jak kardynał Sarto został papieżem) — włoscy genealodzy
— w rodzinnym miasteczku św. Piusa X nie ma zapisu, łączącego bogatego Włocha Giovanniego Sarto z przyszłym świętym.
Wiedzę o tym zawdzięczamy relacji ks. Pawła Nieużyły, — który w 1985 r. odwiedził Riese i rozmawiał z tamtejszym proboszczem — kanonikiem Giuseppe Liestim.
Tropy wiodą na Śląsk
Ks. Malachi Martin napisał, — że Jan Krawiec — domniemany ojciec św. Piusa X — przybył do włoskiego Riese z Wielkopolski.
Irlandzki kapłan pomylił jednak prawdopodobnie tę krainę ze Śląskiem Opolskim, — gdyż wszystkie polskie ślady wielkiego papieża prowadzą właśnie tam.
Pierwszy trop to przekazy ustne.
O tym bowiem, że Giuseppe Sarto może być synem śląskiego Krawca, — mówiono we wsiach dzisiejszego powiatu gliwickiego już na początku XX wieku.
Nazwisko „Krawiec” jest tam, — jak sprawdziliśmy, — szczególnie popularne, — a pierwsze zapisy metrykalne dotyczące tego rodu — który osiadł w kilkunastu miejscowościach wokół podgliwickiego miasteczka Toszek — sięgają 1660 r.
Z jednej z tych wsi, — z Boguszyc (pow. gliwicki), — wywodzi się rodzina Krawców,
— której XX-wieczny potomek — Alojzy — miał po śmierci Piusa X w 1914 r. otrzymać z Watykanu specjalne zawiadomienie, — dotyczące spraw majątkowych.
Starannie przechowywany dokument zaginął w czasie II wojny światowej,
— ale żyją jeszcze ludzie, którzy widzieli go na własne oczy.
W czasie okupacji hitlerowskiej — co potwierdził w jednym z opublikowanych pośmiertnie artykułów („Katolik”, 13 I 1957) ks. Józef Umiński
— mówiono o polskim pochodzeniu przodków św. Piusa X we franciszkańskim klasztorze na Górze św. Anny — oraz w śląskim zakonie żeńskim w Porębie.
W jednej ze wspólnot zakonnych jeszcze do niedawna żyły siostry, których krewna — zwana ciocią Maryną — trzykrotnie pielgrzymowała do Rzymu,
— by osobiście spotkać się z papieżem Piusem X.
Kobieta ta pochodziła właśnie z Boguszyc — jak podaje w jednej ze swoich książek ojciec werbista — Henryk Kałuża.
Drugi trop — to drzewo genealogiczne boguszyckiej rodziny Krawców,
— sporządzone (po niemiecku) przed II wojną światową przez kogoś ze zgermanizowanej gałęzi rodu.
Widział je wspomniany już ks. Umiński, — który zostawił jego następujący opis:
— „We wsi Boguszyce było niegdyś małżeństwo Krawiec. — Tablica wymienia pięcioro ich dzieci. — Z tych pierwszy syn, Antoni, ożenił się w Jemielnicy (pow. strzelecki, woj. opolskie). — Drugi syn zbiegł w czasie wojny 1812/13 r. do Ameryki.— Trzeci syn zbiegł w czasie tejże wojny do Riese w północnych Włoszech, — tam ożenił się, — był urzędnikiem pocztowym i miał ośmioro dzieci”.
Według tego tropu — to właśnie ów trzeci Krawiec — był polskim ojcem przyszłego Papieża.
„GP” dotarła do nowszej wersji tego rodowodu.
Wynika z niego jasno, — że Krawiec — ojciec papieża — miał dwóch braci i dwie siostry: — Katarzynę i Ewę.
Na drzewie rozpisane są daty urodzin i śmierci kolejnych potomków rodu Krawców — aż do lat 60. XX wieku.
Niemal wszystkie zawarte w rodowodzie informacje znajdują potwierdzenie w sprawdzonych przez nas zapisach metrykalnych,
— zagadką pozostaje jednak postać samego papieża — urodzonego już we Włoszech — oraz jego ojca, — o którym wiadomo jedynie, że emigrował z Boguszyc w 1812 lub 1813 r.
Nasuwa się pytanie: — czy można tę część drzewa genealogicznego uznawać za prawdziwą?
Wątek amerykański
Jedną z przesłanek, — przemawiającą za autentycznością całości rodowodu Krawców,
— jest kwestia zasygnalizowana przez biskupa Józefa Gawlinę w liście do kardynała Augusta Hlonda z 25 kwietnia 1937 r. (opublikowany dopiero niedawno).
Bp Gawlina — żywo zainteresowany polskimi korzeniami św. Piusa (bezskutecznie pytał o nie w Watykanie jeszcze w latach 40.)
— informuje w nim, — że z relacji miejscowego proboszcza wynika, iż w okolicach Boguszyc
— „od dawna krążą pogłoski, — jakoby Ewa Krawiec — to ciotka Piusa X”.
Informacje, — według autora, — potwierdził swoim autorytetem ks. Emil Szramek,
— znany śląski bibliofil i socjolog, — późniejszy błogosławiony Kościoła katolickiego.
Dlaczego postać Ewy Krawiec — ciotki przyszłego papieża — jest taka ważna?
Według rodowodu boguszyckich Krawców, — w lutym 1816 r. wyszła ona w rodzinnej wsi za mąż za niejakiego Moczygembę.
Jej synem był Leopold Bonawentura Moczygemba (1824-1891) — znany kapłan katolicki, — pionier polskiego osadnictwa w USA.
W 1854 r. ks. Moczygemba sprowadził do Teksasu grupę 150 Ślązaków (w tym kilku Krawców) z podgliwickich Boguszyc, Żędowic, Wielkiej Płużnicy i innych pobliskich wsi,
— którzy założyli na obcym lądzie takie miejscowości jak Panna Maria czy Cestohova.
Jak potwierdzają wszelkie możliwe źródła — rodziny Moczygemby i Krawców były niezwykle pobożne, — szczególną czcią obdarzając Matkę Boską.
— I tu dochodzimy do sedna sygnalizowanej przez biskupa Gawlinę przesłanki.
Ks. Moczygemba — człowiek nadzwyczaj religijny i inteligentny (znał biegle 7 języków) — bardzo często jeździł do Włoch.
W wieku 19 lat właśnie w Italii przywdział franciszkański habit, cztery lata później — (25 lipca 1847 r.) — został tam wyświęcony na księdza.
Z amerykańskich źródeł dowiedzieć się można, — że pierwsze lata swojej posługi spędził w północnych Włoszech — a więc tam, — gdzie od 1813 do 1853 r. mieszkać miał jego wuj Jan Krawiec, rzekomy ojciec przyszłego papieża.
[ W takim razie ks. Leopold Moczygemba byłby ciotecznym bratem przyszłego papieża]
W 1869 r. ks. Moczygemba był spowiednikiem w Rzymie podczas I Soboru Watykańskiego, — a w 1870 r. — naocznym świadkiem ogłoszenia dogmatu o nieomylności papieża.
Co łączyło ks. Moczygembę z Włochami, — że wyjechał już tam jako nastolatek?
W notatkach z jego życiorysu istnieje zapis, — że w ostatnich latach życia
— „o. Leopold podczas swych podróży do Rzymu — przebywał u wuja [ nie wuja, lecz ciotecznego brata] — kanonika w Mantui”.
Przypomnijmy więc, — że od 1884 r. biskupem Mantui był nie kto inny jak Giuseppe Sarto — jego domniemany brat cioteczny, przyszły Święty…
O rzymskich podróżach patriarchy amerykańskiej Polonii do „wuja, kanonika czy biskupa w Mantui” — wspominał także ks. Józef Gregor (1857-1926), — znany górnośląski kapłan.
W świetle tych ustaleń — całkowicie inaczej wygląda informacja, — że to właśnie Giuseppe Sarto — czyli papież Pius X — mianował pierwszych polskich biskupów dla Polaków, którzy osiedlili się w USA.
[To dlatego toruńska rozgłośnia — „nie-katolicki głos w Twoim domu” — przykleiła się do amerykańskiej Częstochowy razem z czołowymi polskimi modernistami i głosi nauczanie „świętego wielkiego polskiego papieża JPII” — emjot]
Fizjonomia i metafizyka
Lata 1812-1813 — to okres, kiedy wielu młodych mieszkańców wsi uciekało z Górnego Śląska do Niemiec, Austrii i północnych Włoch.
— Głównymi przyczynami emigracji była obawa przed pańszczyzną lub poborem do armii.
Niestety, — prócz enigmatycznego zapisu w drzewie rodowym Krawców — nie posiadamy żadnych wiadomości na temat okoliczności wyjazdu domniemanego ojca Papieża do Włoch.
Co gorsza, — brak jest też oficjalnych dokumentów, które wprost dowodziłyby samej polskości papieskiego ojca.
Nieliczni dotychczasowi badacze, sugerujący się wypowiedziami kilku uczniów arcybiskupa poznańskiego Edmunda Dalbora (1869-1926) — który o polskości Piusa X mówił na wykładach w seminarium — natrafiali, — jak bp Józef Gawlina, — na mur niezrozumienia.
Podobny los spotkał niedawno prof. Mirosława Dakowskiego, (współautora książki o aferze FOZZ), — który tematem polskich korzeni wielkiego papieża próbował zainteresować kilka pism katolickich.
Dlatego — z braku bezpośrednich dowodów na polskość św. Piusa X
— warto zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną poszlakę, — a mianowicie na fizjonomię Giuseppe Sarto.
Wspominany już ks. Józef Umiński zauważył:
— „Miałem szczęście aż dwukrotnie widzieć z bliska Piusa X i obydwa razy uderzał mnie jakiś inny, aniżeli u Włochów,— wyraz jego oczu, mało włoska cera i rysy twarzy, — a także jakiś inny układ czaszki”.
Faktycznie — gdy zestawić fotografie św. Piusa ze zdjęciami jego włoskich poprzedników i następców (Leona XIII, Benedykta XV), — rzucają się oczy ogromne różnice, które tylko wyjątkowo da się usprawiedliwić przypadkiem.
Pamiętajmy, że przodkowie papieża z rodziny Sarto — to „oficjalnie” z dziada pradziada Włosi — trudno więc zrozumieć, dlaczego na najstarszych zachowanych zdjęciach Giuseppe widzimy blondwłosego młodzieńca o jasnej cerze i zupełnie nieromańskich rysach.
Na późniejszych fotografiach Piusa X zwraca z kolei uwagę wyraźne podobieństwo papieża do niektórych Górnoślązaków, — których twarze utrwalono na zdjęciach dokumentujących życie polskich emigrantów w Teksasie — (obejrzeć je można w książce „Śląscy Teksańczycy”, Opole 2004).
Jeżeli chodzi o związki św. Piusa z Polską, Śląskiem i Boguszycami, — byłoby to już wszystko, — gdyby nie pewien drobny „metafizyczny” ślad,
— który można — choć wcale nie trzeba — potraktować z ironicznym uśmiechem.
25 lipca 1904 r. w Żędowicach, oddalonych od Boguszyc o ledwie kilkanaście kilometrów, — na szybach stuletniej szkoły podstawowej pojawiła się Matka Boska.
Słynny do dziś „cud w Żędowicach” — zdarzył się sześć tygodni przed uroczystością koronacyjną obrazu Matki Bożej w Dzikowie
— pierwszą z siedmiu polskich koronacji Maryjnych, dokonanych za sprawą Piusa X.
Ponieważ z Boguszyc do Żędowic jest niedaleko, a w aktach gruntowych tej ostatniej wsi (z początku XIX wieku) znajdujemy nazwiska kilku Krawców: Jana, Józefa, Andrzeja, Błażeja
— bardzo możliwe, — że domniemany ojciec Papieża uczęszczał za młodu właśnie do szkoły, którą wskazała za pontyfikatu jego syna Panna Maria.
Obraz Matki Boskiej Częstochowskiej
Nad wejściem do zakrystii wisi obraz Matki Bożej Częstochowskiej. — Jego historia wiąże się z objawieniami Matki Bożej w Żędowicach.
Cud ten miał miejsce w żędowickiej szkole w 1904 roku i został opisany w książce ks. Józefa Żyłki.
Dla upamiętnienia tych wydarzeń zakupiono obraz na Jasnej Górze wykonany przez Franciszka Jedrzejczyka.
Z tyłu na obrazie są inskrypcje informujące o tym, — a także, — że jest on zakupiony staraniem proboszcza Wajdy.
Obraz poświęcił dnia 16 czerwca 1907 roku generał Retman na Jasnej Górze w Częstochowie.
Ostatecznie obraz ten umieszczono w żędowickiej świątyni: http://www.kielcza.pl/parafia/historia
Ołtarz główny kościoła w Żędowicach |
Dokładnie 110 lat temu, — 25.07.1904 r. — w Żędowicach wydarzył się cud, który do dziś dnia odbija się na religijności mieszkańców wioski.
Był letni dzień, — nad wieś nadciągnęła burzowa chmura.
Gdzieś między 15, a 16 — mimo panującej ciemności — wielka jasność pojawiła się w pobliżu budynku Szkoły Podstawowej w Żędowicach.
32-letnia wówczas Kunegunda Zymella szła właśnie w kierunku stajni,
— gdy zobaczyła w jasności postać Matki Boskiej z Dzieciątkiem.
Według podań — Matkę Bożą zobaczyła również sąsiadka Kunegundy, — Krystyna Szaton.
Ludzie zbiegli się do centrum, gdyż myśleli, że budynek szkoły stanął w płomieniach.
— Jednak lud zobaczył Matkę Bożą.
Przez cały dzień i całą noc ludzie modlili się i śpiewali hymny przy oknie.
Jednak nie wszyscy mogli zobaczyć obraz Madonny.
Ówczesny proboszcz z Kielczy — ks. Wajda nie przybył na miejsce objawienia, — tylko wysłał swoją gospodynię.
Ta uznała ludzi za pomylonych — i wróciła do Kielczy.
Tam też ksiądz Wajda potępił Żędowian z ambony za to, — że próbują coś na nim wymóc — i nie zajmował się tą sprawą.
— A lud nadal tłumnie gromadził się w okolicach szkoły.
Błysk był tak wielki, — że widziano go podobno nie tylko w Żędowicach, ale również i w Pludrach, Zawadzkiem, Świbiu, Kielczy i Radoni.
W końcu ordynans policji — niejaki Kop chcąc rozpędzić tłum — zakrył okno marynarką, — jednak ku jego zdziwieniu ludzie stwierdzili,
— że tak o wiele lepiej widać obraz Matuchny.
Kilka dni później jeden z nauczycieli (Szmetzka) — nakazał woźnej (Florentynie Tyślik) — wyczyścić szybę spirytusem.
— Gdy to nie dało żadnego rezultatu — postanowił zamalować szybę wapnem.
Obraz Madonny jednak nadal bił blaskiem.
Rozwścieczony wreszcie kazał wymienić wszystkie szyby, — jednak i to nie dało dobrego rezultatu, — gdyż obraz Matki Boskiej utrwalił się, — choć w mniejszym stopniu, — na murze szkoły.
Ksiądz Wajda trzy lata po objawieniu zapadł na dziwną chorobę — i dało mu to do myślenia.
Postanowił, — że wybierze się wraz z parafianami z Żędowic na pielgrzymkę na Jasną Górę, aby tam zakupić obraz.
Nazajutrz choroba znikła.
Jak postanowił, tak też zrobił.
Jednak w drodze powrotnej znów wydarzyło się coś nieprawdopodobnego.
Na granicy celnicy pruscy zażądali opłaty za obraz stosownie do jego wagi.
— Jednak kiedy go zważono okazało się, — że nic nie waży.
Przerażeni i zdezorientowani celnicy puścili pielgrzymów z obrazem.
Umieszczono go w ołtarzu głównym kościoła w Żędowicach.
Obecnie stoi nowy kościół, — a obraz pozostał w murach dawnej świątyni.
Cudu Kościół nigdy nie uznał, — ponieważ nie sporządzono żadnej stosownej notatki.
Jednakże kuria opolska zezwala na kult Maryjny w tym miejscu.
W 1974 r. ks. bp. Franciszek Jop znał tę żarliwość żędowiczan — i wyróżnił miejscowy kościół tytułem — Sanktuarium Maryjnego.
Jak wyglądała Madonna?
Wg. zeznać świadków:
— „Maryja trzymała Dzieciątko na lewej ręce. — Ubranie jej miało kolor jasnobłękitny, a płaszcz niebiesko-fioletowy, zakończony niebieską wstążką.Na głowach Matki i Dzieciątka widniały złote korony — a Jej twarz, skierowana na wschód, — miała niezwykle miły i poważny wyraz.”
(opis na podstawie informacji znalezionych na stronach internetowych; zdjęcie ze strony parafialnej)
Zdementowano polskie pochodzenie Piusa X – strona nie działa
Widzenie Piusa X
Wśród osób widzących przyszłe zdarzenia była także jedna z głów kościoła katolickiego – Pius X.
W trakcie trwania spotkania z zakonnikami — Papież zasnął — i nikt nie chciał go budzić.
Po jakimś czasie Pius X obudził się.
Na jego twarzy malowało się przerażenie. — Do współuczestników spotkania powiedział, — że to co zobaczył, było przerażające.
— „Widziałem Rzym skąpany we krwi księży i biskupów, widziałem któregoś z papieży jak w ucieczce rzuca się do wypełnionego zwłokami Tybru i tonie.Ujrzałem nasze świątynie w gruzach — i wiernych, którzy je podpalają.Nie wiem, kim był ów papież, — ale z całą pewnością nie był Włochem.Dzień Sądu nadejdzie, — gdy w świętym Rzymie rozpadnie się Koloseum…”
Po 45 latach jakby przepowiednia zaczęła się spełniać.
Amfiteatr zaczął się rozwalać.
Ówcześni budowniczy na próżno udowadniali, — że pęknięcia nie są groźne, a wszystkiemu winny jest wiek budowli.
— Zapoczątkowało to pojawianie się pogłosek o końcu świata.
W niedługim czasie po śnie Papieża — otwarto księgi proroctw Jana Bosco, — włoskiego duchownego i pedagoga.
Zaskoczeniem była treść jego widzenia, — a raczej zgodność jego proroctwa ze snem Piusa X.
Maria Flis on środa, 19 sierpień 2015
[Przypominam kolejny raz tę sprawę. — Jej ukrywanie jest doprawdy DZIWNE: — Dla przykładu: Mam spore archiwum na ten temat, w nim genealogie św. Piusa X (z rodu Krawietz – bo pisana po niemiecku, sprzed stu lat). – Tym archiwum nie zainteresowali się trzej autorzy książek po polsku (!!) na temat Świętego – ani księża Bractwa św. Piusa X… A tych księży — Polaków — mamy już dzięki Bogu, wielu! — nie mam komu przekazać.. To oferta dla uczciwych historyków. Na mej stronie jest sporo na ten temat. — Mirosław Dakowski] Za; http://dakowski.pl//index.php?option=com_content&task=view&id=16118&Itemid=46