Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

piątek, 30 listopada 2018

Konstytucja dogmatyczna „Pastor aeternus”, Sobór Watykański (1869–1870)

Konstytucja dogmatyczna „Pastor aeternus”, Sobór Watykański (1869–1870)


[1] Biskup Pius, sługa sług Bożych, za zgodą świętego Soboru, na wieczną rzeczy pamiątkę. Wiekuisty Pasterz i Biskup dusz naszych, w celu ustawicznego przekazywania dzieła zbawienia, postanowił zbudować Kościół święty, w którym jak w domu Boga żywego wszyscy wierni byliby objęci więzami jednej wiary i miłości.

[2] Z tego powodu zanim Chrystus został uwielbiony, prosił Ojca nie tylko za Apostołów, ale także „za tymi, którzy dzięki ich słowu mieli uwierzyć w Niego, by wszyscy stanowili jedno, jak Syn i Ojciec są jedno”. Dlatego apostołów, których wybrał sobie ze świata”, Chrystus posłał tak, jak sam został posłany przez Ojca”. W ten sposób chciał, aby w Jego Kościele byli pasterze i nauczyciele aż do skończenia świata.

[3] Aby zaś episkopat był jeden i niepodzielny oraz aby cała rzesza wiernych mogła być zachowana w jedności wiary i w komunii przez związanych ze sobą nawzajem kapłanów, stawiając św. Piotra na czele pozostałych apostołów, ustanowił w nim trwałą zasadę i widzialny fundament tej dwojakiej jedności. Na jego „męstwie miała być zbudowana wieczna świątynia, a z wytrwałości jego wiary miała się wznosić do nieba wielka godność Kościoła”.

[4] A ponieważ bramy piekielne, chcąc zniszczyć Kościół, jak gdyby to było możliwe, zewsząd z coraz większą nienawiścią powstają przeciw jego fundamentom położonym przez Boga, za zgodą świętego Soboru uważamy, że dla ochrony, bezpieczeństwa i rozwoju owczarni katolickiej konieczne jest, aby wszystkim wiernym przedstawić naukę o ustanowieniu, ciągłości i naturze świętego prymatu apostolskiego, na którym opiera się siła i moc całego Kościoła, naukę, którą należy wyznawać i utrzymywać według starożytnej i niezmiennej wiary Kościoła powszechnego, oraz aby napiętnować i potępić błędy przeciwne tej nauce, które są szczególnie niebezpieczne dla owczarni Pańskiej.

Rozdział I. O ustanowieniu prymatu apostolskiego w [osobie] św. Piotra

[5] Nauczamy zatem i wyjaśniamy, zgodnie ze świadectwami Ewangelii, że Chrystus Pan bezpośrednio i wprost przyrzekł oraz udzielił św. Piotrowi Apostołowi prymatu jurysdykcji nad całym Kościołem Bożym.

[6] Tylko bowiem Szymonowi, któremu wcześniej powiedział: „Będziesz się nazywał Kefas”, gdy ten wyznał mówiąc: „Ty jesteś Chrystus, Syn Boga żywego”, Pan rzekł w uroczystych słowach: „Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jony. Albowiem ciało i krew nie objawiły ci tego, ale Ojciec mój, który jest w niebie. Otóż i Ja tobie powiadam: ty jesteś Piotr, i na tej skale zbuduję mój Kościół, a bramy piekielne go nie przemogą. Tobie dam klucze królestwa niebieskiego; cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie”.

[7] Tylko też Szymonowi Piotrowi udzielił Jezus po swym zmartwychwstaniu jurysdykcji najwyższego pasterza i zarządcy całej owczarni, mówiąc: „Paś baranki moje”; „Paś owce moje”.

[8] Tej, jakże jasnej nauce Pisma Świętego, zawsze w ten sposób przez Kościół rozumianej, otwarcie sprzeciwiają się fałszywe opinie tych, którzy odrzucając formę rządów ustanowioną przez Chrystusa w Jego Kościele, przewrotnie zaprzeczają, że tylko sam Piotr przed pozostałymi apostołami – czy to przed każdym z osobna, czy to przed wszystkimi razem – został przez Chrystusa wyposażony w prawdziwy i właściwy prymat jurysdykcyjny;

[9] albo [opinie] tych, którzy twierdzą, że ten prymat nie był powierzony bezpośrednio św. Piotrowi, ale Kościołowi, a przez niego jemu jako słudze tegoż Kościoła.

[10] Gdyby zatem ktoś mówił;
(a) że św. Piotr Apostoł nie został przez Chrystusa Pana ustanowiony księciem wszystkich apostołów ani widzialną głową całego Kościoła walczącego;
(b) albo że otrzymał tylko prymat honorowy, a nie prawdziwy i właściwy prymat jurysdykcji wprost i bezpośrednio od Pana naszego Jezusa Chrystusa – niech będzie wyklęty.


Uroczysta Msza Św. w 25-lecie konsekracji biskupiej J. Exc. x Bpa Daniela L. Dolana


W dniu dzisiejszym, w 25'tą rocznicę swojej konsekracji biskupiej, J. Exc. x. Bp Daniel L. Dolan odprawi uroczystą Mszę świętą Pontyfikalną, w kościele p.w. Św. Gertrudy Wielkiej w Cincinnati, Ohio (dokładnie tym samym, w którym równo 25 lat temu przyjął Sakrę). Msza Św. odbędzie się o godz. 10.00 czasu lokalnego, tj. o godz. 16.00 czasu polskiego. Transmisję tej Mszy Św. będzie można oglądać na żywo, na stronie internetowej kościoła Św. Gertrudy Wielkiej: https://sggresources.org/products/webcasting-the-traditional-liturgy-to-the-world

czwartek, 29 listopada 2018

25-lecie konsekracji biskupiej J. Exc. x. Bpa Daniela L. Dolana.


Jutro mija dokładnie 25 lat od konsekracji biskupiej J. Exc. x. Bpa Daniela L. Dolana. Biskup Daniel Lytle Dolan urodził się w 1951 roku w Detroit w USA. Do kapłaństwa zaczął przygotowywać się w 1965 r., w archidiecezjalnym przedseminarium w Detroit. Kontynuował naukę w Zakonie Cystersów oraz w seminarium Bractwa Świętego Piusa X w Ecône, w Szwajcarii, gdzie został wyświęcony na kapłana przez abpa Marcela Lefebvre'a 29 czerwca 1976 r. Jako seminarzysta zaczął skłaniać się ku stanowisku sedewakantystycznemu.

W 1977 x. Dolan wrócił do USA gdzie rozpoczął pracę w amerykańskim dystrykcie FSSPX. W 1983 dziewięciu xięży, w tym x. Dolan, opuściło FSSPX i założyło Bractwo Świętego Piusa V. W późniejszych latach x. Dolan odłączył się od niego.

30 listopada 1993 roku J. Exc. x biskup Mark A. Pivarunas konsekrował x. Dolana na biskupa w kościele Św. Gertrudy Wielkiej w Cincinnati, Ohio.

W październiku 2007 bp Dolan przebywał w Polsce (Kraków i Częstochowa) z wizytą apostolską, podczas której udzielił Sakramentu Bierzmowania grupie wiernych, związanych z apostolatem katolickim w Polsce Wiel. x. Rafała Trytka.

wtorek, 27 listopada 2018

Kolory szat liturgicznych.



 5. Kolory szat liturgicznych. Stosowanie do znaczenia uroczystości lub obrzędów św. zmieniają się kolory niektórych szat liturgicznych, jako to: ornatu, stuły, manipularza, kapy i welum na kielichu. Przez to mają się wyrażać uczucia, z jakiemi św. czynności należy odbywać. Kolorów takich jest pięć, a mianowicie: zielony, biały, czerwony, fioletowy i czarny.

 a) Zielony jest barwą nadziei i wyraża także tęsknotę za wiecznym zbawieniem. Kolor ten przypada właściwie na wszystkie dni w roku kościelnym. Że jednak do każdego dnia przywiązana jest zwykle pamiątka jakiegoś Świętego, a ta wymaga innego koloru, przeto z kolorem zielonym spotykać się można przy Mszy św. tylko w niektóre niedziele po Trzech Królach i po Zielonych Świętach lub w takie dni powszednie, kiedy żadna uroczystość równocześnie z nimi się nie łączy.

 b) Biały jest symbolem niewinności i radości; używa się go przeto w uroczystości Pańskie, święta Matki Boskiej i w dni pamiątkowe tych Świętych, którzy nie byli męczennikami.

 c)
Czerwony jest kolorem krwi i ognia; ma przeto zastosowanie na Zielone Święta, w dni poświęcone pamiątkom cierpień i krzyża Zbawiciela, tudzież w święta apostołów i męczenników, którzy z miłości ku Bogu krew przelali.

 d) Fioletowy jest barwą pokuty i żalu, więc spotkać się z nim można w nabożeństwie adwentowym, w Poście Wielkim w dni krzyżowe, suchedni i wigilie.

 e) Czarny kolor wyraża smutek i żałobę, a przeto używa się go w W. Piątek, w Dniu Zadusznym i przy nabożeństwach żałobnych.


Ks. dr [Alojzy] Jougan, Liturgika katolicka czyli wykład obrzędów Kościoła Katolickiego dla szkół średnich, seminariów nauczycielskich i szkół wydziałowych. str. 37

27 listopada - Najświętszej Maryi Panny od Cudownego Medalika

”O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”.

Cudowny medalik 

Objawienie Cudownego Medalika 


W dniu 27 listopada 1830 r. siostra Katarzyna Laboure, nowicjuszka Sióstr Miłosierdzia w Paryżu otrzymała misję od Matki Bożej — wybić medalik z wizerunkiem Niepokalanej.

Nowicjuszka widziała w czasie modlitwy obraz przedstawiający Matkę Najświętszą Niepokalanie Poczętą, stojącą na kuli ziemskiej, opasanej splotami węża.

Była ubrana w białą suknię i płaszcz srebrzysto—błękitny z welonem koloru jutrzenki. — W rękach uniesionych na wysokości piersi trzymała glob ziemski. Katarzyna usłyszała głos:
— „kula, którą widzisz, przedstawia cały świat, a szczególnie Francję i każdą poszczególną osobę”.
Po chwili glob zniknął, a Matka Najświętsza wyciągnęła ręce, jakby chciała nimi objąć cały świat.

Z Jej dłoni wychodziły wiązki promieni o niezwykłym blasku. Siostra usłyszała:
—  „Promienie te są symbolem łask, które zlewam na osoby, które Mnie oto proszą.
Postaraj się, by wybito Medalik na ten wzór. —  Osoby, które będą go nosiły, otrzymają wiele łask. —  Łaski szczególnie otrzymają ci, którzy nosić go będą z ufnością.”
Wokół Najświętszej Dziewicy utworzył się napis owalny, wypisany złotymi literami:
—  ”O Maryjo bez grzechu poczęta módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”.
Dalej usłyszała obietnicę:
—  „Osoby, które pobożnie odmówią tę krótką modlitwę, cieszyć się będą wyjątkową opieką Matki Bożej”.
Następnie obraz odwrócił się — i na jego drugiej stronie siostra Katarzyna zauważyła literę „M” z małym Krzyżem umieszczonym powyżej, — a na dole Najświętsze Serce Pana Jezusa i Matki Najświętszej.

Medalik ten zasłynął jako „Cudowny Medalik”,  —  gdyż za jego przyczyną działy się i nadal dzieje się wiele cudów fizycznych i duchowych

Propagatorem   „Cudownego   Medalika”  był o. Maksymilian Maria Kolbe —  kapłan i męczennik, założyciel Stowarzyszenia „Rycerstwo Niepokalanej.”

Rozszerzał on ten Medalik wśród katolików i wśród niewierzących.

Ojciec Maksymilian tak pisał na temat medalika:
Jej medalik rozdawać, gdzie się tylko da: 
— i dzieciom, by zawsze go na szyi nosiły 
— i starszym, i młodzieży zwłaszcza,  — by   pod Jej opieką miała dosyć sił do odparcia tylu pokus i zasadzek czyhających na nią w naszych czasach. 
—  A   już  tym, co do kościoła nie zaglądają, do spowiedzi boją się przyjść,  z praktyk religijnych szydzą, z prawd wiary się śmieją, zagrzęźli   w   błoto  moralne albo poza Kościołem w herezji przebywają — o tym, to już koniecznie medalik Niepokalanej ofiarować i prosić, by zechcieli go nosić,   — a tymczasem gorąco Niepokalaną błagać o ich nawrócenie. 
Wielu nawet wtedy radę znajduje, gdy kto nie chce w żaden sposób przyjąć medalika.
Ot po prostu wszywają go po kryjomu do ubrania i modlą się, 
— a Niepokalana prędzej czy później okazuje, co potrafi…
Dużo jest zła na świecie,   — ale pamiętajmy, że Niepokalana potężniejsza i Ona zetrze głowę węża piekielnego
”.
Rozszerzajmy „Cudowny Medalik”, gdyż mając przy sobie Niepokalaną, masz wszystko.

„O Maryjo, bez grzechu pierworodnego poczęta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy i za wszystkimi, którzy się do Ciebie nie uciekają , a zwłaszcza za masonami i poleconymi Tobie”.

To Matka ukoić może twe serce
Przytulić tak mocno jak tuli Jezusa
Wziąć wszystko co twoje
We własne Swe ręce
I zanieść ten skarb
Do Syna Chrystusa.


Święto Najświętszej Maryi Panny od Cudownego Medalika obchodzone jest w Kościele katolickim 27 listopada (w rocznicę objawień). Ustanowił je Papież Leon XIII dekretem z 23 lipca 1894 r.

Paryż płonie. Kiedy zapłonie Warszawa?


Jeden z przedstawicieli Marszu Niepodległości powiedział w wystąpieniu telewizyjnym (chodzi oczywiście o niezależną telewizję interesowaną), że trzeba było się dogadać z PiS-em, bo inaczej byłyby zamieszki i…”co by Europa powiedziała?”.

W wyniku tego dogadania się pół Polski oglądając telewizję uznało, że ci Polacy, którym zależy na niepodległości poszli w pochodzi za PiS-em i wszystko w Polsce jest cacy i OK.

Dzisiaj oglądamy w telewizji zamieszki, wręcz walki uliczne, które nie tylko sparaliżowały Paryż, ale ogarnęły większość francuskich miast.

Unia Europejska sukcesywnie zabiera Europie nie tylko wolność, ale i dobrobyt, prowadzi ją po równi pochyłej do zapaści, do sytuacji, w której będzie tylko płacz i zgrzytanie zębów.

Zauważmy, że ludzie, którzy wyszli we Francji na ulice to zwykli ludzie. Żadna partia, w tym również opozycyjna, nie poparła ich protestu. Władze francuskie są w strachu, bo nie mają z kim rozmawiać, nie ma liderów, których można by zastraszyć, przekupić czy zrobić im wodę z mózgu.

Manifestanci, którzy wypowiadają się przed kamerami twierdzą, że pensji wystarczy im tylko do 15 każdego miesiąca, a potem muszą pożyczać. U nas mówi się, że na Zachodzie jest raj i dobrobyt i że musimy ich doganiać. No i ich doganiamy i dogonimy i nasze pensje też będą wystarczały tylko do 15 każdego miesiąca.

We Francuzach budzi się instynkt samozachowawczy. Zbudził się on w Wielkiej Brytanii. Wyraźnie i szybko budzi się we Włoszech. Być może, że nim dogonimy Unię ona się rozsypie. Tylko jej gruzy nas przysypią i wtedy i u nas będzie płacz i zgrzytanie zębów.

Kiedy w nas obudzi się instynkt samozachowawczy? Kiedy zapłonie Warszawa?

Im później tym dla nas gorzej. Każdego dnia dług publiczny rośnie, dostosujemy się do absurdalnych i destrukcyjnych wskazań Unii, a „nasi” politycy ogłaszają kolejne sukcesy i rysują przyszłość tak optymistycznie, że gdyby spełniła się tylko połowa ich obietnic znaleźlibyśmy się za kilkanaście lat w raju na ziemi.
Europa umiera i Polska ginie razem z nią w milczeniu i pokorze pełna złudzeń i wiary, że jakoś to będzie i nie będzie źle.

Czy zatrzymamy ten proces?
Czy się w porę obudzimy?

niedziela, 25 listopada 2018

Kazanie na Ostatnią Niedzielę Roku - x. Rafał Trytek, 25 listopada 2018 r.

Papież Pius XI: Tylko nasza religia jest prawdziwą religią


Bóg, Stwórca wszystkiego, powołał nas do życia w tym celu, byśmy Go poznali i umiłowali Go. Nasz Stwórca ma więc wszelkie prawo do tego, byśmy Mu służyli. Otóż Bóg, kieruje człowiekiem, mógł był poprzestać na przepisach prawa naturalnego, które w sercu człowieka, stwarzając go, wypisał, i mógł był dalszy rozwój tego prawa uregulować zwykły Opatrznością. Zamiast tego, wolał On dać przepisy, byśmy ich słuchali w ciągu wieków, mianowicie od początków rodzaju ludzkiego, aż do przyjścia i nauczania Jezusa Chrystusa, sam nauczył człowieka przykazań, które naturę, obdarzony rozumem, obowiązują wobec Niego - Stwórcy: "Multifariam multisque modis olim Deus loquens patribus in Prophetis, novissime, diebus istis locutus est nobis in Filio" (Kilkakrotnie i w rozmaity sposób przemawiał Bóg niegdyś do Ojców przez Proroków, a ostatnio w tych dniach przemawiał do nos przez Syna)(3).

Z tego wynika, że żadna religia nie może być prawdziwa, prócz tej, która polega na objawionych słowach Boga. To objawienie, które rozpoczęło się z początkiem rodzaju ludzkiego i kontynuowało się w Starym Testamencie, Jezus Chrystus sam w Nowym Testamencie ukończył, to poręcza historia - rzeczą dla każdego jasna jest, że jest obowiązkiem człowieka bezwarunkowo wierzyć w objawienie Boga i słuchać Jego przykazań bez zastrzeżeń: byśmy jednak na chwałę Boga i dla naszego zbawienia mogli obie te rzeczy słusznie wypełnić, Jednorodzony Syn Boga ustanowił na ziemi swój Kościół.

sobota, 24 listopada 2018

Oświadczenie w sprawie Stowarzyszenia im. Księdza Goliana

Redakcja portalu VERITAS, wyraża oburzenie odnośnie postępowania redaktorów "Stowarzyszenia im. Ks. Goliana". Redaktorzy dopuszczają się karygodnych czynów w postaci siania fermentu i tworzenia konfliktów w środowisku integralnych katolików. Potępiamy ataki kierowane wobec osób korzystających z posługi Ks. Rafała Trytka, jak i również te wcześniejsze, które dotyczyły bezpośrednio Księdza. Wyciąganie czyiś potknięć, publiczne wylewanie pomyj jest postawą całkowicie sprzeczną z pobożnością katolicką. Apeluję do redaktorów aby przemyśleli swoje postępowanie i zaniechali publicznych paszkwili.

Redaktor naczelny: Paweł Rębisz

piątek, 23 listopada 2018

Trzech polskich studentów zostało aresztowanych wczoraj we Lwowie za próbę uczczenia setnej rocznicy oswobodzenia miasta.


Według informacji uzyskanych przez portal Kresy.pl, trzej polscy studenci zatrzymani na Cmentarzu Orląt we Lwowie za odpalenie rac zostali przewiezieni do sądu. W piątek ma odbyć się rozprawa w ich sprawie.

Jak pisaliśmy wcześniej, w czwartek około godziny 11 trzech polskich studentów zapaliło race na Cmentarzu Obrońców Lwowa. Zostali oni zatrzymani najpierw przez ochronę cmentarza, a później przez policję i Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy. W związku z tym wydarzeniem wszczęto dochodzenie z artykułu kodeksu karnego dotyczącego „chuligaństwa”. Grozi za to do 5 lat ograniczenia wolności lub do 4 lat pozbawienia wolności. Według informacji uzyskanych przez nasz portal, trzy zatrzymane osoby to kibice Lechii Gdańsk.

Według najnowszych informacji uzyskanych poprzez grupę kibiców Legii OFMC, zatrzymani Polacy zostali przewiezieni do sądu. W piątek ma odbyć się rozprawa w ich sprawie. Poinformowano też, że „od wielu godzin” towarzyszy im polski konsul.

W sprawie zabrał też głoś ks. Jarosław Wąsowicz, duszpasterz środowisk kibicowskich. Ksiądz obawia się, „że Ukraińcy zrobią im pokazówkę”. Zaznacza, że zna zatrzymanych kibiców i zapewnia, że nie są chuliganami:

„Nie wiedzieli o zakazie palenia rac na Ukrainie. Czy cmentarz jest miejscem na oddawanie w taki sposób czci bohaterom, to temat na inną dyskusję. Oni po prostu kręcili etiudę filmową na uczelnię – studiują dziennikarstwo. Jestem w stałym kontakcie z ich rodzicami”.

Ks. Wąsowicz powołując się na relacje świadków zdarzenia podał, że studenci-kibice z Polski nie wiedzieli, że muszą mieć zgodę na odpalanie rac na cmentarzu, co próbowali wytłumaczyć osobom pracującym na cmentarzu.

Ukraińskie media a także wicemer Lwowa Andrij Moskałenko opisując akcję na Cmentarzu Orląt używają określenia „prowokacja”. Jak pisaliśmy, narrację tę udało się narzucić niektórym przedstawicielom mniejszości polskiej na Ukrainie.

Wcześniej ukraiński portal zaxid.net opublikował nagranie z monitoringu Cmentarza Orląt Lwowskich, na którym widać zapalenie rac przez polskich studentów. Widać na nim, jak w pobliżu Łuku Sławy przy Mogile Pięciu z Persenkówki dwie osoby odpalają race – białą i czerwoną, a trzecia osoba prawdopodobnie filmuje je. W tym czasie na cmentarzu przebywała również inna, kilkunastoosobowa grupa osób nie uczestniczących w zapaleniu rac. Na nagraniu widać także przechodzącego pracownika cmentarza.

Źródło: Kresy.pl


Apel ojca jednego z zatrzymanych chłopców (nie podaję pełnych nazwisk- proszę kolportować). Kolejny przykład poniżania Polaków w imię "strategicznego partnerstwa".

W dniu wczorajszym tj 22 listopada grupa trzech studentów wydziału dziennikarstwa Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu została zatrzymana na Cmentarzu Łyczakowskim Orląt w Lwowie. Próbowali nakręcić etiudę filmową z okazji 100 rocznicy obrony Lwowa. Do inscenizacji przygotowali parę rac które próbowali odpalić przy grobach Polskich bohaterów. Niestety czynności te nie były konsultowane z odpowiednim urzędem i zostały potraktowane jako czym chuligański.
Mer Lwowa na konferencji prasowej ogłosił triumfalnie, że służby porządkowe udaremniły prowokację. Cała akcja lwowskich służb porządkowych wygląda jako celowe działania które mają na celu zastraszanie Polaków.
Obecnie trójka studentów jest przesłuchiwana przez prokuratora, chłopakom zabrano paszporty i zakazano opuszczać Lwów
aż do zakończenia sprawy. Jednemu ze studentów zarekwirowano telefon.
Wobec studentów wszczęto dochodzenie z artykułu kodeksu karnego mówiącego o czynach chuligańskich. Grozi im do 5 lat ograniczenia wolności lub do 4 lat pozbawienia wolności.
Osoby zatrzymane Milan K., Filip H., Krzysztof P.
Proszę o przekaz medialny w którym studenci będą przedstawiani jako adepci dziennikarstwa a nie chuligani. Młodzi
ludzie popełnili błąd nie uzyskując odpowiedniej zgody na takie działania lecz represje jakie ich spotkały ze strony prokuratury, policji jak i służby bezpieczeństwa są absolutnie nieadekwatne do popełnionego wykroczenia.

Bardzo proszę o apel do władz ukraińskich o pozwolenie powrotu do domów zatrzymanych adeptów dziennikarstwa.

Serdecznie pozdrawiam
Dariusz K. (ojciec jednego z zatrzymanych studentów)

Źródło: facebook.com

czwartek, 22 listopada 2018

Dziś setna rocznica oswobodzenia Lwowa.


Dwudziesty drugi dzień walk o Lwów. 22 listopada o godz. 8.00 całe miasto Semper Fidelis było wolne. Zwycięstwo!

Dokładnie 100 lat temu, w nocy z 21 na 22 listopada 1918 roku Lwów z powrotem znalazł się w rękach polskich. Oddziały Ukraińskie Armii Halickiej, który zajmowały miasto od trzech tygodni, musiały pospiesznie ewakuować się. Obawiały się bowiem całkowitego okrążenia przez polskie oddziały, które pod dowództwem ppłk. Michała Tokarzewskiego-Karaszewicza, przybyły na odsiecz "Orlętom Lwowskim". Jak zaznaczył jeden z kronikarzy, ukraińscy żołnierze nawet zawiązywali szmatami końskie kopyta, aby ich stukot po bruku nie wzbudził podejrzeń po stronie polskiej, która szykowała się do generalnego szturmu.  

22 listopada, nad ranem, dokładnie o godz. 5.00 porucznik Roman Abraham (późniejszy generał i dowódca Wielkopolskiej Brygady Kawalerii) wraz ze swymi żołnierzami zajął ratusz i zawiesił biało-czerwoną flagę. Po latach wspominał: "Wspólnie z chor. Mazanowskim weszliśmy na wieżę ratuszową, gdzie zdarliśmy flagi ukraińskie. W chwilę potem wciągnąłem na maszt jedynie przynależną, tak krajowi, jak i miastu, polską flagę państwową". Stało się to po raz pierwszy od 146 lat, czyli od roku 1772, kiedy to Lwów wraz z dawnym województwem ruskim został w czasie I rozbioru wcielony do monarchii austriackiej. Walki wokół miasta jednak nie zakończyły się. Trwały jeszcze kilka miesięcy, gdyż oddziały ukraińskie, po wycofaniu się na pobliskie wzgórza, prowadziły uciążliwy ostrzał artyleryjski. Trwały też boje o Stanisławów, Tarnopol i inne miasta. Przełomem było przybycie z Francji Błękitnej Armii, dowodzonej przez gen. Józefa Hallera, która świetnie wyszkolona i uzbrojona, przyczyniła się do rozgromienia wojsk ukraińskich.  

Oswobodzenie Lwowa było jednym z pierwszych zwycięstw tworzącego się Wojska Polskiego. Z kolei zryw niepodległościowy polskich konspiratorów, wsparty spontanicznie przez młodzież lwowską, stał się inspiracją dla innych patriotów, którzy podobne powstania wywołali w Wielkopolsce i na Górnym Śląsku. Nie wszyscy jednak walczący na lwowskich barykadach doczekali zwycięstwa. Ponad 400 z nich zginęło. Połowa poległych to gimnazjaliści lub studenci. Jednym z najmłodszych był 14-letni Jurek Bitschan (rodem z Czeladzi na Zagłębiu), harcerz i uczeń gimnazjum, syn Aleksandry Zagórskiej, działaczki niepodległościowej,  uczestniczki obrony Lwowa i organizatorki Ochotniczej Legii Kobiet. Pomimo ciężkiego zranienia w obie nogi strzelał z karabinu w czasie polskiego ataku na koszary aż do końca, do chwili trafienia go wrogą kulą.

Poległ także Antoś Petrykiewicz. Wspomniany generał Roman Abraham tak o nim napisał: "W moim oddziale Góry Stracenia walczył od pierwszych dni listopada uczeń II kl. gimnazjum, ś.p. Antoni Petrykiewicz, w wieku lat 13. W walce był nieustępliwy. Ciężko ranny pod Persenkówką 23 grudnia 1918 r., zmarł z ran w szpitalu na Politechnice. Za osobistą odwagę odznaczony został Krzyżem Virtuti Militari. Był to najmłodszy w całej armii kawaler tego najwyższego odznaczenia wojennego".

środa, 21 listopada 2018

Władysław Studnicki: Z Niemcami przeciwko Rosji

Aby zrozumieć moje stanowisko przed i podczas drugiej wojny światowej, konieczna jest znajomość moich politycznych tez powstałych w czasie pierwszej wojny światowej i rozwiniętych później. Przytoczę je tutaj:

l. Polska ze swymi Kresami Wschodnimi – stałym punktem spornym między Rosją a Polską – będzie musiała się przeciwstawić Rosji i dążyć do porozumienia z Niemcami.

2. Polska ze swoimi Ziemiami Zachodnimi będzie zagrożona przez Niemcy i musi dążyć do przymierza z mocarstwami zachodnimi.

3. Polska ze swymi Kresami Wschodnimi i Ziemiami Zachodnimi będzie zagrożona rozbiorami.

4. Pozbawiona terenów wschodnich i zachodnich, a przez to bardzo osłabiona, Polska nie może istnieć jako państwo.

Po odrodzeniu się Państwa Polskiego, do tych tez dołączyłem jeszcze jedną: Polska będzie mogła istnieć jako państwo i dążyć do ekonomicznego znaczenia i siły, o ile dla Niemiec jej istnienie będzie ekonomicznie i politycznie korzystniejsze niż jej rozbiór. Wiedziony tym tokiem myśli, od roku 1922 zacząłem pracować nad książką „System polityczny Europy”. Próbowałem ukazać w niej, że istnienie bloku środkowoeuropejskiego uzasadnione jest ekonomicznie i politycznie przez fakt, że Niemcy są głównym rynkiem zbytu i zaopatrzenia dla wszystkich państw środkowoeuropejskich, że inwestycje niemieckiego przemysłu ciężkiego i maszynowego decydują o gospodarczej sile Polski, Rumunii, Węgier, Bułgarii itd. oraz, że w ten sposób układ sił w Europie zmienia się na korzyść Polski. W roku 1934 została ona wydana pt.: „System polityczny Europy a Polska”. Książka ta wywołała setki artykułów w europejskiej prasie. Najlepszą reklamę zrobił jej Mołotow, gdy w styczniu 1936 roku w swoim expose wyraził się następująco: „Rosja ma wszędzie niebezpiecznych wrogów. Z jednej strony Japonię, z drugiej Niemcy. W Polsce Władysław Studnicki wydał książkę »Polityczny system Europy«, w której występuje przeciw Rosji i żąda ustąpienia z rosyjskich terytoriów na zachodzie, południu i północy”. O książce tej wspomniano we francuskim parlamencie i przetłumaczono ją na język niemiecki. Profesorowie omawiali ją i zalecali studentom na seminarium z polityki zagranicznej w Wyższej Szkole Politycznej w Berlinie oraz na kilku innych niemieckich uniwersytetach; nie przyjęto jej jednak do księgarń partyjnych.

wtorek, 20 listopada 2018

Nie ewangeliczność i antypolonizm redaktorów SKG


   Kilka słów należy poświęcić szaleńcom, którzy pod płaszczykiem integralnego katolicyzmu celowo i z premedytacją dzielą środowisko sedewakantystyczne w Polsce. Jak diabeł przywdziewający ornat, tak i oni obrali sobie świętych Patronów, aby tym łatwiej zmylić niedostatecznie czuwających. Na łamach kilku stron internetowych napisano już dość wiele na temat przyczyn takiego działania przywódcy tej grupy. Z Matką Boską na sztandarze opluwają innych w imię zdrowej doktryny. Czy to nam Polakom nie przypomina czegoś? W kilku zdaniach podsumujemy zatem skutki ponad półrocznej dopiero działalności grupy o znamionach sekciarskich.

Nie ewangeliczny charakter tego Stowarzyszenia. 

   Nie trudno dostrzec, że wstępy i komentarze pisze lub moderuje ta sama osoba. Wszystkie te teksty pozbawione są tego charakterystycznego dla uczniów Chrystusa ducha pokory, dobroci i miłości. Czytelnik niemal natychmiast jest w stanie rozeznać, że pisze to nadęty bufon, który nie może znieść, w jego mniemaniu prostoty innych. Z faryzejską arogancją pisemko to chce nakładać na niewielkiej grupie wiernych ciężary nie do uniesienia stawiając się tym samym na miejscu kapłana. Nic dziwnego, że występki te są obmierzłe w oczach ludzi. Należy zwrócić także uwagę na przejawiającą się w tekstach tego podejrzanego towarzystwa niechęć, a wręcz wstręt do tematu modlitwy i szukania woli Bożej. Ten jeden ze środków uzyskiwania łaski Bożej nazywają supernaturalizmem. Drażni ich to, że ludzie oprócz ludzkich zabiegów szukają w Bogu przede wszystkim pomocy. Znieść nie mogą, że katolicy szukają w codziennym życiu Bożej woli gdyż chcieliby aby to ich wolę wypełniano, zmieniano się według ich wskazówek i rad. Ale że nie posiadają oni żadnego autorytetu muszą napinać się w swych sztywnych garniturach, nadrabiać elokwencją i nieustannie się legitymować. Jakże bardzo trzeba nam uważać na ten język żmij, który kąsa zniesławieniem, obmową i zasiewa jad niechęci i uprzedzeń. Czy po tym można poznać uczniów Chrystusa? Czyż nie mamy znosić siebie nawzajem, zło dobrem zwyciężać? Czy wiernych z powodu drobnych niedoskonałości trzeba łajać publicznie? Każdy kto miał z nimi styczność , wie, że ludzie ci już po pierwszym spotkaniu nastawiają wrogo do kapłana w kaplicy. Niczym świadkowie Jehowy, z miłą aparycją, otwarci i towarzyscy i niby dla ostrzeżenia szukają sposobności aby zaszczepić  wspomniany jad nienawiści. Postawa tych ludzi nie ma nic wspólnego z chwałą Bożą, ujawnia tylko kompleksy lidera tej grupy.

Antypolonizm SKG

   Od dłuższego czasu możemy śledzić jak małżeńska redakcja SKG permanentnie atakuje wszystko co związane jest z naszą Ojczyzną. Perfidia tego zabiegu polega na tym, że czynią to niby w trosce o podwyższenie kultury i katolicyzmu Polaków. Zdradza ich jednak sposób wypowiadania się. Niemalże każdy wpis porusza temat Polaków, a to brak charakterów, bierność, brak wykształcenia i niekończące się porównywania nas z innymi narodami. Czy piszą to Polacy? Metody których używają do siania antypolonizmu przypominają raczej metody żydowskie. Jak zauważył już kiedyś sam prezydent Nixon „żydzi są urodzonymi szpiegami bo mają wrodzoną przebiegłość oraz arogancję bo stawiają siebie ponad prawem”. Z pewnością takie działanie nie jest polskie. Pogarda i wynoszenie się nad innych nie jest cechą naszego Narodu. Polacy bardzo nie lubią, gdy ktoś kto nie ma do tego uprawnień próbuje im mówić jak mają postępować. Czyżby bali się Polaków?

   Okazuje się, że na naszej własnej ziemi wyrósł ten krzyżacki wrzód rzekomego katolicyzmu integralnego i próbuje chwytać nas za gardło. Zwracamy się zatem do tych maluczkich, którzy nie dostrzegają nic niebezpiecznego w działalności tej grupy. Nie możemy się bać, gdyż w rzeczywistości to oni boją się prawdy. Panicznie i wręcz obsesyjnie boją się sprzeciwu dlatego tak agresywnie muszą udowadniać swoje racje. Ich papierowy przywódca przypomina dzieciaka, który to wyśmiewa innych a później chowa się za spódnicę mamusi. Brak mu męstwa, którego tak wymaga od innych. Stowarzyszenie to nie posiada aprobaty duchowieństwa, co gorsza biskupi nie wiedzą nawet iż ich działalność jest wręcz antyklerykalna. Celem ich jest rozbicie naszego środowiska, pozbycie się jedynego kapłana sedewakantystycznego w Polsce, nieustanne jątrzenie oraz ośmieszanie Polaków. Ostrzegamy wiernych i wzywamy do modlitwy o opamiętanie tych nieszczęsnych ludzi oraz do odcięcia się od nich. Docierają do nas głosy dezaprobaty tej organizacji z wielu stron Polski i zagranicy. Jeżeli sytuacja się nie zmieni będziemy zmuszeni podać do wiadomości więcej szczegółów z działalności tej niebezpiecznej szajki.

Szumowiny & prostaczkowie

Od Redakcji TENETE TRADITIONES: Tekst nadesłany został naszej Redakcji przez Wiernych katolików z Polski, związanych wcześniej z niniejszym Stowarzyszeniem, zaniepokojonych i zbulwersowanych ich antykatolicką, rozbijacką działalnością. Jest on z tego powodu niezwykle ważnym głosem, gdyż pochodzi od ludzi, którzy poznali to szemrane środowisko od środka, ich ocena jest więc szczególnie istotna.

W Hiszpanii zwolennicy gen. Franco uczcili 43. rocznicę jego śmierci


Ponad tysiąc zwolenników Francisco Franco uczciło w niedzielę w podmadryckiej Dolinie Poległych (Valle de los Caidos) pamięć byłego hiszpańskiego przywódcy. Okazją do spotkania przy grobie generała była przypadająca we wtorek 43. rocznica jego śmierci.

Zgromadzeni w mauzoleum hiszpańskiej wojny domowej z lat 1936-1939 wzięli udział w przedpołudniowej Mszy św. w intencji kraju. Następnie przed bazyliką, w której pochowany jest gen. Franco, zaprotestowali przeciwko planom rządu Pedro Sancheza, dotyczącym przeniesienia zwłok generała poza Dolinę Poległych. Zarzucali socjalistycznemu gabinetowi rewanżyzm.

W niedzielę w Valle de los Caidos pojawiła się też niewielka grupa przeciwników Franco, która wznosiła okrzyki popierające ekshumację byłego szefa państwa Hiszpanii. Żądała ona m.in., aby kolejnym miejscem jego pochówku nie była madrycka katedra Almudena.

13 września Kongres Deputowanych Hiszpanii wyraził zgodę na ekshumację i przeniesienie zwłok Franco poza Dolinę Poległych. Głosowanie odbyło się na podstawie sierpniowego dekretu gabinetu Sancheza.

Rządzący od czerwca krajem socjaliści twierdzą, że obecność w mauzoleum zwłok Franco, który w 1936 r. zainicjował przewrót wojskowy, dający początek wojnie domowej, narusza cześć spoczywających tam ofiar konfliktu. Sanchez zapewnia, że ekshumacja dyktatora wojskowego nastąpi najpóźniej do końca 2019 r.

/Radio Maryja/


Komentarz Pana Prof. Jacka Bartyzela: "Mój Boże, "ponad tysiąc". A kiedyś na Plaza de Oriente gromadziły się setki tysięcy, żeby go wysłuchać. Lud to najbardziej niewierny z kochanków."

Dziś przypada 43 rocznica śmierci Gen. Francisco Franco
oraz 82 rocznica męczeńskiej śmierci Jose Antonio Primo de Rivery

¡Arriba España!

Bp. Mark A. Pivarunas: Kościół katolicki i jurysdykcja

Kościół katolicki i jurysdykcja

BP MARK A. PIVARUNAS CMRI


   Drodzy Przyjaciele i Dobroczyńcy,

   Wśród różnych zagadnień będących dzisiaj przedmiotem dyskusji w tradycyjnych katolickich środowiskach, jurysdykcja jest tematem, który stał się przedmiotem nieporozumień, zwłaszcza w gronie niektórych świeckich "teologów". Według tych znajdujących się w błędzie dusz, nie ma już dostępu do żadnych prawowitych biskupów albo kapłanów mogących odprawiać Mszę Świętą lub udzielać Sakramentów. Niektórzy z tych nieszczęsnych i nierozważnych "teologów" podjęli się misji mającej na celu odstręczenie wiernych od przyjmowania Sakramentów udzielanych przez tradycyjnych katolickich duchownych. Biorąc pod uwagę wyjątkową sytuację, jaka zaistniała w Kościele katolickim od czasu Vaticanum II nie powinno być dla nas żadnym zaskoczeniem, że jest na świecie tak wiele zdezorientowanych i trwających w błędzie dusz. Wraz z przedłużającym się od śmierci Papieża Piusa XII okresem Sede vacante, dostrzegamy wypełnienie proroczych słów Papieża Leona XIII z jego modlitwy do św. Michała Archanioła: "W samym Świętym Miejscu, gdzie założony został Tron Św. Piotra i Tron Prawdy na oświecenie świata, wznieśli oni tron swojej ohydnej bezbożności, z nikczemnym zamiarem, że gdy uderzy się w pasterza, to owce się rozproszą" (Leon XIII, Motu proprio z 25 września 1888). Mimo, że nasza sytuacja jest wyjątkowa, to nie jest całkowicie bezprecedensowa. W przeszłości Kościoła, były trudne czasy (choć nie tak trudne jak obecnie), które powinny być dla nas drogowskazem wskazującym jak mamy wytrwać w prawdziwej Wierze.

   Pierwszym historycznym przykładem problemów zasługujących na rozważenie jest okres przedłużającego się interregnum pomiędzy śmiercią Papieża Klemensa IV (29 listopada 1268 roku) i wyborem Papieża Grzegorza X (1 września 1271 roku). Był to przypadek wakatu Stolicy Apostolskiej trwającego niemal trzy lata. Ponadto, podczas tego przedłużającego się bezkrólewia, wakaty wystąpiły również w różnych diecezjach na całym świecie. Aby nie pozbawiać kapłanów i wiernych duchowego kierownictwa pasterzy, odbywały się konsekracje biskupów, którzy zapełniali nieobsadzone biskupstwa w diecezjach. Najważniejszym aspektem tego historycznego precedensu jest to, że Papież Grzegorz X zatwierdził legalność konsekracji dokonywanych bez zwykłego papieskiego mandatu. Co więcej, owi biskupi działali i zaspokajali duchowe potrzeby wiernych.

   Prałat Charles Journet w książce Kościół Wcielonego Słowa (The Church of the Word Incarnate), stwierdza: "Władza mianowania albo ustanawiania biskupów należy do rzymskiego Papieża. Lecz – zauważa Kajetan w swym De Romani Pontificis Institutione – musimy rozróżnić między władzą Najwyższego Pasterza a wykonywaniem tej władzy, której sposób się zmieniał... Wybory biskupów dokonywane podczas wakatu Stolicy Apostolskiej i uważane za ważne, należy zatem objaśnić".

   Drugi historyczny precedens miał miejsce podczas Wielkiej Schizmy Zachodniej (1378-1417). Było w tym okresie, dwóch, a potem trzech pretendentów do papieskiego tronu (jeden w Rzymie, drugi w Awinionie, a trzeci w Pizie). Szczególną uwagę należy zwrócić na fakt, że w tym samym czasie nie mogło być trzech Papieży rządzących Kościołem, oraz że przynajmniej dwóch z nich nie było prawdziwymi papieżami. Należy tu jednakże specjalnie podkreślić, że dwóch z tych fałszywych pretendentów "udzielało mandatów" na biskupie konsekracje, a ci z kolei biskupi wyświęcali kapłanów i wyznaczali ich na duszpasterzy.

poniedziałek, 19 listopada 2018

Władysław Studnicki: Polska i Niemcy – sojusz dla Europy


Otóż wojnę polsko-niemiecką uważam za klęskę dla Polski i rzecz niebezpieczną dla Niemiec, udział zaś Polski w koalicji antyniemieckiej za cios, wymierzony w cywilizację europejską.

Polska ze względu na swe pomostowe położenie między morzem Czarnem a Bałtyckim, na swe granice z Rumunią i Czechosłowacją oraz możliwość wspólnej granicy z Węgrami, decydować może o tym, czy państwa środkowoeuropejskie będą w orbicie politycznej Francji, czy zaś bloku środkowoeuropejskiego. Polska ze względu na swe geograficzne położenie powinna dążyć do zbliżenia się z Niemcami, do wytworzenia z niemi wspólnego bloku środkowoeuropejskiego. Niemiecki pisarz polityczno-militarny major Rodhe, obliczając potencjał sił Francji i Niemiec i pragnąc wykazać, że francuski jest większy niż, niemiecki, dodawał potencjał sił (potentiel de guerre) Polski, Czechosłowacji, Belgii. Porozumienie polsko-niemieckie może przenieść ów potencjał na korzyść Niemiec. Co się tyczy Czechosłowacji, to jej siły militarne i materialne w ogóle w razie wystąpienia przeciwko Niemcom będą neutralizowane przez imponderabilia, a mianowicie wrogi stosunek do tej akcji Niemców czeskich i Węgrów zaboru czeskiego. Przeszło 40% ludności tego państwa w razie wojny z Niemcami będzie czynnikiem osłabiającym jego siły.

Francja liczyła na Polskę i Rumunię. Pragnąc Polskę nastawić na antagonizm z Niemcami, usiłowała Francja usunąć podstawę antagonizmu polsko-rosyjskiego, toteż dokładała starań, aby obiekty dziejowe sporu polsko – rosyjskiego, to jest ziemie wschodnie dawnej Polski nie dostały się Polsce. Dzięki jednak naszym wysiłkom, otrzymaliśmy pewną część naszej dziejowej puścizny i 47 % obszaru Polski stanowi nasze ziemie wschodnie, ów przedmiot dziejowego sporu polsko-rosyjskiego i front antyrosyjski Państwa Polskiego, ustanowiony przez dzieje, jest niewzruszony, chociaż nie zawsze dochodzi do świadomości politycznej narodu. Rumunia, odzyskawszy Besarabię, ma też front antyrosyjski. Frontu zaś antyniemieckiego mieć nie może. Belgia nie zawsze da się użyć jako narzędzie Francji. Niemcy potencjalnie, jak wykażemy niebawem, posiadają znaczniejsze siły militarne niż Francja. Przy tym sąsiadują z Polską. Zbliżenie więc z Niemcami daje większe bezpieczeństwo Polsce, niż przymierze z odległą od nas Francją. Polska, umieszczona między Niemcami, a Rosją, nie mogłaby się oprzeć napadu obu tych sąsiadów. Rosja plus Niemcy to blisko 230 milionów mieszkańców. Połączenie zdolności organizacyjnych i techniki niemieckiej z surowcami rosyjskimi stanowiłoby potęgę znaczniejszą od wszelkiej możliwej koalicji europejskiej. Niemcy, pokrzywdzone przez koalicję, przejawiały tendencję zbliżenia się do Rosji sowieckiej; dały ostrzeżenie Europie przez traktat w Rapallo. Na szczęście jednak zdrowy antybolszewicki odruch współczesnych Niemiec odsuwa je od Rosji sowieckiej. Głębiej zrozumiana racja stanu niemiecka musi je pociągnąć bardziej do powołania do życia bloku środkowo-europejskiego, niż zblokowania się z Rosją. Sprawie tej poświęcimy miejsce w odpowiednich działach naszej książki.

piątek, 16 listopada 2018

Dziś, 16 listopada - święto Matki Boskiej Ostrobramskiej


16 LISTOPADA
[...]
TEGO SAMEGO DNIA 
W Polsce
(W diec. wileńskiej i pińskiej)
N. M. P., Matki Miłosierdzia, czyli Ostrobramskiej
Ryt zdwojony 2 kl.    Szaty białe

   Biskup wileński Wojciech Tabor († 1507) nad jedną z pięciu bram w murach obronnych Wilna, zwaną Ostrą, powiesił obraz Matki Boskiej, który z biegiem czasu zasłynął cudami. Wtedy zbudowano nad tą bramą kaplicę, a Pius X w 1914 r. zezwolił w diecezji wileńskiej na dzisiejszą uroczystość.

Źródło: Mszał Rzymski z dodaniem nabożeństw nieszpornych, o. G. Lefebvre, Benedyktyn, 1949 r.

Wizyta duszpasterska J. Exc. x. Bp Donalda H. Sanborna w Budapeszcie

   W dniach 9-11 listopada AD 2018 JE x. Bp Donald Sanborn przebywał z wizytą duszpasterską wśród wiernych kaplicy MB Królowej Nieba w Budapeszcie. 

   Ksiądz Biskup oprócz odprawienia uroczystych Mszy św. wygłosił wykłady  dla zgromadzonych wiernych oraz udzielił sakramentu bierzmowania.


Asystował mu ks. Arnold Trauner - duszpasterz węgierskiej kaplicy i jej wiernych.

Adres Kaplicy: 2092 Budakeszi, Kossuth Lajos street 14

Strona Kaplicyhttps://orapronob.is/




czwartek, 15 listopada 2018

Czy Msza łacińska naprawdę powróciła? – Ks. Dominik Radecki CMRI

"Msza łacińska" celebrowana na stole do novus ordo
(który w żaden sposób nie przypomina ołtarza),
 w budynku novus ordo, przez "kapłana" novus ordo.
"Jedna forma tego samego rytu"...

Czy Msza łacińska
naprawdę powróciła?

KS. DOMINIK RADECKI CMRI

   Co mamy sądzić o ostatnim dokumencie Benedykta XVI przywracającym Mszę łacińską? Być może już usłyszeliście od swoich przyjaciół albo krewnych: "No więc, jesteście teraz zadowoleni? Macie z powrotem swoją łacińską Mszę. Czyż to nie jej brak tak was niepokoił przez ostatnie lata?" Cóż, i tak... i nie. Oczywiście, byliśmy zdegustowani nową mszą – Novus Ordo – i właśnie dlatego odprawiam w tym kościele Świętą Ofiarę Mszy i również dlatego wielu z was przybywa z odległych miejsc by uczestniczyć w tej trydenckiej, łacińskiej Mszy (określenie Łacińska Msza Trydencka pochodzi od słowa Trydent i odnosi się do autentycznej łacińskiej Mszy odprawianej z rzymskiego Mszału Papieża św. Piusa V).

   Katolicy w większości tradycyjnych katolickich grup, jakie zaczęły pojawiać się na całym świecie w latach siedemdziesiątych, gromadzili się w nich podzielając pogląd, że msza Novus Ordo jest świętokradzka i nieważna. Natomiast Msza trydencka, łacińska czyli prawdziwa Msza powinna być zachowana za wszelką cenę. Wkrótce zaczęto zakładać seminaria mające kształcić kapłanów w celu zachowania dla przyszłych pokoleń prawdziwej Mszy i sakramentów. Przez te wszystkie lata gdy "nielegalna" trydencka Msza łacińska była odprawiana w wynajmowanych pomieszczeniach, hotelowych salach konferencyjnych oraz prywatnych mieszkaniach Kościół ponownie został zepchnięty do "katakumb". Tak długo jak mogliśmy uczestniczyć w prawdziwej Mszy i przyjmować ważne sakramenty nie miało znaczenia, ani gdzie ani w jakich warunkach to się odbywa.

   W ciągu ostatnich czterech dekad katolicki ruch tradycjonalistyczny rozrósł się w niektórych miejscach na świecie do takich rozmiarów, że całkowicie odrzucono tam nową religię i odprawia się wyłącznie Mszę łacińską. W tym celu tamtejsi katolicy potrafili nawet odkupywać budynki kościelne albo budować nowe kościoły. A dzisiaj, nowy, posoborowy kościół Vaticanum II mówi po 40 latach, że Msza łacińska powróciła. Pomimo tego musimy odpowiedzieć naszym przyjaciołom i krewnym: "Nie, nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi". Czemu nie?

   Motu proprio Benedykta XVI ogłoszone 7 lipca 2007 roku stwierdza wyraźnie, że Novus Ordo, nowa "Msza" Pawła VI jest "zwyczajnym wyrazem zasady modlitwy Kościoła katolickiego" – innymi słowy, Novus Ordo pozostaje podstawową "Mszą" posoborowego kościoła. Teraz obok tego nabożeństwa "Wieczerzy Pańskiej" Benedykt przyzwala na łacińską Mszę. Jednakże, słowu łacińska nie towarzyszy w jego wypowiedzi słowo trydencka, co skłania nas do postawienia pytania: "Która to łacińska Msza?"

   Niektórzy z was mogą pamiętać albo być obeznani z faktem, że w 1962 roku Jan XXIII ogłosił nowy mszał, w którym do Kanonu Mszy zostało wstawione imię św. Józefa. Być może myśleliście wtedy, że jest to dobra rzecz. Pomocne będzie w tym miejscu przypomnienie, że w 1815 roku istniał zapoczątkowany wśród duchowieństwa i świeckich ruch na rzecz umieszczenia w Kanonie imienia św. Józefa. Słano do Rzymu setki tysięcy petycji, lecz Święta Kongregacja Obrzędów zdecydowanie trwała przy odrzuceniu tej prośby. "Tak wielka jest troska Kościoła o uniemożliwienie wprowadzania innowacji do tej części Mszy, że zabrania by ktokolwiek ingerował w nią pod karą narażenia się na najsurowsze kary" (ks. John O'Brien, A History of the Mass and the Ceremonies in the Eastern and Western Church, 1879, s. 296).

   Faktycznie, Kanon jest taką świętością, że od czasów Papieża, świętego Grzegorza Wielkiego w szóstym stuleciu nie dokonano w nim żadnych zmian, aż dopiero zmienił go Jan XXIII. Zmiany poczynione przez Papieża, świętego Grzegorza Wielkiego miały charakter drugorzędny. Jednakże poprawka Jana XXIII miała być klinem służącym do rozbicia Kanonu Mszy i autoryzowania zmiany samych słów Konsekracji, tego ostatecznego celu modernistów.

środa, 14 listopada 2018

Tomasz J. Kostyła: Emocje po Marszu Niepodległości opadają szybko.

W przeciwieństwie do lat 2010-2015 emocje po Marszu Niepodległości opadają szybko. Ale dopiero w 2018 roku oddano inicjatywę grupie najemników, torującej drogę ku globalizacji na patriotycznym polu.

To był prawdziwy rekord, jeśli chodzi o frekwencję, o czym z dumą donosi tzw. Prawica, a o czym milczy tzw. Lewica. Z faktami się nie dyskutuje, zresztą jak tu nie jechać na Marsz, skoro ratusz warszawski w osobie HGW delegalizuje imprezę, wpisaną już trwale w folklor polskiej polityki. Nic tak nie mobilizuje rodaków, jak kłody rzucane pod nogi narodowi przez każda władzę. 

Pojawił się jednak problem, kto jest ojcem sukcesu Marszu Niepodległości? Strona rządowa i strona narodowa wydziera sobie przywilej osiągniętego sukcesu, zapominając o tym, iż prawdziwym ojcem sukcesu Marszów Niepodległości w Warszawie jest Seweryn Blumsztajn z żydowskiej gazety dla Polaków. Jego nienawiść i plugawy język podziałały elektryzująco na masy, które ochoczo podjęły rękawicę i nie zawiodły oczekiwań organizatorów. Bo chyba nie bardzo chce się dzisiaj pamiętać, że pomysł - tej wspaniałej z punktu widzenia politycznego imprezy – należał do osób z Obozu Narodowo Radykalnego i z Młodzieży Wszechpolskiej.

Kiedy stało się jasne, że rozmiar tego przedsięwzięcia staje się wręcz ogólnoświatowy, było wiadome, że władzy warszawskiej i tej z Brukseli taka inicjatywa grzebie cały projekt (de)humanizacji społeczeństwa. Urojone oskarżenia o nazizm, faszyzm, czy zwykłą bandyterkę nie odstraszały chętnych do uczestnictwa w Marszu. Pobicia uczestników, prowokacje, szykany przed i po- również. Sukces na miarę powstania NSZZ „Solidarności”, który pojawił się w okrągłym roku 2010, czyli 30 lat po powstaniu Związku. Mieliśmy swój Sierpień 80 i mieliśmy Listopad 10. W 1981 roku władza wypowiedziała wojnę Polakom, w 2011 policja i lewactwo wypowiedziało wojnę Marszowi. W 1988 roku pojawiła się idea Okrągłego Stołu, w 2018 „okrągły stół” obecnej władzy ze Stow. Marsz Niepodległości. Jakie to wymowne, prawda?

wtorek, 13 listopada 2018

Dziś święto Św. Stanisława Kostki SI, Patrona Polski (450 lat po śmierci).

1568 - 2018. 450-ta rocznica śmierci św. Stanisława Kostki 

13 LISTOPADA
[...]
TEGO SAMEGO DNIA 
W Polsce
Św. Stanisława Kostki, Wyznawcy
Ryt zdwojony.    Szaty białe

   Św. Stanisław Kostka urodził się w Rostkowie w 1550 r. Od wczesnej młodości umiłował on czystość i roztropność. Nie nęciły to zaszczyty tego świata, gdyż do większych rzeczy, mawiał, czuje się stworzony. Wytrwały w swych postanowieniach, przezwyciężył wszystkie przeciwności i wstąpił, mimo oporu ze strony rodziny, do nowicjatu zakonu Jezuitów. Po I0-ciu miesiącach nowicjatu zmarł w 1568 r. Był wielkim czcicielem Maryji i Eucharystii. Jest patronem młodzieży i nowicjuszów. Modlitwa dzisiejszej Mszy św. napomina, abyśmy skrzętnie korzystali z krótkich chwil życia doczesnego dla uświęcania dusz naszych - przykład tego młodzieńca słabego, który w I8 roku życia stał się wielkim świętym, niech nas zachęca do większej gorliwości.

Źródło: Mszał Rzymski z dodaniem nabożeństw nieszpornych, o. G. Lefebvre, Benedyktyn, 1949 r.

Ronald Lasecki: Komentarz po Marszu Niepodległości 2018


Marsz Niepodległości zakończył się w tym roku politycznym remisem – by nie powiedzieć że politycznym patem. Sanacja zagarnęła nad nim kontrolę polityczną, endecja natomiast kontrolę ideową. 

Marsz miałby jednak sens jedynie wówczas, gdyby był krokiem ku zbudowaniu alternatywy politycznej dla oligarchii PiS-PO, a nawet – alternatywy dla systemu demoliberalnego. Od kilku już jednak lat – w tym również w roku obecnym – mieści się on w formule radykalnego hejtu wyłącznie wobec PO, natomiast nie uderza w ogóle w PiS – pomimo nawet drobnych i akcydentalnych akcentów krytycznych. W efekcie PiS wygrał w cuglach poprzednie wybory do sejmu, zaś alternatywy dla systemu jak nie było, tak nie ma. 

W tym roku podobnie: internet zalały memy w stylu „Hanka, przejdziemy!” ale narodowcy jakoś dziwnie nie zauważyli, że Gronkiewicz-Waltz jedynie uprzedziła decyzję wojewody mazowieckiego z nadania PiS Zdzisława Sipery, który miał zdelegalizować Marsz za wyraźną sugestią premiera Morawieckiego. Obiektywnie też, polityczne przejęcie Marszu przez PiS nie różni się przecież co do istoty od próby jego zakazania przez PO. 

O ile jednak przeciw PO narodowcy gotowi byliby wszcząć uliczne zamieszki, to w tym roku grzecznie pomaszerowali na pasku PiS. Wyobraźmy sobie tymczasem, co by się stało, gdyby na czele marszu chciał stanąć Komorowski? Byłaby pewnie uliczna bitwa. A gdy stanął Dudeł? Trochę barierek i kilka słów delikatnej krytyki w przemówieniu Winnickiego. Jednostronny hejt wobec PO przy równoczesnym nieruszaniu PiS to obiektywne wzmacnianie reżymu w jego wersji „prawicowej”. Dzięki temu PiS będzie wygrywało z PO, a na prawo od PiS nic nie powstanie.

poniedziałek, 12 listopada 2018

Bp. Józef Sebastian Pelczar. Miłość ojczyzny.

Bp Pelczar  

Życie duchowne czyli Doskonałość chrześcijańska. T. 1 (Kraków 1886)


ROZDZIAŁ XVII

O miłości bliźniego.

5. Miłość ojczyzny.


 Po miłości rodziny, a w niektórych razach nawet przed nią idzie miłość ojczyzny. Cóż to jest ojczyzna? Czy tylko ta ziemia, na którejśmy się urodzili i w której kiedyś spoczną nasze kości? Nie — ale przedewszystkiem jej zasoby duchowne i moralne, jej prawa, swobody, obyczaje, tradycye, — i ten język, którego nas matki nauczyły, — i ci bracia, wśród których żyjemy — i ta wiara katolicka, którą nam w spuściżnie przekazali ojcowie.

 Czy chrześcianin może miłować ojczyznę? Nietylko może, ale i powinien; bo Bóg tę miłość wlał w serca, a Chrystus Pan nietylko jej nie usunął, ale ją słowem i przykładem uzacnił. Czytaj Ewangelię, a przekonasz się, jak On „lud swój" miłował. W ślady za Mistrzem idą Święci. Chociaż ich miłość całą ludzkość, a mianowicie cały Kościół ogarnia, nie wyklucza jednak przywiązania ku braciom i tej ziem i, która ich wydała. Ztąd spełniają wiernie obowiązki względem ojczyzny, uczestniczą w jej losach, niosą jej pomoc w cierpieniach, pokutą odwracają chłostę Bożą, a modlitwą sprowadzają błogosławieństwo, — często stają się zbawcami swojego narodu. Nawet po śmierci nie przestają się w stawiać za braćmi swoimi, ztąd nader mądrze dał Kościół każdemu narodowi świętych' jego synów za niebieskich Patronów.

 A więc potrzeba kochać ojczyznę; aby jednak ta miłość była chrześciańską i doskonałą, winna mieć pewne znamiona. 

 Najprzód, miłość ojczyzny winna być podporządkowaną miłości wyższej, więc najpierw Bożej, bo wszelka miłość, która miłość Bożą wyklucza, niżej siebie lub na równi kładzie, jest występną ; — potem miłości Kościoła, Kościół bowiem jest ojczyzną duchowną i niebieską, a ztąd o tyle stoi wyżej nad ojczyzną ziemską, o ile dusza nad ciałem, niebo nad ziemią. Jestto bałwochwalstwo, kłaść ojczyznę wyżej niż religię i Kościół, a tem samem czynić ją Bogiem, jak to się działo u pogan. Dziś gdy duch pogański odżył na nowo, robią niektórzy z ojczyzny bożyszcze, któremu każą poświęcać wszystko: sumienie, wiarę, duszę i Boga. Podobnie ci sami zwolennicy nowożytnego pogaństw wprowadzili zasadę, iż wszystkie środki są godziwe, byleby prowadziły do celu, i wszystkimi się posługują; — ale też za to na ich pracach cięży klątwa Boża. Chrześciańska miłość ojczyzny, jedynie czysta i jedynie trwała, kocha ojczyznę dopiero po Bogu i Kościele, a rządzi się zawsze prawem wyższem. Ztąd nie godzi się wrzekomo dla dobra ojczyzny opuścić Pana Boga i sprzeniewierzyć się woli Jego, — nie godzi się w widokach patryotycznych dopuszczać jakiejkolwiek zbrodni, — nie godzi się targać na własne życie lub wyrzekać się wiary, i dla ziemskiej ojczyzny tracić wiekuistą; gdyż cel, choćby najszlachetniejszy, nie uprawnia złych środków. Ponieważ zaś uczucie miłości ojczyzny, jak każde inne przyrodzone uczucie, może uledz skażeniu, a wtenczas nie przebiera w środkach, potrzeba zatem uświęcić takowe w samem źródle i jakby bystrej rzece dać mu groblę z prawa Bożego.

 Powtóre, chrześciańska miłość ojczyzny nie jest ciasną i samolubną, to jest, nie wyklucza miłości ku wielkiej rodzinie ludów, mianowicie katolickich, jak równie jest daleką od ślepej i nieubłaganej nienawiści do tego lub owego narodu. W Kościele Chrystusowym „nie ma już Greka ani barbarzyńca, ale wszyscy są braćmi.“

 Dalej, chrześciańska miłość ojczyzny jest czynną, to jest nie objawia się w czczych uczuciach lub słowach, ani w zewnętrznych oznakach, ale „w uczynkach i w prawdzie" ; to znaczy, kto kocha ojczyznę, stara się żyć po Bożemu, bo źli synowie nie sprawią matce pociechy, — spełnia wiernie obowiązki swojego stanu i powołania, — a w razie potrzeby nie waha się poświęcić dla niej nawet swego życia. Niech więc kapłan świeci cnotą i gorliwością o chwałę Pana Boga, — niech mąż stanu broni wytrwale praw narodu, — niech urzędnik wykonywa sumiennie swe sprawy, — niech ziemianin strzeże roli odziedziczonej po przodkach i zajmuje się ludem , — niech nauczyciel uczy z
poświęceniem młode pokolenie — niech rzemieślnik będzie pracowity uczciwy i światły, — niech ojciec i matka wychowują świątobliwie małą dziatwę, — niech wszyscy strzegą się lenistwa, zbytku i niezgody, a przechowując w sercu świętą miłość ojczyzny, będą gotowi do ofiar, wtenczas ojczyzna będzie miała pociechę ze swoich synów. 

 Wreszcie, chrześciańska miłość ojczyzny winna płynąć z wyższej pobudki, to jest, chrześcianin nie dlatego tylko kocha ojczyznę, iż do tej miłości wrodzone uczucie go skłania, tern mniej z niskich pobudek n. p. z ambicyi, — ale dlatego głównie, że Pan Bóg kazał ją kochać; inaczej ta miłość jest w obliczu Boga bez wartości i bez zasługi na żywot wieczny. Niedawno temu znakomity jeden Polak, który się wiele poświęcał dla ojczyzny, zachorował ciężko już w wieku podeszłym, a w tej chorobie miał sen bardzo znaczący. Zdało mu się, iż widzi na pięknej łące wielu ludzi coś skrzętnie na złotych księgach piszących. Zbliża się do jednego i pyta : „Co wy zacz jesteście i co piszecie?“Jesteśmy Aniołami Bożymi, a spisujemy dobre uczynki ludzkie w księdze żywota.“ Tedy rozciekawiony prosił Anioła, aby mu odsłonił kartę jego życia. Anioł to uczynił, lecz jakiż był przestrach owego męża, gdy kartę swoją zobaczył próżną. „Jakto?! — zawołał — całe życie poświęcałem się dla ojczyzny, mienie oddałem, siły stargałem, — i żadnej nie mam ztąd zasługi?! „Mój miły bracie — rzecze Anioł — my tu zapisujemy to tylko, co ludzie czynią w miłości Boga i dla Boga; — co zaś dla ziemi uczyniłeś, ziemia to nagradza." Ocknął się ów mąż i skorzystał z nauki. I ty również korzystaj, abyś pracując dla ojczyzny, miał Zawsze na oku Boga. 

 Tak należy kochać ojczyznę; gdyby ją wszyscy tak kochali, Zleje narodów nie liczyłyby tyle kart ohydnych.

Życie duchowne czyli Doskonałość chrześcijańska. T. 1 str. 531-533

Marsz [Nie?]Podległości 11 listopada 2018 w Warszawie

Źródło: TVP info

Taki był wczoraj przekaz we wszystkich reżimowych mediach. O 15 rozpoczął się Wielki Biało-czerwony Marsz "Dla Ciebie Polsko" pod patronatem [p]Rezydenta Dudy i z udziałem najwyższych władz państwowych III RP (PRL-bis). W tym JEDNYM marszu przeszło razem ponad 200 tyś. ludzi. Ani słowa o żadnych "narodowcach" czy o "Marszu Niepodległości". Marsz Niepodległości de facto nie istnieje. Nie odbył się wczoraj. I już się nie odbędzie nigdy. Demoliberalny reżim POPiSu wygrał. Marsz 11 listopada w Warszawie stał się elementem republiki okrągłego stołu, z którą rzekomo miał walczyć. To co nie udało się przez 5 lat PO, to jednym pociągnięciem, w 3 dni udało się zrobić PiSowcom. Ale przygotowania do przejęcia marszu trwały przez 3 lata. Dlatego, i tylko dlatego przez 3 lata nie było żadnych zamieszek, prowokacji, a reżimowe media pokazywały MN w pozytywnym świetle. Tylko nieliczni ostrzegali już w ubiegłym roku przed nieuchronnym przywłaszczeniem i przejęciem MN przez reżim POPiSu, jak np. wybitny polski publicysta, artysta, ideolog nacjonalistyczny - Tomasz J. Kostyła. Nikt jednak wtedy nie słuchał, i o zgrozo, dziś też nikt nie chce słuchać. Organizatorzy marszu, całkowicie ślepi na oczywiste fakty, odtrąbili już swój wielki sukces. Zaklinają rzeczywistość, twierdząc że to były dwa całkowicie odrębne marsze, mimo że zupełnie co innego mówili w sobotę, po nocnych porozumieniach, w których ustalono że będzie to jeden marsz, organizowany jednak przez dwa podmioty, formalnie jako osobne zgromadzenia, które przejdą jedną trasą, jedno za drugim. I tak też dokładnie się stało. Porozumienie zostało wypełnione. PiS wygrał i przejął oddolną inicjatywę. Żadne krzyki i płacze już teraz nie pomogą ani niczego nie zmienią. Wszystkie organizacje biorące udział w tej hucpie skompromitowały się, zaprzedając Ideę dla stołków w parlamencie. Kampanię wyborczą przed wyborami 2019 czas uznać za otwartą. Powtórka z lat poprzednich, wszystko to trwa niezmiennie od czasów LPRu Giertycha i jego zdrady, kiedy dla koalicji z PiSem zaprzedał ideę narodową. Dzisiejsi "liderzy" organizacji "narodowych" mieli wtedy po 15 lat i biegali po ulicach z giertychowskimi ulotkami. Dziś robią to samo co ich "ojciec założyciel". Finalnie skończą za pewne tak samo jak i on. Kto raz się sprzedał, sprzedawczykiem pozostaje.

Niestety Polacy nie potrafią się uczyć na własnych błędach, i popełniają cały czas te same. To chyba nasza najwieksza wada narodowa. Już przed wiekami pisał o tym nasz wybitny poeta, Jan Kochanowski, w Księdze 5: 

"Cieszy mię ten rym: "Polak mądr po szkodzie";
Lecz jesli prawda i z tego nas zbodzie,
Nową przypowieść Polak sobie kupi,
Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi."

Od tego czasu nic się nie zmieniło..

Michał Mikłaszewski 

niedziela, 11 listopada 2018

Tomasz J. Kostyła: Marsz Niepodległości AD2018 będzie niesamowitym spektaklem, na miarę Cudu Nad Wisłą.

Jeszcze nikomu nie udało się na czele tego wydarzenia postawić ludzi, których aktywność polityczna sprowadzała  się do scalania republiki okrągłego stołu z Germańskim Dominium zwanym Unią Europejską, także do instalowania na terytorium obcej armii i zapewnienia żydowskim osadnikom bezpiecznej egzystencji. 11 listopad 2018 - kończy ośmioletnią wędrówkę narodowców po stołecznych ulicach, tak jak kończy się pewna dekada polityczna, która zamyka szczególny - jak na demoliberalny świat - rozdział polityczny.

Cóż, nie udało się ani stworzyć jednolitej organizacji narodowej, mającej wpływ na życie Polaków, ani nawet nie zaprojektowano planu na odrodzenia klasy średniej, bez której to jakakolwiek zmiana na korzyć jest niemożliwa. Osiem lat budowania widowiskowej narracji, wypełnionej pustymi hasłami kończy się w sposób groteskowy dla ruchu narodowego i korzystny dla „dobrej zmiany”. Korzystny podwójnie: po pierwsze - władza warszawska zyska w marszu urzędniczym spora frekwencję, po drugie - podzieli jeszcze bardziej środowiska narodowe, które szybko zejdą do pozycji grup rekonstrukcyjnych manifestacji z pierwszej połowy lat 90-tych XX wieku. Kto będzie się opierał i słusznie argumentował zaistniałą sytuację, tego spotkają różne represje, jak to ma teraz miejsce pod groteskowym pretekstem propagowania tego, co środowisko doradcze MSW zwane w skrócie „Nigdy Więcej” i „Krytyka Polityczna” funkcjonariuszom bezpiek do wierzenia podaje od lat.

Ale do rzeczy. Jak sobie można wyobrazić jutrzejszy marsz?