Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

wtorek, 22 kwietnia 2014

Karol - człowiek który nie został papieżem...


Wczoraj, przypadkowo włączając program pierwszy telewizji "polskiej", zobaczyłem, że leci tam film "Karol - papież który pozostał człowiekiem". Zapewne puścili go z okazji "kanonizacji' Karola Wojtyły, zapowiedzianej na najbliższą niedziele. Znam ten film dosyć dobrze. Kiedyś, po śmierci JPII, oglądałem go nawet w kinie, będąc jeszcze zafascynowany, jak większość modernistów, postacią Wojtyły. Stare dzieje, na szczęście, dzięki Bogu, wyleczyłem się z tej choroby... Można by pomyśleć - kolejna wojtyliańska propaganda, nic nowego... Co w tym takiego ciekawego?? 

Otóż, właśnie sam tytuł tego filmu! "KAROL - PAPIEŻ KTÓRY POZOSTAŁ CZŁOWIEKIEM"...

Od razu nasuwa się pytanie; Kim w takim razie stawali się po wyborze inni papieże? Czyżby przestawali być ludźmi? Stawali się jakimiś potworami, wilkołakami, czy co?? 

Film ten, a przynajmniej jego tytuł, być może nieświadomie, ale jednak, obraża prawdziwych, przedsoborowych Papieży! Sugeruje bowiem, że skoro Wojtyła, jako "papież", pozostał człowiekiem, to znaczy, że jego poprzednicy, szczególnie ci przedsoborowi, byli nieludzcy, że po wyborze na Papieży zatracili oni człowieczeństwo!


Jest wg. mnie zagrywka celowa. Prawdziwi Papieże są dziś odbierani wręcz jako jakieś "potwory", ludzie bez serca, którzy twardo trzymali się średniowiecznych zasad, i w ogóle nie liczyli się z "godnością osoby ludzkiej" i "prawami człowieka". Ci Papieże byli "przestarzali" i nie potrafili "iść z duchem czasu". Dopiero Roncalli - "dobry papież" (a raczej "gruby Janek" :-) ), otworzył okno, żeby wpuścić trochę "świeżego powietrza" (ale mu się to nie zbyt udało, bo zrobił przeciąg...), i dlatego jest poważany i lubiany przez współczesny świat, jako ten, który rozpoczął "odnowę Kościoła", i "otwarcie się na świat"...

Roncalli przygotował grunt Wojtyle, który dokończył dzieło zniszczenia. Gdyby w '78 nie wybrano Wojtyły, to wszystko jeszcze było do odkręcenia. Byli jeszcze w miarę katoliccy kardynałowie i biskupi, wierni nie przywykli jeszcze tak bardzo do zmian... W kilka lat dało by się odnowić Kościół, przywrócić Papiestwo i wyrzucić modernistyczną sektę na zewnątrz... Tak się jednak nie stało.

Nawet w tym filmie doskonale widać, jakie priorytety miał Wojtyła. Mimo że sam film jest zwykłym kiczem, kręconym "na kolanach", pod amerykańską publikę, w którym obraz JPII był wyidealizowany i cukierkowy. Jego wypowiedzi są jednak bardzo charakterystyczne (w dużej mierze są to autentyczne cytaty). Oglądając ten film przez dosłownie 15 minut (ale pierwszy raz patrząc na niego "trzeźwo" i obiektywnie), pierwsze co najbardziej rzuciło mi się w oczy to fakt, że słowo "Bóg" pojawiło się może raz, w prywatnym dialogu Wojtyły dotyczącym jego osoby, natomiast słowo "człowiek" pojawiło się kilkadziesiąt razy...

Ciekawostką, na jaką zwróciłem uwagę, to całkowicie nie pasująca postać Piotra Adamczyka. Otóż Adamczyk, mimo ogromnej charakteryzacji, za nic nie przypominał Wojtyły. Miał zbyt słowiańskie rysy... W pewnym momencie, wydawało mi się nawet, że odpowiednio scharakteryzowany Adamczyk, w białej sutannie, bardziej przypomina św. Piusa X (który jak wiemy był po ojcu Polakiem), niż Wojtyłę... Wojtyła natomiast miał rysy mieszane, z wyraźną domieszką urody semickiej, po jego matce, która była przecież żydówką...

Dziś zbliżamy się do wielkiego absurdu, jakim jest "kanonizacja" tych dwóch heretyków - Roncalli'ego i Wojtyły. Dla nas jest to jednak absurdem, a dla sekty modernistów jest to logiczna konsekwencja i ukoronowanie ich działań. Dwaj twórcy ich nowej religii zostaną teraz ich "świętymi"... W tej sytuacji, jakakolwiek próba protestu czy wyjaśnienia modernistom błędu tej "kanonizacji", z naszej strony nie ma sensu... Modernizm to nowa religia, która z katolicką nie ma nic wspólnego. Jak każda nowa sekta, tak i moderniści muszą mieć swoich założycieli. I nimi są właśnie J23 i JP2. Wmawianie modernistom, że ta "kanonizacja" jest błędem, to tak jak wmawianie luteranom, że Luter był złym człowiekiem, albo anglikanom, że Henryk VIII zdradził Kościół Chrystusowy... To nie ma sensu. Dla nich Luter jest prawie jak Chrystus. To on założył ich "kościół", tak samo jak Henryk założył "kościół anglikański". I w tym przypadku mamy podobną sytuację - to Rocalli i Wojtyła są "ojcami założycielami" "kościoła" posoborowego. 

Co więc mamy robić w tej sytuacji? Ano, nie pozostaje nam nic innego, jak modlić się o nawrócenie tych biednych heretyków:

Oratio ad Beatissimam Virginem Mariam pro conversione haereticorum

Modlitwa do Najświętszej Maryi Panny o nawrócenie heretyków

Virgo potens, quae cunctas haereses sola interemisti in universo mundo, orbem christianum a laqueis diaboli libera et respice ad animas diabolica fraude deceptas, ut omni heretica pravitate deposita, errantium corda respiscant et ad veritatis catholicae redeant unitatem, te intercedente ad Dominum nostrum Jesum Christum Filium tuum, qui vivit et regnat cum Deo Patre in unitate Spiritus Sancti Deus per omnia saecula saeculorum. Amen.

Panno przemożna, która wyniszczyłaś wszystkie herezje całego świata, wyzwól świat chrześcijański z sideł szatańskich i wejrzyj łaskawie na dusze, zdradą szatańską zwiedzione, aby porzuciwszy wszelką przewrotność heretycką serca błądzących upamiętały się i do jedności prawdy katolickiej wróciły, za Twoim wstawieniem się do Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna Bożego, który z Bogiem Ojcem żyje i króluje w jedności Ducha Świętego Bóg po wszystkie wieki wieków. Amen.

Miejmy nadzieję, że Bóg pozwoli nam ujrzeć chwałę swego zwycięstwa, i powrót prawdziwego, katolickiego Papieża! A.M.D.G. 

Michał Mikłaszewski