Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

niedziela, 12 sierpnia 2018

Mądrości posoborowego "katolika"...

Dziś rano nasza Redakcja otrzymała na swojej stronie na Facebooku wiadomość, która wyjątkowo poprawiła nam humor, w ten i tak piękny, słoneczny, niedzielny poranek. Treść owej wiadomości jest następująca (pisownia oryginalna, podkreślenia od Redakcji Tenete Traditiones): 
"Nazywacie POWSZECHNIE UZNAWANY W POLSCE I NA CAŁYM ŚWIECIE Kościół katolicki "modernistyczną sektą Novus Ordo Missae podszywającą się pod prawdziwy Kościół katolicki", a zapominacie, że SAMI jesteście SEKTĄ podszywającą się pod prawdziwy Kościół katolicki!!! Obecny Kościół katolicki to JEDYNY PRAWDZIWY Kościół katolicki i nie ma żadnego innego. Nikt nie ma co do tego wątpliwości. Pomiędzy Kościołem katolickim sprzed Vaticanum II, a po tym soborze istnieje ciągłość prawna. To jest JEDEN I TEN SAM ŚWIĘTY KOŚCIÓŁ CHRYSTUSOWY!!! A wy, skoro nie uznajecie współczesnego Kościoła, jego nauki, dogmatów, liturgii, hierarchii, dokmentów, papieży itp. to W OGÓLE NIE JESTEŚCIE KATOLIKAMI!!! Dlaczego więc nie założycie swojego własnego Kościoła? Polskie prawo nie ma nic przeciwko temu. Już nie wspomnę, że ranicie wiele milionów ludzi, w tym mnie samego. Aż chcę mi się płakać, jak widzę, co piszecie. Wam się obecny, posoborowy Kościół nie podoba, bo jesteście po prostu ZAZDROŚNI, nie możecie się pogodzić z tym, że teraz Kościół przyciąga rzesze wiernych, w tym młodych ludzi (patrz frekwencja na ŚDM), a kiedyś było inaczej. Marzy wam się powrót do mroków średniowiecza, monarchii absolutnych, Świętej Inkwizycji, palenia na stosie heretyków, innowierców, państw wyznaniowych, prymatu papieża nad całą Europą, a nawet światem... Ludzie, puknijcie się w łeb! Czas leci do przodu, świat się zmienia, wszystko się zmienia. Wasza ilość lajków na FB mówi sama za siebie jak niskie macie poparcie w społeczeństwie. Ludzie nie chcą w ogóle was słuchać, mają was za padniętych na mózg, psychicznie chorych. Brnijcie dalej w swoim, a marnie skończycie."
Posoborowy "kościół" na fotografii...
Dla niektórych to jest "to samo"...

Nie będziemy w tym miejscu zdradzać danych personalnych autora tej wiadomości, gdyż miała ona charakter korespondencji prywatnej. Z samej jednak treści jasno wynika, że autor ma poważne problemy sam ze sobą, ze swoją psychiką i stanem emocjonalnym. Wskazuje na to wyraźnie emocjonalny styl powyższej wiadomości (m.in. pisanie wielkimi literami, co w powszechnie znanej netykiecie oznacza KRZYK), brak jakichkolwiek argumentów merytorycznych, natomiast typowe dla modernisty argumenty emocjonalne ("ranicie mnie", "chce mi się płakać"). Postanowiliśmy jednak odnieść się do tej wiadomości, gdyż szczytem głupoty i naiwności jej autora było stwierdzenie, że jesteśmy "zazdrośni" wobec posoborowego "kościoła". Niby czego mielibyśmy "zazdrościć" modernistom? Otóż jak się okazuje, "frekwencji". No cóż, stare powiedzenie mówi, że nie liczy się ilość, a jakość. Jednak jak wiadomo, z tą frekwencją u modernistów nie jest wcale tak kolorowo, jak chcieliby oni to widzieć. Ale o tym będzie jeszcze później. Zacznijmy jednak od początku.

Autor wypowiedzi stwierdził, że "nikt" nie neguje tego, że "kościół" posoborowy, jest tożsamy z Kościołem Katolickim. Pomijając już fakt, że prawda nie przestała by być prawdą, nawet gdyby rzeczywiście nikt jej nie uznawał, bo prawda jest zgodnością intelektu z rzeczą, a nie na odwrót, a więc jest całkowicie niezależna od sposobu myślenia i życia ludzi. Jednak autor w tym punkcie zaprzecza istnieniu całych rzesz katolików, którzy nie pogodzili się z ostatnim "soborem" i jego reformami, i w związku z tym logicznie stwierdzili, że ten "sobór" nie mógł być dziełem Kościoła, który ma asystencje Ducha Św. i jest nieomylny, i dlatego nie mógłby głosić tak oczywistych, obrzydliwych herezji, dawno już potępionych przez Kościół katolicki w wielu oficjalnych i ostatecznych dokumentach, jak np. fałszywy ekumenizm, wolność religijna, kolegializm, które są sprzeczne z tym co nauczali wszyscy Papieże, aż do Piusa XII włącznie. Dlatego też pewnym jest fakt, że ostatnim Papieżem Kościoła katolickiego był właśnie Pius XII, gdyż jest sprzeczne z Wiarą i nie możliwe, aby głosiciele tych błędów, i ich główni autorzy, a więc jawni i publiczni heretycy, mogli jednocześnie mieć autorytet władzy Jezusa Chrystusa, i być widzialną Głową Jego Kościoła, który jest święty i niepokalany (jeśli chodzi o czystość doktryny Wiary, głoszonej przez Jego hierarchię, na czele z Papieżem). Dlatego jest absolutnie pewne, dla każdego kto zna katolicką Wiarę, że sekta Novus Ordo nie jest tożsama z Kościołem Katolickim, czyli Chrystusowym.

Następnie autor sam się pogrąża, stwierdzając że odrzucamy "dogmaty" współczesnego "Kościoła". Jakież to są te "dogmaty"? Tego już autor nie zdradza. Pryska tu jednak całkowicie mit zwolenników "hermeneutyki ciągłości", którzy usilnie twierdzą i wszystkim wmawiają, że Vaticanum II nie ogłosił żadnego dogmatu, że był soborem wyłącznie "pastoralnym", i że wcale nie trzeba go uznawać w 100 %, że można z nim dyskutować, że można chodzić sobie na "mszę trydencką" w parafii Novus Ordo, wierzyć we wszystko co było kiedyś, i jednocześnie pozostawać w posoborowym "kościele". Bzdura! Dla każdego posoborowego "katolika" Vaticanum II to bowiem dogmat. I to nawet hiperdogmat, naddogmat. Jest on bowiem ważniejszy niż wszystkie prawdziwe Dogmaty, a więc te ogłoszone przez Kościół katolicki przez 2 tys. lat. "Dogmat" Vaticanum II znosi wszystkie poprzednie Dogmaty, czyni je "nieaktualnymi", "niewspółczesnymi". Co prawda formalnie Vaticanum II rzeczywiście żadnego dogmatu nie ogłosił (co nie znaczy że można go nie uznawać, jak robią to lefebryści i część post-indultowców, i mimo to nadal pozostawać w posoborowym "kościele"), jednak w umysłach posoborowej hierarchii oraz wiernych stał się "naddogmatem", co widać doskonale w powyższej wiadomości. Dla nich nie liczą się już Dogmaty ustalone przez Sobory i przez Papieży Katolickich, jak np. Dogmat Soboru Florenckiego, że "poza Kościołem nie ma zbawienia", Dogmaty eucharystyczne ustanowione przez Sobór Trydencki, przede wszystkim dotyczące ofiarnego charakteru Mszy św., potępiające rewolucje Lutra i tym samym rewolucje Novus Ordo, czy Dogmat Soboru Watykańskiego o nieomylności Papieskiej. To wszystko jest już "nieaktualne".

Św. Pius X - Papież Katolicki, pogromca modernizmu.

Wróćmy zatem do koronnego argumentu naszego adwersarza, a więc do naszej rzekomej zazdrości wobec posoborowego "kościoła"? Czego mielibyśmy im bowiem zazdrościć? Zniszczonej i całkowicie zmienionej "wiary", opartej nie na Prawdzie obiektywnej, tylko na uczuciach i "przeżyciach religijnych", z jej nowymi naukami, nowymi dogmatami, nową liturgią, nową hierarchią, nowymi dokumentami, i nowymi pseudo-papieżami, całkowicie sprzecznymi z tym wszystkim, co pod tymi pojęciami rozumiał, nauczał i głosił Święty Kościół katolicki? Otóż nie. Autor sam wie doskonale, że pod tym względem nie ma czego zazdrościć. Takiej ruiny duchowej i religijnej jak rewolucja Vaticanum II, nie spowodowała nawet rewolucja protestancka, ani żadna inna w historii świata. Otóż zdaniem autora wiadomości, zazdrościmy posoborowemu "kościołowi" frekwencji na spędach pseudo-religijnych w rodzaju "ŚDM"... W tym miejscu można jedynie wybuchnąć śmiechem, i z politowaniem spojrzeć na człowieka, dla którego tak płytkie i powierzchowne "imprezy" mają jakiekolwiek znaczenie. Statystki bowiem mówią same za siebie. Od lat 60'tych do dziś diametralnie spada ilość wiernych uczęszczających regularnie do kościoła, oraz korzystających z sakramentów. W Polsce jeszcze aż tak bardzo tego nie widać, bowiem zaczęło się to u nas dopiero w latach 90'tych, po "upadku" komunizmu, jednak wystarczy wyjechać za zachodnią granicę, aby zobaczyć całkowity upadek spowodowany rewolucją Novus Ordo. Kościoły są tam puste, sprzedawane są na cele świeckie lub burzone, bo nie ma wiernych którzy by do nich uczęszczali. Nie ma też "kapłanów", którzy by mogli je obsługiwać. We Francji jeden "ksiądz" przypada na kilka / kilkanaście parafii. A kościoły podczas obrzędów Novus Ordo, odbywających się maksymalnie raz w tygodniu, i tak świecą pustkami. Seminaria duchowne są tam praktycznie puste, nie mówiąc już o klasztorach. Jednak w Polsce od lat ten trend jest coraz bardziej widoczny. Dlatego moderniści i u nas muszą organizować swoje spędy "religijne", aby przyciągnąć młodych ludzi, niczym na "katolicki Woodstock". Dawniej, w tych "mrocznych" czasach o których pisze autor, takie urągające Panu Bogu i powadze Kościoła i Papiestwa, diabelskie spędy nie były po prostu do niczego potrzebne, bo kościoły pękały w szwach w każdą niedzielę i święto, a nie dwa razy do roku... Młodzi ludzie garnęli się do kapłaństwa i życia zakonnego. Przez wszystkie kraje katolickie przechodziły wielotysięczne pielgrzymki i procesje religijne, ludzie nie wstydzili się swojej Wiary, i byli gotowi oddać za nią życie. Dziś na zachód od Polski nikt już nawet nie pamięta co znaczy "procesja" lub "pielgrzymka". Prawdziwa pobożność całkowicie zanikła. Pozostała jedynie modernistyczna, sentymentalna, charyzmatyczna pseudo-pobożność, która z katolicyzmem nie ma nic wspólnego. Katolicka pobożność i katolicka Wiara zachowały się wyłącznie w grupach tradycjonalistycznych, w których do dziś kościoły pełne są w każdą niedzielę, odbywają się tradycyjne nabożeństwa, procesje i pielgrzymki, liczne są też powołania kapłańskie i zakonne, a więc kwitnie życie prawdziwie katolickie. Oczywiście autor, dla którego liczą się jedynie liczby, może powiedzieć że wciąż jest nas, Katolików, mniej. Jednak, jak mówi Chrystus "po owocach ich poznacie ich". U nas tendencja jest rosnąca, u modernistów, spadkowa. My przynosimy owoce katolickie, czyli takie jak Kościół zawsze pochwalał. Moderniści przynoszą "owoce" modernistyczne, czyli takie jak Kościół zawsze potępiał.

W jednym musimy się z autorem niewątpliwe zgodzić, iż marzy nam się powrót do złotej epoki średniowiecza, monarchii absolutnych, Świętej Inkwizycji, palenia na stosie heretyków, innowierców, państw wyznaniowych, prymatu Papieża nad całą Europą, a nawet światem. To wszystko wynika przecież wprost z Wiary katolickiej, z niezmiennego i nieomylnego Magisterium Kościoła, z nauki Świętych i Doktorów Kościoła, Papieży i Soborów Powszechnych. Z tego wszystkiego, co jak wiadomo moderniści mają w głębokim poważaniu, gdyż mają oni tylko jeden super-dogmat - Vaticanum II i posoborowych pseudo-papieży. Tamten świat był światem katolickim, był światem w którym panowało społeczne Panowanie Jezusa Chrystusa, była to epoka Christianitas, wieki Chrystusowe, czas ładu i porządku, idealnego sojuszu Ołtarza i Tronu, Krzyża i Miecza. Współczesny świat jest światem w którym rządzi niewątpliwie książę tego świata, książę świata tych ciemności, przed którym przestrzega nas Chrystus Pan na kartach Świętej Ewangelii, a także Ojcowie Kościoła i wielu Świętych. Tak jak wieki średnie były wiekami Państwa Bożego, o którym pisze św. Augustyn, tak dzisiejszy świat, dzisiejsze prawdziwie mroczne wieki, to państwo diabelskie, państwo bez Boga, państwo które zdetronizowało Jezusa Chrystusa Króla, które pozbyło się Bożego Prawa, jego słodkiego jarzma, a zamiast tego wprowadziło diabelskie "prawa człowieka", i stworzyło "religię" w której centrum jest nie Bóg, lecz człowiek... Przyszedł właśnie czas, który zapowiedział przed wiekami św. Antoni Pustelnik: "Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu mówiąc: "Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny".

Jednak nie możemy się nigdy poddawać ani zniechęcać, wiemy bowiem że autor wiadomości na szczęscie myli się. Owszem, ten świat się zmienia. Ten świat, którym rządzi książę tego świata, który nie poprzestanie w miejscu, i będzie szedł "cały czas do przodu", aby jeszcze więcej zniszczyć i zburzyć, z tego co było dobre, prawdziwe i piękne, aby jeszcze więcej dusz pociągnąć za sobą do piekła w ogień wieczny. Jednak na szczęście nie wszystko się zmienia. Nasz Pan Jezus Chrystus się nie zmienia. I Jego Święta Nauka się nie zmienia. I Jego Święty Kościół się nie zmienia. I dlatego, choćby autor te swoje brednie i majaczenia powtórzył nawet i 1000 razy, to sekta Novus Ordo nie jest Kościołem katolickim, a jej wyznawcy (o ile świadomie i dobrowolnie odrzucają Prawdę Katolicką) nie są katolikami, nie należą do Kościoła Chrystusowego. Wiadomość ta tylko utwierdziła i umocniła nas w naszej Wierze i naszej walce o społeczne Panowanie Chrystusa, pokazała jak wielka jest złość, gniew, zawiść, zazdrość, desperacja i bezsilność naszych oponentów, oraz pokazała nam dobitnie, jak niski jest poziom intelektualny współczesnych "katolików" (piszemy celowo w cudzysłowie, gdyż ludzie ci nie są katolikami, a jedynie za takich sami się uważają, i pod takich się podszywają), jak wielki jest dziś upadek Wiary i wartości, jak wielką szkodę w umysłach wiernych zrobiła posoborowa sekta Novus Ordo, która wyparła jakiekolwiek myślenie logiczne i racjonalne (scholastyczne, tomistyczne), oparte na faktach obiektywnych, na prawdach Wiary, a zastąpiła płytkimi odczuciami i przeżyciami "religijnymi". Skoro dla współczesnych "katolików" miernikiem prawdziwości i prawowierności nauki jest ilość "lajków" na Facebooku, to naprawdę nie wiadomo, czy należy się śmiać, czy raczej płakać, nad stanem tych biednych, zagubionych ludzi. Na pewno jednak trzeba się modlić o ich nawrócenie, i powrót do jedynego prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego niegdyś, niestety odpadli. Ostatnie zdanie (a właściwie ostatnie dwa słowa) tej wiadomości, możemy rozumieć wręcz jako groźbę karalną skierowaną do Redakcji, jednak bez żadnych obaw, lękając się jedynie Bożego gniewu i Jego sprawiedliwości, polecamy autora miłosiernemu Bogu, mając nadzieję na jego opamiętanie i nawrócenie.

Za Redakcja Tenete Traditiones
Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz