Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

niedziela, 23 grudnia 2018

Herezja [neo]gallikańska w wykonaniu nowego przełożonego generalnego FSSPX.

Dawid Pagliarani, przełożony generalny FSSPX
To nie do pomyślenia, aby Kościół mógł błądzić przez dwa tysiące lat – to tytuł wywiadu z x. Dawidem Pagliaranim (nowym przełożonym generalnym FSSPX, który w tym roku zastąpił na tym stanowisku bp. Bernarda Fellay'a), jaki ukazał się tydzień temu, w sobotę 15 grudnia 2018 r. na łamach ukazującego się w Austrii dziennika „Salzburger Nachrichten”, zaś w środę, 19 grudnia, w języku polskim, na oficjalnej stronie lefebrystów w Polsce - piusx.org.pl (podstrona "Wiadomości Tradycji" - news.fsspx.pl). Oczywiście zdanie w tytule owego wywiadu jest prawdziwe. Kościół nie mógł błądzić przez dwa tysiące lat, ponieważ Kościół katolicki jest nieomylny. Nie może błądzić w sprawach Wiary i moralności. Tak samo jednak nie do pomyślenia jest, aby Kościół mógł błądzić przez ostatnie 60 lat, czy nawet przez 60 minut, ponieważ Kościół katolicki jest nieomylny, czego x. Dawid Pagliarani chyba jednak wciąż nie potrafi zrozumieć i przyjąć, dalej głosząc herezje lefebrystyczną (będącą w zasadzie powtórzeniem herezji gallikańskiej) i zaklinając przy tym, po raz kolejny, rzeczywistość. 

Dawid Pagliarani w pierwszym już zdaniu mówi, że nie uznawali oni nigdy (jako FSSPX) ważności rzekomych "ekskomunik", których zaciągnięcie przez biskupów FSSPX na mocy samego prawa ogłosił Wojtyła w 1988 r., po konsekracjach biskupich bez mandatu apostolskiego. Jednak gdyby Wojtyła był rzeczywiście prawdziwym Papieżem, to nie ulega najmniejszej wątpliwości, że owe ekskomuniki byłyby ważne i wiążące. Bractwo konsekwentnie odrzucało te ekskomuniki, w ten sposób wprost odmawiając Wojtyle uznania jego władzy i autorytetu. Jasno więc pokazują że ich "uznawanie" było czysto teoretyczne, i polegało (i nadal polega) wyłącznie na powieszeniu portretu aktualnego okupanta Stolicy Apostolskiej w zakrystii, i wymienianiu jego imienia w Kanonie Mszy (co zresztą automatycznie czyni taką Mszę niegodziwą, schizmatycką i świętokradczą). 

Dalej przełożony FSSPX stwierdza że katolicy powinni wymagać od "papieża" wiernego przekazywania depozytu Wiary, jasno sugerując że jest to warunek normalizacji sytuacji w Kościele, a także statusu kanonicznego FSSPX. W ten sposób wprost stwierdza, że obecny "papież" nie przekazuje wiernie depozytu Wiary, a więc przekazuje błędną naukę, czyli jest heretykiem. Następnie stwierdza nawet, że to co głosi Bergoglio, jest "całkowicie sprzeczne z jasnymi i jednoznacznymi nakazami prawa Bożego", i porównuje go do Marcina Lutra! Bergoglio jest więc jego zdaniem nie tylko zwykłym heretykiem, ale wręcz bezbożnikiem, apostatą. Wszystko to oczywiście jest w istocie obiektywną prawdą, tyle że x. Pagliarani wciąż określa przy tym Bergoglia mianem "papieża" [sic!]. Dalej twierdzi on zaciekle, że te wszystkie obrzydliwości pochodzą od Kościoła, że to Kościół naucza błędu i herezji. Napisał m.in. że "od II Soboru Watykańskiego Kościół głosi, że każdy człowiek może znaleźć Boga w swej własnej religii." A więc to Kościół katolicki, Kościół Chrystusowy, zdaniem Pagliarani'ego głosi herezje... To absurd. I jest to w istocie herezja, negująca Boski autorytet i nieomylność Kościoła.

Później stwierdza on między innymi, że Vaticanum II był jedynie "soborem pastoralnym", co jest oczywiście wierutną bzdurą propagowaną dotąd głównie przez "konserwatystów novus ordo", którzy chcą i usiłują "interpretować go w świetle tradycji" (tzw. hermeneutyka ciągłości). Stwierdza też naiwnie, że jego zdaniem obecny (lub przyszły) "papież" mógłby i powinien odwołać wszystkie błędy i herezje soborowe (które, jak słusznie zauważa, znajdują się w samej treści dokumentów Vaticanum II, a nie jedynie w ich interpretacjach, jak twierdzą zwolennicy "hermeneutyki ciągłości"), a więc jednocześnie miałby stwierdzić, że on i jego poprzednicy nauczali jawnych błędów i herezji w swym oficjalnym nauczaniu, w sprawach Wiary i moralności. Gdyby się tak nawet stało, to tym samym w tym momencie automatycznie jasno by on przekreślił swoje, jak i swych poprzedników, rzekome "papiestwo". Dlaczego? Bo przyznał by się, że oficjalnie, jako Papież, widzialna głowa Kościoła Powszechnego, nauczał błędu w sprawach Wiary, a więc że był heretykiem, a co za tym idzie był poza Kościołem, czyli nie mógł być Papieżem - widzialną Głową Kościoła (nie można być głową czegoś, do czego się nie należy). Papież nie może się bowiem mylić w swym oficjalnym nauczaniu, tak samo zwyczajnym jak i nadzwyczajnym, kiedy naucza jako najwyższy Pasterz całego Kościoła Powszechnego, definiując jakąś naukę dotyczącą Wiary i moralności, jak nieomylnie naucza Święty Sobór Watykański [zwany "pierwszym"] w konstytucji dogmatycznej "Pastor Æternus". Dlatego żaden z posoborowych "papieży" nigdy nie odwoła tych wszystkich okropnych błędów i herezji, a nawet gdyby jednak tak się stało, że któryś z nich rzeczywiście nawrócił by się kiedyś na Wiarę katolicką, to musiałby przy tym jednocześnie stwierdzić, że od 1958 roku trwa wakat Stolicy Apostolskiej. W przeciwnym razie, podobnie jak to robią obecnie lefebryści i inni neo-gallikanie, podważył by Dogmat o Nieomylności Papieskiej, i wciąż byłby heretykiem, a jego pozorne "nawrócenie" było by niepełne i fałszywe.

Tak więc reasumując, to nie do pomyślenia, aby Kościół mógł błądzić przez ostatnie 60 lat i aby mógł nagle odnaleźć prawdę w tych kwestiach podczas cudownego "nawrócenia" się rzekomego "papieża" i jego "powrotu do Tradycji". Taki "kościół", który co chwila zmienia zdanie, nie był by w żaden sposób wiarygodny, i byłoby jasne, że nie posiada on autorytetu władzy Chrystusa.

W ostatnim zdaniu swojego wywiadu Pagliarani powiedział że "w każdym bądź razie, gdybym nie miał pewności, że posługuję w Kościele katolickim i dla niego, natychmiast opuściłbym Bractwo." Skoro jednak uznaje on, że Kościół może się mylić w sprawach Wiary, to niestety jasno w tym momencie sam siebie stawia poza Kościołem katolickim, gdyż głosi herezje. Natomiast organizacja którą on mylnie z Kościołem katolickim utożsamia, w rzeczywistości nie ma z nim nic wspólnego, jest natomiast zwykłą heretycka sektą, która niczym nie różni się od sekt protestanckich. A więc nowy przełożony generalny, dokładnie tak samo jak jego poprzednicy, wcześniejsi "papieże z Metzingen", którzy stanowią dla wiernych FSSPX jedyny decydujący, ostateczny autorytet w sprawach wszelakich, który ma prawo rozstrzygać, kiedy i w jakim zakresie należy uznawać dyrektywy "papieży z Watykanu", błądzi poważnie w sprawach Wiary i te błędy propaguje, siejąc zamęt w duszach i umysłach biednych, naiwnych ludzi, którzy zaufali tej pozornie katolickiej organizacji, jaką jest FSSPX. Nie ma się jednak co dziwić, gdyż nie zaczęło się to wszystko wczoraj, ani też nie zaczęło się w 2012 roku. W rzeczywistości wszystko to zaczęło się w 1978 roku, od kompromitujących prób pojednania się abp. Lefebvre'a z Wojtyłą (kiedy to abp. Lefebvre m.in uznał ważność nowej "mszy" i nowych "sakramentów"). To samo później miało miejsce w 1988 r. bezpośrednio przed sakrami biskupimi, a następnie trwa nieprzerwanie od 2009 roku. 

Tam gdzie nie ma integralnie wyznawanej Wiary katolickiej, tam nie ma Kościoła katolickiego. Nie ma go więc na pewno ani w sekcie novus ordo, ani w sekcie lefebrystycznej. Kościół jest tylko tam, gdzie jest prawdziwa Wiara. Kościół jest (w osobie Papieża) nieomylny w nauczaniu tak zwyczajnym jak i nadzwyczajnym. Ktoś kto przeczy tej prawdzie, jest heretykiem i sam wyklucza się z Kościoła. Lefebryści od zawsze mieli problem z logicznym myśleniem, i nie docierają do nich tak podstawowe prawdy i fakty obiektywne. Jednak cokolwiek by nie mówili, to prawda nie przestanie być prawdą. A jest ona w tej materii jasna i powszechnie znana: 
„W rzeczywistości Jednorodzony Syn Boga polecił swym Apostołom, by nauczali wszystkich ludzi; po wtóre wszystkich ludzi zobowiązał, by z wiarą przyjmowali to WSZYSTKO, co im podane będzie „przez świadków od Boga wyznaczonych”, a rozkaz swój przypieczętował słowami: „Kto uwierzy i da się ochrzcić, zbawiony będzie, kto jednak nie uwierzy, będzie potępiony”. Oba te rozkazy Chrystusa, rozkaz nauczania i rozkaz wierzenia, które muszą być wypełnione dla zbawienia wiecznego, byłyby niezrozumiałe, gdyby Kościół nie wykładał tej nauki w całości i jasno, i gdyby nie był wolny od WSZELKIEGO błędu”. 
J. Św., Ojciec Święty, Papież Pius XI, encyklika Mortalium animos
Oby dobry Bóg oświecił wszystkich błądzących i pozwolił im poznać i zrozumieć światło swej  wiecznej i nieomylnej Prawdy! Niech wkrótce już nowo-narodzony Pan nasz Jezus Chrystus będzie prawdziwym wschodzącym światłem które rozświetli mroki i ciemności wszelkich błędów i herezji!

Michał Mikłaszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz