Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

piątek, 25 września 2020

Michał Mikłaszewski: "Czyńcie ją sobie poddaną" - czyli o stosunku człowieka do zwierzęcia i przyrody w świetle nauki katolickiej i zdrowego rozsądku.

Naczelnik Państwa, Jarosław Kaczyński -
Nowy vicepremier (a właściwie super-premier,
nad-premier, nadzorujący od tej pory trzy ministerstwa)

Niedawno sejm "III RP" jednomyślnie, głosami większości posłów partii rządzącej i opozycji (Lewicy i KO), przy niewielkim sprzeciwie ze strony części posłów tzw. "Zjednoczonej Prawicy", oraz "Konferencji", przyjął skandaliczną, kuriozalną, antyludzką, bezprawną i niesprawiedliwą ustawę, tzw. "piątkę dla zwierząt", zakazującą m.in. hodowli zwierząt futerkowych, w ten sposób niszcząc w Polsce cały przemysł futrzarski, setki polskich firm i tradycję funkcjonującą u nas od stuleci. Chora, lewacka ideologia pokonała po raz kolejny logikę i zdrowy rozsądek, i siłą narzuciła normalnym ludziom lewacki, oderwany od rzeczywistości model życia... 

Wiele emocji wzbudziła wypowiedź Dobromira Sośnierza, wiceprezesa "Konfederacji", w której stwierdził on, że zwierzęta nie czują, bo nie mają duszy, i porównał je do "maszynek z mięsa". Poza dość dosadnym językiem (który jednak można zrozumieć, gdyż było to słowa wypowiedziane na ulicy podczas protestu), nie można się zasadniczo do niczego w tym miejscu przyczepić. Akurat tym razem, wyjątkowo, pan Sośnierz powiedział po prostu prawdę. Chociaż może nie do końca wyjaśnił swą myśl, dlatego też należy w tym miejscu ją rozwinąć i przedstawić temat z katolickiego i autentycznie tradycyjnego punktu widzenia. Cała obecna sytuacja zmierza bowiem do narzucenia nam nowej skrajnie lewackiej ideologii, a właściwie to niemal mającej wręcz znamiona religii - "ekologizmu", za którym idzie eko-terroryzm, weganizm, stawianie zwierzęcia ponad człowieka etc. Jest to zresztą naturalną konsekwencją współczesnego humanizmu. Skoro człowiek został postawiony na miejscu Boga, to zwierzę postawione zostało na miejscu człowieka. Niektórzy tak jak niegdyś gardzili Bogiem, tak dziś wzgardzili człowiekiem, i swoim bóstwem uczynili sobie zwierzę. W ten sposób poniekąd ludzkość cofnęła się w czasie do prehistorii, do pogańskich kultów zwierząt i "sił natury". Do tego właśnie prowadzi "postępowa" ideologia skrajnej lewicy, a właściwie to lewactwa (gdyż "tradycyjna", patriotyczna lewica, z którą się nie zgadzam, ale do której mam szacunek, w grobie się przewraca, patrząc na to co się dzieje...).

Zgodnie z tym czego nas uczy Pismo Św. i Magisterium Kościoła, Pan Bóg stworzył cały wszechświat z niczego, niebo oraz ziemię, wszystkie zwierzęta etc., a na końcu stworzył człowieka, na swój obraz i podobieństwo, oraz nakazał mu "rozmnażać się i czynić ziemię SOBIE PODDANĄ". W ten sposób Pan Bóg niejako przekazał nam ziemię i cały świat stworzony (materialny), oddał nam go w dzierżawę i nakazał nam (rozsądnie) panować nad nim i podporządkowywać go naszym celom. Tak więc nie jesteśmy jak chcieliby tego ekologiści jedynie jakimś elementem świata przyrody, ale jesteśmy de facto ponad nim, jesteśmy przeznaczeni aby nad nim panować. Taki jest cel stworzenia świata, cały ogromny wszechświat został stworzony dla nas, ze względu na nas. Oczywiście panowanie człowieka nad światem materialnym musi być rozsądne, mądry gospodarz nie niszczy swej własności, nie psuje ziemi, nie truje jej, nie powoduje trwałych, nieodwracalnych zniszczeń. Ziemia to nasz dom, za który musimy być odpowiedzialni. Należy on do całej ludzkości, w przestrzeni jak i w czasie, a więc musimy dbać o to, aby przekazać go w nienaruszonym stanie naszym potomnym, aby i oni mogli się nim cieszyć i z niego korzystać, tak samo jak my. Niszczenie tego wielkiego Bożego daru jest grzechem, przeciwko Bogu (brakiem wdzięczności) jak również przeciwko człowiekowi (odbieramy te dobra innym ludziom, zwłaszcza naszym dzieciom i wnukom). Jednak człowiek ma pełne prawo korzystać z tych darów, tak długo jak nie powoduje ich zniszczenia i całkowitej degradacji. Wszystko co jest na ziemi, pod nią i ponad nią, należy do nas.

Zwierzęta zostały stworzone przez Pana Boga zasadniczo w tym celu, aby pomagać człowiekowi, aby być przydatnymi dla naszego życia lub je umilać. Różnorodność gatunków, także tych w żaden sposób nam nie przydatnych, a wręcz szkodliwych (jak insekty etc.) jest pięknym Bożym dziełem. Te stworzenia, choć nam samym bezpośrednio nie są przydatne, są konieczne dla przetrwania innych gatunków (np. ptaków które się nimi żywią) i do zachowania równowagi w przyrodzie. 

Zwierzęta od początku świata służą człowiekowi zasadniczo w trzech celach: po 1. żywność. Zwierzęta są nam potrzebne do pozyskiwania mięsa, mleka oraz jaj, które stanowią podstawę naszej diety. Po 2. pozyskujemy skóry, z których produkujemy odzież, obuwie oraz różne narzędzia. Po 3. futra, oraz wełny, w które się ubieramy, aby zapewnić sobie ciepło. Tak było zawsze, od czasów prehistorycznych, jest to część człowieczeństwa, która się nie zmienia od zarania dziejów, bo wynika z naszego naturalnego stanowiska danego od Boga, jako panów tej ziemi.

Zwierzęta nie posiadają duszy, rozumu ani woli. Jak kiedyś porównałem zwierzę do idealnego komputera, zaprojektowanego przez Boga (człowiek raczej nigdy tak idealnej maszyny nie zaprojektuje). Komputer ten może analizować wiele bodźców, często lepiej i szybciej niż człowiek, ma wbudowany system operacyjny (instynkt) który odpowiada za jego reakcje, potrafi dostosować się do otoczenia, odczytywać intencje oraz nastrój człowieka (są już ponoć komputery które również to potrafią) i odpowiednio na niego reagować. Przyzwyczaja się do naszych zachowań i trybu życia. Owszem zwierzę w odróżnieniu od maszyny czuje np. ból, ale jest to dla niego bodziec czysto fizyczny, ponieważ zwierzę nie przeprowadza procesów myślowych, nie posiada samoświadomości, nie myśli samo o sobie w kategorii niezależnej osoby / podmiotu. Tak więc zwierzę nie jest nawet świadome, że odczuwa ból. To czysto fizyczny bodziec i reakcja, czysto instynktowna, a nie rozumowa. Tak samo przyzwyczajenie do pewnych powtarzanych czynności, u zwierzęcia nie wynika z myślenia i celowo podjętej decyzji, a po prostu z powtarzalności, ewentualnie tresury. Zwierzę wykonuje daną czynność dlatego, że musi, je bo jest głodne, nie robi niczego bez celu (nawet jeśli nam się tak wydaje). Wszystko jest praktycznie zaprogramowane. Zwierzę nie odczuwa żadnych uczuć typowo ludzkich, moralnych, etycznych, estetycznych czy intelektualnych (odczuwa wyłącznie instynktowne, naturalne uczucia jak np. strach, lęk, obawa lub panika ), a tym bardziej nie jest zdolne do cnót wyższych, jak wiara, nadzieja miłość, przyjaźń, poświęcenie, honor etc. Zwierzę nie jest również zdolne do odczuwania trwałego gniewu czy złości.

Boskie prawo się nie zmienia, a więc nasze miejsce na ziemi również nie zmienia się, mimo bzdur wygadywanych coraz śmielej przez lewackie środowiska, i mimo idiotycznych ustaw przyklepywanych przez pseudo-prawicowe rządy, mówiące w tym (i nie tylko) przypadku językiem skrajnego lewactwa. Mamy wyjątkowo kuriozalną sytuację, w której PiSsiacki nierząd już teraz wcale nie kryję się ze swym antykatolicyzmem i antypolonizmem. PiSuarska "koalicja rządowa" przez prawie pięć lat nie była, nie jest i nie będzie w stanie wprowadzić ustawy antyaborcyjnej, broniącej życia nienarodzonych dzieci, ale za to bez wahania była w stanie przepchać antyludzką ustawę pro-zwierzęcą, broniącą życia zwierzątek. Mało tego, mało nie doszło z tego powodu do rozpadu tejże koalicji. Oczywiście pan Ziobro i reszta jego ekipy została już przymuszona do zaakceptowania owej ustawy, oraz do zaprzestania przez nich jakiegokolwiek przeciwdziałania ideologii LGBT+...

Widzimy więc że PiSuar i sytuacja w Polsce coraz bardziej przypomina sytuację z krajów Europy Zachodniej, w których tzw. "prawica" (laicka i postrewolucyjna) popiera ekologizm, homo-związki, aborcję i wszelkie "prawa mniejszości" etc., a od tzw. "lewicy" różni się chyba tylko kolorem partyjnych szyldów i jakąś tam daleką przeszłością i dawnymi zaszłościami, do których się rzekomo odwołują. W praktyce jednak nie ma między nimi żadnej zasadniczej różnicy, mówią tym samym językiem i mają praktycznie te same postulaty. Wszyscy oni mają identyczne poglądy na kluczowe sprawy polityczne, społeczne, gospodarcze i międzynarodowe. 

Do czego to wszystko prowadzi? Za niedługo możemy spodziewać się zakazu hodowli trzody chlewnej lub drobiu... Jest to bardzo realny scenariusz. Takie są przecież postulaty skrajnego lewactwa. Oczywiście jeszcze szybciej może przyjść zakaz znienawidzonego przez lewactwo myślistwa, kolejnej pięknej polskiej tradycji, którą należy kultywować, zachowywać i chwalić, zwłaszcza wśród młodzieży (przy okazji ucząc przysposobienia wojskowego, survivalu, samoobrony, obycia z bronią palną, która powinna być powszechnie dostępna). Skoro można zakazać hodowli zwierząt futerkowych, to co stoi na przeszkodzie, aby zakazać klatkowego chowu kur na jajka? A co stoi na przeszkodzie by zakazać chowu świń, bydła etc.? To jest to samo, zwierzęta są podobnie hodowane, przechowywane i traktowane, wszystko to zaś lewactwo uważa za "niehumanitarne" (owszem nie jest to HUMANiterne, bo słowo HUMANIZM odnosi się jak już to do ludzi, a nie do zwierząt). 

Jedyną dobrą stroną tej sytuacji jest zakaz "żydowskiego uboju religijnego" (jak niedawno wprost określił to naczelny rabin Polski). O ile zakaz ten utrzyma się, to jest to wyjątkowo pozytywny skutek niniejszej ustawy. Tu akurat względy gospodarcze nie są tak istotne, jak przede wszystkim przeciwdziałanie fałszywej religii i fałszywemu kultowi (skutek zapewne niezamierzony, ale jednak, jak widać, Pan Bóg ze wszystkiego jest w stanie wyciągnąć jakieś dobro...). Tzw. "ubój rytualny" to zwyczajne, całkowicie bezzasadne znęcanie nad zwierzętami, nie mające nic wspólnego z Prawem Bożym, wyrażonym w Starym Testamencie. To czysto talmudyczna, żydowska, ludzka tradycja, podchwycona także przez Mahometa i zawarta później również w prawie muzułmańskim. Nie jest  to więc rytuał starotestamentalny (religii Mojżeszowej), lecz talmudyczny oraz wtórnie islamski. Pisał o tym m.in. już x. dr. Stanisław Trzeciak, oraz wielu innych wybitnych katolickich teologów. Co ciekawe pseudo-konserwatyści i pseudo-narodowcy z "Konfederacji", jak np. Robert Winnicki, ordynarnie odcięli się całkowicie od wielkiego dziedzictwa i myśli tego wspaniałego teologa, katolickiego Kapłana i narodowca jakim był x. dr. Stanisław Trzeciak. Jako żywo przypomina to postawę Romana Giertycha sprzed kilkunastu lat, który mówił, że "Romana Dmowskiego do Ligii by nie przyjął". Jak widać, niedaleko pada jabłko od jabłoni, pan Winnicki, wywodzący się z reaktywowanej przez Giertycha Młodzieży Wszechpolskie, używa (nie od dziś zresztą) tej samej co on kłamliwej retoryki.

Jak więc powinna wyglądać prawidłowa ochrona przyrody i środowiska naturalnego? Przede wszystkim przez tworzenie obszarów chronionych, parków narodowych i rezerwatów. W Polsce po 1989 r. nie powstał ŻADEN nowy park narodowy, nie powiększyły się też w znaczący sposób te już istniejące. Nastąpił całkowity zastój, jakiego wcześniej nigdy nie było, od postania pierwszych w Polsce tego typu obszarów, ok 100 lat temu. W ciągu tych ponad 30 lat liczba parków narodowych w Polsce, podobnie jak powierzchnia tych już istniejących, powinna się przynajmniej podwoić. To jedyna skuteczna forma kompleksowej ochrony środowiska na danym terenie. Jednocześnie powinna mieć miejsce kompleksowa ochrona gatunków zagrożonych wyginięciem, wraz z tworzeniem "kopii zapasowych" ich kodów DNA etc. w celu umożliwienia ich późniejszego, ewentualnego odtworzenia. Trzeba również podejmować wszelkie możliwe działania w celu odtworzenia gatunków już wymarłych, do których wyginięcia bezpośrednio przyczynił się człowiek (np. polskiego Tura). Są to działania w świetle obecnej wiedzy naukowej coraz bardziej realne i możliwe. Nie jest to w żaden sposób "zabawa w Pana Boga", gdyż człowiek nie tworzy tu żadnych nowych gatunków, a zwyczajnie naprawia własne błędy z przeszłości. Wszystkie działania w tym celu są godne całkowitego poparcia. Przy odpowiednich działaniach środowiskowych, przywracaniu/zachowywaniu naturalnego biegu rzek, dbałości o lasy i tereny naturalne, oraz zachowania proekologiczne w energetyce, jak np. energia jądrowa (jednocześnie nie rujnujące gospodarki, wykluczona jest więc na chwilę obecną całkowita rezygnacja z węgla w Polsce) takie działania są całkowicie wystarczające. 

Wiele można by mówić o szkodliwości wszelkich działań sekt eko-terrorystycznych, które w rzeczywistości są antyekologiczne. To temat na osobny artykuł, wiele zresztą zostało tu już powiedziane w innych miejscach przez innych autorów, więc pominę sobie te wywody. Najbardziej zatrważające jest to, że dla tych ludzi rzeczywiście zwierzę stało się ważniejsze niż człowiek, życie zwierzęcia stało się nie tyle na równi, co wręcz ważniejsze niż życie człowieka.  Osobiście w mym życiu zabiłem już chyba miliony zwierząt (nie wiem, bo nie liczę), głównie insektów, komarów, much, mrówek etc. Jestem więc zapewne w ich mniemaniu mordercą i "zwierzobójcą", zbrodniarzem, Hitlerem etc. Uważają oni że człowiek jest równy zwierzętom. Tworzą w swej chorej nowomowie nowe pojęcia jak np. "dyskryminacja gatunkowa" czy "szowinizm gatunkowy" (proponowane są również nazwy gatunkizm, gatunkowizm; ang. speciesism) tj., wg. ich definicji – "postawa stawiająca interesy własnego gatunku (w domyśle: Homo sapiens) ponad interesami innych gatunków. Określenie to zostało utworzone na zasadzie analogii do rasizmu i seksizmu przez bioetyków, a podjęte zostało głównie przez zwolenników "praw zwierząt". Jednocześnie ci chorzy ludzie nie widzą niczego złego w mordowaniu nienarodzonych dzieci, wyszydzaniu i prześladowaniu ludzi myślących inaczej, choćby zwolenników ruchów pro-live... Jest to obrzydliwe, chore i przerażające zarazem. Nie wiem jak daleko może sięgać choroba ludzkiego umysłu... 

Dane jest mi żyć w naprawdę chorych czasach, kiedy tłumaczyć trzeba ludziom podstawowe, fundamentalne kwestie, których jeszcze 100 lat temu nikt o zdrowych zmysłach by nie negował. Dopóki będę żyć, żyć będę normalnie, korzystając ze wszystkiego, co od dobrego Boga otrzymałem, chodząc ubrany w skóry i futra (o ile będzie mnie stać na sprowadzane zza granicy, bo niestety polskiego biznesu już wspomagać nie mogę...), jedząc niekoszerną, polską wieprzowinę (akurat nie dziś bo mamy właśnie Suche Dni Wrześniowe) i czekając na powrót do normalności...

Wam wszystkim, drodzy czytelnicy, życzę tego samego!

Wytrwajmy w normalności!

25 września 2020 r.

Michał Mikłaszewski

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz