Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

poniedziałek, 10 marca 2014

CZEKAJĄC NA CZWARTĄ PRYMICJĘ, CZYLI O LICENCJONOWANIU KONOWAŁÓW W ZAITZKOFEN

,,Kiedy już nie będzie ważnie wyświęconych kapłanów , wtedy uwolnią Mszę łacińską.'' 
( wielebny ojciec Carl Pulvermacher OFMcap)

"ks." Marek Tilošanec
W ostatnich dniach germańskie Neobractwo, w swej nigdy nie kończącej się propagandzie sukcesu poinformowało, że kolejny novusordowiec, tym razem z Chorwacji, zasili ich dzielnie walczące szeregi. Nie wiadomo właściwie o co te "zwarte szeregi", na dobra sprawę, obecnie walczą, faktem jest jednak że zasila ich coraz więcej ,,księży'' z religii Novus Ordo, którzy ,,odkrywają'' swoje ,,kapłaństwo'' w wieczystym i niezmiennym rycie Kościoła Rzymskokatolickiego. Bliżej niezorientowany odbiorca stwierdzi że organizacja ta pełni wielką i szlachetną misję ,,odbudowy'' Kościoła i kapłaństwa, ponieważ dzięki niej coraz więcej ,,kapłanów'' ,,powraca'' do Mszy Trydenckiej. Goście tacy najpierw dostają od felejowców płyty z instuktarzem ,,jak odprawić Mszę Trydencką'', w międzyczasie na ogół w ekspresowym tempie przerabiają często samodzielnie kurs podstawowy łaciny, kupują sobie do tego trochę w miarę tradycjonalistycznych książek, na czele z wykastrowanym mszałem od grubego Janka Roncalliego z 1962r. z przeróbkami od marana Ratzingera, budują w bocznej kaplicy lub w lepszym przypadku za pozwoleniem lokalnego ,,biskupa'' na samym centralnym stole niby ołtarz który zasłaniają kotarami, do tego szkolą parafialnych ministrantów obsługi tego spektaklu by w niedzielne popołudnie, w porze obiadowej ,,celebrować'' przy różnej, w zależności od miejsca, frekwencji w mocnych oparach kadzidła ,,nadzwyczajną formę rytu rzymskiego'' jak neohicka religia Antychrysta nazywa nasz święty i czcigodny obrządek. Mnie osobiście jest żal tych nieszczęśników którzy w dużym stopniu mogą być osobami dobrej woli. Najbardziej żal mi tego jak potwornie są oszukiwani przez wszelkiej maści zawsze uśmiechniętych Schmiedbergerów, Stehlinow i wszelkich innych teutońskich i frankofilskich felejowców, którzy w głębi swego opętanego umysłu znają sprawę o wiele lepiej.


Studia seminaryjne można chyba najlepiej porównać do studiów medycznych - i na jednych, i na drugich trzeba się solidnie i dużo uczyć by być kolejno dobrym kapłanem i lekarzem. Kapłan też jest w pewien sposób lekarzem a dostojność urzędu kapłańskiego jest o wiele większa od najlepszego specjalisty w kardiologii czy ortopedii, jego godność jest największa ze wszystkich śmiertelników tak jak i odpowiedzialność którą musi automatycznie ponosić każdego dnia swojej posługi. Chyba najlepszym teoretykiem i praktykiem w tym zagadnieniu był nieśmiertelnej pamięci św. Pius X - jego wymagania wobec kandydatów do kapłaństwa są bezdyskusyjnie jeszcze bardziej aktualne niż przed stu laty - KAPŁAN MUSI BYĆ CZŁOWIEKIEM WIELKIEJ POKORY, POBOŻNOŚCI I WIEDZY. WIEDZY! Od kapłana należy wymagać w dzisiejszych czasach jak najlepszej formacji seminaryjnej, profesorskiej znajomości filozofii tomistycznej i świętej Teologii, kościelnego magisterium, prawdziwego prawa kanonicznego promulgowanego w 1917r. przez Benedykta XV i wielu innych dziedzin przy których znajomość perfekcyjna języka łacińskiego jest tylko wierzchołkiem góry lodowej - by wreszcie potem dzielnie aż do grobowej deski walczyć z wszelkimi herezjami i fałszywymi naukami, aby Przysięga Antymodernistyczna którą składa on w dniu święceń nie była tylko pustą formalnością ale naczelnym hasłem całego jego kapłańskiego życia!

Kościół Katolicki jest za swej natury niezniszczalny, i nie może być w czymkolwiek zmienny lub ułomny, podobnie jak Bóg jest niezmienny i doskonały - ułomne są tylko jego ludzkie członki, których głową jest jednak Najświętszy Zbawiciel. Kościół jest na wzór Chrystusa nie z tego świata i nie dla tego świata, jeżeli więc będziemy patrzeć na poczynania germanocentrycznego Neobractwa, jako na rzekomą ,,odbudowę'' kapłaństwa, to wpadniemy w zawiły błąd - kapłaństwo jest przede wszystkim sakramentem a każdy z sakramentów jest w sobie kanałem niewidocznej łaski Bożej, które przyjęte z należytym usposobieniem dają przyjmującemu je wzrost w łasce, i siłę do dalszej walki z szatanem, światem i ciałem. Szafarz sakramentu może być nawet największym grzesznikiem, a ponieważ najczęściej udziela większości z sakramentów kapłan, Teologia święta uczy, że działa on in persona Christi - w osobie Chrystusa. Żeby więc nie myśleć jak lefebrysta, należy rozumieć że pod pojęciem ,,odbudowa'' kapłaństwa można rozumieć tylko i wyłącznie dalsze klasyczne kształcenie seminarzystów, i wyświęcanie ich na kapłanów przez ważnie konsekrowanych biskupów, w wieczystym i niezmiennym rytuale sięgającym czasów apostolskich, KTÓRY NIGDY NIGDZIE NIE BUDZI I NIE BUDZIŁ JAKICHKOLWIEK WĄTPLIWOŚCI, tak jak to miało miejsce w katolickim świecie do śmierci Piusa XII w 1958r. Inaczej zaczniemy traktować Kościół - zgromadzenie wiernych wierzących w Chrystusa, skupione wokół wieczystych następców św. Piotra, jak zwykły ludzki twór na wzór szkoły pitagorejczyków czy korporacji usługowej, która ma w zależności od sytuacji wzloty i upadki, jest lepiej lub gorzej zarządzana, raz rządzi nią np. dobry i inteligentny prezes , innym razem amator a w jeszcze innym rada nadzorcza (jak teraz mniej więcej podobnie patrzy na Kościół FSSPX). Dodać należy że święty Sobór Trydencki w swoich dekretach nakazuje by każdy kandydat do kapłaństwa, przed przystąpieniem do wyższych święceń, spędził lata na nauce i ćwiczeniach duchowych w domu seminaryjnym pod opieką doświadczonych kapłanów, tylko w rzadkich przypadkach Kościół udzielał dyspensy na mieszkanie w tym czasie w domu i łączenie z tym studiów seminaryjnych, tak było np. w przypadku księdza Eugenio Pacelli, który został 75 lat temu z Woli Bożej ostatnim dotąd Rzymskim Arcykapłanem - młody kleryk Pacelli ze względu na stan zdrowia otrzymał od ówczesnego Wikariusza Generalnego Rzymu pozwolenie na mieszkanie w domu swoich rodziców na czas studiów - reguła jednak nakazuje by kandydat do służby Ołtarza mieszkał przez cały czas swej formacji w prowadzonym przez biskupa lub rektora domu seminaryjnym, w którym pobiera święte nauki.

Powyższa zasada obowiązuje do tej pory każdego kandydata do stanu kapłańskiego, i nic ani nikt jej zmienić nie może. Są znane przypadki, że w kręgach najprzeróżniejszych ,,tradycjonalistów'' wyświęca się ludzi, którzy po chałupniczych ,,studiach'' przyjmują święcenia lub święconka z sukcesji różnych sekt starokatolickich, a potem w mocno sekciarskim duchu ,,odprawiają'' sobie Trydent w kanapowych ,,kaplicach''. Często tłumaczą swoją postawę ciężką sytuacją w jakiej znajduje się Kościół, że jest mała liczba kapłanów i trzeba jakoś ,,zapełnić'' tę lukę. Tacy jednak ,,kapłani'' są często straszliwie niedouczeni i nie przynoszą zwykłym laikom większego pożytku, sami potrzebują fachowej opieki duszpasterskiej (a najlepiej psychiatrycznej) i najlepiej byłoby dla nich gdyby zwyczajnie wrócili do cywila - ich ,,formacja'' to zabawa na wzór zwykłych lekarzy - amatorów, którzy poczytawszy sobie z pasją kilka książek medycznych zabierają się do przeprowadzania operacji czy nastawiania złamanych kości. I jedni i drudzy nie mają prawdziwej licencji. To zwykli pozoranci którzy w swojej pysze i głupocie nie zadają sobie trudu by stać się autentycznymi fachowcami. Tak bowiem jak mamy w każdym większym mieście na świecie akademie medyczne, tak też dzięki łaskawości Boga funkcjonują dotąd katolickie seminaria, urządzone wedle reguł Soboru Trydenckiego i dające autentyczną kapłańską formację. Jeśli ktokolwiek ma prawdziwe powołanie od Boga, ten zada sobie niemały trud by z drugiego końca świata właśnie tam a nie np. w sąsiednim mieście pobierać święte nauki. Mamy Seminarium Świętej Trójcy biskupa Sanborna na Florydzie w Stanach Zjednoczonych, drugie w tym kraju prowadzi biskup Pivarunas w Omaha w Nebrasce, w Hermosillo w stanie Sonora w Meksyku działa Wyższe Seminarium Duchowne p.w. Najświętszych Serc Jezusa i Maryi Trydenckiego Bractwa Kapłańskiego, w Argentynie prowadzi kongregację katolicką bp. Andreas Morillo gdzie również kształci przyszłych kapłanów, we Włoszech w Sabaudii seminarium duchowne prowadzi Instytut Matki Bożej Dobrej Rady. Na świecie jest więc aż pięć seminariów wolnych od związków z religią Antychrysta Novus Ordo, gdzie kandydat do stanu duchownego nie musi podpisywać obłudnej deklaracji w której uznaje ,,ważność'' i ,,kanoniczność'' pontyfikcji błazna Bergoglio.

Seminarium zeitzkofeńskie nie da się zaliczyć do tej grupy, mimo że jego absolwenci przyjmują (jeszcze) ważne święcenia i otrzymują w większym lub mniejszym stopniu dobrą formacje intelektualną, której, ku ich zgubie, brakuje uzasadnionej kanonicznie doktryny. To smutny fakt. Dzieją się w nim jednak ostatnio jeszcze bardziej osobliwe rzeczy. Oto człowiek, który w tym seminarium nigdy się nie uczył, ani nawet nie otrzymał tonsury, czyli oficjalnego przyjęcia do stanu duchownego pojawia się ostatnio w jego murach i ,,odprawia'' rzekomo swoją ,,trzecią prymicję''. Ma niewątpliwie zamiłowanie do tych obrzędów ale czy ma autentyczną licencję na ich odprawianie? Wszyscy wokół mówią mu zapewne (zwłaszcza młodzi klerycy bractwowi, którzy nie chcą się wychylać nadmiernie na prawo) że tak, ale czy na pewno mają rację? Czy on tak jak wszyscy absolwenci Seminarium w Zeitzkofen składał Przysięgę Antymodernistyczną? Czy odbył w ogóle klasyczne studia seminaryjne i czy w ogóle jest kapłanem? Czy katolik nie popełnia grzechu korzystając świadomie z jego ,,posługi''? 

JEŻELI ZREFORMOWANE ,,OBRZĘDY'' ŚWIĘCEŃ I KONSEKRACJI ZOSTAŁY OPRACOWANE W NIEWĄTPLIWIE SPROTESTANTYZOWANYM DUCHU, TO CZY ONE MOGĄ MIEĆ JESZCZE MOC ZBAWCZĄ? CZY CHRZCZĄC DZIECKO W IMIĘ OJCA, SYNA I MATKI A NIE DUCHA ŚWIĘTEGO RZECZYWIŚCIE ZMAZUJĘ JEGO GRZECH PIERWORODNY I WSZCZEPIAM GO W CIAŁO MISTYCZNE CHRYSTUSA? PODOBNE ZAGADNIENIE DOTYCZY WŁAŚNIE ZREFORMOWANYCH RYTUAŁÓW KONSERWACYJNYCH. CZY GDYBY PIUS XII I KAŻDY Z JEGO POPRZEDNIKÓW ŻYLI DZISIAJ TO CZY WZOREM GERMAN-FSSPX POWIEDZIELI BY NAM ŻE TE ,,RYTUAŁY'' SĄ TAK SAMO WAŻNE JAK TE KTÓRE ONI STOSOWALI? WIELE ŚWIADECTW KTÓRE ONI ZOSTAWILI PO SOBIE KAŻE MI STWIERDZIĆ ŻE NIE GŁOSILIBY TEGO SAMEGO POGLĄDU CO NEOBRACTWO. WPROST PRZECIWNIE, NIE ZAWAHALIBY SIĘ OBŁOŻYĆ ICH ZA TO CIĘŻKIMI KARAMI KOŚCIELNYMI. BO TO WŁAŚNIE BRAK PRAWDZIWEGO PAPIEŻA POZWALA IM ROBIĆ WSZELKIE TEGO RODZAJU PRZEKRĘTY I NICZEGO TAK SIĘ NIE BOJĄ, JAK DNIA W KTÓRYM NASTĄPIŁABY RESTAURACJA PAPIESTWA. MODERNIŚCI WSZELKIEJ MAŚCI SĄ ICH NATURALNYMI SOJUSZNIKAMI W RAMACH PLURALISTYCZNEJ RELIGII NOVUS ORDO - BEZ NICH STALIBY SIĘ NICZYM I PRZEPADLIBY W NIEBYCIE.

Sedewakantyści podchodzą do tego problemu zupełnie inaczej, ONI NIE CHCĄ BY CZŁOWIEK BEZ BEZDYSKUSYJNIE WAŻNEJ LICENCJI PEŁNIŁ FUNKCJE, OD KTÓRYCH ZALEŻY ICH WIECZNE ZBAWIENIE! ORNAT I ŁACINA NIE CZYNIĄ NIKOGO KAPŁANEM, TYLKO PRAWDZIWE ŚWIĘCENIA KAPŁAŃSKIE! Dobry przykład dał na to biskup Mark Pivarunas z IMCR, kiedy kilka lat temu nieszczęsny novusordowiec zwrócił się do niego z prośbą o pomoc. Zamiast dać mu idiotyczną płytę z instruktarzem odprawiania Mszy i parę książek,  przyjął go w poczet swoich seminarzystów, zbadał jego powołanie, w skróconym, uzupełniającym - dwuletnim czasie zaliczył on kurs seminaryjny i 3 lata temu przyjął prawdziwe święcenia kapłańskie, a dziś ksiądz Oswald, bo o nim mowa, pełni prawdziwą posługę duszpasterską wśród wdzięcznych katolików. TO JEST PRZYKŁAD PRAWDZIWEJ PRACY ORGANICZNEJ OD PODSTAW, A NIE STOSOWANIA PÓŁŚRODKÓW I POTWORNEGO, DIABOLICZNEGO WRĘCZ OSZUKIWANIA TAKICH ZDEZORIENTOWANYCH BIEDAKÓW I ZWYKŁYCH LAIKÓW. Świeccy bowiem mają mniejszy stopień odpowiedzialności za zło którego doświadczamy, to kapłani którzy składali Przysięgę Antymodernistyczną, poznali prawdziwą filozofię i Teologię, a potem stworzyli lub przyjęli religię Novus Ordo, zdali i zdadzą surowy rachunek przed Bogiem w chwili śmierci. Nie podlega to najmniejszej dyskusji. Ryba psuje się od głowy...

W latach kiedy żył śp. arcybiskup Lefebvre, i jeszcze trochę czasu potem do okolic 2007 roku, praktyka udzielania święceń warunkowych była powszechnie stosowana w Bractwie i nikt nie robił z tego większego problemu. W tym czasie jedyną grupą novusordowców którzy nie mieli co liczyć na ten rodzaj pomocy byli ci pochodzący z Polski. Charyzmatyk Stehlin, szczególnie zamiłowny w nabywaniu w Polsce jak największej liczby nieruchomości, uznawał bowiem że wszelkie sakramenty udzielane w NASZYM kraju są ważne tak samo jak te udzielane ,,w Tradycji'', i kiedykolwiek ktoś chciał powtórzenia święceń czy tylko bierzmowania on od razu stanowczo odmawiał, nie chcąc nigdy podać rzeczywistych powodów. W swoich wykładach mówił również niejednokrotnie że tzw. ,,Novus Ordo'' jest ważne i ma tam miejsce proces transsubstancjacji. W przeciwieństwie jednak do np. św. Tomasza z Akwinu, nigdy nie stosował metody ścisłego scholastycznego rozumowania które wytłumaczyłoby jego racje. Widać człowiek ten ma szczególną łącznośc z Duchem Świętym, tak jak Fundacja Jaidhof ma wyjątkowo ciepłe relacje z masonem Maksymilianem Krahem, który tych relacji w żadnym wypadku się nie zapiera, lecz przeciwnie, wprost mówi że wspiera FSSPX. Wspiera zapewne również charyzmatyka Stehlina, który w podawaniu swojej biografii wzorem prezydenta Komorowskiego ma szczgólne zamiłowanie do konfabulacji. Karl czuje oddech na plecach i to,  że coraz więcej Polaków zaczyna mu się bliżej przyglądać, woli stąd spadać niż dalej tracić nerwy. Auf Wiedersehen!

Musimy w tym miejscu zaznaczyć że śmiertelni wrogowie Kościoła z synagogi szatana, swój sukces w zniszczeniu spuścizny śp. arcybiskupa Lefebvre zawdzięczają nie tylko swoim bezdyskusyjnie dużym zdolnościom, co w równej mierze odwiecznym szabesgojom znad Renu, Szprewy i Dunaju. I oni i Niemcy są do siebie bardzo podobni - jedni i drudzy żyją według ciała . Zarówno Izrael jak i Germania otrzymali od Boga wielką misję którą z premedytacją zdradzili. Izrael zamiast przyjąć z wiernopoddańczym hołdem Tego, który przyszedł zbawić całą ludzkość, skazał Chrystusa Pana na okrutną śmierć, i ściągnął na siebie kainowe znamię do końca czasów. Niemcy natomiast za herezje Lutra i oAderwanie połowy Europy od Kościoła przed blisko pół tysiącem lat, zostali pokarani utratą rozumu, czego symbolem jest kantyzm i hegelianizm, oraz największym upodleniem w materializmie i zbrodni ze wszystkich narodów Europy. Dziś Niemcy idą w ramię w ramię z zabójcami Chrystusa, szczególne zamiłowanie wykazują w zarządzaniu materialną bazą Neobractwa, którą przedkładają nad sprawy nadprzyrodzone, w których są ostatnimi barbarzyńcami. Historia powyżej opisana jest tego najlepszym przykładem. Są jak pacynki w teatrze sterowane rękami koczowników w imię ślepego posłuszeństwa i polityki. To tragiczny naród, któremu mimo to Bóg niejednokrotnie dawał ostrzeżenie. Było trzech wielkich mistyków Niemiec, którzy profetycznie odmalowali nasze czasy, i każdy z nich w czarnych barwach widział przyszłość swojej ojczyzny. Byli to Ks. Bartłomiej Holzhauser, siostra Emmerich i Teresa Neumann. Najbliższe czasy mogą pokazać jak zakończy się żałosna historia Kartaginy Europy...


WIR WOLLEN KEINE DEUTSCHE TAUFE!
(NIE CHCEMY ŻADNEGO NIEMIECKIEGO CHRZTU!)

Życzymy novusordowcowi z Chorwacji by Bóg otworzył mu oczy na niebezpieczne towarzystwo z którym sie zadaje. Jeśli ma prawdziwe powołanie jak ks. Oswald, z pewnością Opatrzność pokieruje jego dalszymi krokami i opuści zgromadzenie kłamców, zwróci się z prośbą do ważnie konsekrowanego katolickiego biskupa o prawdziwą formację i święcenia warunkowe, i zacznie odprawiać Ofiarę czystą bez najmniejszej komunii z apostackimi prekursorami Antychrysta. Jeżeli rzeczywiście ma powołanie. Wówczas chętnie przyjedziemy na jego czwartą a właściwie pierwszą prymicję w Kościele Katolickim.

MARCUS ATILIUS REGULUS