Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

sobota, 19 listopada 2022

W sprawie wiel. x. Jacka Bałemby SDB.

 W ostatnich dniach mijającego właśnie tygodnia warte odnotowania jest zwłaszcza coraz konkretniejsze stanowisko zajmowane przez wiel. x. Jacka Bałembę SDB. W tekście z 14 listopada 2022 r. na stronie Verbumcatholicum.com, pisał on:

Kwestia una cum dotyczy kapłana odprawiającego Mszę Świętą i jego jedności z papieżem. Chodzi o jedność tej samej wiary – katolickiej i apostolskiej – jak mówią słowa Kanonu Rzymskiego, wypowiadane przez kapłana podczas odprawiania Mszy Świętej.

Kwestię – zarysowaną na poziomie elementarnym: obiektywnego stanu rzeczy i werbalizacji adekwatnej do tegoż obiektywnego stanu rzeczy – niech zobrazują dwa przykłady.

Jeśli kapłan jest modernistą, a więc obiektywnie nie wyznaje wiary katolickiej (zob. Św. Pius X, encyklika Pascendi), a na Stolicy Apostolskiej zasiada prawowity papież wyznający wiarę katolicką, wówczas kapłan odczytując w Kanonie słowa una cum nie mówi Panu Bogu prawdy. Obiektywnie bowiem nie ma jedności wiary. Jest obiektywna różnica wiar.

Jeśli kapłan jest ortodoksyjny, a więc obiektywnie wyznaje integralnie wiarę katolicką, a na Stolicy Apostolskiej zasiada człowiek nie wyznający wiary katolickiej, wówczas kapłan odczytując w Kanonie słowa una cum nie mówi Panu Bogu prawdy. Obiektywnie bowiem nie ma jedności wiary. Jest obiektywna różnica wiar.

Należy mówić prawdę.

Panu Bogu należy mówić prawdę.

Panu Bogu – modląc się – należy mówić prawdę.

Panu Bogu – modląc się najświętszą modlitwą Kościoła: Kanonem Rzymskim – należy mówić prawdę. 

ZA:  https://verbumcatholicum.com/2022/11/14/kwestia-una-cum/

W kolejnym tekście, z 16 listopada, pisał on:

Modernizm (zob. encyklika Św. Piusa X, Pascendi) nie jest akceptowalną wersją wiary katolickiej. Modernizm NIE jest wiarą katolicką.

ZA: https://verbumcatholicum.com/2022/11/16/to-nie-jest-wiara-katolicka/

 X. Jacek Bałemba stwierdza tu oczywistą oczywistość, a przynajmniej coś, co dla każdego katolika powinno być oczywistą oczywistością. Tego obiektywnego stanu rzeczy nie potrafią, czy raczej nie chcą przyjąć do wiadomości i wg. niego postępować pseudo-tradycjonaliści związani m.in. z Bractwem Kapłańskim św. Piusa X (FSSPX), którzy albo uważają błędnie, że modlitwa „una cum” to modlitwa za kogoś, a nie w jedności (tej samej wiary) z kimś, albo, co jeszcze gorsze, że modernizm nie jest herezją, tylko że jest „akceptowalną wersją wiary katolickiej”.

 Może oczywiście pojawić się zarzut, że x. Jacek Bałemba nie napisał wprost, że nie wymienia imienia „Franciszek” (lub „Benedykt XVI”) w Kanonie Mszy św. Ale jeśli ktoś chce obronić wniosek przeciwny do tego, który zamierzam tu przedstawić (czyli, że x. Bałemba wymienia któreś z tych przebrzydłych imion w modlitwie Te igitur Kanonu Rzymskiego), to musiałby stwierdzić i uzasadnić na podstawie równie poważnych przesłanek, że x. Jacek Bałemba w rzeczywistości uznaje Jerzego Bergoglio (i / lub x. Józefa Ratzingera) za prawowitego papieża wyznającego integralnie wiarę katolicką i apostolską... A to wydaje się całkowicie absurdalne, biorąc pod uwagę całokształt wypowiedzi i działalności tego kapłana. Dla x. Bałemby nie do przyjęcia jest więc, jak widać, postawa prezentowana przez FSSPX, które jednocześnie nazywało (bo już tego nie robi, przynajmniej nie publicznie) posoborowych „papieży” modernistami (a więc heretykami) a jednocześnie wciąż ich „uznawało” i wymieniało ich imię w Kanonie Mszy. Taka postawa jest kłamstwem, przede wszystkim Bogu (w modlitwie, i to najświętszej modlitwie Kościoła, co jest świętokradztwem) ale także i ludziom, których się zwodzi...

 Co prawda x. Jacek Bałemba nie przyznał wprost, że nie wymienia imienia heretyka i apostaty Jerzego Bergoglio, czy też słynnego modernisty x. Józefa Ratzingera, ale jest to jedyny możliwy logiczny wniosek, wynikający z przyjęcia powyżej zacytowanego, katolickiego stanowiska. Można więc przyjąć, że x. Jacek Bałemba jest już jawnie kolejnym polskim kapłanem „non una cum”, a więc że mamy już w Polsce na chwilę obecną dwóch znanych, ważnie wyświęconych (x. Jacek Bałemba przyjął święcenia kapłańskie sub conditione w tradycyjnym rycie 16.05.2022 r., od bp'a Richarda Williamson'a) katolickich kapłanów, a do tego jest jeszcze (przynajmniej) jeden kapłan nieujawniający się (wyświęcony również przez bp'a Richarda Williamson'a x. Michał Stobnicki, który również odprawia, jak sam twierdzi, „non una cum”). Mimo różnic, dzielących nas z tymi kapłanami, nie możemy odmówić im tego, że są kapłanami ważnie wyświęconymi, sprawującymi ważne i godziwe Sakramenty Św., z których katolicy, w razie potrzeby, mogą bez przeszkód i wątpliwości korzystać (w przeciwieństwie do FSSPX, które po 1. jest w jedności z fałszywym kościołem i jego fałszywą hierarchią, wymieniając imię fałszywego papieża i biskupa miejsca w Kanonie Mszy, po 2., w ich szeregach jest coraz więcej nieważnie wyświęconych duchownych Novus Ordo, którym nie są udzielane święcenia kapłańskie sub conditione w tradycyjnym, katolickim rycie).

 Zgadzamy się również zasadniczo z przesłaniem x. Jacka Bałemby, wyrażonym w jego wypowiedzi z dnia 15 listopada, odnośnie tego co jest istotne :

Katolicki depozyt wiary, przekazywany nieomylnie przez wieki przez Urząd Nauczycielski Kościoła, przyjmujemy bez wątpliwości – ze stuprocentową pewnością. Jest prawdą.

Natomiast trwająca już kilkadziesiąt lat sytuacja w strukturach kościelnych diagnozowana jest w tym czasie przez osoby duchowne i świeckie. Diagnozy różnią się w niejednym aspekcie. Kwestie są dyskutowane. Nie byłoby roztropne ani zasadne dogmatyzowanie opinii.

ZA: https://verbumcatholicum.com/2022/11/15/dwa-zakresy/

 To, co na pewno musimy zachowywać, to depozyt wiary, przekazywany nieomylnie przez wieki przez Urząd Nauczycielski Kościoła. Co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Z tego wynikają też wnioski teologiczne, które są pewne, jak choćby z tego, że Kościół jest Nieomylny i Niezniszczalny, wynika że Urząd Nauczycielski Kościoła nie może podawać błędnej nauki, a więc to co od kilkudziesięciu lat podaje się za Urząd Nauczycielski Kościoła (fałszywy sobór i fałszywi papieże) w rzeczywistości nie reprezentują Kościoła Chrystusowego i nie posiadają asystencji Ducha św., inaczej oznaczało by to, że skoro żywe Magisterium jest fałszywe, to sam Bóg jest autorem błędu (jak nauczał Leon XIII w encyklice Satis Cognitum).

 Dlatego, możemy uznać za obiektywny stan rzeczy stwierdzenie, że "kościół soborowy" w istocie nie jest Kościołem katolickim, a soborowi "papieże" nie są prawdziwymi papieżami. To stwierdzenie nie jest opinią teologiczną, a wnioskiem teologicznym, który wynika wprost z wiary katolickiej i musi być przyjęty. Natomiast nie jest roztropne ani zasadne dogmatyzowanie opinii. Diagnozy obecnego stanu Kościoła różnią się w niejednym aspekcie, co widzimy np. w debacie zwolenników Tezy z Cassiciacum ze zwolennikami totalnego sedewakantyzmu. Zarówno Totalizm, jak też Teza z Cassiciacum, mają jednak status opinii teologicznej, mimo iż zwolennicy jednej i drugiej opcji nieraz dogmatyzują swoje stanowisko (najbardziej widoczne jest to wśród niektórych zwolenników Tezy z Cassiciacum, którzy od pewnego czasu izolują się od pozostałych katolików).

 Nie należy wykluczyć, że istnieją również inne, poślednie opinie, które również mogą być dopuszczalne i mają prawo do swojego miejsca w tej debacie teologicznej, oczywiście o ile ich zwolennicy jasno deklarują, że nie pozostają w żadnej jedności z fałszywym kościołem, zgodnie z deklaracją zawartą w liście otwartym do kardynała Gantina z 6 lipca 1988 r., podpisanym przez 24 ówczesnych przełożonych FSSPX, niewątpliwie za wiedzą i aprobatą śp. arcybiskupa Marcelego Lefebvre’a:

Bycie publicznie kojarzonym z sankcją [ekskomuniki] będzie znakiem zaszczytu i ortodoksji w oczach wiernych, którzy mają bezwzględne prawo wiedzieć, że kapłani, do których się zwracają, nie pozostają w łączności z fałszywym Kościołem

 Jak pisał wiel. x. Vili Lehtoranta w niedawno opublikowanym u nas tekście:

Z tego powodu my, totaliści, nie postrzegamy zwolenników Tezy jako rzeczywistych i prawdziwych sedewakantystów. Jeśli istnieje prawowity pretendent, który zasiada na tronie św. Piotra, a jego wybór był ważny, to nie jesteśmy w stanie sede vacante, jak to określił o. Benigni.

 Również z tym twierdzeniem w pełni możemy się zgodzić, ale musimy też jednocześnie coś dopowiedzieć. To, że nie uważamy kogoś za sedewakantystę, nie oznacza jednocześnie (a przynajmniej, nie powinno oznaczać), że nie uważamy tego kogoś za katolika. Nie trzeba deklarować się, jako "sedewakantysta", aby być katolikiem. Nie trzeba być uznanym przez innych jako "sedewakantysta", aby być katolikiem. Aby być katolikiem [rzymskim, integralnym], należy być ochrzczonym, oraz wyznawać integralnie (czyli w całości, bez żadnego uszczerbku, całą i nieskalaną) świętą wiarę rzymskokatolicką, a także być w jedności z innymi katolikami (wyznającymi tą samą wiarę – katolicką i apostolską), a nie być w jedności z heretykami i schizmatykami (którzy nie wyznają tej samej św. wiary).

 Z tego wynika oczywiście, że aby być katolikiem, trzeba odrzucić również heretycki i schizmatycki soborowy kościół i [po]soborowych papieży, a więc de facto, trzeba być sedewakantystą, ale nie trzeba się tak określać ani być określanym, ponieważ sedewakantyzm nie jest żadną nową religią, a jedynie wnioskiem teologicznym w ramach jedynej prawdziwej, św. Religii rzymskokatolickiej. Można więc stwierdzić, że istnieją tzw. sedewakantyści (zwani też Totalistami), zwolennicy Tezy z Cassiciacum (zwani niekiedy, błędnie, sedeprywacjonistami), oraz, być może, zwolennicy innych hipotez teologicznych, które mogą być dyskutowane i rozważane w obecnej sytuacji kryzysu Kościoła. Należy więc rozróżnić wniosek teologiczny (odrzucenie fałszywego kościoła i fałszywych papieży), konieczny do bycia katolikiem, od różnych hipotez teologicznych (w tym wąskim rozumieniu "czysty" sedewakantyzm [totalizm], sedeprywacjonizm [teza z Cassiciacum], etc.).

 Zgadzamy się więc również z tym, co x. Jacek Bałemba napisał 17 listopada:

Związanie się wyłącznie z katolickim kultem i wyznawanie katolickiej wiary to elementarne obowiązki.

Jeśli więc jesteśmy związani wyłącznie z katolickim kultem i wyznajemy katolicką wiarę, spełniamy swój obowiązek wobec Pana Boga. Nie ma tu miejsca na wywyższanie się ponad innych, na pogardzanie innymi, na uważanie się za lepszego od innych. Jest proste i pokorne poczucie obowiązku, z którego należy się – wobec Pana Boga – wywiązać wiernie.

ZA: https://verbumcatholicum.com/2022/11/17/obowiazek-3/

 Nie trzeba się koniecznie deklarować jako sedewakantysta, aby być katolikiem.

 Trzeba natomiast koniecznie przyjmować i wyznawać integralnie, tj. w całości św. Wiarę katolicką, i wszystkie, logicznie z niej wynikające wnioski teologiczne.

 Co do wiel. x. Jacka Bałemby, otrzymał on sakrament Chrztu św. 13 października 1962 r., w kościele pw. Św. Bonifacego we Wrocławiu (jak sam podaje na swojej stronie internetowej : https://sacerdoshyacinthus.com/2022/10/14/60-rocznica-chrztu-swietego/), natomiast bierzmowanie i święcenia kapłańskie (sub conditione w tradycyjnym, katolickim rycie) otrzymał 16 maja 2022 r. od bp'a Richarda Williamson'a. Jeżeli więc rzeczywiście jest „non una cum” (co wynika i co można logicznie wywnioskować z wyżej zacytowanych tekstów), to można stwierdzić, że naprawdę jest – ważnie wyświęconym – kapłanem katolickim, a więc w Polsce jest już nie jeden, a przynajmniej dwóch rzymskokatolickich xięży.

Deo gratias!

Za Redakcja Tenete Traditiones

Michał Mikłaszewski, redaktor naczelny

50 komentarzy:

  1. W mojej opinii księdzu Bałembie brakuje tego, żeby określił jasno swoje stanowisko teologiczne. Samo odprawianie mszy non una cum to jeszcze nie wszystko. A co jeśli poleca wiernym przyjmowanie sakramentów od "kapłanów" z wadliwymi święceniami?
    Sytuację możnaby łatwo wyjaśnić, gdyby ksiądz powiedział konkretnie co ma na myśli mówiąc o "garstce prawowiernych duchownych" w swoich kazaniach. Nigdy nie słyszałem, żeby ksiądz jakoś dokładniej scharakteryzował o jaką grupę chodzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, to prawda, ale to kolejny, po przyjętych w maju święcenia, bardzo ważny krok w dobrą stronę. I to nawet ważniejszy od samych święceń, święcenia mają też lefebryści (ci którzy przyjmują je od biskupów FSSPX), ale o nich w żadnym razie nie można powiedzieć, że są katolikami. Owszem, x. Bałemba powinien zająć jakieś stanowisko teologiczne, rozumiem że chce on uniknąć "dogmatyzowania opinii" (o czym tu pisze) ale z drugiej strony, mógłby doprecyzować w kilku kwestiach, które raczej nie są opiniami (zakaz korzystania z nieważnych lub wątpliwych sakramentów, a takimi są bez wątpienia te w novus ordo, co x. Bałemba wie, bo przecież sam przyjął sub conditione bierzmowanie i święcenia, to nie kwestia opinii, tylko obiektywnego stanu rzeczy).

      Usuń
    2. Ja raczej unikam arbitralnego wskazywania kto może a kto nie może być nazwanym katolickim księdzem, jeśli idzie o duchownych - tradycjonalistów, tak jak Pan to czyni. Czułbym, że to wykracza poza moje kompetencje.

      Usuń
    3. Ale ja tutaj staram się stosować wyłącznie obiektywne normy, żadnych subiektywnych ocen. Powinienem jeszcze dodać, że chodzi o kapłanów, którzy są znani, bo są jeszcze, jak też wspomniałem, kapłani niejawni, ukrywający się (jak x. Stobnicki), i takich może być kilku, a może i kilkunastu. Tego jednak nie wiemy, właśnie dlatego, że nie ujawniają się. Natomiast ZNANYCH katolickich kapłanów (czyli kapłanów ważnie wyświęconych, wyznających jak sami mówią, integralnie katolicką wiarę, i nie pozostających w jedności (non una cum) z fałszywą hierarchią) jest na tą chwilę dwóch - x. Rafał Trytek ICR, i x. Jacek Bałemba SDB.

      Usuń
    4. Tylko że to są Pana własne kryteria dla katolickiego kapłana. Inne osoby mogą mieć inne. W tym temacie jest trochę "szarych stref" i można się łatwo pomylić.

      Usuń
    5. Nie, szanowny Panie, to nie są "moje własne kryteria", tylko są to kryteria katolickie. Kapłan musi być ważnie wyświęcony, musi wyznawać integralnie katolicką wiarę, i nie może być w jedności wiary (una cum) z heretykami. W przeciwnym razie NIE JEST katolikiem, bo tak naucza Kościół katolicki. Nie interesuje mnie subiektywne i błędne zdanie innych osób. Prawosławni też uważają, że to oni są prawdziwymi "katolikami" (zwłaszcza Grecy używają tego słowa, które pochodzi jak wiadomo z greki) podobnie starokatolicy etc. Tu nie ma szarych stref, jest : tak tak, nie nie.

      Usuń
    6. Oprócz ważności święceń kryteria, które Pan wymienił są subiektywne. Każdy duchowny-tradycjonalista będzie mówił, że wyznaje integralnie katolicką wiarę i że nie jest w jedności wiary z heretykami.
      Idąc dalej za Pana tokiem rozumowania, gdyby na przykład wielebny pan Woźnicki przyjął święcenia od biskupa Williamsona, to z miejsca stałby się katolickim kapłanem, tak?

      Usuń
    7. No to teraz Pan już całkowicie nie wie o czym mówi... Z całym szacunkiem, ale jeżeli uważa Pan kryterium integralnego wyznawania wiary katolickiej za subiektywne, to znaczy, że jest Pan modernistą, bo to moderniści uważają wiarę za kwestię subiektywnej opinii. Ale NIE, wiara katolicka nie jest czymś subiektywnym. Wiara katolicka jest prawdą obiektywną (i to najbardziej obiektywną), tak samo jak bycie w jedności wiary z heretykami. Z nauczania Kościoła, które jest obiektywne i nieomylne, wiemy co JEST wiarą katolicką, a co nią NIE JEST (a więc jest herezją). Wiemy to NA PEWNO (nie jest to kwestia opinii). Idąc dalej za Pana tokiem rozumowania, to pierwsze przytoczone kryterium, a więc ważność święceń, jest tak samo "subiektywne", bo w opinii tych ludzi, którzy otrzymali święcenia novus ordo, a dziś są np. w FSSPX, oni są prawdziwymi księżmi, są o tym święcie przekonani. Każdy duchowny-tradycjonalista będzie mówił, że jest ważnie wyświęconym kapłanem (i będzie w to wierzył). Ale to nie jest prawdą. Tak samo jak prawosławni czy starokatolicy mogą mówić, że są prawdziwymi "katolikami", ale to też nie jest prawdą. Prawda jest obiektywna, i nie zależy od tego, co komuś się wydaje. Na jakiej podstawie natomiast Pan uważa, że kwestia święceń jest obiektywna, skoro wg. Pana kwestia Wiary (dużo ważniejsza od święceń, bo bez wiary niepodobna podobać się Bogu!) jest, wg. Pana subiektywna?!

      Usuń
    8. Mówię, że kwestia święceń jest w tym kontekście obiektywna, mając na myśli, że jest obiektywnie weryfikowalna. Czyli zakładając nieważność posoborowych konsekracji/święceń można jednoznacznie wskazać, kto jest a kto nie jest ważnie wyświęconym kapłanem. Natomiast kryterium integralności wiary katolickiej, tak jak Pan to przedstawia, sprowadza się do tego czy Pan uważa, że ktoś wyznaje pełnię katolickiej wiary czy też nie. Na tej zasadzie będzie Pan uznawał, że ks. Bałemba dysponuje integralną wiarą natomiast wielebny pan Woźnicki już nie. (bo nie spełnia Pana wymagań w zakresie kultury osobistej względem swoich wiernych?)

      Usuń
    9. Obiektywnie weryfikowalna? Przez kogo? Przez Pana? Przeze mnie? Przez któregoś biskupa czy kapłana? Otóż tylko Magisterium Kościoła może coś "obiektywnie zweryfikować". Natomiast my opieramy się wyłącznie na tym, co Kościół w tej materii wypowiedział wcześniej (przed 1958 r.) oraz na interpretacjach kapłanów i biskupów obecnie żyjących, które jednak nie stanowią autentycznego, żywego Magisterium, Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Możemy mieć co do tego moralną pewność, ale dokładnie tak samo, jak w sprawach Wiary, a więc to rozróżnienie które Pan tu przedstawił, jest fałszywe. Sam Pan pisze, "ZAKŁADAJĄC nieważność posoborowych konsekracji" etc. To jest ZAŁOŻENIE. Bardzo prawdopodobne, wręcz graniczące z pewnością, ale ZAŁOŻENIE. Z tego powodu kryterium prawdziwej wiary jest dużo bardziej pewne, jak pisze x. Bałemba "Katolicki depozyt wiary, przekazywany nieomylnie przez wieki przez Urząd Nauczycielski Kościoła, przyjmujemy bez wątpliwości – ze stuprocentową pewnością. Jest prawdą." Co do wiary mamy pewność stuprocentową, kto jest katolikiem, a kto nie, bo katolikiem jest ten, kto przyjmuje integralnie to co naucza Urząd Nauczycielski Kościoła. Jest to więc dużo większa pewność, niż w przypadku ważności nowych święceń (co do nowych "konsekracji biskupich" rzeczywiście być może możemy mieć pewność podobną, gdyż ich nieważność również wynika [choć nie wprost] z dokumentów Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, mianowicie nauczania Papieża Piusa XII o ważności święceń). Kryterium integralności wiary katolickiej absolutnie nie sprowadza się do tego co ja uważam, co Pan uważa, co uważa x. Trytek czy bp. Sanborn, ale do tego, co jest, a co nie jest obiektywnie wiarą katolicką. Absolutnie nie uważam, że pan Woźnicki nie dysponuje integralną wiarą katolicką z powodu jego braku kultury osobistej czy zachowań aspołecznych. Jeśli przyjął by on ważne święcenia, odprawiał "non una cum" (co podobno już robi) i zachowywał integralność wiary wynikającą z Katechizmu etc., to byłby katolickim kapłanem tak jak x. Bałemba, choć jego zachowanie byłoby gorszące (o ile by się nie zmienił) więc ciężko byłoby o nim powiedzieć, że jest dobrym kapłanem. Ale w historii Kościoła byli jak dobrze wiemy również marni xięża, a nawet biskupi i papieże, a jednak byli oni katolickimi papieżami...

      Usuń
    10. Tak, posłużyłem się założeniem, że posoborowe święcenia są nieważne, żeby pokazać, że o wiele łatwiej jest przeprowadzić kryterium rodzaju święceń (przed lub posoborowe) niż kryterium integralności wiary katolickiej danego kapłana. Tutaj nie wystarczy, że ktoś mówi, że zachowuje całą wiarę, ale musi też przyjąć wynikające z niej wnioski teologiczne (chyba nie muszę tego Panu mówić). Jak najbardziej jest taka możliwość, że kapłan pomimo ważnych święceń i odprawiania mszy non una cum, przyjmie wnioski teologiczne, które będą go dyskwalifikować jako katolickiego kapłana. Moje zastrzeżenie polega na tym, że Pan zachowuje się tak (przynajmniej takie sprawia wrażenie) jakby potrafił obiektywnie prześwietlić każdy przypadek i definitywnie ogłasza kto może a kto nie może być uznany za katolickiego kapłana. Tak na przykład stwierdza Pan, że ks. Bałembę można już takim ogłosić (bo odprawia non una cum i ma ważne święcenia), a ks. Stobnickiego jeszcze nie do końca (chociaż też czyni podobnie). Uważam, że przedstawianie tego typu ocen jako "obiektywne" jest co najmniej nieostrożnością.

      Usuń
    11. Różnica jest zasadnicza, x. Bałemba miał jakąś tam formację w modernistycznym seminarium (którą owszem, powinien uzupełnić u jakiegoś katolickiego biskupa, ale takie uzupełnienie trwa zwykle mniej więcej rok czasu, nie jest to więc tak, że traktuje się tych ludzi, jakby w ogóle nie mieli żadnej formacji), natomiast x. Stobnicki nie był w ogóle w żadnym seminarium, jest kapłanem "niewykształconym i nietrydenckim" (jak pisał śp. x. A. Cekada) więc obiektywnie nie może być nazywany katolickim kapłanem. Natomiast raz jeszcze powtórzę, że kwestia Wiary jest obiektywna, i nie zależy od mojego czy czyjegokolwiek stwierdzenia. Jeśli nie mielibyśmy absolutnej pewności co do tego, to niby na jakiej podstawie moglibyśmy stwierdzić, że posoborowi "papieże" nie są prawdziwymi papieżami? Na takiej samej zasadzie można powiedzieć o tych, co ich za takich uznają, że nie są katolikami, bo nie wyznają integralnie wiary katolickiej, i są w jedności z heretykami...

      Usuń
    12. Ja tylko mówię, że przypadki kapłanów "niezszerzonych" a wyglądających na katolickich trzeba dokładnie zbadać zanim wyda się osąd, czy są czy nie są prawowiernymi kapłanami; przeprowadzić jakiś wywiad, zasięgnąć opinii pewnych (w sensie sprawdzonych) duchownych. Tu nie wystarczy deklaracja kapłana, że wyznaje tradycyjną wiarę. Jak pisałem wcześniej, można odprawiać mszę non una cum a przy tym wyciągać teologiczne wnioski, które będą dyskwalifikujące dla danego kapłana.

      Usuń
    13. A skąd Pan wie, że takich opinii nie zaciągałem? Powiem Panu więcej, słusznie skrytykowano mnie za zbyt surowe słowa nt. x. Bałemby, co przyjąłem z pokorą, bo krytyka ta była uzasadniona, i pochodziła od... naszych kleryków z USA. Natomiast co do x. Stobnickiego, sytuacja niestety wygląda jak wygląda, i ciężko patrzeć poważnie na kogoś, kto w żadnym seminarium nie był nawet rok, i prowadzi podwójne życie, oraz ukrywa się i bawi w jakąś dziecinną konspirację... Niestety, takie są fakty...

      Usuń
    14. Drogi Adminie z tego co mówił ksiądz Stobnicki to był on w seminarium FSSPX w Zaitzkofen. Został z niego usunięty z powodu sporu w którym poparł bp Williamsona. Już wtedy były ostre walki buldogów pod dywanem.
      Niestety mocno ubolewam nad zachowaniem Ruchu Oporu polegającym na chowaniu się po kątach. Myślę, że tracą na tym potencjalni wierni.

      Usuń
    15. Był, owszem, ale jak długo? Pół roku? Niecały rok? Dlaczego nie poszedł później do któregoś z katolickich seminariów, aby normalnie dokończyć formację? Dlaczego nie poszedł np. do bp'a Sanborna, czy do IMBC? Podobno miał wówczas kontakt z śp. bp'em McKenna... Dlaczego ostatecznie wylądował u bp. Williamsona w Ruchu Oporu? Wydaje mi się, że po prostu dlatego, że mu się nie chciało, i liczył na łatwe święcenia. No i dostał święcenia, bo jak widać, bp. Williamson rzuca święceniami "jak leci" i nie bardzo się interesuje dalszym losem kapłanów, którym udziela...

      Usuń
    16. Skoro ma Pan dokładniejsze informacje, powinien Pan je podać, bo przyjęcie, że oto mamy katolickiego kapłana, tylko dlatego, że Pan tak mówi, wydaje mi się niezbyt rozsądne. Może orientuje się Pan, czy przypadkiem ks. Bałemba nie poleca wiernym uczęszczania do FSSPX albo zakazuje wchodzenia do zagrabionych przez modernistów świątyń? Gdyby tak było (nie mówię, że tak jest) to ktoś całkiem zasadnie mógłby odmówić ks. Bałembie tytułu prawdziwie katolickiego kapłana (w sensie, że miałby ku temu dobre argumenty).

      Usuń
    17. Ja napisałem na podstawie tego, co jest dostępne publicznie. Jeśli coś bym nawet wiedział prywatnie, to bym nie powiedział, bo są to informacje prywatne, chyba że osoba która by mi te informacje powierzyła, wyraziła by zgodę na ich publikacje. Powiedziałem już i tak wystarczająco dużo. Jak chce Pan wiedzieć więcej, niech Pan zapyta osobiście x. Bałembę. A jak nie, to proszę przestać drążyć, bo ja nie będę tolerował tutaj przekazywania ani powielania plotek i domysłów, bo to niczemu nie służy.

      Usuń
  2. Bardzo mnie cieszy ta informacja o xiędzu Jacku Bałembie. Więcej osób będzie miało dostęp do katolickiego kapłana.
    Natomiast xiądz Michał Stobnicki jest z FSSPXR czyli Ruchu Oporu. Z tego co mi wiadomo to oni uznają wszystkie novusowe chrzty za ważne i ewentualnie robią uzupełnienie chrztu. Dlatego konkluzja o przynajmniej dwóch kapłanach jest właściwa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Konieczność wyciągania wniosków z wypowiedzi x Bałęmby nie jest niestety czymś właściwym, właściwym byłaby jasna deklaracja doktrynalna x Bałęmby, podobna jaką złożył x Rafał Trytek po opuszczeniu FSSPX i sprawa byłaby jednoznaczna, na zasadzie tak tak nie nie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie tego elementu tu brakuje.

      Usuń
    2. Niestety, pełna zgoda. Jasna deklaracja jest zawsze najlepsza.

      Usuń
  4. Czy wg Pana Redaktora byłaby szansa, żeby jakiś ksiądz sedewakantysta udał się na pielgrzymkę do miejsca takiego jak np. Gietrzwałd, czyli do miejsca, w którym miały miejsca objawienia, które nie zostały jeszcze zatwierdzone przez Kościół katolicki, a które to objawienia same w sobie nie zawierają błędu. W Dyrektorium Pastoralnym ICR, jest napisane, że członkowie Instytutu nie będą promować objawień prywatnych nie zatwierdzonych przez Kościół. Czy pielgrzymkę księdza, który w dzisiejszych czasach zamętu wyznaje integralnie katolicką wiarę, do takiego miejsca jak np. Gietrzwałd, nawet już niekoniecznie do samego miejsca, gdzie ukazywała się pewnym kobietom św. Maryja, ale np. do samego sanktuarium i do tego, żeby nawiedzić np. jakiś zabytkowy katolicki obraz w tym miejscu, nie niosłaby – zdaniem Pana Redaktora – w dzisiejszych czasach zagrożeń w postaci takiej np. fałszywej sugestii, że taki ksiądz uznaje rzekomo, że to miejsce jest już zatwierdzone przez Kościół, a przez to że taki ksiądz niby uznaje władzę rządzenia hierarchii novus ordo?
    Czy w przypadku zwykłych wiernych katolików zdaniem Pana Redaktora sytuacja ma się tak samo, jeśli chodzi o fałszywe sugestie, które mogłyby się pojawić w związku z celowym odwiedzeniem przez nich w dzisiejszych czasach takich miejsc jak np. Gietrzwałd czy np. La Salette? Byłbym Panu Redaktorowi wdzięczny za odpowiedź.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że odpowiedź na to pytanie jest w dużej mierze zawarta w moim tekście z września tego roku, właśnie na temat Gietrzwadłu :
      https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/09/najwazniejsze-dla-nas-polakow-miejsce.html
      Jeśli coś jeszcze byłoby niejasne, proszę pytać. Chętnie odpowiem.

      Usuń
  5. Aktualna strona kancelarii adwokackiej https://www.jacek-franek.com/zespol/michal-stobnicki Podwójne życie "x" Michała Stobnickiego

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, to zdjęcie pana "xiędza" w garniturze i pod krawatem, niczym Ratzinger, jest doskonałym przykładem tego, o czym pisał śp. x. Antoni Cekada, w tekście "Niewyszkoleni i nietrydenccy" : https://tenetetraditiones.blogspot.com/2022/05/x-antoni-cekada-niewyszkoleni-i.html
      X. Cekada pisał tam, że takich niewyszkolonych w normalnym seminarium "xięży", mimo przyjętych niewątpliwie ważnych święceń, Kościół zawsze traktował jako świeckich, i nie pozwalał im wypełniać obowiązków kapłańskich, nawet gdy się nawrócili... Może więc dobrze że "x" M. Stobnicki nie ujawnia się i nie prowadzi normalnego apostolatu, tylko żyje sobie w podziemiu, prowadząc podwójne życie...

      Usuń
    2. Ta sytuacja z X Stobnickim może wynikać z szacunku do biskupa Ryszarda Williamsona. Należy pamiętać, że dostał On kopa w tyłek od FSSPX za 35 lat służby i finansowo został "goły i wesoły", bo nawet emeryturę mu zabrali. Na Pewno nie chiałby aby inni tak skończyli i pewnie zalecił im normalną pracę jeśli trzeba. W końcu św Paweł szył namioty.
      Druga sprawa może wynikać z wiary, że lada moment będzie wielki ucisk. I należy się okopać na swoich pozycjach. Być może wynikać to z sytuacji w świecie anglosaskim i biskup Ryszard nie rozumie, że w innych krajach nie mam aż takiej cenzury jak w UK czy USA.

      Usuń
    3. Niestety, ale to jest fałszywa wiara. To że komuś się wydaje, że lada moment będzie wielki ucisk, to tylko się wydaje. Nie wiemy tego. Tylko Bóg to wie. Może tak być, ale nie musi. A jak ktoś z góry zakłada że tak za chwilę będzie, i już teraz żyje w okopach i katakumbach, to popada w zwykłe sekciarstwo, prywatne interpretacje, odcinanie się od innych itp...

      Usuń
    4. Oczywiście te rzeczy opisane przeze mnie są tylko moimi przypuszczeniami i możliwe, że są inne powody tej sytuacji.

      Usuń
  6. czyli w lacznosci z kim jest ks. Balemba kiedy wymawia slowa una cum?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podejrzewam, i mam nadzieję (co można wywnioskować z cytatów), że podobnie jak x. Rafał Trytek ICR, i wszyscy aktualnie żyjący, katoliccy biskupi i xięża, jest w jedności ("una cum") "ze wszystkimi wiernymi stróżami wiary katolickiej i apostolskiej" (jak mówi dosłownie Kanon Rzymski : "una cum [famulo tuo Papa nostro N. et Antistite nostro N. et] omnibus orthodoxis, atque catholicae et apostolicae fidei cultoribus.").

      Usuń
    2. [famulo tuo Papa nostro N. et Antistite nostro N. et] czyli w formule jest konieczne podanie imion. w lacznosci z kim konkretnie zatem jest x. Balemba gdy wymawia te slowa?

      Usuń
    3. Nie jest konieczne. Słowa podane w nawiasie pomija się, kiedy nie ma Papieża i / lub biskupa miejsca. Katoliccy kapłani i biskupi obecnie żyjący pomijają te słowa, tak samo jak zawsze czyniło się, gdy umierał papież i / lub biskup miejsca. Wtedy mówi się tylko to, co jest poza nawiasem.

      Usuń
    4. Mam takie techniczne pytanie na temat ks.Bałęby. Czy może Pan wie jak wyglądało warunkowe przyjęcie święceń przez w/w kapłana? Czy ks.Bałęba uzupełnił wszystkie stopnie wymagane do przyjęcia prezbiteratu ? Chodzi mi o święcenia niższe jak i wyższe tj. subdiakonat(wyższe w Kościele Rzymskim), diakonat(wyższe) i presbiterat (wyższe) ? Czy tylko sobie warunkowo przyjął prezbiterat ? Moim pytaniem jest gdzie się podziały wymogi Soboru Trydenckiego dotyczące przyjmowania święceń? Co z formacją kapłańską skoro w/w i inni nie posiadają żadnej wiedzy teologicznej ? Co na to bp.Sanborn i inni ,którzy przestrzegają wymogów Kościoła ? No i na koniec od kiedy to jest prawdopodobne, że w/w jest w ogóle jest księdzem jeżeli przyjął tylko stopień prezbiteratu ? Jak dla mnie to jest jakaś obrzydliwa kpina robiona sobie z Kościoła przez w/w kapłana - ? Dlatego (ks?)Bałęba nie jest dla mnie żadnym katolickim kapłanem. Widać po bp. Wiliamsonie, że nie wie co robi dając świecenia każdemu jak leci ! Jest to porostu obrzydliwe i krzywdzące !

      Usuń
    5. Po pierwsze, należy odróżnić to co jest konieczne do przyjęcia święceń zgodnie z normami i wymogami Soboru Trydenckiego, a więc godnie, legalnie i prawowicie, a przyjęciem ich WAŻNIE. Do ważności nie są w ogóle potrzebne niższe święcenia, jak również subdiakonat, który nie ma charakteru sakramentalnego. Dopiero diakonat jest sakramentem i jest konieczny do ważności. Choć i tu były wśród niektórych teologów opinie, że np. przyjęcie sakry biskupiej, a więc pełni kapłaństwa, uzupełnia wszystkie wcześniejsze święcenia, a więc nawet gdyby ich nie było, to biskup i tak będzie biskupem, bo w biskupstwie które jest pełnią zawiera się też diakonat i prezbiterat. To jednak tylko opinia teologiczna i raczej zawsze udzielało się, przynajmniej diakonatu i prezbiteratu, żeby była pewność co do ważności (natomiast aby to było w pełni zgodne z zasadami prawa, to powinny być również udzielone niższe święcenia i subdiakonat). Nie wiem jak to wyglądało w przypadku x. Bałemby, najlepiej byłoby zapytać o to wprost samego zainteresowanego. Jednocześnie wątpię aby bp. Williamson aż tak obrzydliwie kpił sobie z zasad Kościoła (choć to że nakazy Soboru Trydenckiego dotyczące kształcenia duchownych ma on w głębokim poważaniu, to akurat fakt, z którym się on nie kryje...), żeby nie udzielić nawet diakonatu przed udzieleniem prezbiteratu. Niestety nie było żadnych nagrań ani zdjęć z tych święceń, nie były też nigdzie wcześniej ogłoszone i nie wiadomo ilu było świadków... Ciężko więc na tą chwilę cokolwiek stwierdzić, jak to wyglądało. Ja niestety nie wiem.

      Usuń
    6. A. Ślepowroński22 listopada 2022 04:44

      Ks. Sieniatycki twierdził, że do ważnego przyjęcia święceń kapłańskich nie jest konieczne uprzednie przyjęcie nawet diakonatu, gdyż ten zawiera się w prezbiteracie. Ks. Bałemba zamieścił cytat z jednej z jego książek o tym traktujący więc najprawdopodobniej nie przyjmował wcześniej żadnych święceń niższych godnością względem kapłaństwa czyli 6 pozostałych. Tak też twierdził Dr Coomaraswamy a jego artykuł na ten temat jest na ultramontes.pl. O tym poście ks. Bałemby dowiedziałem się, ze strony facebookowej Tradi Heretycy, której nikomu nie polecam czytać, gdyż w obrzydliwy sposób wyśmiewa ks. Jacka, FSSPX czy bp Williamsona np. pisząc o nich per Placek czy Rysiek.

      Usuń
    7. A. Ślepowroński22 listopada 2022 04:56

      https://www.ultramontes.pl/problemy_sakrament_swiecen.htm Oto wspomniany przeze mnie artykuł na ten temat. Biskup Mendez gdy wyświęcił dla SSPV ks. ks. Baumbergera i Greenwella wcześniej wyświęcił ich tylko na diakonów. Jest to sprzeczne z prawem kanonicznym z 1917 i pokazuje, że ten od którego wywodzą swe święcenia bp Kelly czy Santay, stosował zasady modernistycznego KPK z 1983. Pisał o tym ks. Cekada kiedyś a także o tym jakie rzeczy się w czasie tych ceremonii sprawowanych przez biskupa Mendeza działy.

      Usuń
    8. Podsumowując, jedni teolodzy twierdzą, że święcenia diakonatu są konieczne, inni, że nie. Ergo, kapłaństwo Jacka Bałemby nadal jest wątpliwe.

      Usuń
    9. Widzę, że jest to wszystko bardzo skomplikowane. Czy mogliby Panowie napisać od kogo "bezpiecznie" przyjąć sakrament bierzmowania? Tzn żeby ten biskup miał chrzest w starym rycie, pełnie święceń niższych i wyższych, był kształcony po trydencku i sam przyjął sakramenty od duchownych którzy spełnili wyżej wymienione warunki.

      Usuń
    10. Co by tu wiele mówić Kościół wymaga zachowywania stopni przy udzielaniu święceń i tyle. Sakramenty są wielką tajemnicą i dziś po tylu latach jeszcze nie wszytko jest rozstrzygnięte.Znamy definicję,że Kościół Katolicki jest święty, a mianowicie świętością środków itd.Jeżeli Kościół jest kierowany Duchem Św.(w co nikt nie powinien wątpić) to dla każdego katolika ważne jest przestrzeganie tego czego naucza. Jeżeli wymagane jest zachowywanie stopni to w istocie tak jest.Żadne łaski nie będą płynąc przez takiego kapłana jeżeli dana osoba bagatelizuje sobie naukę Kościoła.

      Usuń
    11. Jeśli chodzi o biskupów, od których można "bezpiecznie" przyjąć sakrament bierzmowania, to na pewno jest to zdecydowana większość "naszych", katolickich (sedewakantystycznych) biskupów. Bp. Sanborn, bp. Neville, bp. Stuyver, bp. Selway (i za niedługo także bp. Fliess) to przedstawiciele "tezy z Cassiciacum", natomiast bp. Rodrigo da Silva, bp. Karol McGuire, bp. Marek Pivarunas, bp. Marcin Davila Gandara czy bp. Pius Espina to tzw. "totaliści". Wszyscy wyżej wynienieni biskupi z pewnością mieli chrzest w starym rycie, pełnie święceń niższych i wyższych, byli kształceni po trydencku i sami przyjęli sakramenty od duchownych którzy spełnili wyżej wymienione warunki.

      Usuń
    12. Zachowanie stopni jest na pewno konieczne do godziwości, ale nie do ważności sakramentu święceń. Tutaj stopnie niższe oraz subdiakonat nie są w ogóle konieczne do ważności, bo nie mają charakteru sakramentalnego, i ich pominięcie w żaden sposób nie wpływa na ważność sakramentu (stopnie te ukształtowały się w pierwszych wiekach istnienia Kościoła, natomiast nie są one ustanowienia Boskiego, pochodzą z podziału diakonatu na poszczególne niższe święcenia, i naturalnie zawierają się one w samym diakonacie, dlatego udzielenie diakonatu "uzupełnia" te niższe święcenia i subdiakonat, jeśli by ich nie było), natomiast rzeczywiście wątpliwości pojawiają się w przypadku braku diakonatu. jedni teolodzy twierdzą, że święcenia diakonatu są konieczne, inni, że nie. Tak jak pisałem, wg. niektórych teologów nawet prezbiterat nie byłby konieczny do ważnego udzielenia sakry biskupiej, ponieważ biskupstwo jest pełnią kapłaństwa i wszystko się w nim zawiera. Pytanie, czy Apostołowie, gdy wybrali kogoś na swego następcę, nakładali na niego ręce aż siedem albo trzy razy, czy tylko raz, udzielając mu od razu pełni władzy kapłańskiej? Oczywiście w tej sprawie nie ma pewności, więc zdecydowanie lepiej zachować przynajmniej dwa / trzy stopnie przy święceniach sub conditione (zależy czy wyświęca się kapłana czy biskupa), a najlepiej, jeśli jest czas i warunki, należało by także udzielić święceń niższych, aby wszystko było zgodnie z prawem kościelnym.

      Usuń
  7. A co z cudami Eucharystycznymi w Sokółce i Legnicy? Jeżeli Redaktor taki chętny do odpowiedzi na każde pytanie ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już setki razy o tym było na tej stronie. Proszę nie pisać o "cudach Eucharystycznych w Sokółce i Legnicy" bo niby kto zatwierdził te "cuda"? Od orzekania co jest cudem a co nie jest Kościół katolicki i jego prawowita hierarchia, a nie to co się komuś wydaje...

      Usuń
  8. X. Jacek Bałemba miał ponoć powiedzieć, na temat "xiędza" Woźnickiego i jego ludzi, że przez nich działa diabeł...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to stwierdzenie padło podczas kazania czy w prywatnej rozmowie? Pytam, bo dobrze byłoby usłyszeć, że ks. Bałemba definitywnie odżegnuje się od działalności tego człowieka i zauroczonych nim ludzi. Nie chodzi mi o to, że ci świeccy są w jakiś sposób nieodwracalnie "naznaczeni" przez wieloletnią indoktrynację Michała Woźnickiego, ale muszą na nowo nauczyć się myśleć samodzielnie i oceniać sytuacje zdroworozsądkowo.

      Usuń
    2. Chyba raczej nie w kazaniu. Nie wiem czy padło w rozmowie prywatnej, czy zostało "rzucone" do wiernych związanych z "x" Woźnickim tak zbiorowo, i w towarzystwie innych ludzi. Pan ministrant to usłyszał i przekazał panu "xiędzu" Woźnickiemu, a ten zdążył się już do tego odnieść: https://www.youtube.com/watch?v=sExXvxL0NRI&t=4418s

      Usuń
  9. Dziękuję za link. Szczerze mówiąc, nie miałam pojęcia, że "ks." Woźnicki nadal działa w Internecie i manipuluje ludźmi za pośrednictwem sieci. Sądziłam, że eksmisja będzie początkiem końca jego wątpliwej kariery.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wspomniany tu wielokrotnie x. Michał Woźnicki, jest jak wczesny Kmicic - tyle w nim dobrego, co i złego. Nie skreślajmy go z góry, a miejmy w swojej codziennej modlitwie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli już, to nie xiądz, tylko pan Michał Woźnicki.
      Xiędzem to on będzie, gdy przyjmie święcenia kapłańskie.

      Usuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.