Ukraina: „Prawy Sektor” dał głos
Lider „Prawego Sektora” Dymitro Jarosz wystosował „ultimatum” dla prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki. Żąda w nim zaprzestania wszystkich dochodzeń w sprawach kryminalnych przeciwko działaczom „Prawego Sektora” i dymisji odpowiedzialnych za nie osób w ukraińskim MSW. W przeciwnym wypadku, po upływie 48 godzin, grozi wycofaniem z frontu „batalionów Prawego Sektora” i zajęciem Kijowa.
Na „ultimatum” Jarosza za pomocą wpisu w serwisie społecznościowym odpowiedział minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow. Udział „Prawego Sektora” w walkach z noworosyjskimi powstańcami opisał jako „mityczny” i nieobecny poza zdjęciami i filmami, jednocześnie podkreślając, że to „dowódcza głupota Jarosza jest odpowiedzialna za śmierć i niewolę tych 32 ludzi którzy wjechali autobusem na posterunek pod Donieckiem”.
Według niektórych źródeł, zarzuty wobec bojówkarzy „Prawego Sektora” obejmują nie tylko nielegalne posiadanie broni ale także handel nią i pospolite czyny kryminalne, takie jak rozboje i wymuszenia oraz przestępstwa przeciwko obronności, z dezercją i uchylaniem się od służby włącznie.
Na podst. rusvesna.su
Komentarz Redakcji: „Odwaga” jaką wykazywały się banderowskie bandy „Prawego Sektora” podczas tumultów na Majdanie oraz przy mordowaniu bezbronnych ofiar w Odessie dziwnym trafem nie przeszła próby frontowej. Próby ratowania twarzy i resztek posłuchu poprzez kabotyńskie zapowiedzi Jarosza nie odwrócą biegu wydarzeń: ostatni błąd ukraińskiego nacjonalizmu został popełniony wraz z zawarciem sojuszu z liberałami i przejściem od antyrosyjskiej retoryki do mordowania Rosjan na wschodzie kraju. Gdy tylko ugryzą rękę która ich karmi, globalny hegemon brutalnie przypomni im kto jest panem, a kto sługą.
Lider „Prawego Sektora” Dymitro Jarosz wystosował „ultimatum” dla prezydenta Ukrainy Petro Poroszenki. Żąda w nim zaprzestania wszystkich dochodzeń w sprawach kryminalnych przeciwko działaczom „Prawego Sektora” i dymisji odpowiedzialnych za nie osób w ukraińskim MSW. W przeciwnym wypadku, po upływie 48 godzin, grozi wycofaniem z frontu „batalionów Prawego Sektora” i zajęciem Kijowa.
Na „ultimatum” Jarosza za pomocą wpisu w serwisie społecznościowym odpowiedział minister spraw wewnętrznych Ukrainy Arsen Awakow. Udział „Prawego Sektora” w walkach z noworosyjskimi powstańcami opisał jako „mityczny” i nieobecny poza zdjęciami i filmami, jednocześnie podkreślając, że to „dowódcza głupota Jarosza jest odpowiedzialna za śmierć i niewolę tych 32 ludzi którzy wjechali autobusem na posterunek pod Donieckiem”.
Według niektórych źródeł, zarzuty wobec bojówkarzy „Prawego Sektora” obejmują nie tylko nielegalne posiadanie broni ale także handel nią i pospolite czyny kryminalne, takie jak rozboje i wymuszenia oraz przestępstwa przeciwko obronności, z dezercją i uchylaniem się od służby włącznie.
Na podst. rusvesna.su
Komentarz Redakcji: „Odwaga” jaką wykazywały się banderowskie bandy „Prawego Sektora” podczas tumultów na Majdanie oraz przy mordowaniu bezbronnych ofiar w Odessie dziwnym trafem nie przeszła próby frontowej. Próby ratowania twarzy i resztek posłuchu poprzez kabotyńskie zapowiedzi Jarosza nie odwrócą biegu wydarzeń: ostatni błąd ukraińskiego nacjonalizmu został popełniony wraz z zawarciem sojuszu z liberałami i przejściem od antyrosyjskiej retoryki do mordowania Rosjan na wschodzie kraju. Gdy tylko ugryzą rękę która ich karmi, globalny hegemon brutalnie przypomni im kto jest panem, a kto sługą.
Ukraina: Jarosz podkulił ogon
Riposta kijowskiego ministra spraw wewnętrznych Arsena Awakowa odniosła skutek: lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz po jednym dniu odwołał „ultimatum”, które napisał wcześniej pod adresem władz w Kijowie. Sam skrytykował je jako „emocjonalne”. Zapewnił też, że zbrojne bandy Prawego Sektora będą nadal brały udział w „operacji antyterrorystycznej” przeciwko powstańcom z Donbasu, zamiast – jak odgrażał się w „ultimatum” – ruszać na Kijów.
Źródło: kresy.pl
Komentarz Redakcji: „Ultimatum” Jarosza skończyło tak, jak wszystkie buńczuczne odezwy pisane w internecie, co skądinąd było do przewidzenia. I tylko rodzimi miłośnicy troglodytów z Prawego Sektora w ciągu tych niewielu godzin pomiędzy jego napisaniem a zdezawuowaniem zdążyli sobie wyobrazić „narodową rewolucję” w Kijowie i proklamowanie tam, powiedzmy, banderowskiego państwa białej rasy (za pieniądze z ambasady Izraela, banków Ihora Kołomojskiego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego?) – a może nawet rozmarzyć się o przyszłym wsparciu prawo-sektorowego Kijowa dla bratniej rewolucji białych sznurówek w Polsce. Przechodząc jednak do spraw poważnych, z pewną obawą można się zastanawiać, czy władzom w Kijowie nie przyjdzie teraz do głowy skierować swoich lojalnych podwładnych z Prawego Sektora do pacyfikacji Zakarpacia, które właśnie wypowiedziało im posłuszeństwo. Wszak środowiska „prawoseków” dowiodły, że nawet jeśli ich frontowa wartość bojowa jest odwrotnie proporcjonalna do ich przechwałek i szpanerskich fotek (na co publicznie zwrócił uwagę Awakow), to w każdym razie palić kościoły czy bezbronnych cywili (jak w Odessie) potrafią. (A.D.)