Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

czwartek, 28 maja 2015

O „PAPIEŻU”, BISKUPIE, KAPŁANIE I ŚWIECKIM WIERNYM W JEDNEJ NIEPODZIELNEJ OSOBIE, CZYLI RZECZ O SZYMONIE KLUCZNIKU

Od długich miesięcy słyszymy o pewnym człowieku, który obok wszelkich współczesnych herezji równie zaciekle zwalcza stanowisko sedewakantystyczne, jakoby sedewakantyzm był jednym z wielu współczesnych błędów tej samej miary co modernizm, laicyzm czy lefebryzm. Dalecy jesteśmy od upajania się dużą liczbą terminów naukowych których nie szczędzi w swej internetowej walce pan Szymon Klucznik, bardzo lubi on używać terminów zaczerpniętych z logiki formalnej i filozofii wieczystej, których sam specjalnie zdaje się niedostatecznie rozumieć - nie to jest celem tego tekstu, gdyż pan Klucznik, czyli niejaki Karol Ambroziak, na jedną z naszych polemik odpowie dziesięcioma innymi na dwudziestu innych forach - widać ma dużo wolnego czasu, który poświęca na zakładanie swojego kościółka do którego podobno wciąga już pierwszych niezorientowanych czeladników. Naszym celem jest zbudowanie portretu psychologicznego tego człowieka ku przestrodze dla bliżej niezorientowanych, wreszcie w konkluzji chcemy ukazać kim naprawdę jest ten człowiek, w międzyczasie postaramy się zadać mu kilka prostych pytań.

A więc kimże jest i co głosi towarzysz Ambroziak? Ambroziak jest internetowym „apostołem” który od blisko dwóch lat głosi w infosferze nowatorskie nauki. Według Ambroziaka istnieje gdzieś w ukryciu przed światem prawdziwy Papież mający albo linię sukcesyjną od kardynała Siriego lub Tedeschiniego - purpuratów uczestniczących w słynnym konklawe w 1958 r. po śmierci Piusa XII. Proste, logiczne pytanie - gdzie jest obecnie ten Papież? I jeśli jest on Papieżem, dlaczego nie rezyduje w Rzymie, chociażby w jednej z tamtejszych katakumb gdzie gromadziłby wokół siebie katolików, nie integrystów czy tradycjonalistów, tylko zwykłych katolików spragnionych prawdziwej doktryny i autentycznie katolickich sakramentów?

Towarzysz Ambroziak uważa stanowisko sedewakantystyczne nie za schizmę, lecz wprost za herezję. A ja zadaję w tym miejscu pytanie: OD KIEDY WIERNOŚĆ PRAWU KANONICZNEMU JEST HEREZJĄ? Jeżeli sedewakantyści są w stanie schizmy lub herezji, pytam: JAK NAZYWA SIĘ I GDZIE MIESZKA ÓW „PAPIEŻ” KTÓREMU WINNIŚMY OKAZAĆ OBEDIENCJĘ? JAKĄ WRESZCIE HEREZJĘ MAMY PORZUCIĆ BY POWRÓCIĆ NA ŁONO KOŚCIOŁA?

To jedyne pytania jakie mamy do chałupniczego pseudo teologa. Nie jest on dla nas jakimkolwiek autorytetem, byśmy mieli wdawać się z kimś takiego pokroju w jakąkolwiek polemikę. Wiemy że wszelkie jego działania są z góry zaplanowane i wymierzone w rozbicie szeregów sedewakantystów w NASZYM kraju. On zna doskonale wszelkie nasze argumenty, które są twarde i nienaruszalne przez jakąkolwiek siłę na świecie widzialnym i niewidzialnym. Obecny stan Kościoła Świętego został opisany w satanistycznych osławionych „Protokołach”: „Kiedy nadejdzie chwila ostatecznego zniszczenia dworu papieskiego, wówczas palec niewidzialnej ręki wskaże narodom w stronę dworu tego, kiedy zaś narody rzucą się tam, wystąpimy w charakterze obrońców jego, by nie dopuścić do znacznego upuszczenia krwi. PRZY POMOCY DYWERSJI TEJ WEDRZEMY SIĘ DO WNĘTRZA TEG DWORU, KTÓREGO NIE OPUŚCIMY, NIE ZNISZCZYWSZY UPRZEDNIO CAŁEJ JEGO SIŁY.”( Protokół XVII &4). I mieliśmy rok 1958 którego bolesne skutki odczuwamy do chwili obecnej. Jak długo jeszcze, Bóg jeden wie. Katolicki episkopat i kapłaństwo trwają nadal, tak jak trwa Kościół który ze swej istoty po wsze czasy zawsze będzie mieć kapłański charakter, a jego sercem jest w każdym miejscu i czasie Przenajświętsza Ofiara Mszy Świętej.

Towarzysz Ambroziak propaguje ideę „kościoła” bez sakramentów i kapłanów, jednocześnie twierdząc że gdzieś w ukryciu przebywa prawdziwy następca Ojca Świętego Piusa XII. Cały czas pytamy: GDZIE ON JEST? I JAKĄ NASTĘPNĄ SENSACJĘ SZYKUJE DLA NAS W SWOIM GŁĘBOKIM UMYŚLE? Może gdzieś na Ukrainie zbiera się aktualnie kolegium kardynalskie, albo już wybiera się za życia tego „Papieża” jego kolejnego sukcesora? Proszę wybaczyć, ale musimy już kończyć bo tego typu tematy obrażają siły naturalne rozumu ludzkiego - dzieła rąk Wszechmogącego Boga w Trójcy Świętej Jedynego!

W tym miejscu musimy postawić całą sprawę jasno: towarzysz Ambroziak przed dwoma laty był w naszych szeregach jako zadeklarowany sedewakantysta, we wrześniu 2013 r. brał udział w zjeździe Christus Rex w Gliwicach, w końcu po względnym przeinflirtowaniu naszego środowiska założył sobie w internecie swój teoretyczny „kościół” gdzie „walczy” na prawo i lewo ze wszelkimi współczesnymi błędami prawdziwymi i wyimaginowanymi - PRZEDE WSZYSTKIM WALCZY Z SAKRAMENTALNYM KAPŁAŃSTWEM I SWOIM FERMENTEM ODCIĄGA SŁABE UMYSŁY OD KATOLICKICH SAKRAMENTÓW. Z powierzonego sobie zadania wywiązuje się bez zarzutu wobec swoich pobratymców. Szpera po każdej możliwej ze stron i w charakterze nauczyciela cytuje fragmenty papieskich przemówień lub innych przedsoborowych opracowań z dziedziny duszpasterskiej i dyscyplinarnej. Ambroziak jest po prostu sam owym „Papieżem” bez sakry biskupiej i jurysdykcji kościelnej, jednocześnie jest sam dla siebie kapłanem i laikiem, kościołem słuchającym i nauczającym - MA GŁĘBOKĄ POTRZEBĘ BY POSIADAĆ AUTORYTET I UZNANIE, CHOĆBY TYLKO NA ODLEGŁOŚĆ - to cecha osobowości głęboko spaczonej i mocno wykolejonej przez życie .

Kilka miesięcy temu sedewakantystyczny bloger Pelagiusz z Asturii prowadził słuszną i skuteczną walkę z ambroziakowym bełkotem, w końcu ten ostatni stracił nerwy i zaczął pisać na stronie Pelagiusza pod żydowskim Nickiem ROSZ HASZANA. Resztę możemy sobie dopowiedzieć sami, czytając osławione „Protokoły”: „Połkniemy i skonfiskujemy na korzyść naszą ostatnie przejawy niepodległości myśli, które już od dawna zwracamy w kierunku potrzebnych nam spraw i idei” ( Protokół XVI&7); „Nasza prasa współczesna w ogóle będzie piętnowała (...) sprawy religijne, brak zdolności gojów, wszystko to w wyrażeniach pogardliwych, żeby na wszelki sposób poniżyć ich tak, jak to umie zrobić nasze genialne plemię.”( XVII,&7). I tu jest cały pies pogrzebany: Ambroziak dostaje ataku padaczki na samo poczucie świadomości, że jest grupa Polaków która ma świadomość obecnej sytuacji i podejmuje konkretne działania w walce o większą Chwałę Bożą - tutaj nasz pseudo teolog zgrzyta zębami niczym żmijowe plemię na słowa protomęczennika - świętego Szczepana, przed jego chwalebną śmiercią - nasz Karolek dwoi się i troi byle tylko namieszać i nasiać jak najwięcej kąkolu wśród zdezorientowanych katolików, jego rudy łepek poci się każdego dnia z wysiłku nad rozwaleniem szeregów świadomych katolików, jest on gotów oddać wręcz kilka lat własnego życia, byle tylko temat sedewakantyzmu i katolickiego kapłaństwa nie był nigdzie poruszany. 

Z osobami opętanymi nie wchodzimy w polemikę, przed opętańcami ostrzegamy innych ludzi by nie dali się prowadzić jak ślepi przez ślepca. Mamy już trzeciego Karolka który pod płaszczykiem pobożności jest w rzeczywistości endemicznym wrogiem Kościoła Rzymskokatolickiego. Pierwszym był oczywiście aktor -kremówkożerca z Wadowic, drugim charyzmatyczny maran Stehlin, a obecnie przychodzi nam powalczyć z Karolkiem Ambroziakiem, „Papieżem”, kapłanem i świeckim w jednej osobie. Czekamy na kolejnego szkodnika do demaskacji. A towarzyszowi Ambroziakowi proponujemy by publicznie zdjął spodnie i ze spokojnym sumieniem pokazał na swoim miejscu intymnym ślad po cięciu chirurgicznym wykonanym w ósmym dniu życia. Jeśli go nie ma, niech przestanie wypisywać swoje dyrdymały na poziomie bezmózgowia wtórnego, jeśli nadal chce z nami walczyć, tylko potwierdzi kim jest naprawdę.

MARCUS ATILIUS REGULUS