75 lat temu (28 kwietnia 1947 r.) rozpoczęła się Akcja „Wisła”. Jej zadaniem była likwidacja działających w południowo-wschodniej Polsce oddziałów UPA (tzw. Ukraińskiej Powstańczej Armii) i deportowanie zamieszkującej te tereny ludności ukraińskiej na Ziemie Zachodnie i Północne. Deportacja i rozproszenie, a w konsekwencji polonizacja, miały ostatecznie rozwiązać problem ukraiński w pojałtańskiej Polsce. Do końca 1946 roku opuściło Polskę ok. 480 tys. Ukraińców, ale pozostało ich ok. 150 tys. i nadal działała licząca ok. 2 tys. ludzi Ukraińska Powstańcza Armia. Działania przeciwko niej nie były jednak prowadzone zbyt intensywne ze względu na zaangażowanie wojska, KBW, UB i MO do walki z polskim podziemiem niepodległościowym, Polskim Stronnictwem Ludowym i ochroną wyborów do Sejmu. Wbrew propagandzie komunistycznej przeprowadzenie deportacji nie było konsekwencją śmierci gen. Karola Świerczewskiego, wiceministra obrony narodowej PRL, który zginął 28 marca 1947 r. w zasadzce UPA pod Jabłonkami k. Baligrodu. Przygotowanie do niej trwały od początku 1947 r. Operacja rozpoczęła się rankiem 28 kwietnia 1947 r. W otoczonych przez wojsko wioskach mieszkańcy dostawali 2–5 h na spakowanie się i opuszczenie gospodarstw. Wysiedlenia trwały zasadniczo do lata 1947 r. Objęły całą ludność pochodzenia ukraińskiego. Pozostawione przez nich nieruchomości zostały im odebrane i w 1949 r. przejął je Skarb Państwa. Do końca lipca 1947 r., zabito lub wzięto do niewoli ponad 1,5 tys. członków UPA. Pozostali próbowali przebijać się na teren Ukrainy, aby nadal walczyć z sowieckim okupantem, inni przez Czechosłowację starali się dotrzeć do zachodnich stref okupacyjnych w Niemczech. Akcja „Wisła” doprowadziła do rozbicia UPA. Akcja „Wisła” była niezbędna w walce z ukraińskim podziemiem. Gdyby nie akcja „Wisła” to dalej ukraińscy naziści z pod znaku Bandery mordowali by Polaków pod wezwaniem "slava ukraini". Akcja Wisła to obiektywnie najlepsza rzecz, którą zrobili w Polsce komuniści, być może obok wydarzeń z marca 1968 r., kiedy rozprawiono się z żydowską, lewacką hołotą.
Z całym naszym brakiem szacunku do Związku Radzieckiego, tzw. "wyzwolenia" i władz komunistycznych okresu stalinowskiego w PRL, to Akcja "Wisła" była konieczna w celu zakończenia zbrojnych działań partyzantki ukraińskiej jaką była UPA czyli Ukraińska Powstańcza Armia która działała na terenach wschodnich będących w granicach Polski, zagrażając lokalnej ludności Polskiej. Jedyne co można powiedzieć to że nie szkoda nam Świerczewskiego, szkoda nam Łemków.
Redakcja Tenete Traditiones
Poniżej przedstawiamy tekst sprzed 4 lat, ze strony Obozu Wielkiej Polski:
71 rocznica operacji "Wisła"
28 kwietnia tego roku obchodziliśmy 71 rocznicę koniecznej i potrzebnej akcji wojskowej Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej wobec ludności ukraińskiej i jej wojskowego, zbrojnego ramienia. Dwa lata po zakończeniu krwawej II Wojny Światowej polskie władze komunistyczne rozpoczęły akcję wysiedlenia ludności ukraińskiej, łemkowskiej i bojkowskiej z Bieszczad. Do dziś akcja "Wisła" jest rozmaicie interpretowana przez historyków jak i publicystów. Jedni twierdzą, że jej celem było zniszczenie rozbudowanych struktur Ukraińskiej Powstańczej Armii; inni uważają, że w ramach odpowiedzialności zbiorowej dotknęła niewinnych ludzi.
Operacja "Wisła" była to akcja pacyfikacyjna o charakterze wojskowym przeprowadzona w latach 1947 - 1950 przeciwko zbrodniczej i chorej z nienawiści UPA i Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów działającym na terytorium nowego państwa - PRL w celu odcięcia walczących oddziałów UPA od naturalnego zaplecza i pomocy ludności cywilnej. Wysiedlenia w ramach tej akcji rozpoczęły się 28 kwietnia 1947 roku o godzinie 4 nad ranem. Z terenu Bieszczad wysiedlono 140 tysięcy osób. Koniec wojny nie zakończył wielu krwawych walk partyzanckich, zwłaszcza tych między UPA a Ludowym Wojskiem Polskim i polskim podziemiem niepodległościowym na terenach południowo - wschodniej Polski. Ukraińscy szowiniści i nacjonaliści chcieli zapobiec akcji repatriacji na tereny Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich i stworzyć z terenów polskich własne, niepodległe państwo. Palenie wsi i bestialskie terroryzowanie Polaków stało się przerażającą codziennością tych ponurych czasów. Konflikt ukraińsko - polski nasilał się. Istotą operacji "Wisła" było wysiedlenie Ukraińców z obszarów, które zwarcie zasiedlali, czyli pasa południowo - wschodniego, głównie na obszarze Bieszczad. Ludność ta została przesiedlona na tereny północno - zachodnie Polski - ziemie odzyskane w charakterze osadników rolnych. Na czele grupy operacyjnej odpowiedzialnej za wykonanie tego trudnego i skomplikowanego zadania stał generał Stefan Mossor. Zadaniem tej grupy było, przy współdziałaniu i pomocy jednostek NKWD oraz wojsk czechosłowackich, które uszczelniały granicę wschodnią i południową, obsadzały wsie, które zamieszkiwali Ukraińcy i przeprowadzenie przy pomocy transportów wojskowych wysiedlenia tej wrogiej ludności. Operacja ta była konieczna ponieważ już podczas II Wojny Światowej Ukraińcy pokazali, iż nie potrafią pokojowo i zgodnie współistnieć i żyć z narodem polskim jak i z innymi narodowościami. Najlepszym i najbardziej przerażającym przykładem bandytyzmu, okrucieństwa i sadyzmu ukraińskiego narodu niech będzie masowe ludobójstwo i czystki etniczne na Polakach, na południowo - wschodnich kresach byłej II Rzeczypospolitej. Dzisiejsza polska historiografia oblicza, że ludobójstwo to na narodzie polskim kosztowało nas od 150 do 230 tysięcy niewinnych istnień ludzkich - głównie kobiet, dzieci i starców! Władza komunistyczna w Polsce miała społeczne przyzwolenie i poparcie dla tej niezwykle potrzebnej inicjatywy. Polskie społeczeństwo doskonale pamiętało te straszne i przerażające wydarzenia - palenie całych wsi, rabowanie dobytku i majątku Polaków, bestialskie mordowanie naszych rodaków kosami, piłami, siekierami, nożami, pikami oraz powszechne gwałty na Polkach. Nadal silne były antagonizmy między Polakami a Ukraińcami. Nie zabliźniły się potworne rany ostatniej wojny i jak już pisałem wcześniej świeża była pamięć o okrucieństwach wyrządzonych Polakom przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów - Ukraińską Powstańczą Armię. Najbardziej "humanitarnym" rodzajem śmierci z rąk ukraińskich katów i oprawców była śmierć od karabinowej kuli. Dzięki akcji "Wisła" zostały rozbite w zdecydowanej większości oddziały UPA, które działały na terenie Bieszczad. Zdarzały się przypadki, że "dramat" wysiedlenia dotyczył czasami ludzi w żaden sposób niezwiązanych z działalnością ukraińskiej partyzantki. Zadziałał system odpowiedzialności zbiorowej, który w tej konkretnej sytuacji oraz namiętnej i dużej nienawiści Ukraińców do Polaków był potrzebny. Obiektywnie trzeba przyznać, że koszty przesiedlenia Ukraińców i zagospodarowania wyludnionych terenów były wielkie. Ukraińscy przesiedleńcy osiedlani byli zwykle na miejscu w gospodarstwach po wysiedlonych Niemcach czyli faktycznie o wyższym standardzie i poziomie życia niż w ubogiej południowo - wschodniej Polsce. Do akcji przesiedleń skierowano prawie 20 tysięcy żołnierzy LWP i Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, których wspomagała Milicja Obywatelska, Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, oddziały Wojsk Ochrony Pogranicza i Służby Ochrony Kolei. Gdyby nie pomoc i współpraca z siłami polskimi żołnierzy sowieckich oraz czechosłowackich, którzy blokowali i uszczelniali granicę z Polską - akcja ta nie zakończyłaby się sukcesem. Zastępcami generała Stefana Mossora byli wiceminister bezpieczeństwa publicznego pułkownik Grzegorz Korczyński i dowódca KBW pułkownik Juliusz Huebner. Liczebność wojsk UPA w tym konkretnym czasie do dziś budzi dyskusje i polemiki. Sztab Grupy Operacyjnej "Wisła" oceniał, że liczyły one ponad 2400 żołnierzy i ponad 700 członków cywilnej siatki OUN. Dowódca UPA w Polsce pułkownik Mirosław Onyszkiewicz - "Orest" twierdził natomiast, że UPA dysponowała wówczas liczbą około 1400 ludzi. Ludność ukraińską osiedlano głównie w województwach: szczecińskim, olsztyńskim, koszalińskim, wrocławskim, gdańskim, opolskim i zielonogórskim. Ich liczba w stosunku do mieszkających tam Polaków nie mogła przekraczać 10 procent. W wyniku operacji doprowadzono do rozbicia ukraińskiej partyzantki - zginęli prawie wszyscy jej dowódcy! Według oficjalnych danych UPA, które mogą być zaniżone straciła ona w czasie tej akcji 1135 ludzi, w tym 543 zabitych. Do dnia dzisiejszego akcja "Wisła" wzbudza ogromne kontrowersje. Dla historiografii i narracji ukraińskiej są to haniebne, brutalne i bezwzględne wydarzenia obciążające ówczesne państwo polskie jak i Polaków. Ukraińcy pragną i marzą by Polacy za tą jakże potrzebną operację przeprosili, zaczęli się kajać, a najlepiej rozpoczęli wypłatę odszkodowań pieniężnych "niewinnym i skrzywdzonym" obywatelom tego kraju. Głupota i krótkowzroczność "polskich", demoliberalnych polityków jest jak Boże miłosierdzie nieskończone i bezkresne. Gdyby w dzisiejszych czasach nadawano w świecie medale i odznaczenia politykom poszczególnych państw za szkodzenie własnym krajom i narodom to Polacy w tej "dyscyplinie sportowej" byliby hegemonem i największą potęgą! Znając prawdę o trudnej, skomplikowanej i opartej na wielkich krzywdach dziejowych relacjach polsko - ukraińskich głupi politycy demoliberalni kilka razy po tzw. "transformacji ustrojowej" 1989 roku, w tak zwanej suwerennej i niepodległej III Rzeczypospolitej potępili operację "Wisła" i uznali ją za duży błąd i wielką krzywdę na Ukraińcach. Mam ogromny żal i pretensję między innymi do "rządu" premiera III RP- bankstera Jana Krzysztofa Bieleckiego, iż Polska pierwsza na całym świecie uznała tak zwaną "niepodległą Ukrainę"! Widocznie nasze władze po 1989 roku mają ogromne doświadczenie i wprawę w politycznym wychodzeniu przed szereg. Naród ofiar, który tyle wycierpiał krzywd od swojego ukraińskiego sąsiada w kilkanaście dekad później pierwszy na świecie uznał to państwo. Czyż nie jest to historyczną oraz geopolityczną aberracją!? Na prawdę debilizm tak zwanych "polskich elit politycznych" jest porażający. Nawet Niemcy mające historycznie dobre relacje z Ukrainą nie ośmieliły się zrobić pierwsze tak ważnego w dyplomacji oraz relacjach bilateralnych, politycznego gestu i kroku. Niemcy w przeciwieństwie jednak do infantylnych, zakompleksionych demoliberalnych "władz polskich" wiedzą, że dyplomacja silnego i poważnego kraju wymaga prowadzenia polityki konsekwentnej, mądrej, dalekowzrocznej i gruntownie przemyślanej. My Polacy musimy się jeszcze bardzo dużo nauczyć od najsilniejszych oraz najpoważniejszych państw Europy prowadzących mocarstwową i podmiotową politykę zagraniczną. Polska będąca łupem demoliberalnych hien, kreatur i szumowin nie ma żadnej racji bytu. Jedyną szansą i ratunkiem dla naszej nieszczęsnej Ojczyzny jest to, by wreszcie znalazła się w rękach stuprocentowych Polaków. Tylko Polacy mogą i powinni być wyłącznymi gospodarzami we własnym kraju. Na czele grupy operacyjnej "Wisła" odpowiedzialnej za wykonanie tego trudnego i skomplikowanego logistycznie zadania stał generał Stefan Mossor... Żyjemy w ciekawych czasach i nie wiemy co jeszcze wymyślą i czym nas zaskoczą demoliberalne marionetki oraz kukiełki na usługach międzynarodowego żydostwa. Obecnie jesteśmy świadkami totalnego upadku państwa polskiego i oddawania go w ręce wiecznych tułaczy.
Wojciech Jurczyk
ZA: https://www.owp.org.pl/index.php/782-71-rocznica-operacji-wisla
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.