Dokładnie rok temu, 16 lipca 2021, pan Jerzy Bergoglio, znany szerzej światu pod pseudonimem "papież Franciszek" opublikował dokument pod nazwą Traditionis custodes, w którym mocno ograniczył używanie mszału antypapieża Jana XXIII z 1962 r. w modernistycznym Neokościele, a w liście do "biskupów" Novus Ordo wydanym z okazji tego dokumentu, wyraził swoje pragnienie i nadzieję, że tzw. "msza trydencka" oraz "liturgia przedsoborowa" (nazywana dotąd przez konserwatystów Novus Ordo "nadzwyczajną formą rytu rzymskiego") ostatecznie zostanie całkowicie usunięta z modernistycznego Neokościoła. Unieważnił więc dokument "Summorum Pontificum" wydany przez jego bezpośredniego poprzednika, antypapieża Benedykta XVI (x. Józef Ratzinger), i to za jego życia.
O przygotowaniach do tego dokumentu mówiło się przynajmniej od 2020 r., nie było to więc nieoczekiwane działanie. Wcześniejszą zapowiedzią była chociażby ankieta wysłana do "biskupów" całego świata. Wiadomo było, co z takiej ankiety może wyniknąć. Wiele zagranicznych jak i polskich serwisów i redakcji informowało o tym co ma nastąpić już w maju 2021 r. Niektórzy twardogłowi pół-tradycjonaliści oraz konserwatyści Novus Ordo do końca jednak nie wierzyli w te, jak to mówili, "plotki i marudzenia zakompleksionych sedewakantystów" i kazało nam "puknąć się w nasze [zakute] łby...". Dziś opłakują bardzo tą rocznicę, lub też piszą smętne wywody o tym, jaki to smutny mamy obecnie czas, jak bardzo niesprawiedliwie zostali potraktowani, oraz o tym że to wszystko to "jedna wielka manipulacja".
Bergoglio w tym czasie jednak nie próżnował, poza listem do "biskupów" Novus Ordo, w którym wyjawił wprost swoje prawdziwe intencje (więcej na ten temat pisałem w tekście O prawdziwych intencjach Franciszka w świetle najnowszego dokumentu „Traditionis custodes”.), wydał on także Responsa ad dubia (dokument Kongregacji Kultu Bożego z 4 grudnia 2021 roku, który uszczegółowia niektóre kwestie prawne i dyscyplinarne związane z zastosowaniem TC), oraz niedawny dokument Desiderio desideravi z 29 czerwca 2022 roku, w którym po raz kolejny jasno potwierdził swój prawdziwy cel, motyw, intencje oraz kierunek działania.
Dlatego będą do końca bronić tego trupa, tego rozkładającego się i coraz bardziej cuchnącego truchła, jakim jest modernistyczny neokościół, z jego głową, czyli aktualnym okupantem Stolicy Świętej, panem Jerzym Bergoglio. Wbrew logice i faktom będą przekonywać, że można interpretować Vaticanum II w świetle Tradycji (dzieła Lutra też można?), oraz że katolicy nie muszą być posłuszni Papieżowi kiedy ten mówi im, że białe jest czarne (dokładnie przeciwnego zdania był św. Ignacy Loyola, pisząc: „Tak dalece winniśmy być zgodni z Kościołem katolickim, ażeby uznać za czarne to, co naszym oczom wydaje się białe, jeśliby Kościół określił to jako czarne...” św. Ignacy Loyola ES 365, tak więc jeśli Jerzy Bergoglio jest prawdziwym Papieżem, jak twierdzą, czyli Głową Kościoła katolickiego, to powinni być mu bezwzględnie posłuszni ws. Wiary i moralności, nawet gdy nie mówi ex cathedra).
Bractwo św. Piusa X zachowuje wobec pana Bergoglio zasadę "neutralności". Z jednej strony uznają go za "papieża", używają wobec niego takiej tytulatury i honorów, wieszają jego zdjęcie w swoich kaplicach i wymieniają go w modlitwach liturgicznych (w tym w Kanonie Mszy, co jest świętokradztwem), a z drugiej strony całkowicie ignoruje wszelkie jego nauczanie, dokumenty, prawa i rozporządzenia, i traktuje go w praktyce tak, jakby nie istniał. Wielu duchownych Novus Ordo w ciągu ostatniego roku wybrało tą łatwą i wygodną postawę, i przeszło do FSSPX. Widać to zwłaszcza w Polsce, gdzie szeregi lefebrystycznego bractwa zasiliło ponoć kilkunastu (niektórzy mówią nawet o ponad dwudziestu, dokładne liczby nie są publicznie znane) dotąd "idultowych" duchownych, posiadających oczywiście "święcenia" udzielone w nowym rycie przez nieważnie konsekrowanych "biskupów" Novus Ordo. Tak więc na chwilę obecną połowa lub nawet ponad połowa duchownych w FSSPX w Polsce to świeccy symulanci, którzy nie mają sakramentalnej władzy sprawowania Mszy św. ani odpuszczania grzechów, sprawują więc te sakramenty nieważnie (podobnie jak Ostatnie Namaszczenie etc.).
Jedyną katolicką postawą wobec obecnej sytuacji jest stanowisko sedewakantystyczne. Tylko w ten sposób możemy ocalić nieomylność i niezniszczalność Kościoła katolickiego. Wbrew różnym rojeniom publikowanym niedawno na różnych pseudokatolickich stronach, tzw. sedewakantyści (czyli katolicy rzymscy integralni przekonani o trwającym wakacie na Stolicy Apostolskiej) nie uważają że fakt, iż Bergoglio (podobnie jak jego posoborowi poprzednicy) nie jest prawdziwym papieżem, to jakaś wiedza tajemna, dostępna tylko dla wybranych, nielicznych (gnoza). Jest to pewny wniosek teologiczny, wynikający wprost z Wiary katolickiej, do którego każdy katolik znający prawdy Wiary i Magisterium Kościoła, może dojść używając rozumu, oświeconego przez łaskę. Po drugie sedewakantyści nie stawiają się ponad "wszystkimi katolickimi biskupami świata", ponieważ ci "biskupi" Novus Ordo (ich sakry biskupie są całkowicie nieważne i pozbawione znaczenia z powodu zmiany rytu konsekracji w 1968 r., zmieniającej w sposób znaczący formę sakramentalną) są jawnymi (publicznymi) heretykami i są ipso facto poza Kościołem, tak samo jak pan Bergoglio. Nie mają więc żadnego autorytetu i władzy Chrystusowej św. Hierarchii. Natomiast na świecie są katoliccy biskupi i księża sedewakantyści, tak więc widzialny, prawdziwy Kościół katolicki cały czas trwa i ważne Sakramenty św. jak najbardziej istnieją (choć nie są tak samo, powszechnie dostępne jak przed Vaticanum II, ale tak samo było już wiele razy, w czasach prześladowań, wojen, w krajach misyjnych etc.). Tym różnią się sedewakantyści od tzw. "samych w domu" (którzy uważają, że widzialny Kościół praktycznie przestał istnieć albo się ukrywa [na jedno wychodzi], gdyż sedewakntystyczni biskupi i księża nie mają jurysdykcji, a więc nie stanowią hierarchii, a sakramenty sprawują niegodziwie i/lub nieważnie).
Są też tacy, którzy twierdzą że "walczą o Mszę Wszechczasów" a jednocześnie sprawa papiestwa jest dla nich "drugorzędna" lub "nieistotna". Przykładem jest "ksiądz" Michał Woźnicki z Poznania, od wielu lat zajęty bezsensowną batalią z modernistycznymi salezjanami, zamiast prawdziwej walki o Wiarę, ważne i godziwe Sakramenty św. oraz Mszę św. (w tym celu należało by przede wszystkim przyjąć sub conditione ważne święcenia kapłańskie, jak zrobił to niedawno x. Jacek Bałemba). "Xiądz" Woźnicki niedawno znowu wypowiadał się w jednej ze swoich pogadanek podczas pielgrzymki do Gietrzwałdu nt. sedewakantyzmu (tym razem obyło się bez żadnych inwektyw i obrażania innych). Jak widać wierni "xiędza" Woźnickiego czytają teksty ze strony Ultramontes.pl i inne, być może także naszą stronę. To bardzo cieszy, że są otwarci na Prawdę i szukają, czytają, uczą się, w przeciwieństwie do sekciarzy lefebrystycznych i innych, mających klapki na oczach. "X." Woźnicki stwierdził w tym nagraniu, że "być może bp. Sanborn ma rację", ale on nie wiem kto wyświęcił bp. Sanborna. Odpowiadam więc, że można to łatwo sprawdzić, chociażby na Wikipedii. Bp'a Sanborna konsekrował [śp] Biskup Robert Fidelis McKenna OP, którego natomiast konsekrował [śp] Bp. Guérard des Lauriers OP (twórca Krótkiej analizy krytycznej NOM, o czym "x." Woźnicki również wspomniał), którego zaś konsekrował [śp] Abp. Pierre Martin Ngô Đình Thục, Wikariusz Apost. Vĩnh Long (1938-1960), arcybiskup Huế, Wietnam. Nie trzeba wspominać, że wszystkie te sakry odbyły się w tradycyjnym, rzymskim rycie. Poza bp'em Sanbornem są także inni katoliccy biskupi, w liczbie ok. dwudziestu.
Miejmy więc nadzieję, że wszyscy błądzący, zwłaszcza wszyscy neoschizmatycy z lefebrystycznego bractwa, a także półtradycjonaliści i konserwatyści Novus Ordo, oraz ci, którzy są "w pół drogi" jak williamsonowcy, x. Bałemba czy "x." Woźnicki, dojdą wkrótce do poznania i przyjęcia pełni katolickiej Prawdy! Módlmy się o ich ostatecznie i pełne nawrócenie lub odwagę do odważnego głoszenia prawdy którą już poznali, lecz boją się o tym mówić jasno, wprost, głośno i otwarcie! A.M.D.G.!
Michał Mikłaszewski
Miejmy nadzieję ! Tylko, jeżeli sekta novus ordo jest rozkładającym się trupem, to ci wszyscy, którzy mają jakieś niezerwane związku z tym trupem, niech nie tracą czasu, aby samemu się nie rozłożyć " Nie bądź pewny, że masz czas, bo ta pewność jest niepewnością"
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że w neokościele przyjęli strategię całkowitego wyrugowania mszy trydenckiej. W takim przypadku coraz ciężej będzie semi-tradycjonalistom bronić tezy o ważności posoborowej hierarchii, skoro sami nie będą nawet korzystać z ich kościołów.
OdpowiedzUsuńCo do pseudo-kapłanów szukających drogi do katolickiego rozwiązania, to w mojej opinii ważniejszym jest nawiązanie kontaktu z katolickimi hierarchami niż same święcenia. Ks. Bałemba został ważnie wyświęcony, ale nawet gdyby sprawował mszę non una cum, to dla mnie raczej nie byłby odpowiednią "opcją", jak długo nie dołączyłby albo przynajmniej nie wyraził chęci dołączenia do którejś z katolickich kongregacji czy instytutu. Sedewakantyzm oprócz tego, że jest wnioskiem teologicznym, jest też katolickim ruchem o charakterze hierarchicznym. Prowadzenie apostolatu poza tą hierarchią, jak dla mnie, będzie zawsze trochę podejrzane.
Słusznie, w Kościele nie ma partyzantki, kapłan musi mieć nad sobą biskupa, a x Bałemba powinien poza tym ogłosić swoją deklarację doktrynalną, żebyśmy poznali jego stanowisko teologiczne (podobnie jak to uczynił x Rafał Trytek po opuszczeniu FSSPX)
Usuń