Ostatnio w mediach sporo się słyszy o sytuacji jaka miała miejsce na plaży w Gdyni, kiedy doszło do bójki między kibicami Ruchu Chorzów z marynarzami z Meksyku, którzy przypłynęli do gdyńskiego portu. Wiele by o tym mówić, gdyż rzeczywiście ciężko jest jednoznacznie opowiedzieć po jednej ze stron. Sprawa wydaje się na pozór prosta - Meksykanie podrywali polskie dziewczyny, a kibice po prostu chcieli je bronić. Ponadto Meksykanie byli agresywni i uzbrojeni, mieli noże. Ponoć sami prowokowali kibiców. Jednak nagonka na Naród Meksykański jaka przy tej okazji rozgorzała na forach internetowych jest bardzo niepokojąca. Bowiem ten Naród składa się w dużej mierze z wspaniałych ludzi, którzy w przeciwieństwie do tzw. "nowoczesnych europejczyków" żyją jeszcze normalnie, według zasad chrześcijańskich i zgodnie z Europejską Tradycją. Musimy pamiętać że nie są to jacyś "dzicy" z Ameryki, tylko Europejczycy, potomkowie Konkwistadorów z Hiszpanii którzy przed kilkoma wiekami zajęli tereny Ameryki Łacińskiej. Są oni katolikami, mówią po hiszpańsku i mają więcej wspólnego z kulturą zachodnioeuropejską niż dzisiejsi pseudo-europejczycy. Przez ostatnie kilkadziesiąt lat ten Naród, podobnie jak i nasz, był męczony przez czerwoną, komunistyczną zarazę... Przez prawie 90 lat w Meksyku nieprzerwanie rządziła partia rewolucyjna, ta sama, która podczas słynnego Powstania Cristeros w 1926 roku mordowała księży, biskupów i wiernych katolików którzy męczeńsko oddawali swe życia za wolność i Wiarę katolicką... Naród jednak nie poddał się i przez tyle lat zachował aż do dziś swą katolicką tożsamość. Dziś w Meksyku są już nieco łaskawsze lata dla katolików, jednak rządy nadal sprawuje tam post-rewolucyjna lewica. Katolicki Meksyk wciąż się nie odrodził. Meksykanie pod tym względem są w podobnej sytuacji jak my, Polacy. Tak jak my od 1939 (a może nawet od '26), tak i oni od czasów Cristeros nie żyją w wolnym kraju. Dlatego nie powinniśmy w ten sposób reagować na ich zachowanie, które oczywiście nie było poprawne, ale zapewne wynikało ono z ich mentalności i południowego, ognistego temperamentu... W żaden sposób nie usprawiedliwiam ich zachowania, gdyż jako goście na naszej ziemi powinni mieć szacunek wobec nas i naszych kobiet, ale i nie zamierzam wychwalać kibiców Ruchu (z którym z przyczyn oczywistych nie sympatyzuje, i radzę innym również nad tymi pochwałami się zastanowić, zważywszy na polityczne sympatie tego klubu i ich stosunek do polskiego nacjonalizmu...) za ich nazbyt brutalną i nie współmierną według mnie reakcje. Wszystkie sprawy można załatwić polubownie, oczywiście jeśli to nie pomaga można komuś honorowo dać w pysk, ale nie powinno dochodzić do takich sytuacji, że kilkadziesiąt osób atakuje zdezorientowaną grupę obcokrajowców (którzy - podejrzewam, nie bardzo wiedzieli o co w ogóle chodzi, nie znając polskich zwyczajów, gdyż w ich kraju takie podrywanie dziewczyn jest zapewne normalne), i pięciu napakowanych kolesi kopie jednego, leżącego na ziemi Meksykanina... To już nie jest honorowe załatwienie sprawy, tylko zwykłe chuligaństwo.. Typowe dla fanów takiego klubu jak Ruch Chorzów, i innych ukrytych opcji niemieckich... Tak więc prawdą jest, że wina w tym sporze stoi po obu stronach. Ani Meksykanie nie powinni tak się zachowywać będąc gośćmi na naszej ziemi, ani i kibice nie powinni im okazywać takiej "gościnności"...
Michał Mikłaszewski
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.