„Sobre toda España el cielo está despejado” („Nad całą Hiszpanią niebo jest bezchmurne”) – komunikat tej treści, będący zaszyfrowaną wiadomością dla zaangażowanych w konspirację wojskowych, popłynął w eter z radia Ceuta w Maroku Hiszpańskim 18 lipca 1936 roku o godzinie 5 rano. O godzinie 5.15 stacja radiowa na Wyspach Kanaryjskich zaczęła nadawać przemówienie gen. Francisco Franco (który już godzinę wcześniej przejął kontrolę nad wyspami, ogłosił stan wojenny i rozesłał telegramy do generałów całej Hiszpanii, apelując o przyłączenie się do powstania), w którym przedstawił powody wystąpienia zbrojnego: anarchię królującą w kraju i wykorzystywanie autorytetu rządu do przeprowadzania rewolucji, zapowiadając także – lecz enigmatycznie – ustanowienie nowego porządku politycznego. Tak oficjalnie rozpoczęło się wojskowo-cywilne powstanie narodowe (Alzamiento Nacional) przeciwko rewolucji pełzającej pod osłoną formalnie parlamentarnego reżimu Frontu Ludowego, które odmieniło bieg historii.
Faktycznie powstanie rozpoczęło się w Maroku dzień wcześniej wskutek dekonspiracji – ściślej mówiąc zdrady jednego z wtajemniczonych w spisek członków lokalnej komórki Falangi Hiszpańskiej (Falange Española); dzięki przytomności płk. Juana Seguí, który rozpoczął natychmiastową akcję, aresztując, a następnie rozstrzeliwując głównodowodzącego Armią Afryki, gen. Manuela Romeralesa, do północy prawie całe terytorium Maroka Hiszpańskiego znalazło się pod kontrolą powstańców. Była to rzecz kluczowa dla powodzenia akcji, ponieważ ¾ regulares armii hiszpańskiej oraz prawie cała Legia Cudzoziemska tam stacjonowały.
18 lipca o drugiej po południu gen. Franco wsiadł w Teneryfie na pokład „Szybkiego Smoka” (Dragon Rapide) – samolotu, który w Londynie wyczarterował, aby móc go wydostać z Kanarów, monarchistyczny dziennikarz Luis Bolín. Po międzylądowaniu i krótkim noclegu we francuskiej Casablance (gdzie w rozmowie z Bolinem przewidział, że wojna będzie długa i krwawa, ale powstańcy ostatecznie zwyciężą, bo mają ideały, wiarę i dyscyplinę), 19 lipca o 7 rano wylądował w hiszpańskim Tetuanie, przejmując dowodzenie nad armią marokańską.
Mniej szczęścia miał – przewidywany El Caudillo powstania – przebywający na wygnaniu w Portugalii gen. José Sanjurjo; ponieważ Portugalczycy, chroniąc swoją neutralność, odmówili udostępnienia lotniska „Szybkiemu Smokowi”, zaangażowany w konspirację słynny pilot – arystokrata i monarchista – Juan Antonio Ansaldo wynajął mały, dwuosobowy samolot, którym 20 lipca wystartował wraz z generałem na pokładzie z opuszczonego toru wyścigowego w Estorilu k. Lizbony, lecz tuż po starcie przeciążona bagażem maszyna rozbiła się o kamienny mur, a generał zginął na miejscu.
Powstanie powiodło się natychmiast w Andaluzji, głównie dzięki brawurze i bluffowi gen. Gonzala Queipo de Llano, który mając pod komendą zaledwie czterech oficerów, wszedł do biura komendanta wojskowego Sewilli, gen. José’go Fernandeza de Villa-Abrille i aresztował go wraz z jego sztabem, zamykając ich w sąsiednim pokoju, a następnie udał się do koszar kawalerii oraz „pogratulował” dowodzącemu tam pułkownikowi przyłączenia się do powstania, gdy zaś ten odpowiedział, że nic takiego nie zrobił, zdymisjonował go i zapytał czy jest jakiś ochotnik na jego miejsce. Zgłosił się jakiś kapitan, a pozostali oficerowi też mu się podporządkowali. Następnie Queipo, wspierany przez 25 karlistów i 15 falangistów, zyskał poparcie dowódcy artylerii i ustawiwszy armaty naprzeciwko ratusza zmusił do poddania się zarząd miasta po wystrzeleniu jednej salwy. Wieczorem, nadal blefując, gdyż robotnicy z lewicowych syndykatów zaczęli wznosić barykady, wygłosił w lokalnej rozgłośni przemówienie, oświadczając, że ma pełną kontrolę nad miastem i rozprawi się z każdym, kto będzie próbował stawić opór. W ciągu kilku najbliższych dni w rękach powstańców znalazła się nie tylko Sewilla, ale cała Andaluzja z wyjątkiem Malagi.
Powstanie nie powiodło się jednak ani w stolicy kraju – Madrycie, ani w drugim największym mieście hiszpańskim, stolicy Katalonii – Barcelonie, a obaj generałowie stojący tam na czele akcji, gen. Joaquín Fanjul i gen. Manuel Goded, zostali rozstrzelani. W Madrycie, gdzie prezydent – figurant Manuel Azaña oraz premier Santiago Casares Quiroga (z Lewicy Republikańskiej) stracili zupełnie głowę, rozpętało się piekło: bojówki socjalistów i anarchistów włamywały się do arsenałów, a w całym mieście płonęły kościoły i klasztory; w „czarną niedzielę” 19 lipca zamordowano wielu księży, zakonników i świeckich wiernych. Po podaniu się do dymisji Casaresa, nastąpił jednodniowy rząd Diega Martineza Barrio, który z desperacji zadzwonił do kierującego konspiracją wojskową jako El Director – gen. Emilia Moli, proponując mu wejście do rządu, lecz już tego dnia (19 lipca) nowym premierem został José Giral, który trzy dni później zaakceptował „sądy ludowe”, złożone z sędziów desygnowanych przez partie rewolucyjne. Oficerów broniących się jeszcze 20 lipca w madryckich koszarach Montaña, milicjanci zrzucali na bruk z najwyższego piętra. W Barcelonie anarchiści zastrzelili 21 lipca trzech jezuitów, dwa dni później – 12 zakonnic, podpalono i sprofanowano większość kościołów oraz muzeum diecezjalne, wywleczono z grobów wiele zwłok pochowanych tam sławnych postaci, jak św. Antoni Claret oraz filozof Jaime Balmes, którego czaszką zagrano w piłkę nożną. Do końca lipca w samym Madrycie zamordowano 124 księży, a w Barcelonie 197 oraz zniszczono całkowicie 220 kościołów i kaplic.
W południe 18 lipca, z Saint-Jean-de-Luz przeszła przez Pireneje do stolicy Nawarry – Pampeluny karlistowska dziennikarka Dolores Baleztena, niosąc dla swojego brata – głowy „pierwszej karlistowskiej rodziny w Nawarze”, Joaquina Balezteny, ukryty w podeszwie sandałów rozkaz (wydany z upoważnienia prawowitego króla Hiszpanii, Alfonsa Karola I, mieszkającego w Wiedniu) księcia Ksawerego Burbon-Parma i szefa Comunión Tradicionalista – Manuela Fal Conde, nakazujący karlistom przystąpienie do powstania. Nazajutrz rano na Plaza Mayor w Pampelunie stawiło się w pełnym uzbrojeniu i umundurowaniu 6000 requetés (gen. Mola pytał wcześniej Fala Condego czy może zagwarantować 2000 żołnierzy), a w ciągu tygodnia, kiedy zeszli z gór, ci, którzy mieli dalej, liczba ta wzrosła do 20 000. Niektóre pueblos w Nawarze zostały wręcz wyludnione z mężczyzn, na przykład w Artajonie na wojnę wyruszyło 775 mężczyzn z 800 tam mieszkających. Nierzadko reprezentowali oni trzy pokolenia, a najstarsi byli weteranami III wojny karlistowskiej z lat 1872-1876. Prawie wszyscy mieli na naszyty na ramieniu lub na piersi znaczek z Najświętszym Sercem Pana Jezusa. W ciągu kilku dni requetés opanowali całą Nawarrę, jedną z czterech prowincji baskijskich (Álava), prastare Burgos w Starej Kastylii (które od jesieni stało się siedzibą powstańczego rządu) oraz dopomogli gen. Miguelowi Cabanellasowi (który do powstania przystąpił bez przekonania i z ociąganiem) w zdobyciu stolicy Aragonii – Saragossy. Lecz największą zasługą karlistów jest to, że nadali oni ton i zasadniczy cel powstaniu. Bez karlistów powstanie przygotowane i wzniecone przez, w znacznej mierze, generałów-ateistów, liberałów i republikanów (Mola, Queipo de Llano, Goded – Cabanellas był nawet masonem) byłoby tylko jeszcze jednym w Hiszpanii puczem wojskowym o niejasnym i ogólnikowym celu: „przywrócenia prawa i porządku”, nieokreślonym nawet pod względem ustrojowym; dzięki żarliwości religijnej karlistów stało się prawdziwą, ostatnią Krucjatą w obronie Boga i Kościoła, dla zwycięstwa Chrystusa Króla i pokonania wszystkich Jego wrogów.
Prof. Jacek Bartyzel , tekst za : portal Facebook, profil osobisty