Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

czwartek, 16 lipca 2015

Trzeba opowiadać o całej Polsce


W dzisiejszych czasach coraz mniejszej i coraz bardziej wyrywkowej znajomości historii (kariery na historii się nie zrobi) świadomość obecności i znaczenia Kresów dla Polski powoli zanika. Młodsze pokolenia przyzwyczaiły się do Polski owalno-kwadratowej, wyrysowanej na mapie ołówkiem Stalina; Polski bez Lwowa, Wilna i Grodna, o Żytomierzu nie wspominając. Tymczasem przecież częścią krajobrazu polskiej duszy i związanej z nim mentalności było poczucie swobody i otwartego nieba charakterystyczne dla wschodnich obszarów Polski. Bez tej ziemi zaludnianej przez wieki pokoleniami pobożnych, pracowitych i fantazyjnych Polaków, częstokroć dziwaków i sobiepanów, bylibyśmy kimś zupełnie innym.

Z oczywistych powodów przez okres PRL-u świadomość kresowych korzeni naszej Ojczyzny przemilczano, z uwagi na niepolskie interesy nie wróciła ona do sfery publicznej debaty po ogłoszeniu "upadku komunizmu". Zabrakło nie tylko międzynarodowej koniunktury, ale również samej koncepcji, po co i na jakich zasadach moglibyśmy na Kresy wracać. A przecież można było próbować, choćby za sprawą proponowanej Skubiszewskiemu przez prezydenta Białorusi Szuszkiewicza unii warszawsko-mińskiej. Do takich pociągnięć trzeba było jednak mieć jaja i polski rząd w Warszawie, a nie tylko być kompradorem na krótkiej smyczy. Gdyby Polska rzeczywiście wybiła się na niepodległość wysiłkiem Polaków,wówczas można byłoby, podobnie jak miało to miejsce po roku 1918, uprawiać politykę państwową odbudowania silnej regionalnej pozycji. Tak się nie stało.

Co więcej nawet środowiska uchodzące w Polsce za "patriotyczne" do tematyki kresowej podchodzą jak do jeża, obawiając się "wybudzania antyukraińskich czy antylitewskich sentymentów" wśród Polaków, gdy tymczasem ani Litwini, ani Ukraińcy nie mają problemu z tolerowaniem i podpompowywaniem antypolskich szowinizmów u siebie. No, tak jest niestety. Doszło nawet do tego, że wycisza się dzisiaj w Polsce głosy wołające o upamiętnienie ofiar rzezi wołyńskiej, półgębkiem mówi o zbrodniach UPA, przymyka oczy na antypolską retorykę ukraińskich polityków.

Co zaś najsmutniejsze, to że nie ma żadnego państwowego programu przywracania kresowej pamięci, zszywania zlobotomizowanej historii kraju.

Kresowianie cieszą się dzisiaj mniejszym zainteresowaniem władz RP niż ziomkostwa niemieckie berlińskiej kanclerz.

Polska wyłożyła setki milionów złotych na budowę muzeum Żydom, a w kraju nie ma porządnego muzeum Kresów. Wycieczki szkolne, zjeżdżając do Warszawy, zachodzą do Muzeum Powstania Warszawskiego i muzeum Żydów; w jednym poznają mit polskiej ofiary całopalnej, w drugiej zmitologizowaną historię "fajnych Żydów polskich", bez wzmiankowania choćby o trudnych kartach wzajemnych stosunków czy licznych wypadkach żydowskiej zdrady i niechlubnej roli.

Nigdzie nie ma okazji, by opowiedzieć polskim dzieciom o wielkości państwa, którego są dziedzicami; nigdzie nie ma miejsca na opowieść o całej Polsce. Muzeum Kresów powinno było powstać w pierwszej kolejności, właśnie po to by przywracać polską całość. Również po to, by zebrać setki tysięcy kresowych historii, tchnąć życie w tamten świat miniony i uratować kresową narrację. Bez niej nie zrozumiemy Mickiewicza, Słowackiego czy Rzewuskiego. Nie zrozumiemy filozofii Lwowa i Wilna, ale przede wszystkim nie zrozumiemy koncepcji Wielkiej Polski. A jak na tych łamach podkreśla wielu publicystów nowej polskiej elity, Polska może być jedynie wielka. Innej nie będzie jej wcale.

Skarleliśmy do tego stopnia, że sami przed sobą boimy się mówić o ziemiach odciętych od macierzy ręką Stalina.

Jak się odrodzić?

Program jest jeden – pomnażając i budując bogactwo oraz solidarność świadomych Polaków; identyfikując wrogów i zdrajców. Innej drogi nie ma. Tylko gospodarcza siła przyniesie narodowe odrodzenie polityczne, tylko śmiałe i jasne zdefiniowanie polskiego projektu i określenie, z kim po drodze, a z kim nam przeciwko, może rozpocząć nurt sanacji. Polska solidarność musi zaś oznaczać związek ponad granicami, zwłaszcza ponad obecną granicą wschodnią. Naród polski jest jeden na całym świecie.


Andrzej Kumor