Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

poniedziałek, 1 lutego 2016

Krzysztof Ożóg: Nawet komuniści nie odważyli się w ten sposób kłamać o historii Polski.

„Teza o tym, że Mieszko I gwałcił i zabijał jest gołosłowna. Nie znajduje żadnego uzasadnienia w źródłach i badaniach historyków.”

Rozmowa z prof. Krzysztofem Ożogiem, historykiem UJ, wybitnym mediewistą, autorem książki „966. Chrzest Polski” nagrodzonej tytułem „Książka Roku 2015”


Marcin Austyn: Pojawiły się sugestie paru dziwnych polityków, i to w randze senatorów Rzeczypospolitej, że Mieszko I był rzekomo wątpliwej jakości chrześcijaninem, i zapewne podobnie jak inni władcy w tamtych czasach grabił, zabijał i gwałcił. Zgodzi się Pan, że taki ton dyskusji w Senacie RP nad uchwałą ustanawiającą rok 2016 Rokiem Jubileuszu 1050-lecia Chrztu Polski jest żenujący i haniebny?

Prof. Krzysztof Ożóg: Z jednej strony dowodzi zupełnej ignorancji historii, a po wtóre jest próbą zdezawuowania tego wszystkiego, co ta rocznica i tenże władca sobą reprezentują. Warto w tym miejscu odnieść się do właściwie wszystkich badaczy, którzy zajmowali się Mieszkiem I, poczynając od takich koryfeuszy jak Stanisław Zakrzewski, Gerard Labuda, Aleksander Gieysztor, Henryk Łowmiański, Jerzy Strzelczyk nie wyłączając także badaczy, którzy reprezentowali orientację marksistowską, jak chociażby Jerzy Dowiat. Nawet w klasycznej marksistowskiej historii Polski, która była opracowywana w latach 1950., ujęcie postaci Mieszka I oraz jego roli, jeśli chodzi o tworzenie państwa, nie budziło takich kontrowersji. Zarówno w czasach stalinowskich, jak i w czasach gomułkowskich, kiedy trwało to wielkie starcie milenijne, żaden z rzetelnych badaczy zajmujących się tą epoką, badających źródła, nie odważył się napisać w taki sposób. Taka forma nie odpowiada bowiem ani wynikom badań, ani źródłom, które mamy, a dotyczą Mieszka I oraz całej epoki.

Wróćmy do samych zarzutów wobec Mieszka I. Senator Barbara Zdrojewska, kulturoznawca, prywatnie małżonka b. ministra kultury, mówiła o mitologizacji tej postaci. Tymczasem „na podstawie tego, jak się zachowywali inni władcy tego typu w tym czasie i na terenie tej części Europy”, można domniemywać, „że był to zabijaka i zapewne palił, gwałcił”. Można tak patrzeć na wydarzenia sprzed 1050 laty?

To jest spojrzenie ahistoryczne, wyssane z palca. Sposób w jaki patrzymy na postacie historyczne wynika z tego, co mamy w materiale źródłowym na ten temat. A źródeł pisanych jest tu naprawdę sporo. To nie jest tak, że nasza wiedza historyczna ogranicza się do wydarzenia samego Chrztu. Mamy informacje o rodzinie Mieszka, o jego pierwszej żonie Dobrawie, o drugiej żonie, którą pojął po śmierci Dobrawy, o jego relacjach z cesarzem Ottonem I, Ottonem II. Mamy mnóstwo informacji o tym, jak się zachowywał Mieszko I, a także o jego starciach. Jednak dotyczą one wojen, w których Mieszko się bronił. Nieważne bowiem czy popatrzymy na pierwszą wojnę z 963 roku, drugą z 967 roku, czy trzecią z 972 roku, to zawsze były to wojny, w których Mieszko był najeżdżany, a nie atakował. Zatem teza o tym, że gwałcił i zabijał jest gołosłowna.

Idźmy dalej, bo senator Zdrojewska uznała, że o Mieszku I niewiele wiemy, „poza tym jednym – że został ochrzczony”. Pan w swojej wspaniałej, bogatej w treści książce „966. Chrzest Polski” dowodzi, że jednak ta wiedza jest szersza, a i znaczenie tego wydarzenia jest bardzo głębokie.

Sam fakt przyjęcia Chrztu wiązał się z bardzo ważną dla Mieszka decyzją o charakterze politycznym. Chodziło o to, by nie szukać sojuszników przeciwko Wieletom i Wichmanowi w kręgu sąsiadów pogańskich, lecz dokonać fundamentalnego zwrotu w kierunku chrześcijańskich Czech i Cesarstwa. To jednak nie był wybór tylko polityczny. Ten element występował, ale był to też świadomy wybór drogi dla młodej monarchii piastowskiej i związania się ze światem chrześcijańskim. Wiązał się on z możliwością czerpania wzorów ze świata, który wtedy dla ludów pogańskich był niezwykle atrakcyjny ze względu na sposób organizacji państwa, poziom życia, o kulturze nie zapominając - ona miała tu bardzo istotne znaczenie.

Chrześcijaństwo jako religia to system, który w stosunku do wiary plemion pogańskich miał charakter zupełnie inny, uniwersalny i posiadał ogromną siłę oddziaływania. Także na Mieszka poprzez sakralizację władzy monarszej. Dla tych zróżnicowanych plemion, które Mieszko zjednoczył, ta jedna wiara chrześcijańska była czymś, co dawało nowe perspektywy rozwoju.

Pokusiłby się Pan o ocenę, iż Mieszko I był „raczej wątpliwej jakości chrześcijaninem”, albo czyniłby Pan zarzut z tego, że „przyjął chrześcijaństwo bardziej z powodów politycznych niż z powodów moralnych czy etycznych” – co podkreślał senator Jerzy Wcisła?

Jest to przejaw współczesnego patrzenia niektórych środowisk na rolę religii, a zarazem próba dezawuowania jej znaczenia w życiu człowieka, w życiu społeczeństw zarówno w czasie obecnym jak i w przeszłości. Aktualnie nie używa się już marksistowskiego pojęcia „opium dla ludu”, ale w gruncie rzeczy do tego poziomu argumentacji to się sprowadza. Z tej wypowiedzi wybrzmiewa, że religia stanowiła jakąś przeszkodę, czy wręcz była czymś niepożądanym dla rodzącej się monarchii w państwie Mieszka I oraz jego następców.
Nagrodzoną i opisaną w artykule książkę prof. Krzysztofa Ożoga "966. Chrzest Polski"
 dokładniej można poznać i zakupić tutaj.
Senator Jacek Włosowicz zapytał nawet czy „podkreślenie naszych narodowych korzeni nie narusza europejskiego porządku prawnego?” To znaczy, że dla jakiejś europejskości mamy zapomnieć o naszej liczącej przeszło tysiąc lat tradycji? Czy może kierunek winien być odwrotny i to my powinniśmy dziś Europę wzbogacać tym co wypracowaliśmy przez wieki?

Należałoby zapytać, jakie są istotne wartości w dziejach Europy i co ją zbudowało. W takim sensie moglibyśmy powiedzieć, że nie byłoby Europy, gdyby nie chrześcijaństwo, które przyjęły ludy barbarzyńskie wchodzące w Cesarstwo Rzymskie. Nie byłoby czegoś takiego jak świat cywilizowany, który kontynuuje tradycję grecką i rzymską.

Senator mówił o europejskim porządku prawnym, ale taki kontekst raczej niewiele zmienia?
Ten porządek narodził się w wiekach średnich, zarówno koncepcja osoby, jak i praw człowieka, a także w ogóle sama zasada, że prawo rządzi społeczeństwem, a nie siła i potęga militarna. To właśnie są owoce średniowiecznej Europy chrześcijańskiej.

A nie działalności Unii Europejskiej.
Otóż to. Bez tego nie byłoby współczesnej Europy. W ogóle nie byłoby świata tak ukształtowanego, jak w wyniku tych dwóch tysięcy lat chrześcijaństwa na kontynencie europejskim. Zatem o żadnym zaburzaniu porządku nie może być tu mowy. Wręcz przeciwnie. Można powiedzieć, że właśnie te najcenniejsze wartości związane z dziejami Europy są przez tego typu wypowiedzi podważane. Podkreślę to jeszcze raz z mocą: nie byłoby ani Europy, ani społeczeństw opierających się na prawie, na prawach człowieka, gdyby nie chrześcijaństwo.



Rozmawiał Marcin Austyn
Autor jest publicystą miesięcznika „Wpis”.