Cytaty

"Pogodnie przyjmuję krzyż, który mi został ofiarowany, (ale) będziemy walczyć nadal o honor Pana naszego Jezusa Chrystusa i Jego Kościoła świętego i niepokalanego... i nigdy nie pomylimy go z nową religią, która głosi szczęście ziemskie, uciechy, rewolucję i wolność wszelkich uczynków, która obala mszę, kapłaństwo, katechizm i wszystko, co nadprzyrodzone: to antyteza chrześcijaństwa"
ks. Coache

„Wszelka polityka, która nie jest Tradycją, jest z pewnością zdradą”
Arlindo Veiga dos Santos

„Pro Fide, Rege et Patria” – „Za Wiarę, Króla i Ojczyznę”
_________________________________________________

poniedziałek, 28 listopada 2022

Bp Mark A. Pivarunas CMRI: Konsekracje biskupie w czasie przedłużającego się okresu Sede vacante.

Święto Najświętszej Maryi Panny od Wykupu Niewolników

24 września 1996

Umiłowani w Chrystusie,

     Mija dziś pięć lat od dnia, w którym Jego Ekscelencja, śp. Biskup Moises Carmona, udzielił mi sakry biskupiej, aby przyczynić się w ten sposób do zachowania naszej drogocennej katolickiej Wiary w tych czasach herezji i apostazji.

     Choć konsekracje tradycyjnych katolickich biskupów były wśród większości wiernych przyjmowane z wielką radością, byli też tacy, którzy kwestionowali ich prawowitość z tego powodu, że ścisła litera prawa zabrania biskupowi konsekrowania innego biskupa bez posiadania papieskiego mandatu.

     Najistotniejsze jest, by nasi katoliccy wierni rozumieli teologiczne zasady związane z tym tematem by móc odpowiedzieć tym, którzy odrzucaliby Mszę i sakramenty sprawowane przez tych biskupów oraz kapłanów przez nich wyświęconych.

     W niniejszym liście pasterskim, przedstawimy pokrótce to zagadnienie oraz zajmiemy się następującymi związanymi z nim istotnymi kwestiami:

  1. historyczny precedens biskupich konsekracji bez papieskiego mandatu podczas długiego interregnum (okres między śmiercią jednego i wyborem kolejnego papieża) pomiędzy panowaniem Papieża Klemensa IV i Papieża Grzegorza X;
  2. definicja prawa, natura prawa i faktyczne wygaśnięcie prawa;
  3. podporządkowanie praw niższego rzędu wymogom praw wyższego rzędu.

     Zanim zajmiemy się każdą z tych kwestii, należy najpierw uświadomić sobie, że od Vaticanum II po dzień dzisiejszy mamy do czynienia z najpoważniejszym kryzysem, jaki dotknął katolicki Kościół. Tam gdzie niegdyś sprawowana była Święta Ofiara Mszy w katolickich kościołach na całym świecie, jej miejsce zajęła teraz Nowa Msza (Novus Ordo Missae), która nie stanowi przebłagalnej (zadośćuczynienie za grzechy) ofiary, lecz protestancką pamiątkę Ostatniej Wieczerzy. W tejże Nowej Mszy, zmienione zostały istotnie słowa samego Chrystusa z sakramentalnej formy Świętej Eucharystii, co, zgodnie z dekretem De defectibus Papieża św. Piusa V – "czyni konsekrację nieważną". Od pojawienia się Vaticanum II, fałszywe doktryny ekumenizmu i religijnego indyferentyzmu (potępione przez wielu papieży i sobory, zwłaszcza przez Papieża Piusa IX) były głoszone przez zwyczajną, powszechną nauczającą władzę modernistycznej hierarchii pod kierownictwem Pawła VI i Jana Pawła II. W nauczaniu tym oficjalne uznanie udzielone zostało nie tylko niekatolickim sektom (luteranizm, anglikanizm, prawosławie), lecz również niechrześcijańskim religiom (buddyzm, hinduizm, islam, judaizm), by wspomnieć tylko kilka z nich. Obecnie, współczesna hierarchia uznaje inne religie, zachęca ich członków do modlitwy do swoich bogów i próbuje promować "dobro" zawarte w tych religiach.

     Jak można pogodzić nieomylne nauczanie Magisterium (nauczająca władza papieża i biskupów) katolickiego Kościoła sprzed Vaticanum II (1962 – 1965) z błędami, które wyłoniły się z tegoż soboru i które przez minionych trzydzieści lat są wciąż głoszone przez modernistyczną hierarchię?

     Właściwy wniosek, jedyny wniosek, jaki się nasuwa jest taki, że współczesna hierarchia posoborowego kościoła Vaticanum II nie może i nie reprezentuje Magisterium Kościoła katolickiego. Ponieważ Chrystus obiecał, że będzie ze Swymi Apostołami i ich następcami "po wszystkie dni, aż do skończenia świata". Swym Apostołom i ich następcom, nasz Pan obiecał pomoc Ducha Świętego, Ducha Prawdy, który "będzie z nimi na zawsze".

     Z nauczania Soboru Watykańskiego (1870) wiemy, że Kościół katolicki jest nieomylny nie tylko w swych uroczystych dekretach (papież nauczający ex cathedra; dekrety soborów ekumenicznych), ale też w swoim zwyczajnym, powszechnym nauczaniu:

"Wiarą boską i katolicką (fide divina et catholica) należy wierzyć w to wszystko, co jest zawarte w słowie Bożym spisanym lub przekazanym Tradycją i przez Kościół jest podawane do wierzenia jako przez Boga objawione, czy to w uroczystym orzeczeniu, czy to w zwyczajnym i powszechnym nauczaniu".

    Uważać, że jest inaczej oznaczałoby mniemać, że Chrystus zawiódł Swój Kościół, a Duch Święty, Duch Prawdy przebywający z Apostołami i ich następcami, porzucił Kościół, przez co popadł on w tak oczywiste błędy.

     W tych bezprecedensowych okolicznościach, musimy rozpatrzyć postawę prawdziwych katolickich biskupów. W obliczu Wielkiego Odstępstwa przepowiedzianego przez św. Pawła w Drugim Liście do Tesaloniczan, cóż mieliby czynić? Czy mieliby pozostać bezczynni?

     Przeciwnicy konsekrowania biskupów w naszych czasach udzieliliby odpowiedzi pozytywnej. Tak więc, po śmierci tych tradycyjnych katolickich biskupów, którzy pozostali wierni prawdziwej wierze nie byłoby żadnych biskupów mogących ich zastąpić. A bez biskupów, nie byłoby ostatecznie żadnych kapłanów, nie byłoby Mszy świętej ani sakramentów.

     A jednak, nasz Pan i Zbawiciel Jezus Chrystus obiecał Swoim Apostołom i ich następcom, że "będzie z nimi po wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mt. 28, 20). W tym względzie Sobór Watykański naucza:

"Przeto jak posłał Apostołów, których wybrał sobie ze świata, tak jak sam został posłany przez Ojca (J. 20, 21), podobnie też chciał, aby w Jego Kościele byli pasterze i nauczyciele «aż do końca świata»" (Mt. 28, 20).

     W celu zachowania katolickiej Wiary, świętego kapłaństwa i Świętej Ofiary Mszy, biskupi ci przedsięwzięli odpowiednie środki by zagwarantować ciągłe wypełnianie się obietnicy Chrystusa, "aby aż do końca świata byli pasterze i nauczyciele".

      Sięgnięto po te środki bez żadnej intencji zanegowania prymatu jurysdykcji rzymskiego papieża, najwyższej władzy papieża. Biskupi i kapłani przez nich wyświęceni wyznają bowiem z całą mocą katolicką Wiarę, która zawiera doktrynę dotyczącą prymatu jurysdykcji i nieomylności rzymskiego papieża. W rozpatrywanych okolicznościach, papieski urząd, który będzie trwać aż do końca czasów, był nieobsadzony. Dlatego też, niemożliwe było uzyskanie papieskiego mandatu uprawniającego do dokonania biskupich konsekracji.

Prowadzi nas to do rozważenia przypadku konsekrowania biskupów podczas interregnum (wakatu Stolicy Apostolskiej) jaki znajdujemy w historii Kościoła.

      Poniżej przytaczamy fragment artykułu pochodzącego z czasopisma Il Nuovo Osservatore Cattolico autorstwa Dr. Stephano Filiberto posiadającego doktorat z historii Kościoła:

"29 listopada 1268 roku, umarł Papież Klemens IV i rozpoczął się jeden z najdłuższych okresów bezkrólewia, czyli wakatu urzędu papieskiego w historii Kościoła katolickiego. Kardynałowie mieli zebrać się na konklawe w mieście Viterbo, lecz na skutek intrygi Karola d'Anjou – króla Neapolu – wśród członków Świętego Kolegium pojawiły się waśnie, a perspektywa doprowadzenia do jakichkolwiek wyborów zaczęła się coraz bardziej oddalać.

Po upływie niemal trzech lat, burmistrz Viterbo zamknął kardynałów w pałacu, wydzielając im tylko skromne racje żywnościowe, aż podejmą decyzję, która dałaby Kościołowi jego widzialną Głowę. W końcu, 1 września 1271 roku, na Stolicę Piotrową został wybrany Papież Grzegorz X.

Podczas tego długiego okresu wakatu Stolicy Apostolskiej, wystąpiły również wakaty w wielu diecezjach na całym świecie. Aby kapłani i wierni nie zostali pozbawieni pasterzy, wybierano i konsekrowano biskupów, którzy obejmowali wakujące biskupstwa. W tym okresie dokonano w różnych krajach dwudziestu jeden wyborów i konsekracji, o których wiemy. Najważniejszym aspektem tego historycznego precedensu jest to, że wszystkie one zostały ratyfikowane przez Papieża Grzegorza X, który w ten sposób potwierdził prawowitość tychże konsekracji".

Oto kilka przykładów biskupów konsekrowanych w czasie wakatu Stolicy Apostolskiej:

1) Avranches, we Francji – Radulfus de Thieville, konsekrowany w listopadzie 1269;

2) Aleria, na Korsyce – Nicolaus Forteguerra, konsekrowany w 1270;

3) Antivari, w Epirze (północno-zachodnia Grecja) – Caspar Adam OP, konsekrowany w 1270;

4) Auxerre, we Francji – Erardus de Lesinnes, konsekrowany w styczniu 1271;

5) Cagli, we Włoszech – Jacobus, konsekrowany 8 września 1270;

6) Le Mans, we Francji – Geoffridus d'Asse, konsekrowany w 1270;

7) Cefalu, na Sycylii – Petrus Taurs, konsekrowany w 1269;

8) Cervia, we Włoszech – Theodoricus Borgognoni OP, konsekrowany w 1270.

     W tym miejscu, przeciwnicy konsekrowania tradycyjnych katolickich biskupów w naszych czasach mogliby się spierać, że wspomniany historyczny precedens miał miejsce 700 lat temu i że Papież Pius XII – ze względu na nielegalne konsekracje biskupów dokonane w schizmatyckim kościele narodowym w Chinach – zarządził, że wszelkie konsekracje biskupie przeprowadzone bez papieskiego mandatu pociągają za sobą karę ekskomuniki ipso facto dla konsekratora i konsekrowanego.

     Aby odpowiedzieć na ten zarzut, konieczne jest zrozumienie natury prawa. To właśnie z powodu braku dobrej znajomości zasad prawa, wielu tradycyjnych katolików popada w błąd. Święty Tomasz z Akwinu definiuje prawo jako pewne promulgowane rozumne rozporządzenie ustanowione dla dobra wspólnego przez osobę mającą pieczę nad wspólnotą. Zwróćmy uwagę na sformułowanie "dla dobra wspólnego". Za pontyfikatu Papieża Piusa XII, żaden biskup nie mógł legalnie konsekrować innego biskupa bez papieskiego mandatu i działo się tak dla dobra Kościoła. Jednakże prawo może – wraz z upływem czasu i radykalną zmianą okoliczności – przestać działać dla dobra wspólnego i jako takie, przestać obowiązywać. Prawo może wygasnąć na dwa sposoby: zewnętrzne ustanie (ustawodawca odwoła prawo) i wewnętrzne wygaśnięcie (prawo przestaje być prawem, jako że przestało działać dla dobra wspólnego).

     Jak uczy w swym komentarzu arcybiskup Amleto Giovanni Cicognani, profesor prawa kanonicznego na Papieskim Instytucie Prawa Kanonicznego i Cywilnego w Rzymie:

"Prawo ustaje z przyczyn wewnętrznych kiedy wygasa jego cel; prawo ustaje samo z siebie... prawo wygasa z przyczyn zewnętrznych kiedy zostaje odwołane przez ustawodawcę.

Co do pierwszego sposobu: Ustanie (albo jego celu albo jego podstawy) prawa dokonuje się odpowiednio kiedy wszystkie jego cele wygasają. Cel prawa wygasa wprost przeciwnie gdy szkodliwe prawo staje się albo niesprawiedliwe albo niemożliwe do przestrzegania".

     Tak więc, w naszych czasach, ścisłe przestrzeganie dekretu Papieża Piusa XII o zakazie konsekrowania biskupów bez papieskiego mandatu stałoby się szkodliwe dla zbawienia dusz. Bez biskupów, ostatecznie nie byłoby kapłanów, Mszy ani sakramentów.

     Czy to było intencją ustawodawcy, Papieża Piusa XII? Czy życzyłby sobie, aby jego dekret był tak ściśle interpretowany, że ostatecznie spowodowałby koniec sukcesji apostolskiej? Oczywiście, że nie.

     Jeśli chodzi o inny aspekt prawa, arcybiskup Cicognani wyjaśnił – również w swym Komentarzu do Prawa Kanonicznego – naturę epikei:

"Człowiek prawodawca nigdy nie jest w stanie przewidzieć wszystkich indywidualnych przypadków, w których jego prawo będzie mieć zastosowanie. W związku z tym, prawo – choć w ogólności sprawiedliwe – przy literalnym potraktowaniu może prowadzić w pewnych nieprzewidzianych okolicznościach do rezultatów, które nie będą zgodne ani z intencją prawodawcy ani z naturalną sprawiedliwością, lecz raczej będą z nimi kolidować. W takich wypadkach, prawo musi być objaśniane, nie zgodnie z jego brzmieniem, ale według intencji prawodawcy".

     Prace następujących autorów dostarczają nam dodatkowych definicji tego aspektu prawa – epikei:

     Bouscaren i Ellis: Prawo kanoniczne (Canon Law), 1953:

"Interpretacja uwalniająca kogoś od przepisów prawa, wbrew jego literalnemu brzmieniu, pozostająca natomiast zgodna z zamysłem ustawodawcy".

     Prümmer: Teologia moralna (Theologia moralis), 1955:

"Przychylna i sprawiedliwa interpretacja nie samego prawa, lecz zamysłu ustawodawcy, który jak się zakłada nie zamierzał krępować jego adresatów w nadzwyczajnych okolicznościach, kiedy to przestrzeganie tego prawa mogłoby spowodować szkodę albo narzucić wielki ciężar".

     Besson: Encyklopedia katolicka (Catholic Encyclopedia), 1909:

"Korzystna interpretacja zamysłu ustawodawcy, która zakłada, że nie zamierzał włączać szczególnego przypadku w zakres swego prawa".

     Jone i Adelman: Teologia moralna (Moral Theology), 1951:

"Uzasadnione przyjmowanie za pewnik, że prawodawca nie zamierzał wiązać swym prawem w jakimś szczególnie trudnym przypadku chociaż oczywiście treść prawa obejmuje ten przypadek".

     Ostatnie przemyślenie dotyczące rozporządzenia Papieża Piusa XII znajdujemy w samym słowie prawo (po łacinie, jus). Wywodzi się ono z łacińskich słów justitia (sprawiedliwość) i justum (słuszność), ponieważ wszystkie prawa mają być dobre, godziwe i słuszne. To jest właśnie cechą prawa. A spośród wszystkich praw, najwyższym prawem jest zbawienie dusz, "salus animarum, suprema lex".

     24 czerwca 1939 roku, w przemówieniu do rzymskich kleryków Papież Pius XII powiedział:

"Prawo kanoniczne jest również ukierunkowane na zbawienie dusz; i celem wszystkich jego regulacji i przepisów jest, by ludzie mogli żyć i umierać w świętości udzielonej im z Bożej łaski".

     Aby dzisiaj duchowo przetrwać, potrzebujemy łask Ofiary Mszy Świętej i sakramentów. Jednakże, by je otrzymać, potrzebujemy kapłanów, a po to by mieć kapłanów, musimy mieć biskupów.

     Dzięki składajmy Bogu Wszechmogącemu, który w Swej Opatrzności przewidział duchowe potrzeby Swej owczarni i obdarzył nas nauczycielami i pasterzami kontynuującymi misję Kościoła "nauczania wszystkich narodów wszystkiego, co On nakazał".

In Christo Jesu et Maria Immaculata,

Bp Mark A. Pivarunas CMRI

www.cmri.org

Tłumaczył z języka angielskiego Mirosław Salawa

Za:  https://www.ultramontes.pl/pivarunas_konsekracje_biskupie.htm

12 komentarzy:

  1. Z zainteresowaniem przeczytałem artykuł biskupa Marka Pivarunasa i muszę powiedzieć, że w całości się z nim zgadzam. Jednak chciałbym tutaj poruszyć pewien temat, który nierozłącznie wiąże się z konsekracjami biskupów sedewakantystów w naszych czasach, a o którym to temacie biskup Pivarunas akurat nic nie mówi w powyższej pracy. Chodzi mi o to, że jedną stroną medalu jest sprawowanie przez biskupów i księży władzy uświęcania, a inną stroną medalu jest sprawowanie przez duchownych zwyczajnej władzy rządzenia w Kościele (czyli jurysdykcji zwyczajnej).
    Przełożony CMRI w powyższym artykule mówi o potrzebie dokonywania konsekracji biskupich w naszych czasach po to, żeby zachować możliwość udzielania wiernym sakramentów, a więc mówi on w tym tekście o władzy uświęcania. Jako przykład potwierdzający prawomocność wyświęcania nowych biskupów w naszej sytuacji duchowny ten podaje fakt, że podczas wakatu, który miał miejsce po śmierci Klemensa IV (29 listopada 1268 r.) a przed wyborem Grzegorza X (1 września 1271 r.), biskupi katoliccy wyświęcali nowych biskupów bez upoważnienia papieża, a kiedy na kolejnego następcę św. Piotra został w końcu wybrany Grzegorz X, to on zatwierdził te wszystkie konsekracje. Tak, to, co pisze przełożony CMRI, to prawda. Ale zauważmy jednocześnie, że księża, którzy zostali wyświęceni na biskupów między 29 listopada 1268 r. a 1 września 1271 r., mieli co prawda w czasie tego wakatu władzę uświęcania jako biskupi (tzn. że mogli bierzmować wiernych, a także mogli udzielać innym księżom najwyższego stopnia święceń), ale jednak nie mieli oni władzy jurysdykcji zwyczajnej jako biskupi, tzn. że nie byli ordynariuszami.
    Władza uświęcania związana jest ze święceniami, a zwyczajna władza rządzenia – z urzędem. Ordynariusz ma urząd, a więc jako biskup ma jurysdykcję zwyczajną. Ordynariusz może więc np. udzielać wiernym dyspensy czy też może np. przyjmować niekatolików do Kościoła katolickiego od strony prawnej. Biskupi wyświęceni bez mandatu papieskiego w latach 1268-1271 nie mogli sami z siebie wykonywać takich czynności prawnych, jak np. udzielanie wiernym dyspensy czy też np. kanoniczne przyjmowanie niekatolików do Kościoła (chyba że wcześniej uzyskaliby na to delegację od innego biskupa ze zwyczajną władzą rządzenia).
    Sedewakantyści czasami zadają sobie pytanie: „Gdzie jest dzisiaj widzialna hierarchia Kościoła (czyli ta, która od strony prawnej może przyjmować niekatolików do Kościoła i która może wybrać w sposób ważny papieża)? Dla tych, co opowiadają się za tezą, sytuacja jest jasna – pod względem prawnym Kościół katolicki stanowi hierarchia Novus Ordo (czyli że może ona przyjmować niekatolików pod względem kanonicznym do Kościoła oraz że jej „kardynałowie” mogą dokonać ważnego wyboru biskupa Rzymu). Jednak każdy totalista może w tej sprawie udzielić innej odpowiedzi, bo sedewakantyzm całkowity nie wypracował tutaj jednego stanowiska.
    W porządku, powiedzą totaliści z Polski – zostaliśmy ochrzczeni w niekatolickiej sekcie modernistycznej, ale czasy są wyjątkowe, a poza tym żaden papież nie potępił Novus Ordo jako zorganizowanej niekatolickiej grupy religijnej, więc na nas nie ciąży żadna ekskomunika. Tak, tylko że to jest dopiero pierwsza strona medalu. Gdyby w normalnych czasach, w których jest papież, ktoś został ochrzczony przez takiego katolickiego księdza, który jest ekskomunikowany tolerowany bez wyroku potępiającego i orzekającego (taki ksiądz może legalnie udzielać sakramentów, jeśli ze słusznej przyczyny zwrócą się do niego wierni na podstawie kanonu 2261, § 2; ale nie może ochrzcić prawowicie kogoś, kto nie jest w stanie zagrożenia życia – mówi o tym m.in. kan. 759, § 1), to taka ochrzczona osoba nie będzie ekskomunikowana.

    OdpowiedzUsuń
  2. Osoba ochrzczona przez takiego ekskomunikowanego księdza – o ile będzie zachowywała wiarę katolicką – będzie należała do duszy Kościoła i będzie mogła nawet korzystać z sakramentów, ale – póki nie „zarejestruje się” w sposób kanoniczny u jakiegoś biskupa katolickiego z jurysdykcją zwyczajną lub u księdza, który ma od takiego biskupa jurysdykcję delegowaną – nie będzie katolikiem w znaczeniu prawnym.
    Żeby uzmysłowić, czym różni się katolik kanoniczny od katolika, który jeszcze prawnie nie został przyjęty do Kościoła katolickiego, podam przykład z małżeństwem mieszanym pod względem obrządku. Otóż wyobraźmy sobie sytuację, że niekanoniczny katolik obrządku rzymskiego ożeni się z kanoniczną katoliczką obrządku wschodniego, np. z Ormianką. W takiej sytuacji ich dzieci – na podstawie kanonu 756, § 3 – będą należały do katolickiego Kościoła Ormiańskiego. Gdyby zaś taki rzymski katolik został przyjęty też od strony prawnej do Kościoła katolickiego, wtedy dzieci zrodzone z takiego małżeństwa – na podstawie kan. 756, § 2, będą należały do obrządku zachodniego, czyli do Kościoła Rzymskokatolickiego, a nie do Kościoła Ormiańskiego.
    Dzisiaj mamy sytuację wyjątkową. Dlatego myślę, że ci katolicy integralni, którzy reprezentują pozycję sedewakantyzmu całkowitego, powinni zrobić takie założenie, że w dzisiejszych czasach „misję kanoniczną” związaną m.in. z przyjmowaniem prawnym osób do Kościoła katolickiego mają dzisiejsi biskupi sedewakantyści oraz ci księża, którzy dostaną od nich delegację do kanonicznego „rejestrowania” osób w tej organizacji religijnej.
    W świetle tego, co do tej pory na ten temat napisałem, trzeba więc stwierdzić, że – z punktu widzenia totalizmu – katolicy integralni w Polsce nie są ekskomunikowani i są uprawnieni do przyjmowania sakramentów u takiego księdza, który zachowuje wiarę integralnie katolicką, ale póki co pod względem prawnym nie są jeszcze katolikami (mówię o tych sedewakantystach, którzy zostali ochrzczeni np. w Kościele soborowym). Jednak z całą mocą chcę w tym miejscu podkreślić, że dla katolików integralnych w Polsce, którzy są „czystymi” sedewakantystami, sytuacja ta nie powinna być powodem do tego, żeby czuć się kimś gorszym. Chodzi tylko o to, że brak kanonicznego statusu w Kościele wiąże się z pewnymi skutkami prawnymi, jak to było pokazane na przykładzie z małżeństwem międzyobrządkowym. Do tego trzeba też dodać, że – z punktu widzenia totalistycznego – tacy mężczyźni, którzy nie zostali jeszcze przyjęci jurydycznie do Kościoła katolickiego, nie mogą też zostać wyświęceni np. na takiego biskupa, który posiadałby „misję kanoniczną” do prawnego „rejestrowania” innych osób w tej organizacji religijnej. Ale jeśli już taki sedewakantysta z Polski zostanie kiedyś przyjęty w sposób prawny do Kościoła np. przez jakiegoś biskupa sedewakantystę, to – zgodnie z założeniami „czystego” sedewakantyzmu – taki katolik stanie się tym samym częścią widzialnej organizacji religijnej, która wierzy w nieomylność św. Piotra i w nieomylność innych następujących po nim biskupów Rzymu.
    Przesyłam wyrazy szacunku zarówno dla zwolenników poglądów biskupa Guerarda des Lauriers, jak też dla tych katolików integralnych, którym bardziej do przekonania trafiają argumenty tego stanowiska, wg którego organizacja Novus Ordo nie ma nic wspólnego (ani pod względem formalnym, ani pod względem materialnym) z prawdziwym Kościołem katolickim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pytałem się, jakiś czas temu, kleryka Krzysztofa czy bp Pivarunas dokonuje obrzędu przyjęcia członków kościoła posoborowego do Kościoła Katolickiego, to powiedział, że nie. Można więc wyciągnąć wniosek, że obecna hierarchia stoi na stanowisku, że to kanoniczne przyjęcie, o którym pan pisze, dokonuje się niejako automatycznie, przez fakt, wejścia pod opiekę tradycyjnych katolickich duchownych. (Albo być może kleryk nie miał pełnych informacji)

      Usuń
    2. Gdy tak rozmyślałem nad tym, czy – zgodnie ze stanowiskiem totalistycznym – „misja kanoniczna” rzymskokatolickich biskupów sedewakantystów w naszych czasach ogranicza się tylko do wiernych obrządku zachodniego, z pomocą przyszedł mi kanon 98, § 2, Kodeksu z 1917 r. oraz odpowiadający mu kanon 7 w „Cleri Sanctitati” z 1957 („Cleri Sanctitati” jest jednym z czterech motu proprio, które – z punktu widzenia katolików integralnych – obowiązują dzisiaj katolików wschodnich). Kanon 98, § 2, można przetłumaczyć na j. polski tak:
      „Niech duchowni w żaden sposób nie ośmielają się nakłaniać wiernych obrządku łacińskiego do przejścia na obrządek wschodni, ani wiernych obrządku wschodniego – do przejścia na obrządek łaciński”.
      W motu proprio „Cleri Sanctitati” ten zakaz rozciąga się nie tylko na duchownych, ale już na wszystkich wiernych:
      „Niech nikt w żaden sposób nie ośmiela się nakłaniać żadnego wiernego do przejścia na inny obrządek”.
      W związku z powyższym, jeśli przyjmujemy stanowisko totalistyczne, a przy tym chcemy zachować wiarę integralnie katolicką, to musimy zrobić takie założenie, że nasi rzymskokatoliccy biskupi sedewakantystyczni mają „misję kanoniczną” dla wiernych wszystkich obrządków katolickich. Bo przecież, jeśli przyjdzie do nich np. rosyjski prawosławny z prośbą o przyjęcie go pod względem prawnym do Kościoła katolickiego, a przy tym taki chrześcijanin nie ma zamiaru zmieniać swojego wschodniego obrządku, to rzymskokatolicki biskup sedewakantystyczny nie może mu powiedzieć: „Jestem biskupem rzymskokatolickim, więc mam uprawnienia przyjmowania wiernych tylko do obrządku łacińskiego”.
      Z jednej strony – zgodnie z kanonem 98, § 3, Kodeksu z 1917 r. oraz zgodnie z kanonem 8,§ 1, „Cleri Sanctitati” z 1957 r. – nikt bez zgody Stolicy Apostolskiej nie może ważnie przejść na inny obrządek. Z drugiej strony – biorąc pod uwagę kan. 11, § 1, „Cleri Sanctitati” – trzeba stwierdzić, że zakaz ten nie dotyczy ochrzczonych niekatolików (z punktu widzenia sedewakantystów całkowitych ochrzczonymi niekatolikami w znaczeniu prawnym są także osoby ochrzczone w Novus Ordo), którzy pod względem prawnym są przyjmowani do Kościoła katolickiego. Kanon 11,§ 1, „CS” na j. polski można przetłumaczyć tak:
      „Ochrzczeni niekatolicy obrządku wschodniego, którzy są przyjmowani do Kościoła katolickiego, mogą przyjąć ten obrządek, który preferują; należy jednak mieć nadzieję, że zachowają swój własny obrządek”.
      A czy ochrzczeni niekatolicy obrządku zachodniego (czyli protestanci, anglikanie, starokatolicy, a także – zgodnie z założeniami stanowiska totalistycznego – osoby, które należały lub dalej należą do Novus Ordo obrządku rzymskokatolickiego) też mogą przyjąć dowolny obrządek, kiedy są kanonicznie przyjmowani do Kościoła katolickiego przez biskupa sedewakantystę lub przez księdza przez niego delegowanego i w obecności dwóch świadków? Tak, też mogą. Jak bowiem napisałem wyżej, zakaz zmiany obrządku zawarty w kanonie 98, § 3, Kodeksu z 1917 r., nie dotyczy ochrzczonych niekatolików, kiedy ci formalnie są przyjmowani do Kościoła katolickiego.
      O słuszności takiego twierdzenia, że np. protestanci też mogą wybrać obrządek przy przyjmowaniu ich do Kościoła katolickiego, mówi też William Bassett w swojej książce pt. „The determination of Rite” (książka wydana w 1967 r.). Chociaż teolog ten napisał tę książkę już po tzw. Soborze Watykańskim II, to w wielu fragmentach pisze on o „starych przepisach”, które – z punktu widzenia sedewakantystów – nie zostały uchylone przez prawdziwą hierarchię katolicką. Fragment na ten temat można znaleźć np. na str. 231 jego ww. książki.

      Usuń
    3. A teraz ktoś może się zapytać, skąd wiemy, że np. protestanci czy np. rosyjscy prawosławni należą do jednego z katolickich obrządków jeszcze przed kanonicznym przyjęciem ich do Kościoła katolickiego? Wynika to m.in. z uchwał Soboru Trydenckiego. Tak np. kanon 8 w sesji 7. Soboru Trydenckiego w części dotyczącej chrztu mówi tak:
      „Jeśli ktoś mówi, że ochrzczeni są wolni od wszelkich przykazań Kościoła świętego, spisanych lub przekazanych, tak że nie są zobowiązani do ich zachowywania, chyba że dobrowolnie chcą się im poddać – niech będzie wyklęty”.
      Z powyższego fragmentu wyraźnie widać, że – zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego – również ochrzczeni niekatolicy są zobowiązani do przestrzegania przykazań kościelnych. Jest rzeczą oczywistą, że w Kościele katolickim inne przepisy kościelne obowiązują np. katolika łacińskiego, a inne – np. katolika obrządku ormiańskiego (np. inna dyscyplina postna i inny kalendarz liturgiczny). A zatem, jeśli ktoś chce zachować nauczanie integralnie katolickie, to musi wyciągnąć taki konieczny wniosek, że każda osoba przez swój ważny chrzest, nawet poza Kościołem katolickim, zostaje włączona do jednego z katolickich obrządków w znaczeniu kanonicznym. Jednak bycie ochrzczonym np. w Rosyjskim Kościele Prawosławnym lub np. w Kościele Anglikańskim nie oznacza jeszcze pełnego członkostwa w organizacji religijnej, która jest kierowana przez biskupów Rzymu. Dopiero przez kanoniczne przyjęcie takich osób do Kościoła katolickiego takie osoby zostają w pełni członkami tej instytucji.
      Historycznie Stolica Apostolska zawsze traktowała starokatolików, anglikanów oraz protestantów jako członków obrządku zachodniego, bo sekty te wyłoniły się z Kościoła Rzymskokatolickiego. Dlatego te osoby, które wcześniej należały do Novus Ordo obrządku zachodniego, a potem nawróciły się na integralny katolicyzm, ale jeszcze nie zostały kanonicznie przyjęte do Kościoła przez żadnego biskupa sedewakantystę lub przez księdza przez niego delegowanego (i w obecności dwóch świadków), również zachowują na razie swój obrządek zachodni. Niemniej jednak – zgodnie ze stanowiskiem totalistycznym – kiedy osoby takie będą miały kiedyś okazję, żeby jurydycznie zostać przyjęte do Kościoła katolickiego, to osoby takie będą uprawnione do wyboru takiego obrządku katolickiego, jaki sobie preferują, chociaż jednocześnie organizacja religijna uznająca prymat biskupów Rzymu zachęca je do pozostania przy swoim dotychczasowym obrządku.
      Jeśli kleryk Krzysztof jeszcze nie został oficjalnie przyjęty do Kościoła katolickiego, to wciąż może poprosić o taką czynność prawną np. biskupa Marka Pivarunasa. Zgodnie z założeniami sedewakantyzmu całkowitego podczas takiego formalnego przyjęcia ma on prawo do wyboru dowolnego obrządku katolickiego. Jeśli zdecyduje się na pozostanie rzymskim katolikiem, to będzie wtedy dalej podlegał przepisom Kościoła Rzymskokatolickiego i wtedy jako przyszły ksiądz będzie zobowiązany np. do zachowania celibatu. Jeśli jednak jeszcze przed święceniami zdecyduje się na przynależność do jednego z Katolickich Kościołów Wschodnich, to wtedy jeszcze przed tymi święceniami będzie mógł zdecydować się na to, żeby wstąpić w związek małżeński. Ja oczywiście tylko informuję o tym, jakie są przepisy prawne, ale to wcale nie oznacza, że kogokolwiek próbuję zachęcić do przejścia na inny obrządek katolicki.
      PS. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że nie ma nic złego w tym, że przez zmianę obrządku żonaci mężczyźni mogliby zostać księżmi, bo dzięki temu moglibyśmy mieć więcej powołań kapłańskich. Przesyłam wyrazy szacunku.

      Usuń
    4. A teraz ktoś może się zapytać, skąd wiemy, że np. protestanci czy np. rosyjscy prawosławni należą do jednego z katolickich obrządków jeszcze przed kanonicznym przyjęciem ich do Kościoła katolickiego? Wynika to m.in. z uchwał Soboru Trydenckiego. Tak np. kanon 8 w sesji 7. Soboru Trydenckiego w części dotyczącej chrztu mówi tak:
      „Jeśli ktoś mówi, że ochrzczeni są wolni od wszelkich przykazań Kościoła świętego, spisanych lub przekazanych, tak że nie są zobowiązani do ich zachowywania, chyba że dobrowolnie chcą się im poddać – niech będzie wyklęty”.
      Z powyższego fragmentu wyraźnie widać, że – zgodnie z nauczaniem Kościoła katolickiego – również ochrzczeni niekatolicy są zobowiązani do przestrzegania przykazań kościelnych. Jest rzeczą oczywistą, że w Kościele katolickim inne przepisy kościelne obowiązują np. katolika łacińskiego, a inne – np. katolika obrządku ormiańskiego (np. inna dyscyplina postna i inny kalendarz liturgiczny). A zatem, jeśli ktoś chce zachować nauczanie integralnie katolickie, to musi wyciągnąć taki konieczny wniosek, że każda osoba przez swój ważny chrzest, nawet poza Kościołem katolickim, zostaje włączona do jednego z katolickich obrządków w znaczeniu kanonicznym. Jednak bycie ochrzczonym np. w Rosyjskim Kościele Prawosławnym lub np. w Kościele Anglikańskim nie oznacza jeszcze pełnego członkostwa w organizacji religijnej, która jest kierowana przez biskupów Rzymu. Dopiero przez kanoniczne przyjęcie takich osób do Kościoła katolickiego takie osoby zostają w pełni członkami tej instytucji.
      Historycznie Stolica Apostolska zawsze traktowała starokatolików, anglikanów oraz protestantów jako członków obrządku zachodniego, bo sekty te wyłoniły się z Kościoła Rzymskokatolickiego. Dlatego te osoby, które wcześniej należały do Novus Ordo obrządku zachodniego, a potem nawróciły się na integralny katolicyzm, ale jeszcze nie zostały kanonicznie przyjęte do Kościoła przez żadnego biskupa sedewakantystę lub przez księdza przez niego delegowanego (i w obecności dwóch świadków), również zachowują na razie swój obrządek zachodni. Niemniej jednak – zgodnie ze stanowiskiem totalistycznym – kiedy osoby takie będą miały kiedyś okazję, żeby jurydycznie zostać przyjęte do Kościoła katolickiego, to osoby takie będą uprawnione do wyboru takiego obrządku katolickiego, jaki sobie preferują, chociaż jednocześnie organizacja religijna uznająca prymat biskupów Rzymu zachęca je do pozostania przy swoim dotychczasowym obrządku.
      Jeśli kleryk Krzysztof jeszcze nie został oficjalnie przyjęty do Kościoła katolickiego, to wciąż może poprosić o taką czynność prawną np. biskupa Marka Pivarunasa. Zgodnie z założeniami sedewakantyzmu całkowitego podczas takiego formalnego przyjęcia ma on prawo do wyboru dowolnego obrządku katolickiego. Jeśli zdecyduje się na pozostanie rzymskim katolikiem, to będzie wtedy dalej podlegał przepisom Kościoła Rzymskokatolickiego i wtedy jako przyszły ksiądz będzie zobowiązany np. do zachowania celibatu. Jeśli jednak jeszcze przed święceniami zdecyduje się na przynależność do jednego z Katolickich Kościołów Wschodnich, to wtedy jeszcze przed tymi święceniami będzie mógł zdecydować się na to, żeby wstąpić w związek małżeński. Ja oczywiście tylko informuję o tym, jakie są przepisy prawne, ale to wcale nie oznacza, że kogokolwiek próbuję zachęcić do przejścia na inny obrządek katolicki.
      PS. Z drugiej strony trzeba powiedzieć, że nie ma nic złego w tym, że przez zmianę obrządku żonaci mężczyźni mogliby zostać księżmi, bo dzięki temu moglibyśmy mieć więcej powołań kapłańskich. Przesyłam wyrazy szacunku.

      Usuń
  3. Wiadomo coś więcej na temat konsekracji biskupiej na Florydzie 30 listopada?

    OdpowiedzUsuń
  4. Znalazłem na yt zapowiedź konsekracji. Wystarczy wpisać imię biskupa elekta w yt i będzie ta zapowiedź pod kilkoma kazaniami księdza biskupa elekta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można prosić o link? Ja jakoś nie znalazłem...
      Ciekawe czy jutro będzie jakaś transmisja na żywo, czy wszystko w konspiracji, "tylko dla wybranych"...

      Usuń
  5. https://youtu.be/7s4f4q1xgFA link do jednej z zapisów Mszy na żywo na tym kanale.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jest też tam to powiadomienie.

    OdpowiedzUsuń